Już nie żałuję - Maria Sychowicz, Andrzej Sychowicz - ebook

Już nie żałuję ebook

Maria Sychowicz, Andrzej Sychowicz

0,0

Opis

Żal jest jak ogień, który może zamienić wszystko w zgliszcza albo odpowiednio przemienić. Niektórzy szukają więc sposobów na zachowanie równowagi między wytrwaniem a tworzeniem. W niniejszym poradniku Autorzy dzielą się swoimi pomysłami i podpowiadają, jak połączyć popularne metody samopomocy, w tym pisanie z metodą EFT. Warto dodać, że choć tematem przewodnim jest żal, znajomość prezentowanych tu uniwersalnych zasad przyda się też przy innych okazjach.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 110

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Maria SychowiczAndrzej Sychowicz

Już nie żałuję

Sztuka samopomocy

Wydanie I

Kraków 2021

All rights reserved, including the right of reproduction in whole or in part in any form.

Wszystkie prawa zastrzeżone. Żadna część tej książki, w wersji papierowej lub elektronicznej, nie może być powielana ani rozpowszechniana w jakimkolwiek procesie mechanicznym, fotograficznym lub elektronicznym ani w formie nagrania fonograficznego – bez wcześniejszej pisemnej zgody posiadaczy praw autorskich, z wyjątkiem użycia krótkich cytatów w artykułach i recenzjach w ramach dozwolonego użytku.

Niniejsza publikacja ma charakter informacyjny i nawiązuje do alternatywnych form samopomocy, jak np. pisanie ekspresywne zapoczątkowane przez amerykańskiego psychologa społecznego, Jamesa W. Pennebakera oraz EFT. Metoda Emotional Freedom Techniques® (w skrócie EFT) jest nazwą zastrzeżoną przez twórcę metody Gary'ego Craiga. Prezentowane tutaj pomysły i informacje w żadnej mierze nie zastępują porady lekarskiej ani profesjonalnego leczenia medycznego. Autorzy nie ponoszą odpowiedzialności za wykorzystanie zawartych tu informacji, materiałów oraz ćwiczeń.

© Maria Sychowicz, 2022

© Andrzej Sychowicz, 2022

Żal jest jak ogień, który może zamienić wszystko w zgliszcza albo odpowiednio przemienić. Niektórzy szukają więc sposobów na zachowanie równowagi między wytrwaniem a tworzeniem. W niniejszym poradniku Autorzy dzielą się swoimi pomysłami i podpowiadają, jak połączyć popularne metody samopomocy, w tym pisanie z metodą EFT. Warto dodać, że choć tematem przewodnim jest żal, znajomość prezentowanych tu uniwersalnych zasad przyda się też przy innych okazjach.

ISBN 978-83-8273-332-7

Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero

WSTĘP

Ty jesteś z przyszłości. Twoje oczy lśnią jak gwiazdy, a dusza nie zna porażki. Masz w sobie moc, która jest tylko miłością. Przyszłym pokoleniom dedykujemy tę książkę.

Kilka słów od nas…

Wierzymy w coś większego od nas samych. Coś, czego nie możemy wyczuć czy dotknąć jak nadzieja czy miłość. (…) Nigdy nie jest za późno, by zrozumieć, co jest dla nas ważne i walczyć o to.

— cytat z filmu Premonition, reż. Mennan Yapo

Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki; co się stało, to się nie odstanie i nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Wszystkie te powiedzenia przypominają o przemijaniu, wraz z którym nieuchronnie odchodzą zaprzepaszczone okazje, odrzucone szanse i ciążące przywiązania.

Dlatego trzeba wiedzieć, co warto podtrzymać, a co lepiej sobie odpuścić; jak zawrzeć pokój z życiem. To sztuka, którą każdy z nas musi opanować i niektórzy radzą sobie z tym lepiej niż pozostali. Niewykluczone, że znaleźli w sobie szczególną siłę: miłość do czegoś większego od siebie.

W tym cyklu tworzą się nowe idee, nadchodzą nowe pokolenia i pojawiają się nowe nadzieje, które nadają sens ziemskiej podróży. Dzięki temu łatwiej powstać i podążać dalej, nawet jeśli to oznacza, że coś nie wróci już w tej samej formie. W ten sposób zachowujesz równowagę między prze-trwaniem a tworzeniem.

Teraz masz okazję poznać kolejne sposoby na radzenie sobie z życiowym przesileniem. Być może przechodzisz przez bolesne rozstanie, czujesz się porzucony, zdradzony lub musisz obrać inną drogę kariery. Cokolwiek to jest, masz prawo czuć się rozczarowany i rozżalony.

Jeśli jednak pragniesz coś z tym zrobić, znajdziesz kilka możliwych rozwiązań. Mogą one Cię zainspirować i przyspieszyć proces uwalniania pod warunkiem, że nie mierzysz się z problemem, który Cię przerasta. Pamiętaj, że wszystkie udostępnione przez nas przykłady to tylko garść inspiracji. Aby zrobić z nich użytek, nie możesz być pogrążony w rozpaczy[1].

Przejdźmy teraz do krótkiej prezentacji poszczególnych części książki.

PISZ, KIEDY POTRZEBUJESZ POCIESZENIA

Twoja historia może być opowiedziana tysiąc razy przez tysiąc ludzi i przetłumaczona na tysiąc języków, a mimo to pozostawić po sobie echo niedopowiedzeń. Ponieważ słowo, które po Tobie wybrzmiewa to nie cudze impresje, palcem po wodzie pisane. Kryjąca się za Tobą opowieść jest osobistym acz stosunkowo niewielkim gestem dla świata. Zaś inni są chwilowymi obserwatorami, którzy mogą nadawać różnym epizodom pozytywne lub negatywne znaczenie.

Kiedy więc wypełniasz sobą kolejne strony, przechodzisz ponownie przez wszystkie etapy. Żal, smutek i tęsknota mieszają się ze sobą, ale nareszcie mogą zostać uwolnione przez moc słowa. Następujące po sobie litery zaczynają się układać w spójną całość i tworzyć nową, nieznaną wcześniej jakość. Odkrywasz wtedy wartości głęboko w Tobie ukryte i pilnie strzeżone przez bratnie dusze.

Choć pisanie nie powinno być formą ucieczki od problemów i życia codziennego, może stać się Twoim nieodłącznym towarzyszem. Kolejnym sposobem na autoekspresję, w której rzeka życia płynie swobodnie i prowadzi Cię ku niezmierzonym lądom. Jeśli więc Twój bagaż doświadczeń nie jest zbyt ciężki, aby podjąć samodzielny wysiłek, istnieją spore szanse, że doznasz pocieszenia. Pisanie będzie wtedy kolejnym spotkaniem — ze sobą, z odczuciami i z ludźmi przewijającymi się w Twojej historii.

PRZYPOMINAJ SOBIE O TYM, CO WAŻNE

Nawet jeśli bywają dni, kiedy wszystko staje w miejscu, ma mdły posmak i czas płynie leniwie, nie bujaj w obłokach. Przypominaj sobie o tym, co ważne dla ciała i duszy. Jednym ze sposobów na zakotwiczenie się w teraźniejszości jest pudełko self-care(pol. pudełko samoopieki).

Pokażemy Ci, jak je wykonać i zastosować w życiu codziennym. Podsuniemy kilka pomysłów, z których możesz skorzystać bezpośrednio lub zmodyfikować stosownie do swoich potrzeb. Jeśli miałeś już okazję stworzyć tego typu przedmiot, to być może niektóre informacje są Ci już dobrze znane. Mimo to warto poznać pudełko self-care w nowej odsłonie i przekonać się, jak jeszcze może Ci ulżyć w codziennych zmaganiach.

UWOLNIJ SIĘ OD TEGO, CO JUŻ NIEPOTRZEBNE

W ramach bonusu dzielimy się opisem metody EFT, nazywanej również Technikami Emocjonalnej Wolności. Została ona stworzona w połowie lat 90. ubiegłego wieku przez amerykańskiego inżyniera, Gary’ego Craiga. Polega na opukiwaniu pewnych punktów na ciele oraz na wypowiadaniu słów, które wyrażają to, co aktualnie czujesz.

W niniejszej publikacji wyjaśniamy, dlaczego EFT może być ciekawym uzupełnieniem pisania, a zainteresowanym podsuwamy dodatkową literaturę. Jeśli więc regularnie tworzysz dzienniczek lub piszesz pamiętnik, to mówienie o swoich odczuciach weszło Ci już w nawyk. Zobaczysz, że może być Ci prościej dotrzeć do nieprzyjemnych emocji czy myśli, które odpowiednio opukasz za pomocą metody EFT.

Choć EFT jest metodą dobrze znaną na świecie i zostało już spopularyzowane w Polsce, oprowadzamy Cię po podstawowych etapach opukiwania i tłumaczymy wszystko w niewymyślny, możliwie przejrzysty sposób. Zobaczysz na prostych przykładach, jak pracować z emocjami, intuicją i przy pomocy ciała. Pamiętaj tylko, że EFT sprawdza się przy problemach o podłożu emocjonalnym i może nie wystarczyć, jeśli tkwisz w wyjątkowo toksycznym otoczeniu[2].

Zatem prezentowane przez nas treści to łagodny wstęp do dalszej pracy nad sobą. Dadzą Ci ogólny ogląd i jeśli będziesz zainteresowany osobistymi sesjami z trenerem tej metody, ułatwią Ci wdrożenie się w podstawy opukiwania. Mimo że nie wyczerpują tematu — w polskich księgarniach znajdziesz pomocną literaturę — będą miłym dodatkiem do reszty ćwiczeń, które wykonujesz w porozumieniu z własnym specjalistą.

Życzymy Tobie, Drogi Czytelniku, by ta książka była dla Ciebie źródłem siły, inspiracji i pomogła Ci w spełnianiu najskrytszych marzeń. Powodzenia!

Uwagi prawne

W niniejszej książce prezentujemy komplementarne metody osiągania lepszego samopoczucia. Terapia przez pisanie (ekspresywne) została szczegółowo opracowana i wyjaśniona przez Jamesa W. Pennebakera oraz Joshuę M. Smytha. Natomiast EFT (Emotional Freedom Techniques®) to nazwa własna zastrzeżona przez twórcę tej metody, Gary’ego Craiga, która jest stosunkowo młodą techniką zaliczaną do tzw. „terapii energetycznych“. Wszystkie objaśnienia i ćwiczenia na temat zawartych tu metod samopomocy mają charakter edukacyjno-informacyjny.

NOTA MEDYCZNA:

Metody zaprezentowane w niniejszej książce mogą pozytywnie wpłynąć na Twoje samopoczucie i jakość życia. W niektórych przypadkach prowadzą też do ogólnego polepszenia zdrowia. Co istotne, pracujemy głównie na emocjach, myślach i przekonaniach, tak by zmienić negatywne wzorce, co może ewentualnie przyspieszyć pozytywne zmiany w życiu.

Jednocześnie Czytelnik stosujący te metody powinien być świadomy, że nie zastępują one klasycznego, czyli medycznego leczenia. W związku z tym treści zawarte w książce nie stanowią podstawy do samodzielnego stawiania diagnozy, podejmowania leczenia na własną rękę i odstępowania od przepisanych leków. Przed rozpoczęciem praktycznych ćwiczeń zawsze zalecamy wykonanie badań kontrolnych.

Ponadto osoby dotknięte problemami natury fizjologicznej lub psychologicznej powinny być w stałym kontakcie ze swoim lekarzem lub z innym wykwalifikowanym specjalistą.

Prosimy Czytelnika o rzetelne zaznajomienie się z materiałem i niepodejmowanie niepotrzebnego ryzyka. Jeśli Czytelnik decyduje się skorzystać z EFT lub z innej przedstawionej tu metody bez przygotowania i konsultacji z lekarzem, czyni to na własną odpowiedzialność i jest świadom ewentualnych konsekwencji.

[1] W przeciwnym razie konieczna jest zewnętrzna pomoc, a może nawet terapia.

[2] EFT pomaga Ci w przepracowaniu własnych negatywnych emocji i wychodzi z założenia, że uwalniając się od nich, możesz dokonać pozytywnych zmian w swoim życiu. Natomiast nie bierze się pod uwagę ewentualnej ingerencji w wolną wolę czy zależności od czegoś z zewnątrz.

CZĘŚĆ PIERWSZA TO JUŻ NIE WRÓCI. POGODZENIE SIĘ Z ŻALEM

Rozdział 1 Wyraź żal po swojemu

Skrupulatne prowadzenie pamiętnika, pisanie dzienniczka, a tym bardziej opowieści nie musi oznaczać wielu godzin spędzonych z długopisem w ręku lub przed ekranem komputera. Zwierzanie się kartce papieru to nie „przywilej“, lecz naturalny odruch. Dlatego nie ma tu miejsca na małostkowość.

Przysłowiowy Iksiński, który pragnie zwykłej ulgi, nie musi silić się na wirtuozerię słowną. Ponieważ pisanie ma tę przewagę nad innymi formami aktywności, że jest bezwarunkowe. Kartka papieru przyjmie każde Twoje słowo, nie skarci Cię i nie obrzuci błotem. Możesz powiedzieć jej wszystko i poczuć się wysłuchanym, zupełnie jakbyś spotkał się ze swoim najbardziej oddanym powiernikiem.

To również jeden ze sprawdzonych sposobów na radzenie sobie z codziennym napięciem oraz poczuciem presji. Melanie Greenberg (2017) podkreśla, że „emocje wywołane przez stres mogą być niemiłe“, ale dzięki nim docierasz do cennych informacji. Dodaje również, że stworzenie opowieści, w której odnosisz się do stresującej sytuacji i opisujesz związane z nią odczucia, może mieć „efekt kotwiczący, który pomaga ciału migdałowatemu się uspokoić“. To także okazja do poszerzenia własnej perspektywy, co zmniejsza stres.

Ponadto pisanie jest formą wyznania, które może być ciekawym dopełnieniem innych metod samopomocy lub profesjonalnej terapii. Autor bestsellerów o metodzie EFT, Nick Ortner (2013), napisał artykuł, w jaki sposób prowadzenie dzienniczka pomaga w późniejszym opukiwaniu i w odkryciu czegoś, co było dotąd zawoalowane, zagadkowe. Kiedy więc dzielisz się swoimi odczuciami i tym, jak pewne zdarzenia na Ciebie oddziałują, łatwiej Ci później namierzyć problem oraz kolejne jego warstwy i aspekty (zob. Część Druga. Podstawy EFT).

Pisanie prawdopodobnie jest skuteczne, ponieważ uwalnia nas od wysiłku wkładanego w aktywnie tłumienie myśli i emocji.

— Pennebaker, Smyth

Dlatego pisanie przypomina wewnętrzne katharsis, które uwalnia Cię od niepotrzebnych bagaży i robi miejsce na nowe odczucie lekkości. Jarosław Klebaniuk (2015) wyjaśnia to na konkretnym przykładzie. Osoby, które nie skrywają bolesnych tajemnic, są w lepszej kondycji zdrowotnej niż ci, którzy znoszą cierpienie w samotności. Spisanie nieprzyjemnych przeżyć przynosi nie tylko ukojenie, ale i sprzyja dobrej formie.

Przy okazji warto wspomnieć o pisaniu ekspresywnym, które nie polega, co prawda, na tworzeniu dziennika lub powieści, ale na pisaniu krótkich tekstów, które pomagają w poradzeniu sobie z trudnymi sytuacjami osobistymi. James W. Pennebaker, amerykański psycholog społeczny, rozpoczął swoje obserwacje kilka dekad temu, czyli jeszcze w latach 80. i przeprowadził pionierskie doświadczenie na grupie studentów.

Z artykułu Klebaniuka (2015) dowiadujemy się, że osoby, które miały w ciągu czterech kolejnych dni pisać przez piętnaście minut o odczuciach związanych z jakąś „głęboką osobistą sprawą“, w następstwie mniej chorowały i rzadziej odwiedzały lekarza. Wyniki eksperymentu przeprowadzonego przez Pennebakera i jego współpracowników były bez wątpienia obiecujące i stanowiły podstawę do dalszych działań w tym obszarze. Nie dziwi więc pierwsze wydanie książki Terapia przez pisanie[1] opublikowane 1990 roku.

Na tym jednak nie koniec, jako że kolejne odkrycia i badania przyczyniają się do jeszcze większego zrozumienia. W jednym z opublikowanych w Internecie artykułów czasopisma Advances in Psychiatric Treatment czytamy o licznych dobrodziejstwach pisania ekspresywnego. Karen A. Baikie i Kay Wilhelm (2018) przytaczają takie pozytywne skutki, jak np. mocniejszy układ odpornościowy, lepsze samopoczucie czy obniżone ciśnienie krwi. Ponadto zaobserwowano pozytywne zmiany w życiu zawodowym czy na niwie społecznej, takie jak np. szybsze znalezienie pracy, poprawienie wyników sportowych albo dostawanie lepszych ocen.

Wnioski? Przedstawione tutaj spostrzeżenia są jedynie namiastką tego, co może oznaczać dla Ciebie pisanie. W tej książce powołujemy się na różne przykłady, które inspirują do działania i dodają otuchy oraz pokazujemy na różnych przykładach, jak można „przetwarzać“ odczucia za pomocą pisania. Wierzymy, że przelewając na papier swoje najskrytsze myśli i najintymniejsze odczucia, Ty również możesz doświadczyć znaczącej ulgi oraz podejmować lepsze decyzje w życiu.

Gdyż wielokrotnie przekonaliśmy się o mocy słowa pisanego, które może podnosić na duchu, wnieść pozytywną zmianę albo zwiększyć wytrzymałość. Jednocześnie zdajemy sobie sprawę, że to, co sprawdziło się u nas, nie musi zadziałać u Ciebie, więc i tutaj wskazany jest rozsądek oraz praktyczne podejście do tematu.

Sami prekursorzy pisania ekspresywnego podkreślają, że jest ono przede wszystkim „formą działania profilaktycznego“ (Pennebaker, Smyth, 2018). Prawdopodobnie pomoże Ci w lepszym poradzeniu sobie z problemem lub w złagodzeniu jego negatywnych skutków. Jednak nie należy z góry zakładać, że przelewanie myśli na papier zastąpi Ci prawdziwego terapeutę czy przyjaciela.

Dlatego warto połączyć pisanie z jakąś dodatkową metodą (samo)pomocy, która pozwoli Ci odpowiednio wszystko zbalansować. Pamiętaj też, że pisanie jest tylko jedną z opcji, której możesz spróbować lub którą możesz potraktować jako inspirację. Dajmy na to, może Cię bardziej zaintrygować metoda EFT, do której również nawiązujemy i która łączy w sobie werbalizację oraz fizyczne opukiwanie. Decyzja należy zatem do Ciebie i uzależniona jest od rozmaitych czynników.

Osobisty notatnik zwierzeń czy dziennik?

Obecnie prowadzenie pamiętnika czy dzienniczka uchodzi za staromodne. Szczególnie młodzi ludzie preferują cyfrowe rozwiązania, które mają więcej funkcji i dają dodatkowe korzyści, takie jak bycie bardziej rozpoznawalnym i lubianym. Starsze pokolenia również spoglądają z zaciekawieniem na nowe gadżety i rozczytują się w technologicznych nowinkach. Dlatego porównywanie starego z nowym mija się z celem i wymaga myślenia zero-jedynkowego.

Tymczasem pisanie dla samego siebie może być optymalnym rozwiązaniem, z którego korzystasz, by się wyciszyć, odreagować codzienne stresy, nabrać dystansu do różnych spraw oraz mniej zależeć od cudzej akceptacji. Tutaj Ty oraz Twoje przemyślenia nie są wystawiane na widok publiczny.

Jednocześnie zdajemy sobie sprawę, że połączenie różnych obowiązków oraz pasji z codziennym prowadzeniem dzienniczka nie jest łatwe. Dlatego podsuwamy Ci coś podobnego, ale bardziej elastycznego. Proponowany przez nas notatnik zwierzeń warto uzupełniać regularnie, ale pamiętaj, że nie trzeba tego robić dzień po dniu. Uważamy, że dzięki temu Twoje pisanie może stać się bardziej spontaniczne i autentyczne, ponieważ zasiadasz do niego tylko wtedy, kiedy rzeczywiście odczuwasz taką potrzebę.

Jeśli interesuje Cię stricte pisanie ekspresywne i chciałbyś przez kilka kolejnych dni wypróbować tego na sobie, zapoznaj się z książką o terapii przez pisanie autorstwa Jamesa W. Pennebakera i Joshuy M. Smytha (2018). W dużym skrócie chodzi o krótkie teksty, pisane przez co najmniej 15 minut dziennie i przez minimum trzy, cztery dni. Możesz mówić o tym, co aktualnie przeżywasz; przez co kiedyś przeszedłeś lub wybiegać w przyszłość. Najważniejsze, że piszesz dla siebie, a nie pod kogoś. Nie zapominaj też, że pisanie ekspresywne nie tyle polega na przedstawieniu zdarzeń, ile na opisaniu, jak się w związku z nimi czujesz (John F. Evans, 2012).

Co istotne, podczas pisania o swoich osobistych przeżyciach nie musisz zaprzątać sobie głowy poprawnością językową. Możesz też wybrać taką formę pisania, która najbardziej Tobie odpowiada. Naszym zdaniem wspomniane expressive writing idealnie wpisuje się w potrzeby osób zabieganych, pochłoniętych pracą i nieprzywykłych do treści pisemnych. Wyrobienie w sobie nawyku pisania przez kilkanaście minut dziennie i przez kilka kolejnych dni pozwoli im realnie ocenić, jak się czują z tego typu twórczością.

Kiedy więc poczujesz, że chciałbyś się wyrazić w konkretny sposób (poprzez wiersze, krótkie opowiadania) lub zawsze ciągnęło Cię do robótek ręcznych, nie powinno to stanowić problemu. Pisanie może Cię zaprowadzić do własnego sposobu autoekspresji, z którego wcześniej nie zdawałeś sobie sprawy lub pomóc odkryć dawno porzucone pasje.

Przykłady uzupełnionego notatnika zwierzeń

Nie zwykłeś zwierzać się kartce papieru? Po prostu pisz, co czujesz. Potraktuj notatnik jako osobiste miejsce zwierzeń i nie sil się na oryginalność. Dla ułatwienia zamieszczamy przykładowe fragmenty stworzonych przez nas historii. Od razu uprzedzamy, że choć mogą się kojarzyć z konkretnymi osobami, wszelkie podobieństwa są niezamierzone i przypadkowe.

Niewykluczone, że podczas lektury odniesiesz wrażenie, że niektóre przeżycia są Ci wyjątkowo bliskie i wyciągniesz z tego doświadczenia własne przemyślenia. Ważne, by pamiętać, że niniejsza lektura nie jest formą terapii. Jeśli nadal borykasz się z problemem, nie zmuszaj się do czytania.

Tymczasem zobaczmy, jak mogłoby wyglądać skrupulatne prowadzenie notatnika. Choć wykreowanym przez nas bohaterom nie jest łatwo, nie przestają dociekać i szukać sensu. Znajdują odpowiedzi, dzięki którym utrzymują kurs i krok po kroku przechodzą w stan akceptacji.

Pierwsza bohaterka zaczyna swoją opowieść od następującego fragmentu:

11 grudnia 2019 r.

W trakcie powrotu do domu zrobiło się mroźno i nieprzyjemne podmuchy smagały mnie po twarzy. Kiedy wyszłam z pracy, jak na ironię, ponure myśli kłębiły się tak samo jak chmury nade mną. Szczerze mówiąc, mi też zbierało się na płacz, ale to deszcz był pierwszy i zdążył mnie zmoczyć przed dotarciem do kamienicy. Być może dlatego weszłam do środka zziębnięta i jeszcze bardziej oszołomiona.

Teraz śmieję się w duchu, że pogoda nawiązała swoistą symbiozę i jako jedyna sympatyzowała z moim cierpieniem. Czyżby tylko ona wiedziała, że coś w środku mnie łkało nieśmiało? Mogę się łudzić, że chciała dodać mi otuchy i sama wylała z siebie rzęsiste łzy, ale ogarnia mnie pusty śmiech.

Tak czy inaczej, udało mi się ukryć wewnętrzne rozterki i wejść do kuchni z przylepionym do ust uśmiechem. Oczywiście na miejscu czekał już mąż w fartuchu i z podgrzanym obiadem. Na stół powędrował bigos, który zdążyłam przygotować dzień wcześniej.

Dopiero teraz, kiedy zapadł zmrok i Artur śpi w sypialni, mogę usiąść przed komputerem, nie liczyć minut i na spokojnie pozbierać myśli. Tylko w tym notatniku mogę zwierzyć się bez strachu ze swoich trosk. On nie spanikuje, kiedy powiem, że mogę pożegnać się z awansem i że w trakcie dzisiejszej prezentacji trzęsły mi się dłonie. Dobrze wiedzieć, że wysłucha mojej historii do końca.

Wspominaliśmy już, że poprawność językowa nie jest priorytetem. Bardziej od krasomówstwa liczy się autentyczność. Ponieważ jednak z założenia notatnik będzie liczył choćby kilka, kilkanaście stron, oddzielanie tekstu akapitami może pomóc w uporządkowaniu myśli i w namierzeniu ważnych wątków.

24 grudnia 2019 r.

Wigilia. Oboje z mężem przebraliśmy się w eleganckie stroje i przybraliśmy dobre miny do złej gry. Artur już wie, jaki mam problem i że przede mną poważna i zarazem szczera rozmowa z szefem. Jednak tego dnia nie było czasu na dalsze wyjaśnienia. Trzeba było się szykować w pośpiechu i kontrolować oddech…

Tymczasem plany mieliśmy ambitne. Najpierw kolacja wigilijna u teściów, podzielenie się opłatkiem i drobne upominki. Potem wizyta u mojej rodziny, która skończyła się tradycyjnie jasełką, więc musiałam wykrzesać z siebie jeszcze więcej entuzjazmu. Cóż… Mało kto się zorientował, że marzę o totalnym odosobnieniu.

Rzecz jasna, mama męczyła mnie pytaniami. Wystarczyło, że rzuciła na mnie okiem i już radar był aktywny. Choć zapewniałam z przekonaniem, że to tylko zwykłe zmęczenie, lustrowała mnie przez cały czas. Szczególnie uciążliwe były wspólne chwile przy stole, podczas których rodzina zasypuje człowieka setkami pytań i obchodzi obcesowo z większością odpowiedzi. Zawsze mnie to zastanawiało, po co ludzie chcą rozmawiać, jeśli zachowują się w taki sposób, jakby dzierżyli w ręku jedyny klucz odpowiedzi!

Ech. Czasem żałuję, że zawsze w samotności radziłam sobie z różnymi emocjami. Mogłam być taką samą histeryczką jak Dagmara, której dzisiaj wystarczyło powiedzieć, że miała lepszy dzień i cała rodzina była w zachwycie. Oczywiście mi to nie przystoi, bo przyzwyczaiłam wszystkich do bycia twardą i niewzruszoną. Zupełnie jakbym była jakimś cyborgiem, który jest tylko od wykonywania rozkazów i nie ma prawa się zawiesić?

Zauważ, że bohaterka stosuje różne znaki interpunkcyjne. Wykrzykniki, wielokropki czy znaki zapytania to także dodatkowy sposób na wyrażenie emocji, takich jak zdziwienie, niezrozumienie czy nawet poirytowanie.

Ponadto kobieta wspomina przeszłość, przy której odżywają od dawna nierozpoznawane emocje. Ty także możesz pisać o tym, co się zdarzyło kiedyś i w ten sposób docierać do odczuć, które jeszcze nie zostały ukojone.

30 grudnia 2019 r.

Zauważyłam, że po rozmowie z szefem mam głębszy i spokojniejszy oddech. Dziwne uczucie. Nawet jeśli nie można zapobiec czemuś dołującemu, to i tak odczuwa się ulgę, kiedy klamka zapadnie.

Dzisiejszy wieczór spędziłam tylko z Arturem, przed telewizorem… Nie wiem, czy sam to wyczuł, ale nie drążył tematu pracy. Może dlatego, że wystarczyły mu zdawkowe wyjaśnienia i przytaknięcia głową. Poza tym wie, że omówienie szczegółów jest nieuchronne. Oboje musimy przestawić się na nowy kurs…

Póki co trzeba trwać dalej. Szef pożegnał mnie serdecznie, jeśli to odpowiednie słowo. Próbował mnie nawet zatrzymać i zaoferować alternatywne stanowisko. Kusił częściowym etatem i mniejszymi obowiązkami, które pozwoliłyby mi wrócić do formy, ale grzecznie podziękowałam. Możliwe, że ktoś nazwałby to dumą lub głupotą, ale instynkt przetrwania podpowiada mi, że w ten sposób uniknęłam koleżeńskiej szydery na co dzień.

Co mogę jeszcze powiedzieć… Z perspektywy czasu i zgromadzonych doświadczeń stwierdzam w duchu, że trochę żałuję… Wyciskano ze mnie siódme poty, a ja przyjmowałam na swoje wąskie barki kolejne zadania, bo przecież „tak trzeba“. Bo przecież jeśli człowiek zamierza spędzić większość życia w biurze, nie może stroić fochów i gwiazdorzyć. Musi zakasać rękawy i nawet jeśli obejmuje kierownicze stanowisko, trzymać rękę na pulsie, ale cóż… Czasem po prostu to nie działa. Organizm odmawia posłuszeństwa i wtedy dociera do człowieka, że ma uczucia.

Czy więc żałuję? Trochę tak. Żałuję, że nie mogłam wybrać inaczej. Żałuję, że życie jest takie skomplikowane i brutalne, a zatem… Przede mną wysyłanie CV i muszę odnaleźć się w nowej sytuacji. Kto wie, może tym razem żal pozwoli mi uniknąć większego rozczarowania…?

Ostatni przytoczony przez nas fragment pokazuje, że bohaterka wyciąga wnioski z przykrego doświadczenia. Choć nadal doskwiera jej żal, nie pozostaje bierna i z nadzieją patrzy w przyszłość. Notatnik może pełnić rolę oczyszczającą i autorefleksyjną. Pozwoli Ci się wyrazić i spojrzeć na to, co przeżywasz z szerszej perspektywy.

W następnej kolejności przechodzimy do historii drugiego bohatera, który zaczyna z przytupem:

8 stycznia 2016 r.

Żałuję, że dałem się namówić znajomemu.

Wcześniej nie miałem komu o tym powiedzieć. Minęło już trochę czasu, ale nadal o tym pamiętam i mnie to uwiera. Nie daje mi to spokoju. Jak tak można!?

Roztaczał przede mną piękną wizję: że zarobię, że się rozwinę, że potem razem otworzymy nowy biznes. Miałem mu wykonywać pewne prace. Dał mi wybór tworzywa. Uwierzyłem.

Na razie zakończę, bo mnie zaczyna nosić.

W trakcie pisania obserwuj swoje reakcje. Kiedy przedstawiasz nieprzyjemne sytuacje, od których jeszcze się nie zdystansowałeś, ulgę może przynieść samo wyżalenie się na papierze. Jeśli jednak poczujesz, że przestaje Ci to pomagać, po prostu zrób sobie przerwę, tak jak postąpił mężczyzna z notatnika.

15 stycznia 2016 r.

Dzwonił potem do mnie, parę razy. Zawsze myślałem, że z wiadomością, że wreszcie mi teraz zapłaci. Ale nigdy nie poruszał tego wątku. Ani nie wspominał o ewentualnych planach na przyszłość. I dobrze, bo raz się nabrać wystarczy.

Akurat byłem w takim okresie, że potrzebowałem pieniędzy. Chwyciłem więc się tej okazji, zwłaszcza, że zaproponował to znajomy. Miał firmę, rodzinę — wyglądał poważnie.

Sam robiłem projekty i je wykonywałem. On wszystko akceptował i zadowolony odbierał gotowe. Używał potem tego w swojej działalności.

Żałuję, że nie byłem twardszy i nie zorientowałem się wcześniej.

30 stycznia 2016 r.

Kiedy przez pół roku nie dał mi nawet złotówki, odważyłem się upomnieć o swoje. Przyjechał na następny dzień i wręczył mi kilo jabłek. — Tyle mam — powiedział. I dodał, że zwróci resztę, jak zarobi. Na razie to nie nastąpiło.

A przecież ja poniosłem koszty. Już nawet nie chodzi o zawiedzione nadzieje i poczucie zbrukania. Malowanie obrazów kosztuje. Sam talent to nie wszystko. Musiałem zdobyć odpowiednie wykształcenie i wiedzę malarską. Kupowałem podręczniki i poradniki. A potem narzędzia. Oczywiście, pędzle, ale nawet trzeba było zadbać o takie szczegóły jak kubeczek na wodę i podstawkę do mieszania barw. Sztaluga tu raczej nie była potrzebna, ale nawet małe płótno, akwarelki i papier też kosztowały.

Żałuję, że nie żałowałem swojego