Nadia i kuce z Leśnej Stadniny - Barbara Wicher - ebook + książka

Nadia i kuce z Leśnej Stadniny ebook

Barbara Wicher

4,4

Opis

Nadia marzy o tym, żeby nauczyć się jeździć na kucykach. Rodzice obiecali, że zapiszą ją do klubu jeździeckiego, gdy dziewczynka skończy sześć lat. Gdy nadchodzi ten dzień, Nadia jest bardzo szczęśliwa. Rozpoczyna się wspaniała przygoda! Nie wszystko jednak przebiega tak, jak Nadia sobie wymarzyła. Czy jej zamiłowanie do jeździectwa okaże się trwałe? Przy okazji lektury przygód Nadii czytelnicy mają okazję poznać bliżej kuce, sposób, w jaki należy się z nimi obchodzić oraz życie stadniny. Książkę pokochają młodzi miłośnicy zwierząt i przyrody, którzy marzą o przyjaźni i przygodach.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 13

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,4 (16 ocen)
12
1
2
0
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Re­dak­cjaAgniesz­ka Czap­czyk
Ko­rek­taBo­że­na Si­gi­smund
Pro­jekt gra­ficz­ny okład­kiŁu­kasz Sil­ski
Skład i ła­ma­nieAgniesz­ka Kie­lak
Ilu­stra­cjeŁu­kasz Sil­ski
© Co­py­ri­ght by Skar­pa War­szaw­ska, War­sza­wa 2022 © Co­py­ri­ght by Bar­ba­ra Wi­cher, War­sza­wa 2022
Ze­zwa­la­my na udo­stęp­nia­nie okład­ki ksi­ążki w in­ter­ne­cie
Wy­da­nie pierw­sze
ISBN 978-83-67343-49-7
Wy­daw­ca Agen­cja Wy­daw­ni­czo-Re­kla­mo­wa Skar­pa War­szaw­ska Sp. z o.o. ul. Bo­row­skie­go 2 lok. 24 03-475 War­sza­wa tel. 22 416 15 81re­dak­cja@skar­pa­war­szaw­ska.plwww.skar­pa­war­szaw­ska.pl
Kon­wer­sja: eLi­te­ra s.c.
.

Kon­sul­ta­cja me­ry­to­rycz­na:

Han­na Buch-Kup­czyk, le­karz we­te­ry­na­rii.Pro­wa­dzi ga­bi­net spe­cja­li­zu­jący się w sto­ma­to­lo­gii i der­ma­to­lo­gii koni. Jak twier­dzi, ko­nie są bar­dziej jej sty­lem ży­cia niż po pro­stu pa­sją. Swo­ją klacz Amy trak­tu­je jako pe­łno­praw­ne­go człon­ka ro­dzi­ny.

Ewa Szo­pa, pre­zes klu­bu je­ździec­kie­go EKO­AU­RA,zoo­tech­nik, rol­nik eko­lo­gicz­ny, ho­dow­ca koni i ku­ców.

Roz­dział 1

Ma­rze­nie Nad­ii

Nadia ma­rzy­ła o tym, żeby na­uczyć się je­ździć na ku­cy­kach. Ro­dzi­ce obie­ca­li, że za­pi­szą ją na za­jęcia, gdy sko­ńczy sze­ść lat. Star­sza sio­stra Nad­ii od daw­na na­le­ża­ła do klu­bu je­ździec­kie­go. Nad­ia często to­wa­rzy­szy­ła jej w wy­pra­wach do Le­śnej Stad­ni­ny, gdzie udzie­la­no gru­po­wych lek­cji jaz­dy kon­nej.

Och, jak Ga­bry­sia pi­ęk­nie wy­gląda­ła w sio­dle! Trzy­ma­ła się pro­sto, jej oczy błysz­cza­ły, po­licz­ki za­bar­wiał ru­mie­niec, a rude wło­sy po­wie­wa­ły na wie­trze. Ja­kże Nad­ia za­zdro­ści­ła sio­strze! Dla­cze­go Ga­bry­sia mo­gła je­ździć kon­no, a ona nie? Tyl­ko dla­te­go, że była młod­sza? Ga­bry­si wci­ąż wol­no było ro­bić rze­czy, do któ­rych Nad­ia nie mia­ła pra­wa. Ja­kie to nie­spra­wie­dli­we!

Kuc – nie­du­ży koń. W naj­wy­ższym punk­cie tu­ło­wia, czy­li w kłębie, jego wy­so­ko­ść nie prze­kra­cza 148 cm.

W dro­dze po­wrot­nej z klu­bu do domu Nad­ia opie­ra­ła gło­wę o opar­cie fo­te­la sa­mo­cho­do­we­go i py­ta­ła:

– Mamo, czy jesz­cze dłu­go do mo­ich uro­dzin?

– Już nie tak dłu­go – od­po­wia­da­ła mama, zer­ka­jąc na cór­kę we wstecz­nym lu­ster­ku. – Czas tak szyb­ko pły­nie... – do­rzu­ca­ła, prze­cze­su­jąc pal­ca­mi ufar­bo­wa­ne na kasz­ta­no­wo wło­sy.

Nad­ia nie mia­ła ta­kie­go wra­że­nia...

Ach, jak uwiel­bia­ła ku­cy­ki! Za­bie­ra­ła do klu­bu ręka­wicz­ki, gła­ska­ła nimi kuce, a po­tem za­kła­da­ła je na dło­nie, żeby czuć za­pach swych ulu­bie­ńców.

Upro­si­ła ro­dzi­ców, by z wy­prze­dze­niem ku­pi­li jej kask do jaz­dy kon­nej. Często do­ty­ka­ła jego ak­sa­mit­nej po­wierzch­ni ozdo­bio­nej dwo­ma rzęda­mi błysz­czących krysz­ta­łków. Raz chcia­ła na­wet za­ło­żyć go do jaz­dy na ro­we­rze, ale Ga­bry­sia po­pu­ka­ła się w gło­wę:

– Zwa­rio­wa­łaś? – rzu­ci­ła, pa­trząc na nią krzy­wo.

W ko­ńcu Nad­ia po­zo­sta­ła przy ka­sku ro­we­ro­wym. Za­kła­da­ła za to ręka­wicz­ki prze­si­ąk­ni­ęte wo­nią ku­ców, na­bie­ra­ła pręd­ko­ści i wy­obra­ża­ła so­bie, że pędzi na grzbie­cie ko­nia.

W klu­bie mo­gła przy­naj­mniej do woli przy­glądać się ku­com. Często­wa­ła ulu­bie­ńców sma­ko­ły­ka­mi, po­da­jąc je tak, jak na­uczy­ła ją Ga­bry­sia, na otwar­tej dło­ni. Kie­sze­nie za­wsze wy­pcha­ne mia­ła ka­wa­łka­mi ja­błek i mar­che­wek.

Za­pra­sza­my do za­ku­pu pe­łnej wer­sji ksi­ążki