Alpejska wigilia - Izabella Frączyk - ebook + audiobook
BESTSELLER

Alpejska wigilia ebook i audiobook

Izabella Frączyk

4,0

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!

85 osób interesuje się tą książką

Opis

OPOWIADANIE ŚWIĄTECZNE

Dotychczasowe życie Zofii trudno uważać za udane. Nie ma dla kogo żyć i ostatnią rzeczą, na którą ma ochotę to samotne Boże Narodzenie. Pod wpływem impulsu wykupuje ofertę last minute. Liczy, że kilka dni w narciarskim kurorcie pozwoli na złapanie oddechu i nabranie dystansu do przykrych przeżyć. Nawet nie przypuszcza, że przy okazji odkryje dawną intrygę pewnej Włoszki, a na miejscu ożyją wspomnienia pierwszej miłości.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 31

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 0 godz. 45 min

Lektor: Anna Matusiak
Oceny
4,0 (264 oceny)
133
56
39
24
12
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
ms_sylwia

Nie polecam

Zdecydowane nie. Kompletna strata czasu. Jakby historię pisała nastolatka.
20
jz1002

Z braku laku…

Książka „zapchajdziura”. Nie polecam
20
pielegniarkaangela21

Dobrze spędzony czas

krótka opowieść o starej miłości. :)
10
KasiaM0307

Całkiem niezła

3,5
00

Popularność




Copyright © Izabella Frączyk, 2024

Projekt okładki: Bookend

Zdjęcia na okładce: Daunhijauxx/AdobeStock, delstudio/AdobeStock

Redakcja i korekta: Agnieszka Krizel

Opracowanie wersji elektronicznej: Grzegorz Bociek

ISBN 978-83-67824-55-1

Kraków 2024

Wydawnictwo BOOKEND

[email protected]

www.bookend.pl

Capital Village Sp. z o.o.

ul. Gęsia 8/202, 31-535 Kraków

tel: 663 041 041

Rok 2019

Trasa z Krakowa do włoskiego Livigno porządnie dała się Zośce we znaki. Kilkanaście godzin spędzonych za kółkiem było nie lada wysiłkiem, zatem gdy wreszcie zajechała pod okryty śnieżną czapą pensjonat, uśmiechnęła się. Ścierpnięta wygramoliła się z auta i rozprostowała plecy.

„Ale numer…” – pomyślała zaskoczona, uważnie rozglądając się dookoła. Miejsce, choć sama nazwa pensjonatu nic jej nie mówiła, wyglądało dziwnie znajomo.

Jako młoda dziewczyna była kiedyś w Livigno, ale tamten pensjonat nazywał się jakoś inaczej. Nie mogła sobie przypomnieć nazwy, ale z minuty na minutę nabierała pewności, że zupełnie przypadkiem trafiła w to samo miejsce, a kiedy weszła do środka, z przejęcia wstrzymała oddech. „Jak to możliwe?” – pomyślała, ciekawa czy gospodyni ją jeszcze pamięta i czy uda jej się odnowić kontakt z Giulią, którą poznała tu przed laty. W końcu dwie dekady to kawał czasu.

– Buona sera! – przywitała się Zośka i od razu wypytała o właścicielkę.

Wcale się nie pomyliła. To było to samo miejsce, z tym że od dziesięciu lat miało już zupełnie innych gospodarzy. Poprzedni wyjechali za granicę, a ich córka wyszła za mąż, wyjechała z miasteczka i sprzedała rodzinny pensjonat. To by się zgadzało, Zośka gorączkowo grzebała w pamięci. Giulia nie znosiła tego miejsca, zatem trudno było się dziwić, że skorzystała z okazji i z ochotą pozbyła się kłopotu.

Zośka chętnie pogadałaby jeszcze z gospodynią, ale jedyne, o czym teraz marzyła to kąpiel i jak najszybsze wyjście na miasto. Gadatliwa Włoszka miała wiele do powiedzenia i trajkocząc jak nakręcona, zaprowadziła gościa do pokoju. Wnętrza w międzyczasie przebudowano, ale ściany korytarza w dalszym ciągu pokrywała ta sama drewniana boazeria. Wydawało jej się, że zmienił się rozkład pokoi, ale mogło jej się jedynie zdawać. W końcu przez długie lata przepracowane w farmaceutycznej korporacji, zdążyła odwiedzić kilka setek hotelowych pokoi. Po skończonej italianistyce nie miała pojęcia, co ze sobą począć. Nauczanie w szkole nie pociągało jej zupełnie, tłumaczenia także. Była osobą zbyt ruchliwą i towarzyską, by chcieć zamknąć się w czterech ścianach, a że miała w sobie wiele zapału i energii, idealnie sprawdziła się jako handlowiec w włoskiej firmie. Przy jej zaangażowaniu, niezłej prezencji oraz biegłej znajomości języka, szybko zaczęła piąć się po szczeblach kariery. Nowe życie oszałamiało. Pieniądze, szkolenia, podróże, eleganckie ciuchy. To wszystko uderzało do głowy. Służbowe samochody i budżet reprezentacyjny były już jedynie dodatkiem do wykorzystania. W chwili, w której poznała Konrada, nowego członka rady nadzorczej, była u szczytu kariery. Jej nazwisko od pewnego czasu funkcjonowało już na giełdzie nazwisk, a w kuluarach szeptano, że to właśnie ona powinna objąć stanowisko dyrektora generalnego w firmie. Zatem do zawodowych sukcesów dołączył jeszcze jeden, tym razem osobisty. Konrad był w firmie kąskiem numer jeden, a Zośka z satysfakcją czerpała z ich gorącego romansu pełnymi garściami. Nigdy nie wyglądała lepiej. Jej długie blond włosy lśniły zdrowiem, z niebieskich oczu nie znikał błysk, i niejeden z uznaniem oglądał się na ulicy za jej smukłą sylwetką.

Była szczęśliwa jak nigdy dotąd i po pewnym czasie zaczęła myśleć o życiowej stabilizacji, kiedy to Konrad postawił warunek. Albo firma, albo on. Zasady panujące w korporacji były jasne. Dwoje ludzi będących w związku, nie mogło ściśle ze sobą współpracować. Wygrała miłość. Zośka złożyła wymówienie i zaczęła rozglądać się za pracą w innej firmie. W jej przypadku nie mogło być z tym problemu. Atrakcyjna oferta pojawiła się po kilku tygodniach. Zośka szalała z radości, z ochotą rzuciła się w wir nowych obowiązków. Niebawem okazało się, że jest w ciąży. Padła propozycja wspólnego zamieszkania. Wzięli ślub. Życie płynęło jak w bajce, dopóki pewnej nocy nie obudził jej ból. Był tak silny, że z krzykiem zwinęła się w kłębek. Wraz z utratą dziecka, całkowicie skupiła się na pracy. Przez te lata korporacja wycisnęła ją jak cytrynę, by wskutek restrukturyzacji docelowo pozbyć się niczym odciśniętej z soku połówki. Także i niedawny rozwód odcisnął na niej swoje wyraźne piętno.