W rytmie miłości - Ewelina Nawara & Justyna Leśniewicz - ebook + audiobook
BESTSELLER

W rytmie miłości ebook

Ewelina Nawara & Justyna Leśniewicz

4,4

Opis

Dla ukochanej był w stanie poświęcić wszystko. Pasję, pracę, przyjaciół, całe swoje dotychczasowe życie. Niestety czasami „wszystko” nie wystarcza, a na końcu pozostaje tylko dojmujący smutek i rozczarowanie. I pytanie, czy prawdziwa miłość może wymagać wyrzeczenia się samego siebie?

Kiedy poukładany i zaplanowany świat Adriana wali się jak domek z kart, pozostaje mu tylko jedno miejsce, gdzie może zacząć od nowa. Wraca więc do przyjaciół, by razem z nimi znów tworzyć muzykę. Nie wie, że jedna z jego przyjaciółek od dawna jest nim zauroczona i nie potrafi o nim zapomnieć…

Czy na przyjaźni można zbudować trwały związek? Czy Adrian jest gotów ponownie zaufać kobiecie? A może już na zawsze zostaną zamknięci w friendzone?

Zanurz się w tej pełnej niespodzianek historii rozgrywającej się w rytmie miłości!

 

Kolejna porcja wzlotów i upadków w zespole Kings of Sin zadowoli fanów serii. „W rytmie miłości” pokazuje, że miłość często bierze górę nad przyjaźnią i mimo chęci zduszenia jej w sobie, uzupełnia te uczucia, zaczynając w ten sposób piękną miłosną historię. Właśnie taką, jak w trzecim tomie serii Kings of Sin.
Małgorzata Falkowska, autorka powieści dla kobiet

 Kolejny tom mojej ulubionej serii Kings of Sin. Ach, jak tu iskrzy! Słowne potyczki, błyskotliwe dialogi i cięty humor. Dylematy nietuzinkowych bohaterów porwały mnie już od pierwszej strony. Tęskniłam do Nottingham i gromadki niepokornych młodych ludzi, których łączy przyjaźń, muzyka... a może coś jeszcze? Przekonajcie się sami! Serdecznie polecam!
Agnieszka Zakrzewska, autorka powieści „Znam twoją tajemnicę”

 Zakochane serce czasami gubi właściwy rytm, a fałszywa nuta potrafi zniszczyć najpiękniejszą melodię. „W rytmie miłości” to emocjonująca opowieść o dwójce przyjaciół, którzy mimo zakrętów losu uparcie poszukują prawdziwego uczucia. Fani Kings of Sin z pewnością będą zachwyceni powrotem swoich starych znajomych z poprzednich tomów serii. Polecam!
Maria Zdybska, autorka serii Krucze Serce

 Zespół, który jest jak rodzina, muzyka, która wzbudza wiele emocji, a to wszystko okraszone dużą dawką uczuć w tym miłości, o jakiej marzy niejedna kobieta. Ewelina z Justyna odkryły idealny przepis na powieść, która porwie czytelnika bez reszty i pozostawi niedosyt. „W rytmie miłości” to historia o tym, że marzenia się spełniają, a los czasami dorzuca nam od siebie gratis, który potrafi być nie tylko wyzwaniem, ale przede wszystkim sposobem na scementowanie tego, co niedawno wykiełkowało... Polecam i czekam na więcej!
Magdalena Jarząbek, Czytam w pociągu

 Myślałam, że Ewelina i Justyna niczym mnie już nie zaskoczą. A potem przeczytałam „W rytmie miłości” i przepadłam. Każda kolejna część jest lepsza od poprzedniej. Przeczytaj i przekonaj się sama.
Patrycja Wakuła, @kredzia

Ewelina Nawara i Justyna Leśniewicz stworzyły kolejną przyjemną historię, w której muzyka i uczucia to elementy nieodłączne. „W rytmie miłości” to poruszająca opowieść o dwójce ludzi, którzy wiele rzeczy w swoim życiu muszą poukładać na nowo, aby móc ruszyć z miejsca i dać sobie szansę na to, aby przyjaźń mogła przerodzić się w coś więcej. Ale czy im się to uda? Sami wiecie, gdzie możecie znaleźć odpowiedź na to pytanie!
Katarzyna Ewa Górka, @katherine_the_bookworm 

„W rytmie miłości” to chwytająca za serce opowieść o źle ulokowanych uczuciach, utraconej nadziei i odnalezionej miłości. A także o przyjaźni, lojalności i wierności sobie. To najpiękniejsza historia miłosna, jaką kiedykolwiek opowiedziano. Urokliwa, wzruszająca, refleksyjna. Gwen i Adi wiele razy staną przed trudnymi wyborami. Ile będą musieli poświęcić, aby ich serca mogły w końcu zagrać wspólną melodię? Sprawdźcie i przekonajcie się sami. Serdecznie polecam!
Monika Maliszewska, @maitiri_books 

W rytmie miłości” to rewelacyjna historia, w której miłość przeplata się z muzyką. Pożądanie, wciągająca akcja i świetny finał - tego tu nie zabraknie.
Agnieszka Nikczyńska-Wojciechowska, Książki takie jak my

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 305

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,4 (612 oceny)
373
134
84
19
2
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
DominikaCzyta

Nie oderwiesz się od lektury

Kolejna rewelacyjna historia spod pióra Pani Eweliny i Justyny. Pełna emocji, uczuć. Pokazująca, że miłość potrafi zaskoczyć. Dającą nadzieję na lepsze dni. Idealna na letni wieczór.
10
lenafeyra91

Nie oderwiesz się od lektury

Najlepsza jak do tej pory z tej sagi! Pokochałam całą ekipę i nie mogę się doczekać ich dalszych przygód 😍
00
Agata-Akasha

Nie oderwiesz się od lektury

Damian zdecydowanie ulubiony partner :)
00
Ulatam

Dobrze spędzony czas

bez zachwytu.
00
reggie12

Z braku laku…

ot taka sobie lekka historyjka
00

Popularność




Dla wszystkich tych, którzy przekonalisię,

że tylko prawdziwa miłość dodaje skrzydeł isprawia,

że chce się wzlecieć jeszczewyżej.

Prolog

Miłość, przyjaźń, rodzina. Nic nie jest nam dane na zawsze. Żyjemy, kochamy, oddajemy komuś serce tylko po to, by zostało rozerwane na kawałki. Chowamy się za swoimi obawami, bojąc się wykonać kolejny krok. Ultimatum, które niszczy marzenia. Samotność, która zżera od środka. Mężczyzna, który kochał całym sobą i zostawił wszystko dla ukochanej. Kobieta, która obdarzyła uczuciem zajętegomężczyznę.

Los bywa przewrotny, łączy ludzi, nawet jeśli się tego nie spodziewają. Przyjaźń może przerodzić się w cośinnego.

Poznajcie historię dwójki niezwykłych ludzi, którzy muszą na nowo zbudować swoje życia… By w końcu ich serca biły we właściwymrytmie.

I’m falling apart

I’m barely breathing

With a broken heart

That’s still beating

In the pain

There is healing

In your name

I find meaning

So I’m holdin’ on, I’m holdin’ on, I’m holdin’ on

I’m barely holding on to you

Broken, Lifehouse

Adrian

Dalej nie mogłem uwierzyć, że to mój ostatni koncert. Czułem się, jakbym rezygnował z samego siebie, jednak dla niej zrzuciłbym własną skórę. Bolało mnie postawione ultimatum, ale rozumiałem, że Ola chciała mieć mnie obok siebie, spać w jednym łóżku, układać sobie życie, bo czułem tosamo.

Rok temu chodziliśmy z moją dziewczyną i zespołem po Krakowie, pokazując im nasze miasto; Ola szalała z Jo, a teraz nie pojawiła się nawet na występie. Nie zamierzała brać udziału w mojej dziecinadzie… Byłem tak rozdarty pomiędzy miłością do niej a niepohamowaną pasją, że najchętniej wyrwałbym sobie serce, by przestać czuć tyle naraz. Cieszyłem się z tej trasy, cieszyłem się, gdy patrzyłem na zakochanych Jo i Liama, i tak cholernie im zazdrościłem. Tego, że dalej będą robić to, co kochają. Że nie muszą dokonywać takich wyborów. Że wrócą razem do Nottingham, a ja zostanę tutaj. Będę zajmował się czymś, czym nigdy nie pragnąłem. Mogłem się założyć, że rodzice skakali z radości na wieść, że wracam i zacznę pracę w gospodarstwie. W miejscu, z którego uciekłem doUK.

Ani Ola, ani oni nie traktowali muzyki jako czegoś więcej niż hobby. Ich zdaniem już dawno powinienem porzucić to dziecinne zajęcie i pomyśleć o przyszłości. Miałem wrażenie, jakby zapominali, że pracowałem naetacie.

Bałem się powrotu do kraju i tego, co mnie tu czekało, jednak najbardziej obawiałem się, że mój zastępca w Kings of Sin okaże się lepszy, że z nim zespół osiągnie sukces, o którym marzyliśmy. W przeciwieństwie do chłopaków nie łudziłem się, że Ola zmieni zdanie i zauważy, iż muzyka, gra z przyjaciółmi jest dla mnie czymś więcej niż zabawą. Nawet nie śniłem o tym, by wyjechała ze mną do Nottingham. Musiałem przełknąć gorzką pigułkę rozczarowania i wziąć w garść, by nasze wspólne życie było szczęśliwe, by nigdy więcej nie musiała posunąć się do postawienia mi kolejnegoultimatum.

Przed samym wyjściem na scenę potarłem trzy razy pałeczki – taki mój rytuał na szczęście. Wiedziałem, że ten występ wiele znaczy nie tylko dla mnie, ale także dla Jamesa, który chciał wyśpiewać swoją duszę dla dziewczyny. Dla zwariowanej i wrednej kobiety, która szturmem wtargnęła do jego codzienności i kopała w ten jego żałosny tyłek za każdym razem, gdy tegopotrzebował.

Na scenie liczył się tylko wygrywany przeze mnie rytm. Byłem tylko ja i muzyka. W przeciwieństwie do Liama i Jamesa nie miałem pojęcia o komponowaniu, nie chciałem stawać przed publicznością i śpiewać, choć czasami nabazgrałem jakiś tekst po polsku. Jednak pragnąłem tylko grać, doświadczać tego niezwykłego uczucia przepływającego przez ciało aż po duszę. Żadne słowa nie mogły oddać tego, co działo się ze mną, gdy uderzałem pałeczkami w bębny i talerze, gdy wybijany rytm przejmował kontrolę, odrywał mnie od problemów, pozwalał na wytchnienie. Dawałem z siebie wszystko, już po paru piosenkach czułem, jak koszulka klei mi się do pleców. Gdy przyszła pora na Echo przeszłości, James strzelił wzruszającą przemowę i, ku naszemu zaskoczeniu, okazało się, że Celia pojawiła się na koncercie. Gdyby tylko Ola zrobiła tosamo…

***

Siedzieliśmy w Polskim Pubie, świętowaliśmy zakończenie trasy i opijaliśmy moje pożegnanie z zespołem. Jo, Gwen i Celia opowiadały, co działo się podczas naszej nieobecności, a ja próbowałem robić dobrą minę do złejgry.

W pewnym momencie dziewczyny przesiadły się tak, by poplotkować z Lilą, więc skorzystałem z okazji i przysunąłem się doJamesa.

– Jesteś pewny? Że zostajesz? – walnął bez ostrzeżenia mójprzyjaciel.

Cholera, nie, nie byłempewny.

– Co innego miałbym zrobić? Kocham ją… Ale mamprośbę.

– Wal, wiesz, że zrobię dla ciebie wszystko. No, może poza pasującymi tatuażami, to byłoby zbytbabskie.

– Przechowasz moją perkusję? Ola chce, żebym znalazł dorosłe zajęcie… Gdybym ją tu miał, za bardzo kusiłoby mnie granie. – Wypowiedzenie tych słów wiele mniekosztowało.

– Cholera, Adi, ta sytuacja jest chora. OK, rozumiem, że chce, byś był przy niej, a nie tysiące kilometrów dalej, ale porzuceniepasji?

– Co mam cipowiedzieć?

Przyjaciel nie odpowiedział, tylko mnieprzytulił.

– Idę zapalić i się przewietrzyć – rzuciłem, podnoszącsię.

– Od kiedy typalisz?

– Od kiedy wszystko sięwali…

Wyszedłem przed lokal, usiadłem na ławce nieopodal i wyciągnąłem papierosy. Pomagały mi się uspokoić, a teraz czułem, jakbym miał wybuchnąć. Albo złością, albo płaczem – sam nie wiedziałem, co gorsze. Po chwili miejsce obok zajęła Gwen. Lubiłem ją, choć była nieśmiała. Przy nas jednak coraz częściej rzucała żartami, pozwalała sobie na relaks. Dodatkowe punkty zyskała za pomoc Celii w przerobieniu sypialni Jamesa na królestwo małychksiężniczek.

– Czemu wyszłaś? Nie bawisz siędobrze?

– Wyszłam, bo się martwiłam. W sumie teraz martwię się jeszczebardziej.

– Czemu?

– Bo patrzę na ciebie i widzę to, co próbujeszukryć.

Gwen

Kiedy Celia przyszła do mnie z propozycją wspólnego wyjazdu do Polski, pomyślałam, że to szalone. Rzecz w tym, że z moją przyjaciółką nigdy nie było nudno, można powiedzieć, że idealnie się uzupełniałyśmy. Ja byłam milcząca, zamykałam się w świecie literatury, Celia za to pozostawała wulkanem energii, choć niewiele osób wiedziało, że ukrywa się za maską. Choć ciągle nie mogłam uwierzyć, że to wszystko działo się naprawdę, niezaprzeczalny był fakt, iż siedziałam teraz w barze w towarzystwie bliskich i świętowałam sukces Kings of Sin… Jednak trudno było cieszyć się z trasy koncertowej, skoro jeden z członków zespołu właśnie się z namiżegnał.

Adrian był moim ideałem – zabawny, przystojny, oddający się wielkiej pasji. Jego jedyną „wadą” była Ola, dziewczyna, którą kochał całym sercem. Musiał ją kochać bardziej niż muzykę, skoro przystał na ultimatum. Nie mogłam tego zrozumieć, nie potrafiłam wyobrazić sobie, jak można w ten sposób ograniczać osobę, którą darzy się uczuciem. Czy miłość nie powinna dodawać skrzydeł, zamiast jepodcinać?

Obracałam w dłoniach szklankę wypełnioną drinkiem i obserwowałam Adriana z ukrycia. Na jego twarzy widoczne były emocje, które się w nim kotłowały. Wyglądał nie tylko na przygnębionego czy smutnego… Miałam wrażenie, że stracił ten błysk w oku, który tak bardzo mi się podobał. Może to muzyka sprawiała, że jego wzrok się skrzył? Teraz jego serce zostało podzielone na pół. Kochał Olę i chciał dla niej poświęcić wszystko, jednak muzykę też kochał… Ostatecznie nie na tyle, żeby poświęcić dla niej swójzwiązek.

Kiedy Adi zerwał się i wyszedł, musiałam postąpić tak samo. Łaknęłam rozmowy z nim. Pragnęłam go pocieszyć, choć nie miałam pojęcia jak. Wstałam z miejsca, może odrobinę zbyt gwałtownie, i skierowałam się na zewnątrz. Od razu zlokalizowałam Adriana na ławce znajdującej się naprzeciwko baru. Odetchnęłam głęboko, usiłując dodać sobie odwagi, i ruszyłam do chłopaka. Po chwili zajęłam miejsce obok niego; Adi siedział z papierosem w dłoni. Nie miałam pojęcia, żepalił.

– Czemu wyszłaś? Nie bawisz się dobrze? – zapytał, spoglądając na mnie spod zmrużonychpowiek.

– Wyszłam, bo się martwiłam. W sumie teraz martwię się jeszczebardziej.

– Czemu?

– Bo patrzę na ciebie i widzę to, co próbujeszukryć.

– Ta cała sytuacja jest popieprzona, czasami mam wrażenie, że jestem tylko obserwatorem, a każdy stara się mnądyrygować.

– Nieraz tak w życiu bywa, miłość zmusza do wyrzeczeń – powiedziałam wbrew temu, comyślałam.

Pragnęłam krzyknąć, że nie musi rezygnować ze swoich marzeń, bo nie tak wygląda związek. Ale milczałam. Milczałam, wpatrując się w Adriana, którym targały sprzeczne emocje. Który miotał się między tym, co chciałby zrobić, a tym, copowinien.

– Mogę cię przytulić? Tak po przyjacielsku, na osłodę. Czuję w sobie dziwny lęk przed tym, że już się nie zobaczymy – wyznałam i spuściłam wzrok na dłonie. Skarciłam się w duchu za to, czego pragnęłam, bo w całej swojej naiwności zauroczyłam się facetem, który należał doinnej.

Adrian bez słowa się przysunął i objął mnie ramieniem. Instynktownie oparłam na nim głowę. Siedzieliśmy tak przez chwilę w milczeniu, a je przeklinałam moje serce, które przyspieszyło, ignorując głosrozsądku.

– Myślisz, że jeszcze kiedyś się spotkamy? – spytałam.

– Mam nadzieję, że tak. Będę tęsknił za wami, za tobą, Celią, chłopakami. Przez długi czas byli moją rodziną. Ty, Jo i Celia też się niąstałyście.

– Będzie mi, to znaczy nam, ciebie brakowało. Nawet nie wiesz, jak bardzo. – Nikt nie wie, ale będę musiała nauczyć się żyć z myślą, że nie ma go wpobliżu.

– Mnie też będzie was brakować. Nawet nie masz pojęcia, jakbardzo.

Siedzieliśmy tak, wpatrzeni w niebo, rozmawiając o tym, co już było, i o tym, co jeszcze może się zdarzyć. Jego zapach i ciepło ciała działały kojąco niczym balsam. Pragnęłam pozostać w tej pozycji na zawsze, niestety musieliśmy wracać do rzeczywistości. Do przyjaciół, do świata, w którym ja i Adrian to dwie osobne dusze… nigdy niejedność.

Adrian

Odnalezienie się w nowej rzeczywistości w Polsce było trudne. Nie pomagały wieczne humorki Oli. Wydawać by się mogło, że mój powrót do domu, do niej, powinien ocieplić nasze relacje, a było… trudno. Rodzice też nie dali mi za wiele czasu na przystosowanie się – tata od razu wyznaczył zadania, żadne z nich nie zapytało, czy nie chcę znaleźć innej pracy. Po prostu założyli, że będę robił to, co dla nich było pasją, a dla mnie znienawidzoną czynnością. Wstawałem wcześnie rano, jadłem śniadanie przyszykowane przez mamę, odhaczałem punkty z listy, po czym wracałem do obiad i spędzałem czas z Olą. Wieczorami kładłem się do łóżka, czując się cholernie samotnie. Mieszkanie w UK, z dala od Oli, nie było takie złe. A pobyt w Polsce? Wydawać by się mogło, że miałem obok siebie najbliższych ludzi, ale odnosiłem wrażenie, jakby nie byłonikogo.

Moja dziewczyna poprosiła dziś, żebym podrzucił ją do ulubionej fryzjerki. Chodziła ciągle do tej samej, jakby nie mogła znaleźć sobie kogoś w pobliżu. Byłem ciekaw, jak długo będę musiał na niączekać…

Z rozmyślań w poczekalni wyrwał mnie dźwięk nadchodzącej wiadomości. To James chciał wiedzieć, co nowego. Zastanawiałem się, czy znaleźli już kogoś na moje miejsce i jak radzi sobie Lila. Chciałbym być tam z nimi, pracować w nowym studiu i grać do wymyślonych przez nich kawałków. Zamiast tego tkwiłem w miejscu, do którego nie chciałemwracać.

– Jak ci się podoba? – zapytała Ola, która właśnie wstała z fryzjerskiegofotela.

– Piękna jak zawsze – odpowiedziałem i podszedłem doniej.

Chwyciłem jedną ręką jej kark, drugą objąłem w pasie i przyciągnąłem dziewczynę dopocałunku.

– Adi, opanuj się. – Odepchnęła mnie delikatnie. – Pani Basiu, widzimy się za dwamiesiące?

– Do zobaczenia, Oleńko – odpowiedziałafryzjerka.

A ja? Cóż, chyba za mną nieprzepadała.

Gdy wyszliśmy z budynku, chwyciłem Olę za rękę i poprowadziłem w stronę zaparkowanego samochodu. Kochałem tę dziewczynę całym sercem i choćbym miał już nigdy nie zagrać, wiedziałem, że było warto. Dla miłości warto poświęcićwszystko.

***

Znowu leżałem sam w łóżku, marząc, by przytulić się do ciepłego ciała Oli. A ona po raz kolejny wykręciła się, że niby nie chce stawiać moich rodziców w niezręcznej sytuacji… Tak jakby nie zdawali sobie sprawy, że ich dorosły syn uprawia seks ze swoją dziewczyną. Tyle że teraz naprawdę wystarczyłaby mi jej obecność, bym poczuł, że jesteśmy w tym razem, że to wszystko masens.

Nałożyłem słuchawki i odpaliłem plik, który przesłał mi James. Udało im się nagrać razem z Lilą kawałek, który śpiewali podczas trasy po Polsce. Szybko im poszło, do Nottingham wrócili dziesięć dni temu. Jak się zdziwiłem, gdy w Hear Me Now nie usłyszałem perkusji… Nic. Zero. Same gitary i pianino lub fortepian. Brzmiało to specyficznie, brakowało pazura, którego mogłem nadać tej piosence, uderzając w moje bębny, dodając delikatne talerze… Tak jak na koncertach, tylko bardziej dopracowane. Za każdym razem, gdy pomyślałem o muzyce, ściskało mnie w dołku. Musiałem jednak to znieść, musiałem udowodnić Oli, że nie przeraża mnie „dorosłe życie” i że ona jest dla mnienajważniejsza.

***

Nie wiedziałem, jak do tego doszło. W którym momencie mojego życia coś poszło nie tak. Ostatnie trzy tygodnie były emocjonalnym rollercoasterem, pomiędzy kłótniami z rodzicami, próbami rozszyfrowania zachowania Oli a tęsknotą za muzyką ciągle łudziłem się, że wszystko będziedobrze.

– Cholera, Adi, ja nie chciałam. To nie tak miało być, ja się starałam, naprawdę, ale to było tak trudne… Powiedz coś – łkała dziewczyna, która właśnie w tej jednej chwili zdeptała mojeserce.

– Nie wiem co – odpowiedziałemszczerze.

– Nie płacz, błagam cię. Ja naprawdę ciękocham.

Nawet nie zauważyłem, że w moich oczach stanęłyłzy.

– Taaa… Już to mówiłaś. Kochasz, ale nie jesteś zakochana. Zakochałaś się w jakimś cholernym fryzjerze. Wiesz co? Jednego nie rozumiem. Po co kazałaś mi wracać, porzucić marzenia, skoro wiedziałaś, że nie czujesz tegosamego?

– Adi, ja… Naprawdę chciałam, żeby nam wyszło. Myślałam, że jak wrócisz, to wszystko będzie dobrze. Twoi rodzice też nalegali na powrót, chcą ślubu i wnuków. Pogubiłamsię.

Wziąłem głęboki wdech i podszedłem do ukochanej. Już nie mojej, a jego. Byłem wściekły na Olę, na rodziców, na życie, jednak nim pokochałem tę dziewczynę, była mojąprzyjaciółką.

– Mam nadzieję, że będziesz szczęśliwa. – Pocałowałem ją w czoło i przytuliłem po razostatni.

Później wyszedłem, zostawiając przy niej cząstkę siebie. Już w drodze do rodziców kupiłem bilet lotniczy na jutrzejsze popołudnie. Wracałem do domu. Wracałem do rodziny, którą sam wybrałem, która mnie akceptowała, szanowała i wspierała. Wracałem do miejsca, w którym moja pasja nie była problemem, a czymśwyjątkowym.

Gdy wylądowałem na East Midlands, wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem doJamesa.

– Cześć, co tam? – odezwał sięprzyjaciel.

– James… Nie chcę ci przeszkadzać, ale czy moglibyście odebrać mnie zlotniska?

– Jasne, stary, kiedy?

– Teraz.

– Adi, co sięstało?

– Wszystko się posypało, James… Wszystko. – Nie chciałem mu tego wyjaśniać przeztelefon.

– Zaraz tambędziemy.

Nie wiedziałem, jak opowiem całą historię przyjaciołom, skoro sam nie do końca pojmowałem, co się wydarzyło. Byłem pewny jednego – dadzą mi wsparcie, a ja będę im niesamowiciewdzięczny.

Adrian

Moja żona. To brzmiało to tak surrealistyczne, że ciągle musiałem zerkać na nasze lewe dłonie, by sprawdzić, że wydarzyło się naprawdę. Wesele, choć różniło się od tych, do których przywykłem w Polsce, było piękne. Tata oczywiście nie omieszkał wspomnieć, że gdy urodzi się jego wnuk, musimy wszyscy przyjechać i urządzić przyjęcie dla naszej rodziny. Nie miałem nic przeciwko temu, rodzice pokazali się od innej strony, więc nie zamierzałem o to z nimiwalczyć.

Po ślubie zostali z nami kilka dni, ale potem wrócili do Polski. Na lotnisku wszystkie kobiety zalały się łzami, jakby to było pożegnanie nazawsze.

– Ale obiecajcie, że po wizycie i ostatecznym ustaleniu daty porodu dacie znać – powtarzała po raz setny mama. – Chcę tu być, gdy na świat przyjdzie moja pierwszawnuczka.

– Chyba raczej wnuk! – Tata był pewien, że Gwen nosi pod sercem chłopca, mama za to była przekonana, że todziewczynka.

Oparłem podbródek na głowie żony i patrzyłem, jak nasi rodzice żegnali się po raz kolejny. Dobrze, że się dogadali, jeden problemmniej.

Ucałowałem mamę, uściskałem tatę i wróciłem do domu z moją rodziną, po raz pierwszy żałując, że tata i mama mieszkają takdaleko.

Zastanawiałem się, mając w myślach ostatnie tygodnie, czy ich wcześniejsze zachowanie nie wynikało też z mojego podejścia. Uciekałem z domu, nie chciałem rozmawiać i na spokojnie opowiedzieć o swoich marzeniach. Brałem ich za zło konieczne i zapominałem, że byli moim rodzicami, ludźmi, którzy o mnie dbali, wychowali mnie i zapewniliwykształcenie.

***

Czas pędził jak szalony, ani się obejrzałem, a mogliśmy świętować miesięcznicę naszego ślubu. Ten okres był… zwariowany. Pomiędzy pracą, próbami i pierwszymi koncertami załatwionymi przez Lauren, usiłowałem spędzić tak wiele chwil z Gwen, jak to było możliwe. Nikomu się nie przyznałem, ale miałem nadzieję, że będziemy mieć szczęście i poznamypłeć.

Pamiętaj, żeby dać znać, jak wyjdziecie ze szpitala! Dziewczyny okupują sofę i czekają nawieści.

Przeczytałem SMS-a od Jamesa i nie mogłem powstrzymać uśmiechu. Pokazałem go Gwen, która z podekscytowania nie potrafiła usiedzieć spokojnie. Gdy położna wywołała jej nazwisko, prawie pobiegła w stronęwejścia.

– Zwolnij, żono, bo jeszcze wpadniesz w te drzwi i coś sobie uszkodzisz. – Zaśmiałem się, ale tak naprawdę chciałem zrobić tosamo.

Gwen położyła się na kozetce wskazanej przez położną i odsłoniła powiększający się brzuch. Parsknąłem śmiechem na cichy pisk, który wydała, gdy zimny żel dotknął jej skóry. Przez cały czas trzymałem ją za rękę, cierpliwie czekałem, aż lekarka zbierze potrzebne pomiary. Po chwili, która wydawała się wiecznością, usłyszeliśmy bicie serca naszego dziecka. Nie dbałem o to, czy faceci powinni płakać, czy nie, bo nie potrafiłem i nie chciałem kryć łez. To był piękny dźwięk, dowód na to, że razem z Gwen stworzyliśmy żywąistotę.

– Jeśli chcecie poznać płeć, to bobas świetniewspółpracuje.

– Chcemy! – stwierdziliśmyjednocześnie.

– Gratulacje, to chłopiec – rzuciłapołożna.

Jak zaklęty patrzyłem na monitor i całowałem dłoń mojejżony.

– Będziemy mieli synka – powiedziałem, przenosząc spojrzenie naGwen.

– Będziemy mieli synka – powtórzyła i widziałem, że była równiewzruszona.

– Dziękuję, kochanie. – Pocałowałem jąszybko.

Wdzięczność, miłość, niezmierzone szczęście. To czułem i miałem ochotę je wykrzyczeć całemuświatu.

Gdy wyszliśmy ze szpitala, wysłałem SMS-a do Jamesa. Byłem pewien, że nim dotrzemy do domu, będą tam na nas czekać wkomplecie.

– TO CHŁOPIEC! – krzyknąłem, wchodząc do środka i ciągle trzymając Gwen zarękę.

Tak, jak myślałem, była tu cała ekipa, łącznie z Naną, a Monica rozmawiała z moimi rodzicami przez Skype’a. Wszyscy dowiedzieli się w tym samym czasie, co zdawało się idealne. Dziewczyny zgarnęły Gwen, ściskając ją i dopytując o szczegóły. Moi przyjaciele poklepywali mnie po męsku poplecach.

Tak wyglądała moja rodzina, a ten maluch będzie miał świetnych wujków i ciotki. Nie mówiąc o dziadkach! Byłem pewien, że nasze dziecko okaże się najbardziej rozpieszczanym bobasem naświecie.

***

Nie wiadomo kiedy, nie wiadomo skąd nadszedł maj, a z nim jeszcze więcej koncertów. Teraz nie graliśmy tylko w soboty, ale także w niektóre piątki i niedziele. Zgodnie z umową z Lauren, Ian wywalczył wolny majowy bank holiday, umówiliśmy się, że już rano wszyscy przyjadą do nas i spędzimy ten dzień wkomplecie.

Gwen dla odmiany wstała jako pierwsza, wypoczęta i radosna jak skowronek. Nie mogłem się powstrzymać i ciągle gładziłem ją po coraz większym brzuchu. Nasz syn robił się bardziej aktywny i uwielbiałem, gdy dawał o sobie znać. Ciągle nie mogliśmy jednak dojść do porozumienia w sprawie imienia. Chciałem, by było uniwersalne, używane i w Polsce, i wAnglii.

– Gdzie moja ulubiona ciężarówka? – spytałaCelia.

– Raczej twoja najlepsza przyjaciółka – odgryzła się Gwen, choć cieszyło ją wsparciedziewczyn.

– Cześć, maluszku, tu twoja najlepsza ciocia. – Bawił mnie widok zwariowanej Celii gadającej dobrzucha.

– Postaraj się o własne dziecko, tylko ja mogę mówić do mojego syna – zażartowałem.

– Wtedy to James będzie do niego mówił. To moja szansa na wpłynięcie na tegomalucha.

Z kubkami z kawą i herbatą usiedliśmy w ogródku, ciesząc się ładną pogodą. Czekaliśmy na resztę naszych znajomych, Lila miała przyjechać z Ianem, Jo i Liam z Mattem i Kelly. Monica krzątała się w kuchni, nie pozwalając nikomu sobie pomóc. Byłoidealnie.

Moje rozmyślania przerwał sygnał dzwoniącegotelefonu.

– Adi, nie świruj, ale musicie tu przyjechać. – Lila nie traciła czasu napowitania.

– Gdzie przyjechać? – zapytałem, a pod skórą poczułemniepokój.

– Do szpitala. Tata Iana zasłabł w samochodzie, wracając do domu. Ian świruje, gada od rzeczy, a nikt nie może dodzwonić się do jegomamy.

– Już jedziemy – odpowiedziałem, czym przyciągnąłem spojrzeniaprzyjaciół.

Wziąłem głębokiwdech.

– Tata Iana trafił do szpitala, nie ma kontaktu z jego mamą. Kto jedzie do domu jego rodziców, a kto doszpitala?

James i Celia mieli spróbować złapać mamę Iana, ja i Gwen zebraliśmy się do szpitala. W samochodzie daliśmy znać reszcie, że plany sięzmieniły.

– Wolałbym, żebyś została w domu, ale wiem, że nic cię tu nie zatrzyma. Więc obiecaj mi, że nie będziesz sięstresować.

– Postaramsię.

Resztę drogi pokonaliśmy w milczeniu, zaparkowałem na przyszpitalnym parkingu i ruszyliśmy na oddział ratunkowy, gdzie czekała na nasLila.

– Przewieźli go na operację, coś z sercem. Nie zrozumiałam, o co dokładniechodziło.

– GdzieIan?

– Świruje wpoczekalni.

Lila nie żartowała. Ian kiwał się do przodu i tyłu z palcami wsuniętymi we włosy. Przeraził mnie ten widok, bo z reguły chłopak był zdystansowany i nie okazywał emocji, a teraz siedział w totalnejrozsypce.

– Hej, stary. – Podszedłem i klepnąłem go delikatnie wramię.

– Tylko nie dziś. Tylko nie dziś. To nie może się dziać. To nie może się dziać – powtarzał niczym mantrę, nie przestając siękiwać.

– Ian, twojemu tacie nic nie będzie – próbowałem go pocieszyć, ale to niepomagało.

Siedziałem więc obok, po prostu będąc dla niego, gdyby mniepotrzebował.

Chwilę później pojawili się James z Celią, a za nimi weszła matkaIana.

– Synku? – zapytała delikatnie, widząc jegozdenerwowanie.

– Tylko nie dziś, mamo. Nie w rocznicę... – Ian zapłakał, wprawiając nas wszystkich wosłupienie.

Playlista

Broken, Lifehouse

Killing Me Slowly, Bad Wolves

I’d Come For You, Nickelback

Break My Heart Again, Finneas

How Would You Feel, Ed Sheeran

Without Me, Halsey ft. Juice WRLD

Tu Libertad, Wisin & Prince Royce

Put A Little Love On Me, Niall Horan

The Scientist, Coldplay

Mirrors, Justin Timberlake

I Just Know, Jacob Lee

Bezustannie, Patrycja Markowska & Ray Wilson

Más Fuerte Que Yo, Luis Fonsi

Conscience, Jacob Lee

Wherever You Are, Kodaline

Muzyka dwojga dusz

Copyright © Ewelina Nawara & Justyna Leśniewicz

Copyright © Wydawnictwo Inanna

Copyright © MORGANA Katarzyna Wolszczak

Wszelkie prawa zastrzeżone. All rightsreserved.

Wydanie drugie, Bydgoszcz 2024r.

książka ISBN 978-83-7995-757-6

ebook ISBN 978-83-7995-758-3

Redaktor prowadzący: Marcin A. Dobkowski

Redakcja: Katarzyna Chojnacka-Musiał

Korekta: Monika Kociuba

Korekta techniczna: Beata Paździurkiewicz

Adiustacja autorska wydania: Marcin A. Dobkowski

Projekt okładki: Ewelina Nawara

Skład i typografia: www.proAutor.pl

Książka ani żadna jej część nie może być przedrukowywana ani w jakikolwiek inny sposób reprodukowana czy powielana mechanicznie, fotooptycznie, zapisywana elektronicznie lub magnetycznie, ani odczytywana w środkach publicznego przekazu bez pisemnej zgodywydawcy.

MORGANA Katarzyna Wolszczak

ul. Kormoranów 126/31

85-432 Bydgoszcz

[email protected]

www.inanna.pl

Książka najtaniej dostępna w księgarniach

www.MadBooks.pl

www.eBook.MadBooks.pl