Cesarstwo Bizantyjskie - Oman Charles - ebook + książka
NOWOŚĆ

Cesarstwo Bizantyjskie ebook

Oman Charles

3,0

10 osób interesuje się tą książką

Opis

Używając przejrzystego i przyjemnego w odbiorze języka, Charles Oman opisuje wzrost i upadek Cesarstwa Bizantyjskiego. Zaczyna od założenia jego przyszłej stolicy przez greckich kolonistów, opisuje założenie Konstantynopola i wyniesienie go do rangi równorzędnej Rzymowi, następnie przedstawia jak Cesarstwo rosło i dojrzewało przez stulecia, osiągając szczyt w VI wieku za panowania Justyniana i jego lojalnego wodza Belizariusza. W procesie budowania imperium Bizancjum walczyło z Gotami, plemionami germańskimi, Persami, Longobardami i ostatecznie z armiami islamskimi Bliskiego Wschodu. Cesarstwo pozostało buforem przed ekspansją muzułmańską, a gdy jego pozostałości i miasto Konstantynopol zostały ostatecznie zdobyte przez Osmanów w XV wieku, państwa europejskie musiały same opierać się dalszym najazdom.

 

Prezentując historię imperium od skromnych początków, przez jego dominację i ostateczny upadek, wybitny historyk Charles Oman łączy swój wciągający styl narracji z nienaganną znajomością materiału źródłowego. Cesarstwo bizantyjskie jest wzorem zwięzłej pracy popularnonaukowej.

 

 

 

Sir Charles W. C. Oman (1860-1946) był autorem wielu ważnych książek na temat historii średniowiecza i wojskowości, w tym: Sztuka wojenna w średniowieczu i Sztuka wojenna w XVI wieku.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 326

Rok wydania: 2025

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,0 (1 ocena)
0
0
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
peterpancio1

Całkiem niezła

czuć powiew czasu, ale żerelnie napisana i warto przeczytać nawet po stu latach od powstania.
00

Popularność




Tytuł oryginału

The Byzantine Empire

© Copyright for Polish Edition

Wydawnictwo Napoleon V

Oświęcim 2024

Wszelkie Prawa Zastrzeżone

Tłumaczenie:

Jakub Rawinis

Redakcja:

Rafał Mazur

Redakcja techniczna:

Mateusz Bartel

Pełna lista wydanych publikacji i sprzedaż detaliczna:

www.napoleonv.pl

Numer ISBN: 978-83-8362-665-9

PRZEDMOWA

Przed pięćdziesięciu laty słowa „bizantyjski” używano jako synonimu wszystkiego, co zepsute i dekadenckie, a współcześni historycy traktowali opowieść o Cesarstwie Wschodniorzymskim z lekceważeniem, uznając ją za przygnębiającą i monotonną. Od kiedy wielki Gibbon napiętnował następców Justyniana i Herakliusza jako szereg zepsutych słabeuszy, przez kilka pokoleń nikt nie odważył się mu zaprzeczyć.

Do wyprowadzenia angielskiego czytelnika z błędu przyczyniły się dwie książki: monumentalne dzieło Finlaya1, wydane w roku 1856, i nowocześniejsze tomy p. Bury’ego2, które pojawiły się w 1889 r. Od czasu ich powstania Bizantyjczycy nie potrzebują już apologety, a wielkie dzieło Cesarstwa Wschodniorzymskiego w postaci powstrzymywania Saracenów i niesienia kaganka oświaty przez całe „wieki ciemne” zaczyna docierać do powszechnej świadomości.

Autor niniejszej książki starał się opowiedzieć historię Bizancjum w duchu Finlaya i Bury’ego, nie zaś Gibbona. Pragnie on wyrazić wdzięczność zarówno weteranowi wojny o niepodległość Grecji, jak i młodemu profesorowi z Dublina. Bez ich pomocy jego zadanie byłoby ogromnie trudne – oni zaś pozwolili zniwelować tę trudność.

Autor nie utrzymuje, że wziął się za bary z wszystkimi kronikarzami wschodniego cesarstwa, uważa jednak, że pewna znajomość Ammianusa, Prokopiusza, Strategikonu Maurycjusza, Leona Diakona, Leona Mądrego, Konstantyna Porfirogenety, Anny Komneny i Nicetasa dała mu wystarczające podstawy dla podjęcia się zadania, które usiłował wykonać.

OKSFORD, luty 1892

ROZDZIAŁ IBIZANCJUM

Dwa tysiące pięćset pięćdziesiąt osiem lat temu niewielka flota galer wiosłowała z wysiłkiem pod prąd długiej cieśniny Hellespontu, pokonała szeroką Propontydę, po czym rzuciła kotwicę na spokojnych wodach pierwszej zatoki wcinającej się w europejski brzeg Bosforu. Długa, sierpowata zatoka, którą późniejsze wieki miały nazwać Złotym Rogiem, wrzyna się w głąb lądu na 11 km, tworząc spokojne rozlewisko w porównaniu z bystrym nurtem na zewnątrz. Na cyplu zamkniętym pomiędzy tą zatoką a otwartym morzem zeszło na ląd kilkuset kolonistów i szybko postawiło zaporę przed dzikimi plemionami z głębi lądu, budując jakiegoś rodzaju prymitywną palisadę przez cały odcinek od jednej plaży do drugiej. Tak powstało miasto Bizancjum.

Osadnikami byli Grecy rasy doryckiej, pochodzący z kwitnącego portowego miasta-państwa Megary, jednego z najbardziej przedsiębiorczych miast Hellady w okresie ekspansji kolonialnej i handlowej, która osiągnęła wówczas apogeum. Gdzie tylko dziób greckiego statku, rozcinając fale, wypływał na nieznane wody, tam wkrótce jego śladem zaczynali podążać marynarze z Megary. Jedna z grup tych przedsiębiorczych kupców zapuściła się daleko na zachód, by założyć kolonie na Sycylii, ale więcej uwagi kierowała Megara ku wschodowi, ku spowitemu mgłami wejściu na Morze Czarne i bajecznym krajom, które za nim leżały. Tam, według legend, miała się znajdować kraina Złotego Runa, Eldorado świata antycznego, gdzie królowie o nieopisanym bogactwie panowali nad plemionami Kolchidy; tam, nad brzegami rzeki Termodon, mieszkały Amazonki, wojownicze kobiety, dręczące ongiś najazdami daleką Grecję: można też było tamtędy dotrzeć – jeśli ktokolwiek zdołałby tylkozabrnąć dość daleko wzdłuż północnego brzegu – do kraju Hiperborejczyków, błogiego ludu, który mieszkał pozasiedzibą północnego wiatru i nie znał burz ani zim. W poszukiwaniu tych legendarnych cudów Grecy żeglowali coraz dalej na północ i wschód, aż dotarli do najdalszych krańców morza. Nie znaleźli bogactwa Złotego Runa, kraju Hiperborejczyków ani plemion Amazonek; znaleźli za to wiele krajów zdecydowanie wartych poznania i wzbogacili się na zyskach z metali Kolchidy i lasów Paflagonii, z bogatych ziem ornych nad brzegami Dniepru i Bohu oraz łowisk Bosforu i Jeziora Meockiego. Wkrótce na całym wybrzeżu tego morza, które Grecy, widząc po raz pierwszy, nazwali Axeinos – „Niegościnnym” – wyrosły osady handlowe, a ono samo zmieniło nazwę na Euxeinos – „Gościnne” – w uznaniu dla przyjaznych portów. W podobnym duchu dwa tysiące lat później marynarze rozpoczynający następny wielki zryw odkryć, zrodzony w Europie, przemianowali „Przylądek Burz” na „Przylądek Dobrej Nadziei”.

Megaryjczycy, najbardziej ze wszystkich Greków, poświęcali uwagę wybrzeżu czarnomorskiemu, a założenie Bizancjum było zaledwie jednym z ich licznych osiągnięć. Już na siedemnaście lat przed powstaniem tego miasta inna grupa kolonistów z Megary osiadła w Chalcedonie, na przeciwległym, azjatyckim brzegu Bosforu. Osadnicy, którym pisane było założyć większe miasto, zwrócili się do wyroczni delfickiej o poradę, gdzie ma się znaleźć ich nowy dom, zaś Apollo, jak się dowiadujemy, kazał im „założyć osadę naprzeciwmiasta ślepców”. Tak więc wylądowali na cyplu nad Złotym Rogiem, dochodząc do wniosku,że Chalcedończycy byli zaiste ślepi, skoro zlekceważyli dogodniejsze miejsce na trackim brzegu, by założyć kolonię po znacznie mniej gościnnej, bityńskiej stronie cieśniny.

Dzięki położeniu Bizancjum od samego początku pisana była wielka przyszłość. Ani z wojskowego, ani z handlowego punktu widzenia żadne miasto nie mogło zajmować lepszej pozycji. Wystającz najdalej wysuniętego na wschód przylądka Tracji, za sobą mając całą Europę, a całą Azję przed sobą, nadawało się równie dobrze na pograniczną twierdzę, która broniłaby granic pierwszej z nich, jak i na podstawę działań do inwazji ze stronydrugiej. Jak na fortecę w owych dawnych czasach, było ono prawie nie do zdobycia – z dwóch stron osłonięte wodą, z trzeciej zaś potężnym murem, nad którym nie górowały żadne pobliskie wzniesienia. W ciągu całej wczesnej historii Bizancjum nigdy nie dało się wziąć szturmem: w nielicznych przypadkach, gdy wpadało w ręce nieprzyjaciela, przyczyną był głód lub zdrada. Pod względem handlowym miasto usytuowane było jeszcze korzystniej. Całkowicie kontrolowało wszelki handel czarnomorski: każdy statek idący z Grecji czy Jonii, by prowadzić go ze Scytią lub Kolchidą, krajami u ujścia Dunaju albo wybrzeżami Jeziora Meockiego, musiał przejść tuż pod jego murami, zatem pomyślność stu helleńskich miast nad Morzem Czarnym zawsze była zdana na łaskę władców Bizancjum. Grecy lubili krótkie etapyi częste postoje, więc Bizancjum dość by już prosperowało, będąc jedynie przystankiem na trasie; prowadziło jednak własny, kwitnący handel z sąsiednimi plemionami Traków w głębi lądu i czerpało ogromne zyski ze swoich łowisk: do tego stopnia, że emblemat miasta – jego herb, jakbyśmy dziś powiedzieli – przedstawiał tuńczyka wraz ze sławnym wołem, którego kształt nawiązywał do legendy o pochodzeniu nazwy Bosforu3.

Wczesne monety bizantyjskie

Późne monety bizantyjskie z księżycem i gwiazdą

Jako samodzielne państwo Bizancjum odznaczało się długą, bogatą w zdarzenia historią. Przez trzydzieści lat pozostawało w ręku królów perskich, ale z tym krótkim wyjątkiem zachowało wolność w ciągu pierwszych trzech stuleci od powstania. Za jego murami rozegrało się wiele poruszających scen: to w ich pobliżu wielki Dariusz przerzucił przez Bosfor most na łodziach [513 r. p.n.e.]4, który stał się wzorem dla słynniejszej konstrukcji, na jakiej jego syn Kserkses przeprawił się przez Hellespont. Piętnaście lat później, kiedy Bizancjum, wraz ze wszystkimi sąsiadami, podjęło nieudaną próbę zrzucenia perskiego jarzma w zrywie nazwanym „powstaniem jońskim”, panował w nim przez jakiś czas wódz buntownikówHistiajos, który – tyleż dla własnego wzbogacenia, co na zapłatę dla marynarzy – wynalazł opłaty za przekraczanie cieśnin. Zmuszał każdy statek pokonujący Bosfor w jedną lub drugą stronę do uiszczenia wysokiego myta, co skutkowało niemałą niechęcią wobec sprawy wolności głoszonej przez owego bohatera. Wkrótce Bizancjum znów wpadło w ręce Persów, ale spod wschodniego jarzma wyzwoliło się w końcu po siedemnastu latach, kiedy zwycięscy Grecy, świeżo po triumfach spod Salaminy i Mykale, przypłynęli pod jego mury i po długim oblężeniuwzięli głodem nieustępliwy garnizon (479 r. p.n.e.). Flota spędziła tam zimę i to pod Bizancjum położone zostały pierwsze fundamenty ateńskiej potęgi morskiej, kiedy wszystkie azjatyckie państwa Hellenów oddały swoje okręty do dyspozycji ateńskich admirałów: Kimona i Arystydesa.

W V wieku p.n.e. Bizancjum dwukrotnie wypowiedziało wojnę Atenom, które tymczasem stały się władcą mórz, i za każdym razem wpadło w ręce nieprzyjaciela – raz przez dobrowolną kapitulację w 439 r. p.n.e., później przez zdradę od wewnątrz, w 408 r. p.n.e. Ateńczycy jednak, z wyjątkiem jednego czy dwóch haniebnych przypadków, nie traktowali surowo podbitego nieprzyjaciela, Bizantyjczyków spotkała więc co najwyżej zapłata wysokich reparacji wojennych. Po kilku latach ich zyski handlowe wynagrodziły wszelkie straty wojenne i państwo znów było sobą.

Wiemy stosunkowo niewiele o wewnętrznej historii tych wczesnych wieków istnienia Bizancjum. Tu i ówdzie przetrwało parę oderwanych strzępków informacji: wiemy, na przykład, że jako drobnychpieniędzy używano tam żelaza zamiast miedzi – osobliwość taka spośród wszystkich państw starożytnych występowała jeszcze tylko w Sparcie. W alfabecie Bizantyjczyków litera Β miała nietypowy kształt, co dezorientowało wszystkich innych Greków, gdyż przypominała Π z dodatkową nóżką. Bogami szczególnie czczonymi w mieście byli, jak można się spodziewać, Posejdon, władca mórz, którego błogosławieństwo przyczyniało Bizancjum największego bogactwa, oraz Demeter, bogini sprawująca opiekęnad trackimi i scytyjskimi polami zboża, stanowiącymi drugie źródło dobrobytu.

Bizantyjczycy byli, o ile wierzyć starożytnym kronikarzom, ludem zbytkownym, a zarazem pracowitym: spędzali aż za wiele czasu w licznych gospodach, gdzie ogromną pokusę stwarzały znakomite wina z Maronei i innych sąsiednich miejscowości. Byli też żarłokami i pijakami: pewnego razu, jak się nas zapewnia, całe pospolite ruszenie obywateli ogłosiło strajk w szczytowym momencie oblężenia, dopóki dowódca nie zgodził się pozwolić na wznoszenie gospód w dogodnej odległości od siebie wokół wałów. Pewien komediopisarz informuje, że Bizantyjczycy jadali młode tuńczyki – swój ulubiony przysmak – tak nieustannie,aż ich całe ciała stały się nieledwie galaretowate i sądzono, że mogą się rozpuścić w zbyt wielkim upale! Opowieści takie były zapewne oszczerstwami sąsiadów, którzy zazdrościli Bizancjum dobrobytu, jest bowiem w każdym razie pewne, że w ciągu całych swoich dziejów miasto odznaczało się wielką energią i umiłowaniem niezależności, a nigdy nie unikało wojny, jak można by się spodziewać po narodzie epikurejczyków.

Dopiero gdy nastali Filip Macedoński i jego jeszcze większy syn, Aleksander, Bizancjum po raz piąty wpadło w ręce nieprzyjaciela. Starszego króla odparto spod murów miejskich po długim oblężeniu z kulminacją w postaci próby nocnego szturmu po drabinach, udaremnionego nagłym pojawieniem się światła na niebie, które ujawniło nacierającego przeciwnika, a Bizantyjczycy uznali je za znak szczególnej łaski bóstw (340 r. p.n.e.). Dla upamiętnienia tego zdarzenia za jeden z symboli miejskich przyjęli lśniący półksiężyc i gwiazdę, które przetrwały do naszych czasów, wciąż używane jako godło przez dzisiejszych władców miasta – sułtanów osmańskich. Odparłszy jednak Filipa, Bizancjum musiało po kilku latach poddać się Aleksandrowi. Pod jego panowaniem weszło w skład ogromnego imperium macedońskiego, a po jego śmierci przechodziło przez ręce jego następców: Demetriosa Poliorketesa i Lizymacha. Gdy ten drugi zginął w boju, miasto odzyskało chwiejną wolność i ponownie stało się na sto lat niezależną wspólnotą, dopóki rzymskie mocarstwo nie najechało regionów Tracji i Hellespontu.

Bizancjum należało do miast, które obrały rozsądny kurs, wcześnie zawierając z Rzymianami sojusz, a w rezultacie uzyskało korzystne i lekkie warunki. W czasie wojen Rzymu z Macedonią i Antiochem Wielkim okazało się tak wiernym pomocnikiem, że senat nadał mu status civitas libera et foederata, „miasta wolnego i sprzymierzonego”, więc nie znalazło się pod bezpośrednim władaniem Rzymu, lecz uzyskało całkowitą swobodę we wszystkich kwestiach prócz kontroli nad polityką zagraniczną i płatnością daniny na jego rzecz. Dopiero długo po upadku Republiki Rzymskiej cesarz Wespazjan pozbawił Bizancjum tych przywilejów i wcielił je do prowincji Tracji, gdzie miało na przyszłość funkcjonować jako zwykłe miasto prowincjonalne (73 r. n.e.).

Choć pozbawione wolności, która od wielu lat była praktycznie nominalna, Bizancjum nie dało się pozbawić niezrównanej pozycji w handlu. W warunkach Pax Romana – długotrwałego pokoju, którym cieszyły się wszystkie wewnętrzne rejony imperium w ciągu pierwszych dwóch wieków ustroju cesarskiego – rozkwitało nadal, raz po raz wymieniane wśród najważniejszych miast w centralnych regionach świata rzymskiego.

Zły czas nastał jednak dla Bizancjum, jak i dla wszystkich innych stron cywilizowanego świata, gdy dobiegł końca złoty wiek dynastii Antoninów, a nadeszła epoka cesarzy wojskowych. W 192 r. Kommodus, niegodny syn wielkiego i szlachetnego Marka Aureliusza, został zamordowany, a już wkrótce trzej wojskowi uzurpatorzy zmagali się o jego zakrwawiony wieniec. Na swoje wielkie nieszczęście, Bizancjum leżało na granicy oddzielającej prowincje wschodnie, gdzie cesarzem ogłoszony został Pescenniusz Niger, od prowincji iliryjskich, gdzie tytuł cesarski przyjął Sewer. Miasto zdobyła armia syryjska i pospiesznie umocniła. Wkrótce Sewer nadszedł z zachodu, obwoławszy siępanem Rzymu i Italii, i zaatakował siły swojego rywala Pescenniusza. Zwycięstwo sprzyjało legionom iliryjskim, wschód został poskromiony, a syryjski cesarz zgładzony. Choć jednak wszyscy inni jego zwolennicy skapitulowali, garnizon Bizancjum odmówił złożenia broni. Przez ponad dwa lata bronił niezdobytego miasta przed podwładnymi Sewera i dopiero w roku 196 został zmuszony do kapitulacji. Cesarz przybył osobiście, by ukarać miasto za długotrwały opór; nie tylko bizantyjski garnizon, ale urzędników miejskich zgładzono na jego oczach. Potężne mury, „tak solidnie zbudowane z wielkich bloków kamiennych spiętych żelaznymi kotwami, że całość wydawała się jednym blokiem”, zostały pracowicie zburzone. Własność obywateli uległa konfiskacie, a samo Bizancjum, pozbawione wszelkich przywilejów miejskich, przekazano do zarządzania, niczym podległą wieś, jego sąsiadom z Peryntu.

Karakalla, syn Sewera, zwrócił Bizantyjczykom prawo do samorządu, ale miasto otrzymało już poważny cios i potrzebowało długiego okresu pokoju, aby powrócić do dobrobytu. Pokój nie był mu jednak dany. W ciągu całej środkowejczęści III wieku trapiły je inwazje Gotów, nękających bezlitośnie kraje czarnomorskie, na handlu z którymi opierały się obroty miasta. Za panowania Galiena w 263 r. po raz kolejny zostało zdobyte przez uzurpatora i podzieliło los jego zwolenników. Żołnierze Galiena splądrowali Bizancjum od piwnic po strychy i dokonali tak strasznej rzezi mieszkańców, że mówi się o całkowitym wytępieniu starej rasy Megaryjczyków, która tak długo panowała nad miastem. Jednak nieodparta atrakcyjność położenia była zbyt wielka, aby pozwolić ruinom niszczeć w spustoszeniu. W ciągu dziesięciu lat od splądrowania przez armię Galiena ponownie zastajemy Bizancjum jako ludne miasto, a historyk Trebeliusz Polion wyróżnił jego mieszkańców szczególną pochwałąza odwagę, z jaką odparli gocki najazd za panowania Klaudiusza II.

Silni cesarze iliryjscy, ocaliwszy Cesarstwo Rzymskie od ruiny, której bliskie stało się w trzeciej ćwierci III wieku, dali Bizancjum czas i pokój, by odzyskać dawny dobrobyt. Szczególne zyski czerpałoono z ciągłego sąsiedztwa dworu cesarskiego, od kiedy Dioklecjan urządził rezydencję w Nikomedii, oddalonej o zaledwie 100 km, po bityńskiej stronie Propontydy. Znaczenie militarne Bizancjum zawsze jednak stawało na drodze jego handlowej potęgi. Po abdykacji Dioklecjana imperium przez dwadzieścia lat trapiły ciągłe podziały terytorium przez współcesarzy, których po sobie pozostawił. Po jakimś czasie Bizancjum stało się pograniczną twierdzą Licyniusza, cesarza panującego na Półwyspie Bałkańskim, podczas gdy Maksymin Dajarządził prowincjami azjatyckimi. Po wyjeździe Licyniusza do Italii Maksymin zdradziecko zaatakował posiadłości rywala bez wypowiedzenia wojny i zdobył Bizancjum z zaskoczenia. Cesarz iliryjski powrócił jednak w pośpiechu, pokonał zachłannego sąsiada nieopodal murów miasta i odzyskał swoją wielką twierdzę pograniczną po zaledwie kilku miesiącach, gdy pozostawała poza jego kontrolą (314 r.). Bizancjum musiało poważnie ucierpieć od dwukrotnej zmiany panów w ciągu jednego roku; nie wydaje się jednak, aby zostało złupione czy spalone, jak często działo się ze zdobytymi miastami w tych ponurych czasach. Licyniusz, odzyskawszy je, przystąpił do prac, aby stało się niezdobyte. Chociaż nie było jego stolicą, uczynił je główną twierdzą swojego państwa, które, po klęsce Maksymina, obejmowało całą wschodnią połowę świata rzymskiego.

Wobec tego również w Bizancjum Licyniusz podjął ostatnią, desperacką próbę obrony, gdy w roku 323 uwikłał się w nieudaną wojnę ze swoim szwagrem Konstantynem, cesarzem zachodnim. Przez wiele miesięcy wojna stała pod murami miasta; Konstantyn jednak oblegał wytrwale, usypując górujące nad nimi wielkie kopce, i zmiatając obrońców ciągłym gradem pocisków z dziesiątków machin oblężniczych, które kazał ustawić na tych sztucznych wzniesieniach. Wreszcie Bizancjum poddało się, a sprawa Licyniusza przegrała. Konstantyn, podporządkowawszy sobie ostatniego z rywali, stał się jedynym cesarzem świata rzymskiego i stanął jako zwycięzca na murach miasta, które miały odtąd nosić jego imię.

1 George Finlay (1799-1875), szkocki historyk. Od lat 20. XIX wieku mieszkał w Grecji. Napisał m.in. History of the Byzantine Empire: from 716 to 1057 oraz History of the Byzantine and Greek Empires from 1057 to 1453 (przyp. red.).

2 John Bagnell Bury (1861-1927), anglo-irlandzki historyk, mentor Stevena Runcimana, odrodził w Wielkiej Brytanii badania nad historią Bizancjum. W roku 1889 wydał pracę A History of the Later Roman Empire from Arcadius to Irene, w późniejszych latach zaś A History of the Eastern Roman Empire from the Fall of Irene to the Accession of Basil I (A. D. 802–867) oraz A History of the Later Roman Empire from the Death of Theodosius I to the Death of Justinian (przyp. red.).

3 Zob. monetę na sąsiedniej stronie. Nazwa Bosforu pochodziła rzekomo od miejsca, gdzie Io, zamieniona w krowę, przeprawiła się przez cieśninę z Europy do Azji: Βοῡς-πορὸς, przeprawa krowy.

4 Informacje w nawiasach kwadratowych pochodzą od redakcji – R.M.