Detektyw 8/2018 - Polska Agencja Prasowa - ebook + audiobook

Detektyw 8/2018 ebook i audiobook

Polska Agencja Prasowa

3,8

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

Detektyw” to najstarszy magazyn kryminalny w Polsce. Pierwszy numer ukazał się w 1987 roku. W piśmie opisywane są tylko prawdziwe historie. Miesięcznik  skierowany jest do amatorów suspensu, kryminału, sensacji, tajemnicy oraz historii z dreszczykiem. Każdy z tekstów opatrzony jest indywidualnie przygotowanymi rysunkami. Wyróżnikiem miesięcznika jest unikatowa na polskim rynku prasowym szata graficzna, utrzymana w czerwono-czarnej kolorystyce.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 147

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 2 godz. 54 min

Lektor: Magazyn Kryminalny Detektyw
Oceny
3,8 (4 oceny)
2
0
1
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




WYDAWCA

Al. Jerozolimskie 107, 02-011 Warszawa

Tel.: (22) 429 24 00, www.pwrsa.pl

SEKRETARIAT REDAKCJI

Tel.: (22) 429 24 50

www.magazyndetektyw.pl

e-mail: [email protected]

REDAKTOR NACZELNY

Krzysztof [email protected]

ZASTĘPCA RED. NACZ.

SEKRETARZ REDAKCJI

Monika Frą[email protected]

REDAKTOR

Anna Rychlewicz

[email protected]

ILUSTRACJE

Jacek Rupiński

SKŁAD I ŁAMANIE:

Maciej Kowalski: [email protected]

REKLAMA

[email protected]

Wydawca ostrzega, że bezumowna sprzedaż aktualnych i archiwalnych numerów pisma po innej cenie niż ustalona przez Wydawcę, jest działaniem nielegalnym i skutkuje odpowiedzialnością karną.

Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych, zastrzega sobie prawo redagowania i zmiany tekstów. Kopiowanie i rozpowszechnianie publikowanych materiałów wymaga pisemnej zgody Wydawcy. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść reklam i ogłoszeń.

SKŁAD WERSJI ELEKTRONICZNEJ

Kamil Raczyński

konwersja.virtualo.pl

OD REDAKCJI

Najnowszy raport „Detektywa” poświęcamy dramatom małych dzieci katowanych przez rodziców. Przed kilkoma laty Polską wstrząsnął dramat Szymona z Będzina, którego ciało znaleziono w stawie na przedmieściach Cieszyna. Przez ponad dwa lata jego tożsamość była nieznana. Przed kilkoma tygodniami zapadł w tej sprawie kolejny wyrok, podwyższający wymierzoną początkowo karę pozbawienia wolności.

To nie był jednostkowy dramat, bo media co kilka miesięcy donoszą o podobnych zdarzeniach! Przemoc wobec dzieci to problem nie tylko w Polsce. Jak wynika z badań Światowej Organizacji Zdrowia 18 milionów dzieci w Europie doświadcza przemocy seksualnej, 44 miliony cierpią z powodu przemocy fizycznej, a 55 milionów jest ofiarami znęcania się psychicznego. Do takich zachowań najczęściej dochodzi w rodzinach o niższym statusie społeczno-ekonomicznym. Najczęściej sprawcy są pod wpływem alkoholu. Niestety coraz częściej policja odnotowuje zdarzenia, kiedy nikt w rodzinie nie pije, a mimo to i tak dochodzi do aktów przemocy.

Najbardziej przerażający wynik, z badania WHO to informacja, że co roku, w Europie, z powodu przemocy umiera przedwcześnie 852 dzieci poniżej 15. roku życia. Warto zaznaczyć, że nie wszystkie zgony z powodu przemocy są odpowiednio raportowane. Wobec tego należy założyć, że rzeczywista ich liczba może być większa. To wszystko rozgrywa się na naszych oczach, w XXI wieku… ■

Krzysztof Kilijanek

W NASTĘPNYM NUMERZE

● TAKI DOBRY CZŁOWIEK – W tej sprawie wiele zdarzeń rozgrywało się równolegle, a wszystkie miały miejsce w ciągu jednej doby. Sprawca był znany już kilkanaście godzin po zbrodni dzięki intuicji oficera policji ale także, jak często bywa, dzięki pomocy przypadku.

● JUREK WARIAT – O wielu przestępcach policjanci mówią z niechęcią, ale są też wyjątkowo nielubiani, bo przysparzający trudnej pracy. W przypadku Jerzego M. policjanci z M. takie marzenie mieli stale. Prostym rozwiązaniem byłoby „przesiedlenie” go na długie lata do więzienia, ale w tym przypadku okazało się to bardzo trudne…

● MIŁOŚĆ KIBICA – Byli ze sobą aż sześć lat. To bardzo długo. Przez ten czas można doskonale poznać drugą osobę. Przemoc i agresja nie wróży związkowi nic dobrego. Dziewczyna dla swojego bezpieczeństwa zakończyła związek, ale wcale nie pozbyła się kłopotów.

TE I WIELE INNYCH TEKSTÓW JUŻ ZA MIESIĄC. WRZEŚNIOWE WYDANIE „DETEKTYWA” DO KUPIENIA OD 14 SIERPNIA 2018 ROKU.

Zagadka chłopca z Cieszyna

Jolanta WALEWSKA

Podczas dwuletniego śledztwa policjanci i prokuratorzy nie ukrywali przed opinią publiczną, że zagadkowa śmierć kilkunastomiesięcznego chłopca, którego ciało znaleziono w niewielkim stawie, to jedna z najtrudniejszych spraw, z jakimi przyszło im się zmierzyć. Podejmowane na wiele sposobów próby ustalenia tożsamości dziecka spełzły na niczym. Przełom nastąpił po telefonie jednej z sąsiadek, którą zaniepokoiła nieobecność pięknego, grzecznego chłopca.

Cała historia rozpoczęła się 19 marca 2010 roku, kiedy Polską wstrząsnęło makabryczne odkrycie. Na peryferiach Cieszyna dwóch nastolatków wracających w piątkowe popołudnie ze szkoły do domu zauważyło w wyschniętym stawie zwłoki małego dziecka. Zszokowani powiadomili o tym rodziców, a ci – policję. Staw znajduje się przy ulicy Wiślanej, po prawej stronie jadąc w kierunku Goleszowa. Miejscowi wędkarze hodują tutaj narybek karpi i amurów. Od kilku miesięcy staw był pusty, nie było w nim wody, a mimo to ktoś wrzucił tutaj zwłoki małego chłopczyka.

Z pierwszych badań wynikało, że chłopczyk zmarł z powodu urazu jamy brzusznej. Najpierw doszło do pęknięcia jelita cienkiego, później wywiązało się zapalenie otrzewnej i dopiero ono – nieleczone – spowodowało śmierć chłopca. Dodatkowo biegły patolog określił uszkodzenia naskórka na twarzy i nodze, jako rany powstałe już prawdopodobnie po śmierci.

Nie wiadomo, co było przyczyną urazu brzucha. Może nieszczęśliwy wypadek… Może celowe działanie… Być może zabójstwo... Nikt nie chciał głośno wypowiadać tego słowa, bo w głowie nie mieściło się, by z zimną krwią zamordować niewinne kilkunastomiesięczne dziecko. Kto i z jakiego powodu pobił dziecko? Kim są rodzice chłopca? Dlaczego nikt go nie szuka? To były pierwsze pytania, które cisnęły się nie tylko policyjnym dochodzeniowcom, ale także zwykłym ludziom.

Pod koniec kwietnia 2010 roku zwłoki małego chłopca zostały pochowane na cmentarzu komunalnym w Cieszynie. Niewielka biała trumna została złożona w miejscu, gdzie spoczywają inne dzieci. Przy grobie ludzie składali wiązanki kwiatów, pojedyncze białe róże, lilie. Dzieci przynosiły pluszowe maskotki. Wszyscy jednym głosem zapewniali, że to ich moralny obowiązek, aby godnie pożegnać chłopczyka, który przeszedł przez piekło i zakończył swoje krótkie życie w Cieszynie.

Na granitowym sercu umieszczono napis „Chłopczyk. Żył około 2 lat”. Obok dwie marmurowe tablice z jakże przejmującymi napisami: „Tak bardzo bić chciało Twe maleńkie serce, do życia się rwało... zgasło w poniewierce. Śpij mały syneczku na cieszyńskiej ziemi, ona cię przytuli matczynym ramieniem”…

Miejsce pochówku było chyba najczęściej odwiedzanym grobem na tej niewielkiej nekropolii. Codziennie przynajmniej kilka osób zapalało tam znicze, zaś do wiklinowej szafki stojącej przy grobie dzieci kładły swoje zabawki.

Pięć tysięcy plakatów

Mijały tygodnie, potem miesiące. Śledczy stawali na głowie, by ustalić tożsamość chłopca. Miał od roku do 18 miesięcy, blond włoski, wysokie czoło i duże niebieskie oczy. Był szczupły. Miał około metra wzrostu. Ubrany w czerwoną ortalionową kurtkę, szare polo z białymi i czerwonymi paskami, czerwono-granatową bluzę z polaru, ciemne spodnie bojówki i brązowe butki trapery. Wszystko dobrej jakości, drogie, już na pierwszy rzut oka widać było, że rodzice nie oszczędzali na maluszku.

Podczas 2-letniego śledztwa policjanci i prokuratorzy nie ukrywali przed opinią publiczną, że zagadkowa śmierć kilkunastomiesięcznego chłopca to jedna z najtrudniejszych spraw, z jakimi przyszło im się zmierzyć. – Niezmiernie trudna i unikatowa – mówił rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach. – Nie było do tej pory sprawy, w której nikt nie chciałby przyznać się do zaginionego dziecka. Informacja, która będzie przełomowa, może spłynąć w każdej chwili. Jeśli dziecko jest z Polski, to przecież ktoś musiał zauważyć jego zniknięcie! To dla nas sprawa priorytetowa, sprawa honoru śląskiej policji, aby zrobić wszystko, a nawet więcej, żeby rozwikłać tę zagadkę.

Początkowo śledczy byli przekonani, że nie będzie problemów z ustaleniem tożsamości chłopca. Jego portret został opublikowany w mediach w całym kraju, wielokrotnie pokazywano go w telewizji. Jego smutne oczy na pośmiertnej fotografii widzieli chyba wszyscy Polacy. Opracowany przez specjalistów z Uniwersytetu Śląskiego portret nieznanego chłopca został wydrukowany na pięciu tysiącach plakatów. Zostały one rozwieszone w przychodniach, urzędach i sklepach na terenie całego województwa śląskiego.

Ponieważ ta wielka akcja informacyjna nie przyniosła żadnego skutku, śledczy nabrali przekonania, że nieznajomy chłopczyk mieszkał w innym regionie Polski, a może nawet w innym kraju. Biorąc to pod uwagę, śląscy policjanci rozpoczęli współpracę z organami ścigania w Czechach, Słowacji, a także z Interpolem. Dlaczego maluch pojawił się w cieszyńskim stawie? Co zadecydowało o miejscu porzucenia jego zwłok? Przemyślana strategia, czy zwykły przypadek i zbieg okoliczności?!

Kolejna wersja zakładała, że rodzice/opiekunowie dziecka, po jego śmierci zostali zamordowani, zaś ich zwłoki znajdują się w pobliskim stawie pełnym wody. To miało wyjaśniać, dlaczego milczeli i nikogo nie powiadomili o dramacie dziecka. Dlatego zapadła decyzja o spuszczeniu stamtąd wody i dokładnym zbadaniu dna zbiornika. – Musimy zbadać każdą, nawet najmniej prawdopodobną wersję. Ciągle weryfikujemy dziesiątki zgłoszeń – wyjaśniał pod koniec marca 2010 roku rzecznik śląskiej policji.

Sprawdzano klientów, którzy w ostatnich miesiącach poprzedzających ujawnienie nieznanego dziecka, kupili ubrania podobne do tych, jakie miało na sobie. Charakterystyczne czerwone ubranka dziecka miały polskie metki. To jednak nie przesądzało, czy chłopczyk był Polakiem, bo Czesi i Słowacy często dokonują zakupów dla swoich dzieci w polskich marketach na Śląsku Cieszyńskim. Podczas śledztwa najważniejsze dla policjantów było znalezienie odpowiedzi na pytanie, kim mogą być rodzice chłopca. Pojawiały się różne wątki. Podejrzewano Czeszkę, która przez pewien czas mieszkała w Cieszynie. Wskazywano na słowiańskie rysy chłopca. Zastanawiano się, czy nie jest obywatelem Ukrainy, Rosji, Białorusi. Był też wątek bułgarski, czyli podejrzenia, że może być dzieckiem np. bułgarskiej prostytutki.

Specjaliści z laboratorium kryminalistycznego drobiazgowo przebadali zebrany w cieszyńskim jeziorku materiał – odzież, materiał genetyczny i... włos, jaki znaleziono na kurtce dziecka. Na podstawie m.in. tych ustaleń specjaliści wytypowali 7 osób, których kod DNA jest podobny do kodu DNA chłopczyka. Niestety, po kolejnych drobiazgowych badaniach okazało się, że nie ma wśród nich rodziców tragicznie zmarłego malucha. Kolejny raz śledczy wrócili do punktu wyjścia.

Wielka praca poszła na marne

Podejmowane na wiele sposobów próby ustalenia tożsamości dziecka spełzły na niczym. Śląska policja przeprowadziła w marcu i kwietniu 2010 roku największą w dziejach polskiej policji akcję poszukiwawczą rodziców. Sprawdzono m.in. kilkadziesiąt tysięcy rodzin, które miały chłopców w podobnym wieku, jednak nie przyniosło to żadnych skutków.