Historia wielkiej miłości - Katarzyna Lemiesz - ebook + książka

Historia wielkiej miłości ebook

Lemiesz Katarzyna

3,8

Opis

Kiedy kochasz całym sercem… Kiedy jesteś gotowa zmienić wszystko, by żyć w szczęściu i w miłości. Kiedy twój świat nagle się wali, a ty uświadamiasz sobie, że twój ukochany zmarł i nigdy do ciebie nie powróci. Nagle tracisz wszystko, co kochałaś, i nie jesteś w stanie dalej żyć.

Czy zaufasz przeznaczeniu?

Tak było w przypadku Amandy. Straciła narzeczonego i dziecko. Tragedia, która ją spotkała, okazała się jednym wielkim kłamstwem.

Po studiach architektury krajobrazu Amanda zaczyna pracę w firmie Thomasa Maya jako projektantka ogrodów. Dzięki swoim zdolnościom i wyobraźni dostaje od szefa propozycję zaaranżowania terenu wokół domu ich nowego klienta, którym jest Steven Bontate – boss mafii w Los Angeles. Amanda nie jest przekonana do wejścia w ten układ, ale rozmowa telefoniczna z samym Bontatem przekonuje ją do przyjęcia zlecenia.

Co odkryje Amanda?

Jakie tajemnice ujrzą światło dzienne?

Kim tak naprawdę okaże się Steven?

Wejdź w świat niebezpieczeństwa, tajemnic, uczuć i bólu oraz przekonaj się, do czego zdolna jest miłość, by przetrwać.

 

Miłość ma wiele oblicz, jest ta szczera, która pokona każdą przeszkodę, ale również ta obsesyjna, której nie chcielibyśmy zaznać w swoim życiu. Główna bohaterka doświadczy obu. Pozna, co to prawdziwa miłość, lecz także zakosztuje bólu rozrywającego serce. Zapraszam was na przygodę pełną niebezpieczeństwa, poświęcenia oraz miłości, która jest wieczna. Polecam serdecznie.

Malwina Nowak, Świat książkowy Mali

 

Historia wielkiej miłości to książka, w której wielu znajdzie odpowiedź na pytanie: „czym są miłość i przeznaczenie?”. Główna bohaterka Amanda nie miała lekko i przeszła przez wielką tragedię. Podniosła się jednak i postanowiła żyć dalej. Co się stanie, kiedy na jej drodze staną jednocześnie przeszłość i teraźniejszość? Autorka stworzyła ciekawą fabułę z nutą niebezpieczeństwa i tajemnicy. Z ogromną przyjemnością polecam wam ten tytuł, ponieważ, uważam tę powieść za jedną z najlepszych w dorobku autorki. – Agnieszka Nieroda, Zaczytana_mama86

 

Podobno dla prawdziwej miłości jesteśmy w stanie zrobić wiele. Zarówno Amanda, jak i Emiliano poświęcili bardzo dużo. Kłamstwa, oszustwa, próba ochrony ukochanej, dodajmy do tego jeszcze mafię i już możemy być pewni, że w powieści dzieje się sporo, i to od pierwszej strony. Nie jest to żadna cukierkowa historia, raczej miłość, która wymaga poświęcenia. – Anna Radomska, Żyć nie umierać

 

Niesamowita historia, nieprzewidywalna fabuła i sekret, który zmienił wszystko. To książka, przez którą się płynie coraz bardziej z każdą przeczytaną stroną. Czy Amanda zaufa przeznaczeniu, które w jednej chwili zabiera wszystko, pozostawiając pustkę i potworny ból? Będziecie zaskoczeni obrotem spraw.

Polecam! – Magdalena Jachnik, autorka

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 509

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,8 (55 ocen)
29
8
4
8
6
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
myszkab

Całkiem niezła

Po pierwszej setce dałam sobie spokój, pomysł może dobry ale napisane bardzo słabo...
muckers

Z braku laku…

Sama fabuła ciekawa , ale brak talentu pisarskiego .
20
Zaczytana_mama_40_

Nie oderwiesz się od lektury

Opinia z Book Tour z książką "Historia wielkiej miłości"autorki @katarzyna_lemiesz_autorka Organizowanego przez @zycnieumieracania bardzo dziękuję za możliwość udziału i przeczytania tak emocującej książki . Kiedy kochasz całym sercem… Kiedy jesteś gotowa zmienić wszystko, by żyć w szczęściu i w miłości. Kiedy twój świat nagle się wali, a ty uświadamiasz sobie, że twój ukochany zmarł i nigdy do ciebie nie powróci. Nagle tracisz wszystko, co kochałaś, i nie jesteś w stanie dalej żyć. Amanda młoda dziewczyna traci ukochanego i dziecko . Gdy okazuje że to było kłamstwo a jej ukochany żyje . Jakie kłamstwa wyjdą na jaw i co odkryje Amanda ? Wejdź w świat niebezpieczeństwa, tajemnic, uczuć i bólu oraz przekonaj się, do czego zdolna jest miłość, by przetrwać. Książka mega mi się spodobała wciągneła do ostatniego rozdziału. Polecam książkę 😉 #historiawielkiejmiłości#katarzynalemiesz#wydawnictwowaspos#booktour#miłość#utrataukochanejosoby#kłamstwo#
10
Paulamuszynska

Z braku laku…

Tak naprawdę nie wiem co napisać. Z jednej strony szanuję każdego autora ale ..... No właśnie. Dla mnie książka napisana tragicznie. Sam pomysł bardzo dobry ale wykonanie pozostawia niesmak. Główni bohaterowie jak chorągiewki, rozmowy płytkie i błahe niczego nie wyjaśniają a tempo wydarzeń jak na karuzeli. Dodatkowo wszystko niespójne. Ledwo przebrnęłam. Dla mnie książka która w ogóle nie powinna być wydana.
10
kati2001

Z braku laku…

Ultra tendencyjnie i nudno. Wertowanie kartek.
10

Popularność




Tej autorki w Wydawnictwie WasPos

Umowa na miłość

Układ małżeński

Historia wielkiej miłości

Copyright © by Katarzyna Lemiesz, 2023Copyright © Wydawnictwo WasPos, 2023All rights reserved

Wszystkie prawa zastrzeżone, zabrania się kopiowania oraz udostępniania publicznie bez zgody Autora oraz Wydawnictwa pod groźbą odpowiedzialności karnej.

Redakcja: Kinga Szelest

Korekta: Aneta Krajewska

Projekt okładki: Magdalena Czmochowska

Zdjęcie na okładce: © Adobe Express

Wektor przy nagłówkach: © by Olga Prozorova/iStock

Skład i łamanie oraz wersja elektroniczna: Adam Buzek/[email protected]

Wydanie I – elektroniczne

ISBN 978-83-8290-381-2

Wydawnictwo WasPosWydawca: Agnieszka Przył[email protected]

Spis treści

PROLOG

Rozdział 1

Rozdział 2

Rozdział 3

Rozdział 4

Rozdział 5

Rozdział 6

Rozdział 7

Rozdział 8

Rozdział 9

Rozdział 10

Rozdział 11

Rozdział 12

Rozdział 13

Rozdział 14

Rozdział 15

Rozdział 16

Rozdział 17

Rozdział 18

Rozdział 19

Rozdział 20

Rozdział 21

Rozdział 22

Rozdział 23

Rozdział 24

Rozdział 25

Rozdział 26

Rozdział 27

Rozdział 28

Rozdział 29

Rozdział 30

Rozdział 31

Rozdział 32

Rozdział 33

Rozdział 34

Rozdział 35

Rozdział 36

Rozdział 37

Rozdział 38

Rozdział 39

Rozdział 40

Rozdział 41

Rozdział 42

Rozdział 43

Rozdział 44

Rozdział 45

Rozdział bonusowy

Epilog

Tam, gdzie jest wielka miłość, zawsze zdarzają się cuda.

Willa Cather

Mimo porażek życie musi się toczyć dalej. Każdy z nas przeżywa wzloty i upadki, wszystko zależy od tego, jak do tego podejdziemy.

Autor nieznany

PROLOG

Madryt, 2010

To piękne miejsce w środkowej części Hiszpanii, która leży nad rzeką Manzanares. Były tu zarówno zjawiskowe i przepiękne widoki, jak i zabytki. Przeprowadziłam się z rodzicami z Nowego Jorku, by zamieszkać w Madrycie. Tata dostał posadę zastępcy dyrektora w prestiżowej firmie. Zajmował się prowadzeniem negocjacji handlowych, pozyskiwał nowych klientów oraz utrzymywał stały kontakt z partnerami biznesowymi. Byłyśmy dumne z taty, że po kilku latach ciężkiej pracy i wykazywania się dostał upragniony awans. Firma zapewniła nam dom w dobrej dzielnicy i samochód, a dla mnie miejsce w szkole Colegio Villalkor. Na początku było mi trudno się przyzwyczaić do nowego miejsca i zaaklimatyzować się w szkole. Patrząc na szczęście rodziców, wiedziałam, że to będzie nasze miejsce, nasz raj na ziemi. I tak było. Poznałam fajnych ludzi, którzy przyjęli mnie do swojej paczki. Spotykaliśmy się po lekcjach oraz w weekendy. Zaczynałam czuć się tak, jakbym mieszkała tu od zawsze.

Byłam w ostatniej klasie. Do szkoły przyjęto nowego nauczyciela wychowania fizycznego. Nie miałam przyjemności trafić na jego zajęcia. Dziewczyny mówiły, że niezłe było z niego ciacho. W poniedziałki mieliśmy zawsze pierwsze wychowanie fizyczne, a ja zazwyczaj zasypiałam. Pędziłam przez korytarz, nie zważając na nikogo. Nie chciałam się spóźnić, więc biegłam do sali. Traf chciał, że wpadłam na kogoś, jak otwierałam drzwi, i uderzyłam głową o ścianę. Dotknęłam obolałego miejsca dłonią i poczułam, jak momentalnie rośnie mi guz.

Zaczęłam rozmasowywać czoło i ujrzałam na palcach ślady krwi.

– Dziewczyno, czy ty jesteś niepoważna? – Usłyszałam męski głos. – Nie wiesz, że nie biega się po korytarzu? Ile ty masz lat?

Poczułam, jak robi mi się słabo.

– Mogłem zrobić ci krzywdę.

– Nie moja wina, że nie jesteś dżentelmenem i nie przepuszczasz kobiet w drzwiach.

Uśmiechnął się delikatnie.

– Proszę mi wybaczyć, zapomniałem o dobrych manierach. – Podał mi dłoń.

Spojrzałam na niego i przepadłam w pięknym, oceanicznym błękicie jego oczu. Był przystojnym mężczyzną. Jego twarz zdobił kilkudniowy zarost, a ciemne włosy były potargane przez wiatr.

– Następnym razem nie zapominaj. – Zakręciło mi się w głowie.

– Dobrze się czujesz? – Przed oczami zobaczyłam mroczki i straciłam kontakt z rzeczywistością.

Ocknęłam się w pokoju szkolnej pielęgniarki, którą zatrudniono rok wcześniej ze względu na częste urazy uczniów. Uniosłam delikatnie głowę, ale szybko z powrotem ją położyłam. Czułam się jak w samolocie, który miał turbulencje. Prócz dudniących silników odczuwałam intensywne pulsowanie w miejscu, w którym rozcięłam skórę głowy. Dotknęłam bolącego miejsca i syknęłam z bólu. Miałam niezłego guza.

– Nie ruszaj się i trzymaj lód, by ci większy guz nie urósł. – Usłyszałam głos tego samego chłopaka, który był przyczyną urazu.

Powiodłam oczami w jego stronę i ujrzałam nieziemsko przystojnego mężczyznę, który był kilka lat starszy ode mnie. Nigdy nie byłam zakochana, ale przy nim poczułam motylki w brzuchu. Moje serce wyrywało się z piersi, zabrakło mi powietrza w płucach i zaczęłam kaszleć, co spowodowało większy ból głowy. Podszedł do mnie i pomógł mi usiąść, podając plastikowy kubeczek z wodą.

– Dziękuję.

Poczułam, jak jego ramię przytrzymywało mnie przed upadkiem. Dotyk tego mężczyzny sprawiał, że chciałam poczuć jego bliskość. Pragnęłam, by wziął mnie w ramiona i już nigdy z nich nie wypuszczał. Chciałam się poczuć jak niektóre bohaterki filmów romantycznych. Spojrzałam ponownie w jego kierunku i nie mogłam uwierzyć, że taki przystojniak się o mnie martwił. Z pewnością miał dziewczynę, a ja mogłam tylko fantazjować na jego temat.

Ech, co za pech.

– Co mi się tak przyglądasz? – zapytał.

Szybko uciekłam wzrokiem i wbiłam go w podłogę.

– Nieprawda. Nie przyglądałam się wcale – kłamałam jak najęta.

– Nieładnie zaprzeczać. – Uśmiechnął się tak, że zrobiło mi się gorąco. – I nie bądź jak Pinokio, bo ci nos urośnie. – Zaczął się śmiać.

– No wiesz!

Chciałam powiedzieć coś więcej, ale nie było mi dane, bo do środka weszła pielęgniarka, która rzuciła mężczyźnie zalotne spojrzenie.

– Jak się czujesz, Amando? – zapytała.

– Jak po spotkaniu z bykiem – odpowiedziałam, patrząc groźnie na człowieka, przez którego się tu znalazłam.

– Najważniejsze, że rana nie jest głęboka i nie trzeba jej zszywać.

Na samą myśl o igle wbijającej się w moją skórę zrobiło mi się niedobrze.

– Dobrze się czujesz?

Ucisk ramienia się wzmocnił. Nawet nie zauważyłam, że mężczyzna nadal mnie obejmował.

– Trochę zrobiło mi się słabo, ale już jest dobrze.

– Zadzwonię do twoich rodziców, by po ciebie przyjechali. – Kobieta podeszła do telefonu, który leżał na biurku.

– Ja ją odwiozę, będzie szybciej.

Chciałam zaprzeczyć, ale myśl o tym, że mogłam jeszcze przez jakiś czas przebywać z obcym przystojniakiem, sprawiało mi radość.

– Jeśli nie ma pan teraz lekcji, to nie widzę przeszkód, by pan odwiózł Amandę. – Posłała mu uśmiech.

I czego się tak szczerzysz? Weź lepiej chusteczkę i otrzyj nadmiar śliny na ustach.

– Akurat na dziś moje zajęcia się zakończyły, więc spokojnie mogę odwieźć pannę Amandę do domu. – Uśmiechnął się, ale ten uśmiech był przeznaczony tylko dla mnie.

Nie wyglądał na ucznia, bo musiałby kilka lat nie zdawać. Kim więc był tajemniczy mężczyzna, który mnie staranował? Może sam się zorientuje, że się zastanawiam, i powie mi, kim jest. Nagle mnie oświeciło, że mógł to być nasz nowy nauczyciel. Wygląd się zgadzał i faktycznie był nieziemsko przystojny. Wstał, zarzucił sobie mój plecak na ramię i wyciągnął dłoń w moją stronę.

– Jeśli będzie bolała cię głowa, to weź tabletkę przeciwbólową.

Kiwnęłam głową.

Byłam bardziej skupiona na dłoni, która właśnie trzymała moją, niż na zaleceniu pielęgniarki. Ciepłota tego mężczyzny rozgrzewała mnie niczym przewody elektryczne. Przystojniak pożegnał się z kobietą i kiedy opuściliśmy pokój, objął mnie w pasie, jakby bał się, że zaraz upadnę lub mu ucieknę. Ja oczywiście nie miałam nic przeciwko takiej bliskości. Czułam dziwne spojrzenia zarówno mijających nas uczniów, jak i nauczycieli. Gdy wyszliśmy na zewnątrz i poczułam lekki podmuch wiatru na twarzy, zrobiło mi się o wiele lepiej.

– Pewnie już się domyśliłaś, że jestem nowym nauczycielem – przerwał ciszę męskim barytonem.

– Ja przepraszam, że tak na pana naskoczyłam, ale nie wiedziałam, z kim mam przyjemność.

Było mi głupio, ale skąd mogłam wiedzieć, że odbiłam się od klatki piersiowej nauczyciela, i to na tyle mocno, że wpadłam na ścianę. Musiał być bardzo umięśniony, skoro nawet nie drgnął, gdy na niego wpadłam.

– Nie masz za co przepraszać. – Poprawił plecak. – Jestem Emiliano Harrison. – Wyciągnął dłoń.

– Amanda Davis.

Nasze dłonie ponownie się złączyły i tym razem oboje coś poczuliśmy.

To było jakby połączenie przez przeznaczenie, jakbyśmy się w tym momencie dowiedzieli, że jesteśmy sobie pisani. Nasze spojrzenia się spotkały i wyczułam, że Emiliano czuł to samo, co ja. Nie przypuszczałabym, że zakocham się w swoim nauczycielu.

– Piękna dziewczyna o zniewalającym imieniu i ślicznej buzi.

Poczułam, jak się czerwienię.

– Chodź, wstydziochu, odwiozę cię do domu.

I tak zaczęła się moja miłość do nauczyciela, która była zakazana dla nas obojga.

Ukończyłam szkołę z jednym z lepszych wyników. Byłam szczęśliwą dziewczyną byłego nauczyciela. Na początku próbowaliśmy się ukrywać, ale sekret wyszedł na jaw i było trochę plotek na nasz temat. My się tym nie przejmowaliśmy, tylko cieszyliśmy się z naszej miłości, która z miesiąca na miesiąc rozkwitała. Moi rodzice byli zafascynowani Emilianem i uważali go za członka naszej rodziny. Nie było dla mnie problemem, że Emiliano był ode mnie starszy o osiem lat. Kochałam go i chciałam z nim dzielić całe swoje życie.

Kiedy skończyłam dziewiętnaście lat, oświadczył mi się, czyniąc ze mnie największą szczęściarę na świecie. Któregoś dnia mój narzeczony zakomunikował mi, że musi wyjechać do rodziców. Chciał otworzyć swoją firmę i w tym miał pomóc mu jego tata. Pragnął, żebym z nim pojechała, ale ja się źle czułam i z pewnością nie zniosłabym zbyt dobrze lotu samolotem. Było mi smutno i nawet uroniłam kilka łez, kiedy żegnaliśmy się na lotnisku. Ledwo zniknął mi z oczu, a ja już za nim tęskniłam. Obiecał mi, że jak wyląduje, to do mnie zadzwoni. Wróciłam do domu z mamą i uciekłam szybko do łazienki. Zwymiotowałam chyba całą zawartość żołądka. Pobiegłam do pokoju i wyciągnęłam z szuflady swój kalendarzyk. Okres spóźniał mi się trzy tygodnie. Dodałam dwa do dwóch i stwierdziłam, że zaszłam w ciążę. Byłam bardzo młoda, ale cieszyłam się, że noszę pod sercem owoc naszej miłości. Dla pewności poszłam kupić trzy testy ciążowe i natychmiast je zrobiłam. Wszystkie pokazywały dwie kreski. Miałam nadzieję, że Emiliano się ucieszy i po jego powrocie będziemy razem radować się z naszego szczęścia.

Tak jak obiecał, zadzwonił do mnie zaraz po opuszczeniu samolotu. Nie wiedziałam, czy teraz powiedzieć narzeczonemu o dziecku, czy dopiero jak wróci. Byłam tak szczęśliwa, że jednak nie mogłam trzymać tego w tajemnicy.

– Kochanie, muszę ci coś powiedzieć. – Z nerwów ręce mi się trzęsły i pociły.

– Stało się coś? Ktoś cię nachodził? – Z jego ust padały dziwne pytania. – Jeśli jesteś w niebezpieczeństwie, to zaraz wsiadam w samolot powrotny i cię ochronię.

– Nie, kochanie. Nie grozi mi żadne niebezpieczeństwo.

Usłyszałam, jak odetchnął z ulgą.

– Będziemy mieli dziecko.

– Poważnie? Nawet nie wiesz, jak się cieszę.

Kamień spadł mi z serca. Radość Emiliana była taka sama, jak moja.

– Moja kochana, nawet nie wiesz, jakim jestem szczęściarzem, że mam ciebie. Sprawiłaś, że mój świat się zmienił i uwierzyłem, że prawdziwa miłość istnieje. Kocham cię, Amando Davis. Jak wrócę, to się pobierzemy.

– Nawet nie wiesz, jak bardzo pragnę być twoją żoną.

– Pamiętaj, Amando, że masz uważać na siebie i na dziecko. Obojętnie, co się wydarzy, ja zawsze będę cię kochał, bo jesteś miłością mojego życia. Nikt nigdy nie będzie dla mnie tak ważny, jak ty. Masz być dzielna i się nie załamywać, bo zawsze będę przy tobie.

Jego słowa zaczynały mnie niepokoić. Mówił tak, jakby miało stać się coś złego.

– Dlaczego mi to wszystko mówisz? Czy dzieje się coś, o czym ja nie wiem?

Cisza już całkiem mnie zaniepokoiła.

– Emiliano, powiedz mi, czemu brzmisz tak, jakbyś się żegnał?

– Co ty mówisz, kochanie?

Słyszałam, jak bierze głęboki oddech.

– Chcę, byś dbała o siebie i kruszynkę, którą nosisz pod sercem. Byś zawsze była taka, jaka jesteś.

Nastała krótka cisza.

– Odezwę się, jak będę u rodziców. Kocham cię i proszę, bądź uważna i z nikim obcym nie rozmawiaj.

Połączenie zostało przerwane.

Po rozmowie z Emilianem położyłam się na łóżku i zaczęłam myśleć o tym, co mi powiedział. Czułam, że stanie się coś, co zaważy na naszym związku. Zasnęłam. Obudziłam się, gdy za oknem było ciemno. Wzięłam telefon do ręki i sprawdziłam, czy narzeczony dzwonił, ale nie było żadnego nieodebranego połączenia ani SMS-a. Było już dobrze po pierwszej w nocy, więc nie dzwoniłam. Poszłam pod prysznic i z powrotem się położyłam. Sen szybko przyszedł, ale miałam dziwne koszmary, których po przebudzeniu nie pamiętałam.

O dziesiątej rano nadal nie miałam żadnej wiadomości od Emiliana.

Wybrałam jego numer, ale odezwała się poczta, więc napisałam wiadomość, by się do mnie odezwał. Nadszedł wieczór, a ja chodziłam po pokoju cała w nerwach, przygryzając dolną wargę. Dzwoniłam kilkadziesiąt razy, lecz ciągle włączała się poczta. Żaden SMS do niego nie doszedł. Czułam, że stało się coś złego, a ja nie wiedziałam, co robić. Nie znałam numeru do jego rodziców i zaniepokojona musiałam czekać na jakąkolwiek wiadomość od narzeczonego. Mama zawołała mnie na kolację, ale nie miałam apetytu i nie zeszłam na dół.

Musiałam zasnąć, bo poczułam szarpnięcie i ujrzałam moją mamę.

– Twój telefon ciągle dzwoni, więc odebrałam. – Jej mina wskazywała, że wydarzyło się coś niedobrego. – Masz zadzwonić do mamy Emiliana. – W oczach mamy ujrzałam łzy. – Będę przy tobie, kochanie.

– Mamo, co się stało? Coś z Emilianem, prawda?

Moje przerażenie wzrastało, a serce dudniło, jakby za moment miało wybuchnąć. Nie dowiedziałam się niczego od mamy, bo zadzwonił telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i ujrzałam zdjęcie uśmiechniętego narzeczonego. Odebrałam od razu.

– Boże, kochanie, wiesz, jak ja się o ciebie martwiłam.

– Dzień dobry, Amando. – Usłyszałam kobiecy głos.

– Gdzie jest Emiliano?

Nie wiedziałam nawet, kiedy po policzkach zaczęły spływać mi łzy.

– Mój syn miał wypadek.

Błagałam w myślach, żeby nic poważnego mu się nie stało.

– Z nim wszystko dobrze, prawda?

Czekałam na pozytywną odpowiedź.

– Wiem, Amando, że nosisz dziecko, z którego mój syn tak bardzo się cieszył. Emiliano bardzo cię kochał. – Zaczęła płakać. – Mój syn, kochanie… nie żyje.

W tym momencie wpadłam w histerię.

– Potrącił go samochód. Zginął na miejscu.

Ostatnie słowa sprawiły, że telefon wypadł mi z dłoni, a ja osunęłam się na podłogę i uderzyłam o coś plecami. Pochłonęła mnie czerń.

Obudziłam się i ujrzałam siedzącą obok mnie mamę. Trzymała mnie za rękę, w którą miałam wbity wenflon, a pod niego podłączoną rurkę. Rozejrzałam się, byłam w szpitalu. Poczułam ogromny ból brzucha i pleców.

– Obudziłaś się, kochanie. – Moja mama była blada, a jej oczy zaczerwienione od płaczu. – Tak się o ciebie z tatą martwiliśmy.

– Dlaczego jestem w szpitalu i gdzie jest Emiliano?

Nie dopuszczałam do siebie myśli, że on nie żyje. Chciałam, żeby to wszystko okazało się tylko koszmarem, z którego się właśnie wybudziłam.

– Nie ma go, córeczko, i już nigdy nie będzie. – Łzy wypłynęły z jej oczu i kapały na czerwoną bluzkę, którą miała na sobie. – Tak mi przykro, kochanie.

– To nie może być prawda, ja w to nie wierzę.

Zaczęłam wyrywać wenflon z ręki i chciałam uciec z tego miejsca, ale kiedy postawiłam bose stopy na zimnej posadzce, poczułam okropny ból w podbrzuszu.

– Moje dziecko! – Odwróciłam się do przerażonej matki. – Powiedz mi, co z moim dzieckiem. – Płakałam, bo ból był duży. – Słyszysz, co do ciebie mówię!

Do sali wbiegł lekarz z pielęgniarką i próbowali mnie położyć na łózko.

– Zostawcie mnie! Co z moim dzieckiem? – Płakałam, tak bardzo płakałam i bałam się usłyszeć prawdy.

– Tak mi przykro, Amando – odezwała się rodzicielka.

– Nie! To nieprawda. – Byłam bezsilna i całkowicie załamana. – Nie mogłam wszystkiego stracić, mamo.

– Jestem przy tobie, skarbie.

Poczułam, jak tuliła mnie do siebie i płakała razem ze mną.

Mój świat i moje życie w tym momencie straciły sens. Straciłam mężczyznę, którego kochałam całą sobą, i dziecko, które było cząstką Emiliana. Nie widziałam dalszego powodu, by żyć. Dla mnie moje życie skończyło się tak samo, jak życie mojego narzeczonego i nienarodzonego dziecka. Wszystko, co kochałam, zostało mi odebrane w najbrutalniejszy sposób, jaki mógł spotkać człowieka. Przeżyliśmy ze sobą wspaniałe dwa lata, by się rozstać, i to w tak okrutny sposób. W dwa tysiące dwunastym roku straciłam narzeczonego i dziecko. Czy moje życie miało jakiekolwiek znaczenie? Dla mnie już nie.

Rozdział 1

AMANDA

Nowy Jork, 2015

Nigdy nie wierzyłam, że marzenia mogą się spełnić, a życie obdarować mnie swoją magią radości. Chciałam ukończyć studia i zdobyć dobrą pracę. Dwa tygodnie temu pierwsze marzenie udało się spełnić. Trzymałam w dłoniach dyplom i zostałam projektantką ogrodów. Domy, mieszkania czy fabryki kompletnie do mnie nie przemawiały, nie chciałam ich urządzać. Ja zawsze wolałam przyrodę i to na niej się skupiałam. Tworzyłam projekty swoich wymarzonych zieleni, a za jeden nawet zdobyłam nagrodę na corocznym konkursie, który był organizowany przez Thomasa Maya, właściciela firmy Thomas Project Garden. Dzięki zwróceniu uwagi na moje pomysły pan May zaproponował mi posadę zaraz po tym, jak odebrałam dyplom. Właśnie dziś miałam zacząć pracę w firmie i zasilić zespół. Tak spełniło się moje drugie marzenie, z którego byłam dumna.

Leniwie spojrzałam na zegarek. Do wyjścia z domu pozostało mi półtorej godziny. W firmie miałam zjawić się o ósmej, a ja nie chciałam się spóźnić i zrobić złego wrażenia na swoim szefie. Podniosłam się z białej pościeli i poszłam do kuchni, by wstawić wodę na kawę. Udałam się do łazienki i wzięłam ciepły prysznic oraz umyłam włosy. Owinęłam się we frotowy ręcznik i stanęłam przed lustrem. Z włosów kapała woda i spływała mi po twarzy oraz ciele. Wzięłam drugi ręcznik i zaczęłam wycierać nim włosy. Makijaż zrobiłam delikatny, by zbytnio nie rzucał się w oczy. Włosy związałam w kucyk i mogłam udać się do sypialni, by wybrać strój. Otworzyłam dużą, starą szafę i zaczęłam przesuwać wieszaki z ubraniami, by znaleźć coś odpowiedniego. Po dłuższym poszukiwaniu w końcu zdecydowałam. Włożyłam białą bluzkę z kołnierzykiem zapinaną na guziki, ołówkową dopasowaną spódnicę, szary żakiet oraz czarne czółenka. Nie byłam pewna, jaki dress code panował w firmie pana Maya.

Kiedy byłam gotowa, wróciłam do kuchni i raz jeszcze wstawiłam wodę, by zrobić kawę i zdążyć wypić ją przed wyjściem. Zegarek wskazywał siódmą piętnaście, więc miałam jeszcze chwilę, by zjeść śniadanie. Wyjęłam z lodówki kabanosy i pomidory, które pokroiłam na ćwiartki, i zaczęłam jeść. Oczywiście, kawy do końca nie wypiłam, bo musiałam zbierać się do wyjścia. Rzuciłam ostatnie spojrzenie na swoje odbicie w dużym lustrze, które wisiało w przedpokoju.

Poprawiłam gumkę na włosach, chwyciłam torebkę, klucze od mieszkania i samochodu. Wsiadłam do mojego ukochanego, srebrnego audi A4, które zaparkowałam przed budynkiem, i z piskiem opon ruszyłam w stronę pracy.

Na szczęście nie było tak wielkiego ruchu na ulicach i dziesięć minut przed czasem zaparkowałam przed firmą. Wysiadłam z auta i przystanęłam, unosząc głowę i podziwiając piękny, nowoczesny budynek, który został zaprojektowany przez samego pana Thomasa Maya.

Wkroczyłam do środka i podeszłam do recepcji, przy której stała wysoka i szczupła blondynka.

– Dzień dobry. W czym mogę pomóc? – zapytała, uśmiechając się znad okularów.

– Dzień dobry. Nazywam się Amanda Davis i jestem umówiona z panem Thomasem Mayem.

Spoglądała na listę, szukając mojego nazwiska.

– Panna Amanda Davis?

Pokiwałam głową.

– Pan Thomas czeka na panią. Proszę wjechać windą na piąte piętro. – Gestem wskazała mi, gdzie znajdowała się winda. – Na górze będzie czekała na panią sekretarka pana Maya.

Podziękowałam i skierowałam się do windy. Ciężkie pudło zjechało i otworzyło swoją paszczę zwaną drzwiami. Wsiadłam do niego i wcisnęłam przycisk z numerem pięć. Rzuciłam ostatnie spojrzenie na swoje odbicie w lustrze, którym było pokryte wnętrze windy, i stwierdziłam, że dokonałam odpowiedniego wyboru w kwestii ubioru.

Drzwi się rozsunęły. Czekała już na mnie mała, drobna szatynka, ubrana w czarną garsonkę, spod której wystawała biała bluzka, na stopach miała tego samego koloru błyszczące szpilki.

– Witam. Pan May na panią czeka.

Zaprowadziła mnie pod same drzwi biura i zapukała dwa razy.

– Takie małe ostrzeżenie.

Spojrzałam pytająco na dziewczynę.

– Thomas lubi zadawać krępujące pytania, więc proszę być na nie przygotowaną i nie brać wszystkiego poważnie.

– Naprawdę?

– To taki jego test sprawdzający dla kobiet. Widzę, że jest pani bardzo młoda i może się przestraszyć zachowania szefa. Proszę uwierzyć mi na słowo, że Thomas jest przyzwoitym facetem.

Otworzyła drzwi i wpuściła mnie do środka, po czym zamknęła je za sobą.

– Witam cię, Amando. – Wstał zza biurka i wyciągnął do mnie swoją zadbaną dłoń, którą uścisnęłam. – Proszę usiąść. – Był przystojnym mężczyzną, z bardzo uroczym uśmiechem. – Tak się cieszę, że będziesz pracowała w moim zespole, z którym później cię zapoznam. – Był tak samo miły jak zawsze. – Mów mi po imieniu tak jak wszyscy moi pracownicy.

Zaskoczył mnie, ale stwierdziłam, że mówienie sobie na ty, ułatwiało pracę i dawało lepsze samopoczucie.

– Dzień dobry, Thomas. Nawet nie wiesz, jak bardzo ucieszyła mnie twoja propozycja pracy. Mam nadzieję, że nie zawiodę twojego wspaniałego zespołu, a tym bardziej ciebie. – Uśmiechnęłam się do niego.

Thomas był wysokim, szczupłym mężczyzną o czarnych jak heban włosach, które miał idealnie ułożone na żel. Jego ciemne oczy miały delikatną oprawę, ale za to wzrok był hipnotyzujący.

Przez chwilę przyglądałam się mężczyźnie, oceniając jego rysy, jego zachowanie i próbowałam sprawdzić po jego ruchach, czy był zdenerwowany, czy opanowany. Wyłączyłam się całkowicie i nie słyszałam tego, co do mnie mówił. Dopiero stukanie jego palców o biurko mnie otrzeźwiło.

– Amando? – Pomachał mi ręką przed oczami. – Wcale mnie nie słuchasz.

Zrobiło mi się głupio i szybko odgoniłam swoje myśli.

– Przepraszam – powiedziałam, poprawiając się na fotelu. – Zamyśliłam się przez ten piękny widok za oknem.

Nie sądziłam, że złapie się na moje małe kłamstewko, zwłaszcza że nie spoglądałam w stronę dużych okien.

– Mógłbyś powtórzyć?

– Masz bardzo ciekawe pomysły na projektowanie ogrodów i jestem nimi zachwycony, a twój talent jest po prostu fenomenalny.

W pierwszy dzień pracy usłyszeć takie słowa pochwały z ust szefa to było coś wspaniałego.

– Dziękuję bardzo za tak miłe słowa. Tworzenie ogrodów od zawsze było moją pasją. Kocham zieleń, przyrodę i dlatego staram się tworzyć wyjątkowe ogrody. Najbardziej uwielbiam, gdy moja wyobraźnia zaskakuje mnie samą – odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

– Jesteś piękną kobietą, z głową pełną cudownych pomysłów.

Kolejny komplement sprawił, że się zarumieniłam.

– Wiesz o tym, że twoje wypieki na policzkach dodają ci jeszcze więcej urody?

Peszył mnie, ale jego następne pytania sprawiły, że odjęło mi mowę.

– Może będę zbyt pewny siebie, ale powiedz mi tak szczerze, czy ja ci się podobam? Nie mów mi, że tak nie jest.

Mój szef przegiął, i to na tyle, że postanowiłam się nie hamować w odpowiedzi na jego niedorzeczne pytanie. Musiał się dowiedzieć, że nie jestem typem kobiety, która będzie pałała do niego pragnieniem.

– Nie spodziewałam się usłyszeć takiego pytania.

Wstałam z fotela i się nachyliłam w stronę Maya. Przypomniałam sobie ostrzeżenie jego sekretarki, ale nic nie zmieniło tego, co chciałam powiedzieć.

– Powiem ci jedno, Thomasie, aż tak mi nie zależy na pracy u ciebie, by wdawać się z tobą w tak dziwną relację. Jeśli chcesz mnie sprawdzić, to zrób to bezpośrednio, a nie bawisz się w podchody.

Krew buzowała mi w żyłach, a serce przyśpieszyło ze zdenerwowania. Na uczelni wydawał się zupełnie innym człowiekiem niż teraz.

– Miałam zajmować się projektowaniem, a nie adorowaniem pana, panie May. – Wyprostowałam się i z powrotem usiadłam.

– Bez urazy, Amando. – Na jego twarzy ukazał się uśmiech. – Charakterek to ty masz, a ja lubię taki typ kobiet, które potrafią odpowiedzieć na kłopotliwe pytania.

Sekretarka miała rację, że będzie mnie sprawdzał.

– Posłuchaj mnie! – Walnęłam pięścią w biurko. Chciałam mu pokazać, z kim miał do czynienia. – Nie przyszłam do pracy, by uwodzić szefa, tylko zapoznać się z zakresem obowiązków na swoim stanowisku i robić to, co lubię, czyli projektować. Jeśli masz zamiar próbować mnie poderwać lub uwieść, to ja w tym momencie wychodzę. – Wzięłam torebkę i miałam już skierować się do drzwi, kiedy ponownie się odezwał.

– Czy ty zawsze jesteś taka konkretna?

Odwróciłam w jego stronę.

– Zawsze.

– Super. Test zaliczony. – Klasnął i wstał z fotela.

Czy ten człowiek był normalny?

– Widzisz, Amando. – Podszedł do mnie. – Jestem młody, bogaty, a większość osób, które chcą zatrudnić się w mojej firmie, to kobiety. Nie o pracę jednak im chodzi, a o nawiązanie romansu ze mną. Dlatego przepraszam cię za te pytania i za test sprawdzający, ale każda kobieta musi go przejść, wtedy wiem, że nie na mnie jej zależy, tylko na pracy.

Zaskoczył mnie tym, co powiedział, ale nie miał prawa mi tego robić. Przecież poznał mnie, jak jeszcze studiowałam, i nie dałam mu żadnego powodu, by myślał, że na niego lecę.

– Nie wierzę. Po prostu nie wierzę w to, co zrobiłeś! – Byłam strasznie zła na Thomasa. – Dobrze wiedziałeś, że zależało mi na pracy u ciebie, a nie na podrywaniu. Czy dałam ci kiedykolwiek odczuć, że jestem tobą zainteresowana? Nie, bo w moim życiu nie ma miejsca na mężczyzn i wbij to sobie do głowy.

– Naprawdę bardzo cię przepraszam, ale ja stawiam na zespół, który zajmie się wyłącznie pracą. Cieszę się, że będę miał ciebie pod swoimi skrzydłami i wszyscy wzajemnie będziemy się od siebie uczyć. Wybaczysz zatem swojemu szefowi czy wolisz mnie spoliczkować?

Ponownie się uśmiechnął, a ja nie potrafiłam się za długo gniewać, więc odwzajemniłam uśmiech i podaliśmy sobie ręce na zgodę.

Po wyjaśnieniu całego zamieszania dowiedziałam się, jak powstała firma Thomas Projekt Garden. Na początku nie szło mu łatwo, szczególnie jeśli chodziło o wybicie się na rynku, ale swoją ciężką pracą zaczął osiągać coraz większe sukcesy i pozyskiwać coraz grubsze ryby jako klientów. Firma stała się potężna i miała sporą liczbę zamówień na projekty zarówno domów, jak i ogrodów.

Później May pokazał mi biuro, w którym miałam pracować. Było bardzo przestronne i z pięknym widokiem na Nowy Jork. Mogłabym siedzieć godzinami i patrzeć w dal. Byłam tym pomieszczeniem zachwycona.

– Jak chcesz, to możesz iść na lunch. – Spojrzał na zegarek. – Jest trzynasta i na pewno jesteś głodna.

Nie zdawałam sobie sprawy, że to już ta godzina.

– Faktycznie, jestem głodna.

Akurat zaburczało mi w brzuchu.

– Zapomniałem ci powiedzieć, że o czternastej będziesz miała swojego pierwszego klienta.

Nie sądziłam, że tak szybko będę mogła się wykazać.

– Pamiętaj, że pan Williams Anders jest bardzo wymagający i jak na razie nikomu z moich pracowników nie udało się zaprojektować takiego ogrodu, który spełniałby jego oczekiwania. Jesteś ostatnia, która może przekonać Willa. – Podał mi papiery. – To są wymiary ogrodu i zdjęcia, które ukazują teraźniejszy widok obiektu. Idź, zjedz i pomyśl przy lunchu, może wpadnie ci do głowy idealny obraz tego, co chciałabyś stworzyć. – Posłał mi uśmiech i wyszedł.

Wyszłam z pracy i skierowałam się do swojej ulubionej kawiarenki, która była tuż za rogiem. Znajdowały się w niej najlepsze rogale, jakie w życiu jadłam. Zamówiłam dwa, jednego z nadzieniem czekoladowym, a drugiego z kokosowym oraz kawę z mlekiem. Zajadając się pysznym rogalem, postanowiłam zadzwonić do mojego przyjaciela Alexa i opowiedzieć, co się wydarzyło w pierwszych godzinach w mojej wymarzonej pracy. Wzięłam telefon i wyszukałam numer do niego. Po naciśnięciu zielonej słuchawki usłyszałam sygnał. Po trzecim sygnale odebrał. Musiałam mu się pochwalić, że dostałam pierwszego klienta, i to tak wymagającego, iż miałam obawy, czy podołam i wykonam projekt, który zaakceptuje pan Williams.

– Amando, przecież wiesz, że dasz radę. Jesteś bardzo pomysłowa i na pewno twojemu pierwszemu klientowi spodoba się twój projekt – powiedział, by podtrzymać mnie na duchu.

– Dzięki, Alex, ty zawsze we mnie wierzysz. Dziękuję. – Uśmiechnęłam się lekko, patrząc w szybę.

– Kochanie, ja wierzę w ciebie, bo wiesz, co czuję do…

Musiałam przerwać tę niezręczną rozmowę. Nie chciałam wracać do tematu jego uczuć w stosunku do mnie. Alex był cudownym facetem i niejedna dziewczyna miała na niego oko.

Był wysokim, przystojnym i postawnym mężczyzną. Miał ciemną karnację i niebieskie oczy. Ja nie czułam do niego tego, co on do mnie. Był dla mnie jak starszy brat, którego nigdy nie miałam. Wiele razy powtarzałam Alexowi, że prócz przyjaźni nic więcej nie mogę mu ofiarować.

– Alex, rozmawialiśmy na ten temat setki razy i wiesz, że traktuję cię jak rodzeństwo. Proszę, nie wracajmy do tego więcej i nie niszczmy naszej przyjaźni.

– Dobrze, Ami, to się więcej nie powtórzy.

Wyczułam w jego głosie nutkę smutku.

– Nie chcę stracić twojej przyjaźni. Trzymam kciuki za ciebie.

Nic nie mogłam poradzić, że prócz mojej jedynej miłość nikt inny dla mnie nie istniał. Może za kilka lat mój ból stanie się lżejszy i będę mogła otworzyć się na nową miłość.

– Nie dziękuję, by nie zapeszyć. Będę w domu, to zadzwonię.

– Będę czekał.

Rozłączyłam się i wyjęłam kilka banknotów z portfela, które położyłam na stoliku. Wstałam i wyszłam, udając się do firmy.

Poszłam do swojego biura. Przejrzałam papiery i zastanawiałam się, jak można by stworzyć i zagospodarować cudowne, zielone i pełne kwiatów miejsce. A do tego w taki sposób, żeby było męskie i przyjemne dla gości. Wpadłam na pomysł, który wydawał się rewelacyjny.

Pan Anders punktualnie o czternastej zjawił się w moim biurze. Okazał się mężczyzną po trzydziestce. Może nie był przystojny, ale miał w sobie coś, co mogło przyciągać kobiety. Opowiedziałam o swoim pomyśle i pokazałam swoje bazgroły na dużej kartce, która była doczepiona do tablicy.

– Chciałam, żeby w ogrodzie było oczko wodne, nad którym byłby mostek, a obok altanka, na przykład na posiłek lub wypicie drinka z przyjaciółmi, oraz murowany grill. W środku stanęłyby wygodna kanapa, fotele i stół. Mogłabym jeszcze zaproponować dla małego relaksu kort tenisowy lub, jak pan woli, małe pole golfowe.

Patrzył się na mnie i słuchał bardzo uważnie. Bałam się, że odrzuci moje pomysły i stracę pierwszego klienta, na którym mi zależało.

– Przejdźmy na ty, jeśli nie masz nic przeciwko. – Uśmiechnął się do mnie i wyciągnął rękę.

– Will.

– Amanda. – Ujęłam jego silną dłoń.

– Mam nadzieję, że tydzień ci wystarczy, żeby opracować cały projekt i w poniedziałek mi go pokażesz. Chociaż ciekawie brzmi, to ja jakoś nie widzę tego w swojej wyobraźni. – Na jego twarzy pojawiła się dziwna mina, jakby miał zaraz zrobić kupę.

– Nie ma problemu. Zarys będzie gotowy na poniedziałek i wtedy będziesz mógł spojrzeć na niego w taki sposób, w jaki ja go widzę. Opracuję go w systemie trzy D, byś mógł zajrzeć w każde miejsce i zobaczyć, jak wszystko będzie wyglądało. Będzie coś dla ciebie i dla twojej wybranki. Stworzę ogród, który będzie przemawiał do was obojga.

Podaliśmy sobie ręce.

– W takim razie widzimy się w poniedziałek. – Uśmiechnął się do mnie.

Pożegnałam się z Williamem, a kiedy wychodził, wszedł Thomas. Przywitał się i zarazem pożegnał się z Andersem.

– I jak, spodobał się twój pomysł?

– Mam nadzieję, że tak, bo na poniedziałek chce zobaczyć projekt.

– O, to ciekawe, bo z moich trzech pracowników tylko jeden wykonał projekt, ale niestety, nie spełnił oczekiwań Willa. Liczę, że tobie się uda i pozyskasz dla nas nowego klienta. – Oparł się o biurko.

– Zrobię wszystko, co w mojej mocy. Uwierz mi, że mam mnóstwo ciekawych planów w głowie.

– Okej, trzymam cię za słowo, a teraz możesz iść już do domu i jutro widzimy się o ósmej, tylko się nie spóźnij.

– Tak jest, szefie! – Uśmiechnęłam się do Thomasa.

Otworzył drzwi, a ja potknęłam się, prawie upadając na podłogę. Tom w ostatniej chwili mnie złapał, ale niestety obydwoje upadliśmy. Czyżbym była taka ciężka, że nie miał siły mnie utrzymać? Mężczyzna leżał na mnie i intensywnie mi się przyglądał. Poprawił mi włosy, które musiały się uwolnić spod gumki. Przełknęłam głośno ślinę. Jego usta były bardzo blisko moich. Czułam jego przyśpieszony oddech na swojej skórze.

– Pieprzyć to! – powiedział i mnie pocałował.

Cholera! On mnie całował. Dlaczego on to zrobił? Dlaczego? A dlaczego mi się ten pocałunek spodobał? Czy to dlatego, że dawno nie czułam na sobie męskich ust? Od mojego ostatniego pocałunku minęły trzy lata. Nie wiedziałam czemu, ale odwzajemniłam jego dotknięcie warg. Pocałunek stał się namiętny i cholernie gorący. Objęłam Toma za szyję, jego dłonie zaczęły dotykać mojego ciała.

Co ty robisz, Amando? Przestań, to twój szef, nie rób tego, opamiętajsię. Niedawno twierdziłaś, że nie w głowie ci romanse z szefem.

Oderwałam niechętnie usta od warg Maya. Otworzył powieki i spojrzał na mnie. Jego oczy były napełnione erotyzmem. Wyobrażałam sobie, co się działo w jego głowie. Pomógł mi wstać. Podniosłam papiery i torebkę z podłogi. Thomas stał i badawczo mi się przyglądał. Próbowałam nie zwracać na niego uwagi. Kroczyłam do drzwi, kiedy nagle poczułam jego dłoń na moim ramieniu. Odwróciłam się niechętnie w stronę szefa.

– Amando? Czemu nic nie mówisz o tym, co przed chwilą się między nami wydarzyło? – Głos mu drżał tak jak mnie nogi.

– Tom, a czy coś się wydarzyło? Wybacz, ale ja nie pamiętam. Ja nie chcę tego pamiętać, rozumiesz?

Obwiniałam siebie, że dopuściłam do tego przeklętego pocałunku. To nie powinno było się wydarzyć.

Patrzył na mnie z niedowierzaniem. Jego oczy mówiły, jaki jest rozczarowany.

– Davis, jak możesz powiedzieć, że nic się nie wydarzyło? Przecież od samego początku, odkąd tylko tu weszłaś, czułem, że jest między nami jakaś więź namiętności. Teraz kiedy całowałaś się ze mną i pozostawiłaś smak swoich warg na moich, ty mi mówisz, że nic się nie wydarzyło?

Thomas zachowywał się tak, jakbyśmy znali się długi czas. Nie ukrywałam przed samą sobą, że pocałunek mi się podobał, ale jemu nie mogłam nic takiego powiedzieć. Był pierwszym mężczyzną, którego do siebie dopuściłam, od dnia, kiedy straciłam narzeczonego.

– Słuchaj, Tom. Jesteś moim szefem i to jest mój pierwszy dzień w pracy. Zrozum, że nie chcę tego pamiętać.

Spojrzał się na mnie i podszedł bliżej.

– Amando, czy z tego względu, że jestem twoim szefem, przekreślasz to, co się stało?

Przestałam rozumieć swojego szefa. Najpierw zrobił mi głupi test, a teraz sam się do mnie dobierał. Może to był jego kolejny eksperyment?

– Wybacz za to, co zrobię.

Przycisnął mnie do drzwi i ponownie zaczął całować. Był bardzo nachalny i próbował wślizgnąć się swoim językiem w moje usta. Stawiałam opór, ale nie miałam silnej woli i poddałam się namiętności. Kiedy wyraziłam zgodę na pieszczotę, Tom stał się delikatniejszy, a nasze języki splatały się w tańcu namiętności. Nagle zadzwonił jego telefon. W jednej chwili otrzeźwiałam, otworzyłam drzwi i wyszłam, by czym prędzej udać się do samochodu. Winda, jak na złość, ślamazarnie jechała na dół, a ja byłam coraz bliższa rozpłakania się po tym wszystkim. Drzwi się rozsunęły, więc szybkim krokiem wyszłam z budynku i pobiegłam do samochodu. Dopiero, jak do niego wsiadłam, pozwoliłam wypłynąć łzom.

Jak on mógł doprowadzić do takiej sytuacji?

Jeszcze rano sam mi powiedział, że nie uznawał romansów w pracy. Czułam się z tym okropnie. Dręczyły mnie wyrzuty sumienia, że zdradziłam narzeczonego. To był wielki błąd, który nie powinien był się wydarzyć. Co ja, do cholery, zrobiłam i co ja sobie w ogóle myślałam.

Zraniłam jedynego mężczyznę, który był dla mnie wszystkim. Chociaż od trzech lat nie żył, to czułam się okropnie z myślą, że pozwoliłam na to, by obcy człowiek mnie całował i dotykał. Jak ja jutro miałam pokazać się w pracy? Zależało mi na tej posadzie. Do mojej głowy zaczęły powracać bolesne wspomnienia z Madrytu. Ponowne czułam cierpienie rozrywającego się serca. Wszystko zaczynało mi się przypominać, a łzy same napływały do oczu. Pamiętałam każdy jeden dzień z Emilianem, ale nigdy też nie zapomniałam bólu, który po sobie pozostawił.

Rozdział 2

AMANDA

Obudziłam się, kiedy zadzwonił budzik. Głowa mi pękała, a oczy szczypały. Musiałam wstać, chociaż nie miałam na to ochoty. Przypomniało mi się zdarzenie w moim biurze. Jak mogłam pójść do pracy po tym, co się wczoraj wydarzyło? Popełniłam błąd, że pozwoliłam na pocałunek, ale czasu nie byłam w stanie cofnąć. Jedynie mogłam unikać tematu, a najlepiej nigdy do niego nie wracać. Wzięłam telefon do ręki, by zadzwonić, że nie przyjdę do pracy, ale przecieżbym się sama skompromitowała swoją dziecinną niedojrzałością. Odblokowałam ekran i zobaczyłam nową wiadomość od Thomasa oraz trzy nieodebrane połączenia od przyjaciółki. Postanowiłam, że oddzwonię do niej później.

Zapomniałem ci powiedzieć, że wyjeżdżam w sprawach służbowych. Wracam dopiero w piątek. Kiedy wrócę, będziemy musieli się spotkać i porozmawiać. Wiem, że nie masz na to ochoty, ale pewne sprawy trzeba sobie wyjaśnić twarzą w twarz.

Thomas

Ucieszyłam się, że Thomasa nie będzie w firmie. Mogłam na spokojnie przygotować się do rozmowy, która była nieunikniona. Musiał się dowiedzieć, że to, co się między nami wydarzyło, już nie może się powtórzyć. Byłam teraz zobowiązana do skupienia się nad projektem. Chciałam wykonać idealny zarys ogrodu, jaki ukazywał mi się w głowie.

Weszłam do swojego biura i od razu przystąpiłam do odczytania maila, który wysłał mi wczoraj Anders. Ucieszyłam się, że nie będzie trzeba rozkopywać ogrodu, bo przewody były, więc możliwości z oświetleniem miałam sporo. Gleba nie była też w tragicznym stanie i mogłam zasadzić różne rośliny, tak samo, jak kwiaty, które miały dodać koloru i uroku.

Czas szybko mi zleciał i nie obejrzałam się, kiedy za oknem zaczęło zmierzchać. Przetarłam oczy ze zmęczenia i dopiłam zimną herbatę. Z tego wszystkiego zapomniałam oddzwonić do przyjaciółki, która dobijała się do mnie od wczoraj. Nie sądziłam, że praca mnie aż tak pochłonie i stracę rachubę czasu. Z Em poznałyśmy się na uczelni, ona studiowała grafikę komputerową, więc miałyśmy wspólne zajęcia. Od razu zapałałyśmy do siebie sympatią i tak nasza przyjaźń trwała już cztery lata. Wybrałam numer Em, a ona odebrała natychmiast, jakby siedziała z telefonem w ręku i czekała, aż zadzwonię.

– Cześć, moja najlepsza przyjaciółko. Czy nasz piątkowy wypad nadal aktualny? – zapytałam dziewczynę. – Od razu cię przepraszam, że wcześniej nie oddzwoniłam, ale mam już pierwsze zlecenie.

– Masz szczęście, bo miałam już ochotę cię udusić.

Zaśmiałyśmy się.

– Nasze wspólne wyjście jest jak najbardziej aktualne. Musisz mi wszystko opowiedzieć, zwłaszcza jak się spisuje ten twój przystojny szef.

Tom podobał się Emmie, ale on w ogóle nie zwracał na nią uwagi. Nawet wtedy, kiedy ich sobie przedstawiłam.

– Trochę się wydarzyło, ale opowiem ci wszystko w piątek.

– Trzymam cię za słowo. Ty wiesz, że Alex będzie z dziewczyną?

Zaskoczyła mnie tym newsem, bo mi nic nie wspominał, że się z kimś spotyka.

– To niespodzianka. Nic mi nie powiedział. Oberwie mu się za to, że nie pisnął słówka, a przecież wczoraj z nim rozmawiałam.

– Ami, moim zdaniem, to nie jest to, no co wygląda. Wydaje mi się, że chce, żebyś poczuła się zazdrosna o niego.

Alex darzył mnie uczuciem, ale nie było możliwości, byśmy mogli być razem. Ofiarować mogłam mu tylko przyjaźń.

– Emma, co ty za głupoty gadasz? Będę szczęśliwa, jeśli Alex znajdzie w końcu swoją miłość.

– Wiem, ale nie mam pojęcia, czy on myśli tak jak ty.

Ja też byłam tego zdania, ale nadal miałam nadzieję, że przyjaźń z Alexem się nie skończy. Obgadałyśmy jeszcze kilka spraw i zakończyłyśmy rozmowę.

Kolejne dni mijały mi w szybkim tempie i nawet nie spostrzegłam, że był już piątek.

Gdyby nie zadzwoniła do mnie Emma, by potwierdzić nasz wypad, tobym się nawet nie zorientowała. Projekt dla Andersa miałam prawie gotowy. Do końca pracy pozostało mi jeszcze trzy godziny, więc mogłam na spokojnie posiedzieć nad projektem. Nie chciałam za dużo zostawiać na weekend.

Zaczęłam porządkować biurko, kiedy wszedł Thomas.

– Cześć – powiedziałam. – Wyglądasz na zmęczonego. Stało się coś?

Patrzył na mnie przez chwilę i w końcu się przywitał.

– Witaj, Amando. Nic się nie stało, ale miło, że się martwisz. Jak projekt? Skończony?

Wydawał się jakiś smutny, a może zdenerwowany. Sama nie wiedziałam, jak nazwać jego minę.

– Prawie skończony, szefie, jak chcesz, to zobacz i powiedz, czy ci się podoba. W weekend nałożę kilka poprawek, by był idealny.

Podszedł, a w jego oczach ujrzałam zarówno podziw, jak i zaskoczenie.

– Kobieto! To jest genialne! – Ożywił się na chwilę. – Sam bym na to nie wpadł. Skąd ty bierzesz takie pomysły?

– Jak to skąd? Z głowy. Mówiłam ci, że kocham to, co robię.

Zamknęłam laptop i ruszyłam w stronę małej szafy, z której wyjęłam płaszcz i torebkę.

– Wybacz, ale muszę już wyjść. Chyba nie masz nic przeciwko?

Thomas przyglądał mi się uważnie.

– A co ci się tak śpieszy?

– Jestem umówiona, czy to przestępstwo?

– Z kim jesteś umówiona? Z tego, co pamiętam, to się jeszcze nie umówiliśmy.

– Cholera, Thomas, nie muszę ci się tłumaczyć. To moje życie i nie mam zamiaru ci się z niego spowiadać – powiedziałam wściekła, po czym ruszyłam do drzwi.

– Amando, jeszcze nie skończyłem z tobą rozmawiać – powiedział groźnie.

Odwróciłam się w stronę szefa.

– Czego chcesz ode mnie? Mów szybko, bo nie mam czasu.

Wiedziałam, że nie powinnam odzywać się takim tonem, ale zaczynałam mieć go dosyć.

– Musimy porozmawiać o tym, co się wydarzyło w poniedziałek. – Podszedł bliżej, na tyle blisko, bym mogła poczuć jego zapach.

– Wybacz, ale nie mam zamiaru z tobą o tym rozmawiać. Jak możesz, to nigdy więcej nie poruszaj tego tematu.

Podszedł jeszcze bliżej, wyciągnął dłoń w kierunku mojej twarzy, by mnie dotknąć.

– Thomas, nie próbuj mnie dotykać nigdy więcej, rozumiesz?! – warknęłam na niego.

Nie byłam jego zabawką ani kimś, z kim mógł mieć chwilę zapomnienia w biurze. Opuścił rękę i zmierzył mnie wzrokiem.

– Kurwa! – przeklął dość głośno.

– Nic więcej nie mów. Do zobaczenia w poniedziałek – powiedziałam i trzasnęłam drzwiami.

Miałam dosyć jego zachowania.

Zaczął sobie za dużo pozwalać, a mnie się jego zachowanie nie podobało. Bogaty dupek. Musiałam jakoś rozwiązać tę całą sytuację i dać mu jasno do zrozumienia, że między nami nic nie będzie.

Wpadłam szybko do domu. Miałam godzinę, żeby się wykąpać i przebrać, więc w ekspresowym tempie się odświeżyłam, umalowałam i wybrałam wygodny strój, którym była luźna sukienka. Byłam gotowa do wyjścia. Rzuciłam ostatnie spojrzenie na swoje odbicie w lustrze, poprawiłam włosy, które luźno opadały na ramiona, i zadzwoniłam po taksówkę. Nie mogłam przyjechać autem, bo przecież Emma by się na mnie śmiertelnie obraziła. Ustaliliśmy, że spotkamy się o dziewiętnastej przed wejściem do klubu.

Alex z Emmą stwierdzili, że mały wypad i kilka drinków dobrze mi zrobią. Ja również miałam taką nadzieję, bo rzadko bywałam w klubach. Jakoś nie przemawiały do mnie takie miejsca, ale tym razem nie mogłam odmówić. Punktualnie o dziewiętnastej podjechałam czarnym bmw. Kierowca okazał się bardzo sympatycznym, starszym mężczyzną. Wyskoczył z samochodu i otworzył mi drzwi, podając rękę.

– Dziękuję bardzo. Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy – powiedziałam, obdarowując mężczyznę uśmiechem.

– Proszę, to moja wizytówka. Może pani dzwonić o każdej porze.

Wzięłam kartonik i schowałam do małej torebeczki, którą miałam przewieszoną przez szyję.

– W takim razie do zobaczenia.

Pomachał mi, a ja udałam się do moich przyjaciół. Oczywiście głupio się uśmiechali i z pewnością rozmawiali na temat kierowcy taksówki.

– Hej, kochani – przywitałam się ze wszystkimi. – Mam nadzieję, że nie czekaliście długo?

– Zaczęłaś romansować z taksówkarzami? – Emma zaśmiała się, całując mnie w policzek.

– Bardzo sympatyczny kierowca – odpowiedziałam.

– Cześć, Ami – powiedział Alex, zbliżając się do mnie. – Jak zwykle piękna i urocza – szepnął mi do ucha. – Poznajcie się, to jest Diana. Diano, a to jest moja najlepsza przyjaciółka Amanda. – Spojrzał na Emmę i z przepraszającym uśmiechem dodał: – Emmę poznałaś, która również jest najlepsza.

– Masz szczęście, że szybko się poprawiłeś, bobyś zaraz prosił o litość. – Szturchnęła go ramieniem, śmiejąc się w głos.

– Miło mi cię poznać, Amando, wiele o tobie słyszałam. Oczywiście same dobre rzeczy.

Jej uśmiech był bardzo szczery. Wyglądała na miłą, sympatyczną dziewczynę i zakochaną po uszy w moim przyjacielu.

– Mnie ciebie również miło poznać, ale niestety, mój dupowaty przyjaciel nic o tobie nie wspomniał i chętnie go za to uduszę. – Rzuciłam Alexowi swój wredny uśmiech. – Mam nadzieję, że poznamy się bliżej i nadrobimy stracony czas.

– Dobra, kochani, koniec tego gadania, pora na zabawę i picie alkoholu – powiedziała uradowana Emma.

Ruszyliśmy po schodach prowadzących do klubu. Dźwięki było słychać na ulicy, ale gdy tylko otworzyły się drzwi, dudniące basy uderzyły z większą siłą. Nie byłam przyzwyczajona do aż tak głośnej muzyki. Parkiet wypełniony był półnagimi dziewczynami oraz napalonymi facetami. Dlatego rzadko bawiłam się w takich miejscach. Podeszliśmy do baru, żeby zamówić coś do picia. Oczywiście trudno było się przebić przez tłum stojących ludzi, ale w końcu się udało.

– Nie sądziłam, że o tej godzinie będzie taki tłok – odezwał się Alex, obejmując Dianę w pasie.

– Ja też nie, bo w ogóle bym tu nie przyszła. – Emma spojrzała na mnie.

– Nieważne, ilu jest ludzi. Mamy teraz pić, a później będziemy tańczyć w tłumie napalonych i przystojnych facetów.

Nie sądziłam, żeby moja przyjaciółka zmieniła się pod względem mężczyzn. Ona po prostu ich kochała.

– Dziewczyny, co chcecie do picia? – zapytał Alex.

– Piwo! – odpowiedziałyśmy równocześnie wszystkie trzy.

Spojrzałyśmy na siebie i wybuchnęłyśmy śmiechem. Ja z Emmą poszłyśmy tańczyć, a Diana została i czekała na Alexa, który próbował złożyć zamówienie. Po godzinie tanecznego szału i opowiedzeniu o tym, co zaszło pomiędzy mną a szefem, podeszłam do baru, by zamówić sobie coś mocniejszego. Jedno piwo kompletnie na mnie nie zadziałało, a po tej całej sytuacji z Thomasem potrzebowałam poczuć procenty w głowie.

– Co podać? – zwrócił się do mnie uśmiechnięty barman.

– Poproszę wódkę z colą.

– Już się robi.

Usiadłam na krześle barowym i przyglądałam się zabawie przyjaciół.

– Proszę. – Postawił przede mną szklaneczkę z ciemnym alkoholem.

– Dzięki. – Wyjęłam pieniądze, by zapłacić.

– Już zapłacone przez tego oto pana. – Wskazał ręką na mężczyznę.

Spojrzałam w tamtym kierunku. Po mojej lewej stronie siedział radośnie uśmiechnięty Thomas, który wstał i właśnie zmierzał do mnie. To się nazywało pech. Czy mój szef mnie śledził? Zaczynałam właśnie tak myśleć. Klub znajdował się w innej części miasta niż jego firma, a z pewnością nie mieszkał w pobliżu. W przypadki także nie wierzyłam, więc została pierwsza możliwość – śledzenie. Jeśli tak było, to za moment będzie mógł poczuć mój gniew na sobie.

Wstałam szybko, przechylając zawartość szklaneczki, i ruszyłam w stronę przyjaciół, którzy tańczyli i zaśmiewali się w głos. Chciałam zniknąć w tłumie, ale niestety mój szef złapał mnie za rękę i pociągnął tak, bym odwróciła się w jego kierunku. Wbiłam w niego w swój rozwścieczony wzrok. Wpatrywał się we mnie czarnymi oczyskami, jakby był diabłem w ludzkiej skórze. Chciałam wyrwać się z uścisku, ale mi się nie udało. O wiele mocniej przyciągnął mnie do siebie, przez co straciłam równowagę i wpadłam wprost w jego ramiona. Moja złość się nasilała, byłam wściekła i miałam ochotę wykrzyczeć mu kilka wulgarnych słów. Kiedy chciałam powiedzieć, co o nim myślałam i gdzie miałam jego końskie zaloty, stało się to, czego nie mogłam przewidzieć.

Thomas zbliżył swoje usta do moich i zaczął je całować. Puścił moją rękę, by mnie objąć, i w tym momencie moja złość nabrała większej siły. Oderwałam się od szefa i wymierzyłam mu mocny policzek. Ludzie stojący blisko nas musieli już wcześniej się nam przyglądać, bo zaczęli gwizdać i wiwatować.

– Kto dał ci prawo, by mnie dotykać i całować? Za kogo ty się masz?! – krzyczałam w jego stronę, a w moim wnętrzu narastała coraz większa frustracja. Jak on śmiał pocałować mnie po tym, co powiedziałam mu w biurze. Prosiłam go, by nigdy więcej tego nie robił. Thomas jednak był mało rozumnym facetem. Byłam tak wściekła, że miałam wielką ochotę raz jeszcze uderzyć go w twarz. Zasłużył sobie jak nikt inny.

– Kobieto, oszalałaś! – warknął na mnie tak, jakby to wszystko było moją winą.

– Ja oszalałam, ja? Myślisz, że możesz mnie całować i dotykać, kiedy masz na to ochotę?! Już ci mówiłam, że nie masz prawa!

Jego oczy nabrały intensywnego wyrazu. Ponownie chciał mnie dotknąć, wyciągając dłoń w stronę mojej twarzy.

– Spróbuj jeszcze raz mnie dotknąć, a skopię ci dupę, byś zapamiętał moje słowa.

– Amando, myślałem, że tego chcesz. Widziałem, jak dziś w biurze mi się przyglądałaś, i do tego ta twoja troska o mnie. Byłem pewny, że chciałaś pocałunku tak samo, jak ja.

Co to było za tłumaczenie? Ile on miał lat, że zachowywał się jak szczyl?

– Thomas, ty jesteś niepoważny? Jak tak dalej ma być między nami, to ja jestem zmuszona zrezygnować z pracy i poszukać czegoś innego. Nie będę więcej z tobą pracować.

Potrzebowałam tej roboty, ale jeśli on miał się w taki sposób zachowywać, to mnie nie pozostało nic innego, jak się zwolnić.

– Co ty mówisz? Myślisz, że pozwolę ci odejść?

Stał spokojnie, ale widziałam, że był zdenerwowany, bo zaciskał szczękę.

– Posłuchaj tego, co ci teraz powiem. Jeżeli jeszcze raz mnie dotkniesz, a tym bardziej pocałujesz, to naprawdę odejdę, a wiesz, że szybko znajdę inną posadę. Zrozumiałeś? – Wbiłam mu palec w klatkę piersiową. – Mam nadzieję, że tak i nasza współpraca będzie trwała nadal.

Przez moment mi się przyglądał i musiał dłużej analizować moje słowa. W końcu się odezwał.

– Przepraszam cię, Amando. Widocznie wszystko źle odebrałem i zrobiłem z siebie wstrętnego napaleńca. – Wyglądał na zażenowanego tą całą sytuacją. – Jest mi tak strasznie głupio i faktycznie ten policzek mi się należał. – Uśmiechnął się do mnie i wyciągnął dłoń. – Zaufasz swojemu szefowi i zostaniesz w pracy?

Popatrzyłam na Thomasa i uwierzyłam w jego skruchę. Podałam mu rękę.

– Dobrze, ale niczego więcej nie próbuj.

– Możesz być pewna, bo nie mam zamiaru dostać od ciebie po raz drugi.

Musiałam go mocno uderzyć, bo nadal miał ślad palców na twarzy.

– Cieszę się, że sobie wszystko wyjaśniliśmy.

Pożegnałam się z nim i poszłam do przyjaciół, by się z nimi bawić.

Nie sądziłam, że sytuacja z Thomasem tak się potoczy. Miałam teraz pewność, że już więcej się do mnie nie zbliży.

Rozdział 3

AMANDA

Nastał poniedziałek, a ja byłam niewyspana. Do późna w nocy siedziałam nad projektem i nakładałam poprawki, by wszystko było idealnie przedstawione. Czekałam w biurze na Williama, który miał zjawić się za godzinę. Nie ukrywałam, że denerwowałam się spotkaniem i reakcją Andersa. Miałam nadzieję, że mój projekt się spodoba i będę mogła cieszyć się swoim pierwszym małym sukcesem. Postanowiłam pójść na lunch i zjeść w końcu porządny obiad. Poinformowałam Thomasa o wyjściu. O dziwo, po spotkaniu w klubie nasza relacja się poprawiła. Mogliśmy ze sobą normalnie rozmawiać i żartować. Nie wracaliśmy do tego, co się wydarzyło.

Akurat gdy siedziałam w małym barze obok firmy, zadzwoniła mama.

Ona zawsze miała wyczucie, kiedy się odezwać.

– Cześć, mamuś. Jak u was? – zapytałam, wyprzedzając rodzicielkę, bo zawsze to ona zasypywała mnie pytaniami.

– Cześć, córeczko. U nas wszystko dobrze. Miałaś wczoraj zadzwonić i widocznie zapomniałaś o swoich staruszkach.

– Mamo, nie zapomniałam, tylko siedziałam nad projektem. Wiesz, że od niego wszystko zależy.

– Wiem, skarbie. Jesteśmy z tatą z ciebie bardzo dumni, że tak sobie dobrze radzisz. – W jej głosie było słychać dumę. – Myślałam, że może w ten weekend do nas przyjedziesz.

– Chciałabym, ale mam naprawdę dużo pracy.

– Dawno u nas nie byłaś.

Odkąd wyjechałam, nie lubiłam wracać do miejsca, gdzie na każdym kroku powracały do mnie bolące wspomnienia.

– Wiesz, że wolę, jak wy przyjeżdżacie tutaj.

Mama wzięła głęboki oddech.

– Kochanie, rozumiem. Jak tata będzie miał urlop, to cię odwiedzimy i oblejemy twój sukces, skarbie.

– Będę bardzo szczęśliwa.

– Tylko daj znać, czy rzuciłaś swojego pierwszego klienta na kolana. – Zaśmiała się.

– Oczywiście, mamo. Pozdrów tatę. Kocham was.

Rozmowa dobiegła końca.

Dokończyłam sałatkę z serem feta. Zamówiłam jeszcze kawę z mlekiem na wynos i udałam się z powrotem do firmy. Usiadłam w fotelu i patrzyłam na widok zza oknem, uspokajał mnie, kiedy się denerwowałam. Punktualnie o czternastej zjawił się William. Wyglądał jak mężczyzna z żurnala. Miał na sobie szare spodnie garniturowe, błękitną koszulkę polo, a jego nadgarstek zdobił zegarek na złotej bransolecie. Z pewnością kosztował więcej, niż ja mogłam zarobić w miesiąc. Uśmiechnął się do mnie i podał mi dłoń.

– Dzień dobry, Amando, mam nadzieję, że projekt masz gotowy i będę mógł się cieszyć, że robota ruszy, bo jeszcze trochę, a żona będzie chciała kupić nowy dom. – Zaśmiał się, siadając na kanapie.

Wzięłam laptop i postawiłam go na szklanym stoliku. Nalałam do szklanki wody mineralnej i podałam ją Williamowi.

– Już ci pokazuję pomysł, który wydaje mi się idealny. Starałam się zagospodarować każde miejsce.

Wzięłam projekt i rozłożyłam na stole. Załączyłam plik w laptopie.

Pokazywałam i opisywałam wszystko ze szczegółami. Tłumaczyłam Andersowi, jaki rodzaj lamp chciałabym zamontować, jakie rośliny nadają się do tej gleby, tak by pięknie rosły i zdobiły swoim urokiem ogród. Taras miał być duży, z kanapą, stołem, krzesłami i zsuwanymi ścianami. Altankę chciałam zrobić w kwiatach pnących, które by ją okalały. Basen zaprojektowałam na tyłach domu, bo uważałam, że tam będzie najlepsze miejsce. Nie wiedziałam tylko, czy miał być zabudowany, czy nie, ale to zawsze można było szybko poprawić. Zostało najważniejsze miejsce – dla dzieci. Miał być domek na drzewie, statek piracki, z którego wychodziły zjeżdżalnie na piasek. Miałam nadzieję, że projekt, który opracowałam w 3D, spełnił wymagania Williama. Kiedy skończyłam, czekałam na jego reakcję. Patrzyłam na Williama z wielką niecierpliwością i z szybko bijącym sercem. W końcu się odezwał, patrząc na projekt.

– Na pewno Thomas cię uprzedził, że jestem człowiekiem wymagającym i lubię, mieć wszystko szczegółowo zobrazowane. – Wreszcie spojrzał na mnie i się uśmiechnął. – Amando, jesteś pierwszą osobą, która zaskoczyła mnie swoim pomysłem. Zwłaszcza tym, ile serca wkładasz w swoją pracę. Jak opowiadasz, to robisz to w taki sposób, jakbyś tworzyła wszystko dla siebie.

Jak ja się cieszyłam, że ktoś tak ciepło się o mnie wypowiadał.

– Sam nie wiedziałem, że można zrobić aż tyle cudownych rzeczy w ogrodzie. To jest genialne. – Wstał i uścisnął mi dłoń.

Byłam w tym momencie bardzo dumna i zadowolona z siebie. Nie sądziłam, że mogłam sprawić komukolwiek tyle radości.

– Moja żona będzie zachwycona, a chłopcy nie będą mogli się doczekać statku pirackiego.

– Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że wpasowałam się w wasz gust. Jak chcesz, to mogę przesłać ci na mail plik z projektem, żeby mogli zobaczyć go twoja żona i synowie.

– Jesteś wspaniała, Amando. Thomas nawet nie wie, jaki ma skarb w swojej firmie.

Byłam zawstydzona tymi wszystkimi pochlebstwami z jego strony.

– Myślisz, że w tym tygodniu będziemy mogli zacząć?

– Jeśli zbiorę potrzebną liczbę ludzi i sprzęt, to nie widzę żadnych przeszkód.

Byłam pełna dumy ze swojego sukcesu. Pierwszy raz mogłam projektować ogród według własnego pomysłu i nikt nie mógł się do niego wtrącać.

Omówiliśmy dalsze działania pracy przy kawie. Will oczywiście chciał jak najszybciej mieć wszystko gotowe, bo za trzy miesiące wyjeżdżał z rodziną na długo planowany urlop. Byłam pewna, że skończymy jego ogród o wiele szybciej. Po godzinie się pożegnaliśmy.

Uradowana wpadłam do biura Thomasa, by powiedzieć mu o moim małym sukcesie. Kiedy weszłam, szef rozmawiał przez telefon i był bardzo wściekły. Kazał mi wyjść i powiedział, że jak skończy, to sam do mnie przyjdzie. Wyszłam i udałam się do siebie. Zrobiłam sobie trzecią kawę, bo inaczej zasnęłabym na stojąco. Usiadłam i czekając na szefa, zaczęłam pisać wiadomość do mamy.

Mamuś, udało się i będę realizowała swój projekt ogrodu Williama Andersona. Jest zachwycony moimi pomysłami i chce, żebym zaczęła realizować projekt jak najszybciej. Kocham was.

Po krótkiej chwili dostałam odpowiedź, ale tym razem od taty. Pisał, jaki jest ze mnie dumny, że wiedział, że zajdę daleko i będę robiła to, co kocham. Jego słowa doprowadziły do tego, że w oczach zakręciła mi się łza. Szybko otarłam oczy i wtedy wszedł Thomas.

– I jak? Opowiadaj. – Rozsiadł się naprzeciwko mnie, wyciągając nogi przed siebie.

– Niestety, Thomas, nie podołałam. Zawiodłam Willa i ciebie. Przepraszam.

Nie wiedziałam, skąd przyszedł mi do głowy taki żart.

– Słucham? Jak się nie spodobał? – Walnął dłonią o blat biurka. Był wkurzony, ale mój głupi dowcip jeszcze bardziej go zdenerwował.

– Posłuchaj, Thomas. Willowi nie spodobał się projekt, bo on był nim zachwycony. – Zaczęłam się śmiać z jego zaskoczonej miny. Momentalnie całe zdenerwowanie zeszło z jego twarzy.

– No to ci się zebrało na żarty. Bardzo się cieszę, że pozyskałaś dla nas nowego klienta.

– Obawiałam się, że jednak nie podołałam zadaniu, bo przez dłuższą chwilę trzymał mnie w niepewności. Kiedy zaczął mnie chwalić, nie wiedziałam, czy mam skakać, czy klaskać z radości.

– Gratuluję ci, Amando, a teraz zabieraj torbę i idziemy świętować twój pierwszy sukces.

Uśmiechnięty i zadowolony Thomas zobaczył, że się ociągam i sam chwycił moją torbę. Ruszył do drzwi i je otworzył.

– Chyba mi nie odmówisz?

Patrzyłam na niego, zastanawiając się, czy pójść z nim, ale przecież wyjaśniliśmy sobie wszystko i nie powinno być już żadnych niezręcznych sytuacji.

– Nie martw się, nic głupiego nie zrobię.

Wstałam i ruszyłam do wyjścia.

Poszliśmy do knajpki niedaleko biura. Mimo że była dopiero siedemnasta, to było dużo ludzi. Usadowiliśmy się na wysokich krzesłach barowych i zastanawialiśmy się nad tym, jakiego drinka zamówić.

– Ja poproszę wódkę z colą, a ty, Tom?

– Dla mnie również.

Barman przyszykował nam nasze drinki i postawił przed nami.

– To pijemy za twój sukces i oby było ich jeszcze więcej.

– Też sobie tego życzę – odpowiedziałam i stuknęliśmy się szklaneczkami.

Wieczór upływał nam w sympatycznej atmosferze. Nie sądziłam, że Thomas był tak wesołym i dowcipnym mężczyzną. Dowiedziałam się, że prócz firmy zajmującej się projektowaniem prowadził jeszcze dwie – budowlaną i ogrodniczą. Obie przynosiły mu całkiem dobre pieniądze.

Opowiedział mi o młodszej siostrze Olivii i o starszym bracie Marku. Olivia jeszcze uczyła się w liceum, a Mark miał swój salon samochodowy i podobno śliczną żonę, która za dwa miesiące miała urodzić synka.

O rodzicach nic nie wspominał, a ja nie pytałam, bo nie chciałam wyjść na wścibską osobę.

– Powiedz, Amando, tak szczerze, czemu taka bystra, młoda i piękna kobieta jest sama?

Czułam, że padnie takie pytanie z jego ust.

– A skąd pomysł, że jestem sama?

– Gdyby ktoś był w twoim życiu, na pewno nieraz by po ciebie przyjechał.

Nie lubiłam, kiedy ktoś interesował się moim prywatnym życiem.

Zamówiłam kolejną wódkę i ją wypiłam.

– Mam narzeczonego, a raczej miałam. – Opuściłam głowę i dodałam ściszonym głosem. – Emiliano nie żyje. Od tamtego czasu nie chcę nikogo poznawać, a tym bardziej się z nikim wiązać.

Thomas patrzył na mnie ze smutkiem w oczach. Dotknął mojej dłoni i powiedział:

– Przykro mi, że w tak młodym wieku straciłaś tak bliską osobę. Musiałaś go bardzo kochać.

– Tak, kochałam go mocno i chociaż od trzech lat go nie ma, to nadal go kocham. – Z moich oczu wypłynęła pojedyncza łza.

Thomas chciał ją wytrzeć, ale się odsunęłam. Opuścił rękę i podał mi chusteczkę. Wzięłam ją i wytarłam policzek.

– Przepraszam cię, nie chciałem wprowadzić cię w stan wspomnień. Gdybym wiedział o twojej tragedii, to nigdy bym cię o to nie zapytał.

Spojrzałam na niego i zobaczyłam w jego oczach współczucie i zakłopotanie.

– Spokojnie, Tom, nic się nie stało. Skąd mogłeś wiedzieć? – Złapałam go za rękę. – Chodź, zatańczymy.

Wstał i poszedł ze mną na parkiet. Thomas okazał się dobrym, a nawet doskonałym tancerzem. Czułam się tak wspaniale, że przypomniałam sobie, że można się tak fajnie bawić.

Było już po północy, kiedy Thomas odwiózł mnie taksówką do domu. Wysiadłam i skierowałam się do Thomasa.

– Bardzo dziękuję ci za tak udany wieczór. Nawet nie wiesz, jak było mi to potrzebne. Jeszcze raz dziękuję. – Pocałowałam go w policzek i chwiejnym krokiem ruszyłam do domu.

Minęły trzy dni od wieczoru spędzonego z Thomasem. Nie sądziłam, że będziemy się tak dobrze dogadywać i rozumieć. Od dwóch dni Tom chodził zdenerwowany. Kiedy pytałam go, co się dzieje, on zawsze odpowiadał, że powie mi później. Ciągle mnie zbywał i udawał, że nie ma dla mnie czasu. Jak chciałam się dowiedzieć, kiedy brakujący sprzęt dotrze do Andersa, to odsyłał mnie do kierownika, który zajmował się zamówieniami. Miałam jechać do Willa, by pokazać pracownikom, gdzie i co ma się znajdować.

Wzięłam torebkę i miałam już wychodzić, kiedy drzwi się otworzyły i wparował szef.

– Amando, musisz mi pomóc. – Chodził po biurze, jakby coś go w tyłek ugryzło.

– Tom, co się dzieje?

Spojrzał na mnie. Był speszony i jakby zawstydzony.

– Thomas, do cholery, co się stało? Mów!

Dopiero, kiedy uniosłam głos, zaczął mówić.

– Chciałbym, żebyś była moją narzeczoną.

– Że co? – Z wrażenia usiadłam na fotelu.

– Kurwa! – Nerwowo przeczesał ręką włosy.

– Thomas, jak możesz mi proponować narzeczeństwo, znając moją życiową tragedię. Poza tym mówiłam ci, że ty i ja nigdy nie będziemy razem.

– To nie chodzi o prawdzie narzeczeństwo.

Robiło się jeszcze ciekawiej.

– A niby jakie?

– Udawane.

– Co ty kombinujesz?

Pomyślałam, że moim szefem był psychopata.

– Nic, uwierz mi. – Usiadł na fotelu. – Opracowałem projekt ogromnej posiadłości. Nic nie wiedziałem o tym, kim jest klient, aż do dzisiaj. Przez przypadek dowiedziałem się, że jest niebezpiecznym człowiekiem, który prowadzi nielegalne interesy.

Zbladłam. Potrzebowałam wody. Wstałam, wyjęłam małą butelkę i ją odkręciłam. Nawet nie brałam szklanki, tylko piłam z gwinta.

– Wycofaj się z tego projektu – powiedziałam, kiedy zaspokoiłam swoje pragnienie.

– Nie mogę. Podpisałem umowę. – Zrobił głupi uśmieszek. – On nie jest taki zły. Ja go oszukałem, mówiąc mu, że mam narzeczoną, i dzięki kłamstwu, dostałem to zlecenie. – Spuścił głowę.

– Powiedziałeś, że ja jestem twoją narzeczoną?

Nie wierzyłam w to, co usłyszałam. Jak on mógł tak perfidnie okłamać człowieka, który był niebezpieczny.

– Tak. Nie sądziłem, że będzie chciał, bym przyjechał z tobą. Jest z mafii, ale rodzina jest dla niego najważniejsza. To jego podstawa i tego wymaga od każdego swojego partnera biznesowego. Tylko z takimi ludźmi robi interesy. Proszę cię, zgódź się i wyjedź ze mną do Los Angeles.

Jego oczy błagały mnie o zgodę.

– Thomas, jesteś szalony i zbyt wiele ode mnie oczekujesz. Poza tym nie chcę się mieszać w gangsterski świat, który jest niebezpieczny. Jeszcze mogą coś zrobić tobie i mnie. Pomyślałeś o tym?

Podeszłam do dużego okna i uchyliłam jego część. Musiałam zaczerpnąć powietrza.

– Proszę cię. Nie chciałbym stracić takiego przedsięwzięcia. Są to ogromne pieniądze, a do tego ty też mogłabyś mi pomóc w zagospodarowaniu tak olbrzymiego terenu i zarobić na tym niezłą sumkę. Zrobiłabyś rewelacyjne wrażenie na Stevenie Bontatem.

Gdzieś już słyszałam to nazwisko, ale nie byłam pewna, gdzie i kiedy. Będę musiała sprawdzić wszystko o nim w Internecie.

– Przestań mnie namawiać do kłamstwa i nie próbuj mnie przekupić. – Spojrzałam na niego ze złością.

– Nie chcę proponować tego komuś innemu, bo tylko do ciebie mam zaufanie.