Ostatni transport złota III Rzeszy - J. Robert Kudelski - ebook

Ostatni transport złota III Rzeszy ebook

J. Robert Kudelski

2,3

Opis

W czasie drugiej wojny światowej III Rzesza zgromadziła kilkaset ton złota. Większość cennego kruszcu pochodziła z krajów okupowanych - były to zasoby bankowe i przedmioty zrabowane więźniom obozów koncentracyjnych. Pod koniec wojny przywódcy III Rzeszy podjęli decyzję o ukryciu tego majątku. Główne rezerwy bankowe wywieziono do kopalni soli w Turyngii. Kilka ton złota i dużą ilość walut ewakuowano do Bawarii. Przez kilka tygodni poszukiwania tego skarbu prowadziły amerykańskie służby śledcze. Mimo odnalezienia skrytek zawierających sztaby i złote monety, wiele osób uważa, że sprawa ukrytego złota III Rzeszy nie została w pełni wyjaśniona.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 305

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
2,3 (3 oceny)
0
0
1
2
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Opracowanie redakcyjne: Editio
Korekta:Editio
Projekt okładki i stron tytułowych: Ida M. Kozłowski, www.marketingmarki.pl
Zdjęcie na okładce: FORUM Polska Agencja Fotografów Sp. z o.o.
O ile nie zaznaczono inaczej kopia dokumentów archiwalnych znajduje się w zbiorach autora.
Copyright © 2020 by J. Robert Kudelski Copyright © 2020 by Wydawnictwo Wołoszański
Wydanie pierwsze
Warszawa, 2020
ISBN 978-83-61232-34-6
Wydawca książki:
Wydawnictwo Wołoszański
01-217 Warszawa, ul. Kolejowa 15/17
tel. 22 862 53 71
sklep internetowy: www.woloszanski.pl
Dystrybucja e-booka:
Wydawnictwo Sensacje XX Wieku
Konwersja:eLitera s.c.

Mojemu synkowi – na zawsze

EWAKUACJA

Złoto Reichsbanku

Sednem tej książki jest złoto – jeden z najrzadszych metali występujących na Ziemi. Z powodu swojej unikalności właśnie ten kruszec od tysięcy lat stanowi przedmiot pożądania ludzkości. Dla niego toczono wojny, dopuszczano się zdrady i popełniano zbrodnie. Jego blask był magnesem przyciągającym odkrywców, a ciężar wyznacznikiem wartości ludzkiej pracy – usług i wytworzonych towarów. Do początku XX wieku złoto pozostawało w „wolnym obiegu” – pełniąc funkcję środka płatniczego i lokaty kapitału. Po I wojnie światowej – która dowiodła, że w sytuacji kryzysu kruszec staje się ostateczną i nieulegającą dewaluacji formą rozrachunkową – zarządzanie jego rezerwami powierzono bankom centralnym. Cenny surowiec zaczęto ściągać z rynku i gromadzić jego zasoby w skarbcach. Złoto stało się kotwicą stabilności finansowej państwa – z jednej strony regulowało poziom środków płatniczych znajdujących się w obiegu, z drugiej zaś stanowiło rezerwę na wypadek kryzysu ekonomicznego lub konfliktu zbrojnego. W ciągu kilku lat restrykcyjnej polityki osiągnięto niezwykły efekt – „rezerwy złota banków centralnych i powiązanych z nimi funduszy rządowych skoczyły z około 40 milionów ton w 1929 roku (10 miliardów dolarów po 20,67 dolara za uncję) do 60 milionów ton (25 miliardów dolarów po 35 dolarów za uncję) dziesięć lat później”[1]. Realizacja tego zadania wymagała od banków centralnych (w tym Banku Polskiego SA) wprowadzenia twardych reglamentacji kruszcowych i walutowych. Podobnie postępował Bank Rzeszy (Reichsbank), kierowany (w latach 1923–1930 i 1933–1938) przez jednego z najwybitniejszych niemieckich ekonomistów – dr. Hjalmara Schachta[2]. Warto podkreślić, że reglamentację i ograniczenia dewizowe wprowadzono w Niemczech przed dojściem do władzy narodowych socjalistów – już w czerwcu 1931 roku. Właśnie w tym okresie rząd poinformował obywateli, że „terminowy handel dewizami za marki jest zakazany. Zezwolenia wymaga również przesyłanie za granicę środków płatniczych, papierów wartościowych, złota i metali szlachetnych, udzielanie kredytów cudzoziemcom, przenoszenie wierzytelności oraz doręczanie środków płatniczych i złota cudzoziemcom, przenoszenie papierów wartościowych z depozytu obywatela niemieckiego do depozytu cudzoziemca i odwrotnie”[3]. Kolejne restrykcje w tym obszarze wprowadzono w 1933 roku. Władze ogłosiły moratorium transferowe, na mocy którego do Kasy Konwersyjnej w Berlinie miały być odprowadzane „procenty od kapitałów, dywidendy, czynsze za najem i dzierżawę i inne regularne dochody z wierzytelności, kredytów, pożyczek, hipotek, długów gruntowych, udziałów i innych lokat majątkowych w Niemczech”[4]. Jeszcze bardziej rygorystyczne regulacje sterylizujące niemiecki rynek – w zakresie obrotu walutami, złotem i papierami wartościowymi – weszły w życie w 1936 roku. Do czasu ich wprowadzenia obywatele mogli posiadać złote monety i przedmioty wykonane z tego kruszcu, których wartość nie przekraczała 200 reichsmarek. Od 1936 roku „wszelkie zagraniczne oraz z obiegu wyjęte monety złote, wszelkie inne zagraniczne środki płatnicze i wierzytelności opiewające na zagraniczne waluty, jak również przedmioty ze złota, poddane zostały obowiązkowi zaofiarowania do skupu Bankowi Rzeszy [Reichsbankowi]”[5]. Operacje dewizowe w III Rzeszy mogły prowadzić wyłącznie te instytucje finansowe (tzw. banki dewizowe i kantory wymiany), które otrzymały na to zgodę Reichsbanku. Dzięki tym regulacjom do skarbca banku centralnego zaczęły napływać duże ilości złota i walut.

Władze Reichsbanku w 1934 roku – od lewej siedzą Hjalmar Schacht, Karl Blessing (późniejszy prezes Deutsche Bundesbanku), Emil Puhl, Bodo von Wedel (po wojnie współtworzył Bank Krajów Niemieckich) (Bundesarchiv).

Mimo efektów reformy walutowej – która w bardzo krótkim czasie przyczyniła się do odbudowy potęgi ekonomicznej Niemiec – w 1938 roku Schacht został zwolniony ze stanowiska prezesa Reichsbanku. Zastąpił go dr Walther Funk – stając równocześnie na czele Ministerstwa Gospodarki Rzeszy. Dzięki tej decyzji Adolf Hitler skupił władzę nad gospodarką i finansami państwa w rękach marionetkowego urzędnika. Jedną z pierwszych decyzji Funka było jeszcze mocniejsze zaostrzenie polityki kruszcowej i walutowej. „Od około połowy 1939 roku nie było już żadnych depozytów złota za granicą, za wyjątkiem zasobu w Niederländische Bank w Amsterdamie, który był wart około 5 milionów [reichsmarek] w złocie”[6]. Działania podjęte przez bank centralny miały zapewnić stabilność finansową konieczną do realizacji tzw. Planu Czteroletniego. Odpowiedzialność za jego realizację powierzono premierowi Hermannowi Göringowi – został pełnomocnikiem Planu (Beauftragter für den Vierjahresplan die Aufrüstung Deutschlands). Adolf Hitler oczekiwał, że III Rzesza będzie gotowa do podjęcia działań zbrojnych w 1940 roku. Sytuacja polityczna – niemoc Francji i Wielkiej Brytanii – spowodowała przyspieszenie decyzji o rozpoczęciu podboju Europy.

Dr Walther Funk – minister gospodarki i prezes Reichsbanku w okresie rządów narodowych socjalistów (NAC).

Przed wybuchem II wojny światowej – zgodnie z oficjalnymi danymi – Niemcy posiadały zasoby złota o wartości 28,6 mln dolarów. Od początku lat 30. XX wieku Reichsbank nie ujawniał jednak prawdziwych informacji na temat zgromadzonych depozytów kruszcowych. Dopiero po zakończeniu wojny wywiad finansowy amerykańskiego Zarządu Wojskowego (Military Government Detachment Commander) w okupowanych Niemczech – kierowany przez Russella A. Nixona – ujawnił, że bank centralny III Rzeszy posiadał ukryte rezerwy. Od 1933 roku rosły one w błyskawicznym tempie. Początkowo w berlińskim skarbcu znajdowało się 16,7 mln dolarów w złocie. W roku 1934 było to już 40,4 mln, a w czerwcu 1939 roku aż 157,1 mln dolarów. Przez cały okres wojny oficjalne dane dotyczące rezerw złota Reichsbanku wskazywały na ten sam poziom (od 1938 do 1945 roku) – 28,6 mln dolarów. W rzeczywistości niemiecki bank centralny dysponował wielokrotnością tej sumy – najwyższy pułap osiągnięto w 1943 roku. Zasoby kruszcowe Reichsbanku osiągnęły wtedy wartość 278,3 mln dolarów[7]. Z raportu przygotowanego po wojnie przez Karla Jahnkego – członka zarządu niemieckiego banku centralnego (Dyrektoriatu) – wynika, że poziom depozytów kruszcowych stale wzrastał. Przyczyniały się do tego decyzje polityczne i ekspansja militarna. Pod koniec marca 1938 roku Niemcy przejęli zasoby złota austriackiego, wycenionego na 256 mln reichsmarek (około 103 mln dolarów)[8]. Po zajęciu części terytorium Czechosłowacji (na mocy traktatu monachijskiego z września 1938 roku) III Rzesza weszła w posiadanie zasobów kruszcu o wartości 166 mln reichsmarek (ponad 66 mln dolarów). Wybuch II wojny światowej przyspieszył proces gromadzenia złota. W kolejnych latach konfliktu Niemcy przejęły m.in. depozyty należące do Belgii (o wartości 560 mln reichsmarek), Włoch (około 300 mln reichsmarek) i Jugosławii (26 mln reichsmarek)[9]. Nie były to jedyne zasoby, które trafiły do skarbca Reichsbanku w czasie wojny. Wykorzystano wszelkie możliwe sposoby, by przejąć zapasy kruszcowe – bankowe, przemysłowe i będące w prywatnym posiadaniu – krajów okupowanych.

Zestawienie zasobów złota Reichsbanku opracowane przez specjalistów z Wydziału Walut Obcych przy Naczelnym Dowództwie Alianckich Sił Ekspedycyjnych (SHAEF) we wrześniu 1945 roku.

Kruszec zgromadzony przez III Rzeszę w ciągu kilku lat światowego konfliktu stał się podstawową formą rozliczeń finansowych z sojusznikami i tzw. krajami neutralnymi. „Z chwilą wybuchu II wojny światowej złoto stało się towarem strategicznym. Światowy handel tym kruszcem przez osoby prywatne i firmy został zakazany. W tym samym czasie rosły zasoby złota amerykańskiego Departamentu Skarbu, ponieważ inne kraje płaciły za broń tym szlachetnym metalem”[10]. Dyrektor Wydziału Transakcji Złotem, wchodzącego w skład Departamentu Wymiany Zagranicznej Reichsbanku – Karl Graupner – zeznał po wojnie, że „transporty złota Reichsbanku organizowano głównie po to, by ustanowić za granicą wolne rachunki obrotu obcą walutą”[11]. Głównym partnerem transakcji kruszcowych prowadzonych przez Niemcy w czasie wojny była Szwajcaria. W 1940 roku do banku centralnego tego kraju (Swiss National Bank) wysłano ponad 18 ton złota, rok później już 44, a w 1942 aż 101 ton. W 1943 roku z Berlina do Berna przetransportowano 119 ton, a w następnym roku 52 tony. W 1945 roku oficjalnie nie odnotowano już tego typu transakcji pomiędzy Reichsbankiem a Swiss National Bank. Szwajcarski bank centralny nie był jednak jedynym partnerem III Rzeszy w tym „neutralnym” kraju. Reichsbank prowadził transakcje kruszcowe z Schweizerischer Bankverein, Schweizerischer Kreditanstalt i Basler Handelsbank. Odbiorcami złota zgromadzonego przez Niemcy były również małe prywatne instytucje finansowe. Łączna kwota operacji przeprowadzonych na rynku szwajcarskim – poza transakcjami ze Swiss National Bank – wynosiła około 57,8 mln dolarów. Złoto o wartości 21,5 mln dolarów wysłano również do Banku Rozrachunków Międzynarodowych (Bank for International Settlements) w Bazylei – „Służyło ono do ustanawiania międzynarodowych płatności pocztowych. W celu uniknięcia strat związanych z różnicami kursowymi oparto się na cenie złota. Gdy rachunek został wyczerpany, dokonywano transportu kruszcu i rachunek zapełniał się ponownie”[12].

W czasie wojny złoto było podstawowym środkiem rozliczeniowym dla transakcji prowadzonych przez III Rzeszę z krajami „neutralnymi”. Jego odbiorcami, oprócz banków szwajcarskich, były m.in. do Bank of Portugal, Sweden Riksbank, Turkish Central Bank i Bank of Japan[13]. W Portugalii niemieccy urzędnicy dokonali zakupów za równowartość kilkudziesięciu milionów reichsmarek w złocie. Odbiorcą „niemieckiego” kruszcu był również szwedzki bank centralny. Dzięki niemu Niemcy otrzymały kredyt na zakupy o wartości 35 mln koron. Po wyczerpaniu się tej sumy Reichsbank wysyłał do Szwecji kolejną partię złota. Poprzez współpracę z tureckim bankiem centralnym III Rzesza pozyskała (za równowartość 9 mln reichsmarek) franki szwajcarskie i szwedzkie korony. W zamian za dostawy kruszcu (wartego około 4,2 mln dolarów) Bank of Japan sprzedał Niemcom dolary – „złoto zostało przetransportowane do Bilbao przez przedstawicieli Reichsbanku i tam przejęte przez dowódcę japońskiego krążownika pomocniczego”[14]. Transakcje finansowe prowadzono również z Hiszpanią, Włochami, Rumunią, Węgrami oraz – do czasu agresji na ten kraj – ze Związkiem Radzieckim (trafiło tam złoto o wartości około 23 mln dolarów)[15]. Oprócz tego, na „mocy specjalnego porozumienia pomiędzy rządami, przekazano do dyspozycji Rumunii, Bułgarii, Chorwacji i Słowacji łączną kwotę 225 milionów reichsmarek w złocie. Dodatkowo Rumunia otrzymała transzę wartości około 200 milionów reichsmarek”[16]. Obok działań realizowanych przez Reichsbank, III Rzesza wykorzystywała do prowadzenia operacji finansowych również przedstawicielstwa handlowe i dyplomatyczne w innych krajach. Biuro ekonomiczne niemieckiej ambasady w Atenach – reprezentowane przez dr. Hermanna Neubachera z Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rzeszy – dysponowało kilkudziesięcioma milionami reichsmarek w złocie z przeznaczeniem na zakup walut. Firma Otto Wolff z sektora stalowego – utworzona w 1906 roku przez przemysłowców Otto Wolffa i Ottmara E. Straussa – miała do swojej dyspozycji złote dolary i franki (do 1944 roku łącznie kilkanaście milionów reichsmarek w złocie), dzięki którym kupowała waluty obce oraz surowce na potrzeby produkcji zbrojeniowej. W realizacji tego zadania firmie Otto Wolff pomagała również niemiecka armia. Do jednej z takich transakcji doszło w czerwcu 1944 roku. „Kwota w złocie, np. 1 200 000 lub 1 180 950 była pakowana odpowiednio do 60 i 59 skrzyń, a następnie 30 czerwca 1944 roku sprowadzona dwoma odrębnymi transportami kolejowymi, którym towarzyszyli pracownicy z Berlina do Reichsbanku w Aschaffenburgu. Na polecenie firmy Wolff obie przesyłki zostały ubezpieczone przez Turyńskie Towarzystwo Ubezpieczeniowe na koszt firmy. Złoto było przechowywane w Aschaffenburgu przez dzień lub dwa, a następnie Wehrmacht przejmował złoto i dostarczał je ciężarówkami do Hiszpanii przez Francję”[17]. W czerwcu 1944 roku firma Otto Wolff pośredniczyła w podobnej transakcji z Portugalią. Środki uzyskane ze sprzedaży kruszcu – w postaci franków szwajcarskich i hiszpańskich peset – trafiały do skarbca niemieckiego banku centralnego. „Za każdym razem, gdy Reichsbank otrzymywał na swoje konto obcą walutę, zwracał Wolffowi [firmie Otto Wolff] odpowiednią kwotę w markach niemieckich. Uzgodniono też, że Wolff będzie otrzymywał 3% z dochodów jako prowizję za swoją pracę”[18].

Gmach nowej siedziby Reichsbanku przy ulicy Jungfernbrücke w Berlinie.

Kolejnym źródłem złota, które trafiło do skarbca Reichsbanku, był rabunek ludności zamieszkałej na obszarach okupowanych przez III Rzeszę – przede wszystkim mieszkańców wschodniej Europy. Po wojnie nazwano go „krwawym złotem” – z uwagi na fakt, że większość tego kruszcu pochodziła z niemieckich obozów koncentracyjnych. Proceder grabieży ofiar nazistowskiej polityki okupacyjnej był wynikiem ustaleń, które zapadły na tzw. Konferencji w Wannsee – zwołanej w styczniu 1942 roku przez szefa Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy (Reichssicherheitshauptamt – RSHA) SS-Obergruppenführera Reinharda Heydricha. Jej uczestnikami byli przedstawiciele licznych urzędów centralnych i władz okupacyjnych, członkowie partii, funkcjonariusze policji i delegaci pełnomocnika Planu Czteroletniego. W trakcie spotkania w Wannsee omawiano m.in. plan zagłady ludności żydowskiej – poprzez masowe egzekucje i deportacje do obozów koncentracyjnych. Kluczowym elementem „ostatecznego rozwiązania” były kwestie finansowe. „Ofiary miały być pozbawione majątku, a najsilniejsze jednostki wykorzystane do pracy w przemyśle jako tania siła robocza”[19]. W tydzień po zakończeniu Konferencji w Wannsee powstał Główny Urząd Gospodarki i Administracji SS (SS-Wirtschafts und Verwaltungshauptamt – WVHA), który miał się zająć majątkiem odebranym obywatelom wyznania mojżeszowego. Jego szefem został SS-Obergruppenführer Oswald Pohl. Kilka miesięcy później doszło do spotkań między kierownictwem WVHA, Reichsbanku i Ministerstwa Finansów Rzeszy. W ich trakcie ustalono procedury dotyczące dysponowania majątkiem przejętym w obozach koncentracyjnych i obozach zagłady. Odbiorcą kruszcu i walut miał się stać niemiecki bank centralny. W celu usprawnienia tego procesu prezes Reichsbanku oddelegował do współpracy z SS swojego zastępcę dr. Emila Puhla oraz dyrektorów Karla Friedricha Wilhelma i Maxa Kretschmanna. „Organizacją strony formalnej współpracy z SS miał się zająć dyrektor Departamentu Kasowo-Skarbcowego Reichsbanku (Kassendezernent der Reichsbank), Karl Frommknecht, zaś koordynacja całego przedsięwzięcia z ramienia Reichsbanku przypadła dr. Emilowi Puhlowi”[20]. Ze strony RSHA w operację zaangażowani zostali wysocy rangą funkcjonariusze – wspomniany już SS-Obergruppenführer Oswald Pohl oraz jego podwładny SS-Brigadeführer August Franz Frank (od 1944 roku SS-Obergruppenführer) i adiutant Reichsführera SS – Heinricha Himmlera – SS-Obergruppenführer Karl Wolff. Do bieżącej współpracy z Głównym Urzędem Bezpieczeństwa Rzeszy prezes Reichsbanku oddelegował szefa Departamentu Metali Szlachetnych Reichsbanku Alberta Thomsa. Na mocy dwustronnych porozumień ustalono, że „wszelkiego rodzaju pieniądze i papiery wartościowe będą wyceniane przez radcę pana Thomsa. Biżuteria i przedmioty codziennego użytku wykonane z metali szlachetnych zostaną wycenione przez Lombard Miejski [Städtische Pfandleihanstalt] – Wydział Centralny 3 Berlin N4 – reprezentowany przez radcę Wiesera”[21]. W lipcu 1942 roku dopracowano szczegóły dostaw do Reichsbanku. Thoms został poinformowany, że transporty kruszcu i walut będą nadzorowane przez szefa zasobów finansowych WVHA, SS-Hauptsturmführera Bruno Augusta Petera Melmera.

SS-Obergruppenführer Oswald Pohl – szef Głównego Urzędu Gospodarki i Administracji SS (SS-Wirtschafts und Verwaltungshauptamt – WVHA) – w towarzystwie komendanta Richarda Baera (z prawej) wizytuje obóz koncentracyjny w Oświęcimiu.

Pierwsza dostawa majątku odebranego więźniom obozów koncentracyjnych i ofiarom obozów zagłady trafiła do Berlina w dniu 26 sierpnia 1942 roku. Inwentaryzacja tego transportu zajęła pracownikom Reichsbanku aż 4 dni. W skrzyniach przywiezionych przez Bruno Melmera było złoto, srebro, papiery wartościowe i duże ilości gotówki. „Waluty obce trafiały do Departamentu Dewizowego, a metale szlachetne i biżuteria do Departamentu Metali Szlachetnych Reichsbanku. Obiegowe środki płatnicze przekazywano do sortowni Reichsbanku, a weksle i papiery wartościowe do Departamentu Papierów Wartościowych (Wertpapierabteilung). Złote i srebrne sztaby oddawano do ponownego przetopienia w Pruskiej Mennicy Państwowej, a biżuteria trafiała do Lombardu Miejskiego, który miał dokonać wyceny i sprzedaży powierzonych przedmiotów. Do współpracy z Reichsbankiem zaproszono również firmę Degussa (Deutsche Gold-und-Silber Scheideanstalt), która zajmowała się przetapianiem złota dentystycznego i przedmiotów z metali szlachetnych, które były uszkodzone lub nie zostały sprzedane przez Lombard Miejski. Następnie sztaby wracały do Reichsbanku i tam – jako depozyt Głównego Urzędu Gospodarki i Administracji SS – oczekiwały na dalsze dyspozycje. Zyski z tych transakcji trafiały na specjalne konto bankowe (Sonderkonto) utworzone w Reichsbanku”[22]. Dzięki zachowanej korespondencji między niemieckim bankiem centralnym, a berlińskim Lombardem Miejskim wiemy, że w pierwszej dostawie przywiezionej przez Melmera znajdowało się: „175 sztuk pierścionków z brylantami i innymi kamieniami szlachetnymi; 10 par kolczyków z brylantami i innymi kamieniami szlachetnymi; 9 broszek z brylantami i innymi kamieniami szlachetnymi; 1 łańcuszek na szyję z brylantowym wisiorkiem; 10 bransolet prawdopodobnie złotych z brylantami i innymi kamieniami szlachetnymi”[23]. Oprócz wspomnianych już instytucji – Reichsbanku, Lombardu Miejskiego i Degussy – w operacji tej brał również udział Związek Tekstylny Rzeszy (Reichsverband für Textilwirtschaft). Do magazynów tej organizacji dostarczano odzież zrabowaną więźniom obozów koncentracyjnych. Związek płacił za towar markami, które trafiały na specjalne konto WVHA – zarządzane przez funkcjonariuszy SS Pohla i Franka. Oprócz niego utworzono osobny rachunek, na który przekazywano środki ze sprzedaży m.in. biżuterii i złota dentystycznego (rabowanego więźniom po przybyciu do obozu, jak również pozyskiwanego przed kremacją zwłok). „Główny dentysta w WVHA SS-Obersturmbannführer Hermann Pook przeszedł w lutym 1942 roku kurs ustawicznego kształcenia medycznego, poświęcony usuwaniu protez dentystycznych. Potem wybrał się do obozów koncentracyjnych, aby objaśnić swoim podwładnym, jak należy to wykonywać. Dowiedzieli się, że zamiast raz na miesiąc mają odtąd dostarczać złoto co tydzień”[24]. Środki pozyskane ze sprzedaży tego rodzaju kruszcu były przekazywane na konto założone na nazwisko Max Heiliger. Jego dysponentem był Reichsführer SS Heinrich Himmler.

Dr Hermann Pook – szef służby dentystycznej SS odpowiedzialny za wprowadzenie procedur dotyczących odzyskiwania złotych zębów i koronek w niemieckich obozach koncentracyjnych.

SS-Hauptsturmführer Bruno Melmer zeznał po wojnie, że do lipca 1944 roku dostarczył do Reichsbanku „około 70 przesyłek [z obozów koncentracyjnych i obozów zagłady], z czego rachunek [Głównego Urzędu Gospodarki i Administracji SS] zasiliły zyski z około 35 przesyłek”[25]. Do 1945 roku Główny Urząd Gospodarki i Administracji SS zorganizował 76 tego typu transportów. 53 dostawy były osobiście kierowane przez Melmera. Pozostałe nadzorowali jego współpracownicy z SS – o nazwiskach Furch i Schulze. Według powojennych szacunków wartość depozytów dostarczonych do Reichsbanku w 76 transportach wynosiła ponad 36 mln reichsmarek. Z tej kwoty prawie 22 mln stanowiły waluty obce, zaś złote i srebrne monety wyceniono na około 10 mln (co odpowiadało 7 tonom kruszcu). Wartość złota dentystycznego i złomu kruszcowego, pochodzącego z uszkodzonej biżuterii, oszacowano na 1,65 mln reichsmarek (co daje ponad 1 tonę złota). „Albert Thoms zeznał po wojnie, że po jakimś czasie wszyscy pracownicy Departamentu Metali Szlachetnych znali nie tylko zawartość, ale byli również świadomi pochodzenia skrzyń dostarczanych przez SS. Ich przypuszczenia potwierdzały m.in. dokumenty ostemplowane w Lublinie i Oświęcimiu oraz duża ilość złota dentystycznego. Ostatecznym dowodem wskazującym na źródło majątku dostarczanego [do Reichsbanku] przez Główny Urząd Gospodarki i Administracji SS były książeczki oszczędnościowe stanowiące własność więźniów osadzonych w obozach koncentracyjnych”[26]. Wiceprezes Emil Puhl zeznał po wojnie, że oprócz złota do Reichsbanku trafiały także inne cenne depozyty. „Zazwyczaj nasze skarbce były raczej puste, ale podczas wojny Reichsbank był proszony przez różnych interesantów o przyjęcie w depozyt rzeczy, których normalnie by nie przyjął. Po pierwsze były to dokumenty, dzieła sztuki, dywany oraz wiele innych przedmiotów”[27].

Zestawienie pierwszych dziewięciu przesyłek przekazanych przez SS-Hauptsturmführera Bruno Melmera do skarbca berlińskiego Reichsbanku.

Oprócz środków uzyskanych ze sprzedaży depozytów przywożonych do Berlina przez Melmera, na konta WVHA trafiały pieniądze z innych operacji prowadzonych przez aparat bezpieczeństwa i policji. Na wschodnich terenach okupowanej Polski miały miejsce działania na niespotykaną wcześniej skalę – nazwano je Akcją Reinhardt. Kierował nią SS-Brigadeführer Odilo Globocnik. Jego zadaniem było wysiedlenie, ograbienie i deportacja ludności żydowskiej do obozów koncentracyjnych i obozów zagłady – w jej ramach zamordowano około 2 mln osób. W efekcie działań przeprowadzonych przez sztab Globocnika na konto Głównego Urzędu Gospodarki i Administracji SS (o numerze 158/1488) trafiły olbrzymie ilości gotówki. Oprócz środków płatniczych ofiarom tej operacji zrabowano biżuterię i kamienie szlachetne. Więźniom obozów koncentracyjnych i obozów zagłady odbierano również odzież i wyrywano złote koronki dentystyczne. Dr Kurt Gerstein, szef służby dezynfekcyjnej SS, zeznał po wojnie, że w trakcie swojej wizyty w obozie w Bełżcu spotkał się z zastępcą Globocnika, SS-Sturmbannführerem Christianem Wirthem. Ten miał mu pokazać, w jaki sposób pozyskiwano złoto będące własnością zamordowanych Żydów. Trzymając w ręku puszkę po konserwach (wypełnioną złotymi koronkami), miał powiedzieć: „Niech Pan spróbuje sam, jaka ciężka. Jaką wagę ma to złoto. A to jest rezultat tylko ostatnich dwóch dni”[28]. Do Głównego Urzędu Gospodarki i Administracji SS trafiały również cenne zbiory numizmatyczne i filatelistyczne. Inne rzeczy – o mniejszej wartości – przekazywano volksdeutschom i niemieckim osadnikom. „Przedmioty wykonane z metali zwykłych, jak zegarki, okulary i inne nieprzedstawiające większej wartości, jako przedmioty użytkowe oddano wojsku”[29]. W ramach Akcji Reinhardt zgromadzono dobra wycenione na około 180 mln reichsmarek. Kwota ta obejmowała waluty, biżuterię oraz kruszec – ze zrabowanego złota odlano 236 sztab złota o łącznej wadze prawie 3 ton. Wagę pozyskanego srebra oszacowano na 18,7 tony. „Kiedy 31 maja 1945 roku Brytyjczycy chcieli aresztować SS-Gruppenführera Odilo Globocnika, ten postanowił uciec sprawiedliwości, rozgryzając kapsułkę z cyjankiem. W trakcie rewizji, jaką przeprowadzono w jego domu, żołnierze znaleźli skarb, na który składały się tysiące złotych i srebrnych monet, 2 kg pereł, diamenty, ponad 3 kg srebrnych obrączek i 217 kg złomu platynowego. Był to majątek przywieziony ze Wschodu, prawdopodobnie zrabowany w czasie trwania Akcji Reinhardt”[30].

SS-Brigadeführer Odilo Globocnik – dowódca SS i policji w dystrykcie lubelskim odpowiedzialny za przeprowadzenie Akcji Reinhardt (NAC).

Operacje realizowane w efekcie ustaleń poczynionych na konferencji w Wannsee prowadzono nie tylko na wschodzie, ale również w centrum okupowanej Polski. W Łodzi – której nazwę zmieniono na Litzmannstadt – powstało getto, w którym zamknięto około 100 tys. osób wyznania mojżeszowego. W celu przejęcia ich majątku powstało specjalne biuro, którym kierował Hans Biebow. Oprócz grabieży przedmiotów wartościowych w łódzkim getcie utworzono liczne zakłady produkcyjne, których zyski zasilały konta RSHA. W ciągu kilku lat pozyskano z tego tytułu prawie 100 mln reichsmarek. Niektórzy badacze szacują, że zyski wynikające z pracy przymusowej były o wiele większe, niż podawały oficjalne zestawienia. „Jeżeli najskromniej oszacujemy przeciętną wartość dniówki wszystkich zatrudnionych w getcie na 20 reichsmarek, to dochody Rzeszy z pracy wykonanej w getcie wynosiły w tym okresie (tj. w latach 1942–1944) 1 095 635 000 marek. Do tego doliczając dochody z pracy niewolniczej w getcie łódzkim w latach 1940–1942, otrzymamy łącznie sumę ok. 2 miliardów marek”[31]. Sytuacja, jaka panowała w łódzkim getcie, nie była wyjątkiem. Podobną działalność prowadziły w Warszawie urzędy nadzorowane przez niemiecką służbę bezpieczeństwa. W okupowanej stolicy powołano sekcje majątkowe, których zadaniem było przejęcie mienia znajdującego się w rękach żydowskich mieszkańców miasta. Największe „sukcesy” na tym polu miał Urząd Przejęcia Przedmiotów Wartościowych, którym pierwotnie kierował SS-Hauptsturmführer Walter Geipel, a później SS-Hauptsturmführer Franz Konrad. „Robotnicy zatrudnieni w ramach urzędu zbierania przedmiotów wartościowych, których ilość powiększyła się pod moim [Konrada] kierownictwem do 4000 ludzi, zostali przeze mnie przeniesieni do zamkniętej linii ulic, gdzie również znajdował się urząd zbierania przedmiotów wartościowych”[32]. Liczba przedmiotów przejętych przez podwładnych Konrada była tak duża, że utworzono 15 magazynów, z których każdy przechowywał inny rodzaj zrabowanych dóbr. „W pierwszym, gdzie jednocześnie mieścił się Urząd Przejęcia Przedmiotów Wartościowych, zgromadzono meble i instrumenty muzyczne, w tym około 200 pianin i fortepianów. Dodatkowo, utworzono tu również skład futer i skór, których wartość oszacowano na 1,2 mln RM. W pozostałych pomieszczeniach zmagazynowano obrazy, zegary, kolekcje filatelistyczne oraz cenną literaturę żydowską. W składzie nr 2 znalazły się wyroby włókiennicze, tekstylia, ubrania, porcelana i srebro. W trzecim magazynie deponowano chemikalia i artykuły medyczne. Kolejny zawierał meble oraz dzieła sztuki. Piąty skład wypełniony był bielizną, a następny urządzeniami biurowymi i zabawkami. W siódmym magazynie zgromadzono kosmetyki, a w ósmym meble. W kolejnych dwóch znajdował się skład książek. W jedenastej składnicy umieszczono pierzyny i poduszki, a w dwunastej wyroby z bakelitu. W następnej znajdowała się odlewnia metali, w czternastej warsztaty metalowe, a w ostatnim magazynie drukarnie, maszyny i książki. Do wykonania prac zabezpieczających, transportowych i sortowania przedmiotów, zatrudniono kilka tysięcy robotników”[33]. Duża część tego majątku została zniszczona w trakcie powstania w warszawskim getcie w 1943 roku. Resztę dóbr – którą udało się Niemcom uratować z pożaru – Konrad przetransportował do zamku Fischhorn w Austrii, gdzie mieściła się kwatera jego szefa, SS-Gruppenführera Hermanna Fegeleina – oficera łącznikowego formacji SS w Kwaterze Głównej Adolfa Hitlera.

SS-Hauptsturmführer Franz Konrad (pierwszy z lewej) – oficer kierujący Urzędem Przejęcia Przedmiotów Wartościowych w warszawskim getcie.

Istotną rolę w grabieży majątku należącego do obywateli państw przyłączonych i okupowanych przez III Rzeszę odegrało tzw. Devisenschutzkommando. Głównym celem tej komórki było przejęcie depozytów bankowych – przede wszystkim złota i walut[34]. Działania Devisenschutzkommando (na terenie Austrii, Belgii, Francji, Holandii i Polski) wspierała niemiecka służba bezpieczeństwa i policja. Efekty tej działalności przeszły oczekiwania jej autorów. Do roku 1943 przedstawiciele Devisenschutzkommando przejęli (na terenie Holandii) złoto i waluty o wartości 54,9 mln reichsmarek. Zasoby pozyskane z terenu Belgii wyceniono na 46,7 mln, a depozyty wywiezione z Francji warte były 341,3 mln reichsmarek[35]. Środki zgromadzone w ramach działalności Devisenschutzkommando miały zasilić realizację Planu Czteroletniego. Podobne zadanie wyznaczono Głównemu Urzędowi Powierniczemu Wschód (Haupttreuhandstelle Ost – HTO). Powołano go w październiku 1939 roku w celu konfiskaty majątku polskiego – „nieruchomości miejskich, przedsiębiorstw przemysłowych i firm handlowych oraz mienia ruchomego w postaci papierów wartościowych, walut, mebli, biżuterii”[36]. Urząd – kontrolowany przez podwładnych Hermanna Göringa – współpracował również z jednostkami Devisenschutzkommando. W wyniku tej kooperacji „wkłady w bankach i skrytkach bankowych zostały zajęte i skonfiskowane. Polskie instytucje kredytowe uległy likwidacji, a wszystkie ich dające się uchwycić aktywa jako pieniądze w gotówce, obce waluty, złoto w monetach, sztabach i złomie, kosztowności, portfele weksli i papierów wartościowych, depozyty itd. wywożono do najbliższych oddziałów Treuhandstelle Ost lub podobnych niemieckich instytucji”[37]. Majątek ruchomy przejęty przez HTO został spieniężony, a środki pozyskane z tego tytułu przekazywano na specjalny rachunek w Berlinie (o numerze HTO-133/55). Dokumenty zabezpieczone po wojnie przez aliantów wskazują, że kilkuletnie wpływy Głównego Urzędu Powierniczego wynosiły ponad 2 miliardy reichsmarek. Kwota ta – wg kursu z 1945 roku – odpowiadała prawie dwóm miliardom dolarów[38].

Informacja przekazana przez stronę polską alianckim władzom okupacyjnym Niemiec na temat finansowych skutków działalności Głównego Urzędu Powierniczego Wschód (HTO).

Mimo gigantycznych wpływów uzyskiwanych z tytułu grabieżczej gospodarki prowadzonej przez III Rzeszę na terenach okupowanych, głównym zadaniem instytucji współpracujących z Reichsbankiem było pozyskiwanie złota i walut. Niezwykle istotną rolę w tym procederze odegrał Miejski Lombard w Berlinie. Instytucja ta pośredniczyła w sprzedaży surowców, jakie przywożono z obozów koncentracyjnych i obozów zagłady. W sprawozdaniu z jej działalności – z września 1943 roku – znajdujemy informacje ujawniające kulisy prowadzonych transakcji. Okazuje się, że agresywna polityka biznesowa doprowadziła nawet do konfliktu pomiędzy Lombardem Miejskim a Reichsbankiem. Powodem była niska marża ze sprzedaży złota przywożonego do Berlina. Pośrednik oczekiwał 10% prowizji od ceny 3300 reichsmarek za kilogram. Firma zajmująca się przetopieniem tych przedmiotów – Degussa – była zaś skłonna zapłacić 3400 reichsmarek za kilogram złomu. Przez długi czas prowadzono dyskusję na temat opłacalności tej transakcji. Kolejnym „problemem” wynikającym z pośrednictwa w sprzedaży majątku przywiezionego z obozów koncentracyjnych i obozów zagłady było upłynnienie kamieni szlachetnych – szczególnie pereł. Także w tym przypadku Lombard skarżył się na trudności związane z realizacją tego zadania. „Część pereł była tak mała, zabrudzona i wytarta, że niemożliwe było otrzymanie za nie właściwej sumy. Reszta to bezwartościowe, szklane perły, dwie cenne perły i jeden rozerwany naszyjnik z wartościowych pereł. Wspomniane dwie perły zostały usunięte z klejnotów w nieodpowiedni sposób. Zerwany naszyjnik musi zaś być uzupełniony, oczyszczony oraz złożony od nowa. To nie należy do naszych obowiązków”[39]. Lombardowi zlecono również pośrednictwo w sprzedaży zegarków należących do więźniów obozów koncentracyjnych. Eksperci tej instytucji orzekli jednak, że większość z nich była „uszkodzona, staromodna, używana i obcego pochodzenia”. Mimo tego typu „trudności”, jakie musieli „pokonać” urzędnicy reprezentujący wymienione instytucje, skarbiec Reichsbanku nieprzerwanie napełniał się złotem i walutami.

Wielka ewakuacja

Alianckie bombardowania Niemiec – zapoczątkowane w 1940 roku – a później klęski Wehrmachtu na wschodzie Europy (1943) i wreszcie lądowanie aliantów zachodnich na plażach w Normandii (1944) zmusiły władze III Rzeszy do podjęcia działań zapobiegających zniszczeniu bądź utracie posiadanych zasobów materialnych i kulturalnych. Najpierw z terenów zagrożonych działaniami wojennymi ewakuowano przemysł zbrojeniowy – będący głównym celem nalotów. „11 stycznia [1943 roku] amerykańskie bombowce zaatakowały w dzień zakłady zbrojeniowe Luftwaffe w Halberstad, Oschersleben, Brunszwiku i Magdeburgu”[40]. Mimo alianckich bombardowań przemysł III Rzeszy niemalże każdego miesiąca zwiększał swoją produkcję. Niemcy zawdzięczali ten stan sprawnej działalności Ministerstwa Uzbrojenia i Amunicji (Reichsminister für Bewaffnung und Munition), którym kierował Albert Speer. Osiąganie coraz lepszych wyników było możliwe dzięki wykorzystaniu olbrzymiej ilości taniej siły roboczej – robotników przymusowych i więźniów obozów koncentracyjnych – oraz podjęciu decyzji o przeniesieniu zakładów na prowincję. Duża część produkcji została ulokowana w kopalniach, które zapewniały schronienie przed nalotami. „Geolodzy, inżynierowie i urzędnicy Ministerstwa Uzbrojenia i Amunicji udali się w regiony, które wydawały się chwilowo oddalone od zasięgu alianckich bombowców, próbując znaleźć odpowiednie miejsca, do ich przystosowania na potrzeby przemysłu zbrojeniowego”[41]. Poszukiwano jaskiń, nieczynnych wyrobisk górniczych oraz innych miejsc, które można było zaadaptować na potrzeby produkcji zbrojeniowej. Sprawna organizacja tego procesu pozwoliła w krótkim czasie przenieść liczne linie produkcyjne m.in. do Turyngii i na Dolny Śląsk. To właśnie tam – ze względu na rozbudowaną infrastrukturę komunikacyjną i ukształtowanie terenu – ulokowano dużo zakładów pracujących na potrzeby wojny. Warto zaznaczyć, że „o ile pod koniec lat trzydziestych na Dolnym Śląsku było ich [zakładów zbrojeniowych] 112, to już po trzech latach [prowadzenia wojny] liczba ta osiągnęła wartość niemal 400”[42].

Skutki alianckich bombardowań – zniszczone zbiory egipskie w berlińskim Neues Museum.

Celem alianckich nalotów powietrznych były nie tylko zakłady przemysłowe i obiekty o znaczeniu militarnym. Bombardowano również niemieckie miasta. Efektem takiej sytuacji były ofiary cywilne i zniszczenia budynków użyteczności publicznej – w tym instytucji kultury. Już w maju 1942 roku szef kancelarii NSDAP (Narodowosocjalistycznej Partii Robotników – Nationalsozialistische Deutsche Arbeiterpartei) Martin Bormann wydał zarządzenie zobowiązujące urzędników do podjęcia działań mających na celu zabezpieczenie zbiorów sztuki. „Podczas ciężkich ataków lotniczych na niemieckie miasta doszło niestety do zniszczenia cennych dóbr kultury (obrazy olejne, grafiki, meble, unikalne akta i książki, nuty, rysunki architektoniczne itd.). Aby nie dopuścić do kolejnych strat, gauleiterzy muszą zadbać o umieszczenie wszystkich dóbr kultury w miejscach bezpiecznych od bomb i ognia. Przekazuję, że Führer uznał gauleiterów odpowiedzialnymi za podjęcie wszelkich możliwych działań w tym zakresie”[43]. Kolejne decyzje dotyczące ochrony dóbr kultury zapadły latem 1943 roku. Minister Propagandy i Oświecenia Publicznego (pełniący również funkcję gauleitera Berlina), dr Joseph Goebbels, „zwrócił się w okólniku do społeczności berlińskiej o ochronę posiadanych przez nich dzieł sztuki i kontaktowanie się w tej sprawie z Provinzialkonservatorem [konserwatorem Berlina dr. Walterem Peschke]”[44]. W wyniku tych decyzji „rozpoczęto przenoszenie obrazów, rzeźb, mebli, bibliotek, całych kolekcji głównie na Śląsk i do Warthegau [Kraj Warty]. Tysiące obrazów oraz innych, wcześniej wspomnianych przedmiotów zakupionych na zlecenie zarządu miasta dla przyszłej Galerii [Gemäldegalerie miała powstać z inicjatywy nadburmistrza Berlina Ludwiga Steega], zostało wywiezionych na prowincję”[45]. W 1943 roku władze zdecydowały się kontynuować akcję zabezpieczania berlińskich zbiorów sztuki – rozszerzając jej zakres oraz ilość objętych nią placówek. „Wszystkim przyszła do głowy wcześniej niedopuszczalna myśl, że może dojść do walk na terenie Niemiec, i chociaż nie wyobrażano sobie, by Berlin stał się polem bitwy [obawiano się skutków bombardowań miasta], ponownie zaczęto myśleć o ewakuacji zbiorów. Jednakże dopiero w marcu 1943 roku Weickert [dr Carl Weickert, dyrektor berlińskich zbiorów sztuki starożytnej], opierając się na zaleceniach Ministerstwa Propagandy, by znaleźć absolutnie bezpieczne miejsce przechowania dla wszystkich zbiorów, zdołał nakłonić swoich kolegów do wysłania ich [zbiorów] do głębokich kopalń rozsianych po Turyngii”[46].

SS-Obergruppenführer dr Hans Lammers – szef Kancelarii Rzeszy (Bundesarchiv).

Na początku marca 1945 roku, szef w Kancelarii Rzeszy dr Hans Lammers, wydał rozkaz „Rk. 1126A”. Zgodnie z jego treścią urzędnicy mieli „użyć wszelkich środków, by doprowadzić do jak najszybszego zakończenia tej sprawy [ewakuacji dzieł sztuki]. Gdyby w trakcie tych działań zaistniały trudności nie do przezwyciężenia, proszę o poinformowanie mnie, abym mógł w odpowiedni sposób zadziałać. Proszę by na bieżąco informować mnie jak przebiega ta operacja i czy zmierza ku zakończeniu”[47]. Wkrótce po ukazaniu się tego zarządzenia Ministerstwo Nauki, Wychowania i Oświaty Ludowej Rzeszy podjęło rozmowy ze spółkami Wintershall AG i Salzdetfurth AG na temat możliwości wykorzystania należących do nich kopalni soli potasowych do celu zabezpieczenia dóbr kultury. Ponieważ część wyrobisk była użytkowana przez niemiecki przemysł zbrojeniowy, minister nauki Bernhard Rust zwrócił się w tej sprawie do Ministerstwa Uzbrojenia i Amunicji. W liście z 16 marca 1945 roku prosił Alberta Speera o wsparcie „operacji ratowania wielkich dzieł sztuki Berlina zleconej przez Führera”[48]. Speer przychylił się do prośby Rusta i wydał zgodę na wykorzystanie szybów kopalnianych mieszczących się niedaleko miejscowości: Philippsthal, Leimbach, Merkers, Bad Salzungen i Ransbach w celu ochrony berlińskich zbiorów sztuki. Dzięki tej decyzji w podziemnych wyrobiskach zlokalizowanych w okolicy Ransbach zdeponowano m.in. dużą część księgozbioru Pruskiej Biblioteki Państwowej[49].

Po tym jak z Berlina wywieziono skrzynie ze zbiorami bibliotecznymi, urzędnicy podjęli przygotowania do ewakuacji kolekcji muzealnych. Działania te prowadzono w olbrzymim pośpiechu. Kustosz berlińskiego Kaiser-Friedrich Museum – dr Irene Künze-Kuhnel – w jednym ze swoich raportów napisała, że „przedmioty przeznaczone do ewakuacji były tylko częściowo przygotowane do transportu. Nie mogły także zostać zapakowane na nowo, ponieważ transport został zorganizowany bardzo pospiesznie. Skrzynie generalnie były przeznaczone tylko do przewozu w obrębie Berlina, a sposób pakowania był raczej nieodpowiedni dla dłuższych podróży. Materiał pakunkowy był trudny do zdobycia już w pierwszym roku wojny, gdy muzea nie zostały określone jako instytucje o podstawowym znaczeniu dla prowadzenia wojny”[50]. Mimo pośpiechu muzealnikom udało się wywieźć na prowincję olbrzymie ilości dzieł sztuki. Mając świadomość skutków wojny, prowadzili tę operację do ostatnich dni wojny. Zdarzało się nawet, że w wyniku dynamicznego rozwoju sytuacji na froncie transporty ewakuacyjne trafiały w ręce wroga – jeden z takich konwojów został przechwycony przez wojska alianckie niedaleko miejscowości Melsungen. Mimo tego typu incydentów nieprzerwanie prowadzono operację zabezpieczania zbiorów muzealnych. Ze względu na postępy wojsk radzieckich starano się ewakuować zbiory do składnic tworzonych na południe od Berlina – w Turyngii, Saksonii i Bawarii. Urząd Pruskich Zamków i Ogrodów w Poczdamie (Preußischen Schlösser und Garten) wysłał swoje zbiory do kopalni Berntenrode w okolicy Heilbad Heiligenstadt, a inne zbiory trafiły do kopalni w Ransbach i Merkers (skierowano tam kilkadziesiąt samochodów ciężarowych wypełnionych dziełami sztuki) oraz w Grasleben[51]. Ostatni duży transport dóbr kultury wyjechał z Berlina 29 marca 1945 roku. Jego zawartość ulokowano w kopalni Kaiseroda w miejscowości Merkers w Turyngii[52]. Tamtejsze podziemne wyrobiska soli potasowych stały się miejscem przechowania większości berlińskich zbiorów sztuki. W głębokich tunelach umieszczono m.in. zasoby Galerii Narodowej (Nationalgalerie), Muzeum Prehistorii i Starożytności (Museum für Vor- und Frühgeschichte), eksponaty Działu Sztuki Antycznej Berlińskich Muzeów Państwowych (Antiken Abteilung der Staatlichen Museen in Berlin), Muzeum Etnograficznego (Museum für Völkerkunde) i Gabinetu Miedziorytów Państwowych Muzeów w Berlinie (Kupferstichkabinett), Muzeum Rzemiosła Artystycznego (mieszczące się w Muzeum Zamkowym), Biblioteki Sztuki (Kunstbibliothek) oraz zasoby Berlińskich Muzeów Państwowych (Staatlichen Museen) – Działu Egipskiego, Islamskiego, Rzeźby, Sztuki Wczesnochrześcijańskiej i Bizantyjskiej, Grafik i Rysunków i Sztuki Dalekiego Wschodu. Nadzór nad tymi zbiorami (ulokowanymi w Merkers i pobliskim Ransbach) powierzono dyrektorowi berlińskiej Galerii Narodowej dr. Paulowi Ortwinowi Rave.

Zbiory sztuki zgromadzone przez Niemców w kopalni soli w miejscowości Merkers w Turyngii – obrazy oglądane przez najwyższe dowództwo wojsk amerykańskich po zajęciu kopalni w kwietniu 1945 roku (NARA).

Na początku lutego 1945 roku celem jednego z amerykańskich nalotów stała się siedziba Reichsbanku przy Jungfernbrücke (Most Dziewic). Skutki bombardowania były katastrofalne – duża część budynku legła w gruzach. Dr Werner Veick, starszy kasjer Departamentu Walut Obcych tej instytucji, zeznał po wojnie: „Atak z 3 lutego na nowy budynek Reichsbanku zniszczył wszystko poza jego niewielką częścią. Wykonywanie naszych zadań było bardzo utrudnione. Pracowaliśmy tylko w piwnicach”[53]. Skutki bombardowania zmusiły prezesa Walthera Funka do podjęcia decyzji o wywozie zawartości skarbca do Turyngii. Po wojnie twierdził, że „bardzo trudno było mu uzyskać zgodę Hitlera na ewakuację zasobów Reichsbanku z Berlina i że ostatecznie wywiózł je do Turyngii z własnej inicjatywy. Powracał później do Berlina kilkakrotnie, by poczynić ustalenia odnośnie transferu kolejnego miliarda marek w banknotach do południowych Niemiec”[54]. Wspomniany już Veick zeznał później, że „pierwotnie planowano przetransportować zasoby Reichsbanku do Weimaru. Tam również miała powstać tymczasowa siedziba banku. Jednak w wyniku bombardowania uszkodzeniu uległy budynki przeznaczone na ten cel”[55]. Z tego też powodu postanowiono, że ponad 200 ton złota (sztab i monet) oraz większość zasobów gotówkowych, zostaną wywiezione do kopalni Kaiseroda w miejscowości Merkers. Szef Wydziału Transakcji Kruszcowych Departamentu Wymiany Zagranicznej Reichsbanku – Karl Graupner – zeznał po wojnie, że pierwszy transport został wysłany do Turyngii 9 lutego 1945 roku. Składał się z „22 wagonów kolejowych, które zawierały złoto, waluty i depozyty Głównego Urzędu Gospodarki i Administracji SS”[56]. Osobą odpowiedzialną za przeprowadzenie tej operacji był dyrektor Eberhard Witte. Rozładowanie i przetransportowanie tak ogromnej ilości zasobów do podziemnych wyrobisk trwało 4 dni. „Drugi transport, nadzorowany przez dr. Alberta Thomsa, przyjechał do Turyngii w dniu 11 marca 1945 roku”[57]. Dzięki zeznaniom Karla Graupnera wiemy, że w celu utrzymania płynności transakcji finansowych, Zarząd Reichsbanku zdecydował o wysłaniu części złota do oddziałów okręgowych. Trafiły tam depozyty o wadze od 1 do 4 ton. W ten sposób rozdysponowano około 24 tony kruszcu (sztab i monet), które trafiły m.in. do Erfurtu, Weimaru, Frankfurtu nad Odrą, Magdeburga, Eschwege, Coburga, Goslar, Neustettin (Szczecinka) i Stargard in Pommern (Stargardu). Do Konstancji wysłano aż 4 tony złotych monet i 2 tony sztab. Ta część depozytu Reichsbanku miała zostać dostarczona do Swiss National Bank w Bernie. Ze względu na postępy wojsk alianckich Niemcom nie udało się już zrealizować tego planu[58].

Budynek berlińskiej centrali Reichsbanku uszkodzony w wyniku alianckiego bombardowania w 1945 roku (Bundesarchiv).

Spis zasobów złota przeniesionych w 1943 roku z berlińskiego skarbca do oddziałów Reichsbanku.

Albert Thoms – szef Departamentu Metali Szlachetnych Reichsbanku, który po koniec wojny pomagał amerykańskim służbom śledczym w poszukiwaniu ukrytych zasobów bankowych (Deutsche Bundesbank).

Na początku kwietnia 1945 roku zarząd Reichsbanku uznał, że decyzje dotyczące ewakuacji depozytów bankowych zostały podjęte zbyt pośpiesznie. O ile wywiezienie zasobów złota nie miało wpływu na działalność Reichsbanku, o tyle przetransportowanie do Merkers środków płatniczych mogło doprowadzić do paraliżu finansowego w kraju. Dlatego do Turyngii wysłano kilku urzędników z zadaniem przywiezienia do Berlina części gotówki. Wśród tej grupy byli dyrektorzy Reichsbanku – Albert Thoms, Karl Frommknecht, Werner Veick i Otto Reimer – oraz urzędnik o nazwisku Kaese. Ten ostatni otrzymał polecenie dostarczenia do stolicy kilkudziesięciu paczek zawierających waluty oraz reichsmarki. Veick zeznał później, że do Berlina miały trafić banknoty o nominałach powyżej 100 reichsmarek i łącznej wartości około 200 mln. 3 kwietnia 1945 roku Kaese wyruszył do Berlina z cennym ładunkiem. Ciężarówka jechała przez Erfurt, Halle i Magdeburg – zasilając w gotówkę znajdujące się tam oddziały Reichsbanku. Veick twierdził, że nie posiadał dokładnej wiedzy na temat tego, co stało się z tymi środkami. „Rozprowadzał [Kaese] pieniądze w tych wszystkich miejscach. Podejrzewam, że worki z banknotami pojechały do Berlina”[59]