Widma z ulicy Wydmowej - Kalina Jerzykowska - ebook + książka

Widma z ulicy Wydmowej ebook

Kalina Jerzykowska

4,0

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Wakacje...

Nie ma to jak powałęsać się trochę po okolicy... Nie ma to jak ciachnąć nieco gąszczu maczetą - a nuż znajdzie się coś w niepozornym, zielonym lasku? Tropienie krwawego upiora po zatęchłych piwnicach też jest niczego sobie. To nic, że w ogonie ciągnie się dystyngowana i nieco postrzelona rodzinka (babcia i Kocia Ciocia), Amerykańce w panamach i posterunkowy Cykor z kajdankami. Dzieje się dużo, duch kłębi się gęsto, a skarb nęci.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 136

Oceny
4,0 (6 ocen)
3
1
1
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Mieszkańcy ulicy Wydmowej

Mroczkowie

* Honorata – lat dwanaście; ze względu na zamiłowanie do lochów i duchów zwana Horroratą; mieszka przy ulicy Wydmowej 11a

* Adam – student archeologii, brat Honoraty

* Piotr – dyrektor Dębińskiej Fabryki Fajerwerków w Budowie, ojciec Honoraty i Adama

* Ewa – nauczycielka matematyki, żona Piotra, matka Honoraty i Adama

* Rozalia – matka Piotra, babcia Honoraty i Adama; obdarzona niezwykle bystrym umysłem

Markowie

* Mariusz – lat dwanaście i pół; zwany Koszmariuszem, sąsiad Honoraty i towarzysz jej wędrówki po lochach, kopcach i grobowcach; mieszka przy ulicy Wydmowej 11

Pociejowie

* Grzegorz – dzwonnik i wirtuoz rzadkiego instrumentu, zwanego carillonem; mieszka przy ulicy Wydmowej 9

* Krzysio, Rysio, Krysia, Zdzisio i Amanda – dzieci wyżej wymienionego

* Konstancja Drzewiecka – zamieszkała przy ulicy Wydmowej 7 właścicielka tuzina kotów oraz tzw. nosa, który z lubością wtyka w nie swoje sprawy; kiedyś narzeczona Kościuka; od niedawna przyjaciółka Rozalii Mroczek

Inni mieszkańcy Dębiny

Gołąbkowie

* Zuzanna – miejscowa piękność, świeżo po maturze; dziewczyna Adama Mroczka

* Katarzyna – koleżanka szkolna Honoraty i Mariusza, zwana Einsteinem

Zaduszkowie

* Jan Kanty – doktor nauk humanistycznych, kustosz dębińskiego muzeum i radny miejski

Nagietkowie

* Bernard – taksówkarz, wdowiec

* Kuba – syn Bernarda; kolega z klasy Honoraty, Kaśki, Mariusza oraz Rysia Pocieja

* Waldemar Wydra – zwany Bykiem, syn kościelnego i kierowca Kościuka; pierwsza miłość Zuzy Gołąbek

* Andrzej Cykor – posterunkowy

Goście z Ameryki

* John Sibala vel Jaś Cebula – biznesmen urodzony w Dębinie, od jedenastego roku życia zamieszkały w Chicago; dziedzic zarośniętego ogrodu i spalonego domu; daleki krewny Mroczków

* Joseph Kostiuk vel Józef Kościuk – były kłusownik, bimbrownik i narzeczony Konstancji Drzewieckiej; obecnie gangster

* Junior – syn Kościuka; lubi przeklinać, ale na szczęście tylko po angielsku

* Henry Silver – wspólnik Kościuka, utyka na prawą nogę

Goście z przeszłości

* Makary Euzebiusz Wyrwidębski – hrabia i wynalazca; ojciec Orci

* Józefina Cebulowa – mamka Orci

* Ingeborga Klaryssa Wyrwidębska, z domu von Knotte – żona hrabiego Makarego i matka Orci

* Honorata Wyrwidębska – później von Knotte, zwana Orcią; praprababcia Zuzy Gołąbek

Rozdział IO tym, czy Wydmowa to Widmowa i czy anioły mogą chrypieć

– Witamy na Widmowej! – zapiał tuż nad uchem Honoraty jakiś chory na anginę kogut.

Gwałtownie uniosła głowę, zapominając, że trzyma ją właśnie w otwartym bagażniku. Najpierw zobaczyła coś, co równie dobrze mogło być kosmiczną katastrofą, jak pokazem sztucznych ogni. Po chwili pękające z hukiem gwiazdy zgasły. Ostrożnie wysunęła głowę spod klapy i zerknęła w stronę odrapanej rudery, która od dziś miała być jej domem. Mama i babcia właśnie pokonywały mostek, niedbale przerzucony nad wykopem oddzielającym budynek od reszty „dziedzińca”, jak nazywał ten zachwaszczony placyk tata.

Sam tata stał na ganku, świeży gips na jego nodze oślepiał białością, a tata, wymachując kulą, dopingował swoje kobiety:

– Jeszcze parę kroczków, mamusiu! (To do babci).

– Ewa, zostaw tę walizkę! Wrócisz po nią za chwilę! (To do mamy). A ty pośpiesz się, bo zgłodniałem!

Ostatni okrzyk skierowany był do Honoraty, której przypadło zadanie przeniesienia z samochodu do domu toreb z jedzeniem. Samochód stał tuż za bramą – jeśli można nazwać bramą dwa murowane słupy, noszące ślady dawnej świetności oraz działalności jakiegoś mistrza sprayu – bo pod dom nie dało się podjechać ze względu na wspomniany wykop.

Honorata zanurkowała pod klapę i chwyciła największą z reklamówek. Plastikowe ucho pękło i na ziemię posypały się jabłka i pomidory.

– Witamy na Widmowej! – Rozległo się znowu, ale tym razem chrypce towarzyszył piskliwy chichot.

Honorata zdmuchnęła na bok zbyt długą grzywkę i zerknęła w lewo, skąd dobiegał głos i gdzie, wysiadając z samochodu, zauważyła rozsypujący się parkan.

Parkan był tam nadal, ale tym razem zasiadał na nim osobliwy komitet powitalny: siedem (albo osiem) kotów we wszystkich kocich kolorach, mniej więcej tyle samo czarnowłosych i umorusanych jak diablęta dzieciaków w różnym wieku i na koniec… anioł!

Anioł miał na oko dwanaście, trzynaście lat, złote loki, a zamiast oczu – dwa nieba. Ubrany był w śnieżnobiały T-shirt, nieskazitelnie czyste dżinsy i równie nieskazitelne adidasy.

To oczywiste, że ktoś taki nie może chrypieć! Anioły nie przechodzą mutacji – pomyślała Honorata. – Pewnie któryś z tych oberwańców się odezwał! Ale zaraz miała się przekonać, że od tej pory nic w jej życiu nie będzie oczywiste.

– Witamy na Widmowej! – po raz trzeci zapiał anioł.

– O ile wiem, ta ulica nazywa się Wydmowa. – Honorata postarała się, żeby zabrzmiało to trochę wyniośle, ale piękny młodzian chyba nie wyczuł jej intencji.

– Tak? A widzisz tu jakieś wydmy? – uśmiechnął się złośliwie.

– Widm też nie widzę! – odcięła się Honorata.

– Poczekaj do wieczora.

– Straszysz mnie?

– No! Uwielbiam straszyć. Nawet mówią na mnie Koszmariusz. A naprawdę na imię mam Mariusz, a na nazwisko Marek. – Chłopak zeskoczył z muru i wyciągnął rękę w stronę Honoraty.

– No, no… – Dziewczyna zmrużyła oczy. – A można mówić Koszmarek?

Wyciągnięta dłoń cofnęła się i zwinęła w pięść.

– Za Koszmarka leję!

– Dziewczyny też?

– Dziewczyny straszę.

– Właśnie widzę – roześmiała się Honorata. – Ale masz pecha, bo ja lubię być straszona. Uwielbiam horrory.

– Takie z wiadrami keczupu czy takie z dyszeniem w ciemnościach? – zainteresował się Mariusz.

– Oczywiście, że takie z dyszeniem i skrzypiącymi schodami!

– To tak jak ja!

– Mogę ci pożyczyć coś z tych rzeczy, mam całe pudło płyt z superhorrorami. Odziedziczyłam je po moim starszym bracie.

– Umarł?

– Nie, wyrósł.

– Aha… – W głosie Mariusza zabrzmiało lekkie rozczarowanie. – Myślałem, że dziedziczy się tylko po zmarłych. Tak jak my po babci ten dom.

– Mieszkasz tutaj? – Honorata próbowała zerknąć ponad parkanem.

– Tak, pod jedenastym.

– To po sąsiedzku! – ucieszyła się Honorata. – Nasz dom ma numer 11a.

– 11a! – roześmiał się Mariusz, tym razem basem. – To taka sama ściema jak z Widmową. Prawdziwy twój adres to Widmowa 13. Zmienili, żeby nie odstraszać lokatorów. I twój tata dał się nabrać.

– Cha, cha! – zaśmiała się Honorata, głównie po to, żeby zagłuszyć niespokojne bicie serca. – To pewnie w tym domu straszy?

– Jeszcze jak! – Mariusz z powagą skinął głową.

– A w twoim?

– Też, ale mniej.

– A oni gdzie mieszkają? – Honorata wskazała głową na rząd sylwetek na murze. Podświetlone zachodzącym słońcem rzucały długie cienie, które chybotały się, jakby ją chciały otoczyć i wciągnąć do krainy mroku.

– To także mieszkańcy naszej ulicy. – Mariusz zeskoczył z muru i z powagą przystąpił do prezentacji. – Te dachowce należą do cioci Koci, albo – jak kto woli – do Kociej Cioci, czyli pani Konstancji Drzewieckiej, i mieszkają pod siódmym, a ta młódź płci obojga to Pociejęta spod dziewiątki. Pani Pociejowa prowadzi firmę pod tytułem Pranie domowe…

– Przejeżdżaliśmy koło jakichś prześcieradeł! – przypomniała sobie Honorata.

– …a pan Pociej nieuregulowany tryb życia.

– To znaczy? – spytała Honorata, ale nie było jej dane poznać odpowiedzi, bo od strony domu dobiegło rozpaczliwe wołanie taty:

– Honorata! Co z tobą?! Ciebie to tylko po śmierć posłać!

– Muszę lecieć, bo mi tata głowę urwie. – Honorata schyliła się nad rozsypanymi owocami.

– Nie byłabyś pierwszą w tej okolicy osobą z urwaną głową… – posępnie zamruczał Mariusz.

Ale na Honoracie nie zrobiło to wrażenia. Znacznie groźniejszy wydał jej się gniew głodnego taty.

– Pomożecie mi to pozbierać? – zwróciła się do Pociejąt.

– Jasne! – odpowiedziała za wszystkich ośmioletnia na oko dziewczynka z wyjątkowo umorusanym niemowlęciem na ręku. – Ale musimy trochę ujeść, bo inaczej bez ucha nie doniesiesz.

– Dobra, dawajcie, co zostało. – Honorata porwała torby i popędziła w stronę wykopu.

– Hej! Zapomniałaś powiedzieć, jak masz na imię! – zawołał za nią Mariusz.

– Honorata! – odkrzyknęła przez ramię. – Honorata Mroczek.

– Mroczek… Tyz piknie! – roześmiał się chłopak, wskakując na parkan.

Rozdział IIO przeprowadzce do Dębiny, czyli rzut oka wstecz, ale niedaleko

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział III O duchach, dzwonach i nadziejach kustosza Zaduszki oraz o nagannych obyczajach pana Pocieja

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział IVO tym, co wisi w powietrzu, i o tym, co w Chaszczy błyszczy, czyli właściwie nie wiadomo o czym

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział VO upiorze, który miał coś z głową, i jego żonie, która łatwo się unosiła

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział VIO naprawianiu okiennicy, spożywaniu jajecznicy i strzelającym radiowozie posterunkowego Cykora, a także o tym, dlaczego Pociejęta do Cebulów nie pójdą

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział VIIO tym, czym różni się czarny jaguar od czarnej wołgi i dlaczego pan kustosz chciał widzieć pana Pocieja, choć nie mógł na niego patrzeć

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział VIIIO domowym areszcie, koncercie dzwonów i „sprawdzianie ortopedycznym”

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział IXO tym, czy Sibala to Cebula, a Orcia to Honorcia

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział XO tym, jak kustosz Zaduszko unikał niewygodnych pytań, a piękna Zuza zakochanego motocyklisty

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział XIO możliwościach zawieruszenia się w kopcu na ziemniaki i szczęśliwie przełamanych trudnościach porozumienia się ze światem zewnętrznym

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział XIIO tym, jak Adam wpadł w zachwyt na widok Zuzy, która wpadła w popłoch na widok czarnego jaguara

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział XIIIO oglądaniu Chaszczy przez lornetkę i zamiarze przebicia się przez nią za pomocą maczety

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział XIVO tym, co odkryto w Chaszczy, a także o ocieraniu łez Orci

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział XVO dwóch starszych paniach na werandzie i dalszych odkryciach na Łysej

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział XVIO tym, że nikt nic nie wie

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział XVIIO zaginionym planie podziemi, fruwającej fotografii i kluczach do grobowca

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział XVIIIO przeżyciach porzuconej narzeczonej i ducha wypłoszonego z lochu chrapaniem

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział XIXO tym, że wszystkie drogi prowadzą na cmentarz

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział XXW którym nie wszystko się wyjaśnia i nie wszystko wraca do normy

Dostępne w wersji pełnej

Kalina JerzykowskaWidma z ulicy Wydmowej Upiorne przygody Koszmariusza i Horroraty

© by Kalina Jerzykowska © by Wydawnictwo Literatura

Okładka: Olga Reszelska

Ilustracje: Elżbieta Kidacka

Korekta: Joanna Pijewska

Wydanie III

ISBN 978-83-7672-584-0

Wydawnictwo Literatura, Łódź 2018

91-334 Łódź, ul. Srebrna 41

[email protected]

tel. (42) 630-23-81

www.wydawnictwoliteratura.pl

Na zlecenie Woblink

woblink.com

plik przygotował Karol Ossowski