Władca Czarnego zamku - Arthur Conan Doyle - ebook

Władca Czarnego zamku ebook

Arthur Conan Doyle

0,0
3,49 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

“Władca Czarnego zamku” to opowiadanie Arthura Conana Doyle’a, znanego na całym świecie jako twórca serii powieści i opowiadań o Sherlocku Holmesie.

“Gdy stosowanie gwałtu za gwałt nie dawało żadnego rezultatu, pułkownik uciekł się do złota. Oznajmiono wszystkim okolicznym włościanom, że ten, kto wskaże przestępcę, otrzyma pięćset franków nagrody. Ale na ogłoszenie to nie wpłynęła odpowiedź. Trzeba było podnieść nagrodę do wysokości ośmiuset franków, chłopi jednak i tym razem byli głusi. W tym czasie tajemniczy wróg zamordował kaprala, więc pułkownik znowu podwyższył nagrodę do tysiąca franków. Nareszcie za tę kwotę udało mu się podkupić duszę pewnego wyrobnika z fermy, nazwiskiem François Rejan, w którym chciwość przemogła nienawiść do niemców.”

Fragment.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 21

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Wydawnictwo Avia Artis

2022

ISBN: 978-83-8226-836-2
Ta książka elektroniczna została przygotowana dzięki StreetLib Write (https://writeapp.io).

WŁADCA CZARNEGO ZAMKU

Było to w tym czasie, kiedy niemieckie hordy zalewały Francję. Zdziesiątkowana armja młodej republiki odeszła za En na północ i za Loarę na południe. Od strony Renu wgłąb kraju wdzierały się niepowstrzymane trzy fale uzbrojonych ludzi. Fale te oddalały się od siebie, to znowu zbliżały, mając na celu wspólne opanowanie Paryża, który należało okrążyć jakby pierścieniem ogromnego jeziora.

 Następnie jezioro to dało początek oddzielnym potokom. Jeden z nich popłynął ku północy, drugi na południe, aż do Orleanu, trzeci na zachód, do Normandji. Wielu z żołnierzy niemieckich pierwszy raz ujrzało w swem życiu morze. Konie ich pławiły się w słonych wodach w pobliżu Dieppe.  Serca Francuzów targała rozpacz i oburzenie. Na ich przepięknym kraju wróg wycisnął piętno hańby. Walczyli za ojczyznę, lecz byli pokonani. Bili się do ostatniej kropli krwi i nie mogli dać rady niezliczonym pułkom piechoty, tej kawalerji, tym śmiercionośnym armatom. Obcoplemieńcy zawładnęli ich krajem i byli nieugięci w swym ogromie. Pozostała tylko, jako jedyny środek zbawienia, walka w pojedynkę. W ten sposób można było jeszcze coś zdziałać. Waleczny francuz mógł jeszcze zadać niemcowi plagi, aby ten pożałował dnia, w którym przekroczył brzeg Renu. I oto wybuchła nader osobliwa, nienotowana w kronikach bitew i oblężeń, wojna. Była to wojna jednostek, w której pierwszorzędną rolę odgrywało zabójstwo z za węgła i brutalna represja.  Zwłaszcza taka podstępna wojna dała się najgorzej we znaki dowódcy 24-go Poznańskiego pułku piechoty, pułkownikowi von Gramm. Pułk jego kwaterował w normandzkiem miasteczku Less-Andeli, czołówki zaś i pikiety były rozesłane wokół miasta, po wioskach i dworach w okolicy. Jakkolwiek w pobliżu nie było wojska francuskiego, to jednak codziennie pułkownik odbierał nader nieprzyjemne raporty. Według tych doniesień pewnego razu został zabity żołnierz, stojący na warcie, to znowu innym razem przepadł oddział żołnierzy, wysłanych po żywność. Wiadomości podobne sprawiały, że pułkownik von Gramm dostawał napadu furji i z jego rozkazu płonęły domy, znajdujące się w pobliżu miejsca zbrodni, i wioskowi mieszkańcy dygotali ze strachu.  Ale te odwety nie odnosiły skutku, bo zaraz nazajutrz zaczynała się ta sama historja. Wszelkie przedsięwzięcia pułkownika spełzały na niczem i niewidzialnych wrogów nie można było zdławić. Poszczególne oznaki zbrodni kazały przypuszczać, że morderstw dokonywała jedna i ta sama ręka i że wypływały one z jednego źródła.  Gdy stosowanie