CLUE. Zagadka zegara maltańskiego - Jorn Lier Horst - ebook

CLUE. Zagadka zegara maltańskiego ebook

Jorn Lier Horst

4,3
21,90 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

CLUE to seria minipowieści kryminalnych dla młodych czytelników. CLUE to angielskie słowo oznaczające wskazówkę lub trop prowadzący do rozwiązania zagadki. CLUE to również pierwsze litery imion czworga bohaterów serii: Cecilii, Leo, Une i psa Egona.

Jeden z największych sklepów jubilerskich w Oslo zostaje obrabowany.  Sprawcy kradną niemal 20 kilogramów czystego złota, dużo cennej biżuterii oraz unikatowy zegar Zakonu Maltańskiego, który sam wart jest ponad 5 milionów koron. Złodzieje zostają zatrzymani, ale nie udaje się odzyskać całego łupu, między innymi słynnego zegara maltańskiego. Trop prowadzi do odrażającego Leviego Hildonena i zatoki Skutebukta.

CLUE to seria minipowieści kryminalnych dla młodych czytelników.

Cecilia Gaathe mieszka w pensjonacie „Perła” razem ze swoim ojcem, Alanem W. Gaathe, który jest jego właścicielem i dyrektorem. Matka Cecilii, Iselin, w niewyjaśnionych okolicznościach utopiła się zeszłego lata w wodach Zatoki Okrętów.

Leo Bast właśnie wprowadził się nad Zatokę Okrętów. Mieszka razem ze swoją matką Rebekką, która niedawno objęła stanowisko kierownika pensjonatu. Rodzice Leo są rozwiedzeni. Ojciec jest dziennikarzem i mieszka na stałe w Dubaju.

Une Flaker od urodzenia mieszka w starym domu pilota morskiego we wschodniej części Zatoki Okrętów razem z rodzicami i dwoma braćmi. Ojciec jest rybakiem, a matka nauczycielką w szkole w mieście.

Egon jest psem Une. Swoje imię zawdzięcza temu, że jest uparty, robi, co chce i ma rozbuchane ego. Sięga Une do kolan, ma brązową kręconą sierść, długi ogon i mokry pysk. Jest mieszańcem, ale niektórzy twierdzą, że w jego żyłach płynie krew psa policyjnego.

Akcja wszystkich części toczy się nad Zatoką Okrętów i w Pensjonacie „Perła”. Pensjonat zbudował prapradziadek Cecilii ponad sto lat temu. Wówczas goście przypływali parowcem do nabrzeża głębokowodnego lub przyjeżdżali pociągiem do miasta, a dalszą drogę pokonywali bryczką. Podczas drugiej wojny światowej posiadłość przejęli Niemcy. W budynku kwaterowali nazistowscy oficerowie. Później pensjonat wielokrotnie zmieniał właścicieli aż do czasu, gdy rodzice Cecilii odkupili go, wyremontowali i zaczęli wynajmować pokoje gościom.

Każda z części serii CLUE ma podbudowę filozoficzną. Aby móc rozwiązać zagadki kryminalne, Cecilia, Une i Leo muszą nauczyć się myśleć w taki sam sposób jak najwybitniejsi filozofowie świata.

Jørn Lier Horst (ur. 27.02.1970) to norweski pisarz i dramaturg; do września 2013 pracował jako szef wydziału śledczego Okręgu Policji Vestfold, obecnie jest pełnoetatowym pisarzem. Studiował kryminologię, filozofię i psychologię. Jest autorem przedstawień dla Teater Ibsen; od dwóch lat ukazują się również jego powieści kryminalne w tzw. serii CLUE, przeznaczone dla młodszych czytelników.

Horst zadebiutował w 2004 powieścią „Nøkkelvitnet” (Świadek koronny). Stworzył cykl powieści kryminalnych, w których głównym bohaterem jest William Wisting, policjant pracujący w Larviku.

Powieść „PSY GOŃCZE” to najbardziej  utytułowana i nagrodzona książka Horsta z serii o Williamie Wistingu. Otrzymała Nagroda Martina Becka 2014 (Nagroda Szwedzkiej Akademii Kryminału), Nagroda Szklanego Klucza 2013 (Najlepszy skandynawski kryminał) i Nagroda Rivertona 2012 (Najlepszy norweski kryminał).  W Polsce ukazału się jeszcze "Jaskinioweic" i "Poza sezonem"

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 119

Oceny
4,3 (26 ocen)
16
4
5
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
kajahankiewicz

Nie oderwiesz się od lektury

jest bardzo ciekawa uważam że tak jakoś 7+ polecam
00



1NOCNE STRACHY

Cecilię Gaathe obudził jakiś dźwięk. Nie była pewna, co dokładnie słyszała, wiedziała tylko, że coś ją obudziło.

Stary dom jest źródłem wielu dźwięków. Trzeszczy drewniana podłoga, szumi woda w rurach, goście pensjonatu, którzy późno wracają do swoich pokojów, również potrafią wyrwać ze snu. Cecilia była przyzwyczajona do nocnych odgłosów, ale tym razem to było coś innego. Jakiś obcy dźwięk.

Nie wiedziała, która jest godzina, ale domyślała się, że musi być środek nocy. Roleta w oknie była zaciągnięta, lecz jak tylko zaczynało świtać, blask słońca wdzierał się do pokoju z obu jej stron. Tymczasem teraz pokój tonął w ciemnościach i jedynie wąska strużka światła biegnąca spod drzwi małej łazienki sprawiała, że widać było zarys mebli.

Wczoraj Cecilia długo nie mogła zasnąć. Przez tamto zdjęcie. Przez zdjęcie matki, która zginęła ubiegłego lata. Dostała je od Ebby, która była jednym z ich stałych gości i uczestniczyła w zeszłorocznym święcie, gdy Iselin Gaathe widziano żywą po raz ostatni. Na zdjęciu matka wyglądała dokładnie tak, jak Cecilia ją zapamiętała: piękna i uśmiechnięta. A zaledwie kilka minut później zaginęła bez śladu.

Nikt nie wiedział, co naprawdę wydarzyło się tamtego wieczoru, a zdjęcie podarowane przez Ebbę jeszcze bardziej wszystko zagmatwało. Cecilia nie powiedziała nikomu, że na fotografii matka ma na sobie inną suknię niż ta, w której ją po tygodniu odnaleziono.

Znowu ten dźwięk. Dobiegał z zewnątrz. Głuchy odgłos, jakby ktoś stąpał ciężko po trawie w ogrodzie. Po chwili dźwięk ucichł.

Cecilia leżała nieruchomo, wytężając słuch. Gdzieś w oddali szczekał pies, ale poza tym panowała cisza.

Nie lubiła tego pokoju. Pokoju numer 118. Był całkiem zwyczajny, ale znajdował się na tyłach budynku i z jego okien nie roztaczał się widok na morze, o który prosili wszyscy goście. Jej pokój był położony w prywatnej części pensjonatu i sąsiadował z sypialnią ojca, małym salonem i ich własną kuchnią, ale ponieważ większość pokoi gościnnych została wyremontowana, ojciec postanowił teraz odnowić ich prywatne pokoje. Ściany i sufity zostały zerwane i wszędzie stały puszki z farbą. Dopóki trwał remont, musieli spać gdzieś indziej. Ona dostała pokój 118, a ojciec zamieszkał po drugiej stronie korytarza, w pokoiku, który był jeszcze mniejszy od jej lokum.

Jedyną zaletą pokoju 118 było to, że miał drzwi prowadzące na małą werandę, z której można było zejść do ogrodu. Poza tym Cecilia dysponowała własną łazienką, dzięki czemu rano, gdy wstawała, by przygotować śniadanie dla gości, mogła prosto spod prysznica iść do pracy. To był zresztą powód, z którego nie nocowała w swoim ulubionym pokoju na wieży. Znajdował się na samej górze, a jego okna wychodziły na wszystkie strony świata. Czuła się w nim wolna jak ptak. To właśnie tam przesiadywała całymi godzinami, a na noc przenosiła się do pokoju w prywatnej części budynku – czy jak teraz: do ciasnego, anonimowego pokoju numer 118.

Przełknęła ślinę, nabrała powietrza i wstrzymała oddech. Czy drzwi do ogrodu były zamknięte na klucz?

Próbowała to sobie przypomnieć, ale nie była w stanie zebrać myśli. Wtedy znowu usłyszała jakieś dźwięki dobiegające z zewnątrz. Tym razem był to odgłos kroków, po którym nastąpiło skrobanie w ścianę.

Cecilia bezszelestnie wsunęła się głębiej pod kołdrę. Może to wyobraźnia płata mi figle, pomyślała, próbując stłumić lęk. Ostatnio tak wiele się wydarzyło. Wspomnienia często powracały do niej w snach. Nie chodziło wyłącznie o śmierć matki, ale również o to, co się stało po tym, jak kilka tygodni temu znalazła na plaży martwego mężczyznę. Gdy wieczorem zamykała oczy, wciąż go widziała, zimnego i sztywnego, z salamandrą wytatuowaną na bladym ramieniu.

Znowu ten dziwny dźwięk.

Napięła mięśnie gardła, żeby przełknąć ślinę, ale za bardzo zaschło jej w ustach.

Jeśli rzeczywiście ktoś chodził po ogrodzie, kim był i czego chciał? Oczywiście mógł to być zwykły włamywacz, ale równie dobrze mógł to być ktoś, kto chciał się na niej zemścić. Martwy mężczyzna z plaży, który tak często pojawiał się w jej snach, nie działał sam, a ona, Une i Leo zadbali o to, żeby policja ujęła pozostałych członków grupy z wytatuowaną na ramieniu salamandrą.

Myśl o zemście została wyparta przez inną.

To mogło mieć związek z matką. Po tym, jak Ebba podarowała Cecilii fotografię, na której matka dziewczynki miała na sobie inną suknię, Cecilia nabrała jeszcze większej pewności, że śmierć matki nie nastąpiła wskutek nieszczęśliwego wypadku, jak twierdziła policja. Bo po co matka miałaby ni z tego, ni z owego wyjść z przyjęcia, które sama zorganizowała? I po co miałaby się przedtem przebierać?

Cecilia odgoniła od siebie te myśli. „Zwierzę” – wpadło jej nagle do głowy. Niepokojące dźwięki mogła wydawać sarna, która wyszła z lasu i pasła się teraz w ich ogrodzie. Gdy wcześnie rano Cecilia wstawała do pracy, widywała je czasem w pobliżu pensjonatu. Niekiedy podchodziły aż do jabłoniowego sadu.

Leżała nieruchomo ze wzrokiem utkwionym w drzwi werandy. Jak zwykle przed spaniem otworzyła je na oścież, żeby wywietrzyć pokój. Wpuścić świeży zapach lata, jak mówiła matka. W tym czasie Cecilia spacerowała boso po mokrej od rosy trawie, a potem wytarła stopy o matę i weszła do środka. Zamknęła za sobą drzwi, ale czy przekręciła klucz w zamku? To była jedna z tych codziennych, rutynowych czynności, które trudno zapamiętać lub odróżnić od siebie. Zwykle zamykała drzwi na klucz, ale czy zrobiła to poprzedniego wieczoru?

Nasłuchiwała, lecz teraz na dworze panowała cisza. Przeniosła wzrok z drzwi na telefon komórkowy, który leżał na stoliku nocnym. Komórka była wyłączona. Cecilia nie zaryzykowała i nie wyciągnęła ręki, żeby ją włączyć. Jej ojciec spał w pokoju po drugiej stronie korytarza. Prawdopodobnie obudziłby się, gdyby krzyknęła wystarczająco głośno, ale nie mogła się do tego zmusić. Leżała, wytężając słuch, jednak nie słyszała nic poza własnym oddechem. I wtedy nagle!

Drewniana weranda zatrzeszczała.

Serce Cecilii zaczęło bić jak oszalałe. Zupełnie opadła z sił. Trzęsła się, jakby z zimna, i jednocześnie oblewała potem, jakby było jej gorąco.

Teraz była pewna. Ktoś był na werandzie. Ktoś stał przed drzwiami.

Otworzyła usta, ale z jej gardła nie wydobył się żaden dźwięk.

Ktoś powoli nacisnął klamkę.

Ciąg dalszy w wersji pełnej

2NIC NOWEGO

Dostępne w wersji pełnej

3DWA RAZY CZERWONY

Dostępne w wersji pełnej

4ZEGAR MALTAŃSKI

Dostępne w wersji pełnej

5ZBIEG

Dostępne w wersji pełnej

6DWANAŚCIE UDERZEŃ

Dostępne w wersji pełnej

7OSTATNIE SŁOWA

Dostępne w wersji pełnej

8GOSPODARSTWO WIGANDERÓW

Dostępne w wersji pełnej

9KLUCZ

Dostępne w wersji pełnej

10CZAS PŁYNIE

Dostępne w wersji pełnej

11KRZYŻÓWKA

Dostępne w wersji pełnej

12ZNALEŹNE

Dostępne w wersji pełnej

13PROSZĘ NIE PRZESZKADZAĆ

Dostępne w wersji pełnej

14SPOTKANIE

Dostępne w wersji pełnej

15DŁUGA PODRÓŻ DNIA W STRONĘ NOCY

Dostępne w wersji pełnej

16L.

Dostępne w wersji pełnej

17DOM NA PLAŻY

Dostępne w wersji pełnej

18CZERWONA SUKNIA

Dostępne w wersji pełnej

19246/312-3

Dostępne w wersji pełnej

20ŚCIANA

Dostępne w wersji pełnej

21ZNAK X

Dostępne w wersji pełnej

22CZAS UCIEKA

Dostępne w wersji pełnej

23URATOWANI

Dostępne w wersji pełnej

24PÓŹNY GOŚĆ

Dostępne w wersji pełnej

Tytuł oryginału: Maltesergåten

Copyright © 2012 Kagge Forlag AS

Norwegian edition published by Kagge Forlag AS, Oslo

Published by agreement with Hagen Agency, Oslo

All rights reserved.

Copyright © 2015 for the Polish edition by Smak Słowa

Copyright © for the Polish translation by Milena Skoczko

This translation has been published with the financial support of NORLA

Wszystkie prawa zastrzeżone.

Książka ani żadna jej część nie może być publikowana ani powielana w formie elektronicznej oraz mechanicznej bez zgody wydawcy.

Edytor: Anna Świtajska

Redakcja i korekta: Anna Mackiewicz

Projekt graficzny książki: Piotr Geisler

Projekt okładki: Studio projektowe &Visual, www.andvisual.pl

ISBN 978-83-64846-33-5

Smak Słowa

ul. Sobieskiego 26/4

81–781 Sopot

tel. 507-030-045

Szukaj nas także na

Plik ePub przygotowała firma eLib.pl

al. Szucha 8, 00-582 Warszawa

e-mail: [email protected]

www.eLib.pl