3,90 zł
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 3,90 zł
Doktor Watson rozmawia z Szerlokiem Holmesem o różnych przedmiotach i ich historii. Holmes pokazuje mu kawałki brudnego metalu. Swego czasu, kiedy był na wakacjach u swojego przyjaciela ze szkolnej ławy, Reginalda Musgrave’a, ten poprosił go o rozwiązanie sprawy zaginięcia jego lokaja, Bruntona. Miało ono związek z tajemniczym „Rytuałem Musgrave’ów”, którym przed swoim zniknięciem Brunton bardzo się interesował. Reginald Musgrave przyłapał go w środku nocy, czytającego rodzinny dokument z zagadkowym tekstem rytuału. Oburzony, że służący grzebie w jego prywatnych papierach, odprawia go. Brunton prosi chlebodawcę o pozostawienie go na służbie jeszcze przez miesiąc i w rezultacie uzyskuje odroczenie zwolnienia o tydzień. Po kilku dniach jednak znika.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 28
Spuścizna rodowa
Arthur Conan Doyle „Szerlok Holmes i jego przygody. Spuścizna rodowa”
Copyright © by Arthur Conan Doyle, 1907
Copyright © by Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o. 2019
Zabrania się rozpowszechniania, kopiowania
lub edytowania tego dokumentu, pliku
lub jego części bez wyraźnej zgody wydawnictwa.
Tekst jest własnością publiczną (public domain)
ZACHOWANO PISOWNIĘ
I WSZYSTKIE OSOBLIWOŚCI JĘZYKOWE.
Skład: Adam Brychcy
Projekt okładki: Adam Brychcy
Tłumacz: anonimowy
Druk: A. T. Jezierski
Wydawnictwo: Jan Fiszer
Warszawa, 1907
Tytuł orygin.: The Adventure of the Musgrave Ritual
ISBN: 978-83-8119-656-7
Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o.
ul. Spółdzielców 3, pok. 325, 62-510 Konin
tel. (63) 242 02 02, kom. 695-943-706
http://www.psychoskok.pl/http://wydawnictwo.psychoskok.pl/ e-mail:[email protected]
W charakterze przyjaciela mego Szerloka Holmesa było wiele sprzeczności, ale najwięcej raziło mnie w nim jedno. Pod względem umysłowym nie było systematyczniejszego nad niego człowieka. Ubrać się umiał starannie i ze smakiem. Przeciwnie, w życiu codziennem był tak nieporządny, że swego współlokatora mógł doprowadzić do rozpaczy.
Ja sam wcale nie przywiązuję wagi do drobnostek. Surowe, twarde życie w Afganistanie i wrodzony popęd do niekrępowania się niczem sprawiły, że o niejedno dbam mniej, niżby przystało lekarzowi. Ale wszędzie widzę pewne granice i jeśli mi wypadnie mieszkać z kimś, kto cygara chowa w skrzyni z węglami, tytoń w perskim pantoflu, a listy nad kominkiem, to wobec takiego jegomościa śmiało uchodzić mogę za wzorowo porządnego. Zawsze byłem tego zdania, że kto się chce ćwiczyć w strzelaniu z pistoletu, powinien to robić na świeżem powietrzu. I jeśli Holmes, będąc w doskonałym humorze, siadał w krześle ze strzelbą i setką nabojów pod ręką i wybijał na ścianie kulami swe nazwisko, to według mego przekonania nie wpływało to dodatnio ani na powietrze ani na wygląd pokoju.
Mieszkanie nasze pełne było chemikalii i wszelkiego rodzaju pamiątek po sprawach kryminalnych, które poniewierały się wszędzie i często znajdowały niespodzianie w maselniczce lub innych niestosownych miejscach. Ale najwięcej mnie niecierpliwiły jego papiery. Holmes nie chciał zniszczyć najmniejszego choćby świstka, zwłaszcza mającego związek ze sprawą, w jakiej odegrał sam pewną rolę. Całe dwa lata zbierał się on przejrzeć i uporządkować swe papiery. Jak kilkakrotnie wspomniałem, po dniach energii i zapamiętałej działalności, która okryła sławą jego imię, zapadał nieraz Holmes w rodzaj duchowego uśpienia. Wtedy leżał godzinami całemi na sofie, ze skrzypcami i ulubionemi książkami pod ręką. Zdawało się, że ma zaledwie tyle siły, żeby się dowlec do stołu, kiedy podawano obiad. Stosy papierów rosły z miesiąca na miesiąc; zapełniły one wreszcie wszystkie kąty; wszędzie leżały pliki rękopisów, których nie wolno było spalić i którymi mógł się rozporządzać tylko sam właściciel.
Pewnego wieczora zimowego siedzieliśmy przed kominkiem. Holmes skończył właśnie wklejanie wyciągów z aktów kryminalnych do księgi zbiorowej. Wtedy podsunąłem mu ostrożnie myśl, aby w ciągu dwóch następnych wolnych godzin zająć się uporządkowaniem naszego wspólnego salonu.
Że propozycya moja jest zupełnie słuszna — niepodobna było zaprzeczyć. Przyjaciel mój wyszedł do swej sypialni z miną niezupełnie zadowoloną, a gdy po chwili powrócił, wlókł za sobą duży kufer blachą obity.
Postawił kufer na środku pokoju, siadł przed nim na taborecie i otworzył wieko. Niemal trzecią część kufra zajmowały papierowe zwoje, powiązane czerwonym sznurkiem.
— Piękny zbiór ciekawych historyi, Watsonie — rzekł, patrząc na mnie chytrem okiem. Zdaje mi się, że gdybyś wiedział, co się zawiera w tej skrzyni, to prosiłbyś mnie raczej o pokazanie ci kilku papierów, niż o porządkowanie innych, jeszcze tu niedołączonych.
— To są dokumenty twoich spraw dawniejszych? Już dawno pragnąłem je poznać.
— Tak, mój chłopcze, to są moje dawniejsze sprawy z czasów, kiedy nie byłeś jeszcze moim biografem, a przeto ja nie byłem jeszcze sławnym.
Brał jeden zwój po drugim, patrząc na papiery wzrokiem niemal rozrzewnionym.
— Nie wszystko mi się udawało, Watsonie, ale jest tu kilka wybornie rozwiązanych problematów. Oto notatki o zabójstwie w Tarleton, sprawa Vamberry; wiesz, ten kupiec win? Jest tu również przygoda starej rosyanki, dziwne zdarzenie z kulą aluminiową, najdokładniejsze szczegóły o Ricolettim, człowieku o krzywych nogach, i jego strasznej żonie. A tu, a! — to jest właśnie bardzo niezwykła historya!
Sięgnął do dna kufra i wyjął stamtąd małe drewniane z zasuwanem wiekiem pudełko, jakie miewają dzieci do chowania zabawek. W pudełku leżał zmięty skrawek papieru, staroświecki bronzowy klucz, drewniany kołek, owinięty kłębkiem szpagatu, i trzy zardzewiałe krążki metalowe.
Widząc moje zdziwienie, Holmes uśmiechnął się.
— No, mój chłopcze — zapytał, co myślisz o tym kramie?
— Dziwny zbiór!
— Bardzo dziwny, ale historya, która się z nim wiąże, jest jeszcze dziwniejsza.
— Więc z tem wszystkiem wiąże się historya?
— Tak, i nawet historya na wielką skalę.
— Czy podobna?
Holmes wziął drobiazgi, jeden po drugim i położył je na brzegu stołu, poczem usiadł i przypatrywał się im z zadowoleniem.
— Oto wszystko — rzekł — co mi pozostało po nadzwyczajnym epizodzie, który się tyczy rytuału rodziny Musgrave.
Już kilka razy Holmes wspominał o tej sprawie, lecz szczegółów jej nie znałem.
— Zrobisz mi, rzekłem, wielką przyjemność, jeśli mi o tem opowiesz.
— I chcesz, żebym cały ten kram zostawił jak jest — zawołał Holmes z lekkim sarkazmem. Widzę, że niewiele potrzeba, abyś się wyrzekł manii porządkowania. Bardzo mi będzie przyjemnie, jeśli dołączysz tę sprawę do swoich pamiętników. Jest ona, z powodu pewnych szczegółów, jedyną w kronice kryminalnej naszego kraju. To sprawa nawskroś wyjątkowa. Obraz mojej skromnej działalności bez wspomnienia o tej sprawie byłby całkiem niezupełnym.
Dziękujemy za skorzystanie z oferty naszego wydawnictwa i życzymy miło spędzonych chwil przy kolejnych naszych publikacjach.
Wydawnictwo Psychoskok