Gęby, dzioby i nochale - Mikołaj Golachowski - ebook + audiobook

Gęby, dzioby i nochale ebook i audiobook

Mikołaj Golachowski

4,8

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!

14 osób interesuje się tą książką

Opis

Pełna fascynujących ciekawostek, anegdot i faktów z życia zwierząt w brawurowej interpretacji aktorskiej Wiktora Zborowskiego!

Kontynuacja entuzjastycznie przyjętego bestsellera popularnonaukowego: Pupy, ogonki i kuperki.

Znajdziecie tu ponad trzydzieści opowieści o gębach, dziobach i nochalach... bo zwierzęta nie tylko kończą się, ale i zaczynają niezwykle intrygująco! 

Czy istnieje stworzenie z zębami nie tylko w paszczy, ale i na całej skórze? Do kogo należy najbrzydsza, a do kogo największa gęba na świecie? Które ze zwierząt ma rękę na czole, a które najbardziej nadąsaną minę? 

I kto jest największym twardzielem na Ziemi?

Ta książka to prawdziwa bomba edukacyjna!

 

Poznacie bliżej przody następujących zwierząt: 

Dziobak

Niesporczak

Suhak

Słoń morski

Dzik

Rekin

Waran

Wieloryb fiszbinowy

Mrówkojad

Pantera sundajska

Ryba kleks

Komar

Podeszczownik

Gwiazdonos

Słoń

Pingwin

Pancerzowiec cymothoa

Wampir

Ćma Darwina

Delfin

Żółw sępi

Wąż jajożer

Ukwiał

Minóg morski

Krytoryjec olchowiec

Krokodyl różańcowy

Nosacz

Czaszółka

Larwa ważki

Flaming

Wychuchol

 

Książka GĘBY DZIOBY i NOCHALE oferuje wspaniałą edukacyjną przygodę. I choć adresowana jest do młodych czytelników, okazuje się także znakomitym źródłem wiedzy dla rodziców.

Michał Nogaś

 

O autorze: Mikołaj Golachowski jest doktorem nauk przyrodniczych, podróżnikiem, tłumaczem, a do tego wszystkiego jeszcze polarnikiem. Kiedy nie siedzi wśród śniegów i lodów, mieszka w Warszawie. Pisze wówczas o zwierzętach i ochronie przyrody. Jest autorem popularnonaukowej książki PUPY, OGONKI i KUPERKI oraz podróżniczej CZOCHRAŁEM ANTARKTYCZNEGO SŁONIA.

 

O ilustratorce: Mroux (Maria Bulikowska) ilustruje książki i pisma nie tylko dla dzieci. W  wolnym czasie trenuje capoeirę. Autorka MAŁEJ KSIĄŻKI O GWARZE WARSZAWSKIEJ oraz jej kontynuacji JAK BUM CYK CYK! POWIEDZONKA WARSZAWSKIE. Ilustrowała też poprzednią książkę Mikołaja Golachowskiego o pupach zwierząt.

 

GĘBY, DZIOBY i NOCHALE

Mikołaj Golachowski & Maria Mroux Bulikowska

ISBN 978-83-67356-01-5 (audiobook)

rok wydania wersji papierowej: 2016

rok wydania audiobooka i ebooka: 2022

www.babaryba.pl

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 44

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,8 (444 oceny)
370
53
17
4
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
mlodekamyki

Nie oderwiesz się od lektury

Książka Michała Golachowskoego przedstawia świat zwierząt od strony Frontowej strony 😉 ukazuje tajemnice natury w bardzo przystępny i żartobliwy sposób. Zaskakujące fakty czytane przez Wiktora Zborowskiego na długo zostaną w pamięci. Polecamy!
30
joanpio

Nie oderwiesz się od lektury

bardzo przyjemnie się słucha!
20
Co2arts

Nie oderwiesz się od lektury

Bardzo fajna książka 😍idealna do poduszki 💤
10
MariaWojtkowiak

Nie oderwiesz się od lektury

Świetna kontynuacja pup i ogonków! Polecam nie tylko dzieciom. Czyta się ekspresowo. Przy okazji warto wygooglować poszczególne zwierzątka. Wyglądają niesamowicie.
10
Boban84

Nie oderwiesz się od lektury

ciekawe bardzo fajne polecam
00

Popularność




Text © Miko­łaj Gola­chow­ski, 2016 Illu­stra­tions © Maria Buli­kow­ska, 2016 This edi­tion © Baba­ryba, 2022

Opieka redak­cyjna: Marek Wło­dar­ski Kon­sul­ta­cje mery­to­ryczne: Szy­mon Drob­niak Opra­co­wa­nie gra­ficzne: Maria Łep­kow­ska Korekta: Kata­rzyna Sza­jow­ska

Wszel­kie prawa zastrze­żone. Powie­la­nie, roz­po­wszech­nia­nie w jakiej­kol­wiek for­mie z wyko­rzy­sta­niem jakich­kol­wiek tech­nik cało­ści lub frag­men­tów niniej­szego dzieła bez wcze­śniej­szej pisem­nej zgody wła­ści­ciela tych praw jest zabro­nione.

ISBN 978-83-67356-00-8 WAR­SZAWA 2022

Wydaw­nic­two BABA­RYBA

www.baba­ryba.pl

Wer­sję elek­tro­niczną przy­go­to­wano w sys­te­mie Zecer

WPROWADZENIE

O zwie­rzę­tach „od pupy strony” opo­wia­da­li­śmy Wam w książce pt. Pupy, ogonki i kuperki. Ale jak się zapewne domy­śla­cie, zwie­rzęta nie tylko koń­czą się, ale i zaczy­nają nie­zwy­kle fascy­nu­jąco! Ta książka będzie więc o gębach, dzio­bach i nocha­lach.

Na początku była pra­gęba… No, może nie cał­kiem na początku, bo jesz­cze wcze­śniej ist­niały pry­mi­tyw­niej­sze stwo­rze­nia, nie­ma­jące ani pra­gęby, ani nawet pra­pupy, które wchła­niały jedze­nie całym swoim cia­łem.

Więk­szość bez­krę­gow­ców (czyli stwo­rzo­nek bez krę­go­słupa i czaszki) zali­czamy do tzw. zwie­rząt pier­wo­ustych, czyli mają­cych wła­śnie pra­gębę. Z niej to, gdy stwo­rzonka te doro­śleją, powstaje ich gęba lub pasz­cza. Na dru­gim końcu powstaje zaś ich odbyt, czyli miej­sce, któ­rym wyla­tuje wszystko, co zja­dły i czego nie chcą już tra­wić.

Ale, ale… skoro bez­krę­gowce są pier­wo­uste, to kim jeste­śmy my, ludzie? Jeśli to czy­tasz, to zakła­dam, że tak jak ja jesteś krę­gow­cem (dla pew­no­ści sprawdź od razu, czy masz czaszkę i czy wyczu­wasz u sie­bie jakieś kości). W dodatku zapewne jesteś też ssa­kiem… Upew­nij się jed­nak! Zapy­taj mamę, czy uro­dzi­łeś się jak pta­szek zamknięty w jajku do wyklu­cia, czy jako krzy­czący śliczny boba­sek, który tylko marzył o mleczku z piersi mamy.

Razem z innymi krę­gow­cami (i nie tylko), czyli mię­dzy innymi rybami, pła­zami, gadami, pta­kami i resztą ssa­ków, nale­żymy do tak zwa­nych wtó­ro­ustych. A dla­czego nasze usta są wtórne? No cóż, w roz­woju żywych orga­ni­zmów na Ziemi w pew­nym momen­cie wszystko się odwraca i nasza pra­gęba to obec­nie nasz odbyt, a to, czym teraz jemy, było kie­dyś naszą pupą!

DZIOBAK

DZIO­BAK

Ni pies, ni wydra

Wszyst­kie ssaki mają pyski, mordy, ryje, pasz­cze albo twa­rze. Wszyst­kie – poza jed­nym. W Austra­lii bowiem mieszka taki cie­kawy osob­nik, który wygląda jak nie­zbyt dokład­nie poskle­jane kawałki bobra i kaczki. Nazywa się dzio­bak. Dziwny wygląd tego zwie­rzę­cia spra­wił, że gdy został odkryty ponad dwie­ście lat temu, euro­pej­scy przy­rod­nicy podej­rze­wali oszu­stwo. Myśleli, że ktoś dla sen­sa­cji pozszy­wał różne zwie­rzęta, i nie chcieli uwie­rzyć, że takie coś jak dzio­bak ist­nieje naprawdę.

Ma pła­ski dziób, któ­rego raczej spo­dzie­wa­li­by­śmy się u gęsi lub łabę­dzia. Jego dziw­ność na dzio­bie jed­nak się nie koń­czy. Do pta­ków upo­dab­nia go jesz­cze zwy­czaj skła­da­nia jaj! Jaja te nie są twarde, tylko raczej skó­rza­ste, ale i tak jak na ssaka skła­da­nie ich to duża eks­tra­wa­gan­cja.

Jakby tego było mało, kolejną cechą dzio­baka, bar­dzo u ssa­ków rzadką, jest jado­wi­tość. Dzio­baki nie mają zębów jado­wych (zresztą zwy­kłych też nie, w końcu mają dziób), tylko jado­wite ostrogi na tyl­nych łap­kach. Dla­tego pomimo pociesz­nego wyglądu zwie­rzęta te mogą być cał­kiem nie­bez­pieczne. Wpraw­dzie ich jad nie jest na tyle silny, by uśmier­cić czło­wieka, ale silny ból po ukłu­ciu dzio­baka może utrzy­my­wać się nawet przez kilka mie­sięcy.

Dzio­baki żyją w wodzie. Swo­imi wraż­li­wymi dzio­bami wyszu­kują drobne zwie­rzęta, któ­rymi się żywią. Dzięki spe­cjal­nym czuj­ni­kom w dzio­bach wyczu­wają swoje ofiary poprzez ich pola elek­tryczne, które powstają wsku­tek kur­cze­nia się ich mię­śni. Ta nie­sa­mo­wita umie­jęt­ność jest bar­dzo rzadka u ssa­ków!

dla cie­kaw­skich

Dzio­bak ma w Austra­lii bli­skiego sobie krew­niaka. To kol­czatka austra­lij­ska, która cała pokryta jest kol­cami (w razie zagro­że­nia zwija się po pro­stu w kłu­jącą kulkę). Razem należą do ste­kow­ców, które są jajo­rodne, czyli w odróż­nie­niu od wszyst­kich innych ssa­ków skła­dają jaja. Kol­czatki też mają zabawny ryjek, ale bez wąt­pie­nia to dzio­bak ma naj­ory­gi­nal­niej­szą ssa­czą buźkę na świe­cie.

NIESPORCZAK

NIE­SPOR­CZAK

Kosmita z ryj­kiem jak odku­rzacz

To malut­kie zwie­rzątko ma prze­dziwny ryjek, który wygląda tro­chę jak ssawka odku­rza­cza. Jest to jed­nak ssawka zaopa­trzona w wapienne szty­le­ciki słu­żące do nakłu­wa­nia roślin i zwie­rząt, z któ­rych wła­ści­ciel ryjka wysysa soki. Dużo jed­nak nie wyssie – naj­więk­sze z nie­spor­cza­ków mają rap­tem mili­metr dłu­go­ści. Mimo lili­pu­ciej wiel­ko­ści to praw­do­po­dob­nie naj­dziel­niej­sze zwie­rzęta na świe­cie, praw­dziwi wręcz twar­dziele! Nie­spor­czaki żyją na całym świe­cie, zna­le­ziono je nawet na Antark­ty­dzie. Wła­ści­wie jedyne, czego potrze­bują do szczę­ścia, to tro­chę wil­goci i jakiś mech lub inna roślinka do wysy­sa­nia.

Łażą sobie wów­czas nie­śpiesz­nie na ośmiu nóż­kach zakoń­czo­nych pazur­kami. Nie­które nie­spor­czaki mają oczy, ale więk­szość radzi sobie bez nich. Ciało nie­spor­czaka wygląda, jakby było oble­czone w nie­zbyt twa­rzowy, tro­chę za duży worek, nieco przy­po­mi­na­jący śpi­wór albo ska­fan­der nurka. Ten worek jest jed­nak nie­zwy­kle odporny! Kiedy zabrak­nie wil­goci, nie­spor­czak wciąga do worka nóżki i ryjek, zwija się w kulkę i… umiera.

To żadna sztuczka, umrzeć w końcu potrafi każdy. Ale nie­spor­czak, choć życie w nim cał­ko­wi­cie ustaje, potrafi ożyć nawet po wielu latach, gdy tylko pojawi się wokół niego pierw­sza kro­pelka wody. Żeby było cie­ka­wiej, w tym sta­nie ocze­ki­wa­nia, zwa­nym sta­nem prze­trwal­ni­ko­wym, nie­spor­czaki są odporne wła­ści­wie na wszystko. Można je mro­zić, goto­wać lub pole­wać kwa­sem, można ści­skać ogrom­nym ciśnie­niem – a one nic. Gdy warunki się popra­wią, jak gdyby ni­gdy nic budzą się do życia. Nie­spor­czaki są tak odporne, że jako jedyne zwie­rzęta prze­trwały nawet wizytę w kosmo­sie, gdzie pro­mie­nio­wa­nie i próż­nia zabi­jają wszyst­kich.

dla cie­kaw­skich

Te wyjąt­kowo dzi­wacz­nie wyglą­da­jące stwo­rzonka mają za to cał­kiem sym­pa­tyczne nazwy. Ich okre­śle­nie łaciń­skie, Tar­di­grada, ozna­cza „powoli cho­dzący”. Ale chyba naj­lep­sze są nazwy angiel­skie, z całą powagą więc nie­spor­czaki okre­śla się jako „wodne misie” albo „mszarne pro­siaki” (water­be­ars oraz moss piglets).

SUHAK

SUHAK

Mała anty­lopa z wiel­kim nocha­lem

Choć anty­lopy zwy­kle koja­rzą nam się z afry­kań­skimi sawan­nami, to jest jedna, która jesz­cze cał­kiem nie­dawno, bo około trzy­stu lat temu, docie­rała do Bugu, czyli do obec­nej gra­nicy naszego kraju! W dodatku nie byle jaka to anty­lopa. Suhak, zwany też sajgą albo suma­kiem, jest bez wąt­pie­nia posia­da­czem jed­nego z naj­wspa­nial­szych nosów w świe­cie przy­rody!

Jesz­cze kil­ka­dzie­siąt lat temu było ich ponad dwa miliony, ale w wyniku bez­li­to­snych polo­wań, a także róż­nych cho­rób zostało ich zale­d­wie nie­całe dwie­ście tysięcy.

Samo zwie­rzę nie jest duże: osiąga około sie­dem­dzie­się­ciu pię­ciu cen­ty­me­trów wzro­stu i wagę do czter­dzie­stu pię­ciu kilo. Jed­nak jego nochal to potężna podwójna rura maje­sta­tycz­nie przy­kry­wa­jąca cały pysz­czek!

Suhaki żyją na ste­pach środ­ko­wej Azji. Ich nie­wia­ry­godny nos naj­praw­do­po­dob­niej służy fil­tro­wa­niu prze­sy­co­nego pyłem powie­trza tego suchego śro­do­wi­ska. Zimą zaś ogrzewa się w nim mroźne powie­trze, zanim dotrze do płuc. Można więc powie­dzieć, że suhaki mają kli­ma­ty­za­cję w nosie!

Suhaki wraz z innymi anty­lo­pami należą do rodziny krę­to­ro­gich. Do tej samej rodziny należą też bawoły, kozy, owce i ich liczni kuzyni. Choć więc lek­kie i szyb­kie anty­lopy przy­po­mi­nają nasze rącze sarny, tak naprawdę znacz­nie wię­cej mają wspól­nego z kro­wami.

dla cie­kaw­skich

Suhaki mogą łączyć się w wie­lo­ty­sięczne stada. Razem prze­mie­rzają tra­wia­ste rów­niny, czę­sto towa­rzy­sząc zwie­rzę­tom wypa­sa­nym przez czło­wieka. W okre­sie godo­wym chło­paki suhaki kon­ku­rują ze sobą, a te, któ­rym się powie­dzie, mogą mieć nawet pięć­dzie­siąt dziew­czyn!

SŁOŃ MORSKI

SŁOŃ MOR­SKI

Trąba z końca świata

Każdy wie, że trąbę to ma słoń, który mieszka w Afryce albo w Indiach. Ale dużo mniej znane, choć co naj­mniej rów­nie fascy­nu­jące, są sło­nie mor­skie, które miesz­kają wokół wybrzeży naj­zim­niej­szego z kon­ty­nen­tów – Antark­tydy! Sło­nie mor­skie to naj­więk­sze foki na świe­cie. Duże samce mogą ważyć nawet pięć ton i mie­rzyć sześć i pół metra!

Wiel­kie samce, zwłasz­cza w okre­sie godo­wym, bywają bar­dzo nie­bez­pieczne. Biją się czę­sto o dziew­czyny, które zaj­mują się obok swo­imi mło­dymi i spo­koj­nie cze­kają na wynik potyczki. Wyobraźmy sobie dwa ogromne sło­nie mor­skie ude­rza­jące się z wielką siłą i gry­zące dłu­gimi na dzie­sięć cen­ty­me­trów zębami. To jak zde­rze­nie dwóch cię­ża­ró­wek! Wła­śnie wtedy przy­daje im się ich nie­sa­mo­wity nos.

U wszyst­kich chło­pa­ków tego gatunku, kiedy dora­stają, zaczyna poja­wiać się coraz dłuż­sza trąba. Nie jest tak chwytna i długa jak u słoni lądo­wych, ale u w pełni doj­rza­łych sam­ców może mieć nawet trzy­dzie­ści cen­ty­me­trów dłu­go­ści. Służy im za tubę, dzięki któ­rej mogą gło­śno ryczeć. Im więk­szy słoń i dłuż­sza trąba, tym gło­śniej­szy ryk. Kiedy inny słoń mor­ski sły­szy potężny ryk rywala, może oce­nić swoje szanse w walce i zre­zy­gno­wać. Kiedy już jed­nak doj­dzie do bójki, duża, mię­si­sta trąba służy im za tar­czę chro­niącą deli­katne oczy.

Choć na lądzie mogą wyda­wać się nie­po­radne, w oce­anie są praw­dzi­wymi czem­pio­nami. Potra­fią nur­ko­wać nawet na dwa kilo­me­try w głąb i zosta­wać pod wodą aż na dwie godziny!

Sło­nie mor­skie to naj­więk­sze ssaki płe­two­no­gie. Do tej grupy należą wszyst­kie foki, uchatki, lwy mor­skie i morsy. Wiele z nich ma zupeł­nie nie­zwy­kłe gęby. Oprócz połu­dnio­wego sło­nia mor­skiego jest jesz­cze pół­nocny, który żyje u wybrzeży Ame­ryki Pół­noc­nej. Jest tro­chę mniej­szy od antark­tycz­nego kuzyna, ale za to ma dłuż­szą trąbę. Dalej na pół­noc, w Ark­tyce, mieszka foka zwana kap­tur­ni­kiem. Żeby zaim­po­no­wać dziew­czy­nom, chło­paki z tego gatunku potra­fią nadmu­chać swój nos jak wielki czer­wony balon! Cie­kawe, czy u ludzi też byłoby to oznaką atrak­cyj­no­ści?

dla cie­kaw­skich

Nie­które płe­two­no­gie mają nie­sa­mo­wite zęby. Kły mor­sów wystają daleko z ich pyska, poma­ga­jąc im przy poru­sza­niu się i szu­ka­niu poży­wie­nia.

DZIK

DZIK

Czuły ryj

Słowo „ryj” chyba nie koja­rzy nam się zbyt dobrze. Ale cha­rak­te­ry­styczny nos dzika, nazy­wany ryjem wła­śnie, to nie­sa­mo­wite urzą­dze­nie wydo­byw­cze. Dzięki swo­jej chrzęst­nej budo­wie przed­nia część dzi­czego ryja (zwana tar­czą) jest bar­dzo twarda i mocna, a jed­no­cze­śnie ruchliwa.

W efek­cie otrzy­mu­jemy bar­dzo uży­teczną łopatkę. Dziki na ogół poszu­kują pokarmu, ryjąc zie­mię (czyli buch­tu­jąc) tak spraw­nie, że ludzie mogliby zama­wiać u nich usługę sko­py­wa­nia ogródka. Ten uni­kalny talent dzika wraz z jego bar­dzo czu­łym węchem spra­wiają, że posia­dacz ryja z łatwo­ścią odnaj­duje wszel­kie smaczne kąski na ziemi i pod jej powierzch­nią.

Dziki są wszyst­ko­żerne, czyli wci­nają zarówno korzonki, grzyby i nasiona (uwiel­biają żołę­dzie i bukowe orzeszki), jak i wszel­kie małe i więk­sze zwie­rzątka, a także padlinę. W wyszu­ki­wa­niu pokarmu są bar­dzo sku­teczne i czę­sto pod­kra­dają zdo­bycz pra­wo­wi­tym wła­ści­cie­lom. Na przy­kład jeśli ryś upo­luje sarnę i nie zje jej całej, przy­krywa swą ofiarę gałę­ziami, żeby ją przed dzi­kami scho­wać. Ale dziki i tak sobie radzą, przez co rysie muszą polo­wać dużo czę­ściej.

Dziki, które są cięż­kie, silne i nisko zawie­szone, poru­szają się po lesie jak małe kudłate rakiety. Ich opły­wowe kształty spra­wiają, że potra­fią prze­biec przez naj­więk­sza gęstwinę, po pro­stu się roz­py­cha­jąc.

Dziki żyją w gru­pach rodzin­nych, gdzie wszy­scy się kochają, wspie­rają i bro­nią. Ich głów­nym wro­giem są wilki, ale nawet one nie ata­kują dużych doro­słych dzi­ków, zwłasz­cza chło­pa­ków zwa­nych odyń­cami, które uzbro­jone są w potężne kły wysta­jące z pasz­czy (czyli sza­ble). Dziew­czyny dzi­ków (czyli lochy) są tro­chę mniej­sze, ale za to bar­dziej zaja­dłe i odważ­nie bro­nią swo­ich mło­dych (czyli war­chla­ków). Dla­tego jeśli spo­tkamy w lesie dzika, a zwłasz­cza jeśli będzie to locha z war­chla­kami, musimy natych­miast się wyco­fać.

dla cie­kaw­skich

Dziki mają świetny węch i dosko­nały słuch, ale nie­zbyt dobry wzrok. Jeśli natkniemy się w lesie na żeru­ją­cego dzika, może się zda­rzyć, że on nas czuje i coś tam już usły­szał, ale że sam robi dużo hałasu, buch­tu­jąc w ziemi, może nie być pewien, gdzie jeste­śmy. Jeśli wtedy rzuci się do ucieczki, może przy­pad­kiem ucie­kać przed nami w naszą stronę (co nie brzmi zbyt mądrze). Gdy nagle więc zoba­czy nas przed sobą, może ze stra­chu zaata­ko­wać. Dla­tego dobrym pomy­słem jest dać się zauwa­żyć. Jak to wśród ludzi – kul­tura popłaca. Należy więc powie­dzieć takiemu dzi­kowi gło­śne „dzień dobry”, on wtedy wie dokład­nie, gdzie sto­imy, i spo­koj­nie odtruchta sobie dalej.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki