Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Nadia marzy o tym, żeby nauczyć się jeździć na kucykach. Rodzice obiecali, że zapiszą ją do klubu jeździeckiego, gdy dziewczynka skończy sześć lat. Gdy nadchodzi ten dzień, Nadia jest bardzo szczęśliwa. Rozpoczyna się wspaniała przygoda! Nie wszystko jednak przebiega tak, jak Nadia sobie wymarzyła. Czy jej zamiłowanie do jeździectwa okaże się trwałe? Przy okazji lektury przygód Nadii czytelnicy mają okazję poznać bliżej kuce, sposób, w jaki należy się z nimi obchodzić oraz życie stadniny. Książkę pokochają młodzi miłośnicy zwierząt i przyrody, którzy marzą o przyjaźni i przygodach.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 13
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Konsultacja merytoryczna:
Hanna Buch-Kupczyk, lekarz weterynarii.Prowadzi gabinet specjalizujący się w stomatologii i dermatologii koni. Jak twierdzi, konie są bardziej jej stylem życia niż po prostu pasją. Swoją klacz Amy traktuje jako pełnoprawnego członka rodziny.
Ewa Szopa, prezes klubu jeździeckiego EKOAURA,zootechnik, rolnik ekologiczny, hodowca koni i kuców.
Rozdział 1
Marzenie Nadii
Nadia marzyła o tym, żeby nauczyć się jeździć na kucykach. Rodzice obiecali, że zapiszą ją na zajęcia, gdy skończy sześć lat. Starsza siostra Nadii od dawna należała do klubu jeździeckiego. Nadia często towarzyszyła jej w wyprawach do Leśnej Stadniny, gdzie udzielano grupowych lekcji jazdy konnej.
Och, jak Gabrysia pięknie wyglądała w siodle! Trzymała się prosto, jej oczy błyszczały, policzki zabarwiał rumieniec, a rude włosy powiewały na wietrze. Jakże Nadia zazdrościła siostrze! Dlaczego Gabrysia mogła jeździć konno, a ona nie? Tylko dlatego, że była młodsza? Gabrysi wciąż wolno było robić rzeczy, do których Nadia nie miała prawa. Jakie to niesprawiedliwe!
Kuc – nieduży koń. W najwyższym punkcie tułowia, czyli w kłębie, jego wysokość nie przekracza 148 cm.
W drodze powrotnej z klubu do domu Nadia opierała głowę o oparcie fotela samochodowego i pytała:
– Mamo, czy jeszcze długo do moich urodzin?
– Już nie tak długo – odpowiadała mama, zerkając na córkę we wstecznym lusterku. – Czas tak szybko płynie... – dorzucała, przeczesując palcami ufarbowane na kasztanowo włosy.
Nadia nie miała takiego wrażenia...
Ach, jak uwielbiała kucyki! Zabierała do klubu rękawiczki, głaskała nimi kuce, a potem zakładała je na dłonie, żeby czuć zapach swych ulubieńców.
Uprosiła rodziców, by z wyprzedzeniem kupili jej kask do jazdy konnej. Często dotykała jego aksamitnej powierzchni ozdobionej dwoma rzędami błyszczących kryształków. Raz chciała nawet założyć go do jazdy na rowerze, ale Gabrysia popukała się w głowę:
– Zwariowałaś? – rzuciła, patrząc na nią krzywo.
W końcu Nadia pozostała przy kasku rowerowym. Zakładała za to rękawiczki przesiąknięte wonią kuców, nabierała prędkości i wyobrażała sobie, że pędzi na grzbiecie konia.
W klubie mogła przynajmniej do woli przyglądać się kucom. Częstowała ulubieńców smakołykami, podając je tak, jak nauczyła ją Gabrysia, na otwartej dłoni. Kieszenie zawsze wypchane miała kawałkami jabłek i marchewek.