Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Klasyczny tekst w nowoczesnej formie ebooka. Pobierz go już dziś na swój podręczny czytnik i ciesz się lekturą!
[Fragment wstępu tłumacza] W pierwszej epoce swojej długiej i bogatej twórczości, Wolter nie tyle troszczył się o to, aby społeczeństwo reformować i ulepszać, ile aby, w takim jak jest, zająć najpocześniejsze miejsce. Prowadziły wówczas do tego celu trzy drogi: talent, majątek i szlachectwo. Pierwszego ma pod dostatkiem i szafuje nim zręcznie, nie wahając się rozmieniać go w potrzebie na drobną monetę salonowej galanterii i igraszki; drugi osiąga rychło, obracając przezornie schedą ojcowską, wyzyskując koneksje i stosunki, i zdobywając już za młodu podstawy materialne, które mu zapewnią na całe życie niezależność, a nawet bogactwo. Trzeci atut, szlachectwo, nim je później nabędzie za gotówkę, uzurpuje sobie, sposobem naówczas dość powszechnym, zmieniając mieszczańskie nazwisko Arouet na fikcyjno-szlacheckie „de Voltaire”. Uzbrojony tym potrójnym rynsztunkiem, Wolter wchodzi śmiało w najlepsze towarzystwa Paryża i dociera niebawem do sfer najwyższych, aż do dworu. Dowcipem swoim, ciętością epigramu i łatwością wierszowania opłacał Arouet bez trudu prawo obywatelstwa w tym błyszczącym, żądnym wesela i łatwej uciechy światku Regencji; ale ambicje poety sięgały wyżej. (...) Kandyd jest satyrą na optymistyczną filozofię Leibniza będącą wówczas w modzie; Wolter używa tu bardzo zręcznie argumentu ad hominem, sprowadzając rzecz z wysokości metafizycznych na ziemię i wydobywając siłą kontrastu efekty nieodpartego komizmu. Filozof Pangloss, który wobec walących się dokoła nieszczęść utrzymuje wciąż, że „wszystko jest najlepsze na najlepszym ze światów”, stał się przysłowiową postacią. Ale nie tylko przeciw filozofii Leibniza wymierzone jest ostrze satyry; niemniej zwraca się ono przeciw tym, którzy, prawiąc o nieskończonej dobroci Opatrzności, nie tylko głusi są na niedole ludzi, ale jeszcze ich w imię dobrotliwych niebiosów przymnażają. Wolter, jak to podobno lekarze stwierdzili, co rok w rocznicę nocy św. Bartłomieja miał gorączkę! Zaciekłość religijna, zabobon urodzenia, gorączka złota, fanatyzm, okrucieństwo, tysiąc szaleństw, które poruszają człowiekiem, defilują tu przed nami.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 150
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
VOLTAIRE
Voltaire, pol. Wolter, właśc. François-Marie Arouet (ur. 21 listopada 1694 w Paryżu, zm. 30 maja 1778 tamże) – francuski pisarz epoki oświecenia, filozof, historyk i publicysta. Tworzył satyry, powieści, dramaty oraz „Listy”.
Prowadził ożywioną korespondencję (zachowały się 23 tysiące jego listów). Bulwersował opinię publiczną krytycyzmem i śmiałością przekonań. Wiele podróżował.
Był osobowością złożoną, wyrażał nieraz sprzeczne poglądy, jego postępowanie nierzadko było kontrowersyjne, dlatego wielu wyznawców różnych ideologii (posługując się wyrwanymi z kontekstu cytatami z Voltaire’a) uznało go za swojego patrona (np. ateiści, deiści, rewolucjoniści). Voltaire’owi w rzeczywistości nie można przypisać w pełni żadnej ideologii. Był przede wszystkim zwolennikiem liberalizmu, traktującym z rezerwą każdą religię i ideologię.
Wiele jego utworów zostało umieszczonych w index librorum prohibitorum.
Życiorys
Lata nauki
Urodził się w rodzinie mieszczańskiej jako ostatnie dziecko bogatego notariusza François Arouet i Marie Marguerite Daumart. W 1704 rozpoczął naukę w kolegium jezuickim w Paryżu (obecnie liceum Louis-le-Grand), gdzie należał do najbardziej wyróżniających się uczniów (celował zwłaszcza w filozofii i retoryce). Zetknął się również z libertynami, których wolnomyślicielski i sceptyczny punkt widzenia ukształtował jego własny światopogląd. We wrześniu 1713 roku ambasador francuski Pierre-Antoine de Castagnéry, markiz de Châteauneuf (1647–1728) wyruszył z Paryża by objąć swą placówkę dyplomatyczną w Hadze. Towarzyszył mu Voltaire jako sekretarz ambasady.
Więzienie
Lata 1717–1718 spędził uwięziony bez wyroku w Bastylii na podstawie podejrzenia o autorstwo pamfletów przeciwko regentowi Filipowi II Orleańskiemu. W więzieniu napisał swoją pierwszą sztukę teatralną Edyp (pod pseudonimem Voltaire); sztuka odniosła ogromny sukces w kilka miesięcy po jego wyjściu na wolność. W 1726 na skutek zwady z Guy de Rohan-Chabot (tzw. Chevalierem de Rohan), Voltaire został ponownie zamknięty bez wyroku w Bastylii.
Wyjazd do Anglii
Po uwolnieniu postanowił wyjechać do Anglii, gdzie przebywał do roku 1729. Gościny udzielił mu w swym domu sir Everard Fawkener (1684-1758) brytyjski dyplomata i kupiec. Odkrył w Anglii zupełnie inne państwo niż represyjną, rządzoną przez absolutystycznego króla Francję. Zachwycił się naukowymi, filozoficznymi i politycznymi osiągnięciami Anglików; studiował teorie Isaaca Newtona i filozofię Johna Locke’a. Wielki wpływ na Voltaire’a jako historiografa wywarł polityk torysowski i historiograf Henry St John, 1. wicehrabia Bolingbroke. W swoich Listach filozoficznych, wydanych wpierw po angielsku (English Letters), a następnie po francusku (Lettres philosophiques) Voltaire starał się przekazać Francuzom osiągnięcia Anglików.
Powrót do Francji
Po powrocie do Francji związał się z jedną z najwybitniejszych kobiet tamtej epoki: markizą Émilie du Châtelet, uzdolnioną matematyczką i fizyczką, która gościła go w swoim zamku w Cirey-sur-Blaise. Związek ten trwał 12 lat. Następnie próbował zrobić karierę na dworze w Wersalu (w 1746 został przyjęty do Akademii Francuskiej), ale jego trudny i niezależny charakter sprawił, że popadł w niełaskę.
Na emigracji w królestwie Prus
W latach 1750–1753 przebywał na dworze króla Prus Fryderyka II Wielkiego w Berlinie i Poczdamie, otrzymał nawet od władcy w 1750 order Pour le Mérite, jednak zażyłość niezależnego filozofa i kapryśnego króla skończyła się kłótnią. Voltaire jeszcze na granicznym przejściu miał kłopoty urzędnicze, była to zemsta króla.
Genewa
W 1755 osiadł w majątku Délices, na terytorium Republiki Genewy. Tu także popadł w konflikt, tym razem z kalwińskimi pastorami. Krytykowali oni „zbyt swobodnego” ducha przedstawień teatralnych, jakie organizował filozof.
Ostatnie lata życia
W 1758 przeniósł się do posiadłości w Ferney niedaleko Genewy (był to rodzaj „ziemi niczyjej” na granicy francusko-genewskiej). Tu dał się poznać jako utalentowany zarządca i człowiek interesu: rozbudował posiadłość, wprowadził nowe uprawy, założył manufaktury zegarków i pończoch jedwabnych. Pomagała mu w tym jego siostrzenica, pani Denis. Voltaire podsumował swoje dokonania w Ferney słowami: Siedlisko 40 dzikusów stało się zamożnym miasteczkiem, zamieszkanym przez 1200 pożytecznych osób. Do Ferney przybywały tłumy wielbicieli Voltaire’a: m.in. artyści, uczeni, arystokraci i dyplomaci (zyskał sobie miano „oberżysty Europy”).
W 1762 r. dzięki zaangażowaniu Voltaire’a ukazał się drukiem „Testament” Jana Mesliera, księdza ateisty.
W 1778 przyjechał triumfalnie do Paryża, gdzie tłumy wielbicieli witały go z takim entuzjazmem, że niektórzy historycy uznali to później za prawdziwy początek rewolucji francuskiej. Dwa miesiące przed śmiercią Voltaire wstąpił do loży masońskiej Dziewięciu Sióstr w Paryżu. Podsumował swoje życie słowami: Umieram wielbiąc Boga, kochając przyjaciół, nie nienawidząc wrogów, nie cierpiąc przesądów.
Pogrzeb
Rząd rewolucyjny z uroczystym ceremoniałem przeniósł 11 lipca 1791 jego zwłoki do Panteonu, gdzie do dziś spoczywa obok Jean-Jacques’a Rousseau. Pochowano go z wyjątkową pompą. Przebieg uroczystości i stroje uczestników zaprojektował Jacques-Louis David. Głównym elementem ceremonii był pochód w historycznych i współczesnych kostiumach, które miały ilustrować dzieje rewolucji. Niesiono m.in. model Bastylii, a na wozie triumfalnym jechał aktor przebrany za Voltaire’a. Skronie owego „Voltaire’a” wieńczyła alegoria Sławy. W najbardziej podniosłym momencie zaśpiewano Chór patriotyczny do słów Voltaire’a. Muzykę skomponował do niego François-Joseph Gossec, a wykonywał go chór męski z towarzyszeniem orkiestry wojskowej. Taka obsada pojawiła się po raz pierwszy w historii.
Poglądy i antyetyka Voltaire’a
Bóg i religia
Dzieła Voltaire’a cechuje krytycyzm, odrzucenie autorytetów oraz tolerancja dla różnorodnych postaw, racjonalizm, odrzucenie instytucji Kościoła. W dogmatyzmie religijnym dostrzegł przyczyny nietolerancji, braku wolności, prześladowań i niesprawiedliwości.
Voltaire uważał, że należy pozbyć się przesądów religii objawionej i przyjąć religię rozumową (naturalną, deizm), której wymaga moralność (Gdyby Boga nie było, należałoby Go wymyślić), odrzucał więc koncepcję „bożej opatrzności”, kwestię „dobrego Boga”, który pozwala na istnienie zła (zob. teodycea, problem zła), pozostawiał bez odpowiedzi.
Twierdził, że można dowieść, że Pięcioksiąg Mojżesza był fałszerstwem z czasów, gdy w basenie Morza Śródziemnego panowała kultura helleńska co widać, jego zdaniem, już po samych tytułach ksiąg: Genesis, Exodus, Leviticus, Numeri, Deuteronomium. W rzeczywistości jednak Pięcioksiąg nie miał nawet tytułów poszczególnych ksiąg. Fałszerstwem z czasów kultury helleńskiej miały być jego zdaniem również I księga Samuela i II księga Samuela, czego dowodem miało być użycie we francuskim przekładzie (z którego korzystał Voltaire) słowa Pytia (w oryginale to słowo nie występuje) na określenie wróżki, która na żądanie Saula wywołała zmarłego Samuela w Endor.
Natomiast do panującej we Francji religii katolickiej, tak jak do wszystkich innych religii (w tym protestantyzmu, judaizmu i islamu) odnosił się wręcz wrogo. Jego najsłynniejsze zdanie: Ecrasez l’infâme! (Zdeptajcie bezecne!), które stało się mottem wrogów Kościoła, potępiało wszelki fanatyzm religijny.
Voltaire jednak zawsze potępiał ateizm i deklarował wiarę w Boga (jako „pra-przyczyny” wszystkiego); był fundatorem kościoła katolickiego w Ferney. Postulował rozdział państwa i Kościoła oraz tolerancję dla wszystkich religii.
Tolerancja
Voltaire’owi przypisuje się słynne słowa: Nie zgadzam się z tym co mówisz, ale oddam życie, abyś miał prawo to powiedzieć. Nie były to jednak jego słowa, a słowa angielskiej pisarki Evelyn Beatrice Hall, która tym zdaniem podsumowała poglądy Voltaire’a na temat wolności słowa.
W przedmowie do Traktatu o tolerancji (1767) napisanej przez wydawców kehlskich: Tolerancyjny powinien być każdy władca, który wyznaje jakąś religię, który zna prawa sumienia. [...] jest rzeczą niesprawiedliwą i barbarzyńską stawiać człowieka między groźbą skazania na męczarnie a postępkami, które uważa za zbrodnicze. Jest uznawany za obrońcę wolności słowa i tolerancji dla różnych światopoglądów.
W roku 1762 zaangażował się w obronę Jeana Calasa, protestanta fałszywie oskarżonego przez katolickich duchownych i skazanego na śmierć, a także w procesy Pierre’a-Paula Sirvena, La Barre’a, Montbaillego. W tych procesach Voltaire energicznie bronił ofiar fanatyzmu religijnego i archaicznego prawa, apelując do europejskiej opinii publicznej.
Czasem jednak zwalczał poglądy innych; na niektórych swych przeciwników nasyłał policję, a jego spór z Pierre’em Louisem Maupertuisem mógł przyczynić się do samobójstwa tego uczonego.
Filozofia
Voltaire reprezentował humanizm i racjonalizm XVIII wieku.
Inspirował się poglądami Johna Locke’a, rzecznika liberalizmu (umowa społeczna nie likwiduje praw naturalnych jednostki).
Poznanie kształtuje się przez doświadczenie; wszystko poza tym jest hipotezą.
Człowiek jako istota rozumna musi sam dążyć do kształtowania własnego losu i rozwoju dzięki wiedzy, technice, sztuce i dobremu ustrojowi społecznemu.
Sprawiedliwość jest wartością uniwersalną, ponadkulturową.
Tzw. „cnota” (franc. vertu), czyli skłonność do czynienia dobra sobie i innym, wynika z potrzeb uczuciowych i z interesu społecznego.
Voltaire a Polska
Stosunek Voltaire’a do rozbiorów Polski uznaje się za przejaw niekonsekwencji; Voltaire – uważany często za ofiarę despotyzmu i obrońcę wolności – w tym przypadku miał zachować się zgodnie z wyznawaną przez siebie i typową dla swoich czasów koncepcją absolutyzmu oświeconego. Polska miała opinię kraju fanatyków religijnych i wyzyskującej chłopów okrutnej nieoświeconej szlachty; Voltaire uznał, że chłopom i mieszczanom tyranizowanym przez szlachtę na pewno nie będzie gorzej w granicach państw zaborczych niż w nietolerancyjnej Rzeczypospolitej.
Najlepsze możliwości realizacji większości swych wizji widział Voltaire w warunkach niedemokratycznego absolutyzmu, w którym wykształcony i mądry władca wymuszał na poddanych wprowadzenie nowych, lepszych zasad.
Szanse na wprowadzenie postulowanych przez siebie reform widział w reformujących się w duchu oświeceniowym monarchiach; Prusach Fryderyka II oraz Rosji Katarzyny II, którzy uznali go za swego doradcę, zarządzając jednak swoimi krajami w sposób znacznie odbiegający od oświeceniowych wzorców wolności. Voltaire ulegał ich zapewnieniom i propagandzie odnośnie do sytuacji w Polsce i sławił Katarzynę II, która wprowadziła do Rzeczypospolitej armię rosyjską w celu stłumienia konfederacji barskiej w 1768 roku:
„Armia ta zjawiła się jedynie w celu opieki nad dysydentami w razie, gdyby ich chciano gwałtem zniszczyć. Zdumiano się na widok armii rosyjskiej, bardziej pilnującej w środku Polski karności niż jej kiedykolwiek miały wojska polskie. Miast pustoszyć wzbogacała kraj: będąc tam dla opiekowania się tolerancją”.
Na tej samej zasadzie Voltaire komplementował też Fryderyka II: „Mówią, Sire, że to Pan poddał pomysł rozbioru Polski – i ja tak sądzę, ponieważ znać w tym geniusz”.
Ustrój Rzeczypospolitej budził kontrowersje w czasach Voltaire’a. Przez krytyków był i jest uznawany za archaiczną oligarchię, która doprowadziła Polskę do kryzysu ekonomicznego i anarchii. W Polsce obowiązywały prawa pozbawiające innowierców wszelkich praw politycznych; również mieszczanie byli grupą dyskryminowaną. (W Polsce w latach 1768 i 1773 zniesiono wszystkie poprzednie ograniczenia wobec różnowierców, poza utrzymaniem jedynie zamknięcia przed nimi drogi do stanowisk ministerialnych, krzeseł senatorskich i wyższych urzędów państwowych). Takie państwo nie mogło liczyć na poparcie ówczesnych intelektualistów. Reformy w Polsce (Konstytucja 3 maja) przyszły zbyt późno, aby miały szansę na praktyczną realizację. Voltaire uznał zagarnięcie Polski przez monarchie „oświeconego absolutyzmu” za fakt pozytywny, ponieważ wierzył w fałszywe opowieści przedstawicieli Prus i Rosji o Polsce.
W pierwszej epoce swojej długiej i bogatej twórczości, Wolter nie tyle troszczył się o to, aby społeczeństwo reformować i ulepszać, ile aby, w takim jak jest, zająć najpocześniejsze miejsce. Prowadziły wówczas do tego celu trzy drogi: talent, majątek i szlachectwo. Pierwszego ma pod dostatkiem i szafuje nim zręcznie, nie wahając się rozmieniać go w potrzebie na drobną monetę salonowej galanterii i igraszki; drugi osiąga rychło, obracając przezornie schedą ojcowską, wyzyskując koneksje i stosunki, i zdobywając już za młodu podstawy materialne, które mu zapewnią na całe życie niezależność, a nawet bogactwo. Trzeci atut, szlachectwo, nim je później nabędzie za gotówkę, uzurpuje sobie, sposobem naówczas dość powszechnym, zmieniając mieszczańskie nazwisko Arouet na fikcyjno-szlacheckie „de Voltaire”. Uzbrojony tym potrójnym rynsztunkiem, Wolter wchodzi śmiało w najlepsze towarzystwa Paryża i dociera niebawem do sfer najwyższych, aż do dworu. Dowcipem swoim, ciętością epigramu i łatwością wierszowania opłacał Arouet bez trudu prawo obywatelstwa w tym błyszczącym, żądnym wesela i łatwej uciechy światku Regencji; ale ambicje poety sięgały wyżej. Wśród zabaw i rozrywek pracuje nad tragedią w stylu klasycznym Edyp, która, wystawiona w r. 1718, jedna 24-letniemu autorowi laury godnego — zdaniem współczesnych — następcy Corneille'a i Racine'a. Epopeja narodowa, której bohaterem jest najpopularniejszy z królów Francji, Henryk IV — Henriada — opromienia nowym blaskiem imię poety, a w ślad za rozgłosem sypią się i pensje ze szkatuły ks. Orleanu (1718), króla (1722) i królowej (1725). Jedenaście miesięcy spędzonych w więzieniu, w osławionej Bastylii (maj 1717 – kwiecień 1718) za utwór pt. Widziałem, którego nie napisał, oraz za pamflet Puero regnante, którego Wolter istotnie był autorem, uzupełniają obraz życia wziętego literata pierwszej połowy XVIII wieku. Słowem, w latach tych Wolter żyje w upojeniu sławy, blasku, obcowania na równej — na pozór — stopie z najmożniejszymi panami, słowem, tryumfu na całej linii.
Wśród tego mąci życie jego wypadek, który ściąga poetę z obłoków na ziemię. Kawaler de Rohan, z którym miał nieszczęście przemówić się w teatrze, wywołał go z pałacu księcia Sully, gdzie Wolter był na obiedzie, i po prostu kazał oćwiczyć go lokajom, gdy sam kawaler, siedząc w karocy, czuwał nad sumiennym wykonaniem zlecenia. Wolter pieni się w bezsilnej wściekłości tym bardziej, że widzi, iż jego najbliżsi „przyjaciele”, książęta i margrabiowie, uważają całe zajście za przygodę dość zabawną, naturalną i — bez znaczenia. Mimo iż z natury niezbyt rycerski, Wolter chce się bić, domaga się pojedynku; ale rodzina kawalera de Rohan kieruje sprawą inaczej: poeta dostaje się znowuż do Bastylii (1726), skąd po miesiącu wychodzi pod warunkiem, iż uda się na jakiś czas do Anglii. Tym razem Wolter miał wszelkie przyczyny zauważyć, iż nie wszystko jest doskonałe „na tym najlepszym ze światów”.
Przybywa do Anglii dobrze zaopatrzony w czeki i w rekomendacje nawet samego ministerstwa zawstydzonego nieco swą rolą w tej sprawie. Spędza tu półtrzecia roku, chłonąc w siebie atmosferę życia umysłowego Anglii, która dla ówczesnego francuskiego przybysza musiała się wydać rajem wolności osobistej, politycznej i intelektualnej. W ciągu tych lat Wolter buduje silne podstawy własnej kultury duchowej; z ciekawością bada nowe dlań społeczeństwo, jego idee, obyczajowość, instytucje, sekty; zapoznaje się z literaturą angielską, z obcym wówczas zupełnie dla Francji Szekspirem; odnajduje powinowactwo z własną umysłowością w racjonalistycznej filozofii Locke'a; nabiera gruntownego wykształcenia i zamiłowania przyrodniczego, zwłaszcza w nauce fizyki. Rezultatem pobytu są Szkice oraz Listy filozoficzne, które ukazały się najpierw po angielsku (1733), następnie po francusku; zaraz w pierwszym roku (1734) uzyskały pięć wydań, wywołały żywą polemikę i silne zaniepokojenie sfer duchownych i rządowych we Francji. Listy filozoficzne zawierają w zarodku już cały „wolterianizm”.
Mimo formalnego pozwolenia na powrót do Paryża, Wolter uważał za bezpieczniejsze usunąć się nieco z widoku. Osiada niedaleko granicy, w Cirey, w zamku, z którego panią, margrabiną du Châtelet, łączyły go tkliwe stosunki. Lata spędzone w Cirey są dla Woltera latami wytrwałej i owocnej pracy. Wraz z margrabiną, zapamiętałą fizyczką, tłumaczką dzieł Newtona, zagłębia się w nauki przyrodnicze, eksperymentuje. Dla przyjaciółki swej, zmierzonej błahością i nienaukowością historii, takiej jak ją pojmowano wówczas, pisze kapitalne swoje dzieło: Essai sur les moeurs — „Zarys obyczajów” — szeroko zakreśloną i własnym duchem ożywioną kompilację — jak również znakomite, jak na swój czas, prace historyczne: Historię Karola XII oraz Wiek Ludwika XIV (dokończony znacznie później, w czasie pobytu na dworze pruskiego Fryderyka). Wśród tego częste wycieczki w sferę literatury pięknej; żartobliwy i wyuzdany poemacik La Pucelle — parodystyczna historia Dziewicy Orleańskiej — dla nas mało smaczny i zabawny, wówczas cieszący się olbrzymim powodzeniem, mimo iż krążył na razie w odpisach; antyklerykalna tragedia Mahomet, która, chłoszcząc rzekomo fanatyzm muzułmański, mierzy wyraźnie w katolicyzm (Wolter, niby z głupia frant, ofiarował tragedię papieżowi Benedyktowi XIV; papież, nie pozostając dłużny w koncepcie, przyjął dedykację i przesłał autorowi błogosławieństwo); prócz tego inne tragedie, które grywa się w Cirey, w teatrze urządzonym na strychu; wreszcie polemiki, madrygały, korespondencja etc. W owym czasie rozpoczyna się wymiana listów z Fryderykiem pruskim, wówczas jeszcze następcą tronu (nawiasem mówiąc, jeden z mniej apetycznych dokumentów ludzkości), która, przerwana na jakiś czas osobistymi nieporozumieniami, miała się ciągnąć przez całe życie pisarza.
Po dziesięciu latach względnej samotności Wolter zatęsknił za gwarem Paryża. Dzięki poparciu pani de Pompadour odzyskuje łaski dworu. W r. 1743, po świetnym sukcesie tragedii Merope, król wyprawia pisarza w misji dyplomatycznej do króla pruskiego; za powrotem, w zamian za widowisko dworskie sklecone z okazji małżeństwa Delfina, zostaje Wolter szambelanem królewskim i historiografem Francji. W r. 1746, znowuż za poparciem pani de Pompadour, wchodzi do Akademii Francuskiej. W tych latach Wolter znów skłonny był mniemać, iż wszystko na tym świecie toczy się dosyć znośnie; skreślony w owym czasie drobiazg Widzenie Babuka oddycha zadowolonym z siebie i z drugich optymizmem.
W r. 1749 Wolter stracił wierną przyjaciółkę, panią du Châtelet. Margrabina, serdecznie opłakiwana, zmarła wskutek ciąży, której sprawcą okazał się — młody oficer i poeta, Saint-Lambert, ten sam, który był później kochankiem uwielbianej przez Russa pani d'Houdetot. Wydarzenie to stało się sensacją Paryża i Europy, a Saint-Lambert, jak głoszą światowi kronikarze, zdobył dzięki niemu ostrogi pisarskie.
Złośliwy język i dość trudny charakter nie pozwoliły Wolterowi długo zachować łask dworu. Niebawem, zrażony do Francji, dał się nakłonić pochlebnym propozycjom króla pruskiego Fryderyka i w r. 1750 przybył do Poczdamu. Otrzymał pensję 20 000 fr., wysoki order, tytuł szambelana i mieszkanie w pałacu, z jedynym obowiązkiem poprawiania francuskich wierszy Fryderyka. Pierwszy okres pobytu spłynął rozkosznie, na zabawach, gawędach filozoficznych, wzajemnej admiracji. Z czasem dwa charaktery mające zanadto wiele cech podobnych zaczęły się ścierać; z obu stron padały słówka trudne do zapomnienia, a powtarzane przez usłużnych dworaków; stosunki stały się naprężone, aż w końcu przyszła konieczność zerwania. W r. 1753, Wolter, zrzekłszy się pensji, zwróciwszy klucz szambelański, opuszcza Prusy rozczarowany, rozgoryczony, nękany jeszcze na granicy państwa dokuczliwościami króla. To była jego ostatnia szkoła życia; nie chce już odtąd żadnych, choćby złoconych kajdan, chce żyć wyłącznie u siebie i dla siebie. Osiedla się zrazu w Szwajcarii, w pobliżu Genewy; później, kiedy mu dokuczył nieco purytanizm szwajcarski, nabywa piękne dobra Ferney, położone w pasie granicznym, częścią we Francji, częścią w Szwajcarii. Na gruncie francuskim może uprawiać u siebie ulubione widowiska teatralne, które były kamieniem obrazy dla surowych Genewczyków; na wolną zaś ziemię szwajcarską może schronić się w każdej chwili, w razie niebezpiecznego podmuchu ze sfer francuskiego rządu. Na własnym tedy „dworze” pewnego rodzaju, w słynnych Délices, a potem w Ferney, spędzi ostatnie dwadzieścia parę lat życia, te, z których utrwali się dla przyszłych pokoleń wizerunek i legenda Woltera.
Istotnie, osobliwym jest zjawiskiem żywotność, jaką rozwija Wolter w tej ostatniej fazie, między sześćdziesiątym a osiemdziesiątym z górą rokiem. Jest to w całym jego życiu epoka najbardziej może czynna, najbujniejsza, w której cały kapitał nagromadzonej wiedzy, myśli, poglądów, doświadczeń, spożytkowuje dla celów doraźnej działalności i agitacji. Przez lat dwadzieścia zdoła ten niespożyty starzec utrzymać wpół-rozbawioną, wpół-zgorszoną Europę w ciągłym napięciu, dając jej co dnia coś nowego, a zawsze związanego z palącymi sprawami współczesności. Prócz olbrzymiej korespondencji, która w owym czasie miała znaczenie daleko wybiegające poza prywatną wymianę myśli, idą w świat z siedziby filozofa niezliczone ilości tzw. pasztecików Woltera, broszurek, dialogów, powiastek, „katechizmów filozoficznych”, kolportowanych oczywiście bezimiennie, ale w których cała Europa domyślała się ręki autora. Wolter nie gardził żadnym środkiem; cieszyły go i obiegające plotki z drobnych wydarzeń jego domowego życia, nie cofał się też przed ohydną nieraz polemiką z lada jakim przeciwnikiem, z której obie strony wychodziły umazane błotem. Niewyczerpany tym jeszcze Wolter rozwija działalność praktyczną, stwarza dokoła siebie cały dwór, kolonie, fabryki, buduje dobrobyt otaczającej go ludności, rzuca się wszędzie, gdzie mu się nadarza sposobność bronić prześladowanych, zwłaszcza gdy chodzi o fanatyzm religijny. Wrodzona skłonność do pieniactwa dodaje mu zapału i wytrwałości w tych kampaniach, z których najgłośniejsza sprawa Calasów budzi przez kilka lat entuzjazm w całej Europie. Ta działalność ostatnich lat życia zdobywa Wolterowi poniekąd to, czego, przy całym rozgłosie, brakło mu po trochu zawsze, tj. szacunek publiczny. Podróż jego do Paryża w r. 1778 jest olbrzymią apoteozą za życia; ale osiemdziesięcioletni starzec nie podołał tym wzruszeniom, zbyt mocnym na zwątlone siły; umiera, do ostatnich chwil przed zgonem zajęty jeszcze pracą nad historycznym Słownikiem języka francuskiego, którego projekt przedkłada Akademii.