Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Łatwo wstąpić do raju. Ale czy równie łatwo można go opuścić?
Diana jest młodą, świadomą swoich walorów kobietą, która bez skrupułów wykorzystuje je w relacjach z mężczyznami. Gdy do jej zespołu w pracy dołącza nowa przełożona – Anita – przekonuje się, że i kobietom potrafi zawrócić w głowie. Nieoczekiwanie Diana zostaje zaproszona na imprezę, która wydaje jej się intrygująca, ale i niebezpieczna. Choć waha się, czy pójść za namową przystojnego nieznajomego, przy wsparciu oddanej przyjaciółki decyduje się wstąpić do świata rozpusty i grzechu.
Tajemniczy Mistrz otworzy przed nią drzwi do Raju i rozbudzi w niej nieznane dotąd żądze. Wkrótce Diana będzie musiała stanąć przed trudnym wyborem między dawnym kochankiem, który wciąż walczy o jej względy, a zaborczym i władczym Mistrzem, przyciągającym ją niczym magnes. Czyje ramiona wybierze?
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 283
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Magdalena Lisowska
Zaproszenie do raju
Dla tych, którzy we mnie wierzyli
Słońce powoli zachodziło, zachęcając mieszkańców do wychodzenia z domów. Upał utrzymujący się od paru dni był męczący. Jazda komunikacją miejską należała do najmniej przyjemnych czynności w ciągu dnia. Wyjątkiem były kursy, które na trasie mijały miejski basen. Każdy z podróżnych wlepiał wtedy oczy w szybę. Jedni zazdrościli tym na terenie kąpieliska, że mają czas i możliwość, a inni najzwyczajniej w świecie gapili się na półnagie ciała.
O tej godzinie jednak kąpielisko świeciło pustkami, a podobne tłumy można było zobaczyć w okolicy rynku. Ubiór nie różnił się tu znacząco. Mowa głównie o damskiej części towarzystwa, która podczas tak gorącego wieczoru eksponowała więcej niż zazwyczaj. Przyczyną był też pewnie dzień tygodnia. Piątki w dużym mieście zawsze takie są. Świadomość, że zaczyna się weekend, powodowała, że większość osób przełącza się na tryb „impreza”, a po kilku głębszych znikały wszelkie hamulce.
Tego wieczoru jednak nie było jej wśród tych ludzi. Spędzała go w swoim wymarzonym mieszkaniu, na które wreszcie mogła sobie pozwolić. Około pół godziny komunikacją miejską od centrum. To bezpieczna odległość – stwierdziła podczas oglądania mieszkania. Znając doskonale swój charakter, ale także plany na przyszłość, wiedziała, że to dobre miejsce. Czas, który musiałaby poświęcić, aby pojawić się w jednym z klubów, do których uwielbiała kiedyś chodzić, był idealny. W dni, kiedy miałaby ogromną ochotę dać się podnieść emocjom, czas nie miał znaczenia. Jednak odkąd zaczęła walczyć ze swoimi demonami, często rezygnowała z wyskoczenia na drinka, bo to jednak trzydzieści minut w zatłoczonym autobusie, najczęściej bez klimatyzacji.
Kiedy w barach alkohol już lał się strumieniami, Diana kończyła prezentację do pracy, którą miała przedstawić w poniedziałek z samego rana. Nie był to jej pierwszy raz, ale tym razem była wyjątkowo spięta. Ciągle coś poprawiała, zmieniała, usuwała – dążyła, jak zawsze, do perfekcji.
Dochodziła północ, kiedy uznała, że lepiej już być nie może. Zapisała plik, zamknęła laptop i odłożyła go na bok. Przeciągnęła się porządnie. Skrzywiła się na dźwięk chrzęszczących kości.
– Za długo siedziałaś, mała.
Parsknęła śmiechem, gdy zorientowała się, że powiedziała to na głos.
Podeszła do okna i obserwowała przez chwilę okolicę. Lubiła zastanawiać się, o czym myśli pieszy, którego właśnie dostrzegła, lub co robi właściciel jedynego mieszkania, w którym świeciło się światło. Rozmyślanie przerwał odgłos dochodzący z jej brzucha. Tak bardzo skupiła się na pracy, że zapomniała zjeść. Podeszła więc do kuchennej wyspy i zaczęła przeszukiwanie szafek. Nada się – pomyślała i wzięła do ręki butelkę wina. Włączyła w telefonie playlistę z latynoską muzyką i tym razem próbowała znaleźć korkociąg. Po wygranej walce z korkiem upiła łyk prosto z butelki. Nie będę brudzić kieliszka – stwierdziła. Oparła się o blat i nadal obserwowała okolicę.
Była coraz bardziej rozluźniona, czuła, jak alkohol rozgrzewa każdy centymetr jej ciała. Muzyka, która do tej pory dochodziła z telefonu, została już przełączona na głośniki. Głośność była wręcz idealnie dopasowana – sąsiedzi nie zaczną pukać do drzwi, a melodia i tak docierała do Diany. To istotne, bo za każdym razem, słuchając tych utworów, nogi i biodra same zaczynały się kołysać.
Butelka była już w połowie pusta, kiedy na łóżku wylądowały spodnie i bluza kobiety. Tańczyła nadal, z winem w dłoni, ale tym razem w samej bieliźnie. Nie przeszkadzało jej to, że ktoś może ją obserwować. Lubiła swoje ciało. Miała kompleksy, jak każda kobieta, ale po alkoholu i przy lekko zgaszonym świetle magicznie znikały.
Tanecznym krokiem podeszła do lustra i przyglądała się swojemu odbiciu. Makijaż tego dnia miała nienaganny, kreski wyszły jej idealnie.
– No, dziewczyno, dobra robota! – powiedziała do siebie i podniosła butelkę wyżej, w geście toastu, po czym upiła łyk.
Nie przestając kołysać biodrami, skupiła się na swoich piersiach. Czarna bielizna zawsze dodawała pazura. Nie nosiła push-upów, uważała to za zbędny wynalazek. Co prawda, nie miała na co narzekać, ale zawsze mogło być lepiej. Odłożyła butelkę na ziemię i zaczęła się dotykać. Delikatnie, bardziej jakby badała swoje ciało. Opuszkami muskała ramiona, obojczyki. Jedną dłoń wsunęła w blond włosy i zaczęła przeczesywać je palcami. Drugą dłonią zsunęła delikatnie jedno ramiączko. Gdyby ktoś ją w tym momencie obserwował, mógłby uznać, że podrywa swoje lustrzane odbicie. Ona jednak od dawna wiedziała, że trzeba kochać swoje ciało, dbać o nie i poświęcać mu uwagę.
Schyliła się po wino i ze smutkiem stwierdziła, że cudownego trunku zostało ledwie na dnie. Zanim zdążyła pomyśleć, czy ma jeszcze gdzieś schowany alkohol, jej telefon wydał dźwięk, który sygnalizował nadejście wiadomości. Pustą butelkę postawiła na stoliku obok i podeszła do kanapy, gdzie zostawiła swój smartfon. Wzięła go do ręki i pierwsze, na co zwróciła uwagę, to godzina – dochodziła pierwsza w nocy. Odblokowała telefon odciskiem palca i weszła w folder z wiadomościami.
Jesteś na mieście? Dawno się nie widzieliśmy.
Bez zastanowienia odpisała, że nie, i odłożyła telefon.
– Co za dupek – warknęła.
Nadawcą wiadomości był Kamil. Miał rację, dawno się nie widzieli. Kilka miesięcy temu spotkali się po raz ostatni, a dokładnie to przespali. Oboje byli wtedy singlami, a wiadomo, potrzeby ma każdy. Umawiali się więc na niezobowiązujące numerki, gdy mieli ochotę. Kilka dni po tamtej nocy Diana napisała, że miała ciężki dzień w pracy i kupiła wino. Na odpowiedź czekała długo, za długo jak na Kamila. Zniecierpliwiona i napalona zadzwoniła do niego, jednak jego odpowiedź ją całkowicie zaskoczyła. Po głosie stwierdziła, że do trzeźwych nie należał, ale tekstem „znudziło mi się posuwanie ciebie” przekreślił wszystko. Miesiąc temu, przeglądając media społecznościowe, zauważyła, że jest w związku, lecz widocznie za długo ta relacja nie przetrwała.
Wino buzowało w jej ciele, potęgując wszystkie emocje. Kiedy usłyszała ponownie dźwięk wiadomości, zamknęła oczy i policzyła do trzech.
Kociaku, przecież dobrze się razem bawiliśmy.
Przewróciła oczami, czytając tę wiadomość, ale musiała przyznać mu rację. Mężczyzna znał się na rzeczy. Wiedział, gdzie i jak złapać, a także co, kiedy i jak powiedzieć, aby Diana drżała z rozkoszy.
Nie miała ochoty na rozmowę, a co dopiero na seks z Kamilem. Wyciszyła dźwięk w telefonie. Zorientowała się jednak po chwili, że w głowie ma ich ostatnie bzykanie. Boże, jak jej wtedy było dobrze. Chciała odpędzić od siebie te wspomnienia, ale one całkowicie nią zawładnęły.
Trudno było się dziwić, ten facet był jak wyjęty z magazynu modowego. Szeroka szczęka, zawsze perfekcyjnie przycięty zarost i śnieżnobiałe zęby, które prezentował, gdy posyłał jej ten swój olśniewający uśmiech. Ciało wypracowane podczas godzin na siłowni. Do szaleństwa doprowadzały ją jego wyrzeźbione plecy i mięśnie brzucha, pośrodku którego znajdował się pasek z włosów – z koleżankami nazywały to drogą do raju. Kamil prezentował się znakomicie zarówno w ubraniach, jak i bez nich.
To już rok, odkąd zwróciła na niego uwagę w jednym z klubów. Stał pod ścianą i obserwował parkiet. Wyglądał jak łowca, który wybiera swoją ofiarę. Tamtego wieczoru nie było kobiety, która by nie pragnęła nią zostać. Najmniejsze zainteresowanie stwierdził właśnie u Diany, więc wybór padł na nią. Kilka drinków później już posuwał ją w toalecie. Żadne z nich nie planowało tego powtarzać. Los jednak kilka tygodni później znowu skrzyżował ich ścieżki i trwali tak w seks-układzie przez kilka miesięcy. Pomijali jednak etap klubów, gdyż od razu spotykali się w jej albo jego mieszkaniu.
Ostatni raz spędzili u niego. Zaskoczył ją, bo ledwo po wejściu poczuła przyjemny zapach, który spowodował, że usta od razu wypełniły się śliną.
– Co tak pachnie? – zapytała.
– Zrobiłem nam kolację. To tylko spaghetti, ale pewnie jesteś głodna – odparł.
– Poważnie? Ty umiesz gotować? – Mówiąc to, nie kryła zdziwienia.
– Bardzo śmieszne.
– Nie spodziewałam się, po prostu. Nigdy wcześniej nie gotowałeś.
Usiadła przy stole i obserwowała go, podczas gdy on krzątał się w kuchni. Wtedy pierwszy raz, i jak się okazało również ostatni, pomyślała, że to mogłoby być coś więcej niż romans. Była wtedy szczęśliwa i zaspokajana, czego więcej mogła chcieć. Zamyśliła się tak bardzo, że nie zorientowała się, kiedy stanął tuż obok. Podał kolację, wino nalał do kieliszków. Przymknęła oczy i zaciągnęła się zapachem przyrządzonego dnia, ale poczuła, że miesza się on z czymś jeszcze. To zdecydowanie męskie perfumy. Poczuła wtedy jego oddech na swojej szyi. Przeszedł ją przyjemny dreszcz.
– Musisz to wszystko zjeść, wiesz? – Wyszeptał jej do ucha. – Bo jak zjemy i wypijemy to wino, to będę cię pieprzył całą noc, więc potrzebujesz dużo siły.
Na dźwięk tych słów jej ciało napięło się jak struna, a uda mimowolnie się zacisnęły. Przełknęła ślinę i poczuła, że robi jej się gorąco. Kiedy ich spojrzenia się spotkały, przygryzła delikatnie wargę i poczuła, że robi się mokra.
– Mam nadzieję, że będzie smakowało. – Uśmiechnął się szeroko i zaczął jeść.
Nie było to może najlepsze spaghetti, jakie w życiu jadła, ale w tamtym momencie nie miało to żadnego znaczenia. Czuła na sobie mrożące spojrzenie. Gdy tylko oddech jej przyśpieszał, Kamil wzdychał głęboko.
– Powiedziałem, że najpierw masz zjeść kolację.
Ten władczy ton w jego głosie tylko wzmagał uczucie pożądania. Czuła się jak dziewczynka, która wie, że prezenty spod choinki może obejrzeć dopiero, kiedy każdy zje. Z trudem wytrzymała całą kolację, ale wiedziała, że warto.
– Grzeczna dziewczynka – powiedział i zabrał pusty talerz. Odniósł naczynia do kuchni, wziął butelkę wina i uzupełnił puste już kieliszki. – Będziesz błagała, żebym przestał – szepnął jej do ucha, po czym delikatnie ją w nie ugryzł.
Wzięła od razu kieliszek do ręki i wypiła jego zawartość duszkiem. Była tak napalona, że nie potrafiła już wysiedzieć. Czuła, że nogi jej się trzęsą. Odłożyła puste szkło na stolik i cichutko jęknęła.
– Chodź tu. – To nie brzmiało jak zaproszenie, tylko rozkaz.
Wstała więc posłusznie i ruszyła w jego stronę. Nieważne było, kim są na co dzień i jaki mają stosunek do wielu spraw. Liczyły się tylko momenty, w których on dominował, a ona była jego. Lubiła to, niesamowicie podniecał ją fakt, że nic od niej nie zależy, że ktoś ma nad sytuacją i nad nią pełną kontrolę. Pewnie dlatego, że poza życiem erotycznym to ona musiała trzymać zawsze rękę na pulsie. Przy nim jednak jedyne, co musiała, to słuchać, a to jej bardzo odpowiadało.
Złapał ją za rękę i delikatnie pociągnął w swoją stronę.
– Stój, chcę ci się przyjrzeć – powiedział już spokojnym głosem.
Siedział wygodnie rozłożony na kanapie i ją obserwował. Stała więc przed nim bezradnie, błądząc wzrokiem po pokoju, bo jego spojrzenie wyjątkowo peszyło ją tego wieczoru.
W pewnym momencie, mniej bądź bardziej celowo, jej wzrok zatrzymał się na wysokości jego paska od spodni. Widziała, że wypuklenie rośnie z każdą minutą, a ten fakt nakręcał ją jeszcze bardziej. Wiedziała, że robi się twardy, i tak bardzo pragnęła go poczuć.
Nie czekając dłużej na jego rozkazy, sama przeszła do ataku. Wdrapała się na niego niczym kotka i siedząc na nim, zaczęła go całować. Słyszała, jak oddech mu przyśpiesza. Przestała na moment i spojrzała mu prosto w oczy, czując chwilowo swoją przewagę. Delikatnie rozszerzyła usta i oblizała wargę, wiedziała, że to na niego działa.
– To ja tutaj dominuję – warknął i usiłował ją z siebie zrzucić. Złapała się go mocniej, tak że jej usta znalazły się przy jego uchu.
– Kotki chodzą swoimi drogami, nie wiedziałeś? – szepnęła, a wtedy jego dłonie, zamiast ją spychać, zaczęły wędrować po jej ciele.
Najpierw delikatnie wodził palcami po nagiej skórze, którą jeszcze przykrywał materiał koszuli.
– Mmmm… – jęknął. – Nie włożyłaś stanika – stwierdził, gdy na plecach nie napotkał żadnej przeszkody.
Nie trzeba było długo czekać – jego dłonie od razu znalazły się na jej piersiach. Tutaj już zniknęła delikatność, od razu mocno złapał obie. Twarde już sutki wręcz błagały o jego dotyk, czego był świadomy, więc zaczął je pocierać kciukami. Syknęła z bólu, ale wiedział, że w jej przypadku to tylko potęgowało doznania.
– Chcę poczuć cię w sobie – wyszeptała bardzo cicho.
– Jeszcze nie, musisz jeszcze poczekać, mała – odpowiedział, po czym złapał ją mocno w pasie i wstał z kanapy razem z nią.
Oplotła go w biodrach nogami i przywarła do niego z całych sił. Podszedł do najbliższej ściany i oparł o nią Dianę plecami. Złapał silnymi dłońmi za jej jędrne pośladki, a ona mimowolnie przechyliła głowę, odsłaniając smukłą szyję. Zimna ściana w połączeniu z jego oddechem na skórze powodowały niesamowicie silne dreszcze. Całą sobą czuła, że nie chce dłużej czekać. Płonęła z pożądania, odkąd weszła do mieszkania Kamila, ale gdy zaczął całować jej szyję i ramiona, była bliska utraty zmysłów.
– Zejdź – powiedział nagle.
Zdziwiona tym poleceniem spojrzała na Kamila pytająco. Oczy mężczyzny płonęły, wiedziała więc, że nie ma tutaj miejsca na dialog. Stanęła przed nim na palcach i czekała na jego ruch.
– Ładna ta koszula – powiedział, wodząc po niej dłonią. – Wolę cię jednak nago – dodał, po czym rozerwał materiał. Guziki posypały się na podłogę.
Stała sparaliżowana. Nie spodziewała się takiego zachowania, ale bardziej zdziwił ją fakt, że ją to podnieciło.
– Zajebiste cycki. Masz naprawdę boskie ciało – powiedział z uznaniem. Zbliżył się, jedną dłonią złapał ją w pasie, odchylił do tyłu i zaczął lizać jej sutki. Straciła kontrolę nad sobą, jęczała coraz głośniej i częściej. Jego język błądził wokół sutków, a kiedy milczała, delikatnie je przygryzał.
– O taaak. Nie przestawaj – jęknęła, a on przerwał. – Nie przestawaj! Błagam!
Przyciągnął ją do siebie, pocałował w usta i wziął na ręce. Posadził ją na stole, na którym niedawno jedli kolację.
– Będę cię pieprzył na tym stole – mówił, gdy ściągał jej spodnie.
Siedziała na stole, w samych majtkach, z rozłożonymi nogami, między którymi stał on. Pozbył się swojego T-shirtu, rzucił go na ziemię. Za każdym razem, gdy widziała jego nagi tors, serce zaczynało bić szybciej. Tym razem, zamiast skierować dłonie w jego stronę, oparła je o blat stołu. Pragnęła Kamila do szaleństwa, więc patrzyła na niego wyczekująco. Wiedział dokładnie, o czym marzyła i czego chciała. Nachylił się i ją pocałował. Zanim jednak ich języki zaczęły namiętny taniec, oderwał się od jej ust i zaczął schodzić niżej. Gdy był już w okolicy brzucha, zaczęła się wić. Widząc to, odchylił jej majtki i zaczął całować cipkę. Uwielbiał to, że robi się tak szybko mokra. Złapała go mocno za włosy i wyginała swoje ciało w łuk. Dokładnie ją lizał, a kciukiem pieścił jej łechtaczkę.
– Wejdź we mnie! Już!
– Powiedz, czego dokładnie chcesz. – Wyprostował się i patrzył jej prosto w oczy. Leżała na stole, całkowicie bezbronna i mokra. Twarde sutki prosiły, aby się nimi zająć.
– Kamil – jęknęła – błagam!
– Powiedz na głos, czego pragniesz, suko – wiedział, że lubi, jak się tak do niej mówi.
Zdawała sobie sprawę, że niełatwo mu przychodzi wypowiadanie takich albo podobnych słów w kontekście jej osoby.
– Chcę, żebyś się ze mną pieprzył jak z własną dziwką.
– O tak, malutka, właśnie tak zrobię – powiedział, po czym związał jej dłonie paskiem, który jeszcze przed chwilą miał na sobie. Ściągnął spodnie i stał przed nią w samych bokserkach. Diana całą swoją uwagę skupiła na jego sterczącym penisie, którego pragnęła mieć w ustach i w sobie. Nie była pewna, czego pożąda bardziej, ale mimowolnie się oblizała. Przyglądał się jej cały czas, nie musiała na niego patrzeć, aby to wiedzieć.
Jej dłoń ruszała się coraz szybciej. Zdezorientowana otworzyła oczy i zdała sobie sprawę z tego, że wspominając ostatnie spotkanie z Kamilem, zaczęła się masturbować. Lekko speszona przerwała, ale poczuła, że jej ciało pragnie więcej. Spożyty alkohol spotęgował podniecenie.
Nie zwlekając ani chwili dłużej, podeszła szybko do komody, wyciągnęła małe pudełko i ułożyła się wygodnie na łóżku. Wróciła do zabawy – nie robiła tego rzadko, doskonale już wiedziała, jak szybko wrócić do momentu, w którym przerwała. Kiedy poczuła, że jest już bardzo mokra, sięgnęła po pudełko. Nie przerywając, wyciągnęła wolną dłonią masażer łechtaczki – nie przypuszczała, że się tak polubi z tym małym urządzeniem. Od razu ustawiła najszybszy tryb i przyłożyła go do mokrej cipki. Drugą ręką bawiła się sutkami. Poślinione wcześniej palce na jej twardych piersiach powodowały dreszcze na całym ciele. Nie musiała długo czekać na orgazm. Ciało wygięło się w łuk, nogi się trzęsły, a ona cała spocona opadła na łóżko z głośnym jękiem.
Weekend spędziła w domu, nie robiąc nic konkretnego. Postawiła na relaks i rozpieszczanie samej siebie. Głównie leniwie, z książką w dłoni lub nadrabiając nowe odcinki swoich ulubionych seriali. Nie byłaby jednak sobą, gdyby nie znalazła motywacji do aktywności – słabość do wina musiała być rekompensowana mocnymi treningami.
Niedzielne popołudnie nie było już tak przyjemne. Stres związany z prezentacją, która miała mieć miejsce następnego dnia, rósł. Wiedziała, że w tej sytuacji może zrobić tylko jedno, i sięgnęła po telefon. Nie musiała czekać prawie wcale, aż rozmówca odbierze.
– Ty masz telefon ciągle w ręce, prawda? – zapytała.
– Ciebie również dobrze słyszeć, kochana – odpowiedziała przyjaciółka Diany.
Marcelina, dla znajomych Marcysia, a po kilku głębszych pozwalała mówić do siebie Cyśka, była w życiu Diany stosunkowo niedługo. Poznały się cztery lata wcześniej na imprezie u wspólnego znajomego. Cyśka była brunetką, miała nieziemsko długie i szczupłe nogi, talię osy i tyłek jak marzenie. Na domiar złego cycki tak boskie, że nawet kobiety patrzyły na nią z pożądaniem. Diana przy niej czuła się często jak brzydkie kaczątko, ale ktoś musiał odgrywać tę rolę.
– Stresuję się, kurwa – wydyszała.
– No słyszę, że masz jakieś chore jazdy. Weź może oddychaj, co?
– Oddycham, oddycham.
– Wal, co się dzieje? Pora sugeruje, że nie chodzi o żadnego faceta. Coś z pracą, tak?
– No tak, no. Mówiłam ci przecież, że jutro poznajemy nowego dyrektora.
– Rzeczywiście, wspominałaś. Co w związku z tym? Ciebie pewnie jak zawsze wybrali do zrobienia i przedstawienia prezentacji, jesteś w tym najlepsza.
– Cholera wie, kto to będzie. Pierwsze wrażenie można zrobić tylko raz, a ja nawet nie wiem, co włożyć.
– To nie pierwszy tydzień w tej firmie, dziewczyno. Jesteś jedyną kobietą w zespole, prawda?
– Prawda.
– Do perfekcji masz więc opanowane idealne stylizacje: kobiece, ale nie wyzywające. Załóż top z golfem, ten czarny, i czarne spodnie, lekki obcas i białą marynarkę, będzie petarda.
– Kocham cię.
– Przyjadę jutro na kolację, co? Opowiesz mi o tej strasznej prezentacji – powiedziała Marcelina i się rozłączyła. Zawsze tak robiła, gdy czuła, że Diana będzie miała jakieś zastrzeżenia i wymówki.
Cała Cyśka – pomyślała Diana i uśmiechnęła się szeroko. Za radą przyjaciółki wyciągnęła z szafy wszystko, co miało tworzyć całość stylizacji – zawsze przygotowywała ubrania dzień wcześniej. Unikała dzięki temu nerwowego podrygiwania i wyrzucania wszystkich wieszaków na podłogę na kilka minut przed wyjściem. Spojrzała na gotowy zestaw i z uznaniem pokiwała głową. Będzie dobrze, mała, będzie wszystko w porządku – powtarzała sobie.
Po gorącym prysznicu ułożyła się wygodnie na kanapie i włączyła telewizor. Wybrała kolejny odcinek serialu i skupiła się na nim. Miała obejrzeć tylko jeden, ale zorientowała się w połowie trzeciego, że zamykają jej się oczy. Nastawiła budzik i zasnęła praktycznie od razu po wejściu do łóżka.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji
Droga Czytelniczko,
serdecznie zapraszamy Cię do polubienia naszego profilu na Facebooku. Dzięki temu jako pierwsza dowiesz się o naszych nowościach wydawniczych, przeczytasz i posłuchasz fragmenty powieści, a także będziesz miała okazję wziąć udział w konkursach i promocjach.
Przyłącz się i buduj z nami społeczność, która uwielbia literaturę pełną emocji!
Zespół
Zaproszenie do raju
ISBN: 978-83-8313-937-1
© Magdalena Lisowska i Wydawnictwo Amare 2024
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, reprodukcja lub odczyt jakiegokolwiek fragmentu tej książki w środkach masowego przekazu wymaga pisemnej zgody Wydawnictwa Novae Res.
REDAKCJA: Marta Grochowska
KOREKTA: Anna Miotke
OKŁADKA: Izabela Surdykowska-Jurek
Wydawnictwo Amare należy do grupy wydawniczej Zaczytani.
Grupa Zaczytani sp. z o.o.
ul. Świętojańska 9/4, 81-368 Gdynia
tel.: 58 716 78 59, e-mail: [email protected]
http://novaeres.pl
Publikacja dostępna jest na stronie zaczytani.pl.
Opracowanie ebooka Katarzyna Rek