Lolek, zanim został Janem Pawłem II - Wioletta Piasecka - ebook + audiobook
NOWOŚĆ

Lolek, zanim został Janem Pawłem II ebook i audiobook

Wioletta Piasecka

5,0

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

Jak wyglądały młode lata Karola Wojtyły? Czy wiedzieliście, że był świetnym bramkarzem i marzył o tym, by zostać piłkarzem albo ostatecznie aktorem? Czy wiedzieliście, że w kieszeni zawsze nosił coś wyjątkowego? Albo że pewnego dnia ktoś w ostatniej chwili ocalił go przed śmiercią?

"Lolek zanim został Janem Pawłem II", to opowieść o młodym chłopcu pełnym radości i niezłomnej siły ducha. Śmierć ukochanej Mamy, a potem starszego brata nie złamały go, nie złamała go też wojna. Co sprawiło, że te osobiste tragedie uczyniły go silniejszym?

 

Ta książka to niezwykła podróż w czasie, wypełniona wzruszającą opowieścią i pięknymi ilustracjami, które ożywiają klimat tamtych lat. To nie tylko biografia – to lekcja życia, która poruszy każdego czytelnika.

 

Wioletta Piasecka – autorka bestsellerowych powieści obyczajowych – oddaje w ręce czytelników wyjątkową książkę. Dla dzieci, rodziców i dziadków – dla całej rodziny. Odkryjcie historię Karola Wojtyły i przekonajcie się, że każdy z nas może być częścią czegoś wielkiego!

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 45

Rok wydania: 2025

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 1 godz. 16 min

Rok wydania: 2025

Lektor: Klaudia Bełcik

Oceny
5,0 (9 ocen)
9
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Ewelina2611

Nie oderwiesz się od lektury

"-Moja mama mó­wiła, że wszyst­ko jest po coś, że każdy ma czas ofia­ro­wany od Boga. Nie­któ­rzy ten czas mają dłuż­szy, nie­któ­rzy krót­szy, ale każdy z nas musi go wy­ko­rzy­stać do tego, do czego jest stwo­rzony" Książka Wioletty Piaseckiej to dla mnie poruszająca podróż przez życie Lolka – chłopca, który stał się Janem Pawłem II.  Choć wiele już o nim napisano, autorka potrafiła opowiedzieć tę historię na nowo,dodając ciepła. Widać tu włożone  serce i ogromny szacunek.  Czytając, czułam, jakby Papież był tuż obok, jakby szeptał mi swoją historię. Jego droga nie była łatwa, ale bardzo inspirująca.  Karol był wyjątkowym, pełnym dobroci człowiekiem. Czytając o jego maturze, od razu w głowie rozbrzmiewają słowa: „A tam była cukiernia. Po maturze chodziliśmy na kremówki. Żeśmy to wszystko wytrzymali, te kremówki po maturze.” Zastanawialiście się ile kremówek zjadł Lolek po maturze ? I skąd wzięła się jego wielka miłość do aktorstwa? Książka "Lolek zanim został Janem Pawłem I...
10
FascynacjaKsiazkami

Nie oderwiesz się od lektury

🤍Jest to lektura,która jest wartościowa dzięki swojej treści oraz ucząca dla młodego pokolenia,bo bliżej poznajemy ważne informacje dotyczące polskiego papieża-Jana Pawła II z jego młodości. 🤍Jestem oczarowana tą książeczka i z całego serca polecam ją każdemu.
00
Czytanko24

Nie oderwiesz się od lektury

Kocham wszystkie pani książki, cudownie napisana
00
mic_ostojski

Nie oderwiesz się od lektury

Piękna, mądra i wzruszająca opowieść nie tylko dla dzieci
00
Irenaira

Nie oderwiesz się od lektury

Piękna książeczka. Niejedna łza poleciała.
00



Re­dak­cja i ko­rektaAgnieszka Czap­czyk
Pro­jekt gra­ficzny okładkiAlek­san­dra Czor­nyj
Skład i ła­ma­nieAgnieszka Kie­lak
Ilu­stra­cjeAlek­san­dra Czor­nyj
© Co­py­ri­ght by Skarpa War­szaw­ska, War­szawa 2025 © Co­py­ri­ght by Wio­letta Pia­secka, War­szawa 2025
Ze­zwa­lamy na udo­stęp­nia­nie okładki książki w in­ter­ne­cie.
Wy­da­nie pierw­sze
ISBN 978-83-8329-813-9
Wy­dawca Agen­cja Wy­daw­ni­czo-Re­kla­mowa Skarpa War­szaw­ska Sp. z o.o. ul. K. K. Ba­czyń­skiego 1 lok. 2 00-036 War­szawa tel. 22 416 15 81re­dak­cja@skar­pa­war­szaw­ska.plwww.skar­pa­war­szaw­ska.pl
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.

W Wa­do­wi­cach na Rynku przy ko­ściele ze­brały się wi­wa­tu­jące tłumy. Lu­dzie z ra­do­ścią pa­dali so­bie w ob­ję­cia, kla­skali, a nie­któ­rzy na­wet pła­kali ze wzru­sze­nia. Oto dziś, 18 maja 1920 roku, do War­szawy po zdo­by­ciu Ki­jowa wra­cał w chwale mar­sza­łek Jó­zef Pił­sud­ski. Wieść o tym wy­da­rze­niu lo­tem bły­ska­wicy obie­gła naj­od­le­glej­sze za­kątki kraju. Do­tarła na­wet tu. Do Wa­do­wic.

Przed ko­ścio­łem pod we­zwa­niem Naj­święt­szej Ma­ryi Panny usta­wiła się pro­ce­sja dziew­czy­nek w bia­łych ko­mu­nij­nych su­kien­kach i chłop­ców w ja­snych gar­ni­tur­kach. Dziew­czynki prze­stę­po­wały z nogi na nogę, z nie­cier­pli­wo­ścią cze­ka­jąc na umó­wiony znak do sy­pa­nia płat­ków kwia­tów. Ko­ścielny dzwon wła­śnie skoń­czył wy­bi­jać go­dzinę sie­dem­na­stą. Na­bo­żeń­stwo ma­jowe po­winno już się roz­po­czy­nać, ale tłum wciąż fa­lo­wał.

– Chyba pro­ce­sji dziś nie bę­dzie? – Jedna z dziew­czy­nek odło­żyła ko­szy­czek z płat­kami róż i starła dro­binkę ku­rzu z bia­łego pan­to­felka. – Wielka szkoda. Tak chcia­łam sy­pać kwiatki. Cze­ka­łam na to wiele mie­sięcy.

Sto­jący naj­bli­żej męż­czy­zna chwy­cił małą i okrę­cił wo­kół sie­bie.

– A co tam kwiatki! Pol­ska bę­dzie! Nie skoń­czy się! Mar­sza­łek Pił­sud­ski to spra­wił! Co za szczę­ście! Co za wiel­kie szczę­ście! – Po­sta­wił dziew­czynkę i wziął w ob­ję­cia star­szą pa­nią, któ­rej łzy le­ciały ciur­kiem.

– Mało bra­kowo. – Sta­ruszka łkała. – Toż na­sza nie­pod­le­głość taka świeża, taka kru­cha, każdy czyha na ten nasz ka­wa­łek ziemi. – Wy­cią­gnęła z to­rebki chu­s­teczkę i otarła łzy z po­licz­ków.

– Nikt nam jej nie od­bie­rze – po­wie­działa sta­now­czo ele­gancka ko­bieta, pro­stu­jąc ra­miona i uno­sząc dum­nie głowę.

Jej słowa za­głu­szył ksiądz, który przez tubę krzyk­nął, ile sił w płu­cach:

– Pro­szę o spo­kój! Pro­szę o ci­szę!

Roz­mowy uci­chły. Na­gle do uszu zgro­ma­dzo­nych wdarł się zbo­lały, prze­cią­gły jęk. Do­cho­dził z lekko uchy­lo­nego okna ka­mie­nicy przy ulicy Ry­nek 2. Zgro­ma­dzeni na placu jak na ko­mendę spoj­rzeli w tam­tym kie­runku.

– To na pierw­szym pię­trze. U Woj­ty­łów. – Sta­ruszka, któ­rej łzy już nieco obe­schły, sta­ran­nie zło­żyła chu­s­teczkę, by scho­wać ją do nie­wiel­kiej to­rebki. – Dziecko im się wła­śnie ro­dzi – wy­ja­śniła.

– A za­tem nowe ży­cie! – Ksiądz sta­nął na czele pro­ce­sji. – Po­wierzmy to ma­leń­stwo Matce Bo­żej. Niech zdrowe przyj­dzie na ten świat. – Po­pra­wił su­tannę i roz­po­czął Li­ta­nię Lo­re­tań­ską. Dziew­czynki z wolna ru­szyły, roz­sy­pu­jąc płatki róż, a idący w pro­ce­sji po­wta­rzali za księ­dzem słowa mo­dli­twy.

– Szczę­śliwy dzień – szep­nęła star­sza pani i otwo­rzyła ksią­żeczkę do na­bo­żeń­stwa.

W po­koju na pierw­szym pię­trze bra­ko­wało po­wie­trza. Ma­jowy upał, do­cho­dzący tego dnia do nie­mal trzy­dzie­stu stopni, szcze­gól­nie da­wał się we znaki pani Emi­lii Woj­tyle. Le­żała przy­kryta je­dy­nie cien­kim prze­ście­ra­dłem. Dziś miało przyjść na świat jej długo wy­cze­ki­wane dziecko. Bar­dzo się bała. Jak żywe sta­nęły jej w pa­mięci smutne prze­ży­cia sprzed czte­rech lat, gdy tuż po po­ro­dzie zmarła jej có­reczka Olga. Na samo wspo­mnie­nie tam­tych bo­le­snych chwil pani Emi­lia ob­lała się po­tem. Aku­szerka co parę mi­nut wy­cie­rała jej czoło i przy­kła­dała schło­dzone ręcz­niki, by choć na chwilę ulżyć cier­pią­cej.

– Mo­żemy sze­rzej otwo­rzyć okno? – wy­szep­tała spierzch­nię­tymi war­gami.

– Tu jest chłod­niej. Na ze­wnątrz żar leje się z nieba po pro­stu nie do wy­trzy­ma­nia – ostrze­gła ko­bieta.

– To nic, bra­kuje mi po­wie­trza. – Pani Emi­lia zro­biła ruch, jakby chciała wstać.

– Pro­szę le­żeć. Już otwie­ram. – Po­łożna od­sta­wiła mi­skę z wodą i po­śpiesz­nie ru­szyła w stronę okna. Otwo­rzyła je na oścież aku­rat w mo­men­cie, gdy wierni za­częli śpie­wać:

– Ky­rie ele­ison. Chri­ste ele­ison. Ky­rie ele­ison. Chry­ste, usłysz nas. Chry­ste, wy­słu­chaj nas...

Pani Woj­ty­łowa, le­żąc, prze­że­gnała się i ci­chutko, le­dwo po­ru­sza­jąc ustami, przy­łą­czyła się do mo­dli­twy. Aku­szerka po­szła do kuchni przy­go­to­wać wię­cej wody. Przy oka­zji prze­prała ręcz­niki, prze­tarła szafki i stół ku­chenny, po czym cze­ka­jąc na wrzą­tek, zro­biła so­bie ka­napkę. Sta­nęła przy oknie i ob­ser­wo­wała lu­dzi idą­cych w pro­ce­sji. Przede mną nie­prze­spana noc – po­my­ślała.

W mo­men­cie, gdy mo­dli­twy uci­chły, a ksiądz wy­śpie­wał słowo „amen”, z po­koju pani Emi­lii do­biegł płacz nie­mow­lę­cia. Ka­napka wy­pa­dła aku­szerce z rąk. Ko­bieta bie­giem rzu­ciła się do po­koju.

– To nie­moż­liwe! Nie­moż­liwe, by dziecko uro­dziło się tak szybko! – Ob­jęła de­li­kat­nie no­wo­rodka.

– Naj­święt­sza Pa­nienka to spra­wiła – wy­szep­tała pani Emi­lia i spoj­rzała na po­łożną zmę­czo­nym, ale roz­pro­mie­nio­nym wzro­kiem. – Po­ród za­czął się i skoń­czył ra­zem z Li­ta­nią do Naj­święt­szej Ma­ryi Panny.

– No pro­szę! – Aku­szerka z uśmie­chem owi­nęła nie­mowlę w ja­sny fla­ne­lowy ko­cyk. – Po pro­stu święty czło­wiek nam się uro­dził.

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki