9,40 zł
Życie Marka to nieustająca gra. Chłopiec wiele godzin dziennie spędza przed komputerem. Monitor jest jego jedynym oknem na świat. Marek świetnie się czuje jako rycerz, astronauta, czy uzbrojony po zęby żołnierz. Jest wtedy „wielki”, bo tacy są bohaterowie jego gier. Pewnego dnia komputer przestaje działać, a w życie Marka wkracza postać z gry. To królewicz, dzięki któremu chłopiec uświadamia sobie, jak ubogie jest jego życie spędzane przed ekranem komputera. Postanawia je zmienić.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 22
© Piotr Barciuk, 2016
© Artur Nowicki, ilustracje, 2016
Życie Marka to nieustająca gra. Chłopiec wiele godzin dziennie spędza przed komputerem. Monitor jest jego jedynym oknem na świat. Marek świetnie się czuje jako rycerz, astronauta, czy uzbrojony po zęby żołnierz. Jest wtedy „wielki”, bo tacy są bohaterowie jego gier. Pewnego dnia komputer przestaje działać, a w życie Marka wkracza postać z gry. To królewicz, dzięki któremu chłopiec uświadamia sobie, jak ubogie jest jego życie spędzane przed ekranem komputera. Postanawia je zmienić.
ISBN 978-83-8104-012-9
Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero
— Mam cię! W końcu cię dopadłem! Już mi nie uciekniesz! Hurra! Wiedziałem, że tym razem ci się nie uda!
Marek od kilku godzin siedział przed ekranem komputera i grał. Tym razem dopadł smoka, którego ścigał na lądzie, na morzu i w powietrzu. Na wirtualnym lądzie. Morze i powietrze też były wirtualne. Zresztą cały świat, któremu Marek poświęcał wiele godzin dziennie, był wirtualny. Wrażenie naturalności rozgrywek sportowych i rycerskich turniejów było jednak niesamowite! Marek miał bardzo dobry komputer. Procesory najnowszej generacji, karty graficzne wyprzedzające epokę. Błyskawiczne reakcje wirtualnych postaci na kliknięcia Marka były tak płynne, że czasem wyglądało to tak, jakby wyprzedzały jego myśli i podejmowały decyzję, zanim Marek zdążył wcisnąć klawisz. Komputer Marka to prawdziwy wehikuł czasu. Przemieszczanie się ze średniowiecznych turniejów rycerskich do współczesnych stadionów piłkarskich, na których Marek wygrywał wszystkie mecze, trwało ułamek sekundy. A może nawet krócej. Dlatego Marek nie mógł zrozumieć tego, co się działo na ekranie. Przed chwilą zabił smoka! Tak mu się przynajmniej zdawało, bo teraz widział, jak leżący i z trudem łapiący oddech smok patrzył mu prosto w oczy. Widać było, że jest ciężko ranny. Marek chciał go dobić, ale ku jego zdziwieniu, komputer przestał reagować! Jego najlepszy ze wszystkich komputerów przestał działać! To znaczy działał monitor, na którym widać było zranionego smoka, nie działały jednak kursory. W ogóle wszystkie klawisze przestały działać. Czegoś takiego Marek jeszcze nie przeżył. To ci dopiero złom!
— Tato! Tato! — Marek wybiegł ze swojego pokoju, szukając ojca, z którym czasem również grał na komputerze. — Tato! Komputer się zepsuł! Zrób coś, proszę!
— Mareczku, co się stało? — spytała mama, która właśnie wróciła z pracy. — Tata musiał wyjść. Miał jakieś pilne wezwanie z firmy. Właśnie się z nim minęłam.
— Mamo, komputer się zepsuł! Ja chcę nowy! Nie chcę takiego, który przestał działać!
— Uspokój się, synku. Na pewno się tylko zawiesił. Czasem tak się dzieje. Ja ci nie pomogę, bo się na tym nie znam, ale zaraz na pewno wszystko będzie dobrze. Zrobię ci kanapki z miodem, poprawią ci humor. A komputer na pewno za chwilę znów zacznie działać.
— Mamusiu, ale ja muszę dopaść groźnego smoka! — Marek nie myślał o niczym innym, tylko o niedokończonym pojedynku z baśniową poczwarą. — Muszę go dopaść i zabić!