Cząstka mojego serca - Alafair S Burke, Mary Higgins Clark - ebook

Cząstka mojego serca ebook

Alafair S. Burke, Mary Higgins Clark

4,1

Opis

Zbliża się najszczęśliwsza chwila w ich życiu… i wtedy zaczyna się najgorszy koszmar.Producentka znanego telewizyjnego programu śledczego Laurie Moran i jej narzeczony, prawnik Alex Buckley, za kilka dni mają wziąć ślub. Niestety, sytuacja komplikuje się, gdy siedmioletni bratanek Alexa w środku dnia znika z plaży. Rozpoczynają się poszukiwania - świadkowie pamiętają, że Johnny bawił się w wodzie i zbierał muszle, ale później nikt go już nie widział. Kiedy słońce zachodzi, do brzegu dopływa należąca do chłopca deska surfingowa. Wtedy właśnie cała rodzina zdaje sobie sprawę, że mogło dojść do tragicznego wypadku... albo czegoś jeszcze.

Mary Higgins Clark (1927-2020) urodziła się w Nowym Jorku, z pochodzenia była Irlandką. W wieku 17 lat rozpoczęła pracę jako stewardesa w znanych liniach lotniczych Pan American, co pozwoliło jej spełnić marzenie o podróżach po całym świecie. Po śmierci męża samotnie wychowała pięcioro dzieci, a gdy podrosły, w wieku prawie 50 lat rozpoczęła studia filozoficzne. Pisać zaczęła tuż po ślubie, ale pierwszą książkę - powieść biograficzną o Jerzym Waszyngtonie - opublikowała wiele lat później. Jej późniejszy thriller "Gdzie są dzieci?" okazał się bestsellerem i punktem zwrotnym w jej karierze. Przez wiele lat pisarkę nazywano królową suspensu - tylko w Stanach wydrukowano ponad 45 milionów egzemplarzy jej książek.

Alafair S. Burke (ur. 1969) – amerykańska pisarka i autorka powieści kryminalnych. Po ukończeniu prestiżowej Stanford Law School pracowała jako prokurator. Specjalizowała się w sprawach dotyczących przemocy domowej, była również łącznikiem z policją. Obecnie mieszka w Nowym Jorku.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 304

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,1 (28 ocen)
13
9
3
2
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Master89wt

Nie oderwiesz się od lektury

Rewelacja ❤️ Pani Clark to naprawdę mistrzyni suspensu, a to kolejna książka, która przeczytałam z przyjemnością.
00

Popularność




Copyright © 2017 by Nora Durkin Enterprises, Inc.

First published by Simon & Schuster, Inc.

All rights reserved

Projekt okładki

Wojciech Wawoczny

Zdjęcie

Studio Benjamin / Arcangel Images

Redaktor prowadzący

Magdalena Gołdanowska

Jadwiga Mik

Redakcja

Ewa Witan

Korekta

Katarzyna Kusojć

Grażyna Nawrocka

ISBN 978-83-8295-702-0

Warszawa 2022

Wydawca

Prószyński Media Sp. z o.o.

02-697 Warszawa, ul. Rzymowskiego 28

www.proszynski.pl

Moim najdroższym czytelnikom,

którzy wspierali mnie przez całe życie.

Podchodźcie do swojego życia tak,

jakby było powieścią z własnymi bohaterami,

czarnymi charakterami, fałszywymi tropami

i triumfami.

Mary Higgins Clark

Prolog

Pięć lat wcześniej

Gdybym tylko mogła, zawarłabym układ z Bogiem”.

Roseanne Robinson słyszała w głowie tę starą piosenkę, kiedy próbowała zrobić właśnie to, o czym mówił tekst – zawrzeć układ z Bogiem. Proszę, będę lepszą żoną. Będę lepszym człowiekiem. Będę spełniać dobre uczynki codziennie przez resztę życia. Zrobię wszystko, jeśli oszczędzisz mojego męża. Tylko niech znów będzie ze mną.

Uniosła głowę i przerwała modlitwę, widząc, że chirurg, ubrany w strój do operacji, wchodzi przez podwójne drzwi do poczekalni. Wstrzymała oddech w oczekiwaniu, ale jej nadzieje się rozwiały, kiedy popatrzył na starszą kobietę w rogu, która ocierała łzy przez cały czas, odkąd Roseanne tam przybyła. Zaraz potem rozległ się pełen rozpaczy szloch.

Biedna kobieta, pomyślała Roseanne. Proszę, niech mnie nie spotka to samo.

Roseanne miała dopiero trzydzieści jeden lat, ale nie potrafiła sobie wyobrazić życia bez swojego męża. Zaczęli się spotykać podczas studiów i utrzymali poważny związek, kiedy on rozpoczął karierę architekta, a ona rozszerzała działalność swojej cyfrowej agencji marketingowej, pęczniejącej od nowych klientów. Motocykl kupił sobie przed trzema laty, dwa tygodnie po ich drugiej rocznicy ślubu.

To przez ten głupi motocykl tu jesteśmy.

Nie kryła wówczas swojej dezaprobaty. Zwróciła się nawet do Charliego, z nadzieją, że jako policjant przemówi młodszemu bratu do rozsądku. Tymczasem szwagier zafundował jej wykład o pozwalaniu mężczyźnie na bycie szczęśliwym.

Mimo ryzyka wtedy z pewnych względów nawet ucieszył ją ten zakup. Od miesięcy jej mąż sprawiał wrażenie rozkojarzonego, nieuważnego, znudzonego. Zastanawiała się, czy powodem było niezadowolenie z jej powrotu do agencji, choć pracowała w niepełnym wymiarze godzin. Zastanawiała się, czy podoba mu się bycie ojcem. A co najgorsze, zastanawiała się, czy to możliwe, że ich małżeństwo się rozpada. Jednak po kupnie motocykla znów stał się podobny do dawnego siebie – zadowolonego, czarującego i wesołego. Najwidoczniej kryzys wieku średniego przeżywany przez jej męża został uleczony nowym, błyszczącym gadżetem na dwóch kołach. Mogło być gorzej, powiedziała sobie wówczas.

A teraz siedziała tu i czekała, by się dowiedzieć, jak poszła jego operacja.

Policjant, który do niej zadzwonił, przekazał wiadomość z lodowatą rzeczowością. Wyjaśnił, że zdarzył się wypadek. Ciężarówka dostawcza nie zatrzymała się na czerwonym świetle. Motocyklista – jej szukający mocnych wrażeń mąż – stracił przytomność, mimo że miał na głowie kask, o co błagała tak wiele razy.

Spojrzała na zegarek. Za pięć dwunasta. Bella za pięć minut wychodzi z przedszkola. Ich sąsiadka, Sarah, miała ją odebrać razem ze swoją córką, Jenną. Roseanne wiedziała, że Bella lubi się bawić ze swoją najlepszą przyjaciółką, ale w końcu zacznie się dopytywać, gdzie mama i tata.

Proszę, Boże. Jak miałabym wytłumaczyć córce, że tatuś już nie wróci do domu?

Z podwójnych drzwi wyszedł inny lekarz – tym razem kobieta, nadal w niebieskim chirurgicznym czepku.

– Roseanne Robinson? – zawołała.

To był ten moment. Wiadomość miała zdecydować o przyszłości jej i Belli. Albo pójdą dalej ścieżką swego obecnego życia, albo znajdą się na zupełnie nowej. Drzwi numer jeden albo drzwi numer dwa.

Podniosła się z krzesła.

– To ja jestem Roseanne Robinson.

Albo Ro-Ro, jak nazywała ją większość znajomych. Ta ksywka stanowiła główny powód zatrzymania własnego nazwiska po ślubie. Jeśli żyjesz, kochany, to nawet zmienię nazwisko, czego zawsze chciałeś.

– Proszę mi powiedzieć… – Zacisnęła powieki, przygotowując się na cios, który na zawsze zmieniłby jej życie.

– Pani mąż żyje.

Uścisk był całkowicie odruchowy, stanowił wyraz wdzięczności, którą Roseanne poczuła w tym momencie.

Lekarka przedstawiła w zarysie dalsze leczenie – dodatkowe przeszczepy skóry, zabiegi, rehabilitację. Chłonąc każdą informację i wyobrażając sobie przyszłe wizyty, Roseanne nie przestawała myśleć, jak bardzo dopisało jej szczęście. Jej rodzina została oszczędzona.

Jednak w miarę upływu tygodni i miesięcy coraz mocniej przygniatała ich rzeczywistość. Rehabilitacja. Dochodzenie do siebie. Niechęć. Życie nie toczyło się dalej, przynajmniej nie w takiej formie jak wcześniej. Każdy dzień dokładał nową kostkę domina, grożącego lawiną prowadzącą do katastrofy.

Aż pewnego dnia, pięć lat później, Roseanne dowiedziała się przez telefon, że wszystkie te przewrócone kostki domina dosięgły małego chłopca, Johnny’ego Buckleya.

ŚRODA, 15 LIPCA

Dzień pierwszy

Rozdział 1

Laurie Moran wzdrygnęła się na kolejny ryk klaksonu, tym razem dochodzący z pikapa za nimi.

Siedząca za kierownicą Charlotte Pierce spojrzała w górne lusterko i niecierpliwie machnęła ręką.

– Niby gdzie miałabym się usunąć?

Laurie na moment wstrzymała oddech, gdy ciężarówka dostawcza przed nimi wypuściła z rury wydechowej chmurę ciemnego dymu.

Nie minęło jeszcze środowe południe, a autostrada na Long Island stała unieruchomiona korkiem, gdyż mieszkańcy miasta tłumnie uciekali na plaże z dusznych ulic Manhattanu. Zwykle dwugodzinna jazda do Hamptons tego dnia miała trwać trzy godziny, a w piątkowy wieczór wydłuży się do czterech albo i pięciu.

Niezrażona otaczającym je hałasem, Charlotte podśpiewywała wesoło do melodii nadawanej w radiu. „Weź kolejną cząstkę mojego serca, kochanie…”

Uśmiechnęła się szeroko do pasażerki.

– Ach, nie ma jak luksus tej autostrady w połowie lipca.

Charlotte kupiła swój samochód – nowy mercedes kabriolet – zaledwie przed miesiącem i wciąż napawała się jazdą z opuszczonym dachem. Na podróż włożyła wielkie okrągłe okulary przeciwsłoneczne, długie do podbródka włosy spięła za uszami. Laurie zauważyła, że przyjaciółka, choć zwrócona ku niej, zerka na samochód jadący prawym pasem.

– Ten facet obok nas pożera cię wzrokiem, moja droga. Biedak nie ma pojęcia, że lada chwila będziesz mężatką.

Laurie odruchowo spojrzała w prawo. Kierowca SUV-a rzeczywiście uśmiechał się do niej. Szybko odwróciła wzrok.

– Proszę cię, gapi się na nas przez tę muzykę. Wie, że kiedy już dotrzemy na miejsce, będziemy potrzebowały aparatów słuchowych.

Ta uwaga jedynie zachęciła Charlotte do podkręcenia głośności.

– „No bierz!” – zawtórowała piosenkarce, kołysząc ramionami w takt melodii.Z prawej strony rozległ się głęboki, zaraźliwy śmiech, a kiedy pojazdy znów ruszyły, Laurie mimowolnie też się uśmiechnęła i zaczęła śpiewać razem z przyjaciółką.

Miała naprawdę sporo powodów do świętowania. Za cztery dni wychodziła za Alexa Buckleya, który ponad dwa lata przekonywał Laurie, że może być częścią jej pracowitego życia wdowy i pracującej matki. Po kameralnej ceremonii w kościele, tylko dla obu rodzin i najbliższych przyjaciół, zaplanowali uroczysty obiad w jednej z ulubionych restauracji, a potem wyjazd do Włoch w dziesięciodniową podróż poślubną. Laurie w końcu zrobiła dla Alexa miejsce u swego boku i mieli zacząć razem jeszcze lepsze życie.

Charlotte wyperswadowała jej pomysł „rodzinnej podróży poślubnej”. Stanęło na wyprawie we dwoje, podczas której Laurie miała być po raz pierwszy z dala od swojego dziesięcioletniego syna Timmy’ego dłużej niż przez parę nocy. Dla swoich najbliższych zorganizowali trzydniowy pobyt – tuż przed ślubem – na wschodnim krańcu Long Island, żeby uczcić czterdzieste urodziny Alexa.

Wybrali South Shore Resort & Spa w Hamptons, tuż nad wodą. Do Laurie, Alexa i Timmy’ego miał dojechać jej ojciec Leo, a także brat Alexa, Andrew, z żoną i trójką dzieci oraz, rzecz jasna, Ramon, który upierał się, by go nazywać kamerdynerem Alexa, choć obecnie był dla nich wszystkich raczej przybranym wujkiem. Do pomocy przy dzieciach zaprosili również ulubioną opiekunkę Timmy’ego, Karę.

Tego ranka Laurie zamierzała wcześnie wyjechać z miasta z Alexem, Timmym i Ramonem, ale los pokrzyżował jej plany. Była producentką show W cieniu podejrzenia, w którym badano od nowa dawne nierozwiązane sprawy kryminalne. Zawczasu przygotowała wszystko, by zacząć kręcenie następnego odcinka zaraz po powrocie z Włoch. Przed ośmiu laty zniknął bez śladu dziennikarz śledczy, Jonathan Brown. Według jego żony, Amy, miał spotkanie z anonimowym informatorem w sprawie domniemanego oszustwa w pewnej firmie farmaceutycznej. Policja nie zdołała potwierdzić, że takie spotkanie się odbyło, co skierowało podejrzenia ku Amy. Browna nigdy nie odnaleziono, ani żywego, ani martwego, a pani Brown nie usłyszała żadnych oficjalnych zarzutów.

Po roku prób nawiązania kontaktu z dawnymi pracownikami tej firmy farmaceutycznej Laurie trafiła na ślad naukowca, który zginął w wypadku samochodowym zaledwie tydzień po zaginięciu dziennikarza. Co jeszcze ciekawsze, żona naukowca, Carrie, twierdziła, że w tygodniach poprzedzających śmierć męża coś w pracy bardzo go niepokoiło. Kiedy Laurie spytała, czy zmarły znał dziennikarza Jonathana Browna, Carrie sprawiała wrażenie, że nie wie, o kogo chodzi, dopóki Laurie nie przypomniała jej, że Brown to reporter, który zniknął tydzień przed wypadkiem samochodowym jej męża.

Wtedy Carrie zbladła.

– Nie – odrzekła zdecydowanym tonem. – Tak mi się przynajmniej wydaje. Pamiętam jednak, że trząsł się jak osika, kiedy w wiadomościach powiedziano o tym człowieku. Spytałam go, czemu tak się denerwuje, ale zbył mnie jakimś banałem w rodzaju, że to smutne, kiedy znika ktoś, kto ma rodzinę.

Laurie nabrała wówczas przekonania, że to ów naukowiec był anonimowym informatorem Browna. Zamierzała wykorzystać to, co Carrie i Amy wiedziały o swoich mężach, do wywarcia nacisku na ludzi z firmy farmaceutycznej, by odpowiedzieli na jej pytania.

Poczuła szturchnięcie w ramię.

– Halo? Tu Ziemia do Laurie. – Ruch na drodze stał się w miarę normalny; Charlotte przyciszyła radio, żeby mogły nawzajem się słyszeć. – Wyglądasz na zmartwioną. Czym się martwisz? Logistycznie całą imprezę Alexa masz dopiętą na ostatni guzik. Organizację ślubu i podróży poślubnej też. Wróciłaś myślami do pracy, tak?

Rzeczywiście myślała o pracy. Rano, zaraz po przebudzeniu, znalazła napisane w nocy e-maile od Carrie i Amy, donoszące o „zmianie nastawienia” (Carrie) i „ataku paniki” (Amy). Tej samej nocy obie nagle zmieniły zdanie co do udziału w śledztwie. Żadna nie zamierzała wystąpić w programie W cieniu podejrzenia.

Laurie przez prawie cały ranek wszelkimi sposobami usiłowała się z nimi skontaktować. Zamierzała kontynuować wysiłki w czasie jazdy do Hamptons, ale kiedy Ramon pakował bagaże do samochodu, znów zaczęły napływać e-maile. Tym razem od dwóch adwokatów, żądających, by natychmiast przestała nękać ich klientki, Carrie i Amy. Niezależnie od tego, czy w grę wchodziły groźby, czy przekupstwo, było jasne, że ktoś je uciszył. Laurie nie miała wyboru, musiała zrezygnować z produkcji, którą chciała rozpocząć tuż po powrocie z miodowego miesiąca.

Na jej zdecydowaną prośbę wszyscy pojechali na plażę, a ona została, żeby przekazać złe wieści szefowi Brettowi Youngowi. Dwie godziny później nadal nie mogła się z nim dogadać. Brett nalegał, by znalazła inną sprawę i utrzymała wyznaczony termin emisji programu. Tego ranka tylko jedno jej się udało – Charlotte miała letni dom w East Hampton i wybierała się tam wieczorem. Chętnie wykorzystała sytuację Laurie, żeby tam wyruszyć wcześniej.

– Zrobiłaś, co się dało – zapewniła teraz przyjaciółkę. – Nie możesz wskrzesić tych dwóch facetów. Powiedziałaś policji wszystko, co wiesz, i nic więcej nie możesz zrobić. Jeśli ich żony wzięły łapówki od firmy farmaceutycznej, to trudno. Nie możesz nikogo uszczęśliwiać na siłę, i to własnym kosztem, Laurie.

Laurie wiedziała, że przyjaciółka ma rację, mimo to chciała zrobić więcej. Jej pierwszy mąż, Greg, został zastrzelony z zimną krwią, kiedy Timmy miał zaledwie trzy lata. Nie potrafiła sobie wyobrazić, by jakakolwiek suma pieniędzy czy też groźby mogły ją powstrzymać przed szukaniem odpowiedzi na pytania o jego śmierć.

– Znajdziesz inną sprawę – starała się ją pocieszyć Charlotte. – Zawsze znajdujesz. Ale za cztery dni wychodzisz za mąż, moja droga. I jak się z tym czujesz?

– Szczerze? – Laurie odchyliła głowę na oparcie fotela, rozkoszując się ciepłymi promieniami słońca na twarzy. – Czuję się niemal winna, że jestem aż tak szczęśliwa z Alexem. Czy ktoś zasługuje na aż tyle radości w życiu? Jakbym zakładała, że musi się zdarzyć coś złego.

Charlotte ściągnęła brwi.

– Cała moja przyjaciółka, programowa pesymistka Laurie Moran. Nie musisz przepraszać za szczęście. Spędzisz trzy cudowne dni na plaży z bliskimi swoimi i Alexa. A potem, w niedzielę, oboje zaczniecie razem całkiem nowe życie. Zasłużyłaś sobie, żeby się cieszyć każdą jego sekundą.

Laurie mogła sobie wyobrazić, że Greg powiedziałby jej dokładnie to samo.

Kiedy wjeżdżały na parking, stres wyniesiony z biura w końcu zaczął ją opuszczać. Ośrodek South Shore Resort & Spa był elegancki i nowoczesny. Biały budynek stał na najlepszej plaży w Hamptons. Czuła w powietrzu sól, słyszała szum fal i pisk krążących w górze mew. Obok zielonego minivana przy głównym wejściu do hotelu dostrzegła Alexa i Timmy’ego. Młodszy brat Alexa, Andrew, z rodziną musieli właśnie przyjechać z Waszyngtonu.

Patrzyła, jak jej syn Timmy z wdziękiem urodzonego dżentelmena otwiera przednie drzwi swojej przyszłej ciotce Marcy. Zaraz potem odsunęły się tylne drzwi i siedmioletni Johnny wyskoczył z auta prosto w objęcia Timmy’ego, podczas gdy Andrew pomagał wysiąść swoim czteroletnim córkom bliźniaczkom. Timmy już od jakiegoś czasu nazywał trójkę dzieci wujka „małymi kuzynami”.

Charlotte leciutko postukała w klakson, żeby zaanonsować ich przybycie. Kiedy Alex podniósł wzrok, zauważyła, że nos miał już delikatnie zaczerwieniony od słońca, a włosy potargane przez wiatr. Od razu szeroko się uśmiechnął.

Charlotte udała, że zaraz zemdleje z wrażenia.

– Popatrz tylko na swojego chłopaka, Laurie. On chyba też cię kocha.

Przyszła panna młoda odwzajemniła uśmiech. Przyjaciółka miała rację co do Alexa i pracy… która mogła poczekać dwa tygodnie. Do tego czasu Laurie zamierzała się skupić na rodzinie.

W ferworze radosnych powitań nikt nie zauważył białego chryslera, który wsunął się na parking tuż po odjeździe Charlotte.

CIĄG DALSZY DOSTĘPNY W PEŁNEJ, PŁATNEJ WERSJI