Opowieści o Małej Czarownicy Ismie - Aneta Ciećko - ebook

Opowieści o Małej Czarownicy Ismie ebook

Aneta Ciećko

5,0

Opis

Jak wytłumaczyć dziecku znaczenie czegoś tak abstrakcyjnego, że nie można tego ani dotknąć, ani zobaczyć, ani powąchać? Na przykład pojęcie "dobre chęci", albo "dobre rady"? Zbuduj odpowiednią metaforę i ubierz ją w fascynująca historię, albo... skorzystaj z mojego doświadczenia i przeczytaj mu "Opowieści o Małej Czarownicy Ismie.

 

"Opowieści o Małej Czarownicy Ismie" z pewnością należą do bajek edukacyjnych, ponieważ za pomocą genialnie dobranych metafor pomagają dzieciom zrozumieć pojęcia abstrakcyjne -  coś, czego nie można  ani dotknąć, ani zobaczyć, ani powąchać. Na przykład:  lenistwo, albo dobre chęci.

 

"Właściwie dobrana metafora jest kluczem, który otwiera drzwi do: prawej i lewej półkuli, świadomości i podświadomości. Gdy otwieramy  te drzwi jednocześnie, tworzymy w umyśle niesamowitą przestrzeń poznawczą."

 

Bardzo ważnym elementem jest zgodność przedstawionej metafory z prawdą psychologiczną. Dlatego Lenistwo, które nawiedza Jarzębinowy Ogród pojawia się w momencie, gdy bohaterowie zbyt mocno wydłużają swój wypoczynek. Dlatego jest misiem o bardzo przyjemnej powierzchowności,  którego można bez ustanku głaskać, wpatrywać się w nie i powtarzać, jakie jest piękne. Dlatego tylko ci, którzy nie są pod jego bezpośrednim wpływem widzą jakim jest podstępnym czarownikiem.  Dlatego tak trudno jest się go pozbyć, ale... jest jeden niezawodny sposób na to, aby się wyniosło.

 

Na szczęście jest to ten rodzaj edukacji, który bardzo podoba się  dzieciom, bo jak mówi sama autorka: "Piszę tylko takie bajki, jakich sama z ciekawością bym słuchała, gdy byłam dzieckiem".

 

Dlatego dodatkowymi atutami są: wartki język narracji, ciekawe przygody lekko zaprawione humorem i barwni bohaterowie.

 

ZAPROSZENIE

 

Zapraszam serdecznie wszystkie dzieci i ich rodziców do Jarzębinowego Ogrodu. Jest właśnie wczesne lato, cały ogród skapany jest w zieleni, słychać świergot ptaków, czuć na twarzy lekki wietrzyk przynoszący zapach róż. Pośrodku ogrodu znajduje się Jarzębinowa Chatka w której mieszka Mała Czarownica Isma.  Wraz z Ismą Jarzębinową Chatkę zamieszkują jej zwierzaki: ryś Micuś, jaszczurka Zwałka i nietoperz Gacuś.

 

Micuś ma duszę prawdziwego naukowca i gdy go spotkamy najprawdopodobniej będzie coś obserwował, albo spisywał.

 

Gacuś, jak wszystkie nietoperze ma doskonały słuch, jego ulubionym zajęciem jest pisanie poematów na temat życia w Pradawnej Puszczy.

 

Jaszczurka Zwałka jest małym zwierzątkiem wielkości liścia klonowego i jest najbardziej roztropna ze wszystkich mieszkańców Jarzębinowej Chatki.

 

Od czasu do czasu naszych przyjaciół odwiedza Granatowy Gryf zwany Gryfiusem. Gryfius jest najbardziej ciekawskim gryfem jakiego znam i jeśli przyjdzie mu do głowy, żeby coś zrobić, to zrobi natychmiast bez chwili zastanowienia. Oczywiście dzięki takiemu zachowaniu często wpada w tarapaty, ale powiedział mi na ucho, że bardzo to lubi.

 

Książeczka zawiera sześć niezwykłych opowieści o przygodach tej zwariowanej piątki.

 

Dowiecie się z nich w jakich okolicznościach pojawia się Lenistwo i dlaczego  jest podstępnym czarownikiem? Jak się go pozbyć? W jaki sposób działa klątwa odkładania na później? Kto jest na nią uodporniony? Gdzie mieszkają i jak wyglądają Możliwości? Kto sprzedał Gryfiusowi cały worek Dobrych Rad i co można z nimi zrobić? Dlaczego Dobre Chęci musiały uciekać z krainy ludzi?

 

Oraz dlaczego ciekawski Gryfius szukał swojej Intuicji, a znajduje....? Jak bardzo jesteście ciekawi co?

 

Spis bajek:

 

Mała Czarownica Isma i Lenistwo

 

Klątwa odkładania na później

 

Oko w oko z Możliwościami i co z tego wynikło

 

Cały worek Dobrych Rad

 

Opowieści Dobrych Chęci

 

Gryfius poszukuje swojej Intuicji i znajduje...

 

 

 

 

 

O autorce:

 

Aneta Ciećko

 

urodzona w 1975 roku w Lublinie. Z wykształcenia biolog - absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego.

 

Z zamiłowania tropicielka metafor, miłośniczka bajek i wszelkich innych niesamowitych opowieści. Właścicielka niezwykle wybujałej wyobraźni i specyficznego poczucia humoru. Znana w bardzo wąskich kręgach jako malarz abstrakcjonista.

 

Gorąca propagatorka "niepedagogicznych" metod nauczania, jej edukacyjne motto brzmi: "Im bardziej jesteś przekonany, że dobrze się bawisz, tym szybciej się uczysz." Cicha, acz nieustępliwa bojowniczka przeciwko schematom i ograniczeniom wieku dorosłego.

 

Swoje pierwsze literackie kroki stawiała w II klasie szkoły podstawowej, kiedy to zainspirowana książką "O psie, który jeździł koleją", napisała opowieść "O psie Łobosiu". Podobno rękopis jest przechowywany do dnia dzisiejszego. Wtedy poczuła w sobie powołanie do pisarstwa, chociaż nauczyciele nie wróżyli jej żadnej kariery w tej dziedzinie. Pomimo tego szlifowała niestrudzenie swój warsztat pisarski , aż do czasu, gdy dała sobie wmówić, że jest już dorosła i "powinna zacząć poważnie myśleć o życiu". Postanowiła wtedy zostać nauczycielką biologii. Jednakże po skończeniu studiów okazało się, że zbyt wielu ludzi wpadło na ten sam pomysł. Z powodu wyżu demograficznego nauczycieli biologii, zaczęła pracę w biznesie. Po sześciu latach pracy w międzynarodowej korporacji stwierdziła, że nadszedł najwyższy czas, aby spełnić swoje największe marzenie. I tak powstały "Opowieści o Małej Czarownicy Ismie"

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 35

Rok wydania: 2012

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
5,0 (1 ocena)
1
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Aneta Ciećko

Opowieści o Małej Czarownicy Ismie

© Copyright by Aneta Ciećko & e-bookowo 2009

ISBN 978-83-61184-40-9

Wydawca: Wydawnictwo internetowe e-bookowo www.e-bookowo.pl

Kontakt:[email protected]

Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, rozpowszechnianie części lub całości bez zgody wydawcy zabronione.

Wydanie I 2009

Dawno, dawno temu, w samym sercu Pradawnej Puszczy był Jarzębinowy Ogród. W ogrodzie tym, w Jarzębinowej Chatce, mieszkała Mała Czarownica Isma.

Wraz z Ismą chatkę zamieszkiwały: ryś Micuś, nietoperz Gacuś i jaszczurka Zwałka.

Opowiem Wam o ich niecodziennych przygodach, w niektórych z nich udział brał ich przyjaciel Granatowy Gryf zwany Gryfiusem.

MAŁA CZAROWNICA ISMA I LENISTWO

Ta niecodzienna historia zaczęła się całkiem zwyczajnie. Było słoneczne przedpołudnie. Isma poszła w odwiedziny do wilczej rodziny, a zwierzaki odpoczywały wokół wielkiej brzozy: ryś Micuś ułożył się w cieniu, nietoperz Gacuś zahaczył się o jedną z brzozowych gałązek, a jaszczurka Zwałka położyła na nasłonecznionym kamieniu. Słoneczko świeciło wyjątkowo ładnie, ptaki świergoliły w konarach drzew, a lekki wietrzyk powiewał przynosząc zapachy kwiatów. Jednym słowem idealna pora na odpoczynek. Normalnie, po krótkim odpoczynku każde z nich zabiera się za swoje zajęcia. Zwałka przechadza się po ogrodzie i wyłapuje szkodniki niszczące kwiaty. Gacuś pisze w swoim sekretnym dzienniku poematy o nocnym życiu w Pradawnej Puszczy, a Micuś prowadzi jedną ze swoich naukowych obserwacji. Tym razem jednak stało się inaczej i wszystkie zwierzaki odpoczywały dalej: w południe, po południu, wieczorem... i żadne z nich nie zauważyło, kiedy pod brzozą pojawiło się Lenistwo. Skąd przyszło? Nikt tego nie wiedział.

Pierwsza zauważyła je Isma. Wróciwszy z odwiedzin u wilczej rodziny zobaczyła je leżące pod drzewem pomiędzy śpiącym Micusiem, a wygrzewającą się na kamieniu Zwałką. „Nigdy w życiu nie widziałam tak pięknej istoty” – pomyślała. Faktycznie, Lenistwo, które przypominało misia o długiej, miękkiej, połyskującej srebrem sierści wyglądało uroczo.

– Witaj, kim jesteś? – spytała Isma.

– Jestem Lenistwo. – przedstawiło się Lenistwo, jego głos brzmiał delikatnie, jak  poduszka, na której dzieci układają się do snu. Isma wpadła w jeszcze większy zachwyt. Wzięła Lenistwo na ręce i mocno je przytuliła. W tym momencie zapomniała o bardzo wielu rzeczach. Tymczasem Micuś, Gacuś i Zwałka obudzili się ze swojej długiej drzemki i ze zdziwieniem przywitali nieznanego przybysza.

KLĄTWA ODKŁADANIA NA PÓŹNIEJ

Micuś, Gacuś i Zwałka, kładąc się wieczorem do swoich łóżek, nie mogli się doczekać, kiedy w końcu wzejdzie słońce i nastanie poranek. Jutrzejszy dzień miał być dniem niezwykłym. Cała trójka wybierała się w odwiedziny do Gryfiusa, który miał im pokazać, jak dostać się do Innych Krain.

Zwierzaki były mocno podekscytowane, nigdy w życiu nie były poza Pradawną Puszczą, nie mówiąc już o zupełnie innej krainie. Największe kłopoty z zaśnięciem miał Gacuś. Jutro miał zamiar odwiedzić Krainę Poetów. Poezja była tym, go Gacuś kochał najbardziej. Wyobrażał sobie, że w Krainie Poetów każdy jej mieszkaniec mówi wierszem, pisanie poematów jest tak łatwe jak zjadanie owsianych ciasteczek, a stosy tomików z najpiękniejszymi sonetami leżą przy drodze i każdy może je przeczytać, a nawet wziąć do domu. Oczywiście im bardziej myślał o jutrzejszym dniu, tym bardziej nie chciało mu się spać.

Ryś Micuś również miał poważne kłopoty z zaśnięciem. Micuś miał duszę prawdziwego naukowca. Cięgle coś obserwował, spisywał, wyciągał wnioski i tworzył hipotezy. Aż go koniuszek ogona łaskotał na myśl, że już niedługo będzie mógł wejść do krainy, którą zamieszkują sami naukowcy. Będzie mógł z nimi toczyć naukowe rozmowy, czytać prace napisane przez najwybitniejsze umysły, poznać nowe teorie. Kto wie, może będzie mógł nawet wziąć ze sobą najnowsze książki naukowe aby uzupełnić zbiory w swojej bibliotece?

Zwałkę też rozpalała wyobraźnia i oczywiście też nie mogła usnąć. Najbardziej na świecie pragnęła odwiedzić krainę zamieszkałą przez jej dalekich kuzynów, Krainę Dinozaurów. Dinozaury były ogromnymi gadami, a Zwałka była taka malutka i bardzo chciała mieć pewność, że gdzieś tam, nawet jeśli jest to zupełnie inna kraina, ma dalekich krewnych, którzy są więksi niż klonowy liść.

Każde z nich było zatopione w swoich marzeniach. Każde z nich wierciło się w swoim łóżku i każde z nich nie mogło doczekać się rana. W końcu Micuś wpadł na genialny pomysł:

– Po co mamy czekać aż do rana? Chodźmy do Gryfiusa już teraz!

To była wspaniała propozycja. To było coś, o czym wszyscy po cichu myśleli. Nie zastanawiając się długo wyskoczyli ze swoich łóżek. Zwałka napisała karteczkę dla Ismy: „Jesteśmy u Gryfiusa, wrócimy rano”. I zwierzaki pomknęły w ciemną puszczę.

Puszcza nocą jest fascynująca. Słychać odgłosy nocnych ptaków i trzaski gałązek pod łapami niewidocznych zwierząt. Drzewa szumią zupełnie inaczej niż za dnia i wszystko spowite jest delikatną poświatą księżyca. Do tego migoczące gwiazdy widoczne pomiędzy konarami drzew.

Wędrowali sobie raźno. Gacuś leciał nisko nad ziemią, prowadząc całe towarzystwo. Micuś pomykał za Gacusiem, a Zwałka siedziała na grzbiecie rysia wczepiona w jego futro.

OKO W OKO Z MOŻLIWOŚCIAMI I CO Z TEGO WYNIKŁO

Był piękny letni dzień. Słońce radośnie puszczało do wszystkich popołudniowe promienie. Ptaki głośno świergoliły w konarach drzew, a Micuś z Gryfiusem swobodnie brykali po Pradawnej Puszczy. Właśnie w najlepsze wymieniali między sobą przyjacielskie pomruki i kuksańce, gdy nagle Micuś przystanął, jakby właśnie coś sobie przypomniał:

– Wiesz, miałem się już spytać o to wcześniej. – Micuś pochylił głowę. – Nie jesteś mieszkańcem naszej puszczy? Prawda? – zwrócił się do Gryfiusa.

– Nie, nie jestem. – przyznał Gryfius nieco zdziwiony tym pytaniem. Już tak się tu zadomowił, że niemal zapomniał o krainie, z której przybył. Krainie położonej bardzo daleko poza Jarzębinowym Ogrodem, a nawet Pradawną Puszczą.

– No właśnie. Zawsze mnie ciekawiło, jak się u nas znalazłeś? – Micuś był bardzo dociekliwym rysiem, w końcu miał przecież duszę naukowca.

– A wiesz – odpowiedział Gryfius, jakby była to najzwyklejsza rzecz na świecie. – Przybyłem tu za jedną Możliwością.

Micuś aż przysiadł z wrażenia.

– Za czym? – spytał, bo nigdy nie słyszał o czymś takim jak Możliwości.

– Za Możliwością. Nigdy nie widziałeś żadnej Możliwości? – Tym razem to Gryfius zrobił zdziwioną minę.

– Ani nawet pół – odpowiedział Micuś i aż oczy mu się zaiskrzyły na wieść, że właśnie usłyszał o czymś, czego jeszcze nie widział. I oczywiście zapragnął jak najszybciej to zobaczyć. Pobiegli więc szybko do Jarzębinowej Chatki. W biegu omówili szczegóły wyprawy nad Jezioro Możliwości. Gdy już dotarli do chatki, pozostało im jedynie poinformować pozostałych o wycieczce i wyruszyć w drogę. Wszyscy byli bardzo podekscytowani. Ani Isma, ani Gacuś, ani nawet Zwałka nie widzieli nigdy żadnej Możliwości. Zapowiadała się niesamowita przygoda.

Ponieważ do Jeziora Możliwości jest bardzo daleka droga, wszyscy zgodzili się co do tego, że najlepiej będzie przelecieć tam na grzbiecie Gryfiusa. Cóż to była za podróż. Łopot skrzydeł gryfa, wiatr rozwiewający włosy, uszy i ogony. I te radosne piski pasażerów, gdy gryf schodził ostro w dół, albo zataczał szybkie koła.

CAŁY WOREK DOBRYCH RAD

Ten dzień był dniem szczególnym. Przy śniadaniu, na którym oprócz nietoperza Gacusia, jaszczurki Zwałki i rysia Micusia obecny był również Granatowy Gryf zwany Gryfiusem, Isma powiedziała, że wybiera się dziś na targ. Zapytała też, czy ktoś chce iść z nią. Wszystkie zwierzaki aż podskoczyły z radości na tę wieść i oczywiście wszystkie chciały iść. Doskonale wiedziały, że targ jest fascynującym miejscem, w którym dzieje się dużo ciekawych rzeczy. Można się zgubić w tłumie i później odnaleźć. Można skosztować nieznanego owocu, kupić tomik najnowszej poezji albo przymierzyć nowe buty.

Gryfius jeszcze nigdy nie był na żadnym targu, więc aż oczy mu zabłysły ma myśl, że zobaczy dziś coś nowego, był bardzo wszystkiego ciekaw i uważał, że dzień bez przygody jest dniem straconym.

A więc postanowione. Po śniadaniu wszyscy szybko się spakowali, wkładając do koszyka najpotrzebniejsze rzeczy. Nie było tego wiele: ciasteczka owsiane i sok malinowy oraz słoiczki z ziołowymi miksturami leczniczymi, które można było na targu wymienić na co tylko się chciało.

Droga mijała im szybko i przyjemnie. Gdy ma się dobrych kompanów, nie jest ważne, co robisz, albo gdzie idziesz, bo i tak zawsze jest wesoło. Gacuś doprowadzał wszystkich do śmiechu deklamując swój najnowszy wiersz na temat nocnego życia w Pradawnej Puszczy. Gryfius opowiadał zabawne historie z innych światów, w jakich bywał, a Zwałka śpiewała najbardziej skoczne przeboje Pradawnej Puszczy. W rozradowanych nastrojach dotarli w końcu na miejsce.

OPOWIEŚCI DOBRYCH CHĘCI

Tego dnia Micuś, Gacuś i Zwałka wybrali się z Gryfiusem w odwiedziny do Gryfiej Krainy. Gryfius stęsknił się już za swoją rodzinką, a zwierzaki z Jarzębinowej Chatki nie mogły usiedzieć spokojnie na miejscu, gdy dowiedziały się, że gryf zamierza wyruszyć w tak fascynującą podróż.

Isma została więc sama na gospodarstwie w Jarzębinowej Chatce. Rano wyszła do ogrodu zrobić porządki na grządkach z warzywami. Ostatnio pojawiło się tam bardzo dużo ślimaków. Oczywiście Isma nie miała nic przeciwko temu, że od czasu do czasu jakiś ślimak poczęstuje się sałatą z jej ogrodu. Jednak gdy pojawia się ich cała chmara, to mają taki apetyt, że mogłoby nic nie zostać dla Ismy i jej zwierzaków. Trzeba więc w porę porozmawiać ze ślimakami i wytłumaczyć, żeby zostawiły nieco dla innych. W końcu w puszczy jest dużo innych, równie smacznych listków. Ponieważ ślimaki są mądrymi stworzeniami, szybko zrozumiały, że nadużyły już gościnności Jarzębinowego Ogrodu i obiecały do wieczora go opuścić.

Isma była bardzo zadowolona z przebiegu negocjacji ze ślimakami. Została jeszcze chwilę w ogrodzie, aby podziwiać rozkwitłe niedawno krzewy róż. W tym roku wszystkie krzewy zakwitły w jednym momencie i w całym ogrodzie rozchodził się upajający różany zapach. Ogród był tak czarujący, że Isma postanowiła zostać w nim jeszcze dłużej. Przyniosła z chatki kocyk i księgę. Rozłożyła kocyk na trawie tuż przy kwitnących różach i zatopiła się w czytaniu.

Mała Czarownica była tak pochłonięta czytaniem magicznej księgi, że nie zauważyła jak nad ogrodem zaczęły pojawiać się kule jasnozłotego puchu. Kule te miały wielkość pomarańczy i poruszały się z elegancją ptasiego piórka. Pojawiało ich się coraz więcej i więcej. Przysiadały na różanych krzewach, toczyły się po trawie, podskakiwały odbijając się od liści drzew. Tańczyły w powietrzu wymyślne układy, a przy tym wszystkim nie wydały ani jednego dźwięku. Isma zauważyła je dopiero wtedy, gdy jedna z nich upadła na karty rozłożonej książki.

GRYFIUS POSZUKUJE SWOJEJ INTUICJI I ZNAJDUJE...

Tego dnia Gryfius obudził się z łaskoczącym paleniem w nozdrzach, zupełnie jakby harcowały tam stada małych ogników. Początkowo nie zwracał na to uwagi, bo przecież gryfy, podobnie jak smoki potrafią buchnąć ogniem, gdy tylko mają na to ochotę. Jednak Gryfius wcale nie miał zamiaru ziać ogniem. „Ciekawe co znaczy takie palenie?” – myślał sobie. No, bo znaczyć coś musiało, o tym wiedział nawet sam Gryfius. Od tego myślenia zrobiło mu się gorąco, więc wyszedł na polanę. Słońce właśnie skrywało się za nadciągającymi od zachodu granatowymi chmurami, zapowiadała się burza z piorunami, a dziwne uczucie palenia wcale nie znikało. „Ciekawe, czy jakbym poczekał na deszcz? Albo wykąpał się w zimnej rzece? To kto wie, może by mi to palenie przeszło?” Jak pomyślał, tak też zrobił. Gryfius był jedną z tych istot, które gdy tylko przyjdzie im coś do głowy, natychmiast to robią. Oczywiście dzięki takiemu zachowaniu pakował się często w różne kłopoty. Widzieli to chyba wszyscy, oprócz samego Gryfiusa, który niezbicie twierdził, że to wcale nie są żadne kłopoty, tylko niesamowite przygody. Jak zwał, tak zwał.

Tak też było i tym razem. Ponieważ burza dopiero nadciągała i jeszcze nie wiadomo, czy deszcz w ogóle się pojawi, Gryfius postanowił wykąpać się w rzece. Rozpostarł swoje skrzydła, wzbił się w powietrze i już po chwili krążył nad rzeką. Zwinął skrzydła i runął jak kamień w dół, nurkując w najgłębszym miejscu, po czym szybko się wynurzył. Zrobił tak chyba z pięć razy i... uczucie palenia wcale go nie opuściło. Postanowił więc na brzegu rzeki poczekać na deszcz, może on coś na to pomorze. Gdy tak sobie czekał na ten deszcz, przypomniała mu się przygoda z Dobrymi Radami. „Jestem bardzo ciekaw, skąd zwierzaki wiedziały, że Rada wcale nie jest dla nich dobra? A skąd wiedziała to Isma?” Ta sprawa wymagała natychmiastowego wyjaśnienia.