Rodzina Casella. Miłość - Gabriela Wolska - ebook

Rodzina Casella. Miłość ebook

Gabriela Wolska

4,4

Opis

Wystarczył tylko jeden taniec…

Elena, utalentowana studentka Akademii Sztuk Pięknych ma skomplikowane życie, od którego jedyną ucieczkę stanowi dla niej taniec. Zatraca się w ruchu, jemu oddaje całe swoje serce i dzięki temu nie myśli o codzienności pełnej gangsterskich porachunków.

On nie ma odskoczni od mafijnego życia. Każdy jego dzień wypełnia pragnienie zemsty.
Gdy ich drogi się przecinają, świat pełen niebezpieczeństw, pożądania i sekretów zaczyna coraz bardziej wciągać Elenę. Dziewczyna musi wybrać pomiędzy obowiązkiem a prawdziwym uczuciem, sprawiedliwością a wybaczeniem. A co najważniejsze – zdecydować, czy przyjmie rolę przykładnej córki, czy pozwoli sobie na szczerość w otaczającym ją, zakłamanym świecie.

Elena nie wie jeszcze, że ich historia rodem z „Romea i Julii” może zakończyć się równie gorzko.

Bo gdy w grę wchodzą mafijne porachunki, nawet najpiękniejszy taniec może okazać się tym ostatnim…

Tańczył tak, jakby miał tę muzykę we krwi. Dopiero po chwili dostrzegłam, że wszyscy zgromadzeni na sali stanęli i podziwiali nasze poczynania. Nie zamierzałam zwracać na nich uwagi, bo mój partner ani na chwilę nie pozwolił mi poczuć jakiegokolwiek dyskomfortu. Przy ostatnich taktach muzyki okręcił mnie, po czym zwinął, łapiąc w swoje silne ramiona. Zaciągnęłam się niesamowitym zapachem jego perfum.
Mogłabym zostać dłużej w tych ramionach. To była tylko chwila; kilka sekund zapomnienia.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 288

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,4 (61 ocen)
41
11
4
3
2
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Kaskagwizdala

Nie oderwiesz się od lektury

super tylko to zakończenie
10
Marzena_mania

Dobrze spędzony czas

„Prawdziwą sztuką w tym świecie obłudy i fałszu jest pozostać sobą” Elena Casella jest młodą kobietą, która uwielbia fotografie i taniec. Studiuje na ASP, ma własne studio fotografii, a w tańcu odnajduje wolność. Wolność, której na co dzień nie ma. Zawsze gdzieś w jej pobliżu jest ochrona. Czy tego chciała, czy nie, urodziła się w rodzinie mafijnej. Na dodatek jest oczkiem w głowie ojca, który ma świadomość, że ktoś przez niego może chcieć ją skrzywdzić. Jest najmłodsza z rodzeństwa, ale tylko z jednym z braci ma relacje, której trochę jej zazdrościłam. Wiecie, taki starszy brat, który troszczy się o was, nawet na odległość. Jest pierwszą osobą, która przychodzi wam do głowy, gdy dzieje się źle i kogoś potrzebujecie. Jej pełne rutyny życie wywraca ten jeden taniec. Taniec z nieznajomym, który zamienia się w coś, czego nie oczekiwała. Nie marzyła. Lecz on wie o niej prawie wszystko. Ona o nim nic. A maska, którą nosi, pozwala jej dojrzeć tylko kolor oczu. Z początku relacja tej ...
00
mater0pocztaonetpl

Nie oderwiesz się od lektury

Wow wow
00
Ewakr1

Całkiem niezła

jakoś nie przypadła mi do gusty, okropny styl pisarski
00
tunkaa

Nie oderwiesz się od lektury

😍 czekam na ciąg dalszy!!!!
00

Popularność




Gabriela Wolska

Rodzina Casella

Miłość

Rozdział I

Stanęłam przed drzwiami mojego pokoju; miałam za chwilę je przekroczyć, by po raz kolejny zacząć udawać. Niechętnie nacisnęłam klamkę drzwi, za którymi czekał już na mnie brat, Federico.

Wyglądał nienagannie w czarnym, dobrze skrojonym garniturze, z ułożonymi włosami i tymi jego zielonymi oczami. Już niejedną dziewczynę zaczarował nimi tak, że nie umiała mu się oprzeć.

Musiałam wziąć głębszy oddech, by ruszyć dalej. Do twarzy przykleiłam sztuczny uśmiech i tak oto znowu stałam się kimś innym.

Federico otworzył mi drzwi jednego ze stojących na podjeździe samochodów, do którego posłusznie wsiadłam, jak na grzeczną córkę przystało. Nasza podróż minęła w zupełnym milczeniu; oboje staraliśmy się uciec myślami jak najdalej stąd.

Chciałabym któregoś dnia obudzić się w innym życiu. Życie w złotej klatce jako córka Dona rodu Casella nie było łatwe, niosło za sobą wiele wyzwań. Mój ojciec dbał o to, by jego rodzina uchodziła za tę najlepszą. Cóż, trudno się mu dziwić; skoro miał w rękach ogromną władzę, musiał umieć ją utrzymać. Właśnie dlatego organizował imprezy takie jak ta, na którą zmierzaliśmy – by przypodobać się, komu należy.

Na miejscu jak zawsze było tłoczno; oprócz tłumu ludzi, zgromadziło się również całe stado dziennikarskich hien.

Federico wysiadł z samochodu pierwszy, otworzył mi drzwi i podał dłoń, bym wysiadła.

Przywitałam wszystkich delikatnym uśmiechem. Z uwagi na zamieszanie przyśpieszyliśmy kroku, na szczęście nikt tego nie zauważył. W środku Federico zabrał ode mnie futerko i oddał je kobiecie w szatni. Podał mi swą dłoń, którą chętnie przyjęłam, i razem ruszyliśmy do paszczy lwa.

Przed samym wejściem przypomnieliśmy sobie o maskach, które były tego wieczoru obowiązkową częścią garderoby. To był jeden z nielicznych dobrych pomysłów mojego ojca – dzięki niej mało kto mógł mnie rozpoznać. Miałam większą swobodę w poruszaniu się oraz wyrażaniu swoich poglądów. Jedyną osobą, której nijak nie dało się przeoczyć, był mój ojciec: stał na środku i witał każdego z gości. Nie miałam zamiaru tam podchodzić. Odłączyłam się od mojego brata, pozostając na uboczu.

Słuchając wszystkich otaczających mnie rozmów, miałam ochotę zwymiotować, ale na szczęście zawsze w pobliżu był kelner z nowym kieliszkiem wina. Po około dwóch godzinach przyjęcia towarzystwo zaczynało powoli się rozluźniać; alkohol zrobił swoje. W międzyczasie zajęłam swoje miejsce przy stole ojca. Nudne, okropne, a czasem niesmaczne rozmowy między innymi członkami tego stołu doprowadzały mnie do szału. Przeprosiłam wszystkich, po czym oddaliłam się w stronę balkonu. Świeże powietrze i cisza to było to, czego bardzo mi brakowało. Z pośpiechu prawie zapomniałam o lampce wina, którą zgarnęłam z tacy, zanim wyszłam.

Niedługo dane mi było jednak nacieszyć się samotnością, bo po chwili na balkonie pojawił się ktoś jeszcze. Lekko przekręciłam głowę w bok, gdy dostrzegłam jego sylwetkę. Był tak wysoki, że jego cień przysłonił mnie w całości i czułam się jak mała, bezbronna dziewczynka. Garnitur opinał jego tors, uwydatniając doskonale wyrzeźbioną sylwetkę. Kruczoczarne włosy, między którymi gdzieniegdzie przebijały się siwe pasma. Choć nie widziałam wiele, to blask zielonych oczu był niesamowity.

To był zaledwie ułamek sekundy; gdy znów się do niego obróciłam, już go tam nie było.

Ten mężczyzna wydawał mi się inny niż wszyscy zgromadzeni tu ludzie.

Wróciłam na salę, by spróbować go odnaleźć, niestety nie miałam tyle szczęścia, a gdy byłam już gotowa się poddać, ruszyłam w stronę stolika, przy którym siedział ojciec. Wtedy poczułam, jak ktoś łapie mnie za dłoń i zatrzymuje.

Spojrzałam w jego stronę i poczułam się jak zahipnotyzowana, patrząc w jego oczy. Nie dość, że były niezwykle piękne, to do tego wyjątkowo tajemnicze. Ich zieleń była niespotykana. W blasku światła jeszcze lepiej mogłam przyjrzeć się jego sylwetce. Był dokładnie tak imponujący jak wtedy, kiedy widziałam go na balkonie, ale dopiero teraz dostrzegłam w nim dojrzałego mężczyznę.

Poprosił mnie do tańca bez słów. Doskonale zdawał sobie sprawę, jak postępować z kobietą, a ja – no cóż – nie zamierzałam się temu opierać.

Na specjalną prośbę jednego z gości, zespół zagrał Por Una Cabeza, mój ulubiony utwór do mojego ukochanego tańca. Nieznajomy mężczyzna prowadził, a ja bardzo chciałam oddać się w jego ręce. Tańczył tak, jakby miał tę muzykę we krwi. Dopiero po chwili dostrzegłam, że wszyscy zgromadzeni na sali stanęli i podziwiali nasze poczynania. Nie zamierzałam zwracać na nich uwagi, bo mój partner ani na chwilę nie pozwolił mi poczuć jakiegokolwiek dyskomfortu. Przy ostatnich taktach muzyki okręcił mnie, po czym zwinął, łapiąc w swoje silne ramiona. Zaciągnęłam się niesamowitym zapachem jego perfum. Mogłabym zostać dłużej w tych ramionach. To była tylko chwila, kilka sekund zapomnienia. Na szczęście nikt z obecnych na sali nie mógł tego wiedzieć.

Ludzie zaczęli bić nam brawo, na co odrobinę się speszyłam. Przywykłam do publiczności, jednak obecność nieznajomego nieco mnie onieśmielała. Gdy w końcu wyrwałam się z transu jego spojrzenia, powędrowałam wzrokiem w stronę mojego ojca. Jego mina była ciężka do odgadnięcia.

Mój partner ujął mnie za dłoń, złożył na niej delikatny pocałunek i zniknął jak duch wśród tłumu.

Czułam dalej lekkie oszołomienie w głowie. W porę obok pojawił się Federico, który zaprowadził mnie do pokoju. Czułam, że teraz czeka mnie poważna rozmowa z ojcem. Federico nawet nie wszedł do środka, zostawił mnie przed drzwiami. Odchodząc, złożył krótki pocałunek na czubku mojej głowy.

– Powodzenia – powiedział na pożegnanie.

No tak, świetnie: tyle otuchy od rodzeństwa.

Nie chciałam przedłużać tego cyrku – nacisnęłam klamkę i weszłam do środka. Ojciec siedział zwrócony do mnie tyłem w fotelu z zapalonym cygarem. Pomieszczenie rozświetlała tylko samotna lampa, gdy przemierzałam je, wciąż pozostając poza zasięgiem jego wzroku.

– Możesz mi powiedzieć, co miał oznaczać ten taniec? – W jego tonie wyczułam złość.

– No nie wiem, zastanówmy się: może taniec? – Nie zawsze musiałam być posłuszną córką. – Tato, o co ci chodzi? Nie zrobiłam nic nie tak, po prostu zatańczyłam i tyle.

Wstał z fotela i skierował się w moją stronę. Jego wzrok pełen był wściekłości.

– Gdybyś tylko zatańczyła, nie byłoby tej rozmowy. Wszyscy, ale to wszyscy patrzyli, jak moja córka wije się wokół jakiegoś typka. – Nie powstrzymywał emocji, krzyczał głośno, gestykulując przy tym dłońmi. – Nie możesz tak robić, Eleno, jesteś moją córką. Wiesz, kim jestem, i wiesz również, ile znaczy nasze nazwisko.

Niestety wiedziałam, ale dla mnie nie miało to żadnego znaczenia. Byliśmy rodziną jak każda inna. Ten komentarz musiałam jednak zachować dla siebie, ponieważ mogłabym wywołać nim niepotrzebną wojnę.

– Dobrze, przepraszam. Czy mogę wrócić już do domu?

– Możesz, zaraz Valerio cię odwiezie. Proszę cię, następnym razem myśl, co robisz.

Kiwnęłam głową w akcie zgody i poddania się.

Jeden z ochroniarzy przeprowadził mnie bocznym wyjściem do czekającego już samochodu.

Wsiadając do środka, obróciłam głowę w stronę parkingu. Tajemniczy mężczyzna stał w oddali i mnie obserwował. Tym razem nie uległam. Zamknęłam za sobą drzwi i odjechałam.

Całą drogę do domu moje myśli zajmował tajemniczy nieznajomy. Byłam bardzo ciekawa, kim był i dlaczego wybrał akurat mnie. Rozważałam to aż do zaśnięcia. To była jedna z najspokojniejszych nocy w ostatnim czasie i choć mogło to zabrzmieć głupio, wiedziałam, że powodem mojego poczucia bezpieczeństwa były wydarzenia tego wieczoru.

Wstałam wczesnym rankiem, zarzuciłam na siebie sportowy strój i ruszyłam poćwiczyć. O piątej rano sala treningowa w piwnicach naszego domu ziała pustką, więc miałam ją całą dla siebie. Po szybkiej rozgrzewce wskoczyłam na bieżnię, a później jeszcze na kilka minut na rowerek. Zajęcia na uczelni miały zacząć się dopiero jutro po południu, więc mogłam poświęcić trochę czasu na dopracowanie swojego układu.

Zaledwie za kilka tygodni odbyć się miał międzynarodowy turniej mający miejsce tylko raz na dwa lata. Ostatnim razem nie byłam wystarczająco dobra, by móc wziąć w nim udział, co zmotywowało mnie do jeszcze cięższej pracy i wielu wyrzeczeń. Godziny treningów, morderczych ćwiczeń – wiedziałam, że będzie warto. Ostatnie pół roku było szczególnie ciężkie z uwagi na to, że wraz z moim trenerem dopracowywaliśmy układ, który miałam zatańczyć.

Imprezy ze znajomymi ograniczyłam prawie do zera, a te, które organizował mój ojciec, do minimum. Wiedział, jak ważny był dla mnie ten turniej, i nie naciskał. Moja potencjalna wygrana byłaby szansą nie tylko dla mnie, ale stanowiłaby również ogromny prestiż dla naszej rodziny, a przecież to liczyło się dla ojca jak mało co. Ciężko pracował, by w wielu sferach, między innymi tych politycznych, wymazać wszystko, co kiedykolwiek zrobił źle.

Nagle do sali wparował jeden z ochroniarzy.

– Musi pani natychmiast stawić się u swojego ojca. Czeka na panią w gabinecie, to podobno bardzo poważna sprawa.

No tak, jak zawsze musiałam wszystko rzucić i ruszyć do niego. Byłam przekonana, że w dalszym ciągu chciał rozmawiać ze mną na temat wczorajszego wieczora.

Zabrałam ręcznik i ruszyłam na górę, do gabinetu ojca. Drzwi były uchylone, przez co usłyszałam jego rozmowę z Valerio.

– Weź tylu ludzi, ilu potrzebujesz. Chcę go mieć żywego, rozumiesz?

– Tak, szefie. Zrobię wszystko, żeby go odnaleźć. Puściłem w świat informacje i jestem pewien, że ktoś prędzej czy później się odezwie.

– Dobrze. Czekam na jakieś dobre wieści. Teraz już idź. Czekam na Elenę.

Schowałam się za jednym z filarów, by Valerio mnie nie dostrzegł. Poczekałam kilka chwil i jak gdyby nigdy nic weszłam do gabinetu. Mój ojciec stał wpatrzony w jakiś punkt za oknem, w ręce trzymając prawie pustą szklankę whisky. Podeszłam bliżej, by zająć miejsce naprzeciwko jego biurka. W pokoju panowała taka cisza, że można było usłyszeć bicie naszych serc. Po długiej chwili obrócił się w moją stronę, rzucił mi ostre spojrzenie i zaczął mówić:

– Eleno, to, co się wczoraj wydarzyło, nie powinno mieć miejsca, chyba zdajesz sobie z tego sprawę? Twoje spoufalanie się z tamtym mężczyzną wywołało lawinę negatywnych komentarzy. Jak sama wiesz, nie ma to dobrego wpływu na nasze nazwisko.

– Tato, chyba żartujesz? Nie zrobiłam nic złego, nie rozumiem, skąd taki odbiór mojego zachowania. – Naprawdę mnie bawił. Nie miałam sobie nic do zarzucenia.

– Pokażę ci nagranie, żebyś sama to oceniła, dobrze?

Kiwnęłam głową.

Postawił przede mną laptopa, po czym włączył nagranie z mojego wczorajszego tańca. Oglądając, nie wierzyłam, że to ja. Faktycznie, zaczęło do mnie docierać, dlaczego ludzie tyle gadali: w tańcu tego nie dostrzegłam, ale teraz widziałam, jak bardzo był on ognisty. Emocje między mną a moim partnerem aż parzyły. Nie spodziewałam się, że końcówka wyglądała tak, jakbyśmy się pocałowali. Byłam w szoku, jednak nie dałam tego po sobie poznać. Nie chciałam, by mój tata kolejny raz tryumfował.

– Co w tym takiego złego? Taniec jak taniec. Nie rozumiem twoich pretensji.

– Oboje dobrze wiemy, jak to wyglądało. Ten mężczyzna celowo wybrał ciebie. Wiedział, kim jesteś. Proszę cię, żebyś następnym razem uważała, co i z kim robisz.

– Dobrze. To wszystko? Spieszy mi się. Muszę się spakować i jechać na uczelnię.

– Tak, to wszystko, możesz już iść. Dobrej podróży, złotko.

– Dzięki.

Wstałam od stolika i ruszyłam w stronę drzwi, ale w połowie drogi zatrzymał mnie głos ojca.

– Jeszcze jedno. – Spojrzałam w jego kierunku. – Chcę, by pojechało z tobą dwóch ochroniarzy więcej. Nie odczujesz ich obecności, a ja będę spokojniejszy. I ta decyzja nie podlega dyskusji.

Skoro nie mogłam dyskutować, przyjęłam tę informację i wyszłam.

Chwilę potem wpadłam jak huragan do pokoju, spakowałam kilka najpotrzebniejszych rzeczy oraz laptopa. Byłam zła na ojca za to, że robił coś za moimi plecami i ja dowiadywałam się o wszystkim ostatnia. Wchodząc do czekającego na mnie SUV-a, trzasnęłam drzwiami, tak by każdy usłyszał.

Uczelnia miała swoją siedzibę w Catanzaro, a moje mieszkanie było od niej oddalone o zaledwie dwadzieścia minut samochodem. Uwielbiałam tu przyjeżdżać nawet na kilka dni, by choć na chwilę odciąć się od świata gangsterów.

Dzisiejszego wieczoru musiałam odreagować ostatnie wydarzenia, więc od razu rzuciłam się w wir przygotowań do wyjścia: najpierw długi, relaksujący prysznic, a potem usiadłam przy toaletce i dokładnie wysuszyłam i wyprostowałam włosy, a do tego nałożyłam mocniejszy makijaż. Na samym końcu ruszyłam do garderoby, by wygrzebać z niej jakieś ciuchy. Pierwszą rzeczą, która wpadła mi w ręce, był czarny top z koronką przy biuście. Od razu wiedziałam, że to jest to, co chciałam mieć dzisiaj na sobie. Do tego założyłam opinające czarne skórzane spodnie i pasujące szpilki ze złotą bransoletą oplatającą się wokół kostki. Wychodząc z mieszkania, zarzuciłam jeszcze na górę czarną ramoneskę i wzięłam torebkę z wieszaka.

Zjechałam windą na dół, gdzie przy samochodzie oprócz moich goryli czekała już Gloria.

Och, co to była za dziewczyna.

Znałyśmy się od maleńkiego i zawsze wszystko robiłyśmy razem – wybrałyśmy nawet jedną uczelnię, choć dwa różne kierunki. Ja studiowałam taniec, a ona grafikę. Gloria była córką prawnika mojego ojca. Kochałam ją za jej szaleństwo, oddanie innym i niesamowicie piękny uśmiech. Ognisty kolor włosów w stu procentach odzwierciedlał jej charakter.

Wpadłam w jej ramiona z piskiem szczęścia.

– O stara, jak ja się za tobą stęskniłam, dobrze cię znowu widzieć. I w końcu dałaś się namówić na imprezę. Serio myślałam już, że na zawsze zamkniesz się w tej sali treningowej i nigdy stamtąd nie wyjdziesz.

– Och, daj już spokój i ciesz się, że jestem. Ruszajmy, bo jestem spragniona imprezy.

– No, no, mówisz jak jakaś dziewica. Chociaż ty tak pościsz w relacjach damsko-męskich, że prawie się nią stałaś.

Trąciłam ją łokciem, na co wybuchła jeszcze głośniejszym śmiechem.

Viva była jednym z nielicznych klubów, które mogłyśmy odwiedzić w tej części Włoch, bo tak się składało, że należał on do mojego ojca. Jak zwykle w środku ludzi było tak dużo, że ledwo udało nam się przecisnąć do baru, gdzie zamówiłyśmy dwa szoty. Po ich wypiciu ruszyłyśmy na parkiet – ta noc należała do nas.

Na początku imprezy dołączyli do nas znajomi, którzy również przyszli tu na imprezę. Zabawa była naprawdę przednia. Koło dwunastej w nocy światła w klubie przygasły i klimat zmienił się na bardziej romantyczny. To nie zniechęcało moich ochroniarzy, którzy stali na uboczu i obserwowali nas, jakby mieli wbudowane w oczy noktowizory.

Jeden z DJ-ów puścił delikatniejszy cover Shivers i akurat kiedy zaczęłam bujać się razem z Glorią w rytm piosenki, poczułam na sobie czyjś dotyk.

Antonio

Nie mogłem już dłużej oprzeć się jej ciału. Każdy jej ruch przypominał mi o momencie podczas balu, kiedy mogłem jej dotknąć. Widziałem ją, ale to nie wystarczało. Zdawało się, że nie była nawet świadoma tego, jak działała na mężczyzn samą swoją obecnością, o jej ruchach już nie wspominając. Wstałem i pewnym krokiem ruszyłem w jej stronę, a mój współtowarzysz obserwował moje poczynania z szelmowskim uśmieszkiem. Przez chwilę zatrzymałem się kawałek za nią, by móc napawać się widokiem jej wijącego się ciała.

Dopiero po dłuższej chwili zdobyłem się, by położyć dłoń na jej biodrze i przyciągnąć ją do siebie. W jej oczach zabłysnął lekki strach, jednak szybko minął i sama pozwoliła poprowadzić się w rytm muzyki. Przycisnąłem ją jeszcze mocniej do torsu; gdybym mógł, nigdy bym już jej nie wypuścił. Zapach jej ciała paraliżował mój zdrowy rozsądek. Gdyby tylko o tym wiedziała, mogłaby zrobić ze mną, co tylko by chciała. Nie wytrzymałem i odezwałem się:

– Dzisiaj tańczysz jeszcze lepiej niż ostatnio i wyglądasz jeszcze seksowniej. – Po moich słowach jej ciało przeszedł lekki dreszcz. – Spokojnie, nie musisz się mnie obawiać. Nigdy cię nie skrzywdzę.

– Kim jesteś? Czego ode mnie chcesz? – Próbowała obrócić się, by zobaczyć moją twarz. Nie chciałem jej na to pozwolić. Jeszcze nie teraz.

– Tylko ciebie, nic więcej… – Pożałowałem, że nie mogłem dostrzec wyrazu jej twarzy. Zaskoczenie to mało powiedziane; czułem, jak po moich słowach zmieszała się i próbowała uwolnić z mojego uścisku.

– Oszalałeś? Puść mnie, bo zawołam ochronę! – Bawiła mnie jej odwaga przerażonej sarenki.

– Chcę tylko ciebie i już niedługo będę miał. Do zobaczenia, Eleno.

Zniknąłem w tłumie i opuściłem klub bocznym wyjściem. Tam czekał już mój przyjaciel. Widząc jego uśmieszek, miałem ochotę mu coś zrobić.

Elena

Cały czas w głowie szumiały mi jego wczorajsze słowa: „Chcę tylko ciebie i już niedługo będę miał”. Z jednej strony bardzo mnie intrygował, a z drugiej miałam mieszane uczucia. Chciałam zobaczyć jego twarz w pełnej okazałości i gdy zniknął, wybiegłam zaraz za nim na parking, jednak już go nie zastałam. Dobrze, że całą sytuację z oddali widziała Gloria, inaczej pomyślałabym, że to wszystko mi się przyśniło.

Po powrocie do mieszkania wzięłam szybki prysznic i wskoczyłam do łóżka, ignorując kilka nieodebranych połączeń od taty. Mogłam tylko przypuszczać, że jeden z moich goryli doniósł mu o tym, co stało się w klubie. Nie miałam ochoty na wieczorne pogaduszki i zostawiłam to na rano; dopiero w biegu przygotowań na uczelnię wybrałam jego numer i czekałam na kolejną pogadankę.

– W końcu raczyłaś do mnie oddzwonić, nie wiesz, jak się o ciebie martwiłem. – Niby tak mówił, ale jego ton i tak był surowy i stanowczy jak zawsze.

– Przepraszam, byłam zmęczona po imprezie i nie miałam ochoty na rozmowy z kimkolwiek. Czy to coś pilnego? Spieszę się na uczelnię, tato. – Naprawdę się spieszyłam; musiałam lecieć na zajęcia z choreografii musicalowej, a prowadząca nienawidziła spóźnialskich.

– Chciałem upewnić się, że przyjedziesz na weekend do domu. Pamiętasz o imprezie u Fabio i Lidii, prawda?

Jak mogłabym zapomnieć, truł mi o tym już od jakiegoś czasu.

– Tak, pamiętam. I tak, będę. Przepraszam, ale muszę już lecieć, do zobaczenia.

Wyciszyłam telefon, po czym wrzuciłam go głęboko do torebki, a potem wybiegłam z mieszkania jak postrzelona, nie mając nawet pewności, czy zabrałam wszystko, co potrzebne. Zaraz wsiadłam do swojego ukochanego autka i wystrzeliłam jak strzała na drogę, a tuż za mną czarny SUV z moimi przydupasami.

Ten dzień zaczął się tak cudnie, że mogło być już tylko lepiej. Na całe szczęście o tej godzinie miasto dopiero powoli budziło się do życia, dzięki czemu szybko udało mi się przez nie przemknąć. Zaparkowałam samochód na pierwszym wolnym miejscu i popędziłam na zajęcia.

Udało mi się zdążyć całe trzy minuty przed wykładowczynią. Nim weszła do sali, miałam nawet okazję przywitać się ze znajomymi i zająć miejsce. Teraz czekało mnie kilka godzin morderczych treningów do musicalu, który był zaliczeniem tego przedmiotu na semestr. Prowadząca nie znała słowa „litość”, za to doskonale wiedziała, czym jest perfekcjonizm. Każde przedstawienie, które nadzorowała, musiało być iście doskonałe.

Po zakończeniu szybko wskoczyłam pod prysznic, którego szczerze pragnęłam po ponad godzinie w ciągłym ruchu. I miałam rację, bo szybka kąpiel od razu postawiła mnie na nogi. Odświeżona i przebrana ruszyłam na przerwę obiadową, gdzie czekała już na mnie Gloria i ciepły posiłek.

– Hej, przepraszam, ale musiałam się trochę ogarnąć po zajęciach. U ciebie jak?

– Hej. Nic nowego, ale za to za chwilę mam lekcję z najseksowniejszym profesorem. I, uwaga, po zajęciach spotykam się z nim, żeby omówić postępy w mojej pracy.

No tak. Kto, jak nie ona, mógł pozwolić sobie na flirt, a nawet romans z profesorem.

– Ej, skarbie, a przypomnij mi, czy to nie jego spotkałyśmy jakiś czas temu w galerii handlowej razem z żoną i dzieckiem? Być może to ja mylę osoby, ale jakoś mi się wydaje, że nie.

Mina mojej przyjaciółki była bezcenna.

– Elena, czepiasz się, to nic dla mnie nie znaczy. Dla mnie liczy się to, żeby jemu było dobrze, rozumiesz? – Gloria puściła mi oczko, śmiejąc się przy tym delikatnie.

To nie było tak, że leciała na każdego faceta i z każdym szła do łóżka. Musiał być naprawdę wyjątkowy – czytaj: zazwyczaj sporo starszy, przystojny i z ustawionym życiem rodzinnym. Niestety tylko taki typ faceta kręcił moją przyjaciółkę. Gloria twierdziła, że chodziło jedynie o czerpanie wzajemnych korzyści, jednak za każdym razem wkręcała się w te związki, a później, gdy coś nieuchronnie nie wychodziło i facet decydował się wrócić do żony, wpadała w depresję.

Wtedy do akcji wkraczałam ja – pocieszycielka.

Kilka dni spędzała na płaczu i obietnicach typu „już nigdy w życiu się nie zakocham, a jeśli tak, to zrobię to tylko z wolnym facetem” i tak dalej. Potem Gloria ruszała na kluby, a na końcu pojawiał się nowy obiekt westchnień.

Nie raz, nie dwa próbowałam wybić jej z głowy jakiegoś faceta, ale jak już na kogoś się uparła, to nie było mocnych.

Musiałam jednak przyznać, że tym razem to i ja sama bym się skusiła, bo facet wyglądał niesamowicie. Wysoki, dobrze zbudowany, oliwkowa cera, szatyn z brązowymi oczami. Naprawdę ideał i w stu procentach typ Glorii. Ale nie zamierzałam stawać jej na drodze. Miała prawo robić, co jej się podobało.

– No dobrze, mam nadzieję, że tym razem będzie inaczej. Muszę już uciekać, bo mam zarezerwowaną salę na trening, a ty leć zaliczać… – Gloria rzuciła mi wymowne spojrzenie. – Rzecz jasna mówię o pracy.

Odwróciłam się i już miałam zmierzać w kierunku swojej sali, ale dodałam jeszcze:

– Czekam wieczorem na telefon. Chce poznać każdy szczegół. Twojej pracy, oczywiście.

Rozbawiona ruszyłam na salę taneczną, gdzie kilka osób z innych grup już ćwiczyło swoje układy.

Rozłożyłam się ze sprzętem w jednym z wolnych kątów i ruszyłam do boju. Cały układ był dobry, brakowało mu tylko kilku detali, paru dociągnięć, abym była pewna, że to właśnie to.

Powtarzałam go kilkanaście razy w kółko i w kółko, aż do upadłego, dopóki nie zobaczyłam poprawy. Nawet nie wiedziałam, kiedy minęło tyle czasu; większość studentów zdążyła się już zwinąć i od dłuższej chwili ćwiczyłam całkiem sama. Dopiero kiedy sprawdziłam godzinę na telefonie, dotarło do mnie, że na mnie też już pora.

Już miałam wychodzić, kiedy o mało co nie zderzyłam się w drzwiach z kwiatowym kurierem. Jego głowę przesłaniał bukiet czerwonych róż.

– Przepraszam, czy pani Elena Casella?

– Tak, to ja.

– Mam dla pani bukiet, bardzo proszę o pokwitowanie, o tutaj.

Byłam zaskoczona, już dawno nie dostałam od nikogo kwiatów.

– Czy wiadomo, od kogo są te kwiaty?

– Niestety nie, ale w środku jest liścik.

– Dziękuję bardzo. – Zabrałam bukiet.

Zamiast stać i zastanawiać się, kto mógłby wysłać mi tak piękne kwiaty, otworzyłam załączony liścik.

Nie mogłem napatrzeć się, jak trenowałaś ten układ. Już dawno nie widziałem w nikim tyle pasji i miłości do tego, co robi. Widzę, że to, co pokazałaś mi na balu i w klubie, to zaledwie niewielki procent Twoich umiejętności.

Tajemnicza Maska

Byłam w totalnym szoku. Ba – byłam przerażona.

Czy ten facet był jakimś pieprzonym stalkerem? Może tata miał rację i faktycznie powinnam uważać. No bo niby skąd wiedział, gdzie studiuję?

Cała ta sytuacja zaczynała mnie lekko stresować.

Zanim opuściłam uczelnię, zadzwoniłam do jednego z ochroniarzy, by podjechali pod szkołę i odwieźli mnie do mieszkania. Nie chcąc mówić im o całej sytuacji, wytłumaczyłam się bólem głowy, ale całą drogę rozglądałam się, by mieć pewność, że nikt nas nie śledzi. Nikogo nie zauważyłam, ale co z tego? Może wiedział, gdzie mieszkałam, bo śledził mnie już wcześniej? Cała sytuacja wydawała się dość dziwna, jednak mimo wszystko nie zamierzałam na razie mówić o tym ojcu.

Zaraz po powrocie zrzuciłam ciuchy i poszłam do łazienki na długą, relaksującą kąpiel. Na wszelki wypadek zabrałam ze sobą telefon. Napuściłam wody do wanny, wlałam moje ulubione olejki, po czym zatopiłam się w ciepłej pianie. Czułam się cudownie i pomału odpływałam, ale właśnie wtedy zadzwoniła Gloria.

– Dobra, opowiadaj, jak tam twoje zaliczenie. – Skoro dzwoniła, to mogłam założyć, że coś udało się jej osiągnąć.

– Nawet nie wiesz, jak dobrze może smakować takie zaliczenie. Myślę, że profesor Luna zapamięta je na bardzo długo. Wnioskując po jego minie, już niedługo będę miała ten przedmiot z głowy, a profesor będzie częstym gościem w moim mieszkaniu.

– To znaczy? Może zdradzisz mi trochę więcej szczegółów.

– No cóż, moja kochana, gdy ty mordowałaś się na sali… Ja zajęłam się tym, aby profesorowi było dobrze. Dosłownie.

Przez moment milczałam; nie spodziewałam się, że ta znajomość pójdzie tak szybko.

– Czyżby obraz idealnego męża był tylko przykrywką?

– Zdecydowanie. Facet jest tak spragniony, że gdybym tylko mu pozwoliła, to przeleciałby mnie na stole w swojej pracowni.

– Czemu nie pozwoliłaś? – Lubiłam się z nią droczyć.

– Nie mogłam pozwolić, by pomyślał, że jestem pierwsza lepsza. Elena, jak by to wyglądało.

Czasami jej tok myślenia doprowadzał mnie do łez.

– No tak. A to, że mu obciągnęłaś, to nijak o tobie nie świadczy, rozumiem – parsknęłam rozbawiona do słuchawki.

– Nie, nie świadczy, a poza tym jestem z nim jutro umówiona na wieczór.

– To wcale nie jest przecież szybko.

– Och, no daj spokój, znowu się czepiasz. Lepiej idź odpocznij, bo chyba za dużo dzisiaj ćwiczyłaś i jakieś kabelki ci się przegrzały.

– Pa, Lori.

Bawiło mnie to i przerażało jednocześnie. Bałam się o nią, ponieważ wiedziałam, że ta znajomość zakończy się tak samo jak poprzednie. Z drugiej strony, niech korzysta z życia, przynajmniej później będzie miała o czym opowiadać dzieciom.

Czas spędzony na uczelni, w odosobnieniu od ludzi i męczących tabloidów, minął za szybko. Wsiadłam do czarnego SUV-a, w którym siedziało już dwóch ochroniarzy i, oczywiście, Gloria.

Jej rodzina również została zaproszona na nadchodzącą imprezę. Moja przyjaciółka podobnie jak ja nie chciała już wyjeżdżać i gdyby mogła, zostałaby dłużej. Niestety nadchodził długi weekend i powrót do domu był nieunikniony.

Podróż była męcząca; nie miałam się nawet do kogo odezwać, bo Gloria cały czas siedziała na telefonie. Wychodziło na to, że jej znajomość z profesorkiem kwitła. Z kolei moją głowę zajmował wciąż ten tajemniczy mężczyzna: od kiedy dostałam bukiet kwiatów, słuch po nim zaginął.

Zdawałam sobie sprawę, że to nie potrwa długo, i nie to najbardziej mnie męczyło. Chciałam wiedzieć, czemu wybrał akurat mnie. Czy faktycznie robił to wszystko z uwagi na mojego ojca? Szukał zemsty? Czy może jednak wpadłam mu w oko? Wiele pytań i zero odpowiedzi.

Moje rozmyślania przerwał telefon od brata, Ivo. Nie rozmawialiśmy już od tak dawna, że zdążyłam za nim szczerze zatęsknić.

– Cześć, mój mały szkrabie, co tam u ciebie słychać? – Zawsze rozczulało mnie, gdy zwracał się do mnie takimi zdrobnieniami.

– Właśnie pędzę potulnie na kolejną imprezę rodzinną i aż skaczę ze szczęścia. A u ciebie co słychać? Jak tam Wiki?

Zanim Ivo zdążył odpowiedzieć, spojrzałam na ochroniarzy. Mieli bezcenne miny.

Moja mama była Polką i od małego uczyła nas swojego ojczystego języka. Przez to mogłam swobodnie rozmawiać z moim bratem przy ochronie i nie przejmować się tym, że doniosą o czymś ojcu. Nawet on nie znał za dobrze tego języka i za każdym razem, gdy go używałam, bardzo się złościł. Ta swoboda w rozmowach była tylko jedną z wielu rzeczy, które zawdzięczałam mamie.

– U kogo tym razem? Wiki przesyła ci całusy i pyta, kiedy w końcu do nas wpadniesz.

– U Lidii i jej męża, kolejna szopka. Już chce mi się tym wymiotować. Co do wyjazdu to byłabym gotowa przylecieć nawet dziś, ale sam wiesz, jak jest. Za trzy tygodnie mam dłuższą przerwę, może wtedy wpadnę? Będę miała czas odpocząć i zebrać siły przed turniejem.

– Już się nie możemy doczekać – usłyszałam w tle głos Wiktorii.

– Widzisz, Elena? Czekamy. I pamiętaj, że jeśli coś by się działo, to zawsze możesz dzwonić.

– Tak, wiem. Dzięki. Zobaczymy się już niedługo.

– Do zobaczenia, słodziaku.

Ta rozmowa poprawiła mi humor na resztę dnia, który zapowiadał się ciężko.

Za chwilę znowu miałam stanąć przed ojcem, który prawdopodobnie miał instruować mnie, jak zachowywać się na tym pieprzonym przyjęciu, więc postanowiłam przespać się jeszcze chwilę, żeby zebrać siły.

Znowu śnił mi się ten mężczyzna.

Stał w ciemności, tak abym nie dostrzegła jego twarzy. Ja stałam w poszarpanej białej sukni ślubnej. Chociaż nie mogłam go dostrzec, to czułam na sobie jego wzrok. Dokładnie lustrował moje ciało i powoli ruszył w moją stronę, a gdy miałam w końcu go dojrzeć – jeden z ochroniarzy mnie obudził.

Miałam ochotę wydrapać mu oczy, ale zdołałam się pohamować. Wysiadłam z auta, pożegnałam Glorię, po czym ruszyłam do swojej sypialni tuż za ochroniarzem, który niósł mój bagaż.

W domu panowała całkowita cisza, co oznaczało, że taty i Federico nie było. Ciężko było ukryć, jak bardzo cieszył mnie ten fakt.

Rozpakowałam część ciuchów, odświeżyłam się i poprosiłam służbę, by przygotowano dla mnie kolację na balkonie. Nadchodził przepiękny wieczór i chciałam podziwiać gwiaździste niebo oraz wsłuchać się w szum fal. Delektowałam się ciszą, pysznym winem i jeszcze lepszym posiłkiem.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji

Nakładem wydawnictwa Novae Res ukazała się również:

ONA SZUKAŁA ZEMSTY, ON MIAŁ BYĆ TYM WINNYM. WSZYSTKO ZMIENIŁO SIĘ, GDY DO GRY WKROCZYŁY UCZUCIA…

W dniu swoich osiemnastych urodzin Anna Luciano przeżyła koszmar, który odmienił ją na zawsze. Dziewczyna była świadkiem zabójstwa ukochanego brata, Stefano. Od tamtej pory wszystkie młodzieńcze marzenia i plany straciły dla niej znaczenie. Liczyło się tylko jedno: wymierzyć sprawiedliwość przestępcom odpowiedzialnym za tę śmierć.

Trzy lata później Anna jest dojrzałą, pewną siebie kobietą, która nie boi się nikogo i niczego. Jej przypadkowe spotkanie z Alexandrem Coletti, jednym z najbardziej niebezpiecznych gangsterów w mieście, budzi w niej ponowną nadzieję na to, że uda się w końcu znaleźć winnych śmierci Stefano. Anna nie zdaje sobie jednak sprawy, że Coletti wie o niej znacznie więcej, niż powinien – i że w razie potrzeby wykorzysta tę wiedzę w bezwzględny sposób. On pragnie tylko jej, ona – tylko zemsty. W ryzykownej grze, którą ze sobą prowadzą, nie obędzie się bez ofiar…

Spis treści:

Okładka
Strona tytułowa
Rozdział I
Rozdział II
Rozdział III
Rozdział IV
Rozdział V
Rozdział VI
Rozdział VII
Rozdział VIII

Rodzina Casella. Miłość

ISBN: 978-83-8373-072-1

© Gabriela Wolska i Wydawnictwo Novae Res 2024

Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, reprodukcja lub odczyt jakiegokolwiek fragmentu tej książki w środkach masowego przekazu wymaga pisemnej zgody Wydawnictwa Novae Res.

REDAKCJA: Julia Ryczyńska

KOREKTA: Agnieszka Łoza

OKŁADKA: Izabela Surdykowska-Jurek

Wydawnictwo Novae Res należy do grupy wydawniczej Zaczytani.

Grupa Zaczytani sp. z o.o.

ul. Świętojańska 9/4, 81-368 Gdynia

tel.: 58 716 78 59, e-mail: [email protected]

http://novaeres.pl

Publikacja dostępna jest na stronie zaczytani.pl.

Opracowanie ebooka Katarzyna Rek