Ucieczka bodyguarda - Maciejewska Marta - ebook + audiobook + książka

Ucieczka bodyguarda ebook i audiobook

Maciejewska Marta

4,4

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

Nad idealnym światem Mikaeli zawisły czarne chmury. Theo zniknął. Podczas samotnych nocy kobieta tęskni za dotykiem jego gorącego ciała i namiętnymi słowami, które szeptał jej do ucha w chwilach uniesienia. Dzień nie przynosi ukojenia. Po piętach depczą jej zarówno bezwzględni porywacze, jak i policja.
Mikaela zatrudnia nowego ochroniarza. To kobieta. Alice rozumie jej ból i strach. Wprowadza ją do nielegalnego klubu sztuk walki i uczy posługiwać się bronią. Mikaela odzyskuje wiarę w siebie jako kobieta i jako businesswoman. Tę pewność siebie burzy nieoczekiwany powrót Theo.
Czy może zaufać dawnemu kochankowi? Czy rozum wygra z miłością i dzikim pożądaniem? Dokąd zaprowadzi ich namiętność?
Niebezpieczna gra w świecie wielkich pieniędzy, pięknych ludzi i nieokiełzanej pasji miłości. Ucieczka bodyguarda to kontynuacja romansu erotycznego Sekret bodyguarda. Przekonaj się, czym naprawdę jest pożądanie…

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 414

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 13 godz. 1 min

Lektor: Mirella Rogoza-Biel
Oceny
4,4 (131 ocen)
85
26
13
6
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Ewelina2611

Nie oderwiesz się od lektury

"Ucieczka Bodyguarda" Marta Maciejewska to kontynuacja losów Mikaeli i Theo z "Sekretu Bodyguarda" . Książka miała premierę 8 października nakładem Wydawnictwo Szara Godzina . Nagłe odrzucenie, wywołuje lawinę emocji - smutek, żal, rozczarowanie, wściekłość, a także ogromną tęsknotę za partnerem i życiem z nim. Opuszczone kobiety radzą sobie lepiej, szukając pocieszenia u najbliższych i przyjaciół oraz wyszukując sobie nowe cele. Pytanie :czy to napewno pomoże? "Próbowała obudzić się z letargu, wyrwać z tego okropnego koszmaru, ale nie potrafiła. Straciła grunt pod nogami". Mikaela po traumatycznych przeżyciach i zniknięciu Theo cierpi w samotności, tęskniąc za każdym spojrzeniem, dotykiem, słowem. Niestety nie do końca może czuć się bezpieczna, porywacze nadal chcą się na niej zemścić. Dziewczyna chcąc czuć się bezpiecznie zatrudnia nową ochronę. Rola osobistego Bodyguarda przypada Alice, kobiecie której nie obcy ból i strach. Pomiędzy kobietami nawiązuje się więź, która pozwal...
41
Laluna1997

Dobrze spędzony czas

pierwsza część zdecydowanie lepiej
00
Ewek21

Nie oderwiesz się od lektury

polecam
00
eroticbookslover

Nie oderwiesz się od lektury

„Kocham Cię. Tylko to jest prawdą. Reszta się nie liczy. Proszę nigdy o tym nie zapomnij i nie wątp w nas. Nie wątp we mnie” Mikaela Brown ma wszystko : pieniądze, luksusowe życie, świetnie prosperujący dom mody,ale nie ma najważniejszej rzeczy-miłości Theodor’a,który zmuszony sytuacją,zniknął i zostawił ukochaną wydawałoby się na zawsze. Każdego dnia Mikaela cierpi, tęskni i rozpamiętuje wspólnie spędzone chwile. Gdy nagle Theo,zostawia jej list, a wszyscy wokół wydają się być tymi, którzy czyhają na jej życie, za namową swojej nowej bodyguard-Alice, Mikeala rozpoczyna zajęcia samoobrony z czwórką, z początku, wydających się jej, gburowatych i przerażających facetów. Wkrótce okazuje się, że choć nie łatwe treningi stają się dla niej swoistą terapią i pewnego rodzaju wyzwoleniem. Znikąd pojawiający się Theo na nowo rozpalając jej ciało i umysł, by potem oddalać się od niej na nowo. I nawet kiedy w powietrzu nieustająco wisi zagrożenie, Mikaela, nie może odpuścić pracy zawodowej i wspa...
00
malgorzatalopacinska

Nie oderwiesz się od lektury

lektora do kitu nie czyta z tlumaczeniem
00

Popularność




Wszystkie prawa zastrzeżone. Zarówno cała książka, jak i jej części nie mogą być przedrukowywane ani w żaden inny sposób reprodukowane lub odczytywane w środkach masowego przekazu bez pisemnej zgody Wydawnictwa Szara Godzina s.c.

Projekt okładki i stron tytułowych

Anna Damasiewicz

Zdjęcia na okładce

© ASjack | stock.adobe.com

Redakcja

Marta Jakubowska (Słowa na warsztat)

Redakcja techniczna, skład i łamanie

Grzegorz Bociek

Korekta

Magdalena Bitner (Słowa na warsztat)

Elwira Zapałowska (Słowa na warsztat)

Niniejsza powieść to fikcja literacka. Wszelkie podobieństwo do osób i zdarzeń rzeczywistych jest zupełnie niezamierzone i przypadkowe.

Wydanie I, Katowice 2021

Wydawnictwo Szara Godzina s.c.

[email protected]

www.szaragodzina.pl

Dystrybucja wersji drukowanej: LIBER SA

ul. Kabaretowa 21, 01-942 Warszawa

tel. 22-663-98-13, fax 22-663-98-12

[email protected]

© Copyright by Wydawnictwo Szara Godzina, 2021

ISBN 978-83-67102-12-4

Prolog

Mikaela siedziała w swoim pięknym apartamencie pochylona nad kartką. Od kilku godzin próbowała stworzyć zarys nowej kolekcji sukienek. Tego wieczoru praca jej jednak nie szła. Nie potrafiła się skupić na zadaniu, a wena twórcza też jakby gdzieś uleciała. W ogóle od dłuższego czasu projektantka wydawała się nieobecna. Sprawiała wrażenie, jak gdyby nic jej nie cieszyło. Przyłapała się na tym, że straciła ochotę do życia i nie widziała w niczym sensu. Gdzieś go zgubiła. Utraciła cząstkę siebie, nic już nie było takie samo. Miała poczucie, że od pamiętnego dnia, kiedy zniknął jej ukochany, żyła, jakby była pusta w środku.

„Gdzie jesteś, Theo?!” – wewnętrzny głos wołał kogoś, kto od dawna nie był obecny w jej życiu.

Sama zaczęła się zastanawiać, gdzie podziała się dawna Mikaela Brown. Odważna, niezależna, twardo stąpająca po ziemi właścicielka jednego z większych, a może i największych domów mody w kraju. Dziś zupełnie nie przypominała tamtej dziewczyny sprzed kilku miesięcy. Straciła dawny urok i blask. Nie tryskała już energią, nowe pomysły jej nie fascynowały i w zasadzie niewiele ją obchodziło. Próbowała obudzić się z letargu, wyrwać z tego okropnego koszmaru, ale nie potrafiła. Straciła grunt pod nogami. W jej życie wdarł się strach, a ona nad nim nie panowała. Była przerażona i przytłoczona zdarzeniami, które zaważyły na jej życiu. Tak naprawdę trzymała się jeszcze jako tako, bo on obiecał, że wróci, jej ukochany Theo… Tylko kiedy?

Gryzmoląc na kartce esy-floresy, spojrzała w dal. Jej wzrok był nieprzenikniony i nieodgadniony. Patrzyła przez ogromne okna swojego gabinetu na światła miasta, które tętniło życiem. Jeszcze niedawno była szczęśliwą, spełnioną kobietą. Pamiętała to uczucie towarzyszące jej, gdy beztrosko bawiła się w klubie z przyjaciółkami. Wtedy wszystko wydawało się takie proste. Świat należał do nich, a to, o czym zamarzą, było na wyciągnięcie ręki. Żadnej nie gnębiły większe troski ani zmartwienia. Żadna też nie zdawała sobie sprawy z czyhającego niebezpieczeństwa. Mikaela zaczęła się zastanawiać, czy miała wtedy jakiś wybór. Gdyby w tamten upalny dzień Theo – tajemniczy chłopak poznany na dyskotece – nie wywarł na niej takiego zniewalającego wrażenia, gdyby wtedy nie dała mu szansy, to czy wszystko potoczyłoby się inaczej? A jeśli mogłaby cofnąć czas, to czy skorzystałaby z tej możliwości i wykreśliła istnienie Theodora i ich wielką miłość? Z drugiej strony: czy aby na pewno łączące ich uczucie było szczere i bezinteresowne, szczególnie ze strony jej ukochanego bodyguarda? Miała w tej chwili co do tego wątpliwości.

Nie mogła i nie chciała o nim zapomnieć. O jego opiekuńczych ramionach, czułym wzroku, pożądaniu, jakie w niej rozpalał. Tylko on tak na nią działał. Był bardzo tajemniczy, zagadkowy, a jednocześnie tak niezmiernie jej oddany. Wszystko potoczyło się szybko. Nagle stanął w drzwiach jej firmy, szukając pracy, a za chwilę został jej prywatnym ochroniarzem. Jaka ona wtedy była naiwna. Myślała, że to zrządzenie losu i mężczyzna z jej snów naprawdę poszukuje zatrudnienia. Tak bardzo się myliła. Nie zdawała sobie sprawy z tego, że padła ofiarą manipulacji porywaczy, którym zależało na jej majątku. Nie spostrzegła się nawet, kiedy idealnie wypełniła ich plan.

Chciała jednak wierzyć, że mimo wszystko Theodor ją pokochał. Może i na początku współpracował z napastnikami, ale była przekonana, że z czasem się w niej zakochał. Zresztą sam ją o tym zapewniał. Oboje wiedzieli, że uczucie, które ich połączyło, było jedyne, wyjątkowe, prawdziwe i na zawsze. I nie chodziło tu tylko o dobry seks. Fakt, Mikaela mogła przyznać z czystym sumieniem, że każde ich zbliżenie było niepowtarzalne i niezapomniane. Theo jak nikt inny rozpalał w niej dziki ogień pożądania, a jego dotyk powodował dreszcze. Na samo wspomnienie jego delikatnych i zachłannych ust aż zrobiło jej się gorąco. Wraz z myślą o wędrujących po jej ciele dłoniach poczuła rozkoszne mrowienie na skórze. Był dla niej jak narkotyk. Każdego dnia chciała więcej i więcej – uzależniona od niego, od jego bliskości. Uwielbiała, gdy był zaborczy, gdy tak zdecydowanie brał ją, kiedy chciał, ale też nigdy nie przekroczył żadnej granicy. Czuła się z nim bezpiecznie. Nigdy nie zrobił nic wbrew jej woli, nigdy nie chodziło jedynie o zaspokojenie jego męskiej żądzy. Tego była pewna. I to tak bardzo ją w nim pociągało. Z jednej strony namiętny kochanek, z drugiej zimny drań, ale z pozoru. Mikaela wiedziała, że miał dobre serce, tylko dorastał z nieodpowiednimi ludźmi.

Nawet nie zauważyła, kiedy z prywatnego bodyguarda Theodor stał się jej sekretnym kochankiem. Sekretnym, bo jak po czasie się okazało, im obojgu było to na rękę. Jej – bo nie chciała łamać własnej zasady o zakazie związków w firmie, jemu – bo miał wobec niej nieczyste zamiary. Mikaela – zaślepiona miłością, wpatrzona w niego jak w obrazek i bezgranicznie mu ufająca – nie zauważyła nic niepokojącego. Gdy wszystko stało się jasne, wciąż zadawała sobie pytanie, jakim cudem o niczym nie wiedziała. Z perspektywy czasu cała sytuacja wydawała się oczywista. W zasadzie to była zła na siebie, że nie zaufała Jackowi, szefowi swojej ochrony. Przecież przyjaźnili się tyle lat, pracował u niej właściwie od początku, gdy założyła Dom Mody Brown & Company. Zawsze mogła na nim polegać. Na jego intuicji i wieloletnim doświadczeniu. Ona jednak sądziła, że wie lepiej. Wolała posłuchać samej siebie. Po tym, co Theo opowiedział jej o sobie, o trudnym dzieciństwie, o tym, jak nikomu na nim nie zależało, jak brakowało mu kochającej rodziny, ogarnęło ją współczucie. A poza tym jak miała mu nie wierzyć, gdy roztaczał wokół niej tak złudne poczucie bezpieczeństwa? To on przynosił jej śniadanie do łóżka, to on ją rozpieszczał, przysyłając bukiety białych róż, to on ją rozweselał, gdy miała gorszy dzień. Dlaczego miałaby w niego zwątpić?

Wiedziała, że nigdy nie zapomni tego feralnego dnia, gdy po zakończonym pokazie mody, który odniósł spektakularny sukces, była pewna, że zginie. Usłyszała huk. Poczuła, jak zatrzęsła się ziemia, po czym nagle sufit zaczął się zapadać. W jednej chwili budynek stanął w płomieniach. A ona jako jedyna została w tej przeklętej hali. Gdyby nie heroiczny czyn Theodora, najpewniej straciłaby tam życie.

Gdy zaczęła rozpamiętywać minione wydarzenia, łzy napłynęły jej do oczu. Jak ona dziękowała Bogu i światu za to, że zesłał jej Theodora. Był dla niej niczym anioł stróż. Ryzykował swoje życie, gdy ogień zaczął trawić wszystko dookoła. Oboje byli pewni, że zginą. Wtuleni w siebie, w swoich ramionach, razem na zawsze. Wydawać by się mogło, że to niebywale romantyczny scenariusz. Tyle że to nie była fikcja. Jej daleko było do Julii, a z niego, jak się okazało, żaden Romeo. Byli prawdziwymi ludźmi w prawdziwym życiu. Młodymi, ambitnymi, z marzeniami i wspólnymi planami. Tyle mieli jeszcze przed sobą, żadne z nich nie chciało skończyć w taki sposób.

Theo był silny, podtrzymywał ją na duchu. Do końca wierzył, że wyjdą cało z opresji. A może tylko udawał? Może bał się tak samo jak ona? Tego już nigdy się nie dowie. Ale jedno było pewne: gdyby nie jego upór i determinacja, cała historia skończyłaby się źle, bez happy endu. W krytycznym momencie ostatkiem sił wyniósł ją z budynku. Wspominała te chwile, gdy cały świat obrócił się przeciw niemu. On nawet wtedy się nie poddawał, próbował wejść do szpitala, aby ją pielęgnować. Czy ktoś taki mógłby z premedytacją skrzywdzić kogokolwiek? Każdego dnia wspierał ją, gdy nie potrafiła otrząsnąć się z szoku. Rozweselał, pomagał stanąć na nogi. Jak mógłby mieć wobec niej złe zamiary? Przecież cały czas przy niej czuwał… Tak żarliwie zapewniał ją, że chciał się wycofać, gdy był na to czas. Ona mu wierzyła. Mimo krzywdy, jaka spotkała ją z jego strony, brała na poważnie każde jego słowo. Ufała swojej intuicji: kochał ją ponad wszystko, tego była pewna.

Pamięcią sięgała do beztroskich chwil, gdy wspólnie oglądali pałac. Miała wrażenie, że od tego czasu minęły wieki. Już wtedy powinna zapalić się jej w głowie czerwona lampka. Czuła, że Theo był jakiś inny, zlękniony. Jego pieszczoty i czułe słówka przysłoniły jej cały świat. Teraz wiedziała, że robił to z premedytacją, aby uśpić jej czujność i odwrócić uwagę. Mimo wszystko dużo by dała, by cofnąć się do tamtej chwili, gdy tak żarliwie prosił, by z nim wyjechała. Nawet to nie dało jej do myślenia. Była zła na siebie za to beztroskie zaślepienie. Teraz rzuciłaby wszystko bez wahania, spakowała walizkę i wyjechała z nim, byleby tylko znowu móc budzić się przy jego boku. Kiedy byli razem, świat wydawał się bardziej kolorowy i prosty. Theo zawsze ją zaskakiwał. Podobnie było tej niezapomnianej nocy spędzonej w pałacu. Był taki nieokiełznany i pragnął jej całym sobą. Lubiła jednak, gdy bawił się z nią i dawał jej siebie kawałek po kawałku. Takiej ekscytacji jeszcze nie przeżyła nigdy, z nikim. Bez wątpienia pasowali do siebie idealnie.

Od ostatnich wydarzeń minęło kilka miesięcy. Mikaela, mimo że wierzyła w jego uczucie, nie potrafiła odpowiedzieć sobie na pytanie: dlaczego? Codziennie analizowała w głowie milion scenariuszy, zastanawiając się, czy aby na pewno wszystko musiało się potoczyć w ten sposób. Wystawił ją swoim kumplom. Takie były fakty. Już na zawsze w jej sercu pozostanie to uczucie rozczarowania, bólu i zdrady, gdy na balu w pałacu ujrzała go pośród bandytów. Do tej pory po nocach śnił się jej jego lodowaty wzrok i ironiczny uśmieszek. W chwili porwania za nic nie potrafiła odnaleźć w nim dawnego kochanka. Był zimny i oschły. Jego zachowanie łamało jej serce, wbijało w nie tysiące ostrzy, zadając coraz to większy ból.

Pamiętała, jak nagle ziemia usunęła się jej spod stóp, jak zrobiło jej się gorąco, gdy uświadomiła sobie, że sama wpuściła kryminalistę do swojego życia, do swojego łóżka, a co najgorsze – do swojego serca. Gdy zobaczyła przy nim broń i to, jak zręcznie posługuje się komputerem, jak włamuje się, gdzie tylko chce, pojęła, kto stał za wyciekiem danych z jej firmy. Ta zdrada bolała najbardziej. Przez kilka miesięcy żyła z nim pod jednym dachem, zwierzała się mu ze wszystkiego, a on okazał się zupełnie kimś innym. Jego kamuflaż był tak dobry, że niczego się nie domyśliła. Za nic w świecie by go nie podejrzewała, nie domyślała się, że chodziło mu tylko o jej pieniądze. Tylko o to… o nic więcej.

Przetrzymywana przez bandytów, codziennie musiała oglądać jego znienawidzoną twarz. Każda jego wizyta rozrywała jej serce na milion kawałków. Nigdy nie zapomni tego uczucia panicznego strachu. Nie wiedziała, do czego on i jego kumple są zdolni, jak daleko się posuną.

Jak ogromne było jej zdziwienie, gdy pewnego dnia Theo stanął w jej obronie i sprzeciwił się kompanom. Nie pozwolił więcej jej krzywdzić. Także w tym momencie, gdy to wspominała, była sfrustrowana. Nie wiedziała, w co wierzyć. Tamtego dnia nie miała jednak wyjścia. Zrobiła to, o co poprosił ją ukochany, i gdy nadarzyła się okazja, oboje uciekli z miejsca, w którym była przetrzymywana. Przed oczami stanęła jej scena, gdy w sukience z balu i wysokich szpilkach biegła przez las, ile sił w nogach.

Znów poczuła ten strach. Płuca zaczęły ją palić, nie mogła złapać tchu, a serce waliło jej jak oszalałe. Kolejny raz wpadła w panikę. Zdarzało jej się to, ilekroć wspominała minione wydarzenia. Nie potrafiła się z nich otrząsnąć. Terapia też nie przyniosła pożądanych rezultatów. Lekarz powiedział wprost, że dopóki nie poczuje się na nowo bezpiecznie, dopóty będzie jej towarzyszyć lęk. Nie miała się co oszukiwać, taki proces odbywał się latami, a jej brakowało na to siły. Jak najszybciej chciała odzyskać dawne życie i dawną siebie.

Ze złości zgniotła kartkę i cisnęła ją w kąt pokoju. Wstała zza biurka i podeszła do okna. Siłą rzeczy ponownie zaczęła rozmyślać o Theo. Zastanawiała się, co się z nim dzieje. Za wszelką cenę starała się wybić go sobie z głowy, ale z marnym skutkiem. Tak naprawdę już dawno mu wybaczyła. W końcu nie okazał się taki zły, no i co najważniejsze – jednak ją kochał. Chociaż tak szczerze to sama pogubiła się już w jego kłamstwach i udawaniu. Koniec końców ponownie ocalił jej życie. Właściwie to zszokował ją, gdy okazało się, że od dawna planował ich ucieczkę. Wszystko było przygotowane. Chatka w lesie, gdzie na moment się schronili, plecak z ubraniami, motocykl, którym uciekli. W najśmielszych snach nie odważyła się myśleć o takim zakończeniu sprawy z porywaczami. On ją wpakował w to bagno i – o ironio – on ją z niego wyciągnął.

Po tym zdarzeniu przestała ufać komukolwiek. Uśmiechnęła się do siebie ironicznie na wspomnienie chwili, gdy po ucieczce zatrzymali się w motelowym pokoju i była pewna, że Theo wykiwał kumpli, aby samemu zabrać cały okup za nią. Wtedy tak żarliwie przekonywał ją, że od chwili, gdy się w niej zakochał, układał plan ucieczki. Wydawał się na tyle szczery, że po tym wszystkim spędziła z nim noc. Niestety nie było jak wcześniej.

Nadal patrząc w dal, Mikaela skrzyżowała ręce na piersiach i zrezygnowana westchnęła głośno, gdy uświadomiła sobie, że już nigdy nie będzie tak jak dawniej. Po takich wydarzeniach nie było na to najmniejszych szans. Przez moment rozważała, co tak właściwie zraniło ją bardziej. To, że Theo perfidnie ją oszukał, czy to, że po wszystkim odstawił ją na parking policyjny, gdzie miała być bezpieczna, po czym odjechał w siną dal. Na samą myśl, że zostawił ją na zawsze, jej serce krwawiło jeszcze bardziej. Jedynie jego obietnica powrotu za jakiś czas trzymała ją przy życiu i sprawiała, że nie wpadała nieustannie w panikę. Tymczasem minęło kilka miesięcy, a słuch po nim zaginął. Mikaela zastanawiała się, jak długo jeszcze wytrzyma, ile czasu może bez niego przeżyć…

Od tego ciągłego rozpamiętywania i użalania się nad sobą rozbolała ją głowa, zrobiło jej się niedobrze. Wyczerpana poszła do swojej sypialni się położyć. Chciała zasnąć i nie myśleć już o niczym. Pragnęła chociaż na chwilę o wszystkim zapomnieć i trochę odetchnąć. Odpocząć od wiecznego strachu, wątpliwości i bólu.