Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
1056 osób interesuje się tą książką
Popełniłam błąd.
Kiedy miałam szesnaście lat, zakochałam się w niewłaściwym mężczyźnie.
Nazywał się Callum Torrio.
Bezwzględny miliarder. Groźny przestępca. Ojciec mojej najlepszej przyjaciółki.
Kiedy miałam dwadzieścia jeden lat, porzuciłam nadzieję, że kiedykolwiek mnie zauważy.
Był dwadzieścia lat starszy ode mnie, miał konszachty z mafią i handlował bronią.
Mądrze byłoby zapomnieć o jego istnieniu.
Ale nie potrafiłam.
Lodowate spojrzenie jego niebeskich oczu i duże, silne dłonie stanowiły sedno moich mocno realistycznych snów.
Aż którejś nocy wszystko się zmieniło.
Ożywił każdą fantazję, którą wcześniej ledwo ośmielałam się snuć.
Dominujący i zaborczy, wielbił mnie i wychwalał.
Całe życie byłam trzymana pod kloszem i kontrolowana, a on sprawił, że poczułam się jak prawdziwa kobieta.
Tyle że Callum miał mroczne tajemnice i przeszłość, która nie chciała mu dać o sobie zapomnieć.
Wiedziałam, że był złym człowiekiem, ale nie spodziewałam się, że aż tak bardzo…
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 394
Rok wydania: 2025
Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Tytuł oryginału: Empire of Lust
Przekład z języka angielskiego: Agnieszka Rewilak
Copyright © J. L. Beck, 2025
This edition: © Risky Romance/Gyldendal A/S, Copenhagen 2025
Projekt graficzny okładki: Anna Slotorsz
Redakcja: Anna Poinc-Chrabąszcz
Korekta: Anna Nowak
ISBN: 978-91-8076-498-8
Konwersja i produkcja e-booka: www.monikaimarcin.com
Wszelkie podobieństwo do osób i zdarzeń jest przypadkowe.
Word Audio Publishing International/Gyldendal A/S
Klareboderne 3 | DK-1115 Copenhagen K
www.gyldendal.dk
www.wordaudio.se
Popełniłam błąd.
Kiedy miałam szesnaście lat, zakochałam się w niewłaściwym mężczyźnie.
Nazywał się Callum Torrio.
Bezwzględny miliarder. Groźny przestępca. Ojciec mojej najlepszej przyjaciółki.
Kiedy miałam dwadzieścia jeden lat, porzuciłam nadzieję, że kiedykolwiek mnie zauważy.
Był dwadzieścia lat starszy ode mnie, miał konszachty z mafią i handlował bronią.
Mądrze byłoby zapomnieć o jego istnieniu.
Ale nie potrafiłam.
Lodowate spojrzenie jego niebeskich oczu i duże, silne dłonie stanowiły sedno moich mocno realistycznych snów.
Aż którejś nocy wszystko się zmieniło.
Ożywił każdą fantazję, którą wcześniej ledwo ośmielałam się snuć.
Dominujący i zaborczy, wielbił mnie i wychwalał.
Całe życie byłam trzymana pod kloszem i kontrolowana, a on sprawił, że poczułam się jak prawdziwa kobieta.
Tyle że Callum miał mroczne tajemnice i przeszłość, która nie chciała mu dać o sobie zapomnieć.
Wiedziałam, że był złym człowiekiem, ale nie spodziewałam się, że aż tak bardzo…
Bianka
– Czy ja dobrze rozumiem? – Moja najlepsza przyjaciółka Tatum nachyliła się w moją stronę, a skórzane obicie fotela limuzyny zaskrzypiało pod jej łokciami. Szampanówka w jej dłoni niebezpiecznie się przechyliła. Tatum wolną ręką odgarnęła rozjaśnione słońcem blond włosy z twarzy w kształcie serca. – Dziś skończyłaś studia, a facet, z którym jesteś od jebanych pięciu lat, nie raczył się pofatygować na ceremonię rozdania dyplomów ani nie ma zamiaru spędzić z tobą czasu po niej?
Zacisnęłam zęby. Czy ona zawsze musi być taka bezpośrednia? Jej dosadność nie stanowiła dla mnie żadnej nowości, a ilość skonsumowanego dziś alkoholu jeszcze trochę ją podsycała. Przyjaciółka zaczęła lekko bełkotać. Równocześnie odbywało się aż pięć imprez z okazji zakończenia studiów, na których „absolutnie” musiałyśmy się pokazać. Jej słowa, nie moje.
Jasne, było fajnie, ale pewnie bawiłabym się lepiej, gdybym czuła, że faktycznie biorę udział w tych wydarzeniach. Gdybym była obecna. Tymczasem, mogłam się tylko przyglądać, jak inni celebrowali początek nowego etapu w swoim życiu. Dystansowałam się od nich, zastanawiając się, co ze mną nie tak.
Przypuszczałam, że nieobecność mojego chłopaka była dobrą wymówką, choć nie do końca o to chodziło. Zmagałam się z głębszymi problemami, ale nie byłam gotowa stawić im czoła.
– Niestety, jutro pracuje od samego rana. – Sprzedałam jej to samo kłamstwo, którym on karmił mnie zbyt często. – Nie mogę mieć do niego pretensji o to, że stara się być dorosły.
– Dorosły poprosiłby o dzień wolny. Od wielu miesięcy znał datę twojego zakończenia studiów. – Tatum wzruszyła ramionami. – Bianka, nie kupuję tej wymówki.
„Jak zawsze, wyczuła ściemę”, pomyślałam i pokręciłam głową.
– Liczy się to, co jest ważne dla ciebie – ciągnęła. – Gdyby chciał tu być, toby był. Traktuje cię jak dodatek do swojego życia. Wciska ci kit. Gdyby był prawdziwym facetem, budowanie przyszłości z tobą miałoby dla niego największy priorytet. Wiem, że nie chcesz w to uwierzyć, ale gówno go obchodzisz. Dlatego mam ochotę podziurawić mu opony w samochodzie i powiedzieć, jakim jest cholernym dupkiem.
Ech, nie miałam pojęcia, co odpowiedzieć. Zresztą nie było słów, które usprawiedliwiałyby moją decyzję o trwaniu w tej relacji. Będąc z Lucasem, sparzyłam się tak wiele razy, że przestałam dostrzegać dobro, które może jeszcze się w nim tliło. Nie miałam pojęcia, dlaczego nadal nie zdecydowałam się odejść.
Może bałam się zostać sama? A może liczyłam na to, że facet się ocknie. Tak naprawdę sama nie wiedziałam. Przecież nie dał mi pierścionka ani nawet nie planowaliśmy zakładania rodziny.
Nie wytrzymałabym reszty nocy, gdybym musiała wysłuchiwać od przyjaciółki rzeczy, które słyszałam już tak wiele razy i które sama sobie powtarzałam, dlatego odniosłam się do czegoś, co odwróciło jej uwagę od tematu.
– Ej, nie jest aż tak źle – powiedziałam z uśmiechem. – Dzięki temu, że mnie olał, możemy spędzić razem dzień i noc. Zresztą twój zaangażowany chłopak także nie mógł dziś z nami wyjść. – Skrzywiłam się, kończąc swoją wypowiedź. Nie przygotowałam się na ukłucie żalu, które poczułam, widząc, jak radosny uśmiech znika z pełnych ust przyjaciółki.
– No, wygląda na to, że obie nie mamy szczęścia w miłości. Też miał coś innego do roboty.
Tatum nie powiedziała, czym bym zajęty. Ciekawe, czy raczył ją w ogóle poinformować. Słuchając jej opowieści o Kristoffie, można było odnieść wrażenie, że tworzyli idealny związek, ale prawda była inna, bez względu na to, jak bardzo Tatum starała się ją podkoloryzować przed innymi. Być może przez to, w jakim dorastała świecie, nie lubi się dzielić swoimi doświadczeniami, robi dobrą minę do złej gry i udaje beztroskę, jakby nic nie miało większego znaczenia. Rodzina Torrio żyje tajemnicami, a mężczyzna o takiej władzy, jaką dysponuje jej ojciec, nie mógł sobie pozwolić na pokazywanie prawdziwych uczuć. Jabłko chyba rzeczywiście pada niedaleko od jabłoni.
Nasz kierowca, Romero, skręcił w drogę prowadzącą do bramy wjazdowej na teren posiadłości rodziny Torrio. Poczułam motyle w brzuchu. Callum Torrio – równie niebezpieczny, co czarujący. Mężczyzna jego pokroju nie zgromadził tylu wrogów dzięki temu, że pieczołowicie przestrzegał przepisów prawa. Znam ten typ ludzi, tak jak i mój ojciec. Dlatego cały czas poucza mnie, że przyjaźń z Tatum jest bardzo ryzykowna.
Kiedy podjechaliśmy do bramy, stojący przed nią ochroniarz gestem nakazał nam jechać dalej. Długi, szeroki i kręty podjazd przecinał teren ogromnej posesji.
Posiadłość była tak duża, że najbardziej zaufani ochroniarze Calluma mieszkali tu w niewielkich domkach usytuowanych w pobliżu prawie sześciometrowego kamiennego muru, który otaczał wszystkie włości.
Tatum duszkiem dopiła szampana i spojrzała na mnie szklistymi oczami.
– O czym rozmawiałyśmy? – Postukała się w brodę palcem z perfekcyjnym manicurem. – A, tak. O tym dupku Lucasie.
– Nie jest dupkiem. – Pokręciłam głową, słysząc to niezbyt wyrafinowane przezwisko.
Jeśli będę sobie to powtarzała wystarczająco często, może też w to uwierzę.
– Jest, i dobrze o tym wiesz. Ja nie mam żadnych wątpliwości. Pewnie podobnie jak jego matka. Możesz mnie znienawidzić, chociaż uważam, że to niemożliwe, ale dziś kończysz studia. Takie coś przydarza się raz w życiu. Wiedział, ile to dla ciebie znaczy, a nawet się nie pofatygował na kolację, na którą zaprosił go twój ojciec.
Nie podobało mi się to bardzo, ale nie chciałam się do tego przyznać, dlatego wymyśliłam kolejne usprawiedliwienie.
– To nie jego wina, że musiał zastąpić kogoś na zmianie.
Tatum prychnęła głośno.
– Jasne. Zapomniałam o jego karierze na siłowni wujka.
Romero podjechał przez okrągły dziedziniec przed majestatyczną ceglaną rezydencję.
– Przejmie tę siłownię – przypomniałam przyjaciółce tak spokojnie, jak tylko potrafiłam. – To poważna inwestycja. Musi dokonywać odpowiedzialnych wyborów, jeśli ma w to wejść. Inaczej jaki sens miałoby przejmowanie biznesu?
– Ja tylko ci mówię, że zasługujesz na coś lepszego. Mógł sobie zrobić wolne. A on w ogóle się nie postarał, czyli że mu nie zależy. – Tatum beknęła, a potem jęknęła. – Przepraszam. Po prostu nie lubię patrzeć, jak cierpisz, a on ciągle cię rani.
– Nie cierpię. – W zasadzie nie. Nie tak, jak bym cierpiała, jeśli faktycznie by mi na nim zależało.
Romero zaparkował i wysiadł zza kierownicy, żeby otworzyć nam drzwi, jakbyśmy należały do rodziny królewskiej. Chyba nigdy nie przywyknę do tego, że w obecności Tatum byłam traktowana jak gwiazda.
Wysiadając, sięgnęłam po torbę z rzeczami, którą spakowałam, wiedząc, że będę nocowała u przyjaciółki. W międzyczasie Tatum też chciała wysiąść, ale mocno się zachwiała już przy pierwszym kroku.
– Potrzebujesz pomocy? – spytał Romero, uważnie obserwując kołyszącą się dziewczynę.
Była podchmielona, ale nie aż tak, żeby nie ustać na własnych nogach.
Tatum zmrużyła zielone oczy i wydęła pomalowane różowym błyszczykiem usta.
– Słuchaj – kilka razy dźgnęła spiczastym paznokciem połę marynarki kierowcy – mój ojciec płaci ci za opiekę nade mną, a nie ocenianie mnie. A w tej chwili patrzysz na mnie bardzo oceniająco. Taaa, wypiłam kilka drinków. Myślę, że zasłużyłam na trochę zabawy. W końcu dziś skończyłam studia. A co ty zrobiłeś?
Romero westchnął teatralnie. Nagle rozbawiła mnie ich wymiana zdań. Uśmiechnęłam się pod nosem. Ich relacja przypominała reakcję benzyny w kontakcie z ogniem. Wystarczyłaby jedna iskra, żeby doszło do kosmicznej eksplozji. Tatum go prowokowała, a on nie pozostawał jej dłużny. Z moich obserwacji wynikało, że Romero był jedynym mężczyzną, który nie miał zamiaru się z nią cackać.
– Zaprowadź ją do łóżka, zanim zrobi z siebie jeszcze większą idiotkę – rzucił rozkazująco, nie odrywając od niej spojrzenia.
Złapałam przyjaciółkę pod rękę i pociągnęłam do drzwi.
– Jesteś okropnie niemiły. Powiem ojcu, żeby cię zwolnił! – krzyknęłam Tatum przez ramię.
– Zajebiście! Zrób to. Myślałem o wakacjach. Dobrze mi zrobi kilka dni odpoczynku od twojej zarozumiałej gęby.
– Pieprzony głupek! – Tatum ponownie się zachwiała, więc chwyciłam ją mocniej. Była w bojowym nastroju i gotowa do ataku, ale nie miałam zamiaru jej na to pozwolić.
– Przestań. On cię podjudza, a ty dajesz się na to nabrać. – Szturchnęłam ją lekko. Przecież nie jesteśmy dziećmi. Możemy wyjść się zabawić przy alkoholu, ale nie mam ochoty na żadne burdy, a Tatum się nakręciła, żeby skopać tyłek Romerowi, co byłoby niezłą chryją. Nie chciałabym, żeby Callum wyszedł przed dom, żeby nas skarcić. O ile w ogóle jest w domu.
– Musi się zachowywać jak pajac? – W tym stanie upojenia Tatum nie miała kontroli nad natężeniem głosu i zamiast szeptać, prawie krzyczała.
– Nie wiem, ale nie pomagasz. Nie pozostajesz mu dłużna. Skoro w ten sposób flirtujesz, to wolę nie wiedzieć, jak się zachowujesz, kiedy się zakochasz.
– Ja nie flirtowałam! – Przyłożyła palec do elektronicznego zamka i gdy tylko rozległo się piknięcie, pchnęła drzwi.
Zaraz po przekroczeniu progu otuliło mnie uczucie spokoju, którego nie znałam z domu rodzinnego. Tu nie było apodyktycznego ojca, który czekał w progu, żeby zrobić mi przesłuchanie. Zamiast przytłaczającej złości i lęku tutaj zastały mnie spokój i cisza.
– Powinnam była coś zjeść – oświadczyła Tatum, wspierając się na mnie mocniej, kiedy zbliżałyśmy się do kuchni. – Boli mnie żołądek.
– Nic dziwnego. Zjadłaś dziś w porze lunchu tylko pół kanapki. – Zostawiałam przyjaciółkę wspartą o blat kuchenny i sięgnęłam po batoniki zbożowe, które wypatrzyłam na półce otwartej spiżarki. Z lodówki wyjęłam butelkę wody. To powinno choć trochę złagodzić skutki działania alkoholu.
Tak zaopatrzone poszłyśmy do jej pokoju.
Nie żebym ja się nigdy tak bardzo nie spiła, ale zdecydowanie bardziej bym się kontrolowała, wiedząc, że pojadę do domu taty. Mieszkając z Lucasem, przestałam się zamartwiać tym, że ktoś – mój nadopiekuńczy ojciec – będzie mi na każdym kroku przypominał, że studentki łatwo dają się wykorzystywać. Wiele widział w swojej codziennej pracy detektywa, a jego opinie były przytłaczające.
Callum nie był tego typu rodzicem. Jeszcze zanim osiągnęłyśmy wiek pozwalający na legalne picie, dojrzale podchodził do tego, że Tatum imprezowała.
„Zakazywanie ci tego to strata czasu, dlatego jedyne, o co proszę, to żebyś dobrze wybierała i dzwoniła do mnie natychmiast, jeśli sytuacja zacznie się wymykać spod kontroli”.
Człowiek pokroju Calluma Torrio, mający złą sławę handlarz bronią, podobnie jak każdy policjant kryminalny rozumiał mroczną strefę życia. To nawet fascynujące, że ich metody tak bardzo się różniły. Jeden stawał w obronie prawa, a drugi je łamał.
Fascynowało mnie wszystko, co miało związek z Callumem. Odkąd byłam nastolatką, coraz głębiej wpadałam w jego pajęczą sieć. Jakby zaciskał jej nici wokół mnie, uwodził mnie i sprawiał, że podświadomie go pragnęłam.
Nasze kroki odbijały się głośnym echem od wypolerowanej kamiennej posadzki, kiedy szłyśmy do pokoju Tatum.
– Pracuje. Zawsze pracuje – wyszeptała przyjaciółka, jakby czytając mi w myślach. – Mówił, że ma dziś coś ważnego do załatwienia. Wątpię, żeby już wrócił.
Zawsze wracał. Po lunchu Callum powiedział córce, że będzie w domu późno, więc z pewnością miała rację, zakładając, że jeszcze go nie było. Nie miałam pojęcia, jak dużego nakładu pracy wymagało prowadzenie takiego przedsiębiorstwa jak Materiały Wybuchowe Torrio. Interes był legalny, ale tylko z pozoru. Rodzinny biznes mafijny był tak dobrze chroniony z różnych stron, że przedstawiciele prawa mogli tylko stać z boku i przyglądać się, jak wszystko uchodzi właścicielom na sucho. Doprowadzało to mojego ojca do szału.
Posadziłam Tatum na sedesie, żeby zmyć jej makijaż. Ledwie utrzymywała otwarte oczy, ale cały czas się do mnie uśmiechała. Pewnie była wdzięczna, że nie obudzi się z rozmazanym tuszem do rzęs na policzkach.
– B, nie zasługuję na ciebie.
– Nie mów tak. – Nasączyłam wacik płynem do demakijażu i przetarłam jej oczy. – Obie na siebie zasługujemy. Przyjaźń polega na tym, że przytrzymuje się sobie nawzajem włosy podczas rzygania.
– Żadnego rzygania dzisiaj. – Uśmiechnęła się głupkowato.
Odwzajemniłam serdeczny grymas i skończyłam oczyszczać jej twarz, a następnie pomogłam jej się przebrać w piżamę i zaprowadziłam ją do łóżka. Dopiero wtedy założyłam swoją koszulkę do spania.
– Dobrze by było, żebyś coś zjadła, zanim… – urwałam, trzymając w ręce batonik zbożowy, bo dobiegło mnie ciche chrapanie Tatum. Batonik i dwie tabletki advilu, które znalazłam w szafce w łazience, położyłam na stoliku nocnym. Wiedziałam, że dziś będę musiała się nią zająć tak, jak ona zajmowała się mną kiedyś, dlatego dobrze się tego wieczoru prowadziłam. Niestety, oznaczało to, że nie mogłam się upić na tyle, żeby wymazać z pamięci to subtelne, choć nachalne uczucie zawodu wywołane postawą mojego chłopaka.
Kiedy Tatum zasnęła, poszłam do łazienki umyć twarz i rozczesać moje długie brązowe włosy. Pomieszczenie było rozświetlone jedynie blaskiem księżyca. Pragnęłam tego, co krył mrok, nieznanego. Westchnęłam z rozmarzeniem.
Tatum poruszyła się, kiedy usiadłam na skraju łóżka.
– To tylko ja – szepnęłam.
– Wiem, nie jestem aż tak pijana. – Tatum obróciła się do mnie przodem, układając sobie przy okazji poduszkę pod głową. – Przepraszam.
– Za to, że nie jesteś bardzo pijana?
– Za pieprzenie ci do ucha o Lucasie. Masz rację – wyznała, wzdychając. – Kristoff wcale nie jest lepszy. Czasem myślę, że nawet mnie za bardzo nie lubi.
Rzadko zdarzało jej się tak spuścić gardę, dlatego wiem, że musiało jej to ciążyć od dłuższego czasu.
– Na pewno cię lubi – starałam się ją pocieszyć. Wsunęłam jej kosmyk włosów za ucho i pogładziłam ją po policzku. – Jest w tobie tyle do lubienia.
– Wiesz, co mam na myśli. Raz jest zaangażowany, innym razem robi uniki. Często mam wrażenie, jakbym była z dwiema różnymi osobami. – Przygryzła wargę i zmarszczyła brwi. – W jednej chwili jest słodki i czuły, a później bez powodu traktuje mnie, jakbym mu przeszkadzała. Potrafi być naprawdę wredny. Nie mogę tego pojąć.
Zmartwiły mnie jej słowa.
– Jak długo to trwa? – Kristoff zawsze był bardzo zdystansowany, cichy, taktowny i prawie idealny. Ale jeśli sprawiał jej przykrość albo traktował ją jak gówno, to należało coś z tym zrobić.
Tatum odwróciła wzrok na chwilę.
– Niezbyt długo. Podejrzewam, że kogoś ma.
– Ma romans? – zapytałam zdumiona. Tatum po raz pierwszy wspomniała o swoich przypuszczeniach. – Nie sądzę, żeby był aż tak głupi, żeby odtrącić taki skarb jak ty. A jeśli jest, to niech spada.
– Mam nadzieję, że wycieczka do Francji wszystko naprawi. – Przyjaciółka zamknęła sennie oczy. – Cały miesiąc razem.
– Na pewno – wyszeptałam, zastanawiając się, czy to dobry pomysł, żeby spędzać miesiąc tak daleko od domu z chłopakiem, który stracił zainteresowanie. Nie chciałabym, żeby rzucił ją w obcym kraju. Jezu, już widzę, jak jej ojciec i Romero się wściekną, jeśli Kristoff ją skrzywdzi.
Ciążył mi ten temat, więc wiedziałam, że nie zasnę. Do tego nie zeszło ze mnie napięcie po jeżdżeniu z jednej imprezy na druga, wchodzeniem w interakcje społeczne i emocjami związanymi z zakończeniem studiów. Zrobiłam to! Uśmiechnęłam się. Byłam z siebie dumna jak nigdy. Tyle że chyba na tym koniec. Jakaś część mnie była przekonana, że kiedy zrealizuję ten cel, będę szczęśliwsza i spełniona, a tymczasem czułam się bardziej pusta i zasmucona.
Ciężko pracowałam, miałam dobre stopnie, odbyłam praktyki i chodziłam na rozmowy kwalifikacyjne. Mój ojciec praktycznie promieniał, a na kolacji nie przestawał zachwalać pracy, którą zaczynam w przyszłym tygodniu. „Masz sporo szczęścia, że znalazłaś pracę tak szybko”.
Problem w tym, że nie czułam się szczęściarą. Miałam wrażenie, że wpadłam w pułapkę. Jakby moje życie było pociągiem, który zmierzał tylko w jednym kierunku. Bez możliwości zboczenia w żadną stronę. Groziłoby to wykolejeniem. Z tego powodu postanowiłam wybrać zawód związany z ekonomią.
To bezpieczna dziedzina. Bezpieczna praca. Podobnie jak moja relacja z chłopakiem.
Bezpieczeństwo. Bezpieczeństwo. Bezpieczeństwo.
Panowałam nad swoim życiem, chociaż miało ono z góry zaplanowaną drogę. Mogłam jedynie zmieniać tempo jazdy. Nie mogłam zmienić trasy ani zawrócić. Westchnęłam, bo sama sobie wmawiałam idiotyzmy. Myśląc tak, wpędzałam się w fatalne samopoczucie. Odrzuciłam kołdrę na bok i wyszłam z łóżka. Poruszałam się cicho, żeby nie obudzić Tatum. Doszłam do wniosku, że może herbata i przekąska uspokoją mój umysł. Na korytarzu moje myśli od razu powędrowały w innym kierunku. Nie powinnam się zastanawiać, gdzie albo z kim jest teraz Callum. Mogłam o nim jedynie marzyc, bo przecież na pewno się nie domyślał, że od lat się w nim podkochuję. I miał się nigdy nie dowiedzieć. Moje niegrzeczne fantazje na temat znacznie starszego, ale za to niesamowicie pociągającego ojca mojej najlepszej przyjaciółki nie mogły przynieść nic dobrego.
Gwałtownie sprowadziłam się na ziemię. Callum nigdy się nie dowie o moich uczuciach. Miałam Lucasa i bezpieczną posadkę. Wiedziałam, że powinnam być szczęśliwa, ale nie byłam. Czy to taki grzech pragnąć szczęścia, skoro jest ono czymś tak ulotnym? Może się rozpłynąć jak wata cukrowa pod wpływem wody. Pewnie powinnam wiedzieć, że nie należało go szukać. Studiowanie dziedziny, na którą zawsze będzie popyt, miało sens. „Trzeba znaleźć stabilną pracę w solidnej firmie”, powtarzał mój ojciec jak mantrę, odkąd sięgałam pamięcią. „Szczęście przychodzi, kiedy masz zaspokojone podstawowe potrzeby z lekką górką. Wyłania się ono z poczucia bezpieczeństwa”, praktycznie dźwięczał mi w uszach jego głęboki, mocny głos.
Miałam chłopaka, który pracuje. Miałam wykształcenie i pracę, która na mnie czeka, ale której nie chciałam. Żadnej z tych rzeczy nie pragnęłam. Ale nie pytajcie, czego chciałam, bo nie miałam bladego pojęcia. Brakowało mi wizji. Kiedy snułam wyobrażenia o tym, jak powinno wyglądać moje szczęście, jedyne, co przychodziło mi do głowy, to „pasja”. Chciałbym wieść życie, dzięki któremu chętnie wstawałabym rano z łóżka, ciekawa nowych doświadczeń, miejsc i ludzi.
Ale kto wie? Może gdybym to miała, tęskniłabym do prostego życia ekonomistki z chłopakiem, który lubi seks kilka razy w tygodniu i chińczyka na wynos z baru tuż za rogiem. Może niektóre osoby nie są stworzone do namiętności i ekscytacji, a tylko się im wydaje, że jej pragną, bo nigdy jej nie doświadczyli.
Chciałabym wierzyć, że tak było w moim przypadku. Nie mogłam się pozbyć wrażenia, że czekało na mnie coś większego i lepszego, ale nadal znajdowało się poza moim zasięgiem.
W kuchni było ciemno, kiedy do niej weszłam, ale przez rozsuwane drzwi prowadzące na zewnątrz wpadało światło z tarasu, dzięki czemu bez trudu dotarłam do lodówki. Nie było śladu obecności Calluma. Poczułam na tę myśl ukłucie żalu. Przykazałam sobie wziąć się w garść. Przecież dla niego byłam tylko przyjaciółką córki.
W lodówce znalazłam cały asortyment warzyw i owoców. Porzuciłam pomysł wypicia herbaty, kiedy zauważyłam na jednej z półek wcześniej przygotowane smoothie jogurtowe. Wolałabym coś niezdrowego i tłustego, co pasowałoby do mojego nastroju, ale sięgnęłam po buteleczkę. Usiadłam na wysokim taborecie przy wyspie kuchennej. Dom, o ile można tym określeniem nazwać taką posiadłość, był pięknie zaaranżowany w odcieniach szarego i niebieskiego z ciemnymi drewnianymi akcentami. Eleganckie wnętrza urzekały przytulnością. W kuchennych szafkach z ciemnego drewna, zwieńczonych blatami z białego marmuru, pysznił się sprzęt z najwyższej półki. Dwupiętrowa chatynka mojego ojca mocno odstawała od tego miejsca.
Odkręciłam wieczko smoothie i wypiłam już połowę, gdy do moich uszu dobiegł kobiecy głos i prawie się zakrztusiłam. Nie, to nie był głos. To było jęknięcie, a w zasadzie to liczne pojękiwania.
Spojrzałam za oszklone drzwi, by przeskanować taras i znajdujący się na nim basen. W pierwszej chwili pomyślałam, że to Tatum, ale to nie było możliwe. Ona chwilowo przestała istnieć dla tego świata. A te pojękiwania nie były dowodem cierpienia. Były nasycone namiętnością. Żądzą.
Moją uwagę zwrócił ruch na jednym z leżaków ogrodowych. W betonowych ściankach basenu zamontowano światła, które teraz rzucały na tyle blasku, że bez problemu dojrzałam to, czego nie widziałam z domu.
Kilka metrów ode mnie zobaczyłam Calluma i jakąś blondynkę. Mężczyzna klęczał przed leżakiem, a kobieta leżała na nim z szeroko rozstawionymi nogami. Zarumieniłam się. Powinnam była się wycofać, ale tak naprawdę nie chciałam. Patrzyłam, jak Callum zdejmował z kobiety dół bikini, a potem zbliżył twarz do jej krocza. O mój Boże. Lizał jej cipkę, a ja siedziałam tam i przyglądałam się temu jak durna. Nie byłam w stanie oderwać od nich wzroku. Obserwowałam, jak kobieta wygięła plecy w łuk i zatopiła palce we włosach mężczyzny, żeby przypadkiem nie przerwał tego, co robił.
Zakryłam usta dłonią i westchnęłam, widząc, jak żarliwie pieścił kobietę, zaciskając dłonie na jej udach. W dole brzucha poczułam narastające pragnienie czegoś, czego nie powinnam chcieć. Zawsze uważałam Calluma za najbardziej seksownego mężczyznę na świecie, obiekt moich licznych lubieżnych fantazji, ale nigdy nie widziałam go nago ani nawet bez szytej na miarę marynarki. Traktował mnie przyjaźnie, mimo że był zapracowany. Trochę po ojcowsku, ale równocześnie sprawiedliwie i z powagą. Był władczy i dominujący, a jego siła bywała niepokojąca.
Tymczasem teraz gapiłam się na niego, zachwycając się widokiem jego nagiej klatki piersiowej i wytatuowanych przedramion. Jego silne mięśnie napinały połyskującą, wilgotną skórę. Musieli jeszcze przed chwilą pływać, bo na beton kapała woda z jego kąpielówek.
Widząc, jak blondynka drży od jego pieszczot, poczułam palącą zazdrość, która rozprzestrzeniła się w moim sercu. Mogłam sobie jedynie wyobrażać jakie doznania dawał jego język, kiedy ostro lizał jej łechtaczkę. Moją łechtaczkę. Założę się, że Callum należał do tego typu mężczyzn, którzy zlizywali każdą kroplę kobiecej przyjemności. Kobieta tonęła w rozkoszy, co zdradzały gardłowe jęki, docierające do kuchni.
– O tak! Tak, Callum. Mocniej! – prosiła zdyszana.
Callum zapewne był doświadczony. Uważałam tak nie tylko dlatego, że był ode mnie starszy, ale też dlatego, że słynął z cierpliwości. Wiedziałam, że doprowadziłby mnie do ekstazy w ekspresowym tempie.
Zrobiło mi się gorąco. Gdybym spojrzała do lustra, na pewno zobaczyłabym zaczerwienioną skórę na szyi. Stwierdziłam, że powinnam już pójść. Nie powinnam była ich podglądać, chociaż żadne z nich nie wiedziało, że to robię. Powinnam wrócić do pokoju Tatum, pomyśleć o swoim chłopaku i szarej przyszłości, tyle że nie mogłam się ruszyć z miejsca.
Scenka rozgrywająca się na tarasie rozbudziła moją fantazję w sposób, o który się nie podejrzewałam. Czułam ekscytację i pożądanie na myśl, że oni mogliby mnie zobaczyć. Chciałam znaleźć się na miejscu tej blondynki. Zapragnęłam, żeby Callum wziął mnie pod rozgwieżdżonym niebem, wychodząc naprzeciw naszym pragnieniom niemożliwym do opanowania.
Przyglądałam się z ekscytacją, jak Callum całował cipkę blondynki, jednocześnie gładząc jej rozedrgane ciało swoimi silnymi dłońmi. Sięgnął do jej skąpego bikini i zdarł je z niej. Obiema dłońmi pieścił olbrzymie piersi kobiety. Jego silne, wprawne ręce. Mój oddech przyspieszył. „Kurwa mać, co ja wyprawiam?” – zastanawiałam się. Byłam tak podniecona tą akcją, że zrobiłam się mokra między nogami. Przygryzłam dolną wargę i nadal patrzyłam, coraz bardziej nakręcona, jak Callum masował piersi kobiety, bawił się jej różowymi sutkami, aż ona w końcu wydała z siebie potężny okrzyk rozkoszy. Zauważyłam, że zacisnęła nogi na jego ramionach, jakby przyjemność całkowicie ją pochłonęła.
– Ale mi dobrze…
Przeszył mnie dreszcz podniecenia. Wiedziałam, że muszę się stamtąd zbierać, zanim mnie zauważą. Jeszcze byli zajęci sobą, ale to miało się zaraz zmienić. Czułam, że jeśli mnie zobaczą, umrę z upokorzenia.
„No, rusz się, wariatko!”
Ale ja stałam jak zamurowana. Nie chciałam odrywać wzorku od ciała Calluma. Moje sutki zrobiły się tak twarde i sterczące, że nawet dotyk bawełnianej koszulki sprawiał im ból. Nie po raz pierwszy się podnieciłam, ale takich doznań nigdy wcześniej nie miałam. Była to gwałtowna, wszechogarniająca przyjemność, a nikt nawet mnie nie dotknął.
Tajemnicza kobieta sapała i pojękiwała pod władczymi pieszczotami Calluma. Teraz zmieniła ułożenie nóg i oparła stopy na jego barkach. On nie przestawał zaspokajać jej oralnie. Założę się, że był zajebisty w robieniu minetki, bo blondynka prawie krzyczała.
– Callum! Tak! Tak! – W jej głosie słyszałam czystą żądzę.
Nagle naszło mnie, że to co, teraz robiłam, niczym się nie różniło od oglądania pornosa. Czyli nie było w tym nic złego, prawda? Przecież tylko podglądałam tatę mojej najlepszej przyjaciółki.
Callum przycisnął uda blondynki do jej brzucha, jednocześnie puszczając jej piersi, żeby wsunąć jedną dłoń między jej nogi. Takie ułożenie nie pozostawia wiele wyobraźni. Cipka kobiety była teraz całkowicie odsłonięta. Oddychałam głęboko, cicho przy tym pojękując z podniecenia. Zrobiłam się jeszcze bardziej mokra.
Lucas nigdy mnie nie dotykał tak, jak Callum pieścił tę kobietę – nasycał się nią, jakby była jego ostatnim posiłkiem. Ze swojego miejsca widziałam, że wsunął w nią dwa palce. Zaczęłam sobie wyobrażać, że zrobił to mnie. Praktycznie czułam, jak rozciągał moje wnętrze. Władał moją rozkoszą. Przeniosłam wzrok na twarz mężczyzny. Wpatrywał się, skoncentrowany, w to samo miejsce, które przed chwilą obserwowałam – w cipkę blondynki.
Ogarniała mnie potrzeba, żeby się dotykać i doprowadzić do orgazmu. Kiedy Callum nachylał się nad kobietą, wykonując posuwisty ruch palcami, wydałam z siebie przeciągły jęk przyjemności.
Byłam beznadziejnie podniecona, do tego bezsilna i zagubiona. Wpadłam w sidła pożądania, które rozbudzał we mnie mężczyzna będący całkowicie poza moim zasięgiem.
Zmieniłam ułożenie nóg. Kiedy moje uda otarły się o siebie, poczułam napięcie graniczące z bólem. Najlepiej byłoby je rozładować. Ale wiedziałam, że nie mogę tego zrobić. To byłoby złe.
Lampy ogrodowe delikatnie oświetlały gęste, ciemne włosy Calluma, jego nagie ramiona i muskularną klatkę. Zawsze sprawiał na mnie wrażenie silnego, konkretnego mężczyzny, niczym marmurowy posąg. Teraz, kiedy posuwał jęczącą blondynkę palcami, dostrzegałam te cechy jeszcze wyraźniej.
Ile razy śniło mi się to samo?
Tyle że w moich snach to mnie pieprzył, poskramiał i zadawał mi przyjemność. Ciekawe, czy plotki o nim były prawdziwe. Mówiono, że rżnie się tak samo zaciekle jak walczy.
To powinnam być ja.
Dotyka, liże i całuje moje ciało.
Językiem pieściłby moją cipkę, jednocześnie penetrując ją swoimi wprawnymi i silnymi palcami. Chciałam zobaczyć jego kutasa, ale nadal miał na sobie kąpielówki. Dzięki dobrze skrojonym i nieco obcisłym spodniom, które nosił, byłam przekonana, że jego fiut był długi i gruby. Często o nim fantazjowałam.
Nie zliczę, ile razy się na niego gapiłam. Zastanawiałam się, czy rozerwałby mnie, gdyby we mnie wszedł. Moja cipka mogłaby nie wytrzymać jego potężnego przyrodzenia. Przeszedł mnie dreszcz. Nie mogłam już dłużej ignorować napięcia w dole brzucha. Widok ciała Calluma i odgłosy pojękiwania kobiety, którą zaspokajał, rozbudzały moje delikatne libido.
O rany. Nie powinnam. Tak się nie robi. Wiedziałam, że to złe, ale nigdy nie uważałam się za grzeczną dziewczynkę. Napięcie wywołane podnieceniem graniczyło z bólem. Musiałam ugasić ten ogień. Potrzebowałam tego, chociaż to było niewłaściwe. Wsunęłam rękę pod koszulę nocną i pocieram sobie sutek między palcami, tak jak Callum blondynce. Przyjemność wystrzeliła z mojego centrum. Całą sobą pragnęłam spełnienia. Wyobrażałam sobie, że to nie moje palce, lecz jego. Czułam ich chropowatość na sterczącym sutku.
Zrobiło mi się cieplej, kiedy przeniosłam uwagę na drugą dłoń Calluma, tę, którą penetrował cipkę kobiety. Niestosowność tego i nieokiełznane pożądanie sprawiły, że zrobiłam się już całkiem mokra. Coś nakazywało mi, żebym sobie poszła, ale nie mogłam się ruszyć.
Rozstawiłam szerzej nogi i oparłam jedną stopę na taborecie obok mnie. Wsunęłam wolną dłoń pod stringi. Rozchyliłam usta i oblizałam dolną wargę, kiedy wepchnęłam palce w swoją wilgotną, napaloną cipkę. Wyobrażałam sobie, że to palce Calluma.
To jest niestosowne. Brudne. Co ze mną nie tak?
Od pięciu lat próbowałam zwalczyć to zauroczenie, bo wiedziałam, że mogłoby zniszczyć moją przyjaźń z Tatum, ale nie zdołałam się pohamować. Nawet nie chciałam przestawać, bo to wspaniałe uczucie pieprzyć własną cipkę, udając dziewczynę, którą owiany złą sławą Callum Torrio doprowadza na skraj szalonej przyjemności. Teraz pragnęłam jedynie czuć się dobrze, a jeśli mogłam to osiągnąć, obserwując mężczyznę, o którym fantazjowałam od pięciu lat, to nie zamierzałam sobie tego odmawiać.
– Nie przestawaj! – wydyszała blondynka, zbliżając się do orgazmu. – O kurwa! Tak! Właśnie tak! Dochodzę! Nie przestawaj, proszę! – Odchyliła głowę i rozwarła usta. Po chwili ponownie opadła na leżak, a jej ciałem wstrząsały fale orgazmu. Drżała od przyjemności. Kurwa. Zazdrościłam jej. Nigdy nie szczytowałam w ten sposób.
Mnie Callum też doprowadziłby do takiej ekstazy, gdybym miała dość szczęścia. O ile w ogóle by mnie zauważył. Moje mięśnie się spięły, łechtaczka pulsowała, a serce w piersiach tłukło się jak oszalałe. Kurde. Czułam, że za chwilę dojdę, że moje podniecenie osiąga szczyt. Moja cipka pragnęła mężczyzny, którego nie mogłam mieć. Szybciej. Szybciej. Pocierałam wzgórek prędzej, napierając na niego z odpowiednią siłą. Wiedziałam, że muszę przestać. Zadowalanie się na widok ojca mojej najlepszej przyjaciółki, który pieścił inną kobietę, było złe, ale… O rany. Byłam blisko i przepełniało mnie kurewsko dobre uczucie.
Osiągałam szczyt. Wszystkie moje mięśnie się napięły. O kurwa! Tak! Przymknęłam oczy, dostałam gęsiej skórki, uniosłam biodra. Chwilę później zaczęłam drżeć. Wstrzymałam oddech i euforyczna przyjemność wybuchła, docierając do każdej komórki mojego ciała. Moja pusta cipka się zacisnęła. Tak bardzo pragnęłam, żeby Callum we mnie wszedł.
Westchnęłam i odruchowo wypowiedziałam zakazane imię. To był zaledwie szept. On mnie nie słyszał. Nie było takiej opcji. Stałam bezpieczna w objęciach mroku. Akurat kiedy powoli unosiłam powieki, Callum zadarł głowę. Przyspieszyło mi tętno, nadal szczytowałam i subtelne impulsy przyjemności pulsowały we mnie. Nasze spojrzenia spotykały się w ciemności, ale byłam pewna, że Callum widział tylko szybę przesuwnych drzwi.
Gdy uśmiechnął się z zadowoleniem swoimi wspaniałymi, pełnymi ustami, odniosłam wrażenie, że ziemia pode mną się zapadła. Wiedział. Widział mnie. Jak to możliwe? Wtedy dotarło do mnie, że w tej chwili się połączyliśmy, on i ja, w sposób, o którym marzyłam od lat.
Nogi miałam jak z waty, mój oddech galopował, a na palcach czułam swoją orgazmiczną wilgoć. Dowody na to, co zrobiłam: okropną, zakazaną rzecz z ojcem mojej najlepszej przyjaciółki.
Powinnam się wstydzić, ale jak bym mogła, skoro było to tak wspaniałe doznanie? Nadal mnie przepełniało, bo czułam na sobie wzrok Calluma.
Nie widział mnie. Na pewno nie.
Ale moje przeczucie mówiło co innego.
A ten pełen zadowolenia uśmiech świadczył o tym, że podobało mu się to, co zobaczył.
Callum
Własnym oczom nie mogłem uwierzyć. Kurwa, to serio możliwe, żebym właśnie zobaczył to, co myślę, że widziałem? Niegrzeczna dziewczynka.
Czyli Bianka nie jest tak niewinna, jak zakładałem. Wbiłem sobie do głowy, że jest niewinną dziewczyną, która zbiera dobre stopnie, kładzie się do łóżka o przyzwoitej porze i przestrzega zasad. Słodkie, nieśmiało uśmiechnięte dziewczę o ciele, które wielu mężczyzn chciałoby posiąść, nawet jeśli mieliby stracić cały swój majątek.
Niesamowite, że miałem ją za słodkiego aniołka, a tymczasem jest diablicą w przebraniu. Nawet nie wiem, ile razy była z nami na wakacjach albo nocowała w moim domu, kusząc i uwodząc mnie nieświadomie.
Kurwa, to chore, że przez tyle lat musiałem sobie przypominać, że Bianka jest najlepszą przyjaciółką mojej córki, nie wspominając o tym, że była zdecydowanie za młoda, żebym w ogóle rozważał zbliżenie się do niej. Wiele razy te napomnienia były jedynym, co powstrzymywało mnie przed rzuceniem jej na podłogę i zarżnięciem do nieprzytomności.
Przy niej moja wytrzymałość była cienka jak pergamin. Urocza, piękna dziewczyna o bujnych brązowych włosach, które aż się prosiły o to, żebym wplótł w nie palce. I kurde, te duże, niewinne oczy o szczerym, serdecznym spojrzeniu. Wiele razy wyobrażałem sobie, jak zachodzą łzami, które spływają jej po policzkach, kiedy wpycham jej kutasa do ust tak głęboko, że aż się krztusi.
Jezu, ile silnej woli wkładałem w to, żeby pamiętać o jej niewinności i o tym, że taki typ jak ja tylko by ją zbrukał. Ale teraz żadna z tych rzeczy nie miała znaczenia. Granica wytyczona wcześniej na piasku właśnie zniknęła. Szczególnie że teraz Bianka siedziała w mojej kuchni i szczytowała, pieszcząc swoją cipkę, dotykając drobnej łechtaczki, dokładnie tak, jak dziewczyna, która jeszcze spazmowała na moich placach.
Wiedziałem, że Bianka sądzi, że nie zauważam jej spojrzeń i tego, jak uroczo się rumieni, kiedy nasz wzrok się spotyka albo kiedy czasem przyłapuję ją na tym, jak mi się ukradkiem przypatruje.
Kurwa, jak mógłbym tego nie zauważać? Przecież przez ostatnich pięć lat ciągle przykuwała moją uwagę. Chyba każdy zdrowy mężczyzna czułby się usatysfakcjonowany takim zainteresowaniem, nawet jeśli była to tylko niemożliwa do spełnienia fantazja. Ale niech mnie szlag, dzisiaj byliśmy niebezpiecznie blisko jej zrealizowania.
Zauważyłem, jak ciężko oddycha. Byłem gotów się założyć, że gdybym teraz spojrzał jej w oczy, zobaczyłbym w nich palące pożądanie. Nie potrafiłem opisać, jak kurewsko podniecała mnie świadomość, że przed chwilą zadowoliła samą siebie, patrząc, jak ja robię palcówkę Chelsea. Kiedy wysunąłem z niej palce, połyskiwały od jej intymnych soków. Ale teraz pragnąłem smakować Biankę. Chciałem, żeby była tu ze mną, żeby jęczała i drżała z przyjemności.
Tyle wystarczyło, żeby moje pożądanie przemieniło się w emocję bliższą złości, kiedy wstałem zdjąć kąpielówki i wyswobodzić z nich wzwiedzionego fiuta. Ustawiłem się tak, żeby zrobić niezły pokaz dla kryjącej się w ciemności dziewczyny. Wiedziałem, że wielokrotnie się zastanawiała, jaki mam rozmiar. Czy jest tak duży, jak sobie to wyobrażała? Tak gruby?
Tak, słodka, niewinna Bianko. Mój kutas rozerwałby cię na pół.
Mocno go potarłem i podciągnąłem Chelsea w taki sposób, żeby usiadła na skraju leżaka. Jej usta znalazły się dokładnie na wysokości mojego krocza.
– Twoja kolej, żeby mnie zaspokoić – wyszeptałem do Chelsea, choć tak naprawdę mówiłam do Bianki, nadal się w nią wpatrując.
Czy to nie cholernie pokręcone, że zabawiałem się z inną kobietą, podczas gdy moje myśli krążyły tylko wokół Bianki? Niegrzeczna z niej dziewczynka. Wyobrażałem sobie, jak jej ciasna cipka zaciska się na jej własnych palcach. Ciekawe, czy miewała wytryski w trakcie orgazmu. Zastanawiałem się też, czy chciałaby, żebym wszedł w nią od razu cały, czy błagałaby mnie, żebym robił to delikatnie i powoli.
Uważnie się jej przyglądałem. Nadal siedziała w ukryciu. Chroniła ją noc. Prawie się nie poruszała. Tylko wysunęła dłoń spomiędzy ud. Ileż bym oddał, żeby polizać jej palce, włożyć język w jej cipkę i doprowadzić ją do szczytowania. Pewnie była słodka jak miód, a ja byłem kurewsko głodny.
– Mmm, tak… – mruknęła Chelsea, ale uciszyłem ją, wpychając fiuta w jej błyszczące od szminki usta.
Wiedziałem, że nie jestem samolubnym kochankiem. Lubiłem dawać, ale chciałem otrzymywać taką samą przyjemność, jakiej jestem źródłem.
Chelsea lekko się zakrztusiła i jęknęła, lecz nie zwróciłem na to uwagi. Pochłonęły mnie doznania i poczucie nieznośnego połączenia z chodzącą kusicielką, która nadal mnie obserwowała.
Zastanawiałem się, czy ona by tego chciała. Kurwa, byłem twardy jak nigdy, ale nie dzięki kobiecie, która mi właśnie obciągała, tylko dzięki tej siedzącej w mroku, nieśmiałej i skromnej. Posapując, chwyciłem głowę Chelsea w dłonie, żeby kontrolować każdą chwilę tego doświadczenia. Przytrzymałem ją i poruszałem biodrami, wchodząc w jej usta mocniej. Żołędzią dotknąłem ściany jej gardła. Im szybciej ją rżnąłem, tym częściej kobieta wydawała z siebie zaniepokojone pomruki.
W wyobraźni posuwałem w usta Biankę. Nadal czułem zapach cipki, bo soki Chelsea jeszcze nie wyschły na moich wargach. Po raz pierwszy zatraciłem się w fantazji, wizualizując sobie każdy aspekt pokusy, która dręczyła mnie przez tyle lat.
Wyobrażałem sobie, jak ciało Bianki drży po orgazmie, jej sutki sterczą, a cipka jest mokra i gotowa. Jak bardzo chciałaby zająć miejsce Chelsea na tym leżaku i ssać mojego kutasa? Kurwa. Czułem napięcie w jądrach. Przyjemność kumulowała się w dole mojego kręgosłupa. Rzadko się zdarzało, żebym był tak nabuzowany, że już po kilku minutach byłem gotowy do wytrysku. Nigdy czegoś takiego nie zaznałem.
– Masz doskonałe usta – powiedziałem, ale pochwała była skierowana do Bianki. – Ssij mnie mocniej. Weź mnie głębiej.
Naparłem na twarz Chelsea, jądrami dotknąłem jej podbródka i na chwilę zostałem w takim ułożeniu, rozkoszując się jej walką o kontrolę. W końcu okazałem litość i wycofałem się, by pozwolić dziewczynie złapać oddech. Cały czas patrzyłem na Biankę, która wbiła we mnie swoje piękne, niewinne oczy. Pragnąłem zobaczyć, jak zachodzą łzami. Patrzeć, jak jej policzki robią się wklęsłe, a otaczające mojego fiuta usta nabrzmiewają, podczas gdy po jej podbródku spływa ślina zmieszana ze spermą. Te barwne wyobrażenia doprowadziły mnie na skraj przyjemności.
Wysunąłem się z wilgotnych ust Chelsea i wziąłem kutasa do ręki. Zacząłem go szybko pocierać.
– Otwórz usta i wysuń język. Spuszczę ci się na twarz. – To nie była prośba, ale żądanie.
Kątem oka widziałem, że Bianka, ta mała diablica, przygryza dolną wargę. To wyznaczyło mój koniec i dało ostateczny impuls mojemu ciału. Napiąłem mięśnie brzucha, podkurczyłem palce u stóp i wybuchłem. Oczami wyobraźni widziałem niewinną, uroczą twarz Bianki pokrytą moją spermą. Cholera, sprowadzę ją na złą drogę.
– Kurwa! – wykrzyknąłem, kiedy strużki spermy wystrzeliły ze mnie i rozbryzgały się na twarzy siedzącej przede mną kobiety. Jednak każda kropla moich płynów powinna należeć do anielskiej istoty, która nieświadomie odsłoniła przede mną swoją prawdziwą naturę.
– Mmm. – Mruczenie Chelsea odwróciło moją uwagę od Bianki.
Prawie zapomniałem o blondynce, która tu ze mną była. Na końcu języka miałem swój zwyczajowy tekst, którego używałem po tym, jak dojdę.
Bez względu na to, co robiłem i na ile chodziłem randek, jeszcze nie znalazłem kobiety, którą bym się nie znudził. Kiedy zauważyłem obecność Bianki, cały świat przestał istnieć. Ale nie mogłem zostawić Chelsea w takim stanie. To byłoby skurwysyńskie zagranie.
– Zaczekaj tutaj. Przyniosę ci ręcznik.
Sięgnąłem po ręcznik ze stosiku, który leżał przy basenie, i pomogłem dziewczynie wytrzeć twarz. Ponownie popatrzyłem w stronę domu, ale Bianki nie było już w kuchni. Poczułem ukłucie żalu. Chelsea z uśmiechem włożyła cienką bawełnianą sukienkę i sandały. Zaprowadziłem ją do łazienki, żeby tam mogła się doprowadzić do ładu.
Nie powinienem być zaskoczony tym, że Bianka zniknęła. Nie mogłem oderwać wzroku od miejsca, w którym siedziała. Kiedy Chelsea ogarniała się w łazience, wysłałem wiadomość do jednego z moich kierowców, żeby podjechał pod dom.
Ale moja uwaga nadal była skupiona na Biance. Wiedziałem, że leży w pokoju Tatum, wpatrując się w drzwi i zastanawiając się, czy wejdę tam z pretensjami, że mnie obserwowała. Śmiać mi się zachciało. Sądziłem, że dziewczyny dłużej dziś zabalują i wrócą nad ranem. Ja bym tak zrobił, gdybym miał dwadzieścia jeden lat.
Gdybym wiedział, że będą w domu tak wcześnie, pewnie nie zdecydowałbym się na seks przy basenie.
Wiedziałem, że Bianka jest bardzo odpowiedzialną osobą, więc to z pewnością ona zdecydowała, że mają już wracać. Rozważna, urocza i naiwna. Niewiele trzeba, żeby ją zdeprawować. Choć – musiałem przyznać – nie przyszłoby mi do głowy, że zalicza się do tych, które lubią sobie popatrzeć.
Zastanawiałem się, co jeszcze ją kręci. Starszy, bardziej doświadczony partner, który pokazałby jej, do czego jest zdolna, byłby dla niej odpowiednim przewodnikiem.
O kurwa, jakież rzeczy bym jej pokazał i co bym jej zrobił…
– Samochód czeka na ciebie na podjeździe – oznajmiłem, kiedy Chelsea wyszła z łazienki.
– Myślałam, że usiądziemy, napijemy się i porozmawiamy, żeby trochę lepiej się poznać. – Uśmiechnęła się z nadzieją, odsłaniając swoje białe zęby. Owszem, była piękna – miała blond włosy, idealny makijaż, szczupłe ciało i jędrne cycki, ale na tym koniec.
Usiłowałem zatrzymać to, co ulotne. Ta noc nie skończy się tak, jak tego pragnie, czyli w moim łóżku i z moim kutasem w jej cipce.
– Chelsea, nie chcę wyjść na dupka, ale wiesz, jaki mamy układ. – W tej sytuacji nie dało się nie wyjść na palanta.
– Chyba liczyłam, że tym razem będzie inaczej – wymamrotała pod nosem.
Nic nie odpowiedziałem. Jaki miałoby to sens? Przecież nic nie zmieni faktów. Z nikim nie idę na całość. Już nie. Dawno temu się nauczyłem, że jeśli jesteś bogaty i odnosisz sukcesy, kobiety potrafią użyć twojej spermy przeciwko tobie. Kobieta, która wrobi cię w dziecko, jest prawdziwą zwyciężczynią.
Na szczęście Chelsea nie potrzebowała dalszych tłumaczeń i bez kolejnego słowa wyszła. Zamknąłem za nią drzwi i od razu zapomniałem, że w ogóle tu była. Kobiety znały swoje miejsce, a ja odprawiałem je, gdy się nimi nasyciłem. Może czyniło mnie to dupkiem, ale przynajmniej wcześniej je zaspokajałem.
Przeczesałem włosy palcami, wzdychając ciężko. Byłem pewien, że postąpiłbym tak samo, gdybym kiedyś przegrał walkę z własnym sumieniem i w końcu zerżnął Biankę. Pomyślałem, że nie chciałbym jej odprawić, tak jak robię to z innymi. Nie chciałbym tego robić także ze względu na moją córkę.
Jak mógłbym spojrzeć jej w oczy i przyznać, że pieprzyłem jej najlepszą przyjaciółkę, po czym wystawiłem ją przed dom jak worek ze śmieciami?
Boso poszedłem na pierwsze piętro. Mokre kąpielówki przyklejały mi się do ud.
Jakby coś mnie do niej pchało. Byłem o krok od tego, by ulec pokusie, odrzucając konsekwencje takiej decyzji. Moje ciało wołało „tak”, ale umysł mówił „nie”. Wystarczy, że dzielimy sprośną tajemnicę, do której z całą pewnością się przed sobą nie przyznamy. Wiedziałem, że obydwoje będziemy udawać, że nic się nie wydarzyło. Dla dobra Tatum. Umiałem sobie wyobrazić, jak by zareagowała, gdyby się dowiedziała, do czego dziś doszło.
Moja córka nigdy się o tym nie dowie, ale Bianka mocno się zdziwi, jeśli sądziła, że się z nią nie skonfrontuję. Teraz, kiedy zobaczyłem, co ta urocza, żyjąca pod kloszem dziewczyna, kryje w sobie, nic nie będzie jak dawniej.
Pochłaniało mnie pożądanie, ale mądrość wygrała i zamiast skierować się do pokoju dziewczyn, poszedłem do swojego gabinetu. Od razu postąpiłem w stronę do barku. Nalałem sobie drinka w nadziei, że to ostudzi moje rozbuchane libido. Bardzo potrzebowałem utemperować swoje zmysły i przygasić żądzę, która ponownie postawiła mojego fiuta na baczność, mimo że niedawno doszedłem. Wizja tego, że pieprzę Biankę, zalewam ją spermą i biorę ją jak trzeba, wypełniła moją wyobraźnię.
Jeden łyk nie wystarczył, żebym pozbył się z głowy obrazu Bianki z wielkim brzuchem, w którym rozwija się nowe życie. Życie, które ja w niej zapoczątkowałem. Była to tak kusząca myśl, że pozwoliłem jej na dobre rozgościć się w moim umyśle. Sączyłem przy tym szkocką, chodząc po pokoju.
Urocza, ufna Bianka. Promienna i radosna, nosząca moje dziecko. Byłoby wspaniale. Zrobiło mi się ciepło na sercu, ale nie miało to żadnego związku z alkoholem. To moje myśli dały mi przyjemność, która przekracza fizyczne doznania.
Gdyby nie to, że wiedziałem, że będę się smażył w piekle z powodu wszystkich grzechów, które mam na sumieniu, to z pewnością powędrowałbym tam za tego typu myśli. Wiedziałem, że dziewczyna jest ode mnie młodsza o dwadzieścia lat. Ma przed sobą całe życie. Przyszłość. Cholernego chłopaka. Zacisnąłem zęby na myśl o nim. Najchętniej bym zajebał tego idiotę. Nie zasługuje na nią, pętak. Tymczasem wybrała właśnie jego.
A ja wyobrażałem sobie, jak ją posiadam. Jak ją pieprzę, zapładniam i pozwalam, żeby obnosiła się z dowodem mojej namiętności przed całym światem. Nie miałem dla siebie sensownego usprawiedliwienia.
Próbowałem się skupić na przestrzeni rozpościerającej się za oknem panoramicznym mojego gabinetu. Na zewnątrz było cicho i ciemno, co nie oznaczało, że żadne oczy nie wypatrują oznak zagrożenia. Jedną z niepodważalnych zasad panujących w moim świecie była ciągła obecność ochrony na moim terenie. Nie z mojego powodu, ale ze względu na moją córkę. Nie mogłem pozwolić, by kiedykolwiek ucierpiała przez to, czym ja się zajmuję.
Moje myśli ponownie powędrowały do Bianki. Jak w ogóle mogłem brać pod uwagę wciągnięcie jej w taki styl życia? W porównaniu ze mną była dzieckiem. Mógłbym ufać, że będzie strzegła moich tajemnic, że będzie mi posłuszna dla własnego dobra? Mógłbym się przed nią otworzyć? Zaufać jej? Już raz zaufałem kobiecie i okazało się to niekończącą się tragedią. Zastanawiałem się, jak to możliwe, że myślę o Biance i wyobrażam ją sobie w ciąży. To był mój największy lęk, najstraszniejszy koszmar. A jednak całym sobą odczuwałem palącą potrzebę, żeby ją posiąść i żeby była moja.
Znałem odpowiedź: nigdy nie mógłbym jej zaufać. Wiedza ta nie powstrzymała mnie jednak przed fantazjowaniem o tym, jak wpadam do pokoju mojej córki, żeby wyciągnąć z niego Biankę. Zabrałbym ją do swojej sypialni i przywiązał do łóżka, żeby mieć pewność, że nie ucieknie, kiedy będę lizał jej cipkę tak długo, aż zemdleje z rozkoszy.
Bez wątpienia sparaliżuje ją lęk, będzie przerażona na myśl, że wielki, zły i niebezpieczny przestępca, którego potajemnie pożąda, nareszcie da jej to, czego cały ten czas tak bardzo pragnęła. Praktycznie słyszę jej rwany, przyspieszony oddech; ciche westchnienia i niedające się powstrzymać jęki, kiedy rozbudzam jej ciało dłońmi, ustami i językiem.
Dowiedziałaby się, jak niebezpiecznie jest igrać z ogniem i przyznawać się do mrocznych fantazji, które dziś zobaczyła. Dla nas obojga byłoby lepiej, gdyby jeszcze tej nocy odeszła.
Ale było za późno.
Kurwa, nigdy nie zapomnę, jak patrzyła na mnie, zaglądając w najgłębsze zakamarki mojej duszy, kiedy robiła sobie dobrze palcami.
Cholera, kutas zaczął mi boleśnie pulsować od pożądania. Opadłem na fotel przy biurku i odstawiłem szklankę z drinkiem, żeby wyjąć fiuta ze spodenek. Kiedy ostatnio ktoś podniecił mnie do tego stopnia, żeby znów mi stanął, tuż po orgazmie? Nie mogę sobie przypomnieć. Byłem aż tak zblazowany, nie mówiąc już o tym, że lata młodości miałem dawno za sobą.
Zaskoczył mnie dzwonek telefonu leżącego na biurku. Rozpoznałem numer i od razu poczułem niepotrzebne wyrzuty sumienia. Moja eks miała wyczucie. Zupełnie jakby wiedziała, że robię sobie dobrze, i chciała położyć temu kres.
Czasem się zastanawiałem, co ja w ogóle w niej widziałem. Jak mogłem być aż tak ślepy? Jakim cudem nie dostrzegłem, że była taka pusta? Bezdenna jaskinia zionąca nieszczęściem, które zakrywała jędrnym ciałem. Poleciałem na to. Cipka potrafi tak podziałać na mężczyznę. To była trudna lekcja.
– Amanda… – mruknąłem do słuchawki, przytrzymując ją barkiem przy uchu. – Czym sobie zasłużyłem na tę wątpliwą przyjemność?
Tak długo milczała, że zacząłem wątpić, czy to faktycznie ona dzwoni.
– O, cześć. Nie spodziewałam się, że odbierzesz – wymamrotała.
Co, do cholery?
– Dzwonisz o drugiej nad ranem, zakładając, że będę spał, tak? Dlaczego? Żeby zostawić wiadomość głosową? Jak tchórz? – Była taka przewidywalna. – Jak zwykle, mnie nie doceniasz.
– A ty jak zawsze traktujesz mnie z arogancją. Cały dzień byłam zajęta i dopiero teraz mogłam zadzwonić. Tatum pewnie jeszcze świętuje. Jak się udało zakończenie roku?
– Zdajesz sobie sprawę, że mogłaś sama się o tym przekonać, prawda? Zarezerwowała miejsce dla swojej kochającej matki na ceremonii rozdania dyplomów.
Cisza w słuchawce wiele mówiła. Tok rozumowania mojej byłej nie był tak trudny do przeniknięcia, jak by sobie tego życzyła. Zawsze wkurzało ją to, że czytałem w niej jak w otwartej księdze, a przynajmniej umiałem się domyślić egoistycznych pobudek, które nią kierowały.
– Niech zgadnę, zapomniałaś o tym wydarzeniu – wtrąciłem, zapewne przeszkadzając jej w wymyślaniu wiarygodnej wymówki.
– Nawet jeśli tak, to co?
– Jeśli tak, to potrzebujesz wielu godzin profesjonalnej pomocy. Zwłaszcza że twoja córka wielokrotnie się z tobą kontaktowała.
– Nie masz pojęcia, jak wiele…
– Skoro ja, mając tyle spraw na głowie, pamiętałem o tym, to ty, do cholery, tym bardziej powinnaś.
– A przeszło ci przez myśl, że chciałam uniknąć spotkania z tobą? – Była mistrzynią odwracania kota ogonem, zawsze umiała się postawić w pozycji ofiary. Czyżbym słyszał pociąganie nosem? No tak. Typowe. Wspominałem już, że to świetna manipulantka?
– Mnie się udało zostawić przeszłość za nami, dla dobra Tatum. Ty też możesz to zrobić. – Pomyślałem, że jeśli wymyśli więcej żenujących wymówek, to ją opieprzę. – Zresztą nieważne. Tatum nie potrzebowała dziś twojej obecności. Jestem przekonany, że już dawno zrozumiała, że nie może na ciebie liczyć.
Amanda prychnęła.
– No nieźle. Że niby ty jesteś ojcem idealnym?
Daleko mi do niego. Zawiodłem więcej razy, niż potrafię zliczyć. Nigdy nie byłem kochającym, wylewnym ojcem z jednego z seriali, które były popularne w moim dzieciństwie. Nigdy taki nie będę.
Ale lubiłem myśleć, że moja córka zwróci się do mnie, jeśli będzie miała kłopoty. Że wie, że zależy mi jedynie na jej szczęściu i dobrostanie. Robiłem, co mogłem, żeby trzymać ją z dala od mrocznych aspektów mojego biznesu, tak jak robi to wielu rodziców, których praca niekoniecznie jest dobrym tematem do rozmowy. Potrafiłem być dobrym ojcem bez tych ckliwych pogaduszek od serca.
– Jestem cholernie dobrym rodzicem i obydwoje o tym wiemy, a nawet gdyby tak nie było, to przynajmniej się staram. – W słuchawce zapadła cisza, którą po chwili przerwałem: – A skoro tak bardzo zawodzi cię pamięć, to pozwól, że przypomnę ci o czymś, co może ci się przydać. – Zniżyłem głos, żeby zabrzmieć jeszcze bardziej opryskliwie. – Oboje wiemy, że dziś się nie pojawiłaś, bo chciałaś uniknąć dyskusji na temat papierów, których niby przypadkiem zapomniałaś podpisać. Podzielę się z tobą taką ciekawostką: Łatwiej będzie mi zlecić komuś, by cię zabił, niż dalej znosić to twoje bezsensowne granie na zwłokę. Rozumiesz?
– To groźba? – Zaśmiała się, ale mnie nie mogłaby nabrać. Zadrżał jej głos. W tych słowach dało się słyszeć lęk. Doskonale zdawała sobie sprawę, że nie blefowałem, a przynajmniej nie całkiem. Ona najlepiej wiedziała, do czego jestem zdolny. Jeśli chodzi o bezpieczeństwo naszej córki i mojego biznesu, byłem skłonny skorzystać z wszelkich dostępnych środków. Nawet tych nielegalnych, przez które mógłbym na długie lata trafić za kratki.
– Przypomnienie – wycedziłem. – Słyszysz to tykanie gdzieś z tyłu głowy? To nie twój zegar biologiczny, który na tym etapie życie przypomina pewnie raczej gong. To odliczanie, które zaczęło się w chwili, kiedy dostarczono ci te dokumenty. Złożyłem ci hojną ofertę. Na lepszą nie licz. To twoja jedyna szansa. Podpisz papiery, a nie przekonasz się, jakim dupkiem tak naprawdę potrafię być.
– Uuu, już się boję – zadrwiła.
– Zegar tyka – powtórzyłem, ignorując jej dziecinne starania, żeby wywołać kłótnię. Za chwilę pewnie powie, że „przyganiał kocioł garnkowi”.
Miałem lepsze rzeczy do roboty niż zastanawianie się, dlaczego w ogóle kiedyś się przejmowałem tą kobietą. Bez zbędnych słów zakończyłem połączenie i poszedłem do łazienki sąsiadującej z moim gabinetem, żeby się odlać. Amanda to przeszłość, niefortunny błąd, którego nie mogę całkowicie przekreślić, bo podarowała mi najwspanialszy prezent – Tatum.
Ale moja była to już przeszłość.
Natychmiast w mojej głowie zrodziła się myśl: czy to oznacza, że Bianka jest przyszłością?
Przyglądałem się swojemu odbiciu. Anioł i diabeł siedzące na moich ramionach dywagowały nad tym tak długo, że gorąca woda lecąca do umywalki zdążyła zaparować powierzchnię lustra. Zmarszczki między moimi brwiami odzwierciedlały walkę, którą toczyłem.
Ten pomysł był tak zasadniczo zły, na znacznie głębszym poziomie niż wszelkie inne rodzaje zła, które do tej pory wyrządziłem.
Ale z jakiegoś powodu nie potrafiłem wyrzucić Bianki ze swoich myśli. Nie umiałem znaleźć sposobu na to, żeby zrezygnować z marzeń o niej. Trudno mi było trzymać ręce przy sobie, jeszcze zanim zobaczyłem, że mnie obserwowała.
A teraz? Przychodziło mi do głowy jedno słowo: niemożliwe.
Bianka
Tatum: sorki, spóźnię się. Długa historia.
Mogła mieć wiele powodów, dla których się spóźniała, ale znając ją na wylot, wiedziałam, że najprawdopodobniej wiązało się to raczej z Kristoffem niż z nią. Pewnie wszczął kłótnię albo usiłował zignorować to, że miałyśmy plany. A Tatum nie lubiła wysłuchiwać bzdur i nigdy nie odpuszczała sprzeczki. Miałam ochotę jej powiedzieć, żeby go zostawiła, ale dobra przyjaciółka tak nie postępuje.
Ja: Poczekam :)
Dodałam uśmiechniętą buźkę, żeby zachować lekki ton, choć tak naprawdę miałam ochotę napisać, że nie mogę się doczekać, kiedy do mnie dołączą. Byłam pewna, że Tatum nazwałaby mnie paranoiczką i wyśmiałaby mnie, gdybym wspomniała o złym przeczuciu, które mi towarzyszyło w drodze tutaj. Jakby ktoś mnie śledził, obserwował, aż jeżyły mi się włosy na głowie.
Teraz byłam bezpieczna. W otoczeniu ludzi. Nikt mnie nie obserwował. Jeśli zwracałam na siebie uwagę, to dlatego, że siedziałam sama w klubie. To zniosę.
Wdech, wydech. Czułam, że popadam w paranoję.
W klubie było dość spokojnie. Kilkoro klientów siedziało przy eleganckim barze i garstka przy stolikach okalających parkiet do tańca. Balkon otaczający pomieszczenie z trzech stron również był prawie pusty. Wiedziałam, że impreza nie rozkręci się jeszcze przez jakąś godzinę. Właśnie z tego powodu chciałam dotrzeć tutaj wcześnie. Uznałam, że skoro za dwa dni Tatum wyjeżdża do Francji, to miło będzie pogadać i móc się usłyszeć, zanim gwar i muzyka nas zagłuszą.
Ale w tym tempie nigdy tu nie dotrze. A później nie zobaczymy się przez miesiąc. W zamyśleniu wpatrywałam się w lampkę wina.
– Co to za smutna mina?
Pytanie wyrwało mnie z melancholijnych myśli, którym nie zdołałam się oprzeć. Nie był to mój niewidzialny i prawdopodobnie nieistniejący stalker usiłujący mnie poderwać. Stał przede mną barman. Przystojny. Miał głęboko osadzone, ciemne oczy i ujmujący uśmiech, od którego robiły się mu dołeczki w policzkach.
– Moja najlepsza przyjaciółka jedzie na miesiąc na południe Francji, a ja nie wiem, co bez niej zrobię. – Wzruszyłam ramionami, a mężczyzna się skrzywił. – Wiem, są w życiu większe problemy, ale…
– Tak, wielka szkoda – zauważył, układając szklanki w imponujący stos.
– Tak, wielka. Będę miała dużo wolnego czasu i nie wiem, jak go zagospodaruję.
Lucas, jak zawsze, był zajęty i nie mógł się dziś tu z nami wybrać. Pod nieobecność Tatum nie będzie inaczej. Często miałam wrażenie, że mieszkam sama, choć brudne ubrania, które zostawiał porozrzucane po sypialni, nie pozwalały mi zapomnieć o tym, że istnieje.
Barman wsparł łokcie na blacie i spojrzał na mnie znacząco. Moją uwagę zwróciły jego bicepsy, których idealne kształty były podkreślone przez rękawki obcisłego T-shirtu.
– W klubie zawsze jest potrzebny ktoś do pomocy, jakby ci się nudziło.
– O, naprawdę? – rzuciłam z niedowierzaniem.
– Tak. Przydałaby mi się pomocna dłoń. – Mężczyzna uśmiechnął się uwodzicielsko i puścił do mnie oko. – Byłabyś świetna.
Poczułam ciepło rozlewające się w moim brzuchu. Choć nie powinnam zachęcać przypadkowego faceta do flirtowania ze mną. Nie byłam singielką. Ale, czego też nie rozumiem, jego ramiona mocno przyciągały moją uwagę. Choć tak naprawdę wiedziałam czemu. Ciekawe, czy z tego samego powodu kilka dni temu, nocą, podglądałam Calluma? Bo czułam się zaniedbana i samotna?
– Będę musiała pogadać z chłopakiem – wyszeptałam, a barman subtelnie skinął głową, co powiedziało mi, że zrozumiał przekaz. Mężczyzna podszedł do klienta, który właśnie zajął miejsce kilka krzeseł dalej.
Gdyby Tatum tu była, zagroziłaby, że zdzieli mnie po głowie za to, że odtrąciłam takiego super kolesia. Nie rozumiała, jak to jest wytrwać z kimś w związku tak długo. Inwestować tyle czasu i energii w relację. Wolałabym nie mieć poczucia, że cały ten czas poszedł na marne. Zresztą, życie z kimś w parze wymaga cierpliwości. Ma swoje wzloty i upadki. Wymaga pracy i wysiłku od obu stron.
„Kogo ja próbuję przekonać?” – pomyślałam.
Ogarnęło mnie poczucie głębokiego zawodu. Resztę wina dopiłam jednym haustem. Miałam nadzieję, że moje życie nie będzie tak wyglądało w przyszłości. Że nie będę sobie wmawiała, że jestem bezpieczna, ustawiona i że powinnam się cieszyć tym, co znam, zamiast… Co? Zamiast zostawić Lucasa. Albo zrezygnować z pracy, zanim jeszcze w ogóle ją zacznę. Nie miałam innych opcji.
Nigdy nie byłam typem dziewczyny, która podejmuje ryzyko. Chciałam taka być. Żałowałam, że nie potrafię. Chyba po prostu nie leżało to w mojej naturze. Do tego przez całe życie nasłuchałam się, jak niepewny jest świat, że sytuacja może się zmienić w mgnieniu oka i że to bardzo ważne, aby być przygotowaną na to, co może nadejść. Dzięki, tato.
Irytacja, która we mnie wibrowała, tak naprawdę nie miała z tym związku. Tata starał się, jak tylko potrafił, szczególnie po śmierci mamy. Wkurzałam się na samą siebie. Czego w takim razie się boję? Dotarło do mnie, że zaciskam szczęki. Serce zabiło mi mocniej na wspomnienie tego, co zrobiłam kilka nocy temu.
Zaryzykowałam – z Callumem. To było podniecające. Odurzające. Choć raz podążyłam za nieznanym, zamiast zignorować coś, czego pragnęłam. Jasne, teraz było mi wstyd, głównie dlatego, że zrobiłam coś wbrew zasadom.
Nie dlatego że mi się nie podobało.
Mogłabym się uzależnić od tego rodzaju ekscytacji. Od sięgania po to, czego pragnęłam, bez względu na opinię innych.
Może wypiłam za dużo wina. Trzeźwa Bianka nie kierowałaby swoich myśli na takie tory.
Ponownie sprawdziłam, czy Tatum odpisała. Nic z tego. Westchnęłam i odkładając telefon, poniosłam wzrok i zobaczyłam ją. Stała pośrodku parkietu.
Jak zawsze wyglądała rewelacyjnie. Krótka czarna sukienka z dekoltem typu halter, która niewiele pozostawiała wyobraźni. Podkreślała jej idealne, krągłe ciało, a mężczyźni najbardziej na świecie lubią taki pokaz fizyczności. Szkoda, że nie miałam odwagi, żeby nosić seksowne stroje i chwalić się swoim ciałem.
Jak zawsze, grzeczna dziewczynka.
No, nie tak do końca zawsze, prawda? Nie wtedy, kiedy na horyzoncie pojawiał się pewien seksowny miliarder.
– Hej! – zawołałam, machając ręką nad głową, aż w końcu mnie zobaczyła. Uśmiech zszedł mi z ust, bo nie odwzajemniła powitania. Myślałam, że podejdzie do mnie, a tymczasem ona szybkim krokiem przeszła przez salę i skręciła w wąski korytarz prowadzący do łazienek. Kurwa. To, że nie ma Kristoffa w zasięgu wzroku, podpowiada mi, co się mogło wydarzyć. Co za idiota.
Poszłam za przyjaciółką. Ledwie przeszłam przez drzwi wahadłowe, a Tatum zaczęła się tłumaczyć i obracać w żart sytuację, która wyraźnie mocno ją zdruzgotała. Emanowało to z niej całej.
– Za krótka. Moja sukienka jest za krótka. Łapiesz to? – Przerzuciła blond loki na plecy i ciężko westchnęła.
Ciebie też dobrze widzieć.
– O to się kłóciliście?
– Myśmy się nie… – wymamrotała miękko, stopniowo spuszczając z tonu. – W sumie to tak. O to się pokłóciliśmy. Jakbym chciała, żeby mi dyktował, jak się mam ubierać. Sam chodziłby w skarpetkach do sandałów, gdybym tego nie krytykowała. Zachowuje się, jakby był moim ojcem, ale mnie jeden wystarczy. Jestem dorosłą kobietą, do cholery. Nie potrzebuję jego akceptacji.
Miała rację. Kristoff był przypadkiem beznadziejnym i chujkiem, który chciał ją kontrolować.
– Przykro mi, że jest takim dupkiem. Ale o ile ma to jakieś znaczenie, wyglądasz ekstra.
Tatum skrzywiła się, a później spojrzała na mnie w lustrze.
– Tak? – Zdziwił mnie jej brak pewności siebie. Bolało mnie to, że Kristoff potrafi ją tak złamać.
– Wiesz, że tak – zapewniłam ją z uśmiechem. – Zresztą, wolę cię mieć całą tylko dla siebie. Babski wieczór przed tym, jak porzucisz mnie na cały miesiąc, dobrze nam zrobi. – Podeszłam do Tatum i od tyłu objęłam ja w pasie, mocno przytulając. – Gdyby podobały mi się dziewczyny, tobym cię mu odbiła.
– A ja bym cię nie powstrzymywała. – Uśmiechnęła się szczerze, a jej oczy przestały lśnić od łez. – Upijmy się.
– To mi się podoba. – Roześmiałam się, otwierając drzwi. Bardzo chciałam poprawić przyjaciółce nastrój. Ale ugięły się pode mną nogi, kiedy przywitał mnie ostatni człowiek, którego spodziewałam się dziś tutaj spotkać. W ciemnych oczach mężczyzny dostrzegłam zaskoczenie, kiedy do niego dotarło, kto przed nim stoi.
– Lucas? – Tatum wpadła na mnie, ale nie zwróciłam na to uwagi, bo byłam skupiona na moim chłopaku. Nie pasował tutaj. Nie powinno go tu w ogóle być.
– Myślałam, że pracujesz.
Raz przyłapałam go, jak się onanizował do hardcorowego pornosa BDSM, owijając sobie moje majtki wokół kutasa. Mina, którą miał teraz, przypominała wyraz jego twarzy z tamtego dnia – całkowite zagubienie, szok, poczucie winy walczyły z chęcią odzyskania kontroli.
Przeczesał swoje krótkie, piaskowe włosy, zapewne wymyślając jakieś wytłumaczenie.
– Co ty tu robisz? – dopytywałam. – Mówiłeś, że dziś zamykasz siłownię.
Oczy Lucasa rozbłysły.
– Skończyłem wcześniej i przyszedłem zrobić ci niespodziankę – wyjaśnił, uśmiechając się pod nosem.
– Uwierzyłabym ci, gdyby nie to, że nie mówiłam ci, dokąd się wybieram. – Skrzyżowałam ręce przed sobą.
– Podsłuchałem, jak rozmawiałaś z Tatum. – Lucas wzruszył ramionami i uśmiechnął się w sposób, który kiedyś uważałam za seksowny. Teraz przyprawiał mnie o mdłości. – Niespodzianka?
Nie, to żadna niespodzianka. Niespodzianka była dopiero wtedy, kiedy za Lucasem otworzyły się drzwi i ktoś oplótł go rękami w pasie.
– Mmm, to było niezłe – wymruczała kobieta, nachylając się tak, żeby spojrzeć na Lucasa. – Ale następnym razem pójdźmy w jakieś bardziej odosobnione miejsce niż męska toaleta.
Była to drobna, krągła i rudowłosa kobietka. Śliczna. Nigdy wcześniej jej nie widziałam, ale mój chłopak oczywiście ją znał. Odchrząknęłam, co zwróciło uwagę kobiety na mnie. Wodziła wzrokiem między nami i widziałam, jak w jej głowie poszczególne puzzle układają się w całość.
– O kurde – wyszeptała, ściągając brwi. – Nie wiedziałam. Przysięgam.
– Ty skurwielu! – krzyknęła Tatum. – Ty głupi złamany fiucie.
– To nie tak! – zaskomlał pobladły na twarzy Lucas. Gwałtownie kręcił głową, jakby wyczuwał zbliżającą się zagładę. – Bianko, to nie tak, jak myślisz.
Bezimienny rudzielec zmarszczył czoło.
– Nie miałam pojęcia. Bardzo mi przykro. Nie jestem…
Mogłabym się wkurzyć na nią, ale to byłoby najprostsze rozwiązanie, a przecież to nie była jej wina. Nawet jeśli wiedziała i mimo to przespała się z nim, to jedyną odpowiedzialną za to osobą był mój chłopak. Bo w ogóle wpadł na pomysł, żeby przelecieć kogoś innego, bo nie zapanował nad impulsem i nie utrzymał fiuta w spodniach. To jego wina.
– Nie musisz mi się tłumaczyć – zapewniłam kobietę, która poczerwieniała z zażenowania. Skinęła głową i zostawiła nas, udając się na parkiet.
– Okłamałeś mnie – powiedziałam spokojnym tonem.
– Mówię przecież, że to nie tak, jak myślisz. To zwykle nieporozumienie. Wiesz, że cię kocham.
Próbował mnie udobruchać. W przeszłości pewnie by to podziałało, ale nie tym razem. Między nami rozlewał się nieskończony ocean rozczarowania i złości. Nie wierzyłam mu. Przecież na własne oczy widziałam, co się wydarzyło. Lucas wyciągnął rękę w moją stronę, ale odtrąciłam ją, zanim mnie dotknął. Nigdy już mnie nie dotknie. Poczułam ogromny ciężar na sercu, jakby ktoś przywiązał do niego cegłówkę.
– Tyle lat razem, a ty robisz mi coś takiego? Różnie nam się układało, może i nie byłam idealną partnerką, ale… – Nie ogarniałam tego, co się stało. Owszem, nie układało się nam super i zmierzaliśmy do rozstania, jednak nie musiał mnie zdradzać.
– Masz rację – szybko podjął wątek. – Tyle lat razem i chcesz je wszystkie przekreślić przez coś takiego? Przez taką błahostkę?
To nie była błahostka. Tylko Lucas mógłby uznać, że zdrada to nic wielkiego. Tylko on oczekiwałby, że przyjmę to do wiadomości i zignoruję tę czerwoną flagę powiewającą mi przed oczami.
– Cholera, jasne, że tego chce – warknęła Tatum.
Lucas ostentacyjnie przewrócił oczami.
– Może byś tak choć raz nie wpieprzała się w nie swoje sprawy!
– Nie mów tak do niej. – Mój ton był zimny i twardy jak mur, który postawiłam między rozszalałymi we mnie emocjami a światem zewnętrznym. Nie rozkleję się tutaj. Nie ma mowy. Przeszył mnie lodowaty dreszcz, a na moim czole pojawiły się kropelki potu. Czułam, jak coś wwiercało mi się w brzuch, jakby ktoś głębiej wbił ostrze zdrady. Wzięłam głęboki wdech, powtarzając sobie w myślach, że nie stracę panowania nad sobą przed tym złamasem i grupą nieznajomych.
Lucas się rozluźnił i wsunął ręce do kieszeni spodni, kiedy po raz kolejny zrobiłam unik przed jego dotykiem.
– Bianko, proszę. Kocham cię.
Pohamowałam łzy. Po raz pierwszy miałam jasność. Słońce przedarło się przez chmury i oświetliło to, czego do tej pory nie chciałam zobaczyć. Przede mną stał ktoś całkowicie mi obcy. Już go nie znałam. Pozostawało dla mnie tajemnicą, co kiedyś w nim widziałam. Powoli, stopniowo narastała we mnie wściekłość, zajmując miejsce ulotnego lęku, który wcześniej odczuwałam. Miałam ochotę krzyczeć i wydrapać mu oczy. To żenujące, że tak bardzo ułatwiłam mu tę zdradę.
– Wydaje mi się, że nie wiesz, czym jest miłość, ale to bez znaczenia, bo z nami koniec – wysyczałam, trzęsąc się z tłumionego szału i obrzydzenia. – Za bardzo się szanuję, żeby nadal być z tobą, wiedząc, że sypiasz z innymi kobietami. Chcę, żebyś prosto stąd pojechał do naszego mieszkania, spakował tyle rzeczy, ile zdołasz unieść w swoich żałosnych rękach, i poszukał sobie innego miejsca. Jeśli zastanę cię na miejscu, wezwę policję. A wiesz, że panowie w niebieskim dobrze mnie znają. To ludzie, którzy pracują z moim ojcem i szanują go. Podejrzewam, że się domyślasz, jaki ta sytuacja będzie miała przebieg.
– Lepiej się pospiesz – triumfalnie powiedziała Tatum. – Może ja też zadzwonię do swojego taty, bo taka ze mnie suka.
Lucas otwierał i zamykał usta jak ryba wyjęta z wody. Widać było, że chciał się zasłonić kolejną wymówką albo może dalej błagać o przebaczenie. Miałam to gdzieś. Na szczęście dla samego siebie powstrzymał się i zacisnął usta. Ze złamanym sercem patrzyłam, jak się oddalał. Dopiero kiedy zniknął nam z oczu, rozsypałam się.
Tatum objęła mnie w talii, żeby nie dać mi upaść na podłogę.
– B, tak mi przykro.
– Miałaś rację. – Ogarnął mnie szok. Oprócz tego czułam w sobie chłód. Pustkę i przytępiony ból w sercu. Szloch ugrzązł mi w gardle. – On nigdy nie był wart zaangażowania. Jak mogłam być tak durna? Tak cholernie ślepa, żeby nie zauważyć, że chłopak mnie zdradzał? Myślałam, że ciągle pracował, a tymczasem on pieprzył jakieś przypadkowe laski. – Wyrzucałam z siebie wartki potok słów, jak górski strumień po deszczu.
– Chodź. – Tatum pokierowała mnie wzdłuż korytarza. Pozwoliłam jej na to, chociaż wolałabym się schować w łazience i przeczekać tam aż do zamknięcia klubu. Nie chciałam, żeby ktokolwiek oglądał mnie w tym stanie. Czy wszyscy będą wiedzieli, jaką byłam idiotką, gdy tylko spojrzą na moje zszokowane oblicze?
– Dokąd idziemy? – spytałam, bo nic nie widziałam przez łzy napływające mi do oczu.
– Zalać się w trupa. – Kiedy weszłyśmy na główną salę, Tatum przywołała kelnerkę. – Poprosimy prywatny stolik i butelkę szampana. Wiele butelek.
– Co świętujecie? – spytała dziewczyna, uśmiechając się promiennie.
Tatum spojrzała na mnie przebiegle.
– Moja przyjaciółka właśnie dużo straciła na wadze. Jakieś osiemdziesiąt kilogramów nic niewartego dupka.
Obie z Tatum aż podskoczyłyśmy, kiedy Romero otworzył drzwi samochodu i zajrzał do środka.
– Teren czysty – oznajmił, zerknąwszy najpierw na Tatum, później na mnie. – Niektóre szuflady w sypialni zostawił otwarte, ale pozabierał wszystkie swoje rzeczy. Wątpię, żeby miał wrócić, jednak na wszelki wypadek podeślę kogoś, żeby wymienił zamki.
– Dziękuję – wyszeptałam, kiedy podał mi klucze do mieszkania. – Doceniam, że poszedłeś na inspekcję.
– Żaden problem. – Podał mi dłoń, żeby pomóc mi wysiąść. Jak już byłam na zewnątrz, schylił się do Tatum. – No dalej, księżniczko. Nie będę czekał całą noc.
– Ale z ciebie dupek – wycedziła Tatum, wytaczając się z samochodu. – Nie musisz mnie odwozić rano do domu. Zadzwonię po kogoś innego.
– Będę o ósmej. Nawet nie myśl, żeby marnować czas jakiegoś innego ochroniarza. Inaczej powiem twojemu tatusiowi, że nie słuchasz moich zaleceń i narażasz swoje bezpieczeństwo. – Patrzył na nią z pogardą, traktował ją zupełnie inaczej niż mnie. – Lepiej, żebyś była gotowa, księżniczko. Nie spodoba ci się kara.
– Możesz mi naskoczyć – wyszeptała i ruszyła ze mną do wejścia do mojego apartamentowca. Napięcie między nimi było wyraźnie widoczne. Zdaje się, że ona miała ochotę dźgnąć go nożem, a on chętnie by ją udusił.
Romero odjechał, dopiero kiedy weszłyśmy do środka. Powolnie i niezgrabnie pokonałyśmy dwa piętra. Zatrzymałyśmy się przed drzwiami mojego mieszkania, gdzie Tatum zawisła na mnie.
– Nie planowałam cardio na ten wieczór – żachnęła się.