20,00 zł
Jak skończyć z piekłem kobiet? to esej Tadeusza Boya-Żeleńskiego dotyczacy kwestii świadomego macierzyństwa.
Publicysta zwraca uwagę na sytuację kobiet, zwykle o niższym statusie społecznym, które ze względu na tradycyjne postrzeganie ciąży jako błogosławieństwa, muszą znosić kolejne konsekwencje. Zapładniane niekiedy w akcie małżeńskiego gwałtu, wychowujące już kilkoro dzieci w skrajnym ubóstwie — nierzadko chore — same często podupadające na zdrowiu ze względu na częste ciąże lub poronienia, nie mają dostępu do środków zapobiegania ciąży oraz spotykają się ze społecznym potępieniem. Boy-Żeleński dokładnie analizuje takie sytuacje i dąży do uświadomienia społeczeństu, jakim zagrożeniem jest brak dostępu do antykoncepcji i karanie terminacji ciąży. Zwraca uwagę również na to, jak ważne jest działanie poradni świadomego macierzyństwa oraz rozpowszechnianie edukacji seksualnej.
Książkę polecają Wolne Lektury — najpopularniejsza biblioteka on-line.
Tadeusz Boy-Żeleński
Jak skończyć z piekłem kobiet?
Epoka: Dwudziestolecie międzywojenne Rodzaj: Epika Gatunek: Esej
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 43
Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, jest dostępna on-line na stronie wolnelektury.pl.
Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Nowoczesna Polska.
ISBN 978-83-288-3088-2
Dnia 25 października r. 1931 otwarto przy ulicy Leszno 53 w Warszawie pierwszą w Polsce poradnię świadomego macierzyństwa. Data ta będzie miała z pewnością swoje znaczenie. Ponieważ idea — u nas przynajmniej — jest nowa, pragnę w paru słowach objaśnić jej istotę.
To jest... czy ja się dobrze wyraziłem, że idea jest nowa? Raczej jest dość stara. Czy zauważył kto mianowicie, aby żona dyrektora fabryki czy banku, aby pani doktorowa lub pani profesorowa miała tuzin, a nawet pół tuzina dzieci, aby rodziła piętnaście razy, jak się to zdarza często w domu robotnika lub chłopa? — Nie. — Więc co? Czyżby fizjologia u tych pań była inna, czyżby natura odmieniła dla nich swoje prawa? — Też chyba nie. Po prostu, te uprzywilejowane istoty posiadły od dawna sekret regulacji urodzeń czyli świadomego macierzyństwa; mają przeważnie dzieci kiedy chcą, ile chcą, nie przekraczają cyfry czasem aż nazbyt niskiej. Stąd, widzimy taki obraz: w obszernym mieszkaniu na pierwszym piętrze bawi się dwoje zdrowych dzieci; w suterenach, w jednej izbie, gniecie się ich, choruje i często mrze1 ośmioro...
Zatem, świadome macierzyństwo jest od dawna faktem w sferach tzw. wyższych.
— Co to jest regulacja urodzeń? — pytała mnie jedna paniusia.
— To jest, łaskawa pani, to, co pani robi co dzień.
Chodzi o to, aby dobrodziejstw świadomego macierzyństwa, będących dotąd monopolem uprzywilejowanych, dostarczyć tym, którzy najbardziej ich potrzebują. Temu celowi służy nowa poradnia. Ma ona uświadomić kobiety, że ustrzec się ciąży można i nieraz trzeba; ma im dostarczyć taniej i dobrej rady lekarskiej oraz najlepszych środków zapobiegawczych po cenie kosztu. Nie jest to instytucja dobroczynna, ale instytucja społeczna.
— A jeżeli bezpłodna kobieta chce mieć dzieci?
— W takim razie lekarz udzieli jej wszelkiej rady po temu. Już obecnie przychodzą takie pacjentki. Nie chodzi o to, aby bezwzględnie ograniczać liczbę urodzeń; chodzi o to, aby mieli dzieci ci, którzy je mogą wyżywić i wychować. To wyraża sama nazwa: „świadome macierzyństwo”.
Oczywiście jednak, główną klientelą poradni będą kobiety pragnące ustrzec się ciąży. Nie przerwać ją2, ale ustrzec się jej.
O ile idea ta nie jest nowa w stosunku do praktyki klas uprzywilejowanych, nie jest również nowa, jeżeli spojrzeć na to, co się dzieje na szerokim świecie, nie zacieśniając się do naszego podwórka. Takie poradnie istnieją i funkcjonują w wielu krajach Europy. W Holandii są — bodaj od czterdziestu lat — uznane za instytucje użyteczności publicznej. W Anglii popierane są przez rząd. Pełno ich w Skandynawii, coraz więcej w Niemczech. Istnieje Światowa Liga regulacji urodzeń, która urządza doroczne kongresy i w której znajdują się przedstawiciele wszystkich krajów, z wyjątkiem, jak dotąd, Polski.
Rzecz prosta, że nie obyło się to bez walki. Idea regulacji urodzeń urażała zbyt wiele zabobonów, zbyt wiele zastarzałych narowów3 myślenia, zbyt wiele interesów wreszcie, aby mogła sobie tak łatwo utorować drogę. Długi czas nie wolno było o niej swobodnie pisać, nie mówiąc już o działaniu. Najpoważniejsze publikacje w tym duchu konfiskowano np. w Niemczech pod zarzutem... pornografii! Anglia, Ameryka, nie chciały słyszeć o tym. Idea świadomego macierzyństwa miała swoich męczenników, którzy pokutowali za nią po więzieniach. Ida Cradvoch, pierwsza pionierka regulacji urodzeń (birth-control) w Ameryce, skończyła samobójstwem, zaszczuta przez obłudę społeczną. Kilka dziesiątków lat trwało, zanim idea świadomego macierzyństwa odniosła pełne zwycięstwo. Nazywam je pełnym, ponieważ nastąpiło ono w najbardziej konserwatywnym kraju, w najbardziej konserwatywnej instytucji. Dnia 28 kwietnia 1928, angielska Izba Lordów wezwała rząd do usunięcia zakazu, który wprzód zabraniał instytucjom społecznym uświadamiania kobiet o metodach chronienia się od ciąży. Widocznie cyfry rosnącego bezrobocia wymowniejsze były dla angielskich mózgów niż wszystkie argumenty odwołujące się do rozumu i ludzkości.
Dwa są jeszcze kraje, w których propaganda świadomego macierzyństwa