Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Wzruszające, barwne i niepozbawione humoru wspomnienia dzieci z Powstania Warszawskiego. Przeżyli Powstanie Warszawskie, choć nieraz byli w poważnych opałach. Halinka ratowała psy i koty. „Kazimierz” przekazywał meldunki i roznosił powstańczą prasę. „Hipek” pełnił służbę w warszawskich kanałach. Mirek uciekł z domu, by walczyć na pierwszej linii. Żydowscy bracia Zalman i Perec przyłączyli się do powstańców po upadku getta i tułaczce po ulicach Warszawy. Dziewięcioletni Jureczek był najmłodszym zaprzysiężonym żołnierzem AK i służył na Mokotowie. Basia ukrywała się w nieludzkich warunkach w warszawskich piwnicach. A łączniczka Jaga, już niemal dorosła, podnosiła wszystkich na duchu w najtrudniejszych chwilach.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 78
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Copyright © Monika Kowaleczko-Szumowska
Copyright © Wydawnictwo BIS 2015
Okładka, ilustracje i projekt graficzny: Elżbieta Chojna
ISBN 978-83-7551-692-0
Wydawnictwo BIS
ul. Lędzka 44a | 01-446 Warszawa
tel. (22) 877 27 05, (22) 877 40 33
faks (22) 837 10 84
e-mail: [email protected]
www.wydawnictwobis.com.pl
To wydarzyło się naprawdę. Wszyscy bohaterowie Fajnej ferajny przeżyli Powstanie Warszawskie jako dzieci. Opowiadania zostały napisane na podstawie ich relacji zachowanych w Archiwum Historii Mówionej Muzeum Powstania Warszawskiego, rozmów, listów, które mi podarowali, i innych materiałów.
Bardzo dziękuję moim bohaterom i przyjaciołom: „Kalinie”, Jadze, Jureczkowi, „Hipkowi”, „Kazimierzowi”, Basi, Halusi i Melce za czas i serce, które mi poświęcili.
Dziękuję pani Lidii Domańskiej z Wydawnictwa BIS za pomysł i wytrwałość w jego realizacji.
Wszystko zaczęło się od Mirka Jajko. Kilka lat temu przeczytałam o nim we wspomnieniach „Kaliny” i postanowiłam dowiedzieć się czegoś więcej o tym warszawskim cwaniaku. „Kalinę” odnalazłam we Wrocławiu. Mirka pamiętała doskonale. Powiedziała mi, że po Powstaniu Warszawskim wyjechał do USA. Samego Mirka nie udało mi się jednak odnaleźć, więc jego powojenne losy pozostają tajemnicą. Może ktoś z Was je odkryje?
Jestem Mirek. Kiedy wybuchła druga wojna światowa, miałem pięć lat. Pamiętam gwizd spadających bomb. Warszawa broniła się dzielnie, ale w końcu upadła i Niemcy zafundowali nam okupację. Zaczęli się panoszyć po naszej stolicy. Mieszkałem z mamą, tatą i siostrą w Śródmieściu i nie mogłem ścierpieć tego, co wyprawiali Niemcy: ciągłe łapanki na ulicach i wywózki do obozów, z których nikt nie wracał. Poprzysięgliśmy im z chłopakami zemstę.
Moja siostra była w podziemnej organizacji, która próbowała na różne sposoby zaszkodzić Niemcom. Jej członkowie roznosili ulotki i broń, malowali kotwice na ścianach domów i rozwieszali plakaty, ale mnie rodzice nie pozwolili się do nich przyłączyć.
– Powalczysz, jak podrośniesz – obiecywali.
Łatwo powiedzieć. A jeśli wojna się skończy, zanim ja dorosnę, to co?
Był lipiec 1944, kończył się piąty rok niemieckiej okupacji, a ja miałem już dziesięć lat. Niemcy na wszystkich frontach dostawali łupnia. W powietrzu coś wisiało, bo niemieccy żołnierze patrolujący ulice Warszawy rozglądali się lękliwie na boki.
Dorośli szeptali między sobą, ale na mój widok ściszali głos. Wielka mi tajemnica. Jeśli myśleli, że nic nie kumam, to się mylili. Każdy szanujący się warszawiak wiedział, że szykuje się Powstanie przeciw Niemcom. Tym żyło całe miasto. Po ulicach przemykali chłopcy w długich płaszczach, spod których wystawała broń.
Strasznie się z chłopakami cieszyliśmy.
Powstanie wybuchło o piątej po południu pierwszego sierpnia 1944 roku. Zaraz potem zrobił się rejwach, bo nadleciały niemieckie samoloty i zrzuciły bomby. Całą rodziną skryliśmy się w piwnicy, gdzie zebrali się wszyscy sąsiedzi. Najgorsze było czekanie: spadnie na nas bomba czy nie. Jedna spadła niedaleko naszego domu. Ludzie zaczęli płakać i krzyczeć. Wtedy przyszło mi do głowy: a co by było, gdyby trafiła w nas? Moglibyśmy wszyscy zginąć. To mi dało do myślenia. Pomagałem wyrywać kostkę z jezdni, nosić cegły i budować barykady, ale to nie to samo co walka na pierwszej linii. Co ja powiem chłopakom, jak się spotkamy? Ze przesiedziałem Powstanie w piwnicy jak jakiś cykor?
Na naszym podwórku mówiło się, że Powstanie potrwa najwyżej kilka dni. Musiałem szybko coś wymyślić, żeby się do niego przyłączyć.
– Idę do Powstania – zapowiedziałem rodzicom.
– Nie ma mowy – usłyszałem w odpowiedzi.
Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.
Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.
Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.
Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.
Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.
Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.
Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.
Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.
Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.
Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.
Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.
Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.
Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.
Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.
Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.
Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.