Trzecie życie - Izabela Carlos - ebook + książka

Trzecie życie ebook

Carlos Izabela

5,0

Opis

Trzecie życie

Kontynuacja książki „Drugie życie”. Dalsza część historii Julii i Alexa.

Płomienne uczucia, rozłąka, trudne do okiełznania przeciwności losu i znaczący wątek kryminalny.

Niełatwo poświęcić swoje życie dla kogoś, kogo przeszłość jest tak zawikłana i tajemnicza, że nawet miłość nie potrafi z nią zwyciężyć.  Jednak czasem warto zaryzykować, bo tylko przyszłość może przynieść odpowiedzi na wszelkie intrygujące pytania.

Patrzyła przez szybę w samochodzie i nie mogła uwierzyć, że to wszystko naprawdę się właśnie skończyło. Spojrzała ostatni raz na dom, miejsce, w którym miała być tak bardzo szczęśliwa, a zrobiła tak wiele żeby to zniszczyć…

Izabela Carlos

Matka dwójki dzieci, która do tej pory traktowała pisanie jako swoje hobby. Tworząc po nocach kolejne rozdziały, przez lata chowała je coraz głębiej w szufladzie. W końcu jednak odważyła się zrobić krok w stronę niespełnionego marzenia. Bo jeśli nie teraz, to kiedy?

W grudniu 2020 roku wydała swoją debiutancką książkę „Drugie życie” i od tego momentu wszystko nabrało szybszego tempa. Ciepłe przyjęcie historii Julii i Alexa skłoniło ją do kontynuacji ich wątku. Dlatego dzisiaj z ogromną przyjemnością prezentuje ukończoną już opowieść zawiłych losów jej bohaterów.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 374

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
5,0 (1 ocena)
1
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Moniasia

Nie oderwiesz się od lektury

Super polecam
00



Copyright © Izabela Carlos, 2022

Projekt okładki: Ilona Gostyńska-Rymkiewicz

Ilustracje na okładce: © Mikołaj Niemczewski/stock.adobe.com, Filip Zrnzevic/unsplash.com

Redakcja: Magdalena Ceglarz

e-book: JENA

ISBN 978-83-66995-46-8

Wydawca

tel. 512 087 075

e-mail: [email protected]

www.bookedit.pl

facebook.pl/BookEditpl

instagram.pl/bookedit.pl

1

Słońce próbowało przebić się z każdej strony szczelnie zaciągniętych rolet, chcąc wreszcie wybudzić zanurzony w mroku pokój. Julia jednak nie zwracała na to uwagi, leżąc w łóżku prawie bez ruchu. Choć wiedziała, że jest w sypialni sama, każda część jej ciała nasłuchiwała nawet najdrobniejszego dźwięku z dołu. Od wielu godzin było zupełnie cicho, ale dalej nie była pewna, czy może już bezpiecznie wstać.

Robiła tak od prawie miesiąca. Czekała, aż Alex wyjdzie z domu, aby ubrać się i zjeść śniadanie. Widziała go przez ten czas może kilka razy, na przykład, gdy wrócił niepodziewanie wcześniej z pracy, zanim zdążyła ukryć się na górze. Najtrudniej było jednak bawić się w chowanego w weekendy, ale na szczęście nie pogarszał tej sytuacji i schodził jej z drogi, widząc, że dalej nie ma ochoty na rozmowę.

Poza tym chyba się starał. Dzień w dzień pod drzwiami jej pokoju leżał list. Choć początkowo nawet nie chciała ich czytać, to w złości nie zdecydowała się porwać żadnego. W końcu je jednak otworzyła, co niestety bardziej utwierdzało ją, że to nie jest takie proste, jak mogłoby się wydawać.

W sumie to od początku ich znajomość była dość skomplikowana. Można było pomyśleć, że wiedziała, na co się pisze, jednak każda kolejna odkrywana tajemnica stawała się trudniejsza i cięższa do zaakceptowania. Nie była pewna, co ma dalej robić. Z jednej strony chciała, aby to, co mówił i pisał jej w listach, było prawdą, jednak fakt, że dowiedziała się tego tak późno i nie od niego, było dla niej trudne do zaakceptowania. Aczkolwiek jak długo można żyć w ten sposób? Skoro zdecydowała się po tych wszystkich wydarzeniach przebudować dla niego całe swoje dotychczasowe, spokojne i ułożone życie, to dlaczego ostatnia informacja od policjanta w parę minut zmieniła sens podjętej z takim trudem i poświęceniem decyzji? Czy rzeczywiście to przemyślała? Widać jej uczucia nie były tak silne, jak jej się wydawało. A może nie były prawdziwe? Jak mogła zostawić rodziców, świat, na którym tak bardzo jej zależało, a po kilku słowach zmienić to w nic nieznaczącą, przedsięwziętą w emocjach, niedojrzałą decyzję?!

W lesie, kiedy wyznał jej swoją tajemnicę, zapewniała go, że może jej zaufać jak nikomu innemu. A teraz tak łatwo temu wszystkiemu przeczyła.

Nie mogła sobie z tym poradzić. Chciała mu uwierzyć, zrozumieć jego stanowisko, jednak najzwyczajniej w świecie się bała. Pierwsze trudne wyzwanie jej nowego i tak niełatwego życia, a ona od razu się poddała… Nawet nie próbowała walczyć ani starać się to poukładać czy dać mu szansę na wyjaśnienie. To nie była taka zwykła męska tajemnica skrywana przed dziewczyną z obawy przed wstydem, o której mogłaby dowiedzieć się już po zamieszkaniu razem. Alex był płatnym zabójcą! I nic ani nikt nie mógł tego zmienić, ani tym bardziej wymazać z jego życiorysu. I miała przeżyć swoje życie z kimś takim u boku?

Prawdę, którą znała wcześniej, potrafiła sobie jakoś wytłumaczyć, zrozumieć, ale teraz coś ją blokowało. I nie wiedziała, jak i – co ważniejsze – czy chce to zmienić?

Zdecydowała się wreszcie podnieść z pościeli, lekko obolała po zbyt długim leżeniu przez prowadzące donikąd rozmyślania. Wyjrzała niepewnie przez zamknięte okno, odsłaniając je wcześniej. Pod domem zauważyła wóz ekipy remontowej. Zdziwiło ją to trochę, ale pomyślała, że pewnie przyjechali do sąsiadów, parkując przed ich wjazdem. Zdążyła założyć miękki, szary szlafrok, gdy ktoś zastukał do drzwi. Niepewnie zeszła po schodach, podchodząc do wejścia. Na środku wisiała przyklejona kartka od Alexa.

O dwunastej przyjedzie ekipa remontowa, wpuść ich, jak możesz, do mojego biura, obok salonu. Mam nadzieję, że nie będą Ci za bardzo przeszkadzać i że Cię nie obudzili. A.

Zerwała kawałek papieru i z lekką obawą otworzyła drzwi.

– Dzień dobry. Pani Jones? – zapytał starszy mężczyzna w roboczym kombinezonie.

– Tak – odpowiedziała z nieśmiałym uśmiechem.

– Proszę tylko wskazać, który to pokój, resztę mamy omówioną. Oscar, zostaw tę torbę, zaraz po nią wrócimy. Najpierw wniesiemy to… – Odwrócił się do potężnie zbudowanego, wysokiego pracownika, wyciągającego jakiś sprzęt z auta.

Julia uchyliła szerzej drzwi i udostępniła ekipie wspomniane wcześ­niej miejsce.

– To ja idę do kuchni, jeśli będą mnie panowie potrzebować – dodała bez przekonania, kierując się do holu. Młody chłopak uśmiechnął się z aprobatą na jej słowa. – A przepraszam, co panowie będą tu zmieniać? – Zawahała się przed tym pytaniem.

– Wygłuszenie pomieszczenia.

– Ożeż! – Starszy z pracowników przerwał młodszemu. – Ty to zawsze mielesz tym ozorem, chociaż nikt cię o to nie prosi! – rzucił błyskawicznie mocno wzburzony. – Przepraszam panią bardzo, mamy w zamówieniu, że ten projekt, to miała być tajemnica. – Spojrzał jeszcze raz na kolegę, kręcąc głową. – Proszę nas nie wydać przed panem Smithem. – Popatrzył skruszony na Julię.

– Proszę się nie martwić, nie mam takiego zamiaru – potwierdziła, ogłuszona odpowiedzią Oskara.

– Dziękuję. – Uśmiechnął się słabo kierownik, wciąż mocno zdenerwowany.

Julia weszła do kuchni, wstawiając bezwiednie wodę na gaz. Przysiadła na jednym z dwóch barowych drewnianych stołków i spojrzała przez okno na taras. Siedziała tak chwilę bezmyślnie. Ocknęła się nagle i dotknęła dłońmi twarzy.

– Wygłuszenie pomieszczenia? – powiedziała pod nosem.

Odetchnęła głęboko, masując sobie skronie. Wstała, nalała zagotowaną wodę do kubka i usiadła przy stole, podpierając ręką brodę. Tyle myśli kłębiło jej się w głowie, że nie mogła się skupić.

– Wygłuszenie pomieszczenia… wygłuszenie pomieszczenia. Kolejna tajemnica… – powtarzała, nie wiedząc, co miałaby w ten sposób osiągnąć. Wyobraźnia podsuwała jej całkowicie nonsensowne pomysły.

Dlaczego tak szybko przestała mu ufać? Przecież nie zrobił nic, aby mogła tak myśleć. Odkąd się poznali ani razu nie zawiódł jej zaufania. Nie zrobił nic, aby mogła tak raptownie zmienić zdanie o nim, a jednak tak się stało. Alex był tym samym mężczyzną, któremu postanowiła dać szansę, któremu dała nadzieję na normalność, spokój i bez ostrzeżenia odebrała mu to w jednym momencie…

Odrzuciła, wciąż zaprzątającą jej głowę, niedorzeczną myśl i postanowiła zjeść późne śniadanie oraz zabrać się do pracy.

Program ochrony świadków dał im nowe życie – personalia i zajęcia w żaden sposób niezwiązane z dotychczasowymi zainteresowaniami czy profesją. Alex został więc sprzedawcą w salonie samochodowym, a Julia próbowała swoich sił jako copywriter. Mieli kilka możliwości do wyboru, jednak dziewczyna długo nie potrafiła się na nic zdecydować. Całe życie grała na skrzypcach. Nie wiedziała, czy chciałaby robić coś innego. Filharmonia to było jej jedyne marzenie. Dodatkowo obawiała się wyjścia do ludzi. Denerwowała się na myśl o pomyłce przy podawaniu nazwiska lub użycia nieświadomie jakichś faktów z przeszłości. Praca w domu przy zleceniach z różnych firm internetowych była dla niej teraz najlepszą i chyba jedyną możliwością.

Usiadła wygodnie przy długim biurku stojącym pod samym oknem w jej sypialni i otworzyła dzisiejsze zlecenie z salonu sukien ślubnych. Spojrzała na widniejącą na zdjęciu białą, koronkową sukienkę i westchnęła. Pokręciła głową do swoich myśli, zarzuciła swoje długie kasztanowe włosy na bok i zaczęła pisać. Dźwięki z dołu nie pozwalały jej się jednak skupić. Zerknęła na komórkę leżącą obok, była druga po południu. Miała jeszcze trzy godziny do powrotu Alexa. Nagle wyprostowała się i wstała z miejsca. Podeszła do drzwi. Wyjrzała na korytarz, rozglądając się po drewnianej podłodze. Alex po raz pierwszy nie zostawił jej dzisiaj listu. Wróciła do pokoju i usiadła przed oknem. Oparła brodę na lewej ręce i zapatrzyła się na, słabo ruchliwą o tej porze dnia, ulicę.

Dlaczego tym razem do niej nie napisał? Udawała przed nim i samą sobą, że jego codzienne tłumaczenie się i prośby na piśmie o rozmowę zupełnie jej nie obchodzą. A teraz zastanawiała się, co sprawiło, że tego nie zrobił. Czyżby zrezygnował? Może zdecydował, że miesiąc starań, przygotowywania posiłków, kupowania jej kwiatów i prób wynagrodzenia, jak to ujmował w listach – każdej chwili w jego obecności, to było stanowczo za dużo? Ale zapewniał ją przecież, że nawet jeśli z nim nie rozmawiała, najważniejszym dla niego faktem było to, że po prostu była obok. Nieważne, czy w tym samym pomieszczeniu, domu czy tylko w pobliżu.

Może już mu to nie wystarczało? – pomyślała. W sumie jak długo miała zamiar to ciągnąć? Zastanawiała się nad tym już od jakiegoś czasu. Ta sytuacja ją również męczyła. Wierzyła jednak, że coś się wydarzy. Czekała na bliżej nieokreślony impuls, który pomógłby jej to wszystko wyprostować. Sama nie umiała pierwsza wyciągnąć ręki na zgodę. Czekała, kiedy Alex będzie miał dość i wreszcie pęknie. Nie przyznawała się do tego, ale była skłonna spróbować to jakoś poukładać. A teraz możliwe, że właśnie straciła tę szansę.

Zastanawiała się jeszcze chwilę i w końcu zdecydowała się wrócić do pracy. Wyciągnęła z szuflady białe słuchawki i włożyła je na uszy, próbując skupić się tylko na zamówionym tekście. Po kilku dobrych, owocnych godzinach pisania, postanowiła zejść po jakąś kawę. Aż ją zatkało na widok Alexa, niespodziewanie wchodzącego do jej sypialni.

– Przepraszam – zaczął, widząc jej przerażony wzrok. – Nie chciałem cię przestraszyć. Pukałem, ale nie odpowiadałaś, więc zajrzałem zobaczyć, czy wszystko okej. – Stał, patrząc na nią ze skruchą.

– Tak, miałam słuchawki na uszach, dlatego cię nie usłyszałam – rzuciła, najłagodniej jak potrafiła. – To już piąta? Nawet nie zauważyłam, że tak późno – dodała lekko speszona. Opierała się plecami o krzesło, wciąż czując skrępowanie, rozmawiając z nim po tak długiej przerwie.

– Piętnaście po piątej. W takim razie już ci się nie naprzykrzam – dodał, wycofując się z pokoju.

– Alex? – rzuciła niepewnie.

– Tak? – odpowiedział, odwracając się pośpiesznie w jej stronę.

– Co to za remont robisz na dole? – zapytała z obawą.

Spojrzał na nią z zastanowieniem.

– Mam nadzieję, że do wieczora uda mi się skończyć.

Popatrzyła na przystojnego bruneta, unosząc brwi.

– Nie takie było moje pytanie – powiedziała.

Alex się uśmiechnął.

– Już nawet dla tego pytania warto było zamówić tę ekipę. To chyba pierwsze pytanie, które usłyszałem z twoich ust od kilku tygodni. Szkoda, że wcześniej nie wpadłem na ten pomysł, może zadałabyś je wcześniej – spróbował zażartować.

Julia przechyliła głowę na bok. Również lekko się uśmiechnęła.

– A może… zjadłabyś dzisiaj ze mną kolację? – zapytał nieśmiało, poprawiając ręką swoje czarne, jak zawsze idealnie ułożone, włosy.

Julia zmarszczyła nos.

– Nie sądzę, aby to był dobry pomysł – powiedziała już ściszonym głosem.

– Szkoda – rzucił z nieukrywanym żalem, zamykając szybko za sobą drzwi.

Dziewczyna przygryzła lekko usta, stojąc w pokoju już sama. Pomasowała sobie szyję i spojrzała na pusty kubek na biurku. Miałam przecież zejść po kawę – westchnęła. Postukała palcami w drewniany stolik i odwróciła się w stronę szafy. Wyciągnęła kilka rzeczy i podeszła do wysokiego lustra stojącego w rogu pokoju. Przyłożyła do siebie parę bluzek, decydując się w końcu założyć jedną z nich. Wybrała białą, lekko obcisłą koszulkę. Przywiozła ją jeszcze z domu. Nie było w niej nic szczególnego, ale miała do niej sentyment. Natomiast jasnych, porwanych jeansów nie zdecydowała się zmienić. Zarzuciła włosy na ramiona i uśmiechnęła się do swojego odbicia. Nagle zmarszczyła czoło, zmieniając zdanie. Postanowiła z powrotem przebrać się we wcześniejsze ubranie. Spojrzała na fotel z bluzkami i wyciągnęła rękę w ich stronę. Szybko ją jednak cofnęła.

– Okej – powiedziała do siebie. – Trzeba to wreszcie skończyć. Albo wóz, albo przewóz. – Ruszyła w stronę biurka, stanowczym ruchem podnosząc z niego pusty kubek. Otworzyła drzwi i zeszła już mniej pewnie na dół.

Alexa nie było w kuchni. Nie odważyła się go szukać. Usłyszała rozmowę gdzieś za ścianą, w pokoju z robotnikami. Wstawiła wodę i przysiadła na stołku.

– Polecamy się na przyszłość. – Rozległ się po chwili w holu głos starszego z majstrów.

– Jeszcze raz dziękuję.

– Oby więcej takich klientów – dodał pracownik, ściskając rękę Alexa. – Proszę dzwonić w razie czego.

– Dziękuję. Będę pamiętał.

Julia usłyszała stuknięcie drzwi, ale dopiero po dłuższym czasie w wejściu do kuchni ukazał się brunet. Lekko go zastopowało na jej widok. Próbował jednak zachowywać się jak najbardziej naturalnie. Otworzył lodówkę, wyjmując z niej kilka produktów. Coś spadło mu na podłogę. Podniósł to szybko, zerkając na nią nieśmiało. Dziewczyna wlała wrzątek, po raz kolejny gotujący się w czajniku, chcąc odstawić przedmiot na miejsce, nagle zapytała:

– Chcesz może kawy? – Spojrzała na mężczyznę z wahaniem.

– Chętnie. – Alex obejrzał się na nią z nieukrywanym zaskoczeniem. Stał tak chwilę, jakby upewniając się, czy to było pytanie do niego.

Julia wyciągnęła dodatkowy kubek i napełniła go gorącą wodą. Postawiła na stole i usiadła wygodnie na krześle, naprzeciwko mężczyzny.

– Dziękuję – powiedział, uśmiechając się lekko. Otworzył usta, ale zamknął je szybko, wracając do gotowania.

– Może ci pomóc? – rzuciła Julia nieswojo.

Alex odwrócił się, opierając plecami o blat.

– Hmm… Pod warunkiem, że ze mną zjesz – odpowiedział, zawijając rękawy koszuli.

Candel wstała z miejsca, stając obok bruneta.

– To co mam robić? – Przebiegła wzrokiem po Nessie.

Spojrzał na nią w tym samym momencie. Zrobiło jej się gorąco. Nie pamiętała, kiedy ostatni raz była tak blisko niego. Otarł się o jej ramię, podając jej deskę do krojenia. Nawet przez tak krótką chwilę czuła jego rozgrzane, pulsujące ciało. Ponownie uśmiechnął się i popatrzył na nią tymi swoimi przeszywającymi, szarymi oczami. Spróbowała skupić się na krojeniu pomidorów.

– A co tak właściwie robimy? – zagadnęła, patrząc na niego znad blatu.

– Chciałem zapytać, na co miałabyś ochotę, ale nie mamy za dużego wyboru. Mam więc nadzieję, że tuńczyk z makaronem to jest odpowiedź, którą chciałaś usłyszeć. – Zaśmiał się, nie odrywając od niej wzroku.

Nie wiedziała, co się z nią właściwie działo. Była z nim zaledwie chwilę, a już czuła się tak, jak gdyby nic się nie wydarzyło, jak gdyby gotowali tak razem co wieczór. Czuła jego bliskość, zapach, a to wszystko nie pozwalało jej trzeźwo myśleć. Przecież wiedziała, że nie przestał jej się podobać. Za każdym razem, kiedy skądś wracał, patrzyła na niego z ukrycia w oknie. Wciąż ją pociągał. Chociaż tak bardzo z tym walczyła przez ostatni miesiąc. Próbowała sobie wmówić, że to tylko jego wygląd jeszcze ją czaruje. Była prawie pewna, że już wszystko się pomiędzy nimi skończyło. Myślała, że skoro nie ma ochoty na jego towarzystwo, to cała wcześniejsza chemia na pewno już nie istnieje. A teraz jedno nic nieznaczące dotknięcie jego ramienia nie pozwalało jej zebrać myśli.

Alex wyglądał na bardziej opanowanego. Skupił się na potrawie, pracując obok niej bez większych emocji. Julia postanowiła również zgasić swoje niespodziewane odczucia i usiadła do kolacji z pokerową twarzą.

Mężczyzna wyciągnął wino i rozlał je do dwóch kieliszków. Zajął naprzeciwko niej miejsce, kręcąc głową.

– Coś nie tak? – zapytała trochę zdezorientowana.

– Ciężko mi uwierzyć, że to się jednak wydarzyło.

– Nie wiem, co masz na myśli. – Zmrużyła oczy.

– Że jednak zdecydowałaś się tu zejść. Zjeść ze mną. – Popatrzył na nią z obawą. – Zacząłem już tracić nadzieję – dodał, spuszczając wzrok. Napił się wina, dla większej pewności.

– Sama nie wiem, dlaczego akurat dzisiaj. – Wzruszyła ramionami. – To wszystko jest nie tak… – zawahała się.

– Masz rację – dodał szybko. – Jest zupełnie inaczej, niż to sobie wyobrażałem.

Julia spojrzała na niego z lekką trwogą. Wciąż nie wiedziała, co ma na myśli. Przeszył ją niespodziewany lęk, czy przypadkiem nie podjął już decyzji. Tak długo zwlekała z rozmową, a teraz coraz mocniej czuła, że to był błąd. Wcale nie chciała się z nim rozstawać. Patrzyła na siedzącego przed nią mężczyznę w białej, dopasowanej koszuli, idealnie podkreślającej jego doskonale wyrzeźbione ciało i czuła, jak bije jej serce. Przecież nie mogła go teraz stracić. Dlaczego do tego dopuściła? Co chciała osiągnąć?

Sprawdzała go. Jego uczucia. To jak długo będzie się starał i czy na pewno powinna mu wybaczyć. A jeśli przedobrzyła? Jeśli Alex miał już tego dość?

Siedziała wyraźnie spięta w oczekiwaniu na to, co może zaraz usłyszeć. Przystojny brunet spojrzał na nią zza stołu i wstał niespodziewanie. Podszedł do niej z wyciągniętą ręką. Dziewczyna patrzyła na niego bez pewności, ale podała mu dłoń. Lekko się wzdrygnęła, orientując się, gdzie ją prowadził. Zatrzymali się przed jego biurem. Alex obrócił się, czując jej wahanie.

– Naprawdę, aż tak mi nie ufasz? – zapytał, zasłaniając drzwi plecami.

Julia obejmowała go wzrokiem, szukając odpowiednich słów.

– To może rzeczywiście nie był dobry pomysł. – Mężczyzna zaczął zawracać w kierunku kuchni.

– No chyba mam powody, żeby tak myśleć, nie uważasz? – Julia zatrzymała go, łapiąc za rękę. Puściła ją jednak szybko i odsunęła się nieznacznie, kiedy na nią spojrzał.

– Nie wiem już, jak mam cię przekonać. Nie dajesz mi nawet szansy. – Machnął z rezygnacją. – Co mam zrobić? Cofnąć czas? Nigdy nie powiedziałem, że zabiłem… – Popatrzył na nią ostrożnie. – Że mam na koncie tylko jedno przestępstwo. – Poprawił się, spuszczając wzrok.

– Nie powiedziałeś też, że masz ich więcej! – Julia żachnęła się, odwracając głowę.

– Chciałem, uwierz! Już ci to tłumaczyłem. Od razu chciałem przyznać się do wszystkiego, kiedy opowiadałem o pierwszym zabójstwie, po śmierci moich rodziców, ale nie pozwoliłaś mi dokończyć. A później nie potrafiłem, raczej nie było czym się chwalić.

– Dlatego postanowiłeś to zataić?

– Dlatego postanowiłem powiedzieć ci o tym w odpowiednim momencie – wyznał. Dziewczyna wciąż kręciła głową. – Naprawdę nie wiem, co mam jeszcze zrobić. Chyba jedynym wyjściem jest zniknięcie z twojego życia, bo innego rozwiązania nie widzę – kontynuował. Julia popatrzyła na niego ze strachem w oczach. – Zrozum, nie potrafię zmienić tego, co się stało, ale nie mogę też tak dalej żyć. I nie chodzi mi zupełnie o moją osobę. Nie mogę znieść świadomości, że pozwalam marnować życie tobie! To naprawdę nie ma sensu.

Candel stała przy ścianie w korytarzu, czując narastające zdenerwowanie. Nie wiedziała, co mu odpowiedzieć. Prawie zesztywniała, słysząc jego słowa…

– Wybacz, że pozwoliłem na to wszystko, choć wiedziałem, że nie znasz prawdy. Szczerze wierzyłem, a przynajmniej chciałem wierzyć, że może nam się udać, że dam radę cię uszczęśliwić, ale…

– Nie, nie kończ! – Dziewczyna przerwała mu pośpiesznie. Zakryła twarz dłońmi. – Nie wiem, dlaczego się tak zachowywałam. Co we mnie wstąpiło? Nie mam pojęcia, co chciałam tym zdziałać, ale nie chce się z tobą rozstawać! – Spojrzała mu pierwszy raz od dawna głęboko w oczy. – Ufam ci – szepnęła ledwo dosłyszalnie, z zaciśniętym z emocji gardłem. Alex dotknął jej policzka, oglądając z czułością jej twarz. Wziął w lewą rękę jej dłoń, prawą kładąc na klamkę wciąż zamkniętego pokoju.

– Ale ja wcale nie chcę, żebyś teraz podejmowała taką decyzję. Jeśli naprawdę chcesz dać mi kolejną szansę, to rozumiem, że potrzebujesz jeszcze trochę czasu. – Julia otworzyła usta. – Poczekaj – przerwał jej. – To nie tak, że chcę cię tym przekupić, ale mam nadzieję, że choć na chwilę uda ci się zapomnieć o wszystkich przykrościach, jakie musiałaś przeze mnie przejść. – Uchylił drzwi, zanim zdążyła cokolwiek mu odpowiedzieć.

Julia z zaciekawieniem przekroczyła próg, nie mogąc uwierzyć w to, co widzi! Każda z czterech ścian była w innym kolorze – szara, beżowa, niebieska i czarna.

– Tą są panele akustyczne! – Prawie wykrzyknęła, rozglądając się dookoła całkowicie oszołomiona. Alex stał dalej pod drzwiami, obserwując ją w napięciu.

Po lewej stronie od wejścia ustawiona była grafitowa kanapa, a nad nią wisiały pięknie wkomponowane nuty z jej pierwszego prawdziwego koncertu, które przechowywała z sentymentem przez tyle lat!

– Skąd je masz?! – Wskazała na nie palcem.

– Z twojego dawnego pokoju. – Uśmiechnął się z czułością.

– Ale jak?! – Nie mogła uwierzyć. Zaśmiała się, zakrywając dłonią usta.

Podeszła w końcu do stojaka ustawionego na samym środku. Ness zbliżył się do niej, wcześniej wyciągając coś z szafki po prawej stronie.

– Proszę. – Podał jej instrument.

– Przecież nie możemy… – Zacięła się ze wzruszenia.

– Oficjalnie nie, dlatego musiałem wyciszyć pomieszczenie. Przepraszam, że nie jest idealnie, ale nie jestem specem od remontów. Ostatnie kilka tygodni wieczorami robiłem tyle, ile umiałem i ile dałem radę ukryć przed tobą, a resztę dokończyła dziś ekipa.

– O matko! – Patrzyła z rozrzewnieniem to na mężczyznę, to na swoje ukochane skrzypce, jak i wspaniałą pracę, którą wykonał. – Ty to sam urządzałeś?! Dla mnie?

– Dla siebie też – zażartował, patrząc na jej roześmiane, cudowne, zielone oczy. Na blask, którego tak dawno w nich nie widział. – Nie mogłem się doczekać, kiedy znowu usłyszę twoją niebiańską grę.

– Alex! – Przytuliła go z całych sił. Popatrzyła na niego, obejmując go za szyję, wciąż trzymając w jednej ręce instrument. Szczęście, jakie z niej biło, było wystarczającą odpowiedzią, ale zdecydowała się użyć też słów. – Dziękuję, jesteś… – Nie dokończyła, nie mogła się dłużej powstrzymywać. Pocałowała go tak, jak nigdy wcześniej. Wszystkie emocje, które tak skrzętnie ukrywała przez cały miesiąc, wybuchły w niej z podwójną siłą. Alex jak zawsze próbował zgrywać dżentelmena i zapanować nad sytuacją, ale tym razem już nie potrafił. Nie umiał i nie chciał już walczyć z tym uczuciem. Za długo to odkładał. Za dużo się wydarzyło. Zbyt wiele kosztował go ten czas, zbyt mocno opierał się tej namiętności. Dotyk jej dawno wyczekiwanych ust doprowadził go do gorącego pragnienia, niemożliwego do ugaszenia czymkolwiek innym niż jej wilgotne, mokre wargi. Zatapiali się w sobie coraz mocniej i gwałtowniej, jakby świat dookoła nich nie istniał. Tyle miesięcy na to czekali.

Nie przestawał jej dotykać nawet wtedy, kiedy odkładała na ziemię skrzypce. Tak mocno działała mu na zmysły, że w końcu podniósł ją, zaciskając jej uda na swoich biodrach. Przeniósł jej rozpalone ciało na kanapę i położył delikatnie. Aż cały drżał, czując jej gładkie, smukłe place, kiedy ściągała mu koszulę. Tym razem się nie wycofał. Zdjął z niej ubranie i delikatnie pieścił, dopóki nie można było już dłużej powstrzymywać roznieconego pożądania. Julia czuła jego bliskość tak intensywnie, jak nigdy wcześniej. Zatracili się oboje w tej chwili. Jęk rozkoszy wypełnił dźwiękoszczelny pokój.

Ich rozgrzane, pulsujące ciała wciąż próbowały odzyskać równowagę po tym, co się właśnie wydarzyło. Mężczyzna trzymał ją w objęciach, gładząc jej rozwichrzone włosy. Patrzył na nią z takim uwielbieniem, że nigdy wcześniej nie czuła się taka piękna w oczach żadnego mężczyzny. Dotknął jej brody, aby na niego spojrzała. – Kocham cię – powiedział tak stanowczo, jak tylko potrafił w tym momencie. Julia nie odrywała od niego wzroku, wciąż leżąc na jego piersi. Słyszała mocne bicie jego serca.

– Kocham cię – wyszeptała. Pocałował ją kolejny raz, ale tak, jak gdyby od tego pocałunku zależało wszystko. Julia zrozumiała w tym momencie, że nie chce, aby jeszcze kiedykolwiek całował ją ktoś inny.

– Na co masz teraz ochotę? – zapytał Alex po dłuższym czasie, wciąż nie mogąc nacieszyć się swoim szczęściem.

– Aby ta chwila trwała wiecznie. – Uśmiechnęła się, patrząc w jego cudowne szare oczy, które pierwszy raz od dawna błyszczały ze szczęścia. Spojrzał na nią z miłością, a serce znów zaczęło jej bić szybciej.

– Nigdy w życiu nie byłem tak szczęśliwy, jak teraz. – Kolejny raz pocałował ją namiętnie. Julia poddawała się temu bez żadnych ograniczeń. – Tym sposobem nigdy już stąd nie wyjdziemy. – Alex uśmiechnął się, odrywając od niej na chwilę. – A może byś nam coś zagrała? – Julia podniosła wzrok na opierającego się nad nią Alexa.

– Naprawdę? Teraz?

– A dlaczego nie? – Mężczyzna usiadł, prostując się na kanapie. Dziewczyna przygryzła usta.

– Podasz mi koszulkę? – zapytała, wyciągając w jego kierunku rękę. Alex schylił się i podniósł bluzkę z dywanu znajdującego się obok jego nóg. Popatrzył na ubranie z czułością.

– To ta sama bluzka, którą miałaś na sobie podczas naszej porannej wycieczki do lasu? – Spojrzał na Julię ze wzruszeniem.

– Masz dobrą pamięć. – Candel wzięła materiał z jego ręki, uśmiechając się z sentymentem do jego słów.

– Pamiętanie jest łatwe dla tych, którzy chcą wspominać. – Patrzył na nią w taki sposób, jakby wciąż nie mógł uwierzyć w to, że naprawdę jest obok niego. – Tyle razy wspominałem te nasze chwile razem, że każdy drobny szczegół twojego ciała i ruchu mam wyryty w myślach lepiej, niż zrobiłaby to niejedna fotografia. Moja pamięć o tobie jest jak płótno, na którym jesteś, a przy każdym kolejnym spotkaniu nakładam na ten obraz nowe, piękniejsze, jaśniejsze lub ciemniejsze odcienie.

Julia wstała i podeszła do mężczyzny. Wzięła jego twarz w swoje dłonie i pocałowała najczulej, jak tylko potrafiła. – Jesteś cudowny, wiesz? – Spojrzała mu w oczy z czułością i skierowała się, już bez dodatkowych słów, ubrana jedynie w koszulkę i dolną część bielizny, w stronę instrumentu. Usiadła na krześle naprzeciwko kanapy i z nieukrywaną radością położyła skrzypce na swoim ramieniu. Wzięła w końcu głęboki oddech, jakby czerpała powietrze po długim czasie. Pierwszy dźwięk, który wyszedł spod jej smyczka, był jak niebywale wyczekiwana podróż, którą wreszcie mogła odbyć. Podróż do najpiękniejszego miejsca na ziemi, gdzie od zawsze chciała jechać i wiedziała, że nie będzie miała ochoty już stamtąd nigdy wracać.

Znowu poczuła radość z grania – tę miłość do jej ukochanych skrzypiec. Nawet w najmniejszym stopniu nie spodziewała się, że tak przeraźliwie jej tego brakowało. Nie zastanawiała się nad tym ostatnio, a raczej odkąd tu przyjechali, starała się o tym nie myśleć. Wiedziała, że nie może grać, dlatego nie pozwalała sobie na chwile zwątpienia, czy aby na pewno dobrze zrobiła, podejmując taką decyzję. Zostawiając wszystko, co kocha, daleko za sobą, żyła tym, co tutaj i dzisiaj, próbując przyzwyczaić się do nowej rzeczywistości.

A teraz znowu je miała, czuła ich zapach. To nie grały skrzypce, tylko ona! Miała tyle emocji w sobie, że to, co ją do tej pory hamowało, właśnie teraz wychodziło z każdym drgnięciem strun. Zamknęła na chwilę oczy, otwierając je na ostatni takt.

Odrywając brodę od instrumentu, spojrzała wreszcie na wpatrzonego w nią mężczyznę. Wzięła kilka głębokich oddechów i odłożyła skrzypce z ogromnym uczuciem na stojak, gładząc je delikatnie przed odejściem. Zrobiła to tak, jakby przepraszała, za tak długą rozłąkę i zapewniała, jak bardzo jest szczęśliwa, mając je znowu obok siebie. Podeszła wreszcie do bruneta i wzięła go za rękę. Alex wstał bez słowa, kiedy lekko pociągnęła jego dłoń i skierowała się w stronę wyjścia. Wszedł za Julią posłusznie na schody. Dziewczyna otworzyła drzwi swojej sypialni i uśmiechnęła się do ukochanego.

– Najwyższy czas, abyś był przy mnie o każdej porze dnia i nocy. – Wspięła się na palce i pocałowała go czule, dotykając dłońmi jego wciąż nagiego, wyrzeźbionego torsu. Alex objął ją delikatnie i podniósł, kładąc łagodnie na znajdującym się za jej plecami łóżku.

2

Julia otworzyła w końcu oczy, mocno niewyspana. Wczorajszy dzień i noc były tak upojne we wszelkiego rodzaju emocje, że nie mogła dobrze wypocząć po nadmiarze wrażeń. Wszystko wydarzyło się tak szybko. Jeszcze dzień wcześniej nawet nie przeszłoby jej przez myśl, że następnego wieczoru będzie rozmawiać z Alexem, a tym bardziej że zaprosi go do swojej sypialni. Zasnęła już wcześnie nad ranem, dlatego jak przez mgłę pamiętała dzwoniący alarm w telefonie Nessa. Mężczyzny nie było obok, jednak domyślała się, że musiał wyjść do pracy. Dotknęła z rozrzewnieniem jego strony łóżka, gdzie wciąż czuła ślady jego obecności.

Leżała na lewym boku, nie przestając się uśmiechać. W końcu wstała z przekonaniem, że to będzie wyjątkowy dzień. Pierwszy raz od dłuższego czasu ubrała się z myślą o nim, wybierając bardzo rzadko wkładaną przez nią sukienkę. Chciała, aby ten wieczór był zupełnie inny od wszystkich pozostałych, które tu spędziła. Nawet strój miał jej w tym pomóc.

Miała zamiar rozpocząć wszystko od nowa. Zacząć z nim takie życie, na jakie zasługiwał, na jakie oboje zasługiwali. Zeszła na dół, aby wejść do kuchni, jednak jej myśli skierowały ją prosto do pokoju ze skrzypcami. Weszła do środka, niepewnie otwierając wcześniej drzwi. Instrument dalej tam był. W tym samym miejscu, na które go wczoraj odłożyła. Uśmiechnęła się do siebie i podeszła bliżej. Przejechała delikatnie palcem po jego drewnianej obudowie. Stała, rozglądając się chwilę po pokoju, jakby wahając się lekko. Wzięła w końcu ukochany przedmiot do ręki i przeciągnęła smyczkiem po strunach. Całkiem bezwiednie zaczęła grać kolejne akordy. Wydawało się, jakby instrument rozumiał jej myśli, jakby byli w jakiś sposób ze sobą zespoleni.

Zaczęła lekko, ze spokojem, aby zaraz przejść do mocnych, ostrych dźwięków, kończąc miękko i nastrojowo. Stała tak kilka minut, zastanawiając się nad historią, którą właśnie opowiedziała. Zagrała chyba wszystkie emocje, które ostatnio opanowały jej życie. Nie mogła uwierzyć, jak szybko poczuła się lepiej, wreszcie wyrzucając to z siebie. Założyła ręce za głowę i uśmiechnęła się do swoich myśli. W trochę lepszym nastroju ruszyła w końcu do kuchni. Choć dalej była szczęśliwa tak samo, jak rano, to jednak dodatkowo był w niej teraz jakiś wewnętrzny spokój, jakby dopiero w tym momencie jej serce na sto procent upewniło się, że podjęła tej nocy właściwą decyzję.

Otworzyła kilka szafek i zastanowiła się chwilę. – Czym by go tutaj dzisiaj zaskoczyć? – powiedziała do siebie. Dalej nie zrobili zakupów, dlatego nie miała za dużego wyboru. – No pięknie, kilka warzyw, ziemniaki, ryż. No to rzeczywiście go zaskoczę – pomyślała z ironią. Spojrzała na zegarek wiszący na środku ściany. Miała jeszcze dwie godziny do powrotu Alexa, dlatego zdecydowała się przeszukać internet – najpomocniejszą książkę kucharską dzisiejszych czasów. – Tam zawsze można znaleźć pomysł na zrobienie czegoś z niczego. – Uśmiechnęła się do swoich myśli.

Za piętnaście piąta zeszła na dół, poprawiając wcześniej delikatny makijaż i czekając z gotową kolacją na Alexa. Kilka minut po siedemnastej usłyszała jego samochód na podjeździe. Podeszła bliżej wyjścia na dźwięk otwieranych drzwi. Mężczyzna wszedł do środka, spoglądając na nią z lekkim zdenerwowaniem. Szybkim krokiem skierował się w stronę swojego dawnego biura, a od wczoraj pokoju ze skrzypcami. Przekręcił klucz w zamku i schował go do kieszeni spodni. Odetchnął już spokojniej, zatrzymując się na moment i podszedł wreszcie do zdziwionej Julii.

– Przepraszam. – Spojrzał jej w oczy. – Wyglądasz przepięknie. – Pocałował ją czule, obejmując wpół i przysuwając mocniej do siebie. Julia odwzajemniła pocałunek, ale wyczuła jego niepokój. Nie wiedziała za bardzo, jak ma na to zareagować. Nie zdążyła jednak nic powiedzieć, gdyż ktoś zastukał do drzwi.

Alex, wciąż wyraźnie spięty, podszedł do nich, otwierając je już ze swoją naturalną pewnością.

– Dobry wieczór. – Ciemnoskóry, znajomy im agent wszedł wraz z dużo młodszym partnerem do ich holu. Ness nie wyglądał na zaskoczonego tą wizytą, za to Julia dalej stała na pograniczu kuchni z widocznie malującym się na twarzy zdziwieniem.

– To może przejdźmy od razu do biura? – Mężczyzna skierował się w stronę dopiero co zamkniętego przez Nessa pokoju.

– Może dzisiaj skorzystajmy z salonu lub mojej… z pokoju gościnnego. – Poprawił się szybko brunet.

Obydwaj policjanci w tym samym momencie spojrzeli na Alexa.

– A dlaczego nie tutaj? – zapytał podejrzliwie młodszy z nich.

– Zgubiliśmy gdzieś klucz. – Ness kłamał bez zająknięcia. – Jak go szybko nie znajdziemy, pewnie będę musiał wymienić zamek, ale w sumie to nam się nie spieszy, rzadko korzystamy z tego pomieszczenia. – Zerknął na Julię, mrugając do niej ostrożnie okiem. Dziewczyna, lekko osłupiała, popatrzyła na mężczyznę, ale go nie zdradziła. Pokiwała głową, próbując się uśmiechnąć. Oficerowie wymienili się spojrzeniami.

– Salon odpada – powiedział starszy agent, Biel. – Skorzystamy z gościnnego. – Wykrzywił usta nie bardzo zadowolony ze zmiany miejsca.

Alex zaprosił mężczyzn gestem na schody. Julia szła na samym końcu. Ness próbował grać przed policjantami pewnego siebie, ale kiedy odwrócił się w stronę Julii, zauważyła w jego spojrzeniu cień niepewności.

Młodszy z agentów otworzył trzymaną w ręku walizkę i rozłożył ją na łóżku. Wyciągnęli kilka rzeczy i zaczęli sprawdzać pokój.

– Jest czysto – rzucił Biel. Schowali z powrotem sprzęt, wyjmując kilka innych przyrządów. Julia stała, opierając się o zamknięte drzwi. Rozglądała się po pomieszczeniu, które dawno przestało być pokojem gościnnym, wcale nie z powodu braku odwiedzających ich znajomych. Odkąd dowiedziała się o przeszłości Alexa, to pomieszczenie stało się tylko i wyłącznie jego sypialnią. Praktycznie tu nie bywała, dlatego z takim zainteresowaniem oglądała wszystkie znajdujące się tu rzeczy.

Nie było ich za dużo. Drewniane łóżko na środku, szafa, kilka rozrzuconych tu i ówdzie koszul i małe biurko przy ścianie, na którym stało jej zdjęcie. Była to stara fotografia, jeszcze z domu rodziców. Obejrzała się na mężczyznę. Obserwował pracujących agentów z lekko dostrzegalnym zdenerwowaniem. Spojrzał na Julię i uśmiechnął się niepewnie. Dziewczyna podeszła do niego, biorąc go za rękę i opierając głowę na jego ramieniu. Poczuła, jak schodzi z niego całe, ukrywane przed policjantami, napięcie.

– Okej, będziesz miała mniej niż ostatnio, około pół godziny. – Starszy rangą agent odezwał się nagle, patrząc na Julię.

Dziewczyna spojrzała na mężczyznę i trzymany przez niego telefon ze zdziwieniem.

– Dzwonimy dzisiaj do moich rodziców? – zapytała zdezorientowana.

– Tak. Wiemy, że kilka razy próbowali się z tobą skontaktować, dlatego musisz oddzwonić.

Kobieta przysiadła na łóżku obok młodszego z policjantów. Znała procedury i sposób postępowania. Zaskoczyło ją jedynie to, że znowu może porozmawiać z rodziną.

Kontaktowała się z nimi raz na tydzień. Miała na to około godziny. Za każdym razem odbywało się to w ten sam sposób. Policjanci przyjeżdżali z telefonem, który był sprawdzony pod względem podsłuchu, musieli się również upewnić, że pokój, w którym będzie Julia, jest bezpieczny. Zazwyczaj dawali im wcześniej znać, kiedy będą mogli się ich spodziewać. Ostatnim razem byli niecałe cztery dni wcześniej, dlatego zdziwiło ją ich nagłe pojawienie się.

Wzięła komórkę od agenta i usłyszała dwa sygnały, zanim odebrał Filip.

– Cześć, tato! – uśmiechnęła się do spokojnego głosu starszego mężczyzny. – Wszystko w porządku?

– O, Julka! Dzwoniliśmy do ciebie kilka razy, ale nigdy nie wiemy, czy jesteś w domu, czy na koncercie. Jak tam u ciebie?

– Wszystko dobrze. Wiem, że rzadko się odzywam, ale jestem zajęta pracą i próbami. – Posmutniała, okłamując ich kolejny raz.

– Tak wiemy, wiemy. Jesteś młoda, masz tyle spraw na głowie, ale najważniejsze, żebyś była szczęśliwa.

– Jestem, tato! – Spojrzała z uśmiechem w stronę stojącego pod oknem Alexa. – Czy coś się stało, czy tak tylko chcieliście porozmawiać? – Chwilę wcześniej policjant podsunął jej kartkę z pytaniem.

– To czekaj dam mamę, bo to ona wie więcej.

– Cześć, kochanie! – Usłyszała głos matki w słuchawce. – Wszystko u ciebie dobrze?

– Tak wszystko u mnie… U nas – poprawiła się – Okej.

– To dobrze, ale słuchaj. Kilka osób o ciebie ostatnio pytało. – Julia wyprostowała się, patrząc na policjantów. Wymienili się spojrzeniami, siedząc obok w ciszy ze słuchawkami na uszach.

– Jakich osób? – powiedziała z lekko ściśniętym gardłem.

– Z filharmonii – dodała podekscytowana kobieta.

– Z filharmonii? Jakiej filharmonii?

– Jeden na pewno z wiedeńskiej! Mówił z innym akcentem. Bardzo przystojny mężczyzna. – Julii zrobiło się słabo.

– Skąd wiesz, że był z wiedeńskiej filharmonii? Pokazał ci jakiś dowód na potwierdzenie?

– Jakie potwierdzenie? Przedstawił się jako ich przedstawiciel, już nie pamiętam dokładnie nazwiska, bo zapewne było austriackie. Pytał po prostu o ciebie. Powiedział, że chcieliby, abyś przyjechała na rozmowę. – Dziewczyna odetchnęła głęboko. Agenci pokręcili głowami. Starszy z nich napisał na kartce kolejne pytanie, podsuwając je Julii.

– A mogłabyś go opisać?

– Opisać? A do czego jest ci potrzebny jego opis?! – Ellen rzuciła do słuchawki.

– Po prostu… – zaczęła się jąkać. – Może wiem, kto to był.

– O jejku, wysoki, szczupły, w czarnym garniturze, miał ciemne włosy, przystojny.

– Tak, to rzeczywiście świetny opis.

– Czy ty słuchasz w ogóle, co ja do ciebie mówię? Ktoś proponuje ci pracę w najlepszej filharmonii świata, a ty pytasz o jego wygląd?! – Matka parsknęła po drugiej stronie.

– Okej, a kim był ten drugi? – Przeczytała kolejną kartkę.

– Też chcesz opis? Taki w moim wieku, z lekko siwymi włosami, też dobrze ubrany. I także pytał o ciebie, ale chyba był z londyńskiej filharmonii.

– I co im powiedziałaś?

– Że spróbuję się z tobą skontaktować, ale jesteś w Sydney i masz mało czasu, bo tam jesteś rozchwytywana.

– A zostawili jakieś namiary na siebie? – Julia przerwała rozentuzjazmowanej matce.

– Nie. Powiedzieli, że jeszcze tu zajrzą, jakbym miała jakieś wiadomości od ciebie.

Julii zrobiło się gorąco. Zakryła dłonią głośnik. – I co teraz? – Zapytała ze strachem, siedzącego obok policjanta.

– Powiedz, żeby z nikim nie rozmawiała, bo nie jesteś zainteresowana – rzucił błyskawicznie. Candel pokręciła głową.

– Mamo, słuchaj… – Szukała pośpiesznie jakiegoś pomysłu. – Przekaż im, jakby się jeszcze pojawili, że nie jestem zainteresowana.

– Co takiego?! – Kobieta po drugiej stronie słuchawki prawie krzyknęła.

– Na razie mam tutaj podpisany kontrakt i nie mogę go, ot tak sobie, zerwać. Powinnaś o tym wiedzieć.

– Wiem, ale myślałam, że może jakoś byś mogła… i się ucieszysz… – dodała matka, już trochę obrażona.

– Cieszę się, naprawdę – zaczęła dziewczyna. – Ale jest mi tu dobrze, więc na chwilę obecną niczego więcej mi nie potrzeba.

– Jak uważasz – rzuciła jeszcze starsza kobieta. – Jakby co, dałam im twój numer. Właściwie jestem zdziwiona, że jeszcze do ciebie nie dzwonili.

– Co zrobiłaś?! – Julia aż krzyknęła.

– Spokojnie – powiedział bezgłośnie siedzący obok niej mężczyzna, poruszając ustami i dotykając jej ramienia.

– Dałam im twój numer. A co w tym złego?

– Nie, nic. – Julia starała się uspokoić. – Ale nie wiadomo, kto to tak naprawdę był, więc lepiej nie podawać obcym swoich danych. – Próbowała spokojniej wytłumaczyć pani Candel.

– Więcej nikomu nie dam i nie będę już na twój temat z nikim rozmawiać, jeśli to taki problem!

– Oj, mamo, nie przesadzaj. Dziękuję. Wiem, że chciałaś dla mnie jak najlepiej, ale jest mi tu dobrze, a jak coś się zmieni dam ci znać. A co u was? Wszystko w porządku? – Pomyślała szybko o zmianie tematu, żeby nie kończyć rozmowy kłótnią.

– Tak, po staremu. Claudia wzięła wolne i dzisiaj mieliśmy małe zmieszanie z dostawą, ale jakoś to załatwiliśmy. Myślałam, że w końcu będę mogła mniej bywać w restauracji, ale jak widać, beze mnie co chwilę są jakieś komplikacje.

– Po prostu jesteś niezastąpiona! – Julia uśmiechnęła się do telefonu. – Okej, muszę kończyć. – Spojrzała na ponaglającego ją policjanta. – Właśnie wychodzimy z Alexem. Ucałuj tatę i uważajcie na siebie – dodała niepewnie.

– Ty też uważaj na siebie i my też cię całujemy – odpowiedziała Ellen, nie pozdrawiając Alexa.

– Julia? – Usłyszała jeszcze głos matki, zanim się rozłączyła. – Przypomniało mi się, że ci obaj mężczyźni chyba mieli podobne tatuaże na nadgarstku, ale może mi się tak tylko wydawało.

– Jakie tatuaże?! – rzuciła szybko skrzypaczka, aby Ellen nie odłożyła słuchawki.

– Coś jakby drzewo… Nie jestem pewna. Wspominałam nawet o tym Filipowi, ale tak sobie myślę, że mogło mi się to przyśnić. – Zaśmiała się. – Nie wiem, dlaczego ci o tym mówię, ale pytałaś, jak wyglądają, więc może tak ich skojarzysz.

Dziewczyna złapała się jedną ręką za głowę, nie mogąc wydobyć z siebie słowa. Agenci, w słuchawkach na uszach, zaczęli coś między sobą szeptać z wyraźnym przejęciem.

– Julia, jesteś tam jeszcze?

– Jestem – powiedziała ledwo dosłyszalnie. Młodszy z policjantów pisał coś kolejny raz na kartce. – Mamo, jakby się jeszcze pojawili, zadzwoń do mnie od razu. – Mężczyzna pokiwał głową na znak, że dobrze zrozumiała to, co właśnie przeczytała.

– Czyli ich kojarzysz?

– Nie, ale daj mi po prostu znać, jakby byli w okolicy. Tylko już z nimi nie rozmawiaj na mój temat.

– Okej, jak sobie życzysz. To chyba tyle, jeśli nie masz więcej czasu…

– Zadzwonię niedługo, uważajcie na siebie – dodała po raz kolejny, kręcąc głową z niedowierzaniem.

Julia oddała telefon policjantowi i zakryła twarz dłońmi. – I co teraz? – Zwróciła się w stronę agentów, którzy wymienili między sobą pełne obaw spojrzenia. – Capaldi miał taki sam tatuaż, dobrze pamiętam! Muszą być od niego, prawda?

Alex poruszył się nagle, stojąc przez całą rozmowę przy oknie. Nie słyszał wszystkiego, dlatego nie był pewny, czego Julia się właśnie dowiedziała. Dziewczyna z przerażeniem podniosła na niego wzrok.

– Byli u moich rodziców! Pytali o mnie! – rzuciła z zaszklonymi oczami.

Alex stał z zaciśniętymi ustami.

– I co teraz? – Kolejny raz powtórzyła pytanie. – Są w niebezpieczeństwie, prawda? – Łzy zaczęły płynąć po jej twarzy. – Mówiliście, że mają ochronę! – krzyknęła w stronę policjantów.

– Mają, ale przez to, że restaurację twoich rodziców odwiedza tyle osób, ciężko jest nam czasem wszystkich rozpoznać.

– I co teraz? Jaki macie plan?!

– Na pewno podwoimy ochronę. Jedziemy zaraz do siebie i jak tylko dostaniemy wytyczne, od razu się z wami skontaktujemy.

– Im się nie może nic stać, rozumiecie?! – Podniosła głos, wstając z łóżka.

– Nie martw się, nie pozwolimy na to. – Biel spróbował dotknąć jej ramienia.

– Nie wierzę. – Podeszła do Alexa i popatrzyła mu w oczy. Mężczyzna objął ją z całych sił.

– Odezwiemy się niedługo. – Policjanci zaczęli zbierać pospiesznie sprzęt i skierowali się w stronę wyjścia.

– Odprowadzę ich. – Ness odezwał się po raz pierwszy, odkąd weszli do pokoju. Julia pokiwała głową ze łzami w oczach.

Usiadła ponownie na łóżku, nie mogąc uwierzyć w to, czego się dowiedziała. Alex wszedł po dłuższej chwili, siadając obok niej.

– I co teraz? – W kółko powtarzała to samo pytanie. – Nic im nie zrobią, prawda? – Mężczyzna po raz kolejny przytulił ją najczulej, jak potrafił.

– Nie martw się, nie pozwolę na to.

– Alex, oni muszą być bezpieczni! Muszą! Nie wiem, co zrobię, jeśli coś im się stanie. – Rozpłakała się.

– Nic im się nie stanie, nie martw się! – Pocieszał ją, wciąż obejmując troskliwie.

– Nie wiem, co robić… Najgorsze je to, że właściwie nic nie mogę. Jestem tutaj, a oni tam. Myślisz, że mogą im coś zrobić?

– Nie sądzę, nic by tym nie zyskali. Oni chcą mnie… – Julia podniosła głowę, patrząc na mężczyznę z zastanowieniem.

– Myślałam, że dadzą ci spokój po tym, jak zamknięto moich porywaczy. Czy to się kiedyś skończy?

– Mam nadzieję – dodał posępnie, wyjątkowo pewnym głosem.

– Podejmując decyzję o wyjeździe, nawet nie przypuszczałam, że mogę narazić rodziców. Jak mogłam o tym nie pomyśleć? – Julia podciągnęła nogi pod brodę.

– Wiedziałem od razu, że to wszystko jest za piękne, aby mogło być prawdziwe. – Dziewczyna spojrzała na bruneta z obawą. Siedział, patrząc w okno, z zaciętym wyrazem twarzy. – Nie powinienem był do tego dopuścić!

– Przestań, to nie twoja wina! – Przysunęła się do chłopaka.

– Oczywiście, że moja! Tylko i wyłącznie.

– Przestań, proszę cię! – Obróciła dłonią jego twarz w swoją stronę. – To miał być taki piękny dzień, przygotowałam nam romantyczną kolację… – Założyła mu ręce na szyję. – Może zjedzmy i ochłońmy trochę? Przecież tak samo możemy porozmawiać na dole. – Wstała z łóżka, aby przestać na moment o tym myśleć, aby nie zwariować z tych nerwów. Miała nadzieję, że w ten sposób rozładuje trochę napięcie.

– Nie, właśnie nie możemy.

– Czego nie możemy? – zapytała rozentuzjazmowana, dotykając dłonią czoła.

– Sama słyszałaś, że od razu wykluczyli salon. Nie chcieli nawet go sprawdzać, abyś mogła stamtąd zadzwonić do rodziców. – Julia spojrzała na Alexa z zastanowieniem.

– Mówiłem ci już pierwszego wieczoru tutaj, kiedy powiedziałaś, że wiesz, kim jestem… kim byłem… – poprawił się, odwracając wzrok. – Zamknąłem wtedy drzwi na klucz i zasłoniłem rolety, bo spodziewałem się, że nas podsłuchują. Wiem, że cię wtedy wystraszyłem, ale teraz sami się do tego przyznali. To wszystko nigdy się nie skończy, dopóki będę z nimi współpracował. – Julię sparaliżowało.

– Co ty znowu mówisz? Alex, przestań, proszę cię! To w żadnym wypadku nie jest twoja wina! Przecież im pomagasz, zeznawałeś na niekorzyść tych gangsterów. Sama słyszałam, ile osób dzięki tobie zamknęli.

– Właśnie! Nie rozumiesz, że ani jedni, ani drudzy nie dadzą mi spokoju?! Dopóki byłem sam, to nie miało znaczenia, ale nie mogę na to narażać ciebie i twoich bliskich!

– A ja nie mogę już tego dłużej słuchać! Ile razy będziemy wracać do tej rozmowy?! Chodź. – Wzięła mężczyznę za rękę. – Może lepiej na razie w ogóle nie rozmawiać, zjedzmy coś. – Ness wstał, lekko się ociągając. Jednak do końca wieczoru nie był już w dobrym humorze.

Kiedy brał prysznic, Julia zeszła do pokoju na dole. Oparła się o ścianę przy samych drzwiach i zagryzła usta. Po chwili podeszła do instrumentu i bezwiednie zaczęła grać. Wiedziała, że tylko w ten sposób będzie mogła jakoś zasnąć. Musiała wyrzucić z siebie cały swój strach i żal, a skrzypce zawsze były dla niej najlepszą terapią. Zauważyła przyglądającego jej się w wejściu Alexa.

– Długo tu stoisz?

– Jakiś czas. – Wzruszył ramionami. Podeszła do niego i objęła go wpół.

– Dziękuję – powiedziała, przytulając się do niego.

– Za co? – odparł szczerze zaskoczony.

– Za skrzypce, za ten pokój, za to, że jesteś…

– Nawet tak nie żartuj! – Odsunął ją delikatnie od siebie. – Gdyby mnie nie było, miałabyś to wszystko na co dzień! Nie tylko w ukrytym przed światem pokoju!

– Widzę, że dzisiaj naprawdę nie da się już z tobą rozmawiać – dodała, ale bez żadnego wyrzutu. – Może jak wstaniemy, wszystko się jakoś ułoży…

– Naprawdę chciałbym, żeby tak było, ale wiesz dobrze, że to nie jest możliwe. – Julia zakryła mu dłonią usta, nie chcąc już dłużej prowadzić tej konwersacji.

 

Dobry humor nie wrócił mu nawet następnego dnia. Agenci również się do nich nie odzywali. Julia, po wielu godzinach przemyśleń i zamartwiania się, w końcu doszła do wniosku, że to musiał być dobry znak. Przecież najgorsze wiadomości zawsze przylatują z prędkością błyskawicy.

– Posłuchaj – powiedział Alex, sprowadzając ją wieczorem do pokoju na dole. – Cokolwiek się stanie, pamiętaj, że nigdy nie pozwolę skrzywdzić ani ciebie, ani nikogo, kogo kochasz!

– O czym ty mówisz? – Patrzyła na mężczyznę dość mocno zatrwożona. – Co ma się stać?

– Proszę cię tylko, żebyś o tym pamiętała. Zrobię wszystko, abyś była szczęśliwa.

– Jestem z tobą szczęśliwa! Ty pamiętaj o tym! – Teraz naprawdę się przestraszyła. – Błagam cię Alex, mam nadzieję, że nie wpadłeś na jakiś głupi pomysł. Nie przeżyłabym, gdyby coś ci się stało.

– A gdyby coś się stało twoim rodzicom?

– Coś się stało moim rodzicom?! – krzyknęła, łapiąc go za ramię.

– Nie! Przepraszam, nie chciałem, żebyś się zdenerwowała.

– Nie chciałeś, a wygadujesz takie głupoty! Alex, kocham cię, rozumiesz to?!

– Jesteś dla mnie wszystkim. – Pocałował ją z całym uczuciem w czubek głowy. Julia odsunęła się lekko od niego i podejrzliwie zajrzała mu w oczy.

– Mam nadzieję, że nie ma w tym zdaniu jakiegoś drugiego dna, którego powinnam się obawiać. Chociaż moje przeczucie mówi mi coś innego… – Mężczyzna wziął jej twarz w swoje silne, męskie dłonie i pocałował tak, że nie miała siły protestować.

 

Obudziła się dopiero po dziesiątej. Źle spała tej nocy i choć wieczór zakończony w ramionach Alexa powinien ją uspokoić, jakoś nie mogła zasnąć. Kilka razy się przebudzała. Za każdym razem, kiedy otwierała oczy, widziała leżącego obok Nessa z bardzo martwiącym ją, zamyślonym wyrazem twarzy.

Popatrzyła na sufit, zastanawiając się nad tym wszystkim. Dopiero po pewnym czasie zdecydowała się wreszcie wstać. Podciągnęła rolety i odwróciła się, aby poprawić pościel. Na poduszce Alexa leżała koperta. Powoli zbliżyła do niej dłoń i po chwili, z drżącym sercem, wzięła ją do ręki.

Mam nadzieję, że wiesz, ile Ci zawdzięczam – spojrzała na pierwsze zdanie i serce podskoczyło jej do gardła. Podniosła głowę do góry, trzymając dłoń na ustach, jakby przeczuwając, czego może spodziewać się dalej. Wzięła kilka głębokich oddechów, mając jednak nadzieję, że to nie będzie to, o czym myślała.

Gdyby nie Ty, wszystko wyglądałoby zupełnie inaczej. Dalej nie miałoby sensu… Tak bardzo zmieniłaś moje życie, że nie potrafiłem racjonalnie myśleć. Nigdy sobie nie wybaczę, że Cię w to wszystko wciągnąłem, że pozwoliłem Ci się narażać… Za mnie!

Nie wiem nawet, jak mam Cię przeprosić, ale wiem, iż muszę zrobić wszystko, aby Ci się odwdzięczyć za to, co mi dałaś, odkąd Cię poznałem. Przepraszam też, że nie mówię Ci tego w twarz, ale domyślam się, jakby się to skończyło. Nie umiem Cię zostawić, ale wiesz, tak samo dobrze jak ja, że muszę to zrobić… To jedyne wyjście…

Jesteś miłością mojego życia i zrobię wszystko, aby Cię chronić, abyś była szczęśliwa! Wybacz mi. Kocham Cię.

– Nie mogła przestać wodzić wzrokiem po przeczytanych właśnie słowach. Gardło miała tak ściśnięte, że nie dała rady złapać tchu. Łzy zaczęły płynąć jej ciurkiem po twarzy. Nie była w stanie opanować emocji.

– To jakiś żart! – powiedziała do siebie, śmiejąc się i jednocześnie płacząc.

Rozejrzała się za komórką. Drżącymi rękoma znalazła numer Alexa i nacisnęła przycisk.

– Abonent tymczasowo niedostępny. – Spróbowała kolejny raz, zanim usłyszała ponownie to samo zdanie z automatycznej sekretarki. Oparła się ręką o łóżko, ledwo na nim siadając. Rozpłakała się wreszcie z całych sił, prawie nie dając rady oddychać. Nie mogła się uspokoić. Uderzyła kilka razy pięścią w leżącą obok poduszkę, jednak to nie pomogło. Siedziała, patrząc bezmyślnie na pokój, to znowu na zapisaną kartkę. Nagle jakaś myśl przeszła jej przez głowę. Wstała w pośpiechu i wybiegła na korytarz. Prawie potknęła się o stojący przy drzwiach lampion, otwierając gwałtownie sypialnię Alexa. Weszła do środka, rozglądając się niepewnie. Wszystko wyglądało normalnie, tak, jak ostatnio. Uchyliła szafę, w której wciąż wisiały jego wyprasowane koszule. Dotknęła ich delikatnie i znowu zaczęła płakać.

– Przecież to nie może być prawda! Przecież obiecał, że zrobi wszystko, abym była szczęśliwa! To nie ma sensu! – Przecierała mokrą twarz dłońmi.

Nie wiedziała, co ma zrobić. Była tu zupełnie sama. Nawet nie miała do kogo zadzwonić, poradzić się. Nie miała nikogo, aby poprosić o pomoc. Nie wiedziała, jak zacząć, jak znaleźć Alexa…

Nawet nie liczyła już, ile raz próbowała dzwonić na jego numer. Siedziała wciąż w jego pokoju na ziemi, opierając się o łóżko, naprzeciwko otwartej szafy. Trzymała się za głowę, ze wzrokiem wbitym w podłogę, kiedy nagle odezwała się komórka. Julia prawie podskoczyła na niespodziewany dźwięk telefonu. Spojrzała na leżący obok smartfon, ale to nie on dzwonił. Wstała, szukając pośpiesznie dochodzącego z oddali tonu. Podeszła do biurka, coraz wyraźniej słysząc muzykę. Otworzyła szufladę, wyciągając dzwoniący telefon. Rozpoznała policyjną komórkę, przez którą kontaktowali się z nimi wyłącznie agenci. Nacisnęła wreszcie zielony przycisk.

– Będziemy za pięć minut. – Usłyszała po drugiej stronie słuchawki.

– Proszę, zanim się rozłączysz, powiedz, że nic mu nie jest – rzuciła łamiącym się głosem.

– Zaraz będziemy. – Policjant skończył stanowczo rozmowę.

Zeszła na dół, nie mogąc opanować płynących od rana łez. Stanęła przed drzwiami, czekając w napięciu na wiadomości, które miała za chwilę dostać.

Po kilku minutach, dla Julii tak długich, że ledwo trzymała się już na nogach, ktoś wreszcie zapukał. Niepewnie otworzyła drzwi, choć przecież tak bardzo chciała usłyszeć dobre nowiny.