3,90 zł
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 3,90 zł
Doktor Watson otrzymuje list od Szerloka Holmesa, który prosi go, by przybył on do doliny Boscombe w sprawie niecierpiącej zwłoki. Watson, namówiony przez żonę, by nie porzucał przyjaciela w nieszczęściu, jedzie do przyjaciela, który czeka już na niego na dworcu. Obaj jadą pociągiem. Podczas podróży Holmes opowiada przyjacielowi o tym wydarzeniu. Otóż został zamordowany pan Mac Carthy, Australijczyk i właściciel małego folwarku, który dzierżawił od innego Australijczyka - pana Turnera. Podejrzenie pada na jego syna, Jamesa McCarthy, który przybył w dzień morderstwa zupełnie niespodziewanie, spotkał ojca, a nawet pokłócił się z nim. Podczas aresztowania James nie był wcale zaskoczony tym, że jest oskarżony - powiedział, że sobie na to zasłużył.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 39
Tajemnicze morderstwo nad jeziorem
Arthur Conan Doyle „Szerlok Holmes i jego przygody. Tajemnicze morderstwo nad jeziorem”
Copyright © by Arthur Conan Doyle, 1907
Copyright © by Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o. 2020
Zabrania się rozpowszechniania, kopiowania
lub edytowania tego dokumentu, pliku
lub jego części bez wyraźnej zgody wydawnictwa.
Tekst jest własnością publiczną (public domain)
ZACHOWANO PISOWNIĘ
I WSZYSTKIE OSOBLIWOŚCI JĘZYKOWE.
Skład: Adam Brychcy
Projekt okładki: Adam Brychcy
Tłumacz: anonimowy
Druk: A. T. Jezierski
Wydawnictwo: Jan Fiszer
Warszawa, 1907
Tytuł orygin.: The Boscombe Valley Mystery
ISBN: 978-83-8119-669-7
Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o.
ul. Spółdzielców 3, pok. 325, 62-510 Konin
tel. (63) 242 02 02, kom. 695-943-706
http://www.psychoskok.pl/http://wydawnictwo.psychoskok.pl/ e-mail:[email protected]
Siedziałem pewnego dnia przy śniadaniu z żoną, gdy służąca przyniosła mi depeszę. Telegrafował do mnie Szerlok Holmes w te słowa:
Czy masz dwa dni czasu? Wezwano mnie telegraficznie do wschodniej Anglii w sprawie morderstwa dolina Boscombe. Cieszyłbym się, jadąc z tobą. Okolica i powietrze przepyszne. Odjazd: Paddington 11. 11. 15.
Holmes.
— No i jakże kochany mężu, pojedziesz? spytała mnie żona.
— Sam nie wiem.... rzekłem — mam teraz dosyć dużo chorych....
— Ach, Anstruther cię zastąpi! W ostatnich czasach wyglądasz trochę przymęczony pracą — dwudniowy wypoczynek dobrze ci zrobi, a zresztą wiem, że interesujesz się zawsze bardzo żywo działalnością Holmesa.
— Naturalnie! przecież to dzięki jednej z jego przygód ciebie właśnie poznałem! Ale jeżeli istotnie mam jechać, to muszę się pośpieszyć — zostaje mi tylko pół godziny czasu!
Moja służba obozowa w Afganistanie miała tę wielką korzyść, że uczyniła ze mnie człowieka zawsze gotowego do jakiejkolwiek podróży. Bagaże moje były zawsze w pogotowiu, nie potrzebowałem więc wiele czasu na przygotowania i wkrótce już siedziałem w dorożce, jadąc na dworzec kolejowy w Paddington.
Zaraz na wstępie dostrzegłem tam Holmes’a; przechadzał się w długim podróżnym płaszczu popielatym i czapeczce sukiennej, a długa jego koścista postać wydawała się jeszcze wyższa niż zwykle w tym stroju.
— To doprawdy bardzo z twej strony ładnie, że przybyłeś na moje wezwanie, kochany Watsonie! — rzekł — dla mnie jest to istotnie wielką pomocą mieć towarzysza, na którego całkowicie mogę liczyć, miejscowa pomoc bywa zwykle bez wartości lub stronnicza. Zechciej proszę zająć dwa rogowe miejsca w przedziale, a ja zaraz kupię bilety.
W wagonie byliśmy zupełnie sami. Holmes przyniósł ze sobą cały stos przeróżnych gazet i papierów, które pilnie przeglądał. Aż do przybycia na stacyę Reading czytał, robił notatki i rozmyślał. Naraz wstał, zebrał wszystką tę bibułę w jeden pakiet i wrzucił go w siatkę na rzeczy nad ławką.
— Słyszałeś już co o tym wypadku? zapytał.
— Nic a nic; nie czytałem gazet w ostatnich paru dniach.
— Londyńska prasa daje o tem niedokładne sprawozdania. Właśnie przeglądałem ostatnie numery gazet, by zoryentować się w szczegółach. Zdaje mi się, że jest to jeden z owych w gruncie rzeczy bardzo prostych wypadków, które jednak właśnie bardzo trudno bywa rozwiązać.
— To, co mówisz, brzmi trochę dziwnie.
— A jednak tkwi w tem głęboka prawda. Im prostsza, im mniej skomplikowana jest jakaś zbrodnia, tem trudniej ją rozwikłać. W tym wypadku obciąża oskarżenie, bardzo nawet silnie, syna zamordowanego!
— A zatem rozchodzi się o jakieś morderstwo?
— Takie są przypuszczenia przynajmniej — ale ja nic nie sądzę póki sprawie nie przyjrzę się zbliska. Chcę ci właśnie streścić przebieg sprawy o ile z tych sprawozdań wyrozumieć go mogę.
Dolina Boscombe jest to okrąg wiejski niedaleko od Ross w hrabstwie Hereford. Największym właścicielem ziemskim jest tam niejaki pan John Turner, który zbogacił się niegdyś
Dziękujemy za skorzystanie z oferty naszego wydawnictwa i życzymy miło spędzonych chwil przy kolejnych naszych publikacjach.
Wydawnictwo Psychoskok