Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
To pierwsza część w serii o losach detektywa Asbjørna Kraga. Porucznik policji Helmersen, wypoczywający w znanym i luksusowym kąpielisku w Danii, wdaje się w romans z piękną Sonią, żoną adwokata Gade. Szybko okazuje się, że niezwykłą kobietę prześladuje tajemniczy człowiek z niebieskim szalikiem. Kiedy niektóre sekrety wychodzą na jaw, a małżonkowie Gade stają w obliczu śmiertelnego zagrożenia, Helmersen poprzysięga za wszelką cenę ich uratować. Jednak gdy w tajemniczych okolicznościach znika Sonia, bezradny porucznik zwraca się z prośbą o pomoc do swego przyjaciela – detektywa Asbjørna Kraga. Czy wspólnie zdołają rozwiązać zagadkę niebezpiecznego człowieka z niebieskim szalikiem? Polecamy również kolejne tomy o przygodach detektywa w "Pokój zmarłego", "Czarna Gwiazda" oraz Tajemnica torpedy.
Sven Elvestad, popularny norweski pisarz i dziennikarz, wykreował kryminałów zamkniętego kręgu, w stylu Agathy Christie. W 1951 wszystkie jego utwory zostały wycofane z polskich bibliotek oraz objęte cenzurą.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 216
Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Sven Elvestad
Człowiek z niebieskim szalem
Klasyka skandynawskiego kryminału
Podwójna buchalteria Asbjerna Kraga
P. C. Helmersen, przystojny oficer policji z Chrystianii, powrócił właśnie z letniska, z jednego najbardziej znanych i najelegantszych miejsc kąpielowych Danii.
Nie godzi się wymieniać nazwy tej miejscowości, bo łatwo można by przez to wydać osoby, które kryją się pod zmyślonymi nazwiskami niniejszej historii.
Wrócił pełen zdumienia nad niezwykłymi przypadkami, jakie się w życiu zdarzają, nad podstępem ludzkim, a zwłaszcza nad pewnym szczególnym zdarzeniem, które ocaliło cześć jednej damy i życie dwóch istot ludzkich.
Powróciwszy do swego nudnego i brzydkiego biura policyjnego, pozostawał pod silnym wrażeniem tego osobliwego przeżycia. Zaraz pierwszego wieczora, spotkawszy się w mieście, w restauracji pod „Królową”, ze swym przyjacielem, detektywem Asbjernem Kragiem, opowiedział mu całą historię. Krag zainteresował się nią tak żywo, że zapragnął jej tajemnicę wyświetlić.
Wypytywał towarzysza jak najdokładniej o wszystkie szczegóły i najdrobniejsze nawet okoliczności, aż stworzył sobie całkowity obraz.
Potem zaczął historię porządkować. Słowo to miało u Kraga specjalne znaczenie. Porządkowanie polegało na dzieleniu pewnego szeregu zdarzeń na różne fazy i układaniu poszczególnych okoliczności w osobne grupy. W ten sposób dochodził on do czysto naukowego traktowania każdego zdarzenia – wrzucał je niejako do retorty, kładł pod lupę. Postępowanie to czyniło wprawdzie oschłym każde zdarzenie, nawet najbardziej interesujące, miało jednak tę zaletę, że pozwalało wniknąć w jądro rzeczy. Ukazywało niejako rusztowanie, nagi szkielet.
Asbjern zanotował sobie różne szczegóły, a notatki opatrzył napisem:
„Niezwykła przygoda porucznika policji P. C. Helmersena”.
Napis ten mógł stanowić tytuł zajmującej noweli. Tymczasem to, co spisał Krag, było zupełnie suche i wyglądało, jak rachunek w podwójnej buchalterii.
Zaczynało się od opisu wielkiego duńskiego miejsca kąpielowego, jednego z najbardziej znanych. Potem następowała lista osób. Nazwisko porucznika policji zajmowało, trzecie miejsce.
Tę listę osób powtarzam:
Aage Gade, adwokat, 40 lat, pracowity, poważany, zamożny, angażowany politycznie. Prowadzi wielkie sprawy, bywa często angażowany na wielkich zgromadzeniach generalnych, ambitny, kawaler orderu Denebroga, kocha swą żonę.
Sonia, jego żona, Rosjanka z pochodzenia, mówi po duńsku z obcym akcentem, bardzo piękna, cnotliwa, kocha swego męża.
W tym miejscu Asbjern Krag dodał w nawiasie: „skłonna do bezczynności i nudów”.
P. C. Helmersen, norweski oficer policji, zdolny, obowiązkowy, lubi się przy sposobności zabawić. Chełpi się powodzeniem u kobiet. Bardzo przystojny. Wie o tym i od czasu do czasu daje to do poznania. W kraju mniej trzeźwym i poważnym niż Norwegia zrobiłby karierę.
Dalej następowała pozycja:
Człowiek z niebieskim szalikiem na szyi.
O tym człowieku Asbjern nie napisał nic więcej, ani słowa. Umieścił przy nim wielki znak zapytania i uwagę: „Dotychczas nikt nie słyszał jego głosu”.
Notatek Asbjerna Kraga o samym zdarzeniu powtarzać nie będę, lecz opowiem je po swojemu.
Nadmienię jeszcze tylko, że charakterystyka Helmersena, jak ją Krag naszkicował, była bardzo trafna. Był on człowiekiem niezbyt sympatycznym, ale podobał się kobietom i miał u nich powodzenie. Lato było jego sezonem. Fruwał z letniska do letniska, a gdy wracał do domu, można było po jego tajemniczym uśmiechu i różowych liścikach poznać, że sezon był pomyślny.
Tym razem jednak złożyło się jakoś inaczej: Helmersen wrócił poważny i zamyślony.
Sprawiła to ta przeklęta historia. Można poniekąd przyjąć, że sprawa rozpoczęła się w maju. Gdyby bowiem Helmersen 24 maja po południu nie odbył konferencji z adwokatem Aage Gade w hotelu Grand w Chrystianii, nie byłoby tej całej historii.
Konferencja ta jednak nie miała nic wspólnego z zajściem. Aage Gade bawił wówczas w Chrystianii z powodu głośnej w Danii afery bankowej. Pragnął przy pomocy policji wyświetlić niektóre okoliczności, które były w związku z pewnymi bankami w Norwegii. Ujęty uprzejmością i usłużnością porucznika policji, zaprosił go adwokat duński, by go przy sposobności odwiedził.
Człowiek z niebieskim szalikiem
Porucznik Helmersen zapomniał już o tym zaproszeniu. Przyjął je jako wyraz zwyczajnej grzeczności, a gdy po kilku miesiącach przybył do Kopenhagi, nie pamiętał o życzliwym adwokacie.
Przez kilka dni snuł się Helmersen po Kopenhadze zwyczajem podróżujących Norwegów. Po szarych nudach kawiarnianych, niecnych i brutalnych „lokalach rozrywek”, na które skazani są kawalerowie w Chrystianii, wita się radośnie duże, ludźmi zapełnione lokale w Kopenhadze, ożywione śmiechem i wesołą wrzawą. Toteż porucznik norweski beztrosko dawał się unosić fali. Spędziwszy ostatni wieczór w hotelu Astoria na szerokiej zabawie, poczuł się następnego ranka tak zmęczony, iż zatęsknił za spokojem sielskim.
Naturalnie odezwało się w nim jego dawne zamiłowanie do miejsc kąpielowych. Bez namysłu wsiadł do pociągu i pojechał do…
Przybywszy na miejsce, zamieszkał we wspaniałym hotelu Trinacria. Przebrał się, zjadł śniadanie w eleganckiej sali jadalnej i od razu skorzystał ze sposobności, by przyjrzeć się bacznie obecnym tam damom. Wydały mu się bardzo piękne. Podkręcił wąsa i wnet odzyskał dobry humor. Zapalił wonne cygaro i korzystając z ciepłego letniego popołudnia, wyszedł na promenadę. Szedł szeroką, ludną drogą wzdłuż brzegu morskiego, zwaną w narzeczu ludowym Kurdystan. Samo brzmienie słowa zdradza jego pochodzenie. Miejsce służyło kuracji, ale jeszcze więcej zalecankom i flirtowi, które uprawiano o każdej porze dnia. Snuły się tu jasne powiewne sukienki i białe flanelowe spodnie. Rozmowy i plotki nie miały końca. A skoro w tłumie pojawiała się jakaś nieznajoma postać, nowy mężczyzna, nowa możliwość, zapalały się wesołe iskierki w niejednej parze ocząt.
Helmersen szedł tam i z powrotem. Z przyjemnością stwierdzał, że jest wcale przystojny, wcale zgrabny. Taki sąd o sobie czytał w blasku różnych dziewczęcych oczu.
Nazajutrz po kąpieli bohater nasz snuł się po okolicy. Chciał poznać miejscowość. Zainteresowała go drobna osada rybacka, której zawdzięczała swą nazwę. Podobały mu się jej niskie domki, pokryte słomianymi strzechami, które leżały rozproszone w idyllicznej ciszy. Wieś miała kilka szynków i małych restauracji. Wstępował do tej i owej, by ugasić pragnienie.
Niektóre domy-gospody były widocznie urządzone specjalnie dla gości kąpielowych. Niektóre zaś miały inny charakter. Tam przychodzili tubylcy i okoliczni mieszkańcy, robotnicy, rybacy, pasterze i handlarze koni. Na końcu wioski znajdowała się typowa gospoda w tym rodzaju. Nazywała się „Kawiarnia babilońska”.
Kawiarnia ta miała później odegrać pewną rolę w czasie pobytu Helmersena w tej miejscowości; przypomniał ją sobie wśród szczególnych okoliczności.
Podczas powrotu nadłożył drogi, idąc dokoła, polami. Wiedział, że z powodu tej zbyt długiej przechadzki spóźni się na śniadanie.
Ale nie zważał na to. Czuł się rześko i wesoło. Cieszyła go nawet ta samotność.
Ludzi spotykał tu niewielu.
U ujścia jakiejś bocznej drogi ujrzał ciemny, wonny las. Natychmiast zwrócił się w tę stronę i po kilku minutach znalazł się sam jeden w lesie. Chłodno było tam i zacisznie. Widocznie mało kto do lasu zachodził, gdy ścieżki porośnięte były bujną trawą, a tak samo dawne, zaschłe ślady powozów. W miarę jak zagłębiał się w lesie, oddalając się coraz bardziej od wioski, cisza, stawała się coraz większa. Nagle usłyszał czyjeś kroki zgrzytające na ścieżce.
Wnet wyłoniły się dwie postaci. Spodziewał się ujrzeć jakiegoś leśniczego, kogoś z dworu lub ze wsi. Był przeto bardzo zdziwiony wyglądem osób, które się ku niemu zbliżały.
Byli to dwaj młodzi mężczyźni, nieźle ubrani. Mieli jednak w sobie coś fałszywego, coś niby skradającego się, co zwyczajnie pozwala domyślać się nieczystych interesów. Obaj przedstawiali typ wielkomiejskich indywiduów tego sortu, który jako urzędnik policyjny znał na wylot z ławy oskarżonych: chytre oblicza, latający wzrok, uprzejmy a przebiegły, uporczywy i zuchwały. Jeden z nich miał nawet zakrój na apasza i zamiast kołnierza i krawatki nosił na szyi niebieski szalik jedwabny.
Porucznik obserwował ich bystro w chwili, gdy ich mijał. Oni spoglądali nań również, ale ukradkiem spod przymrużonych powiek, nie chcąc dać poznać, że się nim interesują.
Po raz pierwszy wówczas spotkał się porucznik z człowiekiem z niebieskim szalikiem. Miał z nim później niejedno jeszcze spotkanie wśród okoliczności niezwykłych.
Uszedłszy parę kroków, odwrócił się Helmersen i spojrzał za nimi. Młodzi ludzie odwrócili się równocześnie – po czym zrobili zakłopotany gest i poszli dalej.
Porucznik jednak powziął od razu jakieś niezwykłe podejrzenie. Wydawało mu się to szczególne, iż takie dwa typy spotkał w pobliżu wielkiego światowego uzdrowiska. Czy nie knują oni jakichś zbrodniczych planów?
Ponieważ na śniadanie i tak już miał się spóźnić i nie miał właściwie nic do stracenia, postanowił ich ścigać. Może się komuś w ten sposób przysłuży. Był wprawdzie w cywilnym ubraniu, miał jednak przy sobie legitymację policyjną, którą mógłby w razie potrzeby usprawiedliwić swoje wmieszanie się w sprawę.
Szedł zatem za apaszami. Widział, jak znikli na skręcie drogi i ścigał ich wzrokiem, sam niewidziany. Przez cały czas słyszał kroki ich rozbrzmiewające w bezgłośnym, nieruchomym lesie.
Nagle nadstawił ucha zaciekawiony: usłyszał bowiem jeszcze inne kroki. Kroki, które zbliżały się z daleka, mieszając się z krokami apaszów.
Po chwili wszystko ucichło.
Porucznik stał jeszcze chwilę i nasłuchiwał, potem podążył raźno naprzód. Stanąwszy u skrętu drogi, miał przed sobą otwartą połać lasu i ujrzał, że na arenie wystąpiły nagle trzy osoby.
Tą trzecią była elegancka, bardzo przystojna dama, wysokiego wzrostu.
Spotkała się ona z apaszami na drodze leśnej i – o ile mógł zmiarkować – została przez nich zatrzymana.
Próbowała ich ominąć, ale oni wówczas zbliżyli się do niej w groźnej postawie.
Właściwie apasze szli ku niej niby żebrząc: trzymali czapki w rękach i stali przed nią pochyleni. Równocześnie znać było po ich postawie, że gotowi są użyć siły, jeśli prośba ich nie będzie wysłuchana.
Dama rozejrzała się dokoła, szukając pomocy i spostrzegła oficera policji.
Blizna na uchu
Po gestykulacji młodej pani poznał porucznik, że czuła się zagrożona i wzywała jego pomocy. Obaj młodzi ludzie nie widzieli go, tak byli zajęci swą uprzejmą żebraniną.
Bohater nasz zbliżał się raźnym krokiem.
Nie zbywało mu nigdy na odwadze, zwłaszcza, gdy mógł pośpieszyć z pomocą pięknej pani.
Gdy zbliżył się do grupy, pani ta podeszła ku niemu, a gdy tamci coraz bardziej zbliżali się do niej, oparła się o niego i pochwyciła go za ramię.
Helmersen zauważył, że drżała. Zdawało mu się, że przeraziła się zbytnio. Oczy jej były szeroko rozwarte z przestrachu i w niewypowiedzianej trwodze spoglądały zwłaszcza na człowieka z niebieskim szalikiem na szyi. Przyszło mu nagle na myśl, że coś innego musi być przyczyną tego niezwykłego przerażenia, a nie samo tylko przypadkowe spotkanie, podejrzanych osób.
Wprawdzie żebrali oni w jakiś sposób groźny, ale zawsze tylko żebrali.
Ujrzawszy porucznika, apasze odstąpili parę kroków. Oczy ich wyrażały obecnie zuchwałość i odwagę. Rozejrzeli się, czy w pobliżu nie ma jeszcze kogoś. W lesie było cicho. Do mieszkań ludzkich było daleko, ich było dwóch, a naprzeciw tylko jeden mężczyzna i kobieta, na wpół omdlała z przestrachu.
Znów przybrali minę proszącą i poczęli spoglądać zezem. Zbliżali się wśród głębokich ukłonów, z kapeluszem w ręce.
Jeden z nich (nie ten z chustką na szyi) odezwał się:
– Myśmy podróżujący rzemieślnicy. Proszę nam coś darować na podróż. Nic jeszcze dziś nie jedliśmy i trzy noce spaliśmy pod gołym niebem.
Porucznik, byłby im z pewnością dał parę monet, gdyby miał przy sobie drobne.
Wiedział jednak, że przypadkowo drobnych pieniędzy przy sobie nie miał, a nie chciał wyjmować portfela, w którym była cała jego gotówka. Był wprawdzie odważny – ale parę lat spędzonych w służbie policyjnej nauczyły go ostrożności.
Wyprostował się przeto, przybrał surowy wyraz twarzy i zawołał:
– Proszę się zabierać!…
Wówczas obaj apasze wyprostowali się, a stojący bliżej uśmiechnął się, ukazując białe jak kreda zęby w młodym zuchwałym obliczu.
– Tylko zwolna, tylko zwolna – rzekł – jesteśmy spokojni ludzie. Nie dajemy się obrażać.
Obaj apasze postąpili ostrożnie naprzód.
Młoda dama, drżąc, silniej oparła się o swego obrońcę, który mocno przygarnął ją ku sobie.
Drugą ręką, która była wolna, sięgnął Helmersen do kieszeni.
Stojący na przodzie apasz również wsunął rękę do kieszeni. Przy tym uśmiechnął się znowu niesamowitym uśmiechem, który samotnego przechodnia mógłby przejąć aż do szpiku kości.
Porucznik zrozumiał, że sprawa staje się poważna.
Równocześnie zauważył, że dama była bliska omdlenia.
Sytuacja stała się istotnie groźna.
Wówczas uczynił coś, co mu już raz w podobnym położeniu pomogło.
Nie wyjął broni, bo nie miał jej przy sobie.
Natomiast nosił przy sobie zawsze swą odznakę policyjną
Te odznaki są prawie we wszystkich krajach jednakie. A słowo „policja”, rozumieją opryszki całego świata.
Wyjął zatem błyszczącą odznakę policyjną z kieszeni i okazał ją.
Skutek był natychmiastowy.
Spojrzeli po sobie szybko, po czym stojący na przodzie ukłonił się jeszcze niżej niż przedtem i rzekł:
– Mój panie, myśmy spokojni rzemieślnicy i nie zrobiliśmy nic złego.
– Zabierajcie mi się! – zawołał oficer policji.
– Idziemy – odparł apasz – idziemy lotem, mój panie, ale nie mamy co jeść.
– Zabierajcie się!
Apasz znów wyszczerzył zęby w szczególny sposób, potem odwrócili się obaj i poszli.
Gdy uszli kawałek drogi, przyśpieszyli kroku i znikli na skręcie. Porucznik słyszał później ich kroki, jeszcze bardziej przyśpieszone. Uciekali.
Wówczas porucznik zwrócił się do młodej pani.
Wciąż była w stanie bliskim omdlenia i głową opierała się o jego ramię.
Ogarnęło go niezwykłe uczucie: duma i radość zarazem.
Pierwsza jego myśl była:
„Nie ma jeszcze dwudziestu czterech godzin, odkąd przybyłem do tej miejscowości, a już mam przygodę. W dodatku interesującą i pikantną”.
Druga jego myśl była:
„Co to za dama i jak mam teraz z nią postąpić?”.
– Łaskawa pani – odezwał się – proszę się uspokoić. Niebezpieczeństwo minęło.
Dama odetchnęła głęboko i rozwarła na wpół przymknięte oczy.
Potem rozejrzała się wylękniona, jakby w obawie, że straszni apasze są jeszcze w pobliżu.
Gdy ujrzała, że są sami, doznała widocznej ulgi.
Po chwili zauważyła, że stoi oparta o ramię obcego mężczyzny.
Cofnęła się.
– Boże! – zawołała. – Ja pana przecież wcale nie znam.
W okrzyku tym było coś naiwnego i tak wzruszającego, że bohater nasz uczuł, jak mu serce staje.
– Nie bój się, pani – rzekł. – Nic się pani nie stanie. Przepędziłem ich.
Dama zaczęła mu się uważnie przysłuchiwać.
– Pan jest cudzoziemcem – rzekła. – Czy pan jest Szwedem?
– Jestem z Norwegii – odparł porucznik. Skłonił się i wymienił swe nazwisko.
– Ja jestem Sonia Gade – odpowiedziała.
A więc zamężna – pomyślał.
Podała mu ramię.
– Czy mogę pana prosić, by mnie odprowadził do domu? Nie mam odwagi sama iść przez las.
Szli więc razem przez cichy, piękny las. Porucznik konstatował z zadowoleniem, że towarzyszka jego zwolna odzyskuje równowagę.
Od czasu do czasu zdradzała tylko uwagą lub nagłym drgnieniem, że wciąż jeszcze myśli ze strachem o drobnej przygodzie.
– On był straszny – szepnęła.
– Który? – zapytał. – Czy ten z białymi zębami?
– Nie, ten z niebieskim szalikiem na szyi.
– Dziwne, ten przecież przez cały czas stał w tyle. Wydawał mi się spokojniejszy niż drugi.
– Czy nie zwrócił pan uwagi na jego ucho? Lewo ucho?
– Tak, ale…
– Jest na nim blizna – rzekła, wzdrygając się.
Porucznik uśmiechnął się.
– Tak – odparł – przypominam sobie, miał małą bliznę na lewym uchu. Ale w tym nie ma przecież nic strasznego.
Spojrzała nań ze zdziwieniem. Drżała.
– No tak – rzekła – ma pan słuszność.
Oficer policji znów odniósł stanowcze wrażenie, że jej nadmierne przerażenie ma jakąś osobliwą przyczynę. Wyszli z lasu.
Straszna wiadomość
Dalsza część dostępna w wersji pełnej
Sven Elvestad (ur. 6 września 1884, zm. 18 grudnia 1934) – norweski pisarz i dziennikarz, najbardziej znany z powieści kryminalnych opublikowanych pod pseudonimami Stein Riverton, Kristian F. Biller lub (rzadko) pod własnym nazwiskiem.
Kristoffer Elvestad Svendsen urodził się w miejscowości Fredrikshald (obecnie Haldan) w pobliżu granicy ze Szwecją. Początkowo pracował jako goniec w rodzinnym miasteczku. Niedługo jednak, po przywłaszczeniu sobie pieniędzy pracodawcy, uciekł do Oslo, gdzie rozpoczął karierę dziennikarską.
Wykreował dwie postacie detektywów: emerytowanego policjanta Asbjørna Kraga oraz śledczego Knuta Gibba. Wczesne powieści Elvestada, opublikowane pod pseudonimami, posiadają misterną konstrukcję fabuły i narracji, dzisiejszym czytelnikom kojarzącą się głównie z dziełami Agaty Christie. Późniejsze książki autora bliższe są konwencji thrillera psychologicznego z elementami m.in. teorii Zygmunta Freuda.
Był zafascynowany ruchami faszystowskimi rodzącymi się w Niemczech i Włoszech lat 20. XX w. Podziwiał Benito Mussoliniego, jednak Adolfa Hitlera, z którym jako pierwszy zagraniczny dziennikarz przeprowadził wywiad, nazwał niebezpiecznym człowiekiem. Elvestad zmarł na zawał serca w hotelu w Skien, krótko przed planowaną przez siebie pielgrzymką do Ziemi Świętej.
Spośród około 110 powieści kryminalnych w okresie międzywojennym przetłumaczono na język polski kilkanaście tytułów, obecnie dość trudno dostępnych.
W 1951 wszystkie utwory Elvestada zostały wycofane z polskich bibliotek oraz objęte cenzurą.
Jego pseudonimem nazwano najważniejszą norweską nagrodę dla autorów kryminałów – Nagrodę Rivertona (norw. Rivertonprisen).
(częściowo za: pl.wikipedia.org)
KLASYKI POLSKIE KRYMINAŁY
Kryminały przedwojennej Warszawy
Tom 1.
Marek Romański
, Mord na Placu Trzech Krzyży.
Tom 2.
Stanisław Antoni Wotowski
, Demon wyścigów. Powieść sensacyjna zza kulis życia Warszawy.
Tom 3.
Stanisław Antoni Wotowski
, Tajemniczy wróg przy Alejach Ujazdowskich.
Tom 4.
Stanisław Antoni Wotowski
, Upiorny dom w Pobereżu.
Tom 5.
Marek Romański
, W walce z Arsène Lupin.
Tom 6.
Marek Romański
, Mister X.
Tom 7.
Marek Romański
, Pająk.
Tom 8. pierwsza część.
Marek Romański
, Złote sidła.
Tom 8. druga część.
Marek Romański
, Defraudacja, druga część.
Tom 9. pierwsza i druga część.
Walery Przyborowski
, Widmo przy ulicy Kanonia.
Tom 10.
Antoni Hram
, Upiór warszawskich podziemi
Tom 11.
Kazimierz Laskowski
, Agent policyjny w Warszawie.
Tom 12.
Walery Przyborowski
, Tajemnica czerwonej skrzyni.
Tom 13.
Marek Romański
, Warszawski prokurator Garda.
Szpiedzy i agenci
Tom 1. Marek Romański, Miss o szkarłatnym spojrzeniu.
Tom 2. Marek Romański, Szpieg z Falklandów.
Tom 3. Marek Romański, Tajemnica kanału La Manche.
Tom 4. Marek Romański, Znak zapytania.
Tom 5, pierwsza część. Marek Romański, Serca szpiegów.
Tom 5, druga część. Marek Romański, Salwa o świcie.
Detektyw Piotr Vulpius
Tom 1. Marek Romański, Tajemnica małżeństwa Forster.
Tom 2. Marek Romański, Zycie i śmierć Branda.
Inspektor Bernard Żbik
Adam Nasielski
Tom 1, Alibi
Tom 2. Opera śmierci
Tom 3. Człowiek z Kimberley
Tom 4. Dom tajemnic w Wilanowie
Tom 5. Grobowiec Ozyrysa
Tom 6. Skok w otchłań
Tom 7. Puama E
Tom 8. As Pik
Tom 9. Koralowy sztylet i inne opowiadania
Najciekawsze kryminały PRL
Tom 1.
Tadeusz Starostecki
, Plan Wilka
Tom 2.
Zuzanna Śliwa
, Bardzo niecierpliwy morderca
Tom 3.
Janusz Faber
, Ślady prowadzą w noc
Tom 4.
Kazimierz Kłoś
, Listy przyniosły śmierć
Tom 5.
Janusz Roy
, Czarny koń zabija nocą
Tom 6.
Zuzanna Śliwa
, Teodozja i cień zabójcy
Tom 7.
Jerzy Żukowski
, Martwy punkt
Tom 8.
Jerzy Marian Mech
, Szyfr zbrodni
Tom 9.
G.R Tarnawa
, Zakręt samobójców
Tom 10.
I. Cuculescu (pseud.)/Iwona Szynik
, Trucizna działa
Klasyka angielskiego kryminału
Edgar Wallace
Tom 1. Tajemnica szpilki
Tom 2. Czerwony Krąg
Tom 3. Bractwo Wielkiej Żaby
Tom 4. Szajka Zgrozy
Tom 5. Kwadratowy szmaragd
Tom 6. Numer Szósty
Tom 7. Spłacony dług
Tom 8. Łowca głów
Detektyw Asbjørn Krag
Sven Elvestad
Tom 1. Człowiek z niebieskim szalem
Tom 2. Czarna Gwiazda
Tom 3. Tajemnica torpedy
Tom 4. Pokój zmarłego
NOWE POLSKIE KRYMINAŁY
Kryminały Warszawskie
Wojciech Kulawski
Tom 1. Lista sześciu.
Tom 2. Między udręką miłości a rozkoszą nienawiści.
Tom 3. Zamknięci
Tom 4. Poza granicą szaleństwa
Komisarz Ireneusz Waróg
Stefan Górawski
Tom 1. Sekret włoskiego orzecha
Tom 2. W cieniu włoskiego orzecha
Kapitan Jan Jedyna
Igor Frender
Tom 1. Człowiek Jatka - Mroczna twarz dwulicowa
Tom 2. Mordercza proteza
Tim Mayer
Wojciech Kulawski
Tom 1. Syryjska legenda
Tom 2. Meksykańska hekatomba
www.lindco.se
e-mail: [email protected]
lindcopl (facebook & instagram)
Tytuł oryginału:
Sven Elvestad
Człowiek z niebieskim szalem
Seria: Detektyw Asbjørn Krag, Tom 1
Wszystkie prawa zastrzeżone.
Książka ani jej część nie może być przedrukowywana ani w żaden inny sposób reprodukowana lub odczytywana w środkach masowego przekazu bez pisemnej zgody Lind&Co.
Wydanie II, 2017
Tłumaczenie: Maria Salzowa
Wspołpraca: Wydawnictwo CM, Warszawa
Projekt okładki: Studio Karandasz
Zdjęcia na okładce: alexkoral, inarik / Adobe Stock
Copyright © dla tej edycji: Wydawnictwo Lind & Co, Stockholm, 2021
ISBN 978-91-8019-180-7
Na zlecenie Woblink
woblink.com
plik przygotowała Katarzyna Rek