Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
W nowym domu Heidi dzieją się dziwne rzeczy. Robotnik zburzył jedną ze ścian jej sypialni, a pod podłogą znalazł stary dziecięcy bucik i zabawkę. Co noc szaleje straszliwa burza, a w tym samym czasie Heidi słyszy, jak ktoś skrada się do pokoju obok niej, kiedy śpi.
Na szczęście latem do miasteczka przyjechało diabelskie koło. Właścicielem koła jest miły Bill, który wprowadza się do pokoju gościnnego w domu Heidi. Ale coś jest nie tak. Ciężarna dziewczyna taty jest coraz bardziej zmęczona, a zdezorientowana babcia Heidi wydaje się przerażona diabelskim młynem i chce, aby zarówno koło, jak i Bill zniknęli. Wkrótce Heidi zdaje sobie sprawę, że w domu, w którym mieszka, wydarzyło się coś przerażającego. Coś, co może się zdarzyć ponownie.
„Diabelski młyn” to niezależna opowieść i pierwszy tom trylogii o przyjaciołach Heidi, Alvie i Harrym - oraz o wakacjach pełnych mrocznych tajemnic i okrutnych wydarzeń z przeszłości.
Kristina Ohlsson to jedna z czołowych szwedzkich autorek powieści sensacyjnych i książek dla dzieci. Od czasu debiutu książki „Szklane dzieci” zajmuje centralne miejsce w świecie książek dla dzieci. Z niezawodną dziecięcą perspektywą i wyczuciem tego, co paskudne i przerażające, pisze ekscytujące i wysokiej klasy książki, które przyciągają.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 182
ROZDZIAŁ 1
„Tu się nie da mieszkać” – pomyślała Heidi.
Stała w progu swojego pokoju i przyglądała się zniszczeniom, których dokonał stolarz. Tata nazywał to remontem, ale zdaniem Heidi była to jedna wielka katastrofa.
Przy jej nogach stała walizka, a na ramionach miała plecak. Heidi, tata i jego dziewczyna Jennifer właśnie wrócili z Gotlandii. Spędzili tam dwa tygodnie, mieszkali w wynajętym domu letniskowym. Mama nie zadzwoniła ani razu.
– Pewnie jest po prostu bardzo zajęta – powiedziała wtedy Jennifer.
A potem pogłaskała Heidi po plecach.
„Po prostu bardzo zajęta”.
Tak bardzo, że już w ogóle nie miała czasu dla Heidi. Mama przeprowadziła się do Niemiec zaraz po Bożym Narodzeniu. Od tamtej pory widziała się z Heidi tylko raz. W hotelu. Podróż do samego Hovenäset była dla niej za długa, więc Heidi musiała wybrać się autobusem do oddalonego o dwie godziny Göteborga, gdzie mama zatrzymała się na weekend.
W domu było teraz duszno. Na zewnątrz panował upał, choć niebo było zakryte chmurami. Nad Hovenäset nadciągała burza.
Tata wbiegł na górę po schodach.
– Gdzie jesteś, Heidi?
Nie odpowiedziała.
– Ojej – jęknął tata na widok pokoju. – O, kurczę. No nieźle. Ups.
Zaczął wyrzucać z siebie słowa, jak zwykle, gdy się zdenerwował.
Objął Heidi ramieniem i ją przytulił. Nie odwzajemniła uścisku. Oczy zaszły jej łzami, poczuła gulę w gardle. Za otwartym oknem drzewa szeleściły na wietrze. W oddali widać było morze, na powierzchni wody podnosiły się wzburzone fale.
– Rany, przepraszam cię, słońce – powiedział tata. – Naprawdę myślałem, że stolarzowi uda się z tym uwinąć. Ale przecież widziałaś, jak ładnie jest teraz na dole? U ciebie na górze na pewno też będzie super.
„Na dole”.
Tam, gdzie mieli spać tata i Jennifer.
I „na górze”.
Gdzie mieszkała Heidi.
W osobnej części domu. Żeby miała święty spokój, jak pojawi się dzidziuś. Tak jej to przedstawili. Że jako dwunastolatka potrzebuje własnej przestrzeni. Ale Heidi miała raczej wrażenie, że dzięki temu tata i Jennifer będą mogli zapomnieć o jej istnieniu.
Tata znów ją objął.
– Jakoś to będzie? Co nie?
Heidi nie wiedziała, co odpowiedzieć. Przed wyjazdem poprosili stolarza o powiększenie jej pokoju. Wyburzył więc jedną z dłuższych ścian, żeby postawić nową kawałek dalej. Problem polegał jednak na tym, że nowej ściany nie było. Zastali tylko rząd desek sięgających od podłogi do sufitu. Rozmieszczone były w tak szerokich odstępach, że Heidi z łatwością mogła między nimi stanąć.
– Stolarz wróci za cztery tygodnie – wyjaśnił tata. – Tak sobie myślę, że w tym czasie możemy zawiesić na deskach plandekę. Będzie prawie jak ściana.
Heidi zadrżała.
– Cztery tygodnie? Będę całe lato mieszkać bez ściany?
Kiedy tata zobaczył minę Heidi, od razu dodał:
– No ale... Masz przecież trzy pozostałe. I oczywiście zanim rozwieszę plandekę, trochę tu posprzątamy. I wniesiemy z powrotem wszystkie meble. Co ty na to?
Zapadła cisza. Z zewnątrz dobiegło głuche dudnienie. Nadchodziła burza. W tej samej chwili wielkie krople deszczu zaczęły bębnić o szybę.
Heidi spojrzała na tatę. Czasami wydawał się taki nierozgarnięty. Kto chciałby mieć w pokoju plastikową ścianę? Nikt. Absolutnie nikt.
– Przecież ci tłumaczyłem – ciągnął tata. – Stolarz nie wróci, dopóki mu więcej nie zapłacimy. Wszystko okazało się jednak droższe, niż zakładaliśmy. A ja nie mogę nic poradzić na to, że straciłem pracę.
Heidi zacisnęła pięści w kieszeniach. Zdawała sobie sprawę, że nie powinna mieć pretensji. To, że tata jesienią zeszłego roku stał się bezrobotny, nie było przecież jego winą. A Jennifer nie miała wpływu na to, że wysłano ją na zwolnienie lekarskie. Teraz tata dostał już nową pracę, więc Heidi miała nadzieję, że to wystarczy.
Tata stał przez chwilę w milczeniu i czekał, aż jego córka się odezwie. Wciąż milczała, więc spróbował zmienić temat.
– Widziałaś, że na kempingu stanie diabelski młyn?
Heidi popatrzyła na niego z niedowierzaniem.
– No co ty!
Tata się ożywił, bo znów ze sobą rozmawiali.
– Serio! – zapewnił. – Pisali o tym dziś w „Bohuslänningen”. Ma stać pomiędzy tymi wszystkimi kamperami. Wiesz, to takie wielkie koło z gondolami do siedzenia, które kręci się jak karuzela.
– Tato, wyobraź sobie, że wiem, czym jest diabelski młyn.
Poczochrał ją po krótkich włosach.
– Moglibyśmy się kiedyś przejechać – zaproponował.
Wtedy Jennifer zawołała z dołu:
– Fredde! Możesz tu przyjść? Pomożesz mi podnieść karton?
Heidi przewróciła oczami.
Jennifer nieustannie trzeba było teraz z czymś pomagać. Jej brzuch rósł z każdym tygodniem, w zasadzie ciągle stękała i sapała.
Tata pogłaskał Heidi po policzku.
– Może wpadniesz na chwilę do babci? – zaproponował. – Pewnie się ucieszy.
Babcia mieszkała sama w domu położonym rzut kamieniem od domu Heidi. Była stara i szwankowała jej pamięć. W dodatku miała bardzo kiepski wzrok. To kolejna straszna rzecz, jaka zdarzyła się w ostatnim roku. Że babcia nagle się tak zmieniła.
– Może później – odpowiedziała. – To znaczy, jeśli nie będę wtedy z Alvą i Harrym.
Alva i Harry byli jej najlepszymi przyjaciółmi. Podczas pobytu na Gotlandii codziennie za nimi tęskniła.
– Jasne. A teraz muszę już iść do Jennifer.
Heidi nie odpowiedziała. Po chwili usłyszała, jak tata zbiega po schodach, a jeszcze później jak śmieje się razem z Jennifer.
Weszła do swojego pokoju. Przed wyjazdem na Gotlandię cała jego zawartość została wyniesiona. Spodziewała się, że wszystko będzie gotowe, jak tylko wrócą do domu.
Wyjrzała przez okno i zobaczyła, że tata idzie do samochodu. Wciąż jeszcze nie przenieśli wszystkich walizek. Padało, więc tata się spieszył.
Heidi zrobiła krok w tył. Skoro miała teraz spać w tym okropnym pokoju, powinna tu posprzątać.
Ale nagle coś przykuło jej uwagę.
Coś dziwnego.
W kącie leżała jakaś drewniana skrzynka.
Heidi przykucnęła przy niej. Wielkością przypominała karton po butach, tylko taki bardziej spłaszczony.
Na wieku ktoś zostawił kartkę.
Znalazłem to pod podłogą.
Roger
Roger to ten stolarz. Ale o co mu chodziło z tym „pod podłogą”?
Spojrzała na konstrukcję, która miała się zamienić w ścianę. Na dole była sporej wielkości dziura. Stolarz usunął dwie długie deski podłogowe, pod którymi najwyraźniej leżała skrzynka.
Heidi obracała ją na wszystkie strony. Skrzynkę pokrywał brud i kurz, ale dało się zauważyć, że była pomalowana błyszczącą czarną farbą.
Delikatnie nią potrząsnęła. W środku coś było, wyraźnie to słyszała. Coś ślizgało się tam i z powrotem.
Podniosła wieko.
Jedno szarpnięcie i skrzynka się otworzyła.
Heidi zajrzała do środka.
Dziecięcy bucik.
Tylko on znajdował się w środku drewnianej skrzynki. Wyjęła go. Bucik był stary, w całości zrobiony ze skóry, która od brudu zesztywniała i nabrała przebarwień. Po bokach widoczne były czarne plamy i pęknięcia. Podeszwa była twarda, a cienka sznurówka zwisała luźno z cholewki.
Do kogo należał? I dlaczego się znalazł w drewnianej skrzynce pod podłogą w pokoju Heidi?
Burza zadudniła teraz jeszcze bliżej.
Heidi zerknęła w stronę okna. Niebo nad morzem zasnuły jeszcze gęstsze ciemne chmury.
A potem usłyszała krzyk Jennifer.