Cyklop - Eurypides - ebook

Cyklop ebook

Eurypides

0,0
3,99 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Cyklop to dramat Eurypidesa, największego obok Ajschylosa i Sofoklesa tragika starożytnej Grecji.


Dramat ten opisuje znane z mitologii przygody Odyseusza uwięzionego w jaskini cyklopa Polifema.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 27

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Wydawnictwo Avia Artis

2022

ISBN: 978-83-8226-767-9
Ta książka elektroniczna została przygotowana dzięki StreetLib Write (https://writeapp.io).

Osoby dramatu

SYLEN. CHÓR SATYRÓW. ODYSEUSZ. CYKLOP.

Rzecz dzieje się na Etnie w jaskini Cyklopa Polyfema.

Cyklop

SYLEN.

Przez ciebie, Bromju, znoszę przetysiączne znoje — Zarówno dziś, jak wówczas, kiedy ciało moje Młodzieńczą kwitło siłą, gdy za Hery zdradą Uciekłeś swym piastunkom, wdzięcznym Oreadom. I w onej walce strasznej z olbrzymami ziemi Jam wiernie służył tobie! Wszakże dłońmi temi Zwaliłem Encelada: moja włócznia sroga Przekłuła go wskroś tarczy! Majaczę? na boga! Nie! dzisiaj duszy mojej żaden sen nie mroczy! Toć Bromjos widział łup mój na swe własne oczy! A dziś mnie jeszcze troska stokroć większa truje: Bo kiedy przeciw tobie tyrsenijskie zbóje Wysłała znowu Hera, byś uciekał dalej, Ja, wieść powziąwszy o tem, nie bałem się fali. Lecz razem ze synami skoczyłem do łodzi, By szukać cię, o panie, na morza powodzi. Na tyłach mego statku jam ster ujął w dłonie. A zasię w te błękitne, pieniące się tonie Synowie skwapliwemi uderzali wiosły. A kiedy ku Malei wody nas poniosły, Wiatr wschodni nas wyrzucił na Etny opoki — O! tu, gdzie ludożerczy, straszny, jednooki Cyklopów ród ma swoje ponure jaskinie. Z tych dzieci boga morza oto jeden ninie Przychwycił nas i w sługi zamienił w swym domu.

Polyfem zwie się pan nasz! O godzino-sromu! Nie z Bacha dziś rozkoszy nasz się żywot składa: Na paszę wyganiamy Cyklopowe stada! Tam oto na tych zboczach moje syny młode Jagnięta wypasają, a ja muszę wodę Nalewać do koryta: na prostego chłopa Przemienion, muszę izbę zamiatać CyklopaI jego przeohydne gotować mu jadło. W tej oto właśnie chwili z służby mej wypadło, Że trzeba mi się imać żelaznej motyki I wymieść wszystkie kąty, aby pan mój dziki, Pan Cyklop, mógł z owcami wejść do czystej groty. Już, widzę, moje dzieci wrócą wnet z roboty — Spędzają owce z stoków... A cóż to? tańczycie, Jak ongi, gdy w uciechach upływało życie Bachijskich? Gdy na czele rozbawionej zgraji Przy dźwięku lir biegliście do domu Altaji?

CHÓR.

O zacnych ojców płodzie ty, O płodzie zacnych matek, Poco się błąkasz gdzieś śród skał, Swój opuściwszy statek?Ani tam świeży dmuchnie wiew, Ni płynie strumień wody, Ani cię słodki dojdzie bek Twej latorośli młodej.

Rogaty koźle, idź-że precz, Z tej rośnej idź uboczy! Do Cyklopowej strągi wróć! Coś taki dziś ochoczy?

Wróć, bo kamieniem palnę w łeb, Aż ci się zaćmią oczy!

A ty wymiona pełne spuść, Daj swojej trzodzie mleka, Co, pobekując, w strądze tam! Na swą maciorkę czeka. Porzuć soczystych zieleń traw, Bo skoro cię ukarzę, I do swych śpiochów-koźląt spiesz W etnijskiej tam! pieczarze.

Rogaty koźle, idź-że precz, Z tej rośnej idź uboczy, Do Cyklopowej strągi wróć! Coś taki dziś ochoczy? Wróć, bo kamieniem palnę w łeb, Aż ci się zaćmią oczy!

Gdzieś, Bromjosie? gdzież jest tan Bachantek z tyrsem w dłoni? Już tympanonu nie brzmi głos I ruczaj nam nie dzwoni!

Wina nie cieknie świeży zdrój! Nysejskie gdzież boginie? Już w Afrodyty naszej cześć Jachijski hymn nie płynie —

W cześć Afrodyty, którą wraz Goniłem z bachantkami! O jasnowłosy Bromju nasz! Zła dola władnie nami:

Zdala od twoich słodkich dróg Błąka się moja stopa; Odzian w kozłową wstrętną sierść, Jam sługą dziś Cyklopa!

SYLEN.

No, bądźcie mi już cicho! Niech parobcy zgonią Te owce, by spoczęły pod skalistą schronią.

CHÓR.

I owszem, ale czemu tak spieszyć należy?

SYLEN.

Greckiego łódź okrętu widzę u wybrzeży I jacyś z naczelnikiem idą k’nam żeglarze. Zapewne on żywności szukać im tu każe: Naczynia