Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Kontynuacja losów Aleksandry Marczak i Borysa Carena.
Aleksandra, dowiedziawszy się o ciężkim stanie Borysa, postanawia do niego wrócić. Dzięki niej mężczyźnie udaje się wyzdrowieć, a między nimi rodzi się coraz silniejsze uczucie. Pojawiają się plany na wspólną przyszłość, padają mocne słowa: „kocham cię”. Niestety, nic, co dobre, nie jest jednak wieczne. Cała prawda o układzie Borysa i Jacka wychodzi na jaw, a to dopiero początek kłamstw, które ukrywa Borys.
Jak przerażająca okaże się prawda o śmierci rodziców Oli? Jak wiele cierpienia i bólu jest w stanie znieść serce, które dopiero co pokochało? Jaką rolę w życiu dziewczyny tak naprawdę odgrywa Natan Caren?
Aleksandra po raz kolejny musi zmierzyć się z tragiczną przeszłością i uwierzyć, że nic w jej życiu nie dzieje się bez przyczyny, a jej znajomość z Borysem miała już swój początek kilkanaście lat temu.
„Pętla czasu II” pochłonęła mnie bez reszty. Autorka udowadnia, że słowo „mafia” ma nowe znaczenie. Jeśli szukacie historii, po której nie będziecie mogli się pozbierać, koniecznie sięgnięcie po tę książkę. Gwarantuje szybsze bicie serca. Ja przepadłam. – Magdalena Spirydowicz, madziara.malfoy
Są takie książki, o których nie sposób opowiedzieć, dopóki samemu nie stanie się ich częścią. Autorka sprawiła, że wciągnęłam się bez pamięci. Dalsze losy Oli i Borysa to wachlarz przeróżnych emocji. Tej książki nie trzeba polecać. Tę powieść każdy musi trzymać w dłoniach! To jedno wielkie wow! Polecam! – @anetasolopa_autorka
Dawno nie trafiłam na powieść, w której mafia byłaby wyłącznie tłem dla rodzącej się miłości; powieść, w której przeszłość nie tylko kształtuje człowieka, ale również wyznacza cele w życiu, a tajemnice mogą złamać. To historia, która zdaje się zataczać koło, raniąc, ciesząc i nadając sens istnieniu. Polecam. – Marzena Miłek, autorka
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 333
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Copyright © by Aleksandra Lewenhaupt, 2022Copyright © by Wydawnictwo WasPos, 2023 All rights reserved
Wszystkie prawa zastrzeżone, zabrania się kopiowania oraz udostępniania publicznie bez zgody Autora oraz Wydawnictwa pod groźbą odpowiedzialności karnej.
Redakcja: Kinga Szelest
Korekta: Aneta Krajewska
Projekt okładki: Adam Buzek
Zdjęcie na okładce: © by AS Inc/Shutterstock
Ilustracja na drugiej stronie: © by pngtree.com
Skład i łamanie oraz wersja elektroniczna: Adam Buzek/[email protected]
Wydanie I – elektroniczne
ISBN 978-83-8290-301-0
Wydawnictwo WasPosWarszawaWydawca: Agnieszka Przył[email protected]
Spis treści
Wstęp
Ola
Borys
Ola
Borys
Ola
Borys
Ola
Max
Borys
Ola
Borys
Ola
Borys
Ola
Borys
Ola
Borys
Ola
Borys
Natan
Ola
Borys
Ola
Borys
Ola
Dzień urodzin
Borys
Ola
Borys
Ola
Borys
Ola
Eryk
Ala
Borys
Ola
Borys
Eryk
Borys
Ola
Borys
Ola
Borys
Ola
Borys
Ola
Borys
Ola
Borys
Ola
Borys
Ola
Borys
Ola
Borys
Ola
Borys
Ola
Umberto
Przeszłość często boli. Można od niej uciekać albo wyciągnąć z niej jakieś wnioski.
Król Lew
Wstęp
Czy wybaczyć to znaczy zapomnieć?
Ola
Nie mogłam podjąć innej decyzji. Musiałam pojechać z chłopakami do Borysa.
Dziwił mnie tylko fakt, że Jacek przyglądał się całej sytuacji i nie reagował. Nie krzyczał z okna, nie zszedł na dół. Tak bardzo się ich bał, że nie interesowało go moje bezpieczeństwo?
– Okej, zabierzemy cię do niego, ale jeśli sytuacja zrobi się nerwowa, nie wiem, czy uda nam się ciebie ochronić.
– Rozumiem. Jedźmy już – pospieszałam ich.
Bałam się, w jakim stanie mogę go zastać.
Wysłałam szybko SMS Jackowi, żeby się nie martwił i że wrócę późno. Chociaż w sumie nie wiedziałam po co.
Eryk z Maxem nie odzywali się do mnie, rozmawiali tylko między sobą. Nie wsłuchiwałam się w to, chciałam jak najszybciej znaleźć się przy ich szefie.
Gdy dojechaliśmy na miejsce, brama się otworzyła. Zobaczyłam samochód Dawida i Alicji. Skłamałabym, mówiąc, że się nie stresowałam, dłonie miałam całe spocone, a po karku spływał mi zimny pot.
Krysia, widząc nas przez okno, wybiegła szybko, wymachując do mnie rękoma.
– Co ty tutaj robisz? Ola! To nie jest dobry pomysł. Dlaczego ją tutaj przywieźliście? – krzyczała na tyle głośno, że Dawid z Maćkiem zjawili się w mgnieniu oka.
Ojciec Borysa podbiegł do mnie i gdyby nie chłopaki za mną, to nie wiedziałam, czyby mnie nie uderzył.
– Wynoś się stąd! Naraziłaś mojego syna na niebezpieczeństwo. Wiesz, co najchętniej bym ci teraz zrobił?
Mogę się domyślać.
Wrzeszczał na mnie tak bardzo, iż mogłam zobaczyć w jego oczach prawdziwy smutek i lęk o własne dziecko.
– Proszę pozwolić mi go zobaczyć. Też się o niego boję. Ja naprawdę nie zrobiłam nic złego. Gdyby było inaczej, nie odważyłabym się tutaj przyjechać. Nie jestem ani na tyle odważna, ani głupia – broniłam się.
– Wpuść ją, tato. Borys i tak ciągle o niej mówi przez sen. – Maciek kiwnął mi głową i wpuścił mnie do środka.
– Dziękuję. – Posłałam mu nic nieznaczący uśmiech i weszłam do domu.
Jeszcze tylko batalia z Alą i będę w sypialni Borysa.
Ku mojemu zdziwieniu, gdy zapukałam do drzwi i zajrzałam niepewnie do środka, Ala wyszła.
Zostałam sama.
Oczywiście teoretycznie, bo w praktyce za drzwiami była cała armia gotowa mnie zabić.
Borys leżał na swoim wielkim łożu. Pierwszy raz byłam u niego w sypialni, ale właśnie tak ją sobie wyobrażałam. Ciemne meble, duża przestrzeń i ogromne łóżko. Taki trochę minimalistyczny styl, który idealnie pasował do tego teraz tak kruchego mężczyzny.
Podeszłam bliżej, jego widok mną wstrząsnął. Piękna twarz była teraz posiniaczona, lewa powieka opuchnięta, a nos nabrzmiały.
Bałam się go dotknąć, aby nie skrzywdzić go jeszcze bardziej.
– Wszystkim wmawiam, że to nie moja wina, ale gdybym ci wtedy powiedziała prawdę… – szeptałam mu do ucha, mając nadzieję, że mnie słyszy. – Co oni ci zrobili?! – Podniosłam kołdrę i zobaczyłam ranę kłutą w okolicy wątroby. – Boże, Borys…
Nie hamowałam łez. Nie chciałam tego robić.
– Przepraszam cię… Tak bardzo cię przepraszam… Gdybym mogła, zamieniłabym się z tobą miejscami. Nie zasłużyłeś na to, nie ty. – Delikatnie pocałowałam jego usta.
Dopiero gdy wstawałam z łóżka, zobaczyłam, że przygląda mi się Ala. Nie wiedziałam, jak długo tam stała, może jednak nie wyszła z pokoju.
– Ala, przepraszam was bardzo.
Wstałam i zamierzałam już wyjść, gdy dotknęła mojej ręki i spojrzała się na mnie czerwonymi od płaczu oczami.
– Jeśli teraz wyjdziesz, nigdy ci tego nie wybaczę. Jesteś mu potrzebna.
Jak na zawołanie Borys ledwo wypowiedział moje imię.
Podbiegłam do niego i bardzo ostrożnie położyłam się obok.
– Jestem tutaj i nie wyjdę stąd, dopóki nie staniesz na nogi. – Oparłam głowę o poduszkę i zamknęłam piekące mnie oczy.
– Lekarze mówią, że to cud, że przeżył podróż do Polski. Doszło do krwotoku, pęknięcia żeber…
– Przestań, nie chcę tego słyszeć.
– Ja nie wiem, co zrobię, jeśli on umrze. – Jego siostra stanęła obok łóżka i zaczęła szlochać.
Było mi tak strasznie jej żal.
– Weź się w garść. Borys z tego wyjdzie. Nigdy nie poznałam kogoś równie upartego jak ja. Jest silny, zobaczysz, że jeszcze będzie dobrze. – Tymi słowami sama dodawałam sobie otuchy.
– Wiesz, że on to wszystko zrobił dla ciebie. Pojechał, aby sprowadzić twojego męża i namówić go, by tak po ludzku dał ci rozwód. Uczyniłaś z mojego brata na nowo człowieka. Osobę czującą i kochającą. Tylko jeżeli ceną za tę zmianę jest jego życie, to ja tak nie chcę.
– Jak mogę mu pomóc? – zapytałam.
– Bądź przy nim po prostu – odrzekła i tym razem opuściła sypialnię Borysa.
Bądź przy nim.
Nie wiedziałam, jak długo tak leżałam, ale w końcu usnęłam, mając jego dłoń w swojej dłoni.
Obudził mnie lekarz, który zamieszkał w pokoju gościnnym i co kilka godzin wymieniał kroplówki oraz zmieniał opatrunki.
Miałam chwilę, aby wyjść z pokoju i zadzwonić do Rafała.
– Rafał, potrzebuję twojej pomocy – zaczęłam.
Opowiedziałam mu wszystko i poprosiłam, aby mnie krył dzisiaj przed Jackiem, gdybym miała nie wrócić na noc i gdyby jednak mój mąż zaczął się martwić.
– Jasne, nie ma problemu. Kiepska sprawa z Borysem, ale myślisz, że Jacek byłby do tego zdolny?
– Jacek zadał mi pytanie, czy mam pewność, że Borys wróci żywy. Odpowiedź nasuwa się sama, brał w tym udział – mówiłam cicho, aby nikt mnie nie usłyszał.
– Proszę, zimny okład dla pani, zaraz całe ramię będzie miała pani sine. – Lekarz wyszedł z pokoju i podał mi lód zawinięty w bandaż.
Dopiero teraz moją uwagę przykuł wielki siniak na ramieniu. Robota Eryka.
– Co się tam dzieje? Ktoś ci coś zrobił? – zapytał Rafał, najwyraźniej usłyszał słowa lekarza.
– Nie, nic mi nie jest. Dziękuję doktorze. Eryk mnie za mocno ścisnął.
– Eryk?
– Tak, jest na mnie wściekły. W sumie to każdy tutaj jest zły i każdy mnie obwinia.
Po cichu weszłam do pokoju i usiadłam przy oknie.
– To nie jest twoja wina przecież. Zresztą gdybyś mu wtedy o tym powiedziała, to co by to zmieniło?
– Nie wiem, Rafałku. Podjęłam decyzję, że zaczekam, aż Borys wyzdrowieje, a później wyjadę. Gdybyś widział, jak on wygląda… Jeśli stoi za tym Jacek, to jaką mam mieć pewność, że nie posunie się dalej? Nie boję się jego, tylko tego, co może jeszcze zrobić – zwierzyłam się przyjacielowi, zerkając na ciągle śpiącego Borysa. – Muszę kończyć. Przyjedziesz jutro po mnie?
– Przyjadę, ale powiem ci jedno. Musisz zostawić Jacka. I nieważne, czy zrobisz to dla Borysa, czy dla innego mężczyzny. Zrób to dla siebie. Do jutra.
– Pa.
Przez chwilę siedziałam z telefonem przyłożonym do ucha i zastanawiałam się nad słowami Rafała.
– Olu. – Pani Krysia weszła do pokoju. – Przyniosłam ci świeże ręczniki i piżamę z twojej sypialni. Bo zostajesz tutaj dzisiaj, prawda?
– Tak, dzisiaj zostanę – odpowiedziałam i wzięłam od niej rzeczy.
– Jak z nim? Bez zmian?
– Bez zmian – powtórzyłam. – Jak długo jest w takim stanie?
– Od tygodnia. Lekarz mówi, że ma silny organizm i powinien powoli się budzić.
– Kto go tutaj przywiózł?
– Eryk z Maxem pojechali po niego, a tobie co się stało? – Wskazała palcem na moją rękę.
– Nic, wszystko w porządku. Przeżyję. Wiadomo, kto mu to zrobił?
– Różnie mówią. – Krysia próbowała wykręcić się od rozmowy ze mną.
– Ty jak uważasz? Naprawdę to moja wina?
– Dziecko, jak mogłabyś skrzywdzić mężczyznę, którego kochasz i który kocha ciebie?
– To nie tak… – Zawstydziłam się jak małe dziecko.
– Gdybyś czegoś potrzebowała, to wiesz, gdzie jestem.
– Dziękuję bardzo.
Odprowadziłam ją do drzwi, a później położyłam się obok Borysa i ponownie zasnęłam.
Borys
Nie wiedziałem, jak długo leżę w takim zawieszeniu, lecz dopiero dzisiaj ją usłyszałem i poczułem. Choć chciałbym otworzyć oczy i ją ujrzeć, to nie mogę.
Chciałbym otrzeć wszystkie jej łzy i zacałować jej piękną twarz. Brak mi jednak sił.
Mogę tylko jej słuchać i czuć jej delikatną skórę. Muszę się w końcu obudzić i ochronić ją przed ich oskarżeniami. Bo dla niej jestem w stanie zejść do samego piekła i dla niej z niego powracam.
Ola
Obudziłam się i włączyłam cicho telewizor. Rozglądałam się po całym pomieszczeniu.
Na biurku znajdowały się trzy ramki ze zdjęciami.
Podeszłam bliżej, aby lepiej im się przyjrzeć. Na pierwszej fotografii był mały Borys z rodzicami, którzy trzymali Alicję. Na drugiej Dawid ze swoimi dziećmi. W trzeciej ramce byliśmy my.
Wzięłam ją w dłonie i położyłam się obok Borysa, patrząc cały czas na nasze zdjęcie.
Oboje wyglądaliśmy na nim, jakbyśmy byli zakochani… Nasz pierwszy taniec.
– Nie chciałam iść na te urodziny. Byłam na ciebie zła za wszystko, co mnie spotkało. Z biegiem czasu jestem ci za to wdzięczna. Chciałabym ci o wszystkim opowiedzieć. O moich rodzicach, o wypadku, o domu dziecka. Tylko się obudź. Jacek poprosił mnie, abym mu wybaczyła i zaczęła z nim życie od nowa. Ja jednak do tej pory się nie określiłam. Myślałam wyłącznie o tobie i prawda jest taka, że rozgościłeś się w moim sercu na dobre. Mimo tego, że nie raz mnie zraniłeś, to ja jak ta ćma przylatywałam do ciebie niczym do światła.
Leżałam tak jeszcze parę chwil, później się wykąpałam i ubrałam w piżamę.
Mój siniak na ramieniu rozprzestrzenił się aż do łokcia.
Nałożyłam szlafrok i zamiast zejść na dół na kolację, postanowiłam pójść spać głodna. Nie chciałam po raz kolejny wdawać się w bezsensowną kłótnię z Erykiem czy Maxem.
– Można? – Max uchylił lekko drzwi i czekał na moje przyzwolenie.
– Tak, przecież to wasz dom.
– Zgodnie z naszymi zasadami dom należy teraz do ciebie jako kobiety naszego szefa – mówił tak, jakby żałował swoich poprzednich słów.
– Darujmy sobie te zasady. Coś się stało?
Syn gosposi wszedł do pokoju i postawił na stole tacę z rozmaitym jedzeniem.
Moje burczenie w brzuchu zrobiło się jeszcze głośniejsze.
– Czemu nie zeszłaś na dół, skoro jesteś głodna?
– Powiedzieć ci prawdę? – zapytałam.
Max kiwnął głową, a ja wylałam z siebie wszystkie żale.
– Na początku nie czułam się w tym domu dobrze, ciągle miałam wrażenie, że jestem przez was obserwowana. Każdy mój krok, każde wypowiedziane słowo musiało trafić do niego. – Wskazałam ręką na leżącego Borysa. – Później się jakoś zaaklimatyzowałam i nie sprzeciwiałam się temu, co mnie czeka. Może dlatego, że zbliżyłam się do was. Dzisiaj natomiast zostałam obrzucona błotem za coś, na co nie miałam wpływu – mówiłam przez zaciśnięte zęby.
– Ola, to nie tak, że my myślimy, że to ty.
– Max. Sam powiedziałeś mi to prosto w twarz. I to zabolało mnie najbardziej. Ty naprawdę myślisz, że byłabym w stanie skrzywdzić Borysa?
– Teraz wiem, że nie.
– Teraz? – Zaśmiałam się. – Dlaczego dopiero dzisiaj mi o tym powiedzieliście? Przecież mogłabym być przy nim od samego początku. Nie mieliście prawa tego przede mną ukrywać.
Wstałam i nerwowo kręciłam się po pokoju, zastanawiając się, czy jest sens wypowiadać pytanie, które ułożyłam sobie w głowie.
– Dlaczego ktoś mu to zrobił? – zapytałam, ponieważ chciałam jednak usłyszeć prawdę, bez względu na to, jak okrutna miałaby być.
– Twój mąż ma układy z Kolumbijczykami. Postanowił wrócić do Polski, poinformowawszy o tym Borysa. Tylko że Borys nie miał pewności, czy to nie jest jakaś zasadzka, bał się o ciebie. Dlatego chciał wyprzedzić Marczaka i wszystko sprawdzić na miejscu, ale niestety jego przypuszczenia okazały się słuszne.
– Mhm. – Słuchałam go uważnie i, jak miałam to w zwyczaju, wszystko widziałam oczami wyobraźni.
– Poleciał tam, ale Jacka już nie było. Wrócił do ciebie, tak jak mu obiecywał.
– To chyba pierwsza obietnica, którą spełnił – wtrąciłam się.
– Borys również chciał wracać, ale Kolumbijczycy go złapali. Zawsze chcieli to zrobić. I udało im się. Nie wiem, jak on im uciekł, czy ktoś mu pomógł, ale dał radę. My dostaliśmy informację dopiero wtedy, gdy zjawił się u nas na lotnisku, czyli jakiś tydzień temu.
– W jakim był stanie? Mówił coś? Był przytomny? – dociekałam.
– Kazał nam się tobą opiekować i zemdlał. On wiedział, że Jacek wrócił do ciebie. Od tamtego czasu się nie obudził.
– Nie lepiej by było, jeśli trafiłby do szpitala?
– Taką decyzję podjął jego ojciec, a sama dobrze wiesz, że z nim nie ma co dyskutować.
– Może Ala będzie mogła ją zmienić?
– Ola, zrobiono mu wszystkie badania, wszelkie prześwietlenia. Sama widzisz, że jego sypialnia wygląda jak sala chorych. Pozostaje nam tylko czekać.
Czekać… Czekać… Czekać.
– Jak ręka? – zapytał, zabierając mi jednego rogalika z tacy.
Zdjęłam szlafrok i pokazałam mu ramię.
– Dobrze, prawie nie widać – rzuciłam z ironią.
Max wytrzeszczył oczy i aż przetarł je ze zdumienia.
– Kurwa, Borys go zajebie.
– Najpierw niech się obudzi, a później to…
Wyjadę?
– To…?
– To niech wyzdrowieje – skłamałam. – Max, mogę mieć do ciebie małą prośbę?
– Pewnie, o co chodzi?
– Jutro rano przyjedzie po mnie Rafał. Muszę jechać do mieszkania po parę rzeczy. Nie bój się, nie uciekam od was. Czy mógłbyś wtedy zostać z Borysem i tym razem o wszystkim mnie informować? Nie zajmie mi to więcej niż dwie godziny.
– Mógłbym, ale znam cię już trochę i wiem, że chcesz się rozmówić z Jackiem, a jeśli to prawda, to samej cię nie puszczę.
– Przecież będę z Rafałem.
– Z całym szacunkiem do twojego przyjaciela, ale wątpię, że sobie poradzi. Biorąc pod uwagę fakt, że twój mąż może mieć broń.
Słuszna uwaga.
– Nie pomyślałam o tym, może lepiej, jak sama tam pójdę. Mnie krzywdy nie zrobi, tego jestem pewna.
– Obiecałem szefowi, że będę cię chronił nawet za cenę własnego życia. – Spojrzał na Borysa i poklepał go po dłoni. – Dotrzymam tego słowa. To o której jutro zbiórka?
Cieszyłam się, że mój mężczyzna, bo tak przecież mogłam go nazywać, ma tak lojalnego przyjaciela.
– Rafał będzie pewnie o dziewiątej. Więc od razu tam pojedziemy.
– Czyli po śniadaniu?
Pokręciłam głową, bo na sam widok Eryka i reszty robiło mi się niedobrze.
– Nie pojedziemy bez śniadania mojej mamy; co to, to nie. – Max pogroził mi palcem przed twarzą.
– Wiesz doskonale, co tamci o mnie myślą, nie chcę dawać im pretekstu do kłótni.
– Ola, to jest twój dom. Jesteś jego panią, więc to inni powinni się chować, nie ty. Jutro widzimy się na śniadaniu, a później jedziemy do ciebie. Tylko moim autem. – Wziął jeszcze jednego rogalika i wyszedł, zostawiając mnie w miarę dobrym nastroju.
Przysunęłam sobie tacę do łóżka i zjadłam dwa ostatnie rogaliki oraz sałatkę warzywną.
Włączyłam ponownie telewizor i położyłam się na kanapie. Bałam się, że w nocy mogę niechcący zrobić Borysowi krzywdę. Usnęłam chyba przed wschodem słońca.
Cały czas przyglądałam się mojemu śpiącemu królowi i szeptałam, aby w końcu się obudził.
Nad ranem wyrwał mnie ze snu głos Borysa, a konkretniej jego jęki.
Dotknęłam jego czoła i dłoni… były rozpalone.
Pobiegłam do łazienki, by namoczyć ręczniki w zimnej wodzie.
Obłożyłam jego głowę i ręce i wybiegłam z pokoju.
Kilkukrotnie waliłam pięścią w drzwi od pokoju lekarza, czym obudziłam chyba cały dom.
Doktor w końcu otworzył, a ja z nerwów nie potrafiłam sklecić sensownego zdania.
– Jest cały rozpalony – wydusiłam w końcu.
– Proszę tutaj zaczekać – powiedział i wziął torbę z lekami oraz stetoskop.
– Co się stało? – Max przybiegł do nas.
– Nie wiem, jest cały gorący. Obłożyłam go zimnymi ręcznikami i… – Opadłam na kanapę znajdującą się w korytarzu i zakryłam twarz rękoma.
Jestem wściekła na siebie, na Borysa, na nich wszystkich.
Gdyby powiedzieli mi wcześniej o jego stanie zdrowia, miałabym więcej czasu. Oni nie mieli prawa nam go odebrać.
Nikt się nie odzywał, a ja dopiero po chwili zobaczyłam, że wybiegłam w samej piżamie.
Mój siniak na lewym ramieniu nabrał różnorakich kolorów: od żółtego, przez zielony, po fioletowy. Eryk przyglądał mi się dłuższy moment, po czym wstałam i poszłam do swojej dawnej sypialni, aby się przebrać. Narzuciłam na siebie luźną koszulę i spodnie jeansowe. Jedyne buty, jakie miałam, to te robocze do pracy w kwiaciarni, więc włożyłam pierwsze lepsze szpilki i wyszłam z pokoju.
– Dzwonił ktoś do jego rodziny? – zapytałam wszystkich zgromadzonych przed sypialnią Borysa.
– Tak, mają zaraz tutaj być – odpowiedział Eryk.
– To dobrze, lekarz coś mówił czy jeszcze nie wyszedł? – zwróciłam się do Krysi i Maxa, którzy stali obok siebie.
– Nie wyszedł, musimy czekać.
Kiwnęłam głową, że się zgadzam, a z nerwów zaciskałam zęby, by tylko powstrzymać nadchodzący płacz. Czułam, że muszę być silna. Dla niego i dla nich wszystkich.
Z tym że to czekanie zaraz mnie wykończy. Bez zapukania otworzyłam drzwi i weszłam do środka.
– Co z nim? – zapytałam roztrzęsiona.
– Powiedziałem, że nikt nie ma tutaj wchodzić! – wrzasnął na mnie, podając Borysowi dożylnie lek. – Zresztą pani nawet nie jest z rodziny, prawda?
Zanim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć, ktoś mnie wyręczył.
– Panie doktorze, ta pani jest kobietą mojego syna, więc wszystkie informacje o stanie zdrowia Borysa ma pan jej przekazywać bez żadnego problemu, dobrze? – Głos ojca Borysa był stanowczy, a postawa ciała wskazywała, że on tu jest panem i to jego trzeba teraz słuchać.
– Oczywiście. Stan pana Borysa się poprawił. Gorączka świadczy o tym, że organizm walczy, a pan Borys zaczął się wybudzać. Podałem mu teraz antybiotyk i lek przeciwgorączkowy, powinien spać po nim od sześciu do dwunastu godzin. Później powinien sam się obudzić. Dobrze pani zrobiła, okładając go zimnymi ręcznikami – zwrócił się do mnie.
– Zareagowałam tak szybko, jak mogłam – mówiłam, głaszcząc Borysa po głowie.
– To prawdopodobnie uratowało mu życie. Temperatura zaczęła przekraczać czterdzieści stopni.
Bardzo się z tego ucieszyłam, ale nie dałam po sobie poznać. Cały czas bałam się, że Borys nie wybudzi się tak szybko.
– Panie Dawidzie, czy mógłby pan tutaj zostać? Ja muszę coś załatwić, ale powinnam być za dwie godziny. Nie chcę, żeby Borys był sam, kiedy się obudzi.
Ojciec Borysa podszedł do mnie blisko.
– Czy ta sprawa jest ważniejsza od mojego syna?
– Ma z nim związek – odrzekłam zgodnie z prawdą, wdzięczna za to, co powiedział lekarzowi.
– Weź jednego z moich ludzi, jeśli idziesz tam, gdzie myślę. – Usiadł na skraju łóżka i wymienił ręcznik na głowie syna.
– Jedzie ze mną Max, damy sobie radę. – Pocałowałam Borysa w policzek i wyszłam.
– Max? – Rozglądałam się po korytarzu, ale go nie widziałam.
– Czeka na ciebie na dole. – Krysia czatowała pod drzwiami z dzbankiem kawy i ciastem dla Dawida. – Ola, uważajcie na siebie, proszę.
Czyli już wie, gdzie jedziemy.
– Krysiu, nie pozwolę, aby Maxowi coś się stało. Idź tam i dzwoń do mnie, gdyby stan Borysa się zmienił.
*
W aucie pomimo odpowiedniej temperatury było mi zimno ze stresu.
– Trzęsiesz się jak osika – zauważył Rafał.
– Nie wiem, jak przeprowadzić tę rozmowę. W sumie to nawet nie wiem, czy on tam jest. Wczoraj napisałam mu esemesa, że nocuję u ciebie, i nic nie odpisał.
– Przecież on doskonale wie, gdzie byłaś – stwierdził Max. – Podejrzewam nawet, że na bieżąco kontaktuje się z Kolumbijczykami. Skurwiele, ale to kwestia czasu, jak wpadną w nasze ręce.
– Max, a jeśli Jacek brał w tym udział, to co się z nim stanie?
Chociaż w głowie miałam najgorsze scenariusze, to jednak nie mogłam sobie tego wyobrazić.
– Wszystko zależy od Borysa, a na jego decyzje nikt nie ma wpływu. Chyba. – Zaśmiał się i spojrzał w lusterko, aby zobaczyć moją reakcję.
Ja przybrałam pokerową twarz i nie okazywałam ani radości, ani smutku.
Gdy podjechaliśmy pod budynek, nagle naszła mnie pewna myśl. Nie rozmawiałam przecież z Jackiem o naszym domu. Może zdążył już go sprzedać?
– Zaczekajcie tutaj – zarządziłam.
– Chyba żartujesz, idziemy z tobą.
– Max. Chcę to załatwić sama. Jeśli nie dam znać, to po trzydziestu minutach możecie wejść. Nie wcześniej i wyłącznie wtedy, gdy się nie odezwę.
– Okej, tylko żeby nie było za późno.
Widziałam w oczach Rafała strach, ale musiałam przynajmniej przed nim udawać, że jestem dzielna.
– Będzie dobrze, idę.
Weszłam do środka, przywitawszy się z Panem Stanisławem.
– Pani Olu, mam list dla pani. Zapomniałbym dać. – Podbiegł do mnie i wręczył mi białą kopertę z odręcznym napisem „Ola”.
Schowałam ją do kieszeni i popędziłam na górę.
Drzwi były otwarte, na pierwszy rzut oka nikogo nie było w środku.
Zajrzałam do sypialni, kuchni i łazienki. Pusto.
– Jacek, to ja, jesteś tutaj? – zapytałam szeptem, ale odpowiadała mi tylko cisza.
Targana złymi przeczuciami, otworzyłam szafę. Była zapełniona ubraniami mojego męża, więc nie mógł wyjechać, ale brakowało jego laptopa, na którym pracował przez ostatnie kilka tygodni. Postanowiłam przeczytać list.
Moja Kochana,
chyba popełniłem zbyt wiele błędów w życiu, za które nie mnie przyszło zapłacić.
Jesteś ostatnią osobą na świecie, którą chciałbym skrzywdzić, a mimo tego ranię cię po raz kolejny. Muszę wrócić do tamtego miejsca i załatwić jedną sprawę. Nie czekaj na mnie, bądź po prostu szczęśliwa.
Zostawiam ci akt własności domu. Tam mieliśmy spełniać nasze wspólne marzenia, ale teraz zacznij od swoich.
Jacek
Wyciągnęłam drugą kartkę, która okazała się aktem notarialnym.
Dom został w całości przepisany na mnie.
Jeszcze raz przeczytałam list, chcąc lepiej zrozumieć Jacka. Im bardziej wczytywałam się w treść, tym mniej rozumiałam.
Jedno było pewne, znowu mnie zostawił.
Weszłam do sypialni i położyłam się w pozycji embrionalnej. Zamknęłam oczy i próbowałam usnąć. Chciałam zapomnieć o wszystkim.
Słyszałam dźwięk mojego telefonu dochodzący z kuchni, ale jakoś brakowało mi siły, aby go odebrać. Po paru minutach weszły chłopaki.
– Ola?! – Potężny głos Maxa rozniósł się echem po mieszkaniu. – Gdzie jesteś?! A, tutaj… – Wszedł do sypialni i podszedł do mnie, uważnie mnie oglądając.
– Spokojnie, Jacka tutaj nie ma. Wyjechał – powiedziałam i powoli wstałam z łóżka. – Wrócił tam, skąd przyjechał, więc mieliście rację, że mógł być zamieszany w pobicie Borysa.
– Ola, tak mi przykro. – Rafał od razu mnie przytulił, a ja pokazałam mu list.
– Skurwiel! – wrzasnął Max, czytając list, który wyrwał Rafałowi. – Nie udało mu się zabić Borysa, to wrócił do nich jak pies z podkulonym ogonem. – Aż tak ci go szkoda? – zapytał, chodząc w kółko po mojej sypialni.
– Kogo? Jacka?
Kiwnął głową.
– Szkoda mi siebie, Max. Chciałabym zacząć wszystko od nowa, bez niego, ale dopóki jestem jego żoną, nic nie mogę… Facet, którego znałam najlepiej na świecie, okazał się człowiekiem zupełnie mi obcym.
– Może warto porozmawiać o tym z szefem? Każdy wie, że ma do ciebie słabość, więc…
– Więc mam pozwolić Borysowi znowu tam pojechać, żeby tym razem go zabili?! – huknęłam na niego.
– Teraz nie pojedzie tam sam.
– Max, przestań. Czasami myślę, że lepiej by było, gdybym w ogóle go nie…
– Poczekaj. – Max odebrał dzwoniący telefon. – Naprawdę? Dobra, jedziemy już. Zaraz będziemy. Tak, przekażę.
– Co się stało? – zapytałam.
– Borys się obudził, wszyscy na nas czekają, a i sam szef już się dopytuje o ciebie. – Klasnął i gdyby jego radość miała skrzydła, to już dawno by odleciał. – Przepraszam, bo przerwałem ci w połowie zdania. Co chciałaś powiedzieć?
– Nic, nieważne. Już nawet zapomniałam – skłamałam.
– A, okej, to jedźmy – pospieszał nas Max, cały czas się śmiejąc.
Szybko zbiegliśmy po schodach, a gdy mieliśmy już wyjść z budynku, Rafał złapał mnie za rękę.
– Nie byłoby ci lepiej bez niego ani jemu bez ciebie.
Zaskoczył mnie tymi słowami i przez kilka sekund wpatrywałam się w niego wytrzeszczonymi oczami.
– Co?
Moje niedokończone zdanie.
– Od kiedy to czytasz mi w myślach?
– Od zawsze. Jesteśmy przecież jak rodzeństwo.
– Nie jak. Jesteśmy nim. – Przytuliłam się do niego. – Jedziesz z nami?
– Wracam do siebie, ale zadzwoń do mnie koniecznie i uważaj na siebie.
Max cały czas mnie pospieszał, wciskając klakson, więc nie tracąc czasu, pożegnałam się z Rafałem i wskoczyłam do auta.
W domu panował istny harmider. Krysia przyrządzała wykwintną kolację, a chłopaki zagonieni przez nią ustawiały zastawę na stole.
– Ty idź na górę, a ja pomogę mamie, dobrze?
– Jasne, i dziękuję ci, Max, za dzisiaj.
Jeszcze przez chwilę stałam i obserwowałam krzątających się ludzi, zanim weszłam na piętro. Krysia wydawała polecenia nawet odnośnie do tego, jakiego koloru miał być obrus i jak ustawić potrawy na stole.
Na górze natomiast była absolutna cisza. Nikt nie stał przed sypialnią, z środka nie dochodziły żadne odgłosy.
Nie zapukawszy do drzwi, delikatnie je otworzyłam, aby nie zwracać na siebie większej uwagi, lecz stukot moich obcasów udaremnił mój plan.
Alicja siedziała na łóżku i była najbliżej Borysa. Po bokach zaś stali Maciej i ojciec, a naprzeciwko Natan. Cała jego rodzina. Niezbyt komfortowa sytuacja dla mnie, nawet mimo tego, iż wiedziałam, ile znaczę dla gospodarza.
– Jesteś w końcu. Borys właśnie zasnął, ale pytał o ciebie. – Ala odsunęła się od łóżka, robiąc mi miejsce. – Usiądź, niedługo się obudzi.
Podeszłam bliżej i zobaczyłam swojego śpiącego księcia. Nie miał już takiego grymasu jak wcześniej, najpewniej z bólu. Wręcz przeciwnie, jego twarz wyglądała spokojnie.
– Nie martw się, mój brat wyzdrowieje. Jest już na ostatniej prostej. – Maciej objął mnie ramieniem, na co jego ojciec i wuj spojrzeli się na mnie piorunującym wzrokiem.
Kolejna niekomfortowa sytuacja.
– Wiem, jest przecież najsilniejszym człowiekiem na świecie. – Strąciłam jego rękę i dotknęłam twarzy Borysa. Przez kilka sekund nie odrywałam od niego wzroku.
– Krysia przygotowała kolację, więc jeśli chcecie, możecie zostać.
– Możemy zostać?! To jest dom mojego syna i to nie ty będziesz nas do niego zapraszała! – wrzasnął Dawid.
Miałam nawet wrażenie, że Borys się poruszył.
– Jeśli mnie pamięć nie myli, to jeszcze parę godzin temu nazwał mnie pan „kobietą Borysa”, a przecież w waszym świecie taka osoba ma przywileje, prawda? – Wstałam i spojrzałam na niego bez strachu w oczach.
– Nie wiem, co mój syn w tobie widzi, ale biorąc pod uwagę to, jak traktował inne kobiety, mam nadzieję, że z tobą zrobi tak samo. Zapamiętaj: nie jesteś wyjątkowa.
– Tato! – Alicja próbowała go uspokoić, ale i na nią popatrzył nieprzychylnie.
– Dobrze, to może my zejdziemy już na dół, a ty, jak będziesz chciała, możesz do nas później dołączyć – odezwał się Natan, ale oczywiście nie spoglądał w moją stronę.
– Dziękuję za pozwolenie – powiedziałam, jak wyszli.
Oby to, co do Ciebie czuję, było tego warte.
Dotknęłam czoła, policzków i ust Borysa. Pragnęłam, aby właśnie w tym momencie się obudził i powiedział cokolwiek. Potrzebowałam tylko jednego jego słowa.
– Ola? Chodź, zjedz coś, on i tak teraz będzie spał, a ty chyba jesteś już padnięta.
– To nie jest najlepszy pomysł, zresztą waszemu ojcu jedzenie stanie w gardle, gdy mnie zobaczy przy stole.
– Kochana, nasz tatuś już taki jest, a Borys jest jego ukochanym synem. Bardzo cię za niego przepraszam. – Ala podeszła do mnie i mnie przytuliła.
Zrobiło mi się lepiej, czułam, że siłę czerpię nie tylko od jej brata, ale i od niej.
– Myślisz, że jak zejdę w dresie, to coś się stanie? – zapytałam ze śmiechem.
– Ha, ha, myślę, że szanowny Dawid nie zwróci na to uwagi.
– Dobrze, daj mi parę minut. Pójdę się wykąpać i poszukam jakiejś sukni balowej. – Wstałam z łóżka i jeszcze raz spojrzałam na śpiącego Borysa.
– Uwierz mi, że on tak samo jak ty czeka na przebudzenie.
– Mogę cię o coś zapytać?
Ala kiwnęła głową i czekała na moje niezręczne pytanie.
– Jak wcześniej Borys traktował kobiety?
– Naprawdę chcesz to wiedzieć? – Dziewczyna zakryła usta dłonią i zaczęła się śmiać.
– Tak – odpowiedziałam lekko oburzona jej zachowaniem.
– No dobrze. Wybacz, ale twoja mina mnie rozśmieszyła. Borys nigdy nie darzył uczuciem żadnej kobiety, w przeciwieństwie do nich. Każdej zależało, aby z nim być, a jemu zależało tylko na seksie. Nigdy nie dążył do tego, aby z którąś stworzyć związek.
Zresztą w naszym świecie żaden związek nie przetrwa. Przepraszam, że to mówię, ale taka prawda. Dawid też ciągle przyprowadza nam nowe mamuśki. Stworzenie związku wiąże się z założeniem rodziny, a ta jest łatwym celem dla naszych wrogów i słabością dla nas samych.
– To kim właściwie dla niego jestem? Kolejną przygodą? – zapytałam, chociaż w sumie nie chciałam poznać odpowiedzi. Prawda okazałaby się pewnie dla mnie bolesna.
Alicja też nie znalazła żadnej odpowiedzi, która zadowoliłaby nas obie.
– Lecę się szykować i za pięć minut będę – przerwałam tę niezręczną ciszę i wyszłam z pokoju.
Najchętniej wróciłabym do domu i tam przeczekała tę sytuację. Tylko że wtedy wyszłabym na tchórza, a przecież nim nie byłam.
Szybko się wykąpałam i włożyłam cygaretki w delikatną czarną kratkę oraz jasną, jedwabną koszulę i czarne wysokie szpilki.
Ostatni raz przejrzałam się w lustrze i przeczesałam rozpuszczone włosy. Podniosłam brodę i z odwagą i dumą wyszłam z sypialni.
Na dole byli wszyscy, żadne z nich nie odwróciło głowy w moją stronę, gdy schodziłam po schodach. Kolejny argument za tym, aby wrócić do siebie.
Borysa miejsce było wolne, moje natomiast zajęte, oczywiście przez Dawida. Obok siedzieli Maciej z Alą, a naprzeciwko ich ojca Natan. Dalej Max z Erykiem i dwóch ochroniarzy od seniora Carena. Jedyne wolne miejsce było na końcu stołu, przy wspomnianej ochronie.
Od razu mi się przypomniało, że Borys opowiadał mi, jak ważne jest dla nich usadzenie osób przy stole. Im bliżej pana domu, tym ważniejsza pozycja w rodzinie.
Mnie dzisiaj przypadł sam koniec tego łańcucha.
– Ola, gdzie ty idziesz? – Krysia wyskoczyła z kuchni i stanęła przy stole, pokazując mi krzesło Borysa.
– Idę usiąść, a widzę, że tutaj mam wolne miejsce. – Wskazałam palcem na koniec stołu.
– Z racji tego, że nasz Borys jest nieobecny, ty zajmujesz jego miejsce.
– Od kiedy wprowadziliście takie zasady? – zaprotestował ostro Dawid, ściskając szklankę.
– Panie Dawidzie, pracuję dla was kilka dobrych lat i zasady tu panujące są mi bardzo dobrze znane. Skoro nie ma pana domu, jego kobieta zajmuje jego miejsce.
– Jego żona, nasza kochana Krysiu, przejmuje jego miejsce i obowiązki, a nie…
– Ola, usiądź. – Maciej wstał i odsunął mi krzesło Borysa.
– Dziękuję. – Uśmiechnęłam się do niego i z dumą zajęłam swoje miejsce. – Smacznego – powiedziałam do wszystkich i z apetytem zabrałam się do koreczków i pieczonych warzyw.
– Życzysz sobie wina? – Maciek przez całą kolację nie spuszczał mnie z oka.
Było to trochę krępujące, ale z racji tego, że miałam w nim wsparcie, nie zwracałam na to większej uwagi.
– Proszę. – Podałam mu pusty kieliszek, który szybko został zapełniony.
Dalsza część kolacji minęła na rozmowie z rodzeństwem Borysa. Opowiedziałam im o zdanym egzaminie i o tym, że niedługo będę musiała poszukać miejsca na praktyki.
Po niespełna dwóch godzinach wszyscy się rozeszli i pojechali do domu.
Obiecałam Ali, że jak Borys się obudzi, dam jej znać, a Eryk zgodził się po nią od razu pojechać.
Pomogłam jeszcze Krysi posprzątać po udanej według mnie kolacji i poszłam na górę.
Zanim usnęłam, cały czas myślałam o tym, co ja właściwie robię w tym domu, jaki jest mój cel i kim jestem dla tego człowieka, który skradł mi nie tylko serce, ale również zawładnął moją duszą.
Borys
Mimo tego, że spałem kilkanaście godzin, mój mózg ciągle pracował. Słyszałem wszystko, co mówili, i przysiągłem sobie, że zapłacą za każde złe słowo wypowiedziane do niej.
Teraz, gdy widziałem ją tak słodko śpiącą, miałem ochotę wtulić ją w swoje ramiona i odpowiedzieć jej na to konkretne pytanie – że jest najbardziej wyjątkową osobą na świecie i jedyną kobietą, do której coś poczułem. Kobietą dla mnie niedostępną, a jednak tak mi bliską.
– Dzień dobry, kto by pomyślał, że sama wejdziesz mi do łóżka? – zażartowałem, widząc, że powoli się wybudza.
– Co? – zapytała zaspana, przecierając oczy. – Och, Borys, obudziłeś się w końcu. – Podekscytowana zerwała się z łóżka i delikatnie usiadła blisko mnie.
– Wystarczająco długo spałem – odrzekłem zachrypniętym głosem.
– Jak się czujesz? Może potrzebujesz czegoś? Wody, jedzenia? Muszę szybko zadzwonić do Ali, tylko gdzie ja podziałam telefon…? – Nerwowo zaglądała pod poduszki, pod kołdrę, aż w końcu znalazła go na moim biurku.
– Zaczekaj, wróć tutaj i połóż się jeszcze ze mną. Tego właśnie teraz potrzebuję.
– Borys, ja cię bardzo przepraszam. Gdybym od razu ci powiedziała, że Jacek wrócił, to nie stałaby ci się żadna krzywda.
– Ciii, nie mów nic więcej. I zapamiętaj sobie jedno: to nie jest twoja wina. Sam tam pojechałem i lekko oberwałem. To była moja decyzja, ale jeśli za każdym razem będziesz przy mnie, to jestem w stanie zejść do samego piekła. Nawet teraz.
– Borys… – Podbiegła do mnie i z powrotem położyła się na łóżku, obejmując mnie delikatnie ramieniem. – Tak bardzo się o ciebie bałam.
– Wiem. – Z trudem uniosłem głowę i pocałowałem Olę. – Jesteś moim lekarstwem na wszystko.
Widziałem, że te słowa sprawiły jej radość. Zamknęła oczy, a uśmiech nie schodził jej z ust. Chyba znalazłem swój cel w życiu.
– Co ci się stało w rękę? – zapytałem, widząc zasinione ramię.
– Nic takiego, uderzyłam się w klamkę u siebie w domu – odparła bez wahania.
– Tak wysoko masz tam klamki?
Ola nadal leżała wtulona we mnie z zamkniętymi oczami i nie odpowiedziała na pytanie.
– Pójdę po lekarza, żeby cię zbadał, i przyniosę nam śniadanie. – Wstała i nałożyła czarny krótki szlafrok.
– Dobrze, ale pod jednym warunkiem.
– Jakim? – spytała zaskoczona.
– Do śniadania zdejmiesz ten kusy szlafrok i zostaniesz w tej seksownej piżamie.
Ola spojrzała w dół.
Miała na sobie czarną koronkową koszulkę na cienkich ramiączkach, z głębokim dekoltem, a do tego czarne obcisłe spodenki, idealnie opinające jej pośladki.
– Oj, wybacz, ale to jedyna porządna piżama, którą tutaj mam – odrzekła zawstydzona.
– Spokojnie, nie przeszkadza mi to w ogóle. Tylko daj mi trochę czasu na regenerację, abym mógł cię zobaczyć w innych kreacjach.
– Lub bez – odpowiedziała odważnie, puszczając mi oczko. – Zaraz wracam.
Moja diablica i anioł w jednej postaci.
Po wizycie lekarza, który ocenił mój stan zdrowia jako dobry, Ola weszła z tacą pełną jedzenia.
– Co lekarz powiedział?
– Wszystko jest w porządku, czeka mnie tylko rehabilitacja lewej nogi, ale myślę, że damy sobie z tym radę.
– Bez wątpienia, będę przyjeżdżała tutaj codziennie, aby cię rehabilitować. – Postawiła tacę przy łóżku i odkroiła kawałek croissanta dla siebie, a dla mnie naszykowała owsiankę z owocami.
– Myślałem, że tu zostaniesz.
– To chyba nie jest najlepszy pomysł.
– Dlaczego? Poproszę jakieś sensowne argumenty. – Przysunąłem sobie miskę i zacząłem jeść.
– Jacek wyjechał i zostawił mi akt notarialny, więc dom należy tylko do mnie. Mam gdzie mieszkać.
– Dobrze, ale teraz zamieszkasz tutaj i nie chcę słyszeć żadnych „ale”, jasne?
Ola siedziała i starała na siłę się uśmiechnąć, lecz coś ją powstrzymywało.
– Olu, opowiedz mi wszystko, co się wydarzyło, gdy spałem. Oczekuję od ciebie stuprocentowej szczerości. – Uniosłem się lekko na łokciach i oparłem głowę o zagłówek łóżka.
– Tylko że ta prawda może ci się nie spodobać. – Zrobiła grymas i zaczęła o wszystkim mówić.
Obiecałem jej, że dopóki nie wyzdrowieję, nic z tym nie zrobię. Zresztą moje ciało nie było jeszcze na to gotowe. Dowiedziałem się o jej siniaku na ręce, o tym, jak Max jej pomógł, i o moim ojcu.
– Dlatego nie chcę tutaj zostać, nie czuję się tu dobrze. Jeszcze ta wczorajsza kolacja…
– Mama Maxa miała rację. Jeśli mnie nie ma, to moja kobieta ma prawo zająć moje miejsce. To mój dom i moje zasady, nie Dawida, nie Eryka, nawet nie Alicji, tylko moje. – Starałem się, jak mogłem, by ją zatrzymać, ale chyba za bardzo została skrzywdzona. – Max przywiezie ci potrzebne rzeczy i koniec tematu. A teraz wybacz, prześpię się, aby nabrać sił, i nie dyskutuj ze mną, bo wiesz, że tego nie lubię.
– Dobrze, panie Caren, będzie tak, jak pan zechce – powiedziała całkowicie normalnym głosem.
– Dlaczego mam wrażenie, że zrobisz inaczej? – zapytałem z zamkniętymi oczami.
– Nie zrobię, odpocznij sobie, a ja zadzwonię do Ali.
– Może buziak na dobry sen?
– Nie przeginaj. – Zaśmiała się i wyszła.
Zanim zasnąłem, słyszałem jeszcze, jak rozmawia z moja siostrą.
Ola
– Jak on się czuje? Wczoraj był mało rozmowny.
– Jest lepiej, zjadł śniadanie. Lekarz odłączył go od aparatury. Wszystko zmierza w dobrym kierunku, Alu.
Uściskałyśmy się i poszłyśmy do kuchni na kawę. Tam zastałyśmy Krysię przygotowującą powoli obiad i Eryka rozmawiającego z Paulem.
– Możemy poprosić dwie kawy? – zapytałam, na co cała trójka odwróciła głowy w naszą stronę.
– Pewnie, już robię. Siadajcie. – Gosposia wstawiła wodę i pokroiła nam jeszcze ciepłą szarlotkę.
– Jak się szef czuje? – zapytał mnie Paul.
– Dobrze, podejrzewam, że z jego uporem za dwa dni będzie jak nowo narodzony – zakomunikowałam szczęśliwa, na co Krysia aż klasnęła.
Eryk natomiast siedział cicho jak mysz pod miotłą. Widać było po nim, jak bardzo się stresuje tą sytuacją. Dopiero teraz dotarło do mnie, jaki Borys ma na nich wpływ i jaki oni strach odczuwają, gdy coś źle zrobią.
– Gdzie jest Max? – zapytałam, bo nie widziałam go od wczoraj.
– Pojechał do firmy po komputer Borysa.
– Prosił go o to? – Byłam zaskoczona.
– Wczoraj mówił, żeby ktoś mu go przywiózł, więc Max pojechał z samego rana.
– Aha, to zmieniam to, co mówiłam o dwóch dniach, daję mu jeden dzień. – Zaśmiałam się, na co Alicja szturchnęła mnie ramieniem.
– Nie zdziw się, jak jeszcze dzisiaj sam zejdzie na obiad.
– Oby. – Odkroiłam sobie spory kawałek ciasta i wepchnęłam go do buzi. – Moje ulubione.
– Widzę, że oczy ci błyszczą, ale spokojnie, niedługo mój brat już nie będzie niedysponowany – zaczęła sobie żartować bez żadnych skrupułów.
– Mówisz tak, jakbyś mnie nie znała – oburzyłam się.
– Co chcesz od Maxa? Może ja będę w stanie ci pomóc?
– Dzięki, Paul, w zasadzie to potrzebuję swojego auta i pomyślałam, że może mogłabym jechać po nie razem z Maxem.
– Mogę cię zawieść, gdzie będziesz chciała – zaproponował, czym trochę mnie zdziwił, chociaż w zasadzie może potrzebował, bym miała o nim dobre zdanie.
– Dzięki, ale wolałabym jechać sama. Mam parę spraw do załatwienia.
– W takim razie weź auto Borysa albo wybierz sobie któreś z jego garażu. Myślę, że nie będzie miał nic przeciwko – zaproponowała Ala.
– Myślałam o tym, ale wolę jednak jechać swoim garbusem. To może podwiózłbyś mnie tylko pod moje mieszkanie? Dalej poradzę sobie sama.
– Jasne, to wypij kawę na spokojnie, a ja pójdę przygotować samochód. – Wziął jeszcze kawałek ciasta i kruszył nim po drodze.
– Co ja z nimi mam? – Krysia rozłożyła ręce i po chwili zabrała się do zamiatania podłogi.
– Mój brat tyle razy chciał zatrudnić kogoś do pomocy. Przy takiej liczbie facetów na okrągło jest co robić.
– Dziecko, nikt inny nie ugotuje im tak dobrze jak ja – broniła się gosposia.
– To może chociaż kogoś do sprzątania zatrudni? Na przykład jakąś młodą panienkę w kusym stroju.
Wywróciłam oczami i nie skomentowałam słów Alicji.
– Myślę, że całe stado takich panienek nie dałoby rady Oli. On ją sobie wybrał pośród setek kobiet.
Mimo że nie dałam tego po sobie poznać, słowa Krysi sprawiły mi ogromną przyjemność.
– Dziękuję za kawę i ciasto. Lecę już. Będę pewnie wieczorem.
– Ola, zaczekaj. – Ala podeszła do mnie i wręczyła mi klucze. – Borys już wcześniej je dorobił, ale nie było okazji, żebym ci je dała.
– Dzięki, przydadzą się. – Wzięłam od niej pęk i schowałam do torebki.
Pobiegłam jeszcze szybko na górę, aby się przebrać, i w ciągu kilku minut byłam gotowa.
– Możemy jechać?! – zawołałam do Paula, który sprawdzał coś pod maską auta. – Stało się coś?
– Nie, tylko zawsze przed jazdą muszę wszystko sprawdzić. Takie moje zboczenie zawodowe – wytarł ręce i otworzył mi tylne drzwi.
– Zawodowe? – zapytałam zaskoczona i usiadłam z przodu. – Myślałam, że jesteś zawodowym ochroniarzem.