Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Echo przeszłości, II tom Kings of Sin
James to młody mężczyzna, któremu życie raz po raz rzucało kłody pod nogi. Gdy jego przyjaciołom wydawało się, że udało mu się wyjść na prostą, prawda uderzyła ich w najbardziej okrutny sposób.
Celia została brutalnie doświadczona przez życie. Otoczyła się murem obronnym, za który wpuszcza niewielu. Gdy poznała Jamesa, myślała, że wie o nim wszystko, jednak rzeczywistość okazała się bardziej skomplikowana.
Tych dwoje łączy więcej, niż mogliby przypuszczać: łudząco podobna przeszłość i teraźniejszość bez perspektywy. Czy razem stworzą przyszłość, w której oboje się odnajdą? Poznajcie historię dwóch zgubionych dusz, którym ktoś musi pomóc się spotkać.
--------------------
Duet Nawara & Leśniewicz po raz kolejny pokazuje w książce wartości, które powinny przodować w życiu. Przyjaźń, miłość i rodzina z domieszką muzyki Kingsów to idealne połączenie tworzące książkę, jaką zapamiętacie na długo.
Małgorzata Falkowska, autorka powieści Spełniacze, Na lodzie
Niezwykle przyjemna, pełna emocjonalnych uniesień powieść, która dostarcza wielu niezapomnianych wrażeń.
Ewa Pirce, autorka powieści Nie pozwól światłu zgasnąć
Czekałam z wielką niecierpliwością na powrót, znanych już z powieści „Melodia serc”, grupy niesfornych przyjaciół z Nottingham. Świetnie nakreślone postaci, doskonale uchwycony klimat angielskiego miasta, dużo dobrej muzyki, miłosnych rozterek i humoru. Nie zawiodłam się. Jest gorąco! Co za emocje i zaskakujące zwroty akcji. Tak lubię! Szczerze polecam!
Agnieszka Zakrzewska, autorka powieści Znam twoją tajemnicę
Celia i James marzą o miłości, ale dopóki obydwoje mierzą się z echami przeszłości, szczęście jest poza ich zasięgiem. Bohaterowie drugiej powieści z cyklu „Kings of Sin” są jak ogień i woda, a każde ich starcie sprawi, że krew w waszych żyłach zacznie wrzeć, a serce zabije mocniej. Ten muzyczny romans to prawdziwy hit!
Maria Zdybska, autorka serii Krucze Serce
Czy dwie doświadczone przez los dusze uwolnią się z kajdan bolesnych wspomnień? "Echo przeszłości" to piękna i poruszająca powieść, która pokazuje, jak ważne i cenne jest posiadanie obok siebie ludzi, którzy są w stanie wyciągnąć nas z głębin bólu, smutku i rozczarowania. Historia przepełniona muzyką, uczuciami i nadzieją na nową, lepszą przyszłość. Serdecznie polecam!
Hanna Smarzewska, Nie oceniam po okładkach
Ewelina i Justyna znów to zrobiły! Stworzyły niebanalną, chwytającą za serce historię dwójki młodych ludzi, których uczucia nie miały szansy w pełni rozkwitnąć, ścigane powracającą jak echo przeszłością. Przed Wami cudowna, pełna ciepła i miłości opowieść. Przepełniona emocjami i otulona fantastyczną muzyką. Historia Jamesa i Celii zawładnęła moim sercem. Jestem pewna, że zawojuje również Wasze. Serdecznie polecam!
Monika Maliszewska, @maitiri_books
Ewelina Nawara i Justyna Leśniewicz ponownie zabrały mnie do świata pełnego muzyki, miłości i zafundowały kolejną pełną emocji przygodę. Sądziliście, że debiut autorek był dobry? W takim razie jestem ciekawa co powiecie o ,,Echo przeszłości"! Czy James i Celia mimo wszystko dadzą sobie szansę? Czy dwie zagubione dusze pomogą sobie nawzajem się odnaleźć? O tym przekonać musicie się na własną rękę. Ja mogę jedynie polecić Wam tę powieść.
Katarzyna Ewa Górka, @katherine_the_bookworm
"Echo przeszłości" to kolejny muzyczny duet od Eweliny Nawary i Justyny Leśniewicz, który opowiada o drugim z bohaterów serii Kings of Sin. Ta książka jest jeszcze lepsza od poprzedniej, a myślałam, że to niemożliwe! Wciągająca, muzyczna, z gorącym, przystojnym bohaterem, któremu niczego nie brakuje! Gorąco polecam, zakochacie się w tym... znaczy się w tej książce oczywiście!
Agnieszka Nikczyńska-Wojciechowska, Książki takie jak my
Zanim sięgniesz po tę książkę, odpowiedz sobie na pytanie, czy dla miłości byłabyś w stanie stawić czoło przeszłości i zrobić coś, o co nigdy byś się nie podejrzewała... Otworzyć się na bliskość człowieka, który reprezentuje sobą wszystko to, przed czym uciekasz od lat? Dwie poranione dusze, Celia i James. Wciągająca historia o uczuciu, które rodzi się powoli, a jej bohaterem jest chłopak z Kings of Sin. Miłość i muzyka... Dla mnie połączenie idealne!
Agnieszka Raszeja, @fefiorka
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 269
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Prolog
Celia
James
Celia
James
Celia
James
Celia
James
Celia
James
Celia
James
Celia
James
Celia
James
Celia
James
Celia
James
Celia
James
Celia
James
Celia
James
Celia
James
Celia
James
Celia
James
Celia
James
Celia
James
Celia
James
Celia
James
Celia
James
Celia
James
Celia
James
Celia
James
Celia
James
Celia
James
Celia
James
Celia
James
Celia
James
Epilog
Podziękowania
Playlista
Dlaczytelniczek,
które pokochały Jamesa
i czekały na jego historię.
Oddajemy go w wasze ręce,
jest caływasz!
Miłość potrafi ranić, zadawać ciosy mocniejsze niż przeciwnik na ringu. Źle ulokowane uczucia maja wpływ na całe życie. Zdrada zaburza poczucie własnej wartości i sprawia, że trudno jest ponownie zaufać ludziom. A pogoń za pieniądzem i chęcią zaistnienia przyćmiewa wartości moralne. Mężczyzna i kobieta, którym nikt nie pokazał, jak kochać...
Tych dwoje łączy więcej, niż mogliby przypuszczać: łudząco podobna przeszłość i teraźniejszość bez perspektywy. Czy razem stworzą przyszłość, w której oboje się odnajdą? Poznajcie historię dwóch zgubionych dusz, którym ktoś musi pomóc się spotkać.
I wouldn’t know where to start
Sweet music playin’ in the dark
Be still my foolish heart
Don’t ruin this on me
Almost, Hozier
Biegałam między stolikami, zbierając kolejne zamówienia, i miałam wrażenie, że za moment nogi odmówią mi posłuszeństwa. Lokal prowadzony przez moją przybraną babcię zawsze przyciągał sporo gości. Jednak w ostatnim czasie ruch był jeszcze bardziej natężony. Ludzie chyba pragną czegoś swojskiego, rodzinnego, a tutaj atmosfera jak w domu. Sapiąc ze zmęczenia, wpadłam do kuchni, strącając przy tym filiżanki stojące nablacie.
– Nancy, musimy poszukać kelnerki, która byłaby między zmianami, nie wyrabiam już. Dziś jest jakieś apogeum. W dodatku każdy zamawia coś innego – zwróciłam się do mojej babci, szefowej i jedynej bliskiej mikobiety.
– Wiem, złotko, przysiądę dziś do komputera i dodam ogłoszenie. – Nancy uśmiechnęła się do mnie promiennie i wróciła do przygotowywania kolejnego zamówienia.
Bolały mnie wszystkie mięśnie jak po biegu w maratonie. Drażniło mnie zbyt jasne światło w kuchni. Byłam przemęczona, nie mogłam się doczekać, kiedy babcia przyjmie kogoś do pomocy. Miałam nadzieję, że wtedy obowiązki odrobinę się rozłożą na dwie osoby. Poczłapałam zniechęcona na salę, bo usłyszałam dźwięk dzwonka oznajmiającego otwieranie drzwi wejściowych.
Jeszcze tylko dwie godziny zmiany - pomyślałam i skrzywiłam się w uśmiechu. Nie mogłam dać gościom odczuć mojego zmęczenia i podłegonastroju.
– Dzień dobry, czym mogę służyć – zwróciłam się do pary, która zajęła stolik przy samymoknie.
– Poprosimy kawę i szarlotkę.
Mężczyzna złożył zamówienie dla dwojga i posłał mi nieznaczny uśmiech.
Lubiłam swoją pracę. Uwielbiałam kontakt z klientami i wiedziałam, że to miejsce jest moją ucieczką. Oderwaniem od natrętnych myśli. Starałam się działać na najwyższych obrotach, pracowałam, studiowałam i robiłam wszystko, żeby mieć jak najmniej czasu na myślenie i analizowanie. W chwilach spokoju nachodziły mnie niewygodne wspomnienia, które potrafiły niszczyć całą radość i pewność siebie. Jednak nieważne, jak bardzo kochałabym to miejsce i tę pracę, nie mogłam się rozdwoić. Na sali obsługiwały tylko dwie kelnerki, zmieniałyśmy się zazwyczaj w południe. Przydałaby się jeszcze jedna dziewczyna, która byłaby ze mną popołudniami, bo nie wyrabiałam sama. Po zamknięciu lokalu przysiadłam przy jednym ze stolików i masowałam zmęczonenogi.
– Kuchnia już sprzątnięta. Wychodzimy? – Dobiegł głos Nancy, która właśnie opuszczała zaplecze.
Podziwiałam ją, bo pomimo wieku była nadal pełna energii i witalności. Uśmiechnęłam się blado i ruszyłam do wyjścia. Czułam, że padnę dziś ze zmęczenia jak przedszkolak.
Wraz z Naną mieszkałyśmy w niewielkim domu w Nottingham, zwyczajnym, nie wyróżniającym się niczym wśród szeregu podobnych budynków. Ale cechowało go jedno... miłość, która w nim gościła i dobroć Nany. Sprawiała, że ten budynek przeistaczał się w prawdziwy dom. Gdyby nie empatia tej kobiety, jej charyzma, nie wiem, kim byłabym dziś i w jakim kierunku bym zmierzała.
Nazajutrz zastałam babcię jak zwykle przy kuchennym stole z gazetą i kawą. Nie mogłam uwierzyć, że po tak intensywnym dniu można wstać wczesnym rankiem. Ja musiałam odsypiać każdądniówkę.
– Cześć, masz więcej kawy? – zapytałam, nie oczekując odpowiedzi, tylko kierując się od razu w stronęekspresu.
– Dajemy ogłoszenie o poszukiwaniu kelnerki? – Spojrzałam w kierunku Nany, nalewając sobie jednocześnie kawy dokubka.
– Już dałam ogłoszenie. Będziemy cierpliwie czekać na zgłoszenia. Ja zbieram się otworzyć lokal, a ty masz chwilę dla siebie. Spotykamy się na popołudniowej zmianie.
Nana uśmiechnęła się do mnie, odstawiła filiżankę do zlewu i wyszła z kuchni.
Po jej wyjściu musiałam jakoś zorganizować sobie czas, odpaliłam laptopa i youtuba. Wybrałam kanał Kings Of Sin, uwielbiałam ich covery. Wokalista miał głęboki i przeszywający głos, a solówki gitarzysty przyprawiały mnie o gęsią skórkę. Włączyłam Crawling, Linkin Park w wykonaniu chłopaków z zespołu, i pozwoliłam, aby muzyka mnieotuliła.
Drrrr. Drrrr. Drrrr.
Miałem ochotę zignorować wibrujący na stoliku telefon, jednak coś kazało mi odebraćpołączenie.
– Halo – wyjęczałem. Nie miałem pojęcia, kto mnie budzi o tak nieludzkiej porze. Nie byłem w stanie nawet otworzyćoczu…
– Wybacz, że ci przeszkadzam, chyba cię nawet obudziłam... – Słodki głosik powiedział mi, że dzwoni Jo. Byłem ciekawy, czy coś się stało, czy zwyczajnie w świecie chciałapogadać.
– Spoko, nie spałem, miałem tylko ciężkąnoc.
– Dzwonię z prośbą, zaspałam na pociąg, mogę przyjechać następnym, ale będę potrzebowała podwózki... Mógłbyś mnie odebrać zprzystanku?
– Oczywiście, wyślij mi szczegóły SMS-em.
Teraz pozostało mi wyleźć z łóżka, doprowadzić się do stanu używalności i wchłonąć tyle płynów, by być pewnym, że cały wypity wczoraj alkohol zniknął z mojego krwiobiegu. Ciekawe, co sprowadza Jo z powrotem do Nottingham… Ona ciągle była przekonana, że stanowiła tylko rozrywkę dla Liama, nie miała pojęcia o tym, z czym się zmagał. Nie miałem zamiaru stawać w jego obronie, bo zachował się jak zwyczajny dupek, po prostu tych dwoje miało sporo do przedyskutowania.
Podjechałem na parking przy dworcu i cierpliwie czekałem w samochodzie, lecz gdy tylko zobaczyłem Jo, odruchowo z niegowyskoczyłem.
– Dobrze cię widzieć z powrotem, Jo. – W tej dziewczynie było coś, co mnie do niej ciągnęło, ale nie w sposób romantyczny a bardziej braterski. Wiedziałem, że gdybym tylko poprosił, pomogłaby mi z tym, z czym się terazzmagałem.
– Ciebie też dobrze widzieć, wielkoludzie. Boże, chłopie, udusiszmnie!
– Wybacz, wskakuj do auta i pędzimy. Gdzie mam jechać? – Jo wyciągnęła karteczkę z zapisanym adresem, wiedziałem mniej więcej, gdzie to jest, więc ruszyliśmy. – Czy mogę zapytać, co sprowadza cię z powrotem do Nottingham?
– James, to rozmowa na wieczór, nie teraz na szybko. Mam dziś do obskoczenia kilka potencjalnych miejsc pracy, mam też umówione spotkania z agentami mieszkaniowymi, muszę wynająć jakiśpokój...
– Rozumiem, ale czekaj! – Prawie krzyknąłem, słysząc jakie głupoty wygaduje… – Po co będziesz płaciła komuś za wynajem kolosalne pieniądze, jeśli możesz zamieszkać u mnie, mam wolny pokój, całkiem duży salon... – Widziałem, że walczy ze sobą, jakby obawiała się mieszkania ze mną albo raczej spotkania w moim domu Liama. – Och, Jo. Nie daj się prosić, wiesz, że z mojej strony nic ci nie grozi. Gwarantuję nietykalność i swobodę!
– No dobra, już dobra, nie rób takich oczu jak kot ze Shreka! Przekonałeś mnie! – Uśmiechnęła się tak, jakbym był najlepszym, co jej się w życiu przydarzyło, a tak naprawdę sama jej obecność poprawiała misamopoczucie.
Od rana chodziłam podekscytowana jak dziecko na widok lizaków. Dziś miała zacząć pracę u nas nowa kelnerka. Wczoraj minęłam się z nią w drzwiach, gdy zaczynałam swoją zmianę. Wyglądała na kogoś w moim wieku, równie filigranowa jak ja, o kasztanowych włosach. Gdyby nie to, że powinnam się starać zachowywać poważnie, bo przecież byłam w pracy, mogłabym skakać z radości i klaskać przy tym wdłonie.
– Nana, o której zaczyna pracę ta nowa? Nie mogę wysiedzieć zezniecierpliwienia.
– Pewnie za moment się zjawi, zaczyna o czternastej. Od października wraca na uczelnię, więc będziecie pracować razem. Dobrze, bo popołudniami jest największy przemiał ludzi.
Skinęłam głową i odeszłam do swoich obowiązków. Przyjmując zamówienia, co chwilę zerkałam w stronę drzwi i zegara zawieszonego nad przejściem do kuchni. W końcu stanęła w nich dziewczyna o kasztanowych włosach. Podbiegłam się przywitać, a właściwie jak najszybciej dowiedzieć się o niej czegoś konkretnego. Zaskoczyłam ją swoją wylewnością, ale nic nie mogłam poradzić, że uwielbiałam poznawać nowe osoby i zaprzyjaźniać się z nimi. Wydawać by się mogło, że po wszystkim, co mnie w życiu spotkało, powinnam być zamknięta w sobie, ale to właśnie wylewność i ogromne pokłady energii pozwalały mi przetrwać. Mimo chwilowego zaskoczenia zdołałam się dowiedzieć, że nowa kelnerka ma na imię Josephine, ale znajomi mówią do niej Jo. Przyjechała z Cambridge i ewidentnie przed czymś uciekała. Nie byłabym sobą, gdybym nie zasypała jej lawiną pytań na wszystkie możliwe tematy. Widziałam jednak, że coś kryje, jakąś tajemnicę. Starała się uśmiechać, ale dostrzegałam smutek w jej oczach. Zdziwiłam się, kiedy zaproponowała wspólne wyjście do klubu. Umówiłyśmy się na następny tydzień, zaproponowałam nawet męskie towarzystwo, ale Jo stanowczo odmówiła. Szybko moje przypuszczenia się potwierdziły: nowa znajoma wprowadziła do lokalu mężczyznę i zaproponowała mu kawę. Musiałam wiedzieć, kto to jest, bo twarz wydawała mi się znajoma. Pobiegłam za Jo do kuchni i rzuciłam jej się naplecy.
– A więc dlatego nie chcesz żadnych męskich kąsków. Masz swój całkiem pokaźny. – Poruszyłam sugestywnie brwiami, ale Jo wydawała się szczerze zaskoczona moimisłowami.
– Co? Ja? O czym tymówisz?
– O tej górze mięśni, która siedzi przy stoliku i czeka na ciebie. – Machałam ręką w stronę drzwi wyjściowych nasalę.
– A! James. To tylko mój przyjaciel. Mieszkamy ze sobą – powiedziała Josephine i spuściła wzrok. Mieszka z przystojnym facetem pod jednym dachem, ale są tylko przyjaciółmi. Ona jest piękną kobietą, łączyłam fakty i doszłam downiosków...
– MIESZKACIE ZE SOBĄ! PRZYJACIEL?! Jo... jestem tolerancyjna. Czy ty jesteślesbijką?
Gdyby śmiech mógł zabijać, to właśnie byłabym martwa. Jo wybuchnęła śmiechem i zgięła się wpół, trzymając się zabrzuch.
– Nie! Nie jestem, a James to naprawdę tylko mójprzyjaciel.
– Czekaj... James?
Kolejne elementy układanki zaczęły mi wskakiwać na właściwe miejsca. Kojarzyłam fakty, ale musiałam się upewnić. Wyszłam z kuchni, aby zerknąć jeszcze raz na mężczyznę siedzącego przy stoliku. Teraz byłam już pewna, że na sali siedział James Wright. Wróciłam dokoleżanki.
– No jasne, Jo! Jak mogłaś nie mówić, że mieszkasz z gitarzystą Kings Of Sin? – Uwielbiałam ich i czułam się w tym momencie, jakby nastąpiła jakaś kumulacja dobrychzdarzeń.
– Mieszkam z gitarzystą Kings Of Sin. Zadowolona? Nie ekscytuj się tak, bo ci żyłkapęknie.
Jak miałam się nie ekscytować, no jak? Czułam się właśnie niczym dziecko otwierające prezent, miałam wrażenie, że nadmiar endorfin mnie rozniesie. Jo wyszła z kawą na salę, jednak już po chwili wróciła z powrotem na kuchnię. Postanowiłam zaryzykować izapytałam.
– Może w sobotę weźmiesz go zesobą?
– Nie wiem, czy nie będą mieli jakiegośkoncertu...
– Spoko, pójdziemy tam, gdzie będą grać. – Nie dawałam zawygraną.
– Oszalałaś, prawda?
– Nie, naprawdę lubię ich kawałki. Wokalista ma świetny głos, James też śpiewa prawda?
Jo posmutniała i z jej twarzy zniknęło rozbawienie, które jeszcze przed chwilą jąrozjaśniało.
– Hello, Ziemia do Jo? Zawiesiłaś się? – Machałam koleżance ręką przed twarzą, chcąc nawiązać z niąkontakt.
– Nie wiem, czy chcę słuchać, jak gra Kings OfSin...
– Ej, nie lubisz ich? – Nie potrafiłam nic z tegozrozumieć.
Powiedziała, że się przyjaźnią, a jednak nie chciała iść na ich występ. Coś tu nie grało, a ja za wszelką cenę musiałam się dowiedziećco.
***
Kolejne dni mijały niczym klatka po klatce. Odkąd w barze zjawiła się Jo, ciągle coś się działo, a bogowie seksu... znaczy członkowie w osobie gitarzysty i wokalisty King Of Sin bywali u nas każdego dnia. Szczególnie Liam – wokalista zespołu, który ewidentnie miał coś do naszej małej słodkiej Josephine. Odliczałam dni do soboty, bo Jo zgodziła się w końcu na wyjście do klubu, w którym grali chłopcy. Jarałam się jak pochodnia i wiedziałam, że to będzie dobry czas. Uwielbiałam poznawać nowych ludzi, a chłopcy z zespołu rockowego kręcili mnie jak nikt inny. Wyciągnęłam moją nową przyjaciółkę na zakupy. Starałam się ją pociągnąć za język i dowiedzieć się czegoś więcej o chłopakach, ale ona milczała jak zaklęta. Nie wiedziałam nic ponad to, co już dawno znalazłam na jakimś fanowskim blogu. Liam łamał kobiece serca. Natomiast James miał złamane serce przez dziewczynę, która wybrała bardziej wystawne życie od biedowania u boku początkującego rockmana. Wieczór nadszedł szybko, w klubie zjawiłyśmy się punktualnie. Udało mi się też wyciągnąć moją przyjaciółkę, Gwen, na tę imprezę. Stałyśmy przy wejściu, czekając na resztę. Obserwowałam jak zahipnotyzowana zespół rozkładający sprzęt muzyczny. Nie słyszałam ich jeszcze na żywo, ale wierzyłam, że wypadną lepiej niż w internetowych nagraniach. Dołączyła do nas Jo ze swoją kuzynką Kelly i jej mężem Mattem. Światła pociemniały, a moim oczom ukazał się połyskujący napis Księżniczkana koszulceJo.
– O Boże, Jo! Co ty masz na ple... – Nie skończyłam mówić, bo na moich ustach wylądowała czyjaśdłoń.
– Chodź ze mną, wszystko ci wyjaśnię. – Kelly zwróciła się do mnie przyciszonym głosem i pociągnęła mnie w stronębaru.
– O co chodzi? – zapytałam, poprawiając kucyk ciasno związany na czubkugłowy.
– Liam to mój szwagier – powiedziała Kelly, a ja poczułam, że oczy chcą wyjść mi w orbit. – Coś tam się wydarzyło między nim i Jo, ale sprawy się pokomplikowały. Ta koszulka, ten występ to niespodzianka dla niej. Błagam cię, trzymaj język zazębami.
– To fantastyczna wiadomość! Czyżby Liam, łamacz serc, postanowił sięustatkować?
– Wszystko na to wskazuje. – Puściła do mnie oczko i odeszła do naszej grupki, a ja poczłapałam za nią.
Wróciłyśmy właśnie w momencie, kiedy Liam zaczynał śpiewać piosenkę dla Jo. Czułam, że wzbiera we mnie wzruszenie. To było takie piękne i słodkie jak w romantycznych powieściach. Nie wierzyłam, że byłam świadkiem takiej sceny. Wzruszenie wzięło górę i musiałam wierzchem dłoni otrzeć łzę, która pojawiła się w kąciku oka. Nie każdego może spotkać takieszczęście.
Cieszyłem się, że Jo i Liam poukładali swoje sprawy, oboje zasługiwali na szczęście, ale oglądanie, jak robią do siebie słodkie oczka, było nie na mojenerwy…
– Kurwa, nie wierzę. Właśnie zobaczyłem, co to znaczy pieprzyć się wzrokiem. Idźcie już stąd, bo obawiam się, że za moment się na siebie rzucicie, a są rzeczy, których jednak wolałbym nie widzieć. – Musiałem sprowadzić ich na ziemię, choć miałem nadzieję, że nie zabrzmiało to zbyt chamsko. Nigdy, ale to nigdy nie chciałbym ich urazić czy sprawić, by czuli się źle z okazywaniem uczuć i emocji. Było wystarczająco źle, że wcześniej ukrywali, co ichgnębiło.
– Już wchodzimy – powiedział Liam, łapiąc Jo za rękę, a ja poczułem, jakby ktoś zdzielił mnie pięścią w żołądek. Pamiętałem czasy, gdy miałem obok siebie dziewczynę, na którą patrzyłem tak, jak Liam na Jo, dziewczynę, którą mogłem trzymać za rękę, całować i przytulać. Miałem kogoś, kto był dla mnie całym światem. Szkoda, że nie każda dziewczyna może być jak Jo, cholerna szkoda, że musiałem trafić na sukę, dla której najważniejsza w życiu byłakasa…
– Dzieci, tylko pamiętajcie o zabezpieczeniu. – Próbowałem odwrócić ich uwagę od mojego chwilowego zamyślenia. Na pożegnanie Jo pokazała mi język, a w tym samym czasie mój ukochany przyjaciel pokazał mi fucka.
Niby wszystko wyglądało tak, jakby życie moich przyjaciół wracało na normalne tory, jakby każdy był szczęśliwy albo zmierzał ku szczęśliwemu zakończeniu. Zastanawiałem się, jak złym człowiekiem musiałem być w poprzednim życiu, że w obecnym tak cierpiałem. Nie wiedziałem, jak wielkie zbrodnie popełniłem, że nie zasługiwałem na miłość i szczęście. Czułem się, jakbym wpadł do króliczej nory, im bardziej chciałem się z niej wydostać, tym głębiej mnie wciągała. Alkohol stawał się moją ucieczką, muzyka już nie wystarczała, zespół też nie, pragnąłem jedynie ciszy i krótkiej przerwy od myśli i wspomnień. Chwili wytchnienia od życia. Gdybym miał jedno życzenie, które mogłoby się spełnić, chciałbym, żeby ten ból zniknął… Mogłem żyć bez ukochanej osoby u boku, ale nie chciałem czuć bólu zdrady, poczucia bezsilności… Jednak w prawdziwym życiu marzenia się nie spełniają, nie ma złotej rybki czy magicznej lampy z potężnym dżinem i nie widziałem szans, by przeszłość pozwoliła mi o sobie zapomnieć.
***
Nie miałem pojęcia, jak Adrianowi udało się to załatwić, ale mamy to… dostaliśmy propozycję zagrania kilku koncertów w Polsce. Uwielbiałem kameralne koncerty w barach, ale możliwość zaprezentowania się szerszej widowni na prawdziwym koncercie to było coś, obok czego nie mogliśmy przejść obojętnie. Zanim się obejrzałem, mieliśmy ustalony plan działania, zamówione bilety, a jeszcze szybciej staliśmy na lotnisku, czekając na nasz samolot. Choć minął tydzień, dla mnie równie dobrze mógłby być to jeden dzień. Ten wyjazd dawał mi szansę na zajęcie myśli czymś pożytecznym, czymś co było, jest i zawsze będzie dla mnie ważne. Cieszyłem się też na możliwość pozwiedzania Krakowa. Ola, dziewczyna Adriana, po raz kolejny się nami zajęła, oprowadzając po mieście i zapraszając na świetną pizzę. Wszyscy w zespole lubiliśmy dobre jedzenie i żaden z nas się z tym nie krył. Byliśmy dużymi chłopcami, potrzebowaliśmy paliwa, by grać, komponować i występować, przynajmniej tak lubiła o nas mówić Kelly. Choć pizza była rewelacyjna, a dyskusja przy stoliku ożywiona, nie odzywałem się słowem. Próbowałem przetworzyć to, co widziałem, ale oczywiście Jo wyczuła, że coś siędzieje.
– Chyba pęknę z przejedzenia. – Przewiesiła mi głowę przez ramię i byłem pewien, że zobaczyła, na co patrzyłem… – James, przecież jązablokowałeś...
– Zablokowałem, znajomy mi podesłał newsa na jej temat. Ale wali mnie to! Kasuję – powiedziałem i schowałem telefon do kieszeni. – Daj spokój, Jo, nie myślę o niej, słowo harcerza. Cieszmy się sukcesami zespołu. – Uśmiechnąłem się i dołączyłem do dyskusji chłopaków, mając nadzieję, że tyle jej wystarczy, by porzucić temat.
Jednak w mojej głowie ciągle widziałem to zdjęcie. Jej zdjęcie. Z maleństwem na rękach. W białej sukni… I ten podpis…
Zawsze pragnęłam dzieci, tak szybko, jak to możliwe <3 Musiałam długo czekać na odpowiednią osobę, na mężczyznę, z którym mogłabym założyć rodzinę. Kocham cię, Misiaku! <3 #truelove #couplegoals #myworld
Miałem nadzieję, że wyjazd da mi chwilę wytchnienia, ale bardzo się myliłem. Chciałem upić się do nieprzytomności, by przez parę godzin uwolnić się od przeszłości, wspomnień, bólu i wizji kobiety, która była dla mnie całym światem, podczas gdy ja stanowiłem dla niej nic nie wartą zabawką.
Po powrocie z Polski, gdzie ustaliliśmy wszystkie szczegóły, był czas na świętowanie. Postanowiłem też spełnić to, o czym myślałem, siedząc w krakowskiej pizzerii. Ja, alkohol, muzyka w głośnikach, tylko tego potrzebowałem. Tego i cholernego wehikułu czasu, by ostrzec samego siebie, że miłość nie jest dla mnie, że nie warto się zakochiwać. Chyba potrzebuję jeszcze jednego drinka… Zresztą walić szklanki, Jack z butelki też smakuje zajebiście.
Nie czułam się dziś najlepiej, męczył mnie potworny ból głowy i mięśni. Po raz kolejny czekała mnie samotna zmiana w barze. Jo po powrocie do swojego mężczyzny marzeń wyruszyła z chłopakami do Polski. Przez ten krótki czas, kiedy razem pracowałyśmy i czasami spotykałyśmy się z jej znajomymi, poczułam, jak bardzo stajemy się sobie bliskie. Mogłam nieśmiało zacząć nazywać ją przyjaciółką. Odliczałam minuty do zakończenia zmiany, bo umówiłam się dziś z Jo na video rozmowę. Z każdym kolejnym dniem Josephine się przede mną bardziej otwierała i dowiadywałam się nowych rzeczy na temat Jamesa. Z każdą rozmową z Jo moja fascynacja jego osobą słabła, a jej miejsce zastępowała niechęć. Był załamany po rozstaniu z partnerką. Ciągle rozpamiętywał przeszłość, rozdrapywał stare rany i nie dostrzegał, jak cudownych ludzi ma obok siebie i jak wielkie szczęście go spotyka. Automatycznie wykonywałam swoje obowiązki w barze; posprzątałam po zamknięciu i pojechałam z Naną do domu. Nie zważając na nic, wpadłam do swojego pokoju i włączyłam laptopa. Jo była dostępna, więc od razu siępołączyłam.
– Witaj, piękna, jak tam w raju z gwiazdąrocka.
Zobaczyłam na ekranie roześmianą twarz przyjaciółki. Porozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym. Zapewniłam, że wcale nie tęsknię za jej towarzystwem, tylko zwyczajnie potrzebuję pomocy w pracy. Było to wielkie kłamstwo, bo brakowało mi przede wszystkim naszych rozmów, wygłupówi wieczornych wyjść. Dobrze było widzieć radość w jej oczach, która zagościła w nich i nie znikała od momentu pogodzenia się z Liamem. Dowiedziałam się również, że James znowu przysparza zmartwień, bo ponownie ogląda zdjęcia swojej byłej. Gmera w przeszłości jak w cuchnącej brei i nie próbuje wyjść z dołka. Wręcz przeciwnie, ciągle ten dołek powiększa i wpędza się w coraz gorsze samopoczucie, wszystkim psując tym humor. Jo na zakończenie zaprosiła mnie na imprezę do domu Kelly i Matta. Podobno jej kuzynka miała dla nas dobre wieści, no i mogliśmy oblać sukces King Of Sin. Teraz tym bardziej nie mogłam doczekać się ich powrotu.
***
Dni ciągnęły się niemiłosiernie, każdy taki sam i każdy przybliżający mnie do powrotu Jo. Dziś miałam zjawić się na grillu u Kelly, kupiłam piwo, którego nie powinno zabraknąć na imprezie. Oczy zaświeciły mi się z radości, gdy dotarłam na miejsce. Niestety musiałam czekać na Jo i jej księcia z bajki. Nie nudziłam się jednak, bo Kelly zleciła mi zadania: miałam do wyboru albo pomóc jej przy kolacji, albo Mattowi przy rozkładaniu sprzętu grającego. Spojrzałam w kierunku tarasu, gdzie Matt walczył z głośnikami, i postanowiłam zostać z Kelly w kuchni. Kroiłam paprykę, zastanawiając się, kiedy w końcu zjawi się Jo. Wreszcie usłyszałam dzwonek do drzwi i pobiegłam do nich, jakbym była u siebie wdomu.
– Tak się cieszę, że was widzę.
Przytulałam Jo i zastanawiałam się, jak to możliwe, że w tak krótkim czasie wpadłam w rewelacyjną paczkęprzyjaciół.
– Ciebie również dobrze widzieć, mamy co świętować. Chłopcy podpisali ważny kontrakt, ale o szczegółach sami wam opowiedzą. Czekamy tylko na Jamesa, który powinien się zjawić za moment – trajkotała mojaprzyjaciółka.
Obserwowałam jej radość z nutką zazdrości. Też pragnęłam znaleźć faceta, przy którym promieniałabym tak, jak ona teraz. Obserwowałam, jak tych dwoje zakochanych przytula się i patrzy na siebie z pożądaniem. Ich idyllę przerwał dzwoniący telefon Liama. Słyszałam tylko urywki rozmowy, słowo wypadek majaczyło w mojej głowie. W domu Kelly panował chaos, wszystko działo się jak w filmie. Najpierw byliśmy szczęśliwi, cieszyliśmy się z sukcesu chłopaków, potem całą radość szlag trafił. Każdy z członków imprezy wskoczył do samochodu i odjechał. Każdy poza mną. Stałam jak kołek i zastanawiałam się, co też, do jasnej cholery, się dzieje. Zostałam w obcym dla mnie miejscu zupełnie sama... Sięgnęłam po telefon i wybrałam numer Jo, dzwonek brzęczał, ale nikt nie odbierał. To samo było, gdy dzwoniłam do Kelly. Przecież nie mogłam wrócić do siebie, zostawiając otwarty domprzyjaciół.
– Kurwa! – wrzasnęłam.
Żeby zająć czymś myśli, zaczęłam sprzątać po niedoszłej imprezie. Mieszkanie Kelly było przytulne i pełne rozmaitych bibelotów. Moją uwagę przykuła jednak półka z książkami. Śledziłam wzrokiem tytuły umieszczone na regale. To właśnie świat książek był moją odskocznią od problemów, jeśli te mnie przytłaczały. To literatura pomogła mi wyjść z dołka, w którym się znalazłam. Literatura i Nancy. Dochodziła północ, telefon nadal milczał jak zaklęty, nie miałam zamiaru dłużej czekać. Napisałam wiadomość do Jo i Kelly, że wracam do siebie, klucze będą mogli odebrać w barze. Zrobiłam jeszcze obchód po pomieszczeniach, żeby sprawdzić, czy wszystkie okna są pozamykane. Upewniwszy się, że wszystko jest tak, jak być powinno, wyszłam na zewnątrz. Przywitał mnie przyjemny chłód i lekki deszczyk. Będąc już w ciepłym pokoju w niewielkim domku Nancy, dostałam wiadomość od Jo. Napisała tylko, że rano wpadną po klucze. Nie odpisałam, nie chciałam pytać, co się wydarzyło.
Położyłam się na łóżku w swoim pokoju i założyłam ręce za głowę. To pomieszczenie było moją samotnią, zawsze mogłam tutaj w spokoju pomyśleć. Może wystrój nie prezentował się jak z katalogu, chyba że takiego z wczesnych lat osiemdziesiątych. Nic nadzwyczajnego: niewielkie biurko założone stertą kartek, notatek z uczelni. Szafa, z której ubrania niemalże same wychodziły przez niedomykające się drzwi. Do tego najlepsze miejsce w świecie - dwa wielkie regały książek. Dla większości ludzi powieści, które czytałam, były literaturą niskich lotów. Mnie nie przeszkadzało takie gadanie. Uwielbiałam romanse, nawet jeżeli w niektórych z nich wampiry świeciły. Przytuliłam głowę do poduszki i zamknęłam powieki z nadzieją, że wkrótce Morfeusz mnieutuli.
– Celia, wstań! Ktoś do ciebie! – krzyczała mi wprost do ucha Nancy, wyrywając mnie ze snu. – Wstawaj, dziecko, na dole czeka Jo. Zlituj się nad nią, wygląda, jakby coś ją trapiło.
Przypomniałam sobie wczorajszy wieczór i zerwałam się na równe nogi. Byłam ciekawa, co się wydarzyło. Wiedziałam, że coś niedobrego spotkało Jamesa, tylko tyle udało mi się wywnioskować z ich wczorajszych rozmów. Założyłam szybko jeansy i bluzę z kapturem. Wyszłam z pokoju, przemierzając szybkim krokiem wąski korytarzyk łączący moją sypialnię ze schodami prowadzącymi do salonu. Domyśliłam się, że właśnie tam Nancy zaprosiła Jo. Nie myliłam się. Gdy weszłam do pokoju, zobaczyłam moją przyjaciółkę siedzącą w wielkim kwiecistym fotelu. Wyglądała, jakby nie spała całą noc, białka miała przekrwione. Wyglądała źle, a sińce pod oczami i trupioblady kolor cery nie dodawały jejuroku.
– Cześć – powiedziała cicho. – Wybacz, że tak cię wczoraj zostawiliśmy. James miał wypadek, nadal jest nieprzytomny… najbliższe dni będą decydujące – mówiła, nie patrząc mi w oczy, przy ostatnich słowach głos zaczął jej się łamać.
Podeszłam i przytuliłam ją, we mnie również zaczynały budzić się emocje. Nie znałam Jamesa wystarczająco długo, ale był przyjacielem, a przede wszystkim był człowiekiem i zasługiwał na zainteresowanie. Miał na świecie ludzi, którym na nim zależało. Tym bardziej nie rozumiałam, dlaczego nie szanował swojego życia. Jak nikt inny wiedziałam, że życie jest darem... Choć nauczyła mnie tego dopieroNancy.
– Tak bardzo mi przykro, Jo. Mogę jakoś pomóc? – zapytałam i wypuściłam ją zobjęć.
– Dzięki, Celia, ale nie wiem, jak miałabyś pomóc. Wezmę klucze i pojadę z Liamem do Kelly. Spotkamy się dopiero jutro w pracy, dziś Nancy kategoryczne zabroniła mi przychodzić do baru. Pewnie wystraszyłabym wszystkich klientów.
Skinęłam głową, Jo musiała odpocząć i pozbierać myśli.
Pożegnałyśmy się, a potem powlekłam się do kuchni w poszukiwaniu kawy. Jeżeli miałam przetrwać dzisiejszy dzień, potrzebowałam kawy... Najlepiej dożylnie. Byłam uzależniona od kofeiny i nie mogłam nic na to poradzić. W kuchni zastałam Nancy na honorowym miejscu przy niewielkim okrągłym stoliku, który lata świetności miał już dawno zasobą.
– Jo to bardzo dobra dziewczyna – odezwała się moja przyszywana babcia, nie odrywając wzroku odgazety.
– Zgadzam się, Nancy, ale ty w każdym widziszdobro.
– Bo ono jest w każdym, Celio. Tylko niektórzy nie pozwalają, aby zwyciężyło nad złem.
Nie mogłam uwierzyć, że w tej kobiecie jest tak wiele miłości i empatii. Była jedyną znaną mi osobą, która kochała wszystkich i wszystko. Aż dziw, że nigdy nie założyła własnej rodziny. Może dlatego z taką ochotą wyciągnęła do mnie pomocną dłoń i stworzyła dla mnie dom, którego nigdy wcześniejnie miałam.
Pik. Pik. Pik.
Głośny dźwięk przebił się do mojej świadomości. Nie miałem pojęcia, gdzie byłem ani co się ze mną działo. Czułem ból, powoli pojawiały się przebłyski tego, co się wydarzyło. Jej zdjęcie, ból, który rozsadzał mnie od środka, wódka, później Jack Daniels, samochód…
– Obudź się James, kochamy cię…
Rozpoznałem głosJo.
Nie miałem siły, by otworzyć oczy, odpłynąłem w nicość.
***
Nie wiedziałem, ile czasu minęło, gdy znów dobiegł mnie ten irytujący dźwięk i głos mojegoprzyjaciela.
– Dlaczego on się nie budzi? Mówił pan, że powinien się wybudzić! Minęły trzy dni… – urwał.
Słysząc rozpacz w jego głosie, chciałem złapać go za rękę i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Krzyczałem w myślach OBUDŹ SIĘ, jednak wszystko na nic. Po raz kolejny zapadłem wsen.
***
– Wiem, że za mną nie przepadasz, ale Jo prosiła, żebym przy tobie posiedziała i potrzymała cię za rękę. Lekarz mówi, że to pomaga.
Co do cholery myślała sobie Jo, prosząc Celię, by się mnąopiekowała?!
– Narozrabiałeś, wiesz? Ale musisz się obudzić. Masz tu ludzi, którzy cię kochają, Liam wariuje, Kelly odchodzi od zmysłów. Obudź się, James.
Czułem, jak głaskała mnie po ręce, jej delikatny dotyk mnie uspokajał, jednak ból, który czułem, był silniejszy. Po raz pierwszy przyszła mi go głowy myśl, że tak naprawdę wcale nie chcę się obudzić. Ciemność witała mnie serdecznie, nie było w niej bólu, cierpienia i złamanego serca. Zapadłem się w niej i już nie chciałem przytomnieć.
***
Moje życzenie jednak się nie spełniło, po raz kolejny obudziły mnie odgłosyrozmowy.
– Panie Taylor, z medycznego punktu widzenia pana przyjaciel powinien się obudzić. Z tego, co powiedziała mi pana dziewczyna, James był w złym stanie psychicznym i to tutaj dopatrywałbym się problemu. Nie ocknie się, dopóki tego nie zechce. Ludzki umysł to potężne narzędzie…
Doktorek miał rację, nie chciałem się budzić, żyć w świecie, w którym miłość boli, w którym większość kobiet patrzy na zawartość portfela. Nie każdy dostanie szansę na miłość taką, jak ta Liama i Jo czy Matta i Kelly. A ja pragnąłem miłości, rodziny i szczęśliwego zakończenia, tęskniłem do czegoś, czego nigdy nie zaznałem, a pragnąłem tego tak mocno, że aż bolało. Jeśli moje całe życie miało wyglądać tak jak ostatnie lata, to wolałem zasnąć i już nigdy nie otworzyć oczu…
Dni mijały jak szalone, a we mnie rósł niepokój o Jamesa. Jo, kiedy spotykałyśmy się na zmianie w restauracji, wyglądała jak z krzyża zdjęta. Podejrzewałam, że kiepsko sypia Podejrzewałam, że kiepsko sypia. Wiedziałam, że przesiaduje u przyjaciela w szpitalu, spędza z nim każdą wolną chwilę. Po ostatnim dniu, kiedy poprosiła mnie o pomoc przy Jamesie, zmieniałyśmy się dyżurami. Chciałyśmy, aby ciągle ktoś obok niego był, to podobno miało pomóc. Nie wierzyłam, że słyszy albo cokolwiek rozumie. W tej chwili wyglądał jakby spał i miał wszystkich głęboko w nosie. Weszłam do sali oświetlonej zbyt jasnym światłem i odruchowo zmrużyłam oczy. Na krześle przy łóżku zastałam Liama, nie wyglądał lepiej niż Jo, ale starał się trzymać. To przykre, że kiedy w końcu udało mu się poukładać swoje życie z ukochaną, najlepszy kumpel wywinął mu taki numer. Nie wiedziałam, co sobie myślał ten dupek James, ale szczeniackim zachowaniem zranił wszystkich swoichprzyjaciół.
– Zmienię cię – zwróciłam się do Liama – idź do Jo, ona też teraz potrzebuje twojego wsparcia.
Uśmiechałam się blado i klepnęłam go po ramieniu. Pożegnaliśmy się w milczeniu i widziałam, jak odchodzi ze spuszczoną głową. Nie mogłam się powstrzymać i ścisnęłam Jamesa zarękę.
– Jesteś samolubnym gnojkiem, wiesz? – wyszeptałam i wyznałam wszystko to, co kłębiło się w mojej głowie. – Masz koło siebie tak wielu ludzi, którzy cię kochają. Pragną twojego szczęścia i zdrowia, a ty kurczowo trzymasz się jakiejś pieprzonej przeszłości. Nie doceniasz tego, co masz. Nie wierzę, że mnie słyszysz, nie wierzę, może dlatego mam odwagę powiedzieć ci wszystko prosto w twarz. Niewielu jest ludzi, którzy mają przy sobie tak oddanych przyjaciół jak ty. Drzwi do kariery muzyka stoją przed tobą otworem, a ty możesz to wszystko zaprzepaścić piciem na umór i rozwalaniem się po drzewach. Liam powinien teraz uprawiać dziki seks ze swoją ukochaną, a obydwoje przesiadują tu, zamartwiając się o twoją żałosną dupę. Ja nie mam zamiaru się nad tobą użalać... nie będę szlochać w rękaw i myśleć, co zrobić, żebyś do nas wrócił. Wyglądasz żałośnie, a zarost masz jak najgorszy menel spod monopolowego.
Przerwałam swój monolog i rozejrzałam się po pomieszczeniu, w małej salce były tylko pikające ustrojstwa i nic, co byłoby mi potrzebne. Wyszłam z pokoju, przechodząc szybkim krokiem do gabinetupielęgniarek.
Zapukałam i niepewnie uchyliłam drzwi. W środku zastałam kobietę w średnim wieku z wysoko upiętym kokiem na czubkugłowy.
– Przepraszam, że przeszkadzam. W sali nieopodal leży James, mój – zawiesiłam na moment głos, aby dobrać odpowiednie słowa – znajomy. Wygląda koszmarnie, czy mogłabym googolić?
– Oczywiście, kochaniutka, możesz robić, co tylko chcesz. Grunt to nie odłączać maszyn wspomagających funkcje życiowe. – Starsza pielęgniarka uśmiechnęła się promiennie i puściła do mnieoczko.
– Dziękuję za informację.
Ukłoniłam się i zamknęłam za sobą drzwi. Zeszłam do pobliskiego sklepiku, żeby zaopatrzyć się w maszynkę jednorazową i piankę do golenia. Maszynki wzięłam dwie, bo James wyglądał, jakby miał w planie dodatkową pracę Mikołaja w centrum handlowym. Wracając do sali, poprosiłam uprzejmą pielęgniarkę o niewielką miskę. Przystąpiłam do operacji pod tytułem przywracanie Jamesowi ludzkiego wyglądu. Zarost może nie był jakoś szczególnie długi, ale twardy jak drut. Sama plastikowa jednorazówka nie da mu rady. Wysypałam zawartość torebki na podłogę w poszukiwaniu nożyczek, znalazłam niewielkie do paznokci. Może mi się uda nimi coś zdziałać. Położyłam ręcznik na pościeli i zaczęłam przycinać brodęJamesa.
– Jak pierwszy raz zobaczyłam cię na żywo, myślałam, że zejdę ze szczęścia. Uwielbiam to, jak grasz, twój głos jest nieziemski, ale to, jak bardzo masz w dupie swoich przyjaciół sprawia, że przestaję cię podziwiać. Może i na scenie jesteś niczym młody bóg, ale w rzeczywistości stałeś się upadłym aniołem – szeptałam pod nosem, nie przestając go golić. – Gdybym tylko zaznała w życiu takiej miłości, jaką darzą cię twoi bliscy, byłabym innym człowiekiem, mniej zimnym. Nie wiem, jaka wyglądała twoja przeszłość, ale znam twoją teraźniejszość. Zazdroszczę, że masz wokół siebie wielu ludzi, którym na tobie zależy. A ja w życiu mam tylko Nancy, i to też od niedawna. Dobrze jest patrzeć na życie nie tylko przez pryzmat samego siebie, ale również przez ludzi, którzy nas otaczają. Żyć dla innych, dla przyjaźni... ona jest podobno wieczna.
Skończyłam golenie i podziwiałam swoje dzieło. Udało mi się go zaciąć tylko dwa razy, zrobiłam to naprawdę niechcący. Jeżeli byłby przytomny, to zrobiłabym mu większą krzywdę i potrząsnęła nim, żeby sięogarnął.
– Lepiej, żebyś ruszył swój żałosny tyłek i zaczął do nas wracać. Czekają was koncerty w Polsce, chłopcy byli tacy szczęśliwi, a teraz wszystko legnie w gruzach przez pana, użalam się nad sobą, Jamesa. – Wpatrywałam się w przystojną twarz muzyka i mogłabym przysiąc, że poruszył powiekami. Szybko jednak przekonałam samą siebie, że to tylko złudzenie. Pobożne życzenie, żeby w końcu coś się zmieniło, żeby James chciał do nas wrócić. Siedziałam na krześle obok łóżka i delikatnie zaczęłam gładzić jego dłoń. Chciałabym, żeby się obudził, żeby rzucił jakimś dowcipem, żeby Jo przestała się zamartwiać... Chciałabym wiedzieć, co sprawiło, że przestał szanować swoje życie. Powiedzieć mu o sobie i o wszystkich tych chwilach, w których chciałam zniknąć z powierzchni ziemi. Byłam najlepszym przykładem tego, że można znaleźć się na samym dnie, od którego nie chcesz się sam odbić. A jednak wystarczyło spotkać ludzi, którzy w nas uwierzą i wyciągną do nas pomocną dłoń w chwili, kiedy sami przestaliśmy w siebie wierzyć.
Echo przeszłości
Copyright © Ewelina Nawara & Justyna Leśniewicz
Copyright © Wydawnictwo Inanna
Copyright © MORGANA Katarzyna Wolszczak
Wszelkie prawa zastrzeżone. All rightsreserved.
Wydanie drugie, Bydgoszcz 2024r.
druk ISBN 978-83-7995-763-7
ebook ISBN 978-83-7995-764-4
Redaktor prowadzący: Marcin A. Dobkowski
Redakcja: Barbara Mikulska
Korekta: Bożena Walewska
Korekta techniczna: Beata Paździurkiewicz
Adiustacja autorska wydania: Marcin A. Dobkowski
Projekt okładki: Ewelina Nawara
Skład i typografia: www.proAutor.pl
Książka ani żadna jej część nie może być przedrukowywana ani w jakikolwiek inny sposób reprodukowana czy powielana mechanicznie, fotooptycznie, zapisywana elektronicznie lub magnetycznie, ani odczytywana w środkach publicznego przekazu bez pisemnej zgodywydawcy.
MORGANA Katarzyna Wolszczak
ul. Kormoranów 126/31
85-432 Bydgoszcz
www.inanna.pl
Książka najtaniej dostępna w księgarniach
www.MadBooks.pl
www.eBook.MadBooks.pl