Najmniejsze Królestwo na Świecie - Anna i Piotr Chmielewscy - ebook

Najmniejsze Królestwo na Świecie ebook

Anna i Piotr Chmielewscy

0,0
19,99 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Chłopiec przeprowadza się wraz z rodzicami z dużego miasta i mieszkania w bloku do domu na przedmieściach, niedaleko lasu. Początkowo jest mu przykro, gdyż pozostawił za sobą cały znany mu dotąd świat, w tym wszystkich przyjaciół. W nowym miejscu czuje się dziwnie, obco. Do czasu jednak, gdy nagle dowiaduje się, że okolica tuż koło jego domu kryje niesamowitą, fascynującą tajemnicę. To tytułowe „Najmniejsze Królestwo Na Świecie”, którego mieszkańcy od razu stają się jego przyjaciółmi. Dowiaduje się jednak szybko, że nowopoznanym, dziwnym i sympatycznym Stworzonkom grozi wielkie niebezpieczeństwo. Jednak to właśnie jemu i nowopoznanej koleżance udaje się to „Królestwo” uratować. Książka jednocześnie ukazuje w tle pozytywne relacje pomiędzy dziećmi i ich rodzicami, na których pomoc zawsze dzieci mogą liczyć.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI
PDF

Liczba stron: 49

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Najmniejsze Królestwo Na Świecie

Anna i Piotr Chmielewscy

Wydawnictwo Agrafka 2024

ISBN 978-83-67348-86-7

9 7 8 8 3 6 7 3 4 8 8 6 7

3

1. Nowe miejsce.

*

Wszyscy mówili Jankowi, że teraz ma w swoim pokoiku dużo cie-kawszy widok z okna, niż poprzednio, kiedy mieszkali w mieście.

Mówiła tak i mama, i tata, a każde z nich prześcigało się w wychwa-laniu urody rosnących za oknem drzew, krzaczków i zielonej trawy, na której pełno było żółtych i białych kwiatków.

– Prawdziwa leśna polana! – mama aż wykrzyknęła w chwili, gdy wszyscy troje wyjrzeli razem przez okienko.

– No! Naprawdę. I to pod samym naszym domem! – wtórował jej tatuś. A potem ukradkiem spoglądali na Janka, chcąc sprawdzić, 3

czy chłopiec też będzie tym widokiem zachwycony, albo chociaż troszeczkę zaciekawiony.

– ...Tak... Bardzo fajnie – chłopak starał się uśmiechnąć nie wie-dząc, że niespecjalnie mu to wychodzi. Wiedział jednak, że sprawi tym obojgu przyjemność. Potem, gdy układał na swojej półeczce nad łóżkiem zabawki usłyszał przez otwarte drzwi, jak mama mó-wiła do taty

– Nasz Jaś wcale nie jest zadowolony z przeprowadzki tutaj.

– Dajmy mu trochę czasu – tata odpowiedział równie cicho, z pew-nym roztargnieniem, bo cały czas próbował dokręcić drzwiczki do kuchennej szafki. – Dla chłopaka to idealne miejsce. Zobaczysz kochanie, szybko się przyzwyczai.

– Racja – odpowiedziała mama – Nikt nie lubi zmian. Ani dorosły ani dziecko. A Janek przecież całe życie mieszkał w jednym miejscu. Tutaj wszystko jest dla niego całkowicie nowe.

4

5

Dalej chłopiec już nie słuchał. Pomyślał sobie, że to bardzo nieład-nie podsłuchiwać. Tylko małe dzieci tak robią, a ja już jestem dużym chłopcem – szepnął do swojej kolekcji plastikowych rycerzy, którą właśnie rozstawiał na półce. Ale musiał i swoim zabawkom i same-mu sobie przyznać, że rodzice dobrze rozumieją swojego synka. Bo bardzo żałował, że wyprowadzili się ze ich starego mieszkania.

Początkowo cieszył się wraz z mama i tatą z przeprowadzki –

przede wszystkim dlatego, że widział, jak oni się cieszyli. To było, jak nowa, wspólna zabawa. Ale gdy ciężarówka, wraz z dwoma uśmiechniętymi panami, którzy pomagali im nosić meble odjechała w siną dal zdał sobie sprawę, że teraz już wszystko będzie inaczej. I to na zawsze. Czy jeszcze będę mógł kiedyś wrócić do naszego starego domu? Chociaż na małą chwilkę? – Pomyślał Janek zasypiając w swoim nowym łóżeczku.

5

**

Chłopiec nie pamiętał, co mu się śniło w nocy, ale musiało być to coś bardzo wesołego, bo obudził się we wspaniałym nastroju. Przez uchylone drzwi słyszał odgłosy krzątających się rodziców, którzy przygotowywali się do śniadania i poczuł unoszący się wszędzie zapach jego ulubionej jajecznicy na masełku. Uśmiechnięty Jaś stanął przed oknem i już innym okiem spoglądał na podziwiany wczo-raj przez mamę i tatę widok. Oświetlone porannym słońcem duże, iglaste drzewa machały do niego poruszanymi wiatrem gałązkami.

Mała łąka zaraz za ogrodzeniem, gęsto obsypana kwiatami jakby zapraszała go na spacer. Za łączką zaczynały się zarośla i chyba prawdziwy las. Przecież nie zaszkodzi, jak dzisiaj obejrzę sobie to miejsce – pomyślał chłopiec, a potem pobiegł do łazienki, aby jak najszybciej umyć się przed śniadaniem. Czuł, że jest już bardzo głodny.

6

7

***

Kiedy po śniadaniu Janek zajrzał już w każde miejsce na swoim nowym podwórku we troje, i on i rodzice wybrali się na zwiedzanie najbliższej okolicy. Tutaj było zupełnie inaczej, niż w dużym mieście, chociaż przeprowadzając się jechali z jego centrum do nowego domu niewiele ponad dwadzieścia minut. Kiedy wychodziło się przed dom nie od razu widać było budynki sąsiadów. Wszystkie były całkowicie zasłonięte drzewami, a ścieżka za ich podwórkiem pro-wadziła wprost na łąkę. Za nią już szumiał las.

Janek, który dotychczas szedł grzecznie trzymając mamę i tatę za rękę wyrwał się do przodu i z głośnym „huraaaa!” wbiegł na zielo-ną, ukwieconą trawę. Łąka, pośrodku której stanął chłopiec tonęła w słońcu. Kwiaty pięknie pachniały, a lekki wietrzyk rozwiewał

dziecku włosy. Podoba mi się tutaj – pomyślał Janek i znowu się uśmiechnął.

7

Kiedy już zbierał się, aby wrócić do rodziców, spojrzał na krzak rosnący na skraju bardzo bliskiego teraz lasu. Wydawało mu się, że za nim, w trawie widać bardzo wąską ścieżkę. Gdy podszedł bliżej, zobaczył, że to bardzo mała dróżka prowadząca do środka lasu.

Wiodła pomiędzy krzaczkami i była tak wąska, że chłopiec taki, jak on ledwie mógłby się tamtędy przecisnąć. Tam, dokąd biegła, drzewa z lasu rzucały cień. Mimo to Janek dostrzegł w tym miejscu spo-ry wzgórek, który po bliższym przyjrzeniu okazał się wielkim, sza-rym, porośniętym ciemnozielonymi mchami kamieniem. A pod tym kamieniem coś się ruszało. Jakby bardzo malutka, zielonkawa chyba postać, która zdawała się machać do chłopaka ręką – jakby go pozdrawiając. A może to tylko była jakaś roślinka poruszana wiatrem? A kiedy już zaskoczony Jaś postanowił sprawdzić, co to ta-kiego usłyszał wołanie taty:

8

9

– Synku, wracamy!

– Chodź Jasiu, jeszcze nieraz tu przyjdziemy – mama też dołączy-ła się do wołań.

Janek grzecznie pobiegł do rodziców, obiecując sobie, że później na pewno tam jeszcze wróci. A wtedy sprawdzi, co tam naprawdę zobaczył. A że był grzecznym i rozsądnym dzieckiem, to najpierw postanowił opowiedzieć wszystko dorosłym.

****

– Kto to wie? A może widziałeś tam prawdziwego krasnoludka?

Albo jakiegoś innego leśnego skrzata – odpowiedział wysłuchaw-szy opowieści synka tata i był przy tym całkowicie poważny.

– No co ty opowiadasz Piotr – mama śmiejąc się dała mężowi ku-ksańca w ramię. Jeszcze Jasia przestraszysz. Jedyne skrzaty, jakie tu mieszkają – to wy obaj powiedziała mama śmiejąc się przy tym.

9

– Jeden skrzat całkiem duży, a drugi trochę mniejszy – śmiech mamy, już całkiem głośny wypełnił całą kuchnię.

– Przecież widzisz kochanie, że nasz odważny syn wcale się nie boi

– tata znów poważnie pokiwał głową. – Widzisz Aniu – kontynu-ował – dzieci potrafią czasem dostrzec wokół siebie takie rzeczy, któ-rych my, dorośli już zobaczyć nie umiemy – dalej mówił całkowicie poważnie, chociaż Jankowi wydawało się, że tata ukradkiem mrugnął przy tym okiem do swojej żony. A może to się chłopcu tylko przywidziało? – Ale musisz nam synku obiecać, że gdybyś naprawdę w lesie kogoś spotkał, nieważne, czy dużego, czy całkiem małego, to od razu nam o tym powiesz. No i pamiętaj – z obcymi osobami dorosłymi bez taty, albo mamy nie wolno rozmawiać. Zrozumia-no? – Tata powiedział to, jak dowódca do swoich żołnierzy. Janek w odpowiedzi twierdząco pokiwał głową. – A gdyby coś przestra-szyło naszego synka, to rozkazuję ci wezwać „wsparcie”, czyli któreś 10

11

11