Magik do wynajęcia - Jolanta Knitter-Zakrzewska - ebook

Magik do wynajęcia ebook

Jolanta Knitter-Zakrzewska

0,0

Opis

Zbliżają się urodziny Nikoli. Jej młodszy brat Szymon ma wystąpić na urodzinowym przyjęciu jako magik. Czy zamiast królika wyczaruje chomika z kapelusza? Wesoła książka dla dzieci od lat 6—10, w której Czytelnicy mogą sami pomyśleć nad rozwiązaniem zagadek magicznych.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 64

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Jolanta Knitter-Zakrzewska

Magik do wynajęcia

IlustratorPaulina Knitter

© Jolanta Knitter-Zakrzewska, 2022

© Paulina Knitter, ilustracje, 2022

Zbliżają się urodziny Nikoli. Jej młodszy brat Szymon ma wystąpić na urodzinowym przyjęciu jako magik. Czy zamiast królika wyczaruje chomika z kapelusza?

Wesoła książka dla dzieci od lat 6—10, w której Czytelnicy mogą sami pomyśleć nad rozwiązaniem zagadek magicznych.

ISBN 978-83-8273-681-6

Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero

Rozdział I

Szymon zostaje magikiem

Nikola ma jedenaście lat, chodzi już do czwartej klasy szkoły podstawowej, ma niebieskie oczy, długie jasne włosy, lubi czytać książki i rysować. W jej pokoju panuje porządek i nie ma żadnego kłopotu, żeby znaleźć to, czego szuka. Jej brat Szymon ma dziewięć lat, a jego pokój jest całkowitym przeciwieństwem pokoju siostry, panuje w nim taki bałagan, że temperówkę można znaleźć w domku chomika, który mieszka w akwarium na komodzie, a zeszyt do matematyki pod szafą, w szufladzie ze skarpetkami nie do pary albo w sejfie zrobionym z tekturowego pudełka po butach. Nikola i Szymon często się kłócili o różne sprawy; kto powinien wymienić trociny chomikowi, bo chociaż mieszkał on w pokoju Szymona, to był wspólnym zwierzątkiem rodzeństwa, kłócili się też o samochodziki Szymona, które były wszędzie, nawet w nowych butach Nikoli, o bałagan, który zostawiał chłopiec, gdziekolwiek się tylko pojawił, ale zawsze jednak potrafili się pogodzić, grali razem w warcaby, w karty i w szachy, bo obydwoje chodzili na kółko szachowe i przygotowywali się do międzyszkolnego turnieju. Nikola była jedyną dziewczynką w całej grupie, która potrafiła grać w szachy i była z tego powodu bardzo dumna. Nikola i Szymon zawsze potrafili się dogadać, mimo nieporozumień, bo byli siostrą i bratem, a nie ma nikogo bliższego na świecie od rodzeństwa, no wiadomo są jeszcze rodzice, koleżanki, koledzy, ale to co innego! Siostra i brat to sprawa wyjątkowa, niezwykła i nierozerwalna, jak prawdziwa przyjaźń. Kiedy więc któregoś dnia Szymon zobaczył, że Nikola jest smutna, od razu zapytał ją o przyczynę:

— Co ty taka smutna jesteś? Stało się coś?

— Mama chce mi zrobić urodziny w domu… — Nikola była bardzo zmartwiona z tego powodu.

— To fajnie! — ucieszył się jej młodszy brat Szymon.

— E, nie… — pokręciła głową Nikola.

— A dlaczego? — dopytywał się Szymon.

— Będzie nudno — martwiła się dziewczynka.

— Nie będzie. Zostanę magikiem na twoich urodzinach.

— Naprawdę? Dasz radę?

— Tak. Zobaczysz! Będzie ciekawie! — obiecał Szymon.

**

Następnego dnia, kiedy Szymon dowiedział się, że Nikola zaprosiła trzy koleżanki i dwóch kolegów popadł w panikę, że na widowni będzie siedziało tak dużo ludzi, i to starszych od niego, i pomyślał sobie wtedy pierwszy raz w życiu, że zanim człowiek złoży obietnicę, to powinien się zastanowić czy da radę jej dotrzymać. No, dobra, ale on nie pomyślał i złożył. I co teraz?! Sprawa była jasna. MUSI dotrzymać obietnicy. Bo obietnice muszą być dotrzymywane. No bo kim by wtedy został, gdyby się teraz wycofał, teraz, kiedy Nikola wręczyła znajomym zaproszenia na urodziny z napisem: występy magika? Zostałby Szymonem, który nie dotrzymuje obietnic. A tego nie chciał. Na to nie pozwoli. Zostanie magikiem!

— Mamo, kupisz mi cylinder, czarną pelerynę i białe rękawiczki?

— A po co? Bal maskowy już był!

— Ale ja muszę zostać magikiem!

— Magikiem? — zdziwiła się mama, a wtedy Szymon powierzył jej swój sekret, że obiecał Nikoli, że na jej urodzinach będzie czarodziejem.

— A ty znasz jakieś sztuczki? — zdziwił się tata — to nie takie proste!

— Wiem, ale kiedyś babcia kupiła mi pudełko magika i tam jest książeczka z opisem sztuczek magicznych.

— To pudełko obrosło kurzem! — stwierdził tata.

— Ale teraz je odkurzę! — nie poddawał się Szymon.

— No dobrze, to może wystarczy jak się przygotujesz z książeczki dołączonej do zestawu… — zaczęła tłumaczyć mama, nie mając widać ochoty na kupowanie cylindra, peleryny i białych rękawiczek.

— Jak to! — przerwał jej płaczliwym głosem Szymon — magik musi mieć tajemniczy strój, inaczej przedstawienie nie będzie dobrze się prezentować.

— Najważniejsze, żeby sztuczki się udały! — poparł mamę tata, a to oznaczało jedno — żegnaj peleryno, cylindrze, nie wspominając już o białych rękawiczkach.

— Zaraz, zaraz, przecież dziadek był kiedyś dyrygentem, miał czarny, elegancki frak i cylinder, i batutę, z której można zrobić czarodziejską różdżkę. W piwnicy stoi stara skrzynia z rzeczami po dziadku -przypomniała sobie mama. Dziadek już od roku nie mieszkał z rodzicami Nikoli i Szymona. Pojechał w swoją ostatnią, tajemniczą podróż i mieszka teraz w niebie. Żadnych rzeczy już nie potrzebował, więc skrzynia z jego rzeczami znalazła swoje miejsce w piwnicy. Mama razem z Szymonem odnaleźli w piwnicy frak, cylinder, batutę i nawet białe rękawiczki. Szymon był szczęśliwy i teraz wierzył, że jego przedstawienie się naprawdę uda. Myślał tak dopóki nie przeczytał instrukcji do sztuczek. Tata miał rację. To wcale nie było takie proste. Trzeba było wiele czytania a potem prób, żeby wykonać chociaż jedną iluzję. A do urodzin zostało zaledwie kilka dni. Najpierw kilka, a potem nagle tylko jeden, a potem okazało się, że już za minutę Szymon ubrany w czarny frak, który mama przerobiła tak, że wyglądał jak peleryna, i cylinder, i rękawiczki, miał przedstawić swoją pierwszą sztuczkę.

— Uwaga, uwaga, magik Szymon zaprasza na przedstawienie! — głośno zapowiedział swoje wystąpienie chłopiec przez zabawkowy mikrofon. W ciemnym pokoju rozległy się oklaski, a potem Nikola zapaliła lampę niby reflektor, skierowany na stolik magika przykryty aksamitną zasłoną z czerwonego materiału. Wszyscy z ciekawością wpatrywali się w Szymona, który teraz nie był już Szymonem, tylko prawdziwym magikiem.

Rozdział IIJasnowidz

W pierwszym rzędzie, na miękkich pufach, siedziała Nikola i jej trzy koleżanki, a w drugim rzędzie ustawionym z krzeseł z salonu, dwóch kolegów Nikoli.

Szymon rozłożył na stoliku kolorowe karteczki, wyjął długopis i zapowiedział:

— A teraz każdy z was poda mi swoje imię. Te imiona pozapisuję na tych oto karteczkach.

Wszyscy podali po kolei swoje imiona: Nikola, Zosia, Majka, Wiktoria, Kuba i Jaś.

Szymon pozapisywał imiona na karteczkach, a następnie każdą z nich złożył w mały kwadracik i powrzucał je do cylindra. Machnął nad cylindrem batutą, która teraz stała się różdżką i wypowiedział zaklęcie:

— Abra abrakadabra, niech poznam imię, które ktoś wylosuje!

Następnie Szymon zaprosił do stolika Zosię, która wylosowała jedną z karteczek.

— Zobacz, jaki imię jest napisane na karteczce, pokaż je wszystkim, oprócz mnie. Ja się odwrócę tyłem, żeby nic nie widzieć, a potem odgadnę, jakie imię wylosowałaś.

Zosia odwinęła karteczkę i pokazała wszystkim, że widniał na niej napis: Jaś.

Szymon odczekał dwie minuty i znowu spojrzał na widownię. Uczynił w powietrzu zygzak swoją różdżką i uroczystym głosem powiedział:

— Imię, które wylosowałaś brzmi: Jaś!

— Tak! — krzyknęła zdumiona Zosia i wszyscy zaczęli bić brawo.

Potem Szymon pokazał kolejną sztuczkę, w której pokazał wszystkim pusty kapelusz, a po chwili zakrył go na chwilę czarną chustą, zamachał różdżką, po czym wyciągnął z kapelusza...chomika. W kolejnej sztuce zza ucha Kuby wyciągnął monetę pięciozłotową, odgadywał karty wylosowane przez Majkę i Wiktorię z talii kart, wyczarował też wstążki kolorowe z pustego pudełka, a na koniec wysadził w powietrze torebkę z kolorowym konfetti. Goście byli zachwyceni. Po występie wszyscy zjedli pyszny tort truskawkowy, pili lemoniadę przez kolorowe słomki, jedli chipsy, a na końcu pizzę. Wszyscy byli ciekawi jak Szymon mógł odgadnąć to imię z kolorowych karteczek, bo widać było, że chomika miał w rękawie i przerzucił go do cylindra, na karty wylosowane przez dziewczynki, zerkał ukradkiem, monetę też miał w rękawie, wstążki w podmienionym pudełku, ale imię?!

— Jestem po prostu jasnowidzem! — zapewniał Szymon.

Czy naprawdę Szymon był jasnowidzem? A czy Wy znacie rozwiązanie tej sztuczki?

Rozwiązanie znajdziecie na końcu książki.

Rozdział III

Magik do wynajęcia

Wieści bardzo szybko się rozchodzą i po urodzinach Nikoli wszystkie dzieci z całego osiedla już wiedziały, że Szymon jest magikiem, a że wkrótce inne dzieci też obchodziły swoje urodziny, wszyscy po kolei prosili Szymona, żeby uświetnił również ich urodziny przedstawieniem magicznym. I tak Szymon stał się magikiem do wynajęcia. Coraz lepiej wychodziły mu sztuczki, nikt już nie potrafił dostrzec, że chomik jest ukryty w rękawie i każdy ze zdumieniem przyjmował jasnowidzenie Szymona, który potrafił odgadnąć wylosowane z kapelusza imię. W dodatku Szymon poprosił Nikolę, by towarzyszyła mu podczas najbardziej widowiskowej sztuczce, na którą wpadł po tym, jak rodzice kupili nową lodówkę i chcieli wyrzucić na śmietnik opakowanie po niej.

— Mamo, nie wyrzucaj tego! — zawołał Szymon w panice, że tak wspaniałe opakowanie mogłoby znaleźć się na śmietniku, a on miał co do niego kompletnie inne plany. Mama zgodziła się dla dobra sztuki magicznej podarować Szymonowi opakowanie po lodowce. Szymon pomalował je na czarno i ponaklejał na nie złote i srebrne gwiazdy, tak, że wyglądało bardzo tajemniczo. Trochę poczytał o sztuczkach, trochę sam pomyślał, aż w końcu poprosił Nikolę by weszła do „zaczarowanej szafy”, bo to nie było już opakowanie po lodowce, ale właśnie — zaczarowana szafa. Sztuczka Szymona i Nikoli budziła wielkie emocje na osiedlowych urodzinach. Nikola wchodziła do szafy, Szymon zamykał ją w niej, tak, ze nie było jej widać, a następnie brał wbijał w tę zaczarowaną szafę trzy miecze świetlne, które kiedyś dostał od świętego Mikołaja na Boże Narodzenie. Za każdym razem, kiedy przecinał mieczem tekturową szafę, dzieci na widowni krzyczały, bo wyglądało na to, że zrobi krzywdę Nikoli, zamkniętej w środku. Ona jednak po zakończeniu sztuczki wyskakiwała z zaczarowanej szafy cała, zdrowa i roześmiana. Jak to możliwe? Czy już wiecie?

Rozdział IV

Nikola odkrywa tajemnicę opuszczonego młyna

Rodzice Nikoli i Szymona na początku lipca zapowiedzieli, że przedstawienia magiczne muszą zostać przerwane na czas wakacji, bo Nikola i Szymon pojadą do cioci, na wieś, żeby mogli tam odpocząć od zgiełku miasta. Z jednej strony rodzeństwo cieszyło się na wyjazd, z drugiej żal im było trochę, że nie będą już przygotowywać przedstawień magicznych. Wkrótce jednak bardzo tajemnicza sprawa pochłonęła całkowici ich umysły, okazało się bowiem, że we wsi, w której mieszkała ich ciocia, znajduje się opuszczony, tajemniczy młyn. O młynie dowiedzieli się od Oli, dziewczynki, która mieszkała w domu, obok ich cioci. Ola miała czarne włosy i oczy, i sama wyglądała też bardzo tajemniczo. A kiedy opowiedziała Nikoli i Szymonowi o młynie, to poczuli aż dreszcze przerażenia na plecach, zwłaszcza kiedy weszli do środka….

Drzwi do młyna, stare dębowe, z żelaznymi okuciami, były tak spróchniałe, że kiedy Ola je uchyliła, w jednym miejscu drewno odpadło od całości i rozsypało się w pył. Przed całą trójką z półmroku wyłaniał się bardzo długi korytarz, widać było po jego obydwu stronach ślady po ogniu.

— W tym młynie wiele lat temu wybuchł pożar — opowiadała Ola przyciszonym głosem, co jeszcze bardzie potęgowało grozę tego miejsca.

— A kto tu mieszkał? — zapytała Nikola, kiedy weszli do opuszczonego salonu, w którym pod oknem stało rozpadające się pianino, też nadpalone przez ogień, a na ziemi leżała pożółkła fotografia. Nikola podniosła zdjęcie i długo wpatrywała się w przepiękną twarz kobiety o bujnych ciemnych włosach i przenikliwym spojrzeniu czarnych oczu.

— Na tym zdjęciu jest pani tego domu, pani Lilianna. Była nauczycielką w tutejszej szkole, a jej mąż — młynarzem. Mieszkali w tym młynie razem z trzema synami i byli bardzo szczęśliwą, kochająca się rodziną — opowiadała dalej Ola.

— I co się stało? — szeptem zapytał Szymon, kiedy z salonu przeszli do dawnego pokoju dziecinnego, w którym pod ścianą stało łóżeczko drewniane z połamanymi szczebelkami.

— Pewnej burzliwej nocy, wybuchł w młynie pożar. Młynarza wtedy nie było, dzień wcześniej pojechał do miasta, żeby sprzedać pieczywo i miał wrócić dopiero nazajutrz. Cały młyn stanął w płomieniach. Wszyscy mieszkańcy wsi przybiegli na pomoc i wiadrami z wodą próbowali ugasić szalejący żywioł. Niestety. Młyn spłonął a cała rodzina młynarza zginęła w pożarze. Kiedy młynarz wrócił do domu i dowiedział się, co się stało, osiwiał cały w jednym momencie, płakał i krzyczał, a potem zamknął się w młynie, wołając, żeby nikt tutaj nie wchodził. Pękło mu serce z rozpaczy. Umarł w tym młynie, a jego duch krąży nocami po wszystkich pomieszczeniach i straszy każdego, kto tutaj wejdzie — zakończyła swoją opowieść Ola, a Szymon i Nikola zadrżeli ze strachu, bo w pokoju, w którym właśnie stali, otworzyło się nagle z trzaskiem okno i wielka gałąź drzewa przebiła szybę i z upadła na podłogę, tuż pod ich nogi.

— To młynarz! — krzyknął Szymon.

Nikola