Układ małżeński - Katarzyna Lemiesz - ebook + audiobook + książka
BESTSELLER

Układ małżeński ebook i audiobook

Lemiesz Katarzyna

3,8

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!

22 osoby interesują się tą książką

Opis

Erick to przystojny i bogaty właściciel sieci hoteli na Hawajach, który wykorzystując swój wdzięk, uwodzi kobiety. Prawda jest taka, że nie ma do nich szacunku i traktuje je przedmiotowo. Przez swoją złą reputację zaczyna tracić zaufanie partnerów biznesowych. Jego ostatnią nadzieją jest małżeństwo. Czy Erick zdobędzie się na taki krok, skoro kobiety są dla niego zabawką?

 

Po śmierci ojca Rossalin miała u boku tylko przyjaciółkę, która ją wspierała. Narzeczony ją zdradził, co doprowadziło do rozstania. Kobiecie trudno się odnaleźć w życiu po niepowodzeniach. Dostaje propozycję pracy w firmie, w której jej przyjaciółka Paula jest asystentką w księgowości. Rossi zostaje sekretarką Ericka Nilssona, mimo że czuje do niego niechęć.

 

Do czego doprowadzi ich wspólna praca? Czy propozycja złożona Rossalin przez Nilssona zostanie przyjęta? Jakie tajemnice skrywa Erick i do jakiego niebezpieczeństwa doprowadzi ich znajomość?

 

 

Zapraszam na gorącą, momentami dowcipną, a momentami łapiącą za serce historię Rossalin i Ericka, których połączył układ. Małżeński układ. Co skłoniło bohaterów do zawarcia związku? Czy byli przygotowani na jego konsekwencje? Szczerze polecam tę nieprzewidywalną, pełną namiętności powieść! – Anett Lievre, autorka

 

„Układ małżeński” to historia pokazująca, że kiedy do gry wkraczają uczucia, wszystkie zasady przestają istnieć i liczą się tylko pożądanie oraz bezpieczeństwo drugiej osoby. Ta książka wciągnie was od samego początku i będzie trzymać w napięciu do ostatniej strony. Polecam sięgnąć po tę powieść o złych i dobrych decyzjach oraz o tym, że warto walczyć do końca. – Świat książkowy Mali

 

„Układ małżeński” to powieść pełna emocji, uczuć oraz niebezpieczeństw czyhających na głównych bohaterów. Autorka z każdą kolejną stroną pokazuje ogromny wachlarz emocji współgrających z namiętnymi uczuciami. Obok tej książki nie da się przejść obojętnie. Jest niczym woda i ogień w jednym. Historia pochłonie czytelnika bez granic. – Karolina Gliniecka, czekoladowystworek

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 278

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 8 godz. 14 min

Lektor: Mirella Rogoza-Biel, Konrad Biel
Oceny
3,8 (931 ocen)
440
165
123
116
87
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
sysia1983

Nie polecam

Nie dałam rady. Bajka jakich wiele. Kiepska.
111
paaula29

Nie polecam

no dajcie spokój, czy wydawnictwo naprawdę czyta to co wydaje???
91
2323aga

Nie polecam

Nie przebrnęłam. Facet jest dupkiem, a ona jest pechowa i głupia.
71
EwaBobrowska1

Z braku laku…

Niestety nie da się tego czytać. .
41
kati2001

Nie polecam

O matko ..... To jest niskiej klasy Harlequin.
41

Popularność




Tej autorki w Wydawnictwie WasPos

Umowa na miłość

Układ małżeński

W PRZYGOTOWANIU:

Historia wielkiej miłości

Wszystkie pozycje dostępne również w formie e-booka

Copyright © by Katarzyna Lemiesz, 2022Copyright © by Wydawnictwo WasPos, 2023All rights reserved

Wszystkie prawa zastrzeżone, zabrania się kopiowania oraz udostępniania publicznie bez zgody Autora oraz Wydawnictwa pod groźbą odpowiedzialności karnej.

Redakcja: Kinga Szelest

Korekta: Aneta Krajewska

Zdjęcie na okładce (para): © by Thayssa Castro/Pexels

Zdjęcie na okładce (plaża, hotel): © by Tyler Lastovich/Pexels

Projekt okładki: Magdalena Czmochowska

Skład i łamanie oraz wersja elektroniczna: Adam Buzek, [email protected]

Ilustracje przy nagłówkach: © by pngtree.com

Wydanie I – elektroniczne

ISBN 978-83-8290-296-9

Wydawnictwo WasPosWarszawaWydawca: Agnieszka Przył[email protected]

Spis treści

Prolog

Rozdział 1

Rozdział 2

Rozdział 3

Rozdział 4

Rozdział 5

Rozdział 6

Rozdział 7

Rozdział 8

Rozdział 9

Rozdział 10

Rozdział 11

Rozdział 12

Rozdział 13

Rozdział 14

Rozdział 15

Rozdział 16

Rozdział 17

Rozdział 18

Rozdział 19

Rozdział 20

Rozdział 21

Rozdział 22

Rozdział 23

Rozdział 24

Rozdział 25

Rozdział 26

Rozdział 27

Rozdział 28

Rozdział 29

Rozdział 30

Rozdział 31

Rozdział 32

Rozdział 33

Rozdział 34

Rozdział 35

Rozdział 36

Epilog

Prolog

– Wyskakuj z ubrań! – Oczami wyobraźni widziałem jej niezłej wielkości piersi. – Śpiesz się, bo mój czas jest bardzo cenny, a muszę się odprężyć przed ważnym spotkaniem.

Laska – nawet, nie pamiętałem jej imienia – była tak napalona na mnie, że mogłaby pobić rekord Guinnessa w rozbieraniu się.

Tak, jak sobie wyobrażałem, jej piersi były cudowne, a brązowe sutki prosiły się o to, by się nimi dobrze zająć.

– Teraz usiądź na mnie i daj się nasycić swoim ciałem.

Dziewczyna była bardzo posłuszna i wykonywała każde moje polecenie bez mrugnięcia okiem.

Dyszała wprost w moje ucho, gdy ja ssałem jej piersi. Widziałem, jak moja pieszczota sprawiała dziewczynie przyjemność. Mnie jednak to całe ssanie się znudziło. Nie lubiłem zbyt długo wykonywać jednej czynności. Co innego, jak robiła to kobieta.

Przyszedł w końcu czas, by to ona zajęła się tym, co powinna. Odepchnąłem ją i rozpiąłem spodnie.

– A teraz ssij, maleńka, tak, jak umiesz najlepiej, i bierz jak najgłębiej.

Wytrzeszczyła swoje piwne oczy na widok penisa.

– Nigdy nie miałam takiego w buzi.

Złapałem ją za włosy i wepchnąłem fiuta w jej usta.

– To teraz masz ku temu niepowtarzalną okazję.

Biedna aż się dławiła, ale dzielnie go ssała.

Kiedy byłem mocno podniecony, kazałem dziewczynie położyć się na łóżku i wypiąć tyłek w moją stronę. Zerżnąłem ją ostro, a jej krzyki niosły się po pokoju hotelowym.

Skończyłem szczytować w jej ustach i udałem się do łazienki. Gdy wyszedłem, rzuciła się na mnie naga i ręką zaczęła macać moje przyrodzenie przez materiał spodni.

– Dziewczyno, co ty, do kurwy, wyprawiasz?! – Odepchnąłem ją.

– Pragnę znowu uprawiać z tobą seks. – Ciągle była na mnie napalona.

– Nie mam ochoty bzyknąć cię po raz drugi.

Ponownie odepchnąłem ją od siebie na tyle mocno, że upadła na łóżko. Wyjąłem z kieszeni tysiąc dolarów i rzuciłem na łóżko.

– Pokój jest opłacony do jutra, do południa. Było miło. Żegnam.

Brunetka popatrzyła na mnie wrogo.

– Nie jestem dziwką, której się płaci i którą się zostawia po seksie, ty kutasie! – Wstała i cisnęła banknotami w moją stronę.

– Laleczko, każdej dziwce, która bzyka się z pierwszym lepszym facetem poznanym na ulicy, płaci się za usługi. Zresztą, nie jesteś taka dobra, na jaką wyglądasz. – Puściłem jej oczko i wyszedłem, po drodze zabierając marynarkę.

– Ty bogaty skurwielu! – Usłyszałem na koniec, wsiadając do windy.

Każdą kobietę traktowałem w identyczny sposób. Wszystkie były puste i leciały na moją kasę oraz na mój wygląd. W końcu byłem przystojnym i jednym z najbogatszych facetów w mieście. Dlatego nigdy nie miałem problemu, by codziennie pieprzyć inną laskę. Obojętnie, czy była wolną, czy zamężną kobietą. Liczył się dla mnie tylko seks. Nawet ubrań nie zdejmowałem, jedynie rozpinałem spodnie i robiłem swoje. Nie pokazywałem kobietom swojego ciała. Zabawa to zabawa, więc nie wiedziałem, czemu one później były tak rozczarowane. Czyżby liczyły na coś więcej?

***

– Nick, masz dla mnie te raporty? – zapytałem.

Mieć faceta jako swojego asystenta to wielki dramat. Kto mnie w ogóle do tego namówił? Powinienem był mieć długonogą blondynkę w kusej spódnicy, którą mógłbym pieprzyć w wolnych chwilach.

– Proszę wybaczyć, ale nie zdążyłem. – Jego twarz była czerwona i spocona ze strachu.

– Żartujesz chyba.

Nigdy nie zrobił niczego na czas. Miałem dosyć jego nieposłuszeństwa i opieszałości.

– Jutro rano będą na biurku.

– Od jutra już tu nie pracujesz! – Wstałem i gestem pokazałem mu wyjście.

– Ale, szefie, ja…

Nie dałem mu dokończyć i otworzyłem szeroko drzwi.

– Żegnam.

Wyszedł, a ja zamknąłem za nim drzwi i wcisnąłem przycisk na telefonie stojącym na biurku.

– Paula! Masz znaleźć dla mnie nową sekretarkę, która zjawi się jutro w moim gabinecie. Tylko pamiętaj, że tym razem ma to być kobieta. Jeśli nie podołasz, to pożegnasz się z pracą.

– Dobrze, szefie.

– Ma mieć doświadczenie na tym stanowisku. Wyraziłem się jasno?

– Oczywiście.

– Ja teraz wychodzę, bo mam spotkanie, a ty bierz się do szukania nowego pracownika.

Miałem nadzieję, że tym razem znajdzie kogoś odpowiedzialnego.

Rozdział 1

ROSSALIN

Siedziałam sobie wygodnie w fotelu, na stopach miałam swoje zniszczone, ale za to wygodne pantofle, a w dłoni trzymałam kubek gorącego kakao, kiedy zadzwoniła Paula.

– Cześć – powiedziałam zadowolona.

– Cześć, Rossi. Nadal szukasz pracy? – zapytała trochę podenerwowana.

– Niestety. Nikt się nawet nie odezwał. Czy ja mam aż tak wygórowane wymagania? I po co się uczyłam i wydawałam pieniądze na studia, skoro nikt nie chce mnie zatrudnić?

– Oj tam, normalne masz wymagania.

Wyczułam, jak się uśmiecha.

– Super, że nie masz pracy, bo ja mam dla ciebie idealną robotę.

Z radości aż mi serce przyśpieszyło.

– U mnie w firmie zwolniło się miejsce sekretarki.

– Poważnie?

Uradowałam się, bo od dobrych kilku tygodniu szukałam jakiegoś etatu. Jak na złość nikt się nie odezwał, a przecież byłam sumienna i znałam specyfikę pracy na stanowisku, na które aplikowałam.

Z ostatniej roboty odeszłam z wielkim hukiem po tym, jak przyłapałam mojego faceta na penetrowaniu szefowej od tyłu. Nie dość, że podbiłam mu oko, to jeszcze szefowa oberwała w twarz. Pomyśleć, że straciłam trzy lata życia dla takiego dupka.

– Ale musiałabyś zacząć już od jutra.

– Super! – krzyknęłam rozpromieniona. – Mam nadzieję, że nie chodzi o stanowisko sekretarki twojego szefa bawidamka? – zażartowałam.

– Właśnie… będziesz sekretarką mojego szefa.

Nastała cisza.

– Nie mam innego wyjścia i muszę przyjąć twoją ofertę.

Nasłuchałam się od Pauli wielu rzeczy na temat Ericka Nilssona. Sporo jeszcze wyczytałam w Internecie. Jego życie to jeden wielki skandal.

Co rusz w gazetach pojawiały się wywiady z kobietami, które próbowały zaszkodzić temu draniowi w odwecie za to, w jaki sposób je potraktował, lecz on nic sobie z tego nie robił. Kobiety ciągle do niego lgnęły, leciały jak pszczoły do miodu. Nie rozumiałam tego. Widocznie lubiły być poniżane. To był ich problem, a nie mój.

Kilka miesięcy temu, kiedy Paula zabrała mnie ze sobą na bankiet z okazji pięciolecia powstania firmy, miałam okazję poznać Nilssona. Na mnie jednak nie działał jego urok osobisty. Nie mogłam powiedzieć, że nie był przystojny, ale po tym wszystkim, czego się o nim dowiedziałam, czułam tylko obrzydzenie. Próbował do mnie zagadać, lecz ja unikałam go jak ognia.

– Dziękuję, kochana, ratujesz mi tyłek. Przyjadę po ciebie koło siódmej trzydzieści.

– Okej.

Ucieszyłam się, że będę mogła pracować i mieć płynność finansową, jeśli oczywiście się sprawdzę.

Zrzuciłam ze stóp zniszczone pantofle i pobiegłam do szafy. Otworzyłam stare, drewniane drzwiczki, po czym przez dobre pięć minut stałam i zastanawiałam się, co włożyć. Wiadomo, że mój strój musiał być schludny i odpowiedni do sytuacji. Nie mogłam jednak wyglądać zbyt seksownie, by przypadkiem Nilsson nie próbował mnie podrywać. Po namyśle zdecydowałam, że lepiej nie kusić losu. Wyjęłam spodnie dżinsowe, białą koszulkę, a do tego krótką kurtkę dżinsową i trampki. Z pewnością Pauli, a tym bardziej Erickowi, mój strój się nie spodoba. Mnie to nie obchodziło, bo ważniejsza od ubioru była praca i to, jak się ją wykonywało.

Umyłam się i położyłam do łóżka. Jutro czekał mnie trudny dzień.

Noc minęła szybko i trzeba było wstawać. Wzięłam prysznic, zjadłam śniadanie i zrobiłam delikatny makijaż, a włosy upięłam w wysoki kucyk. Paula zjawiła się punktualnie. Ubrana była w jasną spódnicę, białą bluzkę i żakiet. Wyglądała perfekcyjnie.

– O mamusiu! Jak ty wyglądasz?

Jej zdziwienie mnie rozśmieszyło.

– Nie podoba ci się moja stylizacja?

– Wyglądasz, jakbyś szła do pubu na piwo, a nie do pracy. Musimy cię szybko przebrać.

Odłożyła torebkę i zaczęła grzebać w mojej starej szafie, która należała do mojej zmarłej babci.

– Wkładaj to! – Podała mi ołówkową spódnicę i białą bluzkę.

– Teraz to ty żartujesz. – Spojrzałam gniewnie na przyjaciółkę.

– Nie dyskutuj, bo musimy już wychodzić.

Przebrałam się i zeszłyśmy na dół do jej czerwonego audi. Po dziesięciu minutach dojechałyśmy pod firmę.

– Tylko bądź grzeczna dla mojego szefa. – Puściła mi oczko, bo wiedziała, że miewam niewyparzony język.

– Postaram się.

Zaprowadziła mnie do biura pana Nilssona i zapukała.

– Proszę. – Usłyszałyśmy jego stanowczy ton.

Siedział za ciężkim, mahoniowym biurkiem, nad stertą papierów. Na nasz widok podniósł głowę.

– Dzień dobry, panie Nilsson, przyprowadziłam panu nową pracownicę.

Spojrzał się na mnie dziwnym wzrokiem.

– Jak się nie mylę, to twoja przyjaciółka? – Podszedł i podał mi rękę.

– Dzień dobry, panie Nilsson.

– Witam. A teraz bierzemy się do roboty, bo czas goni. Warunki zatrudnienia omówimy później.

Rozdział 2

ROSSALIN

– Szczegóły twojej umowy ustalimy przy lunchu. – Nilsson podszedł do mojego biurka.

Wyglądał uroczo w idealnie skrojonym, czarnym garniturze opinającym jego mięśnie. Prezentował się wspaniale, więc mógł przyciągać kobiety, które później wykorzystywał dla własnej przyjemności. Był dość wysoki, jak na moje oko mógł mierzyć około metra osiemdziesięciu pięciu. Miał brązowe, gęste włosy, które były w lekkim nieładzie. Jego zielone oczy wpatrywały się w moje, wyczekując jakiejkolwiek odpowiedzi.

– Na lunch? – zapytałam zaskoczona jego propozycją. – A nie możemy omówić tego tutaj, panie Nilsson?

Nie miałam ochoty wychodzić na miasto, i to jeszcze z tym mężczyzną.

– Nie jesteś głodna?

Kiedy my przeszliśmy na ty? Nie przypominałam sobie takiego momentu.

– Jestem, ale mam wszystko przy sobie. Tak w ogóle to od kiedy zaczęliśmy mówić sobie po imieniu?

Uśmiechnął się jeszcze szerzej.

– Jak chcesz, Rossalin, to możesz mówić mi po imieniu. – Wyciągnął dłoń w moją stronę. – Jestem Erick.

Chwilę się wahałam, czy spoufalanie się z szefem to mądre posunięcie, zwłaszcza że żaden pracownik nie zwracał się do niego po imieniu.

– Wolałabym, żeby pozostało tak, jak jest teraz.

Zabrał dłoń i schował do kieszeni spodni.

– Skoro tak uważasz…

Wydawało mi się, że trochę się zmieszał. Nie był przyzwyczajony do tego, że ktokolwiek mu odmawiał.

– Nie mam zamiaru spoufalać się z własnym szefem.

– Twój wybór, ja jednak będę zwracał się do ciebie po imieniu.

– Skoro tak pan chce.

Nilsson szybko zmienił temat.

– Miałem nadzieję, że będziesz chciała spróbować najlepszych naleśników z owocami w mieście.

Uśmiechnął się, a mnie na samą myśl pociekła ślinka. Uwielbiałam naleśniki.

– Muszę przyznać, że skusił mnie pan na ten lunch.

Gdyby nie moje marne kanapki z wędliną, tobym się nie zgodziła.

– Za pięć minut widzimy się w holu.

Wyszedł zadowolony, a jego pewność siebie powróciła.

Dokończyłam szybko układanie dokumentów, zabrałam torbę i ruszyłam w stronę korytarza. Po drodze podeszła do mnie Paula.

– A ty gdzie wychodzisz? – Była bardzo ciekawa, jak to moja przyjaciółka.

– Idę z szefem na lunch, by omówić warunki umowy.

Paula rozdziawiła usta.

– Czemu jesteś taka zaskoczona?

– Zaskoczona? Ja jestem zdziwiona tym, co mówisz, bo szef nigdy nie zabiera swoich pracowników na lunch, by omawiać jakiekolwiek sprawy.

– Paula, on zaprosił mnie na naleśniki, a wiesz, że nie umiem odmówić mojemu ulubionemu daniu. – Uśmiechnęłam się do dziewczyny.

– Tak to się teraz nazywa? Przecież wiesz, jaki on jest!

Nie sądziłam, że będzie taka oburzona moim wyjściem z Nilssonem.

– Wiem doskonale i ty też powinnaś wiedzieć, że mnie on całkowicie nie interesuje.

– Mam nadzieję, że…

– Gotowa jesteś, Rossalin? – przerwał nam rozmowę, podchodząc do nas.

– Tak, panie Nilsson.

Wskazał ręką w kierunku windy, a ja odwróciłam się w stronę zdezorientowanej Pauli i zrobiłam minę, którą tylko ona rozumiała.

Z Paulą poznałyśmy się przypadkiem w sklepie, kiedy to obie rzuciłyśmy się na ostatnią butelkę jogurtu brzoskwiniowego. Kłóciłyśmy się o to, która pierwsza wzięła jogurt w rękę. Obie byłyśmy uparte, w dodatku pech chciał, że odkręciła się nakrętka i wylała się na nas zawartość opakowania. Ja miałam całą twarz oblaną brzoskwiniową cieczą, a moja rywalka włosy. Wyglądałyśmy komicznie. Nie wytrzymałyśmy ze śmiechu i zaczęłyśmy rechotać jak żaby. Na to wszystko przybiegł z krzykiem kierownik sklepu i kiedy chciał na nas jeszcze nakrzyczeć, poślizgnął się na resztkach jogurtu i upadł pomiędzy nami. Nasz śmiech bardziej się nasilił. Po dostaniu reprymendy od mężczyzny, opuściłyśmy sklep i udałyśmy się na kawę, na której stwierdziłyśmy, że chcemy utrzymywać ze sobą kontakt. Dzięki jogurtowi brzoskwiniowemu zdobyłam najlepszą przyjaciółkę pod słońcem.

Wsiadłam z szefem do windy, a on nie spuszczał ze mnie uważnego spojrzenia. Czułam się dość zażenowana. Nie umiałam jednak utrzymać języka za zębami i musiałam coś chlapnąć.

– Co mnie pan tak lustruje? Sądzi pan, że dam się nabrać na te pańskie podchody od samego rana?

Jego usta wykrzywiły się w łobuzerskim uśmiechu.

– Jaka ty jesteś zadziorna. – Oblizał dolną wargę. – Przyglądam ci się dlatego, że z wyglądu jesteś idealną kobietą, ale twoje warczenie wskazuje na to, że jesteś również nieujarzmioną kocicą.

Zatkało mnie. Nie spodziewałam się tego. On jednak był twardszy, niż mnie się wydawało.

– Mówię to, co myślę, a pańska ocena w żaden sposób mnie nie uraziła, a tym bardziej nie zrobiła na mnie wrażenia. Nie wiem, co chciał pan tym osiągnąć.

– Nie ruszymy się stąd, dopóki nie ustalimy czegoś, na czym mi zależy. – Podszedł bliżej i oparł rękę nad moją głową.

Nawet nie zauważyłam, kiedy zatrzymał windę.

– Że co proszę?

Odsunęłam go lekko od siebie i przeszłam na drugą stronę, by wcisnąć guzik, lecz Nilsson wyprzedził moje myśli i zasłonił panel swoimi plecami.

– Nie tak szybko, Rossalin. – Chwycił mnie za łokieć i przyciągnął ku sobie. – Na imprezie wpadłaś mi w oko i gdyby nie ta twoja uparta przyjaciółka, już dawno byłabyś moja.

Nie wytrzymałam jego pewności siebie i uderzyłam go w policzek. Reakcja Ericka wywołała u mnie śmiech.

– Ty mała tygrysico!

Dotknął swojej twarzy i w jednej sekundzie przyciągnął mnie do siebie. Moje ciało złączyło się z jego ciałem, a oddech przyśpieszył. Nie wiedziałam tylko, z jakiego powodu – czy dlatego, że byłam tak blisko Ericka, czy dlatego, że wiedziałam, co miało za chwilę nastąpić.

– Daj mi spokój, nigdy nie będę twoją kolejną zdobyczą! – wykrzyczałam mu prosto w twarz i pożałowałam tego, że spojrzałam w jego oczy.

Mimo że górował nade mną, zdążył wbić swoje usta w moje. Zakręciło mi się w głowie i chyba z braku świeżego powietrza zemdlałam.

Otworzyłam oczy. Nie wiedziałam, jak znalazłam się we własnym łóżku, i to w samej bieliźnie. Od momentu, kiedy straciłam przytomność, nic nie pamiętałam. Nie miałam pojęcia, co się działo. Jedyne, co przychodziło mi do głowy, to to, że do mieszkania musiała przywieźć mnie Paula. Wstałam i nałożyłam szlafrok. Kiedy otworzyłam drzwi sypialni, usłyszałam dziwne odgłosy dobiegające z kuchni. Będąc pewna, że zastanę moją przyjaciółkę grzebiącą w lodówce, wyszłam cicho z pokoju, by ją przestraszyć. Przekraczając próg, ujrzałam wypięte, męskie pośladki. Miałam w domu złodzieja, który penetrował moją pustą lodówkę. Cofnęłam się kilka kroków i zza szafy wyjęłam parasolkę. Podeszłam bliżej do nieproszonego gościa, pełna strachu zrobiłam zamach i z całej siły uderzyłam mężczyznę w plecy. Facet walnął głową w górną półkę lodówki, jęknął z bólu i odwrócił się w moją stronę.

– Co jest!?

Nie patrząc, kto to, zdzieliłam mężczyznę kolejny raz, celując tym razem w nogi.

– Przestań, do cholery! Chcesz mnie zabić, kobieto? – Facet upadł na kolana, podnosząc na mnie swój gniewny wzrok.

Ja w tym momencie wypuściłam parasol z ręki.

– Co ty robisz w moim mieszkaniu i dlaczego grzebiesz w mojej lodówce?

Mężczyzna wstał, opierając się o stół, po czym złapał się za głowę i plecy.

– Wszystkich swoich gości traktujesz w taki idiotyczny sposób?

Podeszłam do zamrażalnika, wyjęłam mrożony groszek i rzuciłam w jego stronę.

– Nieproszonych gości zabijam, ale miło było widzieć pana Ericka Nilssona na kolanach. – Byłam wściekła, ale i rozbawiona całą tą sytuacją.

– Chciałem przygotować ci obiecane naleśniki, ale jak widzę, to ty wolisz powalać mężczyzn na kolana. – Przyłożył mrożonkę do głowy. – Ty, kobieto, w tej kuchni nic nie masz.

– Nie twoja sprawa. – Związałam ciaśniej szlafrok, widząc jego rozpalony wzrok.

– Rossalin, ty jesteś gorsza niż dzika i wygłodniała bestia. – Jego twarz przybrała rozbawiony wyraz.

– Dla takiej padliny jak ty to tylko bestią można być. – Zrobiłam groźną minę, podnosząc swój parasol.

– Jesteś niemożliwa. – Postawił krok w moją stronę.

– Nie podchodź bliżej, bo ponownie ci przyłożę.

Erick odsunął się w to samo miejsce, w którym wcześniej stał.

– Zawsze grasz taką cnotkę przed mężczyznami, by później pokazać, kto nad kim góruje?

Moja cierpliwość się kończyła.

– Chcę, by opuścił pan moje mieszkanie w trybie natychmiastowym.

– Nie mam zamiaru wyjść, bo jest mi tu dobrze. – Uśmiechnął się w taki sposób, że nogi się pode mną ugięły.

Nie zważając na moje słowa, odłożył mrożony groszek i minął mnie, udając się do salonu. Usiadł wygodnie na kanapie, w dodatku na moim ulubionym miejscu, i wyjął telefon. Z tego, co usłyszałam, to dzwonił, by zamówić jedzenie. Moją głowę zaprzątały jednak inne myśli. Stałam i przyglądałam się jego umięśnionemu ciału. Nie sądziłam, że mój szef bez koszuli mógł wyglądać aż tak pociągająco. Zero jakiejkolwiek fałdki, był idealny. Dlatego miał takie branie u kobiet. Każda chciałaby go dotknąć. Budową przypominał Zeusa. Byłam ciekawa, czy reszta jego ciała też była taka umięśniona. Chętnie bym się o tym przekonała, zdzierając z Ericka resztę ubrań. Szybko odgoniłam niegrzeczne myśli, kiedy do moich uszu dobiegł jego głos.

– Co mówiłeś?

– Podobam ci się, Rossalin, prawda? Widzę to po twoich oczach i ustach, które tak namiętnie oblizujesz.

Czy ja faktycznie to robiłam? Ale była ze mnie idiotka. Mogłam się domyślić, że Erick nie da za wygraną.

– Schlebiasz sobie. Ja nadal żądam, byś opuścił moje mieszkanie.

– Ty naprawdę potrzebujesz dobrego zerżnięcia, wtedy byłabyś bardziej ujarzmiona. – Zaśmiał się i rozłożył na kanapie, podkładając sobie ręce pod głowę. – Zaraz przywiozą jedzenie, więc chodź tu do mnie i gdybyś była taka miła, to mogłabyś mi zrobić masaż stóp, bo mam przemęczone.

Tego było już za wiele. Jak on śmiał odzywać się do mnie jak do swojej służącej?!

– Powtórzę to po raz ostatni. Proszę się stąd wynieść, bo jak nie, to zadzwonię na policję.

Wzięłam do ręki jego koszulę i marynarkę z oparcia krzesła i rzuciłam mu prosto w twarz. Ten tylko zaśmiał się w głos.

– Rozumiem, że chcesz zgrywać niedostępną. – Wstał z kanapy i w szybkim tempie znalazł się przy mnie.

Czułam jego męski zapach, który działał na mnie pobudzająco. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego ja tak na niego reagowałam.

– Nie będę pańską kolejną dziwką. – Z całej siły nadepnęłam mu na nogę i kopnęłam prosto między umięśnione uda. Widocznie musiałam zdzielić go za mocno, bo upadł na kolana i zajęczał głośno. – A teraz, panie Nilsson, proszę opuścić moje mieszkanie i dać mi święty spokój.

W tym momencie zadzwonił domofon. Podeszłam i podniosłam słuchawkę.

– Halo.

– Przywiozłem zamówienie. – Usłyszałam.

– Zaraz jeden pan zejdzie i odbierze. – Odłożyłam słuchawkę domofonu. – Pańskie jedzenie przyjechało.

Wstał z podłogi i patrzył na mnie groźnym wzrokiem. Myślał, że może się przestraszę i będę go przepraszać. Nic z tych rzeczy. Kolejny raz rzuciłam w niego jego ubraniami. Złapał je i zaczął wkładać koszulę. Podszedł do mnie i szepnął mi do ucha. Automatycznie poczułam mrowienie na całym ciele.

– To nie jest koniec, moja piękna Rossalin, to dopiero początek wielkiej przygody, w której będziesz błagała o więcej. Ja nie będę miał litości i zrobię wszystko, by twoja cipka zapamiętała mnie i pragnęła mojego kutasa już zawsze.

Cmoknął mnie w szyję i wyszedł, zostawiając w osłupieniu.

To nie mogło się dziać naprawdę. Jakim trzeba było być facetem, by myśleć fiutem, a nie głową? Jak dorosły mężczyzna i właściciel tylu hoteli mógł się tak zachowywać? Byłam bardzo zniesmaczona tym całym zajściem. I jak ja mogłam iść do pracy, w której byłam jego sekretarką, i rozmawiać z tym napalonym samcem? Gdybym nie musiała spłacać kredytu za mieszkanie, tobym się zwolniła. Choć jeśli Nilsson wspomni kiedyś o tym dziwnym zajściu, i tak będę zmuszona poszukać innej pracy. Tylko czy ją tak szybko znajdę?

Obiecałam sobie, że nigdy więcej nie będę wylewać łez przez wstrętnych i bzykających co popadnie facetów. Nigdy więcej.

Rozdział 3

ROSSALIN

Stałam wpatrzona w drzwi i nie mogłam otrząsnąć się z tego, co usłyszałam z ust Ericka. Najbardziej zadziwiła mnie reakcja mojego ciała. Jego lekkie muśnięcie warg sprawiło, że przeszły mnie dreszcze.

– Pieprzone ciało – powiedziałam do siebie.

Jak mogło tak zareagować? Przecież Erick nie był głupi i z pewnością zauważył, jak zadziałała na mnie jego delikatna pieszczota. W głowie ciągle odbijały mi się jego ostatnie słowa.

To nie jest koniec, moja piękna Rossalin, to dopiero początek wielkiej przygody, w której będziesz błagała o więcej. Ja nie będę miał litości i zrobię wszystko, by twoja cipka zapamiętała mnie i pragnęła mojego kutasa już zawsze.

Na samą myśl o tym moje ciało wariowało. Dziwny żar obiegł miejsce między udami. To było osobliwe uczucie. Przecież on wcale nie rozgrzewał mnie tak, jak wskazywała reakcja mojego organizmu.

Po dobrych dziesięciu minutach ruszyłam się z miejsca i poszłam pod prysznic. Musiałam jakoś odreagować, a zimna woda szybko mi w tym pomogła.

Cieszyłam się, że w firmie Ericka weekendy były wolne i nie musiałam przez ten czas patrzeć na jego twarz, na której można było zobaczyć pragnienie seksu. Zastanawiałam się, czy każdy bogaty dupek miał w głowie tylko wykorzystywanie kobiet. Wiedziałam, że większość z nich, jak i nie wszystkie, pchały się do jego łóżka na własne życzenie. Jeśli mój szef sądził, że mnie przeleci, to był w wielkim błędzie. Dopiero zobaczy, jaka potrafiłam być podła, i z pewnością odechce mu się zabawy z moim ciałem.

Gdy wyszłam spod prysznica i się ubrałam, zaburczało mi w brzuchu. Zajrzałam do lodówki, w której oprócz starego zeschniętego sera nie było kompletnie nic. Cholera, zapomniałam zrobić zakupy. Chciałam czy nie, musiałam iść do sklepu nocnego. Wcale mi się ten pomysł nie podobał, zwłaszcza że dzielnica, w której mieszkałam, wieczorami nie była zbyt bezpieczna. Wiele razy słyszałam awantury na ulicach, różne dziwne typy zaczepiały ludzi, a najczęściej właśnie pod sklepem. Stały i piły na tyłach, używając wulgaryzmów. Gdyby było mnie stać, to chętnie zamówiłabym jedzenie do domu, ale przed pierwszą wypłatą mogłam o tym zapomnieć.

Naciągnęłam kaptur na głowę i na wszelki wypadek włożyłam do kieszeni gaz pieprzowy. Wyszłam z domu i pochylona ruszyłam przed siebie. Mijałam różnych ludzi, większość wracała z pracy, a niektórzy wyglądali na bardzo zmęczonych po spożyciu alkoholu. Dobrze, że sklep był parę metrów od mojego mieszkania, to mogłam tam szybko dotrzeć. Oczywiście przed wejściem stało towarzystwo pijanych dresiarzy z butelkami piwa. Szybko weszłam do środka, chwyciłam koszyk i zaczęłam wrzucać do niego produkty. Podeszłam do kasy, przy której przywitała mnie uśmiechniętą Lisa.

– Znowu zapomniałaś zrobić zakupów?

– Niestety, za długo siedziałam w pracy – odpowiedziałam, odwzajemniając uśmiech.

– Dwadzieścia sześć dolarów – podsumowała moje zakupy.

– Nie boisz się tak sama siedzieć w sklepie i obsługiwać tych tam? – Wskazałam ręką na grupkę pijaczków.

– Przyzwyczaiłam się, a oni traktują mnie w miarę z szacunkiem. Poza tym jakby było inaczej, to nie sprzedałabym im alkoholu. – Uśmiechnęła się do mnie.

– To dobrze. – Wzięłam reklamówkę z zakupami. – Spokojnej nocy. – Wyszłam ze sklepu, narzucając z powrotem kaptur na głowę.

Chciałam przejść niepostrzeżenie i kiedy byłam pewna, że mi się udało, usłyszałam głosy za plecami.

– Stary, zobacz, jaka foczka wyszła.

– Ale ma tyłeczek – powiedział drugi.

– Chętnie bym zanurzył w niej swojego kutasa. – Zaśmiał się kolejny z nich, a reszta bandy mu zawtórowała.

Przyśpieszyłam, kierując się w stronę mieszkania. Nie lubiłam tego typu sytuacji, bo po takich typach można się było wszystkiego spodziewać. Usłyszałam za sobą kroki i dźwięk rozbijanej na chodniku butelki. Serce podskoczyło mi do gardła. Przełknęłam głośno ślinę, kiedy ktoś złapał mnie za łokieć. Jeden z nich ściągnął mi kaptur z głowy.

– Faktycznie, ładna z niej dupeczka. – Wyrwałam rękę i wsadziłam ją do kieszeni, w której miałam gaz.

– A gdzie to się, foczko, wybierasz?

– Nie twój interes, koleś.

Nie odwróciłam się i szłam dalej. Od domu dzieliło mnie może dwieście metrów. Chciałam jak najszybciej do niego dotrzeć i poczuć się bezpiecznie.

– Laluniu, interes to ja mogę ci zaraz pokazać.

Wszyscy ryknęli w głos.

– Odpieprz się ode mnie, imitacjo faceta!

Że też musiałam mieć niewyparzony język i zawsze w nieodpowiednim momencie coś chlapnąć.

– Uuu! Kocica ma pazurki. Chłopaki, dawać ją!

Dresiarz wydał polecenie swoim oprychom, którzy w szybkim tempie do mnie podeszli. Na szczęście zdążyłam wyjąć gaz i psiknąć im w oczy.

– Ty mała dziwko! Pożałujesz tego! – krzyknął jeden z nich, a ja rzuciłam się do ucieczki.

Byłam już przy klatce, kiedy jeden z nich złapał mnie w pasie i przewrócił na plecy.

– Lubisz się ostro zabawić? Widocznie tak. To teraz zobaczysz, jak imitacje facetów potrafią dać przyjemność takiej dziwce jak ty. – Podciągnął mi bluzę i wepchnął pod nią swoje brudne łapska.

Próbowałam się wyrywać i kopać, ale ten bandyta był silniejszy. Alkohol najprawdopodobniej działał na jego korzyść. Krzyczałam, lecz nikt nie odważył się przegonić dresiarzy. Strach odebrał mi odwagę i traciłam nadzieję na jakąkolwiek pomoc. Musiałam jakoś sama się obronić, ale niby jak miałam to zrobić…

Rozejrzałam się wokół, szukając czegoś, co pomogłoby mi w obezwładnieniu napastnika.

Zobaczyłam, że niedaleko leży moja reklamówka z zakupami. Musiałam się jakoś do niej przybliżyć. Zaczęłam się czołgać na placach. Było trudno, ale w końcu się udało. Wyciągnęłam słoik ogórków, które kupiłam do kanapek, i chciałam rozbić go na głowie zwyrodnialca.

– Nawet o tym nie myśl, mała.

Przejrzał moje zamiary i było po mnie.

– Puść mnie frajerze, bo pożałujesz! – Próbowałam pokazać, że jestem silna i się nie boję.

– Patrick i Joe, trzymajcie jej ręce, a ty i Parker, trzymajcie jej nogi. Przeniesiemy ją na drugą stronę do parku i tam się z nią wszyscy zabawimy.

Nie sądziłam, że można się tak bać i być świadomym gwałtu zbiorowego. Zaczęłam kolejny raz wierzgać nogami i okładać napastnika pięściami po plecach. Próbowałam złapać ten pieprzony słoik i jakimś cudem mi się udało. Rąbnęłam faceta w skroń, a ten jęknął z bólu, łapiąc się za głowę, z której poleciała mu krew. Wykorzystałam moment i zanim jego koledzy doszli chwiejnym krokiem, wstałam szybko i pobiegłam w stronę klatki.

– Łapcie, debile, tę szmatę i nie pozwólcie jej uciec!

Kiedy chciałam włożyć klucz do zamka, jeden z oprawców uderzył mnie w plecy tak mocno, że wydałam głośny jęk bólu i upadłam na kolana.

– To sobie, ślicznotko, przejebałaś.

Zaśmiał się głośno, a do mnie dotarł smród piwa. Było mi niedobrze, na plecach w miejscu uderzenia czułam mrowienie.

– Chłopaki! Mam ją.

– Dawajcie ją do parku!

Tak bardzo się bałam. Przez ból w kręgosłupie nie miałam już siły się bronić. Straciłam zapał do walki. Ludzie przechodzili na drugą stronę ulicy, patrząc na mnie z żalem.

– Pomóżcie mi, błagam was na wszystko!

Łzy wypłynęły mi z oczu. Krzyczałam, ale tego, kto odważył się odezwać, od razu straszyli nożem, więc inni też szybko uciekali. Byłam stracona i za moment miałam zostać zhańbiona przez pięciu oprychów.

– Nikt ci nie pomoże.

Dostałam w twarz od tego, któremu rozbiłam słoik na głowie. Połowa jego twarzy była zakrwawiona. Zaczęło mnie piec miejsce uderzenia i poczułam ciepłą ciecz, która spływała mi po policzku.

– Jesteście chorymi i pojebanymi skurwielami!

Ponownie dostałam w twarz, ale tym razem mocniej i rana na policzku zrobiła się większa. Krew kapała na chodnik, na którym leżałam.

– Nauczymy cię szacunku do nas, facetów, bo wiesz, nas się szanuje i nigdy się nam nie odmawia.

– Dajcie mi spokój – łkałam, a łzy mieszały się z krwią.

– Słyszeliście, co pani powiedziała? – Dobiegł mnie męski i groźny głos.

– Spierdalaj, garniturku, bo twoja buźka będzie pocięta.

Próbowałam wstać i jakoś doczłapać do klatki, a wtedy zobaczyłam, jak Erick bez żadnego problemu rozprawia się z jednym, z drugim, z trzecim, a pozostała dwójka ucieka, aż się kurzy. Jeden z nich próbował jeszcze zaatakować Ericka, ale nie miał szans. Szybko został powalony przez podcięcie nóg i uderzony pięścią w twarz.

Usłyszałam trzask kości i wtedy świat zawirował mi przed oczami. Upadłam z wycieńczenia w ramiona Nilssona i zemdlałam.

ERICK

Kiedy wyszedłem z mieszkania Rossi, zapłaciłem za jedzenie i położyłem je na tylnym siedzeniu. Wyjąłem z kieszeni spodni paczkę papierosów i zapaliłem jednego. Stałem oparty o samochód i przyglądałem się przechodniom. Nie było tu za ciekawie, zwłaszcza dla takiej młodej i atrakcyjnej dziewczyny jak Rossalin.

Od dawna nikt tak bardzo na mnie nie działał. Nie wiedziałem tylko, czy było to spowodowane jej uporem i ciętym językiem, czy tym, że kurewsko pragnąłem jej zgrabnego i delikatnego ciała. Nie mogłem się pozbyć myśli, że ona mnie nie pragnęła. Przecież ja miałem laski na pstryknięcie palcami. Ona była inna. Różniła się bardzo od reszty przelecianych przeze mnie kobiet. I to mnie w niej zafascynowało.

Wsiadłem do auta i sprawdziłem, kto dobijał się do mnie, kiedy byłem u Rossi. Dzwonił Bernie. Bernie był zarówno moim przyjacielem, jak i człowiekiem od załatwiania brudnych spraw. Oddzwoniłem do niego.

– Stary, no w końcu. Przecież łatwiej jest się dodzwonić do prezydenta niż do ciebie.

Był jakiś dziwny. Czułem, że stało się coś, co wpłynie na moją reputację.

– Rozumiem, że nie dzwoniłeś w żadnej błahej sprawie.

– Erick, dowiedziałem się, że większość twoich inwestorów będzie chciała się wycofać. Wszystko przez twój cholerny potencjał seksualny. Gdybyś nie pukał dziwek, które chciały się na tobie wybić, to może jeszcze nie miałbyś tak przerąbane.

Fakt, nie zawsze uważałem na to, kogo wybierałem. Niestety, mój popęd trudno było zatrzymać.

– Kurwa, przez te pieprzone szmaty stracę grube miliony, jeśli oni faktycznie się wycofają. – Walnąłem rękoma o kierownicę. – Co mam teraz zrobić? Tylko nie mów mi, że mam się ożenić. – Zaśmiałem się.

– A wiesz, że to niegłupi pomysł.

Na jego słowa aż zakrztusiłem się własną śliną.

– Zastanów się, to postawiłoby cię w dobrym świetle.

– Bernie, ja żartowałem. Wiesz, że ja nie nadaję się do zakucia w kajdany.

– Nie pieprz głupot, tylko ratuj swoją reputację i pieniądze. Masz dwa tygodnie. Ja spróbuję ich jakoś udobruchać.

On chyba robił sobie ze mnie jaja. Niby skąd miałbym wytrzasnąć narzeczoną, która zgodziłaby się na taki układ. Przecież moja przyszła żona musiałaby różnić się od kobiet, z którymi się spotykałem.

– Jesteś tam? – Usłyszałem głos przyjaciela.

– Tak. Znajdź mi wszystko na temat Rossalin Duncan.

Tylko jej obraz stanął mi przed oczami. Ona nadawałaby się idealnie. Musiałem najpierw sprawdzić informacje o niej.

– Kto to jest? – zapytał zaciekawiony.

– Moja sekretarka i być może moja przyszła żona.

– Nic mi nie mówiłeś, że masz nową pracownicę.

– Nie dałaby ci się omotać.

Obaj się zaśmialiśmy.

Twarda była z niej sztuka i czułem, że ona może uratować moją skórę.

– Próbowałem, stary. Ona jest jak dzikie zwierzę, które potrzebuje ujarzmienia. Dasz radę do wieczora mi coś podesłać?

– Spróbuję.

Na tym nasza rozmowa się zakończyła, a ja pojechałem w stronę domu.

Po dwudziestej pierwszej otrzymałem mail z wiadomościami o Rossalin. Okazało się, że była sierotą. Matka zmarła na raka, a ojciec się powiesił. Oprócz tego nędznego mieszkania miała kredyt do spłacenia. Jako młoda dziewczyna związała się z Henrym, ale rozeszli się, bo chłopak wyjechał do pracy. Potem zaręczyła się z niejakim Tylerem, ale nie wiadomo, czemu się rozstali. Ponadto cieszyła się mianem najzdolniejszej uczennicy w liceum. Wygrywała konkursy matematyczne, co dało jej możliwość studiowania na dobrej uczelni. Ukończyła rachunkowość i marketing z zarządzaniem, również z najlepszym wynikiem. Jej konto było puste, żadnych oszczędności ani obligacji.

Postanowiłem pojechać do niej i przedstawić moją propozycję. Miała długie, lekko kręcone, ciemnobrązowe włosy. Oczy cudownie zielone, a podkreślający je makijaż dodawał im uroku. Była naprawdę śliczną, chociaż niską kobietką, ale miała silny charakter, co bardzo mi się podobało.

Jechałem do Rossalin, układając sobie w głowie, jak przekonać ją do mojego pomysłu. Stwierdziłem, że moją kartą przetargową będą pieniądze. Gdy Rossie dowie się, że zabezpieczę jej byt, to się zgodzi. Stać mnie było na to.

Zatrzymałem się po drugiej stronie ulicy i wyłączyłem silnik. Otworzyłem drzwi i usłyszałem krzyki kobiety błagającej o pomoc.

Pod klatką Rossi stało kilku pijanych facetów, a jeden z nich siedział na dziewczynie. Bardzo mi się to nie spodobało, zwłaszcza że nikt tej biedulce nie chciał pomóc. Podszedłem bliżej i zobaczyłem, jak koleś uderza swoją ofiarę. Krew mnie zalała, kiedy dostrzegłem, że była to Rossalin.

– Nauczymy cię, szmato, szacunku do nas… – Usłyszałem, gdy byłem koło nich.

– Dajcie mi spokój.

Rossi płakała, a on śmiał jej się prosto w oczy. Połowa twarzy dziewczyny była zakrwawiona.

– Słyszeliście, co pani powiedziała? – zapytałem, stając za jednym z nich.

– Spierdalaj, garniturku, bo twoja buźka będzie pocięta.

Nie mogłem dłużej patrzeć, jak ten frajer obmacuje jej ciało.

Chwyciłem go i strzeliłem z pięści prosto w zapijaczoną gębę.

Upadł i złapał się za nos.

– Ty skurwielu, złamałeś mi nos. – Krew zalewała mu usta.

Rozprawiłem się jeszcze z dwoma, a reszta uciekła z podkulonym ogonem. Podszedłem do dziewczyny i wziąłem ją na ręce. Była nieprzytomna.

– Już dobrze, malutka. Jesteś bezpieczna.

Ułożyłem ją na tylnej kanapie samochodu i ruszyłem prosto do mojego domu, który znajdował się za miastem. Po drodze zadzwoniłem do lekarza i kazałem mu zaraz do siebie przyjechać. Nie było mu to na rękę, ale przy moim uporze nie miał wyjścia.

Jazda zajęła mi pół godziny, a kiedy byłem na miejscu, Tony stał już przy swoim samochodzie. Otworzyłem bramę pilotem i zaparkowałem przed wejściem.

– Otwórz drzwi, Tony. – Wziąłem Rossi na ręce.

Była tak lekka i delikatna… Wszedłem do sypialni gościnnej i położyłem kobietę na łóżku. Ubranie miała całe zakrwawione, a rana na policzku była dość głęboka.

– To twoja dziewczyna, Ericku? – zapytał mnie lekarz.

– Tak – skłamałem, sądząc, że Rossi zgodzi się na moją propozycję.

– Piękna kobieta. Jesteś szczęściarzem i mam nadzieję, że w końcu usiądziesz na dupie.

Po jego wypowiedzi przekonałem się, że wszyscy mieli mnie za potwora. Co ich obchodziło moje życie? To była moja sprawa, z kim i ile razy sypiałem.

– Kto ją tak urządził? Ta rana musi zostać oczyszczona i zszyta.

Otworzył swoją torbę lekarską i wyjął to, co było mu potrzebne, a ja w tym czasie opowiedziałem, co się wydarzyło.