Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 79
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
© by Wydawnictwo Tatarak, Warszawa 2023
© for the text by Marta H. Milewska,
© for the illustration by Agata Królak,
All rights reserved
Redakcja i korekta: Krystyna Podhajska
ISBN: 978-83-66749-36-8
Wydawnictwo Tatarak
www.tatarak.com
W pewnej starej kamienicy życie biegło spokojnie i cicho. Do czasu. A dokładnie do dnia, w którym rodzice Gucia i Niny zgodzili się na pieska. Miał być niewielki, żeby zmieścił się w małym mieszkanku. Nie za głośny, żeby nie przeszkadzał sąsiadom, i nie za brzydki – no bo tak. Jakoś tak się jednak złożyło, że tydzień później Gucio wyszedł ze schroniska z dużym, kudłatym i hałaśliwym kundelkiem. Do tego okropnie brzydkim.
Jednak najgorsze miało się dopiero zdarzyć. I wcale nie chodziło o to, że kundelek szczekał na każdego przechodnia, ani nawet o to, że zniszczył rabatkę przed domem.
Po tygodniu od przybycia Łobuza – bo takie imię pies dostał od Gucia w nagrodę za swoje zasługi – w kamienicy zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Najpierw w nocy zniknął rudy kot Gerwazy. Po nim kot Wirus, a dwa dni później – kot Dzikus.
Na właścicieli kotów padł blady strach.
A na kogo padło podejrzenie?
Parter
Mieszkanie numer jeden – pani Terenia Kozioł
Pani Terenia jest woźną w naszej szkole. Ma niedaleko do pracy, bo szkoła jest zaraz obok naszej kamienicy (albo nasza kamienica jest zaraz obok szkoły, zależy, jak patrzeć). Pani Terenia nie jest zbyt miła, zwłaszcza nie dla dzieci. Nazywa nas darmozjadami albo psujami. Jednak jeszcze bardziej nie lubi kotów, bo okropnie brudzą. Tak przynajmniej mówi, kiedy przegania je miotłą ze szkolnego podwórka. Pani Terenia w pracy zwykle nosi fartuch w białe groszki.
Mieszkanie numer dwa – pan Mietek Wąs
Pan Mietek lubi mieć na wszystko oko. Może dlatego, że jest stróżem. Mama mówi, że pilnuje jakiejś dużej budowy i to ciemną nocą. A wiadomo, że najgorsi złodzieje przychodzą właśnie wtedy. Pan Mietek zamiast wychodzić do pracy rano, wychodzi dopiero wieczorem, a rano wraca. Do tego wcale nie ma wąsów, chociaż nazywa się Wąs. Wszystko na opak.
Mieszkanie numer trzy – pani Ewa Śledź
Pani Ewa podobno kiedyś uczyła biologii. Teraz najczęściej siedzi w oknie ze swoim kotem Florkiem. Ma siwe włosy, które czesze w wysoki kok. W sumie niewiele wiem o pani Ewie poza tym, że ma fajne nazwisko.
Pierwsze piętro
Mieszkanie numer cztery – pan Jan Król
Pan Jan jest gospodarzem naszej kamienicy. Wydaje mu się, że jest bardzo ważny i wszystko o wszystkich musi wiedzieć. Ciągle komuś zwraca uwagę. Poza tym umieszcza na fejsie zdjęcia naszej kamienicy. Nie wszystkim to się podoba. Raz zrobił zdjęcie, kiedy moja mama akurat opalała się na balkonie. Wrzucił je na fejsa i podpisał: „Lato zawitało do naszej kamienicy”. Parę minut później mama zawitała do pana Jana i zrobiła mu awanturę. Pan Jan nosi duży czarny kapelusz. Dość dziwaczny według mnie.
Mieszkanie numer pięć – pani Stasia Zięba
Pani Stasia jest fryzjerką. Chodzi w butach na cienkich i wysokich obcasach. Nie wyglądają na zbyt wygodne, ale moja siostra mówi, że są szałowe. Tego poglądu chyba nie podziela pan Jan. On nie lubi hałasu na klatce schodowej, a buty pani Stasi robią akurat sporo hałasu. Pani Stasia lubi koty. Ma aż dwa – Zytę i Rudą. Ma też syna – Franka. To mój kumpel. Jest w porządku. Chociaż trzeba przyznać, że czasami bywa męczący z tymi swoimi mądrościami wygłaszanymi na każdy temat. Mówiąc wprost – Franek to niezły mózg. Wie wszystko o wszystkim.
Mieszkanie numer sześć – państwo Maria i Andrzej Kokoszkowie
Państwo Kokoszkowie o pracują w jakimś muzeum. Mają kota – Króla, co podwójnie denerwuje naszego gospodarza. Po pierwsze – bo nie lubi kotów. Po drugie – bo ten konkretny kot nazywa się tak jak on. Zdaniem taty pan Kokoszko specjalnie tak nazwał swojego kota. Taki psikus. Państwo Kokoszkowie wyglądają prawie tak samo. Oboje ubierają się na czarno, noszą okulary, a zamiast toreb plecaki.
Drugie piętro
Mieszkanie numer siedem – pan Waldek Bziuk
Pan Waldek jeździ dużą ciężarówką. Czasami podjeżdża nią pod naszą kamienicę. Nie ma kota. Ma za to radio, które lubi nastawiać na maksa, zupełnie jakby miał problemy ze słuchem. Wtedy radia pana Waldka słucha nie tylko pan Waldek, ale i cała kamienica. Nie muszę mówić, jak bardzo denerwuje to naszego gospodarza. Jeszcze bardziej denerwuje to moją mamę, która stuka wtedy miotłą w ścianę. Niestety, to nie zawsze pomaga. Pan Waldek jest prawie tak duży jak jego ciężarówka. Zapuścił długą brodę.
Mieszkanie numer osiem – państwo Kwiatkowscy
To my: mama, tata, ja i moja młodsza siostra. Nina ma dziesięć lat i jest okropna. Ciągle za mną łazi i czegoś chce. Do tego najpierw podsłuchuje, a później idzie do mamy i wszystko jej powtarza. W skali fajności od zera do stu ja mam sto, Nina minus sto. Wyglądamy zupełnie normalnie. Wyjątkiem jest Nina, która myśli, że jak nazywa się Kwiatkowska, to wszystkie ubrania musi mieć w kwiatki. Mówiłem już, że jest okropna?
Mieszkanie numer dziewięć – student Lolek
Nie wiem, jak Lolek ma na nazwisko. Wynajmuje mieszkanie w naszej kamienicy od roku. Ma mnóstwo koleżanek i kolegów, z którymi słucha muzyki. Najczęściej w soboty. Wtedy tata mówi, że mamy stereo. Z jednej strony pan Waldek ze swoim radiem, z drugiej strony – Lolek ze swoimi bitami. Ostatnio Lolek przygarnął kotka. Nazwał go Dzikus, bo kotek wszystko drapie i wskakuje na najwyższe półki. Lolek ma długie włosy i nosi za duże ubrania. Podobno to taka moda.
Trzecie piętro
Mieszkanie numer dziesięć – pan Piotr Klik
Pan Piotr jest informatykiem. Ma kota – Wirusa. Wiemy o tym tylko dlatego, że Wirus często mu ucieka i spaceruje po naszym dachu. Pan Piotr krzyczy wtedy: „Wirus! Wirus! Gdzie jesteś?”. Brzmi to trochę śmiesznie szczególnie dla tych, którzy nie wiedzą, że woła kota. Pan Piotr rzadko wychodzi z domu, ale kiedy wychodzi, zawsze ma na sobie szary dres.
Mieszkanie numer jedenaście – pan Cezary Kowalski
To były dyrektor naszej szkoły i jedyna osoba, której gospodarz nie zwraca uwagi. Wcale nie dlatego, że nie ma na co. Zawsze znajdzie się jakiś powód! Jednak kiedy pan Jan tylko otworzy usta, dyrektor rzuca mu wtedy to swoje słynne spojrzenie. Ono działa natychmiast. Pan Jan szybko zamyka usta i jeszcze szybciej odchodzi. My w szkole nazywaliśmy to „mrożącym spojrzeniem dyra”. Nazywaliśmy, bo pan dyrektor kilka miesięcy temu przeszedł na emeryturę. Pan dyrektor jest bardzo wysoki i niezwykle poważny. Rzadko się uśmiecha.
Mieszkanie numer dwanaście – pani Jola Sałata
Pani Jola prowadzi sklepik na rogu naszej ulicy. Ma tam wszystko, co najbardziej potrzebne: żelki, draże kakaowe, kwaśne lizaki i oranżadę w proszku. Pani Jola lubi koty. W domu ma Gerwazego, który jest okropnym łakomczuchem. Dlatego kiedy siedzi na parapecie, wygląda jak wielka, puchata poduszka. Natomiast pani Jola wygląda zupełnie niezwyczajnie. Nosi długie, kolorowe spódnice, które słabo pasują do sportowych czapek z daszkiem. Pani Jola ma ich chyba z tysiąc. Tysiąc spódnic i tysiąc czapek.