Polski pisarz młodego pokolenia, autor specjalizujący się w różnych odsłonach literatury grozy. Mieszka i pracuje na Śląsku; w swoich horrorach nie oszczędza czytelnikom niczego, jednak z niemałym wdziękiem udaje mu się zachować równowagę i nigdy nie przekroczyć granicy gatunkowego decorum. Swoją najnowszą powieść, ciekawy, niebanalny horror pt. Głód, Marcin Majchrzak opublikował na początku sierpnia 2021 r.
Pisarz na świat przyszedł w 1990 r. w Tarnowskich górach i jak deklaruje ze Śląskiem, gdzie wciąż mieszka, czuje się silnie związany. Wychowywał się w Pyskowicach, niewielkim, lekko zapyziałym górnośląskim miasteczku, co jak twierdzi wykształciło w nim pociąg do mrocznych klimatów, a także pozbawiło literackiego i życiowego optymizmu.
Marcin Majchrzak książki wydaje od kilku lat, jednak trudno uznać go za etatowego pisarza. Za jakiegokolwiek zresztą innego etatowca również, bowiem etatowość akurat zdaje się zdecydowanie stać w sprzeczności z jego naturą. Autor Stacji i Głodu to niewątpliwie wolny duch, postać dość niekonwencjonalna, nieco bezkompromisowa i z pewnością nietuzinkowa. Na stronie pisarza można się dowiedzieć, że identyfikuje się on jako właściciel kotów, miłośnik balkonowych upraw oraz cham i prostak internetowy. Być może szczerzej się już nie da…
Zanim zaczął publikować książki, Marcin Majchrzak studiował historię i fotografię, żadnej z tych dziedzin nie uczynił jednakowoż swoim zawodem, choć amatorsko robieniem zdjęć para się do dziś. Również swoją literacką karierę traktuje z pewnym dystansem, nie zabiega o rozgłos ani uwagę, publikuje nieczęsto. Zaczynał od krótkich form na łamach takich tytułów jak Creatio Fantastica, Histeria, Szortal na wynos, Biały kruku i Silmaris; jego opowiadania ukazały się także w dwóch antologiach: Weird fiction po polsku oraz Dziwne opowieści. Antologia weird fiction.
Swoją pierwszą, wydaną w 2020 r. powieść zatytułował Marcin Majchrzak Stacja. Jest to oryginalny, dobrze rozegrany horror, który wszystkim fanom gatunku gwarantuje kilka godzin porządnej rozrywki. Autor bezbłędnie buduje przygnębiający, coraz mroczniejszy nastrój, prowadząc czytelników w kolejne kręgi piekła swojego bohatera. Piotr po latach nieobecności przyjeżdża w rodzinne strony – do powrotu na przygnębiająco brudną i szarą śląska prowincję, z której, jak sądził, udało mu się uciec, zmusza go śmierć matki i konieczność uporządkowania związanych z tym spraw. Nieuchronnie oznacza to konfrontację z jego własną przeszłością i wszystkim, co w tym skażonym złem i krzywdą miejscu się wydarzyło. Epicentrum mroku wydaje się stara, chyląca ku upadkowi stacja, której tajemnice autor ujawnia z dużym wyczuciem, kreując niepowtarzalną, duszną i coraz bardziej klaustrofobiczną od narastającej grozy atmosferę. Na stronach powieści Stacja Marcin Majchrzak z zadziwiającą jak na debiutanta skutecznością trzyma odbiorców w napięciu i sprawnie snuje dwutorową narrację, z której wynurza się coraz bardziej przerażający obraz człowieka pogrążającego się w otchłani własnego umysłu. Bez wątpienia Stacja to horror, którego można się bać i bardzo mocna lektura zostawiająca w odbiorcy trwały ślad.
W sierpniu 2021 r. w ręce czytelników oddał Marcin Majchrzak Głód, swoją drugą pełnometrażową fabułę. Akcję powieści autor osadza w odludnych zimowych Bieszczadach, gdzie zło czai się w pokojach starego pensjonatu. Bohaterowie, Tomasz i Natalia (zwana uroczo Denatką), to para życiowych rozbitków. On doświadcza właśnie totalnego upadku i rzucony przez dziewczynę z resztką pieniędzy w kieszeni rusza przed siebie; ona z całą nastoletnią intensywnością buntuje się przeciwko wszystkim i wszystkiemu. Los styka ich ze sobą na dworcu i od tego momentu swoją podróż kontynuować już będą razem. Przybywają do ośrodka Czarna Polana, w którym wkrótce zostają zupełnie odcięci od świata za sprawą śnieżycy. Ciemność i mróz panujący na zewnątrz budynku to jednak nic w porównaniu z grozą coraz mocnej dająca się odczuć w jego murach. Miotający się w coraz większym przerażeniu Tomasz i Natalia coraz mniej mogą ufać swoim zmysłom oraz sobie nawzajem. Marcin Majchrzak Głód komponuje z dwóch części – pierwsza, z prowadzoną spokojnie narracją, pozwala poznać bohaterów i poświęcona jest ich wspólnej drodze ku, jak się okazuje, przerażającemu przeznaczeniu – w drugiej, akcja przyspiesza, aż w końcu robi się dość krwawo i ekstremalnie. Autor nie pozwala na chwilę oddechu ani swoim postaciom, ani czytelnikowi, który do końca tej opowieści, mimo ściskającego gardło strachu, nie jest w stanie się oderwać od lektury.