Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
26 osób interesuje się tą książką
Klątwa miłości i krwawa rywalizacja. Odkryj niezwykłą opowieść o magii, namiętności i walce z przeznaczeniem!
Ava należy do magicznego gatunku elfów. Wychowana przez ludzką matkę, nie pamięta swojej biologicznej rodziny i nie wie, dlaczego została przez nią odrzucona. Gdy w dwudzieste szóste urodziny kobieta przyłapuje swojego chłopaka na zdradzie, zrozpaczona udaje się do baru, by spróbować zapić smutki w towarzystwie przyjaciółki. Niespodziewanie Ava spotyka tam Torina – króla elfów, który właśnie zapowiedział tradycyjny turniej mający na celu wyłonienie kandydatki na jego żonę.
Na skutek rzuconej przez demona klątwy w królestwie Torina zapanowała wieczna zima. Król potrzebuje małżonki obdarzonej potężnymi magicznymi zdolnościami, która pomoże mu w przełamaniu czaru.
Rozgoryczona Ava w mocnych słowach obraża władcę i organizowane przez niego krwawe zawody. To, że Torin szuka małżonki w ten sposób, jest jednak związane ze skrywaną przez niego mroczną tajemnicą… To właśnie z jej powodu król niespodziewanie proponuje Avie układ. Kobieta ma spróbować wygrać turniej, do którego on pomoże jej się przygotować, w zamian za co ona otrzyma ogromne bogactwo. Aby zwyciężyć, Ava będzie musiała pokonać w walkach na śmierć i życie sześć potężnych przeciwniczek.
Rozgrywki rozpoczynają się właśnie teraz!
Ta historia jest naprawdę SWEET. Sugerowany wiek: 16+
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 333
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
To smutna prawda, że większość związków jest skazana na porażkę. Kiedyś myślałam, że mój będzie wyjątkiem, że znalazłam tego jedynego. Że inaczej niż w przypadku wielu innych płomieni miłości mój nigdy nie zgaśnie.
Andrew był człowiekiem – w przeciwieństwie do mnie. Urodziłam się jako jedna z elfów, lecz starałam się trzymać od nich możliwie jak najdalej. Większość elfów jest gwałtowna, kapryśna i ogromnie arogancka. Natomiast Andrew plótł dla mnie korony z polnych kwiatów i przysyłał mi swoje wiersze o drzewach sykomorowych.
Na początku przyciągnęła mnie jego uroda: niebieskie oczy ze złocistymi plamkami i faliste kasztanowe włosy. Uśmiech, który zawsze budził we mnie pragnienie pocałowania go w usta. Andrew pachniał domem, mydłem i herbatą.
Ale nie dlatego zakochałam się w nim, tylko z powodu jego czułości.
Ilekroć miałam ciężki tydzień, parzył dla mnie herbatę albo przyrządzał koktajle. Zasypiałam z głową na jego piersi i czułam się przy nim bezpieczna. Był człowiekiem, a ja elfką, wydawało się jednak, że to nigdy nie stanowiło między nami problemu.
Zawsze uważnie mnie wysłuchiwał, odpowiadał natychmiast na moje esemesy. Miał jamnika, który wabił się Ralphie, i woził samochodem swoją mamę na wizyty do lekarza. Niedziele spędzaliśmy w jego miłym mieszkanku na przedmieściu, czytając razem przy kawie te same książki.
On naprawdę wierzył, że najważniejsza na świecie jest miłość i powinno się ją cenić. Nazywał mnie swoją bratnią duszą.
W przeciwieństwie do istot mojego rodzaju Andrew dawał mi poczucie bezpieczeństwa.
Planowaliśmy wspólną przyszłość. Z grubsza miała polegać na tym, że pomogę mu, spłacając jego dług hipoteczny, a on ukończy magisterium z zarządzania. Kiedy zacznie zarabiać, zrealizujemy moje marzenie: otwarcie baru koktajlowego o nazwie U Chloe, od imienia mojej mamy. Andrew pomoże mi sfinansować ten projekt. Będziemy żyli szczęśliwie pośród ludzi w pełnej zieleni dzielnicy podmiejskiej, urządzając często grille na podwórku domu i bawiąc się z naszymi dziećmi. W lecie będziemy odbywali wycieczki na plażę i wiedli zwyczajne ludzkie życie.
Kłopot w tym, że w noc moich dwudziestych szóstych urodzin odkryłam, że wszystko to było kłamstwem.
I właśnie wtedy całkiem straciłam wiarę w miłość.
Stałam na ceglanym chodniku, ściskając w ręku torbę z jedzeniem na wynos, i ślinka już napływała mi do ust, gdy myślałam o kurczaku w sosie vindaloo i indyjskim chlebku naan. W barze Royal Bistro smarują ten chlebek pysznym masłem, a sos vindaloo jest zachwycająco ostry.
Ponieważ były moje urodziny, kierownik wcześniej zwolnił mnie z baru. Nie miałam żadnych wielkich planów. W piątkowy wieczór, po kilku godzinach mieszania drinków dla tłumu urzędników bankowych, pragnęłam tylko najeść się po uszy i oglądać z Andrew komedie w telewizji.
Poszłam zwykłą drogą do naszego domu, wdychając wydobywające się z trzymanej pod pachą papierowej torby zapachy chili, kminku i czosnku. Upodobanie do ostro przyprawionych potraw było pierwszą rzeczą, jaka połączyła mnie i Andrew, gdy przyjaciele przedstawili nas sobie.
Burczało mi w brzuchu, kiedy włożyłam klucz w zamek i weszłam do jego domu.
Nastawiłam uszu, z piętra dochodziły jakieś dźwięki. Najwyraźniej Andrew oglądał jakiś nieprzyzwoity film wideo, co wywnioskowałam z nadzwyczaj głośnych udawanych wysokich jęków i dyszenia, z rodzaju tych, jakie mają działać na mężczyzn. Kobieta natychmiast rozpoznałaby ich fałsz.
Interesujące! No cóż, sądził, że ma jeszcze kilka godzin, zanim wrócę. Zdecydowałam, że pozwolę mu napawać się pornosem, skoro mu na tym zależy. Nie rozumiałam tylko, dlaczego puszcza go tak głośno, skoro ściany mieszkania są cienkie jak papier.
Zrzuciłam pantofle. Gdy wchodziłam do kuchni, uderzyłam palcem stopy w ostrą krawędź nogi drewnianego krzesła i krzyknęłam „Auć!”, irracjonalnie zirytowana na mebel. Rozgniewana, wyjęłam z torby kurczaka w sosie vindaloo i w tym momencie zorientowałam się, że pornos zatrzymano. Widocznie Andrew poczuł się zakłopotany tym, że go przyłapałam.
Uśmiechnęłam się na tę myśl. Przecież powinien wiedzieć, że się tym nie przejmę.
– Halo? – Z piętra dobiegł mnie jego głos, pobrzmiewała w nim panika. Odwróciłam się, gdy powiedział ciszej: – Chyba się przesłyszałem.
Oddech uwiązł mi w piersi. Czy on mówił do kogoś innego?
Teraz serce waliło mi jak młot. Weszłam na palcach po schodach, ledwie zdając sobie sprawę, że trzymam w ręku pojemnik z naszą kolacją.
Znów rozbrzmiał piskliwy odgłos orgazmu, zaskrzypiał materac.
Serce ścisnął mi lęk. Dotarłam do sypialni i zobaczyłam, że drzwi są lekko uchylone.
Pchnęłam je ostrożnie.
I niemal zwymiotowałam.
Andrew leżał na środku łóżka, spleciony w intymnym uścisku z jakąś blondynką, której nigdy dotąd nie widziałam. Widocznie jęknęłam albo krzyknęłam, bo oboje niemal spadli z materaca, odwracając się ku mnie. Przez długą chwilę spoglądaliśmy na siebie nawzajem, sparaliżowani z szoku.
– Ava, co ty tu robisz? – spytał wreszcie Andrew i twarz oblał mu jaskrawy rumieniec.
– Co ty robisz, do cholery?
– Powinnaś być jeszcze w pracy.
Leżał pod nagą kobietą, a jednak powiedział to takim tonem, jakby to było całkiem rozsądne wytłumaczenie.
– Dziś są moje urodziny i puszczono mnie wcześniej.
Andrew zepchnął z siebie tę kobietę i oboje leżeli teraz na łóżku, naszym łóżku, spoceni i zaczerwienieni. Wpatrywałam się w nich, ledwie mogąc uwierzyć w to, co widzę, ale świadoma, że mam przed oczami moją przyszłość, która obraca się w ruinę.
– Zamierzałem ci powiedzieć… – Przełknął z wysiłkiem. – Nie chciałem, żeby tak to się wydarzyło. Rzecz po prostu w tym, że Ashley i ja zakochaliśmy się w sobie.
– Bez urazy – dodała Ashley, naciągając na siebie prześcieradło. – Ale on ma już dość eksperymentowania. Pragnie założyć rodzinę. Normalną rodzinę. To znaczy… ludzką.
Andrew znów przełknął z trudem, cały zesztywniał z napięcia.
– Ashley i ja… mamy ze sobą wiele wspólnego. Mamy przyszłość.
Nie mogłam oddychać. Jak to możliwe, że niczego nie zauważyłam? Moje myśli ucichły i czułam tylko, jak pęka mi serce.
Cisnęłam w niego kurczakiem w sosie vindaloo. Plastikowy pojemnik trafił w kołdrę i natychmiast pękł, zasypując ich oboje gorącymi kawałkami mięsa przyprawionego chili.
Andrew i dziewczyna wrzasnęli, a ja zastanawiałam się, czy zrobiłam coś sprzecznego z prawem. Czy można zostać aresztowanym za rzucenie w kogoś gorącym kurczakiem w sosie curry?
– Co ty wyprawiasz?! – krzyknął Andrew.
– Nie wiem! A co ty wyprawiasz?! – odwrzasnęłam.
Omiotłam wzrokiem pokój, przyjrzałam się koszowi na pranie, w którym leżały pomieszane nasze ubrania. Z jakiegoś powodu myśl o konieczności oddzielenia moich rzeczy do uprania od jego przygnębiła mnie bardziej niż cokolwiek innego. Zawsze prałam mu ubrania i starannie je składałam… Czy będę musiała wyjąć z kosza moje rzeczy i zanieść do pralni samoobsługowej?
Jasny gwint, gdzie ja teraz zamieszkam?
Andrew starł z pościeli sos i kawałki kurczaka.
– Powiedziałaś, że dasz mi wolną rękę, kiedy pojadę na wakacje. A im lepiej Ashley i się poznawaliśmy, tym bardziej uświadamiałem sobie, że to było nam przeznaczone.
– Wolną rękę? – Wpatrzyłam się w niego. Z powodu łez w oczach widziałam ich oboje niewyraźnie. – Nie powiedziałam, że daję ci wolną rękę. Mówiłam tylko, że wiem, co to znaczy. I nie jesteś na wakacjach.
– Poznałem Ashley na wakacjach. I nic nie mogłem na to poradzić. Jej uroda mnie urzekła.
Zamrugałam i poczułam, że łza spływa mi po policzku.
– Ostatnim razem byłeś na wakacjach prawie trzy lata temu.
Andrew pokręcił głową.
– Nie, Ava. Zeszłej zimy ty i ja pojechaliśmy do Kostaryki i przez cały czas nie opuszczałaś pokoju, bo dostałaś zapalenia układu moczowego. Pamiętasz?
– Poznałeś ją, kiedy byliśmy razem na wakacjach?
Andrew znowu nerwowo przełknął ślinę.
– No cóż, podczas tamtej wycieczki nie byłaś zbyt zabawną towarzyszką.
Obok niego Ashley gorączkowo usiłowała zetrzeć z siebie gorący sos jednym z moich ręczników.
– To naprawdę podrażni mi skórę.
Andrew popatrzył na mnie wzrokiem małego szczeniaczka.
– Przepraszam, Ava. Najwyraźniej to po prostu nieprozumienie. Nigdy nie zamierzałem cię zranić. Ale serce nie sługa.
Poczułam ucisk w gardle i ból w klatce piersiowej.
– Co się z tobą stało?
– Z-zamierzałem ci powiedzieć – wyjąkał. – Zakochaliśmy się w sobie. A miłość jest czymś pięknym, prawda? Zawsze należy ją cenić. Szczerze mówiąc, Ava, powinnaś cieszyć się z mojego szczęścia. Odnalazłem bratnią duszę.
Miałam wrażenie, że cały świat się wali.
– Mówiłeś, że to ja jestem twoją bratnią duszą. Zapewne dla tej kobiety też pisałeś wiersze. – Odwróciłam się gwałtownie i gdy już wychodziłam na korytarz, nagle pojęłam. – Czy ten wiersz o topoli był dla mnie czy dla niej?
– Dla mnie – burknęła Ashley.
Przeszyła mnie straszna myśl. To był nie tylko koniec mojego związku, lecz także moich planów na przyszłość.
– Andrew, a co z barem koktajlowym? Miałeś pomóc mi w sfinansowaniu tego projektu.
Wzruszył ramionami i posłał mi nikły uśmiech.
– Och, Ava, coś wymyślisz. Idź do college’u czy coś w tym rodzaju. Byłabyś wspaniałą studentką.
Przerażone myśli kłębiły mi się szaleńczo w głowie jak jesienne liście podczas burzy. Poświęciłam Andrew całe moje życie, a teraz nic z niego nie zostało.
Łzy zapiekły mnie w oczy.
– Czekałeś, aż ukończysz studia, tak? – powiedziałam. – Ponieważ ona nie płaci twoich rachunków. Ja to robiłam.
Ashley odrzuciła włosy na ramię.
– Jestem aktorką. Zbudowanie kariery wymaga czasu.
– I talentu. A sądząc z tego, jak fałszywie brzmiał twój orgazm, chyba ci go brakuje – odparowałam.
Chwyciła z łóżka kawałek kurczaka i cisnęła we mnie. Czerwony sos rozbryznął się na mojej bluzce.
Byłam teraz zgorzkniałą kobietą. Odtrąconą i knującą złośliwie, jak pokonać tę młodą piękność.
– Wynoś się! – wrzasnęła.
– Zostawiam ci go! – odkrzyknęłam. – Wy dwoje rzeczywiście doskonale do siebie pasujecie.
Musiałam wyjść, zanim zrobiłabym coś, za co zapuszkują mnie na dwadzieścia lat. Podniosłam z podłogi swoją torbę sportową i zbiegłam po schodach.
I w tym momencie postanowiłam, że już nigdy więcej się nie zakocham.
Baśnie nie są prawdziwe.
Godzinę później siedziałam w knajpie Golden Shamrock, opierając się łokciami o lepki drewniany kontuar. Sączyłam piwo Guinness i oglądałam w ryczącym telewizorze reality show Zszyta i poślubiona, w którym kobiety rywalizowały o kawalera i operację plastyczną przed ślubem z nim. Tak, coś koszmarnego, to nie powstrzymywało mnie jednak przed wlepianiem się co tydzień w ten program. Być może zwiastował upadek cywilizacji czy coś podobnego, ale w tym momencie mnie to w ogóle nie obchodziło. Skończyłam dwadzieścia sześć lat i miałam…
Co? Właściwie nic. Nic własnego.
Tej nocy potrzebowałam tylko jakiegoś miejsca, w którym plamy sosu na mojej koszuli nie zwrócą niczyjej uwagi, będę mogła pić do woli w powszedni wieczór i nikt nie będzie mnie osądzał.
Knajpa Golden Shamrock idealnie się do tego nadawała.
Nie chodziło tylko o moje złamane serce, chociaż rzeczywiście z tego powodu pragnęłam skulić się w pozycji embrionalnej. To zdarzenie zrujnowało kolejne z moich marzeń – o barze U Chloe. Dniami i nocami obmyślałam wszystko, snułam plany, usiłując zdobyć niezbędne zezwolenia.
Wsparłam głowę na rękach. Jako barmanka zarabiałam teraz około trzydziestu tysięcy rocznie i większość tej sumy poszła na spłacenie hipoteki Andrew. Zanim go poznałam, dzieliłam ciasne, zagracone mieszkanie z alkoholiczką, która stale zasypiała w łazience. To nie koniec świata, ale zabolało mnie, gdy Andrew rzucił niedbale: „Idź do college’u”, jakby nagle było mnie stać na opłacenie czesnego.
On sam dorastał w bogactwie, jego starzy zarobili miliony w branży handlu nieruchomościami. Postanowił przez pewien czas radzić sobie samemu, co, jak przypuszczam, oznaczało, że pomagałam mu ja, a nie rodzice. Ponieważ nigdy nie był naprawdę bez grosza, wykształcił w sobie rodzaj beztroskiej nieświadomości, która pozwalała mu mówić rzeczy takie jak „Powinnaś się cieszyć, że jestem zakochany”, gdy rujnował moje marzenia.
Łyknęłam guinnessa i oblizałam usta z piany. Znajdę jakiś sposób zrealizowania mojego planu.
Z tych żałosnych rozmyślań wyrwał mnie znajomy głos:
– Ava!
Podniosłam wzrok i ujrzałam zmierzającą do mnie moją najlepszą przyjaciółkę Shalini. Jej czarne faliste włosy spadały kaskadą na plecy. Miała na sobie obcisłą czerwoną sukienkę w tym samym odcieniu co szminka. Twarz o cerze w miedzianym odcieniu pokrywał żywy rumieniec, a stylowy strój ostro kontrastował z moim roboczym ubraniem poplamionym sosem.
Shalini wśliznęła się na stołek obok i natychmiast objęła mnie ramieniem.
– Och, mój Boże, Ava. Co się stało?
Wtedy wylały się ze mnie wszystkie emocje, które dotąd powstrzymywałam, i ukryłam twarz w dłoniach.
– Przyłapałam Andrew na uprawianiu seksu w naszym łóżku z blondwłosą aktorką.
Znowu popatrzyłam na Shalini i moje spojrzenie zamgliły łzy.
Szeroko otworzyła brązowe oczy i zacisnęła zęby.
– Cholera, żartujesz?
Łyknęłam piwo i znów ogarnęło mnie paraliżujące otępienie.
– Powiedział, że dałam mu wolną rękę.
– Wolną rękę? O czym ty mówisz?
Wzięłam głęboki wdech i opowiedziałam Shalini o wszystkim, co się wydarzyło: o moim wcześniejszym powrocie do domu, o udawanym orgazmie, a potem napomknęłam o słowach Andrew, że powinnam cieszyć się z jego szczęścia. Kiedy skończyłam, mina Shalini wyrażająca krańcową odrazę odzwierciedlała moje własne uczucia. Potem na jej ustach pojawił się uśmiech.
– Naprawdę oblałaś ich sosem vindaloo?
– Mieli go na sobie wszędzie.
– Mam nadzieję, że Andrew ma chili na jajach… – Shalini przerwała na chwilę i się skrzywiła. Prawdopodobnie usiłowała nie wyobrażać sobie ostrego sosu na nagim ciele Andrew. Potrząsnęła głową i powiedziała: – To nie do wiary. Czy on naprawdę myślał, że go nie przyłapiesz?
– Nie wiem. Przypuszczam, że tak. Miałam pracować do późna, ale dziś są moje urodziny. – Otarłam dłonią policzki wilgotne od łez. – Wiem, że większość związków się kończy, ale sądziłam, że nasz jest inny.
Shalini łagodnie pogładziła mnie po ramieniu.
– Lekarstwem na złamane serce jest inny, seksowniejszy facet. Weszłaś już na portal randkowy Tinder?
Spojrzałam na nią ze zdumieniem
– To się stało zaledwie półtorej godziny temu.
– Racja. No cóż, kiedy będziesz gotowa, pomogę ci. W gruncie rzeczy desperacko potrzebuję jakieś przygody. Może powinnyśmy wybrać się w rejs wycieczkowy. Czy one nie są dla singli?
Spuściłam wzrok na moją już niemal pustą szklankę. Piję drugie piwo czy trzecie? Straciłam rachubę.
– Wykluczone. Skończyłam z facetami. Mogę być doskonale szczęśliwa, jedząc donuty i oglądając filmy o królowych z dynastii Tudorów.
– Zaraz, czy on nie miał sfinansować twojego baru koktajlowego? – Shalini podniosła głos. – Spłacałaś jego pieprzoną hipotekę. Jest ci to winien!
Skinęłam głową.
– I zapewne właśnie dlatego zwlekał z wyjawieniem mi prawdy.
– A gdybym ja zainwestowała w twój bar?
To była urocza propozycja, ale nie chciałam zrujnować naszej idealnej przyjaźni, mieszając do niej ryzykowne posunięcia finansowe.
– Nie, coś wymyślę. Ale dziękuję ci.
– Otworzyłybyśmy go razem. Można by w nim uprawiać rzucanie toporkami do tarczy. Zaprosimy Andrew na wieczór otwarcia. Wykonamy kilka rzutów i ciekawe, w co trafimy. Albo w kogo.
Przytaknęłam nad moim piwem.
– Mogłybyśmy nazwać to Użyj Siekiery.
– Pamiętasz, jak Andrew wziął na biwak ten toporek i niemal odrąbał głowę wiewiórce? Co za cholerny kretyn – powiedziała Shalini. – Potrzebujesz samca alfa. Kogoś, kto potrafi cię chronić.
Zakołysałam się na stołku.
– Fuj, nie. Nie potrzebuję żadnego durnia alfa. Muszę tylko wymyślić, skąd zdobyć pieniądze na czynsz. – Ścisnęłam krawędź blatu kontuaru. – Ależ ze mnie idiotka, że mu zaufałam.
Shalini wzruszyła ramionami.
– Wcale nie jesteś idiotką. To on zniszczył coś wspaniałego.
Odchyliłam się na stołku.
– Ile obecnie wynosi czynsz w śródmieściu?
Odchrząknęła.
– Nie rozmawiajmy o tym teraz. Możesz zatrzymać się u mnie.
– Dobrze. – Kiwnęłam głową. – To właściwie zapowiada niezłą zabawę.
Podszedł do nas chudy facet z brązowymi włosami, w czarnych trampkach, dżinsach i szarej bluzie z kapturem. Wgapiał się w Shalini – tak było zawsze, gdy wybierałyśmy się gdzieś razem.
– Dobrze się bawicie? – zapytał, unosząc brwi, co najwyraźniej miało oznaczać gotowość do flirtu.
– Ona nie – odparła Shalini.
– Może potrafię coś na to zaradzić – rzekł, ale kierował te słowa wyłącznie do niej. – Skąd jesteś? Władam trzema językami.
– Z Arlington w stanie Massachusetts.
– Nie. Chodzi mi o to, skąd naprawdę pochodzisz? Pierwotnie.
– Z Arlington – powtórzyła Shalini, mierząc go ostrym spojrzeniem. – Co powiesz na odrobinę francuskiego? Foutre le camp!
Mężczyzna zaśmiał się nerwowo.
– Tego języka akurat nie znam.
– A znasz język programowania? Co ty na to: sudo kill dash nine you?
Oczy rozbłysły mu z podniecenia.
– Zrobię to, jeśli podasz mi hasło administratora.
W jego głosie brzmiała pożądliwość i przestałam pojmować, co się dzieje.
Moje spojrzenie powędrowało ku telewizyjnemu reality show Zszyta i poślubiona. Kawaler nakłonił swoje potencjalne narzeczone do odbycia pojedynku bokserskiego. Najwyraźniej najlepszym sposobem wybrania sobie żony było zmuszenie kandydatek, by ubrane w bikini okładały się pięściami. Skrzywiłam się, patrząc na ekran. Zastanawiałam się, ile z nich po tym epizodzie naprawdę będzie potrzebowało nowego nosa.
Gdy odwróciłam się znowu do Shalini i tego przygodnego gościa, kłócili się o język programowania.
Shalini doskonale znała się na komputerach. Pracowała w jakimś modnym startupie technologicznym, który przed miesiącem wszedł na giełdę. Nie byłam pewna, ile zarobiła dzięki opcjom na zakup akcji, ale tak czy inaczej już nie musiała pracować. Dawniej była obsesyjnie pilną studentką, wręcz chorobliwie ambitną, lecz wypaliła się i teraz pragnęła tylko rozrywki.
Uniosła dłoń.
– Steve, Ava miała kiepski wieczór. W tym momencie nie jest fanką facetów. Potrzebujemy trochę luzu.
I wtedy popełniłam zasadniczy błąd. Oświadczyłam:
– Chodzi po prostu o to, że przyłapałam mojego chłopaka na pieprzeniu Ashley.
Steve przygryzł usta.
– Jeśli szukacie orgietki we troje albo…
– Nie! – odparłyśmy chórem.
– Jak chcecie. – Rysy twarzy Steve’a stwardniały, gdy spojrzał na mnie. – Nie zamierzam zachować się jak palant, ale w gruncie rzeczy wcale nie jesteś taka ładna. Nie z tymi elfimi uszami.
I oddalił się niespiesznie, nucąc do siebie.
– Elfimi! – Odwróciłam się znowu do Shalini i dotknęłam moich nieco spiczastych uszu elfki. – To nie poprawiło mi samooceny.
– Wiesz, że mnóstwo mężczyzn wygaduje takie bzdury, kiedy spotkają się z odmową, prawda? W jednej chwili jesteś najpiękniejszą osobą, jaką kiedykolwiek widzieli, a w następnej nadętą suką z dziwacznymi kolanami. Każdy wie, że elfie uszy są sexy i ty też taka jesteś. Tylko po prostu budzisz w ludziach lęk.
Żyłam pośród istot ludzkich i usiłowałam upodobnić się do nich. Lubię mówić, że uczyniłam to z własnego wyboru, ale w rzeczywistości elfy pozbyły się mnie już dawno temu. Nie mam pojęcia, dlaczego.
– Czy właśnie to czują wszyscy ludzcy mężczyźni, kiedy mnie widzą? – spytałam.
Shalini pokręciła głową.
– Jesteś cholernie śliczna. Masz ciemnobrązowe włosy, wielkie oczy, seksowne usta. Wyglądasz jak elfia Angelina Jolie z lat dziewięćdziesiątych. A twoje uszy są cholernie podniecające. Wiesz co? Uczynię moim życiowym zadaniem zdobycie dla siebie chłopaka elfa. Ludzcy mężczyźni są popaprani.
Skrzywiłam się.
– A elficcy mężczyźni są przerażający.
– Skąd wiesz?
W głębi mojego umysłu przepłynęło mroczne wspomnienie, lecz było nieuchwytne, ulotne – rozwichrzone widmo myśli.
– Właściwie nie wiem. Żyje tutaj kilkoro zwykłych elfów, ale nieczęsto się na nich natykam. Wszystkie wysoko urodzone elfy mieszkają w Zaczarowanej Krainie i sądzę, że mają magiczne moce. W każdym razie do ich świata można się dostać tylko przez portal, a to wymaga zaproszenia, którego ja na pewno nie otrzymam.
– Ale jak myślisz, jacy byliby w łóżku?
– Naprawdę nigdy się nad tym nie zastanawiałam.
Wymierzyła we mnie palec.
– Czy kiedykolwiek zwróciłaś uwagę na to, że najwspanialszy seks ma się z najbardziej koszmarnymi facetami? Mój najlepszy seks był z gościem, który wierzył, że we wnętrzu Ziemi żyją kosmici. Mieszkał w jurcie na podwórku domu swoich rodziców, a jego jedynym zajęciem były próby przyrządzenia kombuchy – co, nawiasem mówiąc, nigdy mu się nie udało. Chodził w dziurawych butach połatanych taśmą klejącą. Najbardziej fantastyczny seks miałam z nim w jurcie i właśnie dlatego wiem, że nie istnieje żaden Bóg. A twój?
– Mój najlepszy seks?
W pierwszym odruchu chciałam odpowiedzieć, że z Andrew, ale nie, to nie była prawda. I nie musiałam już być wobec niego lojalna.
– On miał na imię Dennis. Na pierwszej randce poczęstował mnie zimną zupą z puszki i przez całe piętnaście minut usiłował imitować głosem dźwięk perkusji. Jadał na śniadanie ciastka czekoladowe z marihuaną i chciał zostać profesjonalnym magikiem. Ale miał absolutnie doskonałe ciało, a w łóżku był obłędny, w pozytywnym sensie.
Shalini przytaknęła współczująco.
– No właśnie. To zbyt straszne. Czy jest możliwe, że elficcy mężczyźni mogą być świetni w łóżku, a zarazem normalni?
– Cholera wie. Jestem pewna, że wszyscy oni są aroganccy i chyba przejawiają mordercze instynkty. Ale ja nawet nie mam wstępu do świata elfów.
To było coś, o czym nigdy nie rozmawiałam, piwo jednak rozwiązało mi język.
– Dlaczego? Nigdy mi tego nie wyjaśniłaś.
Pochyliłam się do przodu.
– W świecie elfów najważniejsze są linie rodowe. A ponieważ gdy tylko się urodziłam, rodzice oddali mnie do adopcji, nikt nie zna mojego rodowodu. Jestem wyrzutkiem.
Spojrzałam w dół na siebie i zobaczyłam to, co z pewnością widzieli inni.
– Shalini, radzę sobie niewiele lepiej niż Dennis, prawda? Zostałam bez grosza, a teraz noszę sportową bluzę z wizerunkiem kota, poplamioną sosem. – Sięgnęłam ręką do włosów i zorientowałam się, że są związane w niechlujny kok. – Och, Boże. Jak okropnie musiałam wyglądać w porównaniu z Ashley!
– Wyglądasz seksowniej niż kiedykolwiek. Jakby ktoś kochał się z tobą przez całą noc, bo jesteś cholernie podniecająca. – Shalini przeniosła spojrzenie na moją, teraz już pustą szklankę po piwie. – Jeszcze jedną kolejkę?
Kiwnęłam głową, chociaż już mi się w niej kręciło. Wciąż słyszałam wysokie piski Ashley i musiałam je uciszyć.
– Czegoś mocniejszego – odrzekłam powoli i westchnęłam. – Dzięki. Andrew był zbyt przystojny, zbyt doskonały. Powinnam mieć dość rozsądku, by nie ufać takiemu urodziwemu mężczyźnie.
Shalini zawołała do barmana:
– Czy możemy dostać dzbanek margarity? I możesz pogłośnić ten program Zszyta i poślubiona? Dzisiejszego wieczoru któraś z nich zostanie odesłana do domu.
– Mam nadzieję, że Amberlee – powiedziałam. – Nie, chwila, mam nadzieję, że ona zostanie. Jest kompletnie porąbana i to czyni ją moją faworytką. Próbowała rzucić klątwę na Jennikę za pomocą świecy klątw.
Gdy barman napełniał dzbanek, na ekranie telewizora błysnął napis „Wiadomość z ostatniej chwili”, przerywając reality show, w którym uczestniczka szlochała pijacko. Potem pojawił się reporter stojący na rogu jakiejś ulicy.
Wpatrzyłam się w ekran.
– Przed chwilą ogłoszono – powiedział uśmiechnięty reporter – że Torin, król elfów, w tym roku weźmie ślub.
W barze zapadła cisza. Król Torin był władcą wysoko urodzonych elfów, nadzwyczaj groźnej grupy, która z dystansu rządziła naszym światem. Dokładnie takim typem elfa, który nie chciałby mieć do czynienia z plebejuszką taką jak ja.
A jednak zdałam sobie sprawę, że mimo to wlepiam wzrok w ekran, oczarowana podobnie jak wszyscy inni.
Dalsza część dostępna w wersji pełnej
TYTUŁ ORYGINAŁU:
Frost
Frost and Nectar Series vol. 1
Redaktorka prowadząca: Ewa Pustelnik
Wydawczyni: Agnieszka Nowak
Redakcja: Magdalena Kawka
Korekta: Kinga Dąbrowicz
Projekt okładki: Marta Lisowska
Ilustracja na okładce: © Franziska Stern
FROST
Copyright © 2022 by C.N. Crawford
Copyright © 2024 for the Polish edition by Papierowe Serca an imprint of Wydawnictwo Kobiece Agnieszka Stankiewicz-Kierus sp.k.
Copyright © for the Polish translation by Janusz Maćczak, 2024
Wszelkie prawa do polskiego przekładu i publikacji zastrzeżone. Powielanie i rozpowszechnianie z wykorzystaniem jakiejkolwiek techniki całości bądź fragmentów niniejszego dzieła bez uprzedniego uzyskania pisemnej zgody posiadacza tych praw jest zabronione.
Wydanie elektroniczne
Białystok 2024
ISBN 978-83-8371-133-1
Grupa Wydawnictwo Kobiece | www.WydawnictwoKobiece.pl
Na zlecenie Woblink
woblink.com
plik przygotowała Katarzyna Rek