LUST. Namiętność - 6 opowiadań erotycznych dla dorosłych - Camille Bech - ebook + audiobook

LUST. Namiętność - 6 opowiadań erotycznych dla dorosłych audiobook

Camille Bech

3,7

Audiobook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

6 podniecających opowiadań o namiętności autorstwa Camille Bech. Zbiór zawiera następujące opowiadania: Cena pożądania - Maliwan - Gaja nie ma sobie równych - Uczeń - Señora Alicia Tavares - W barze w centrum miasta.

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 4 godz. 7 min

Lektor: Masza Bogucka
Oceny
3,7 (69 ocen)
27
16
12
8
6
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
SlawekRrr

Nie oderwiesz się od lektury

Dobre
00

Popularność



Podobne


Camille Bech

Namiętność - 6 opowiadań erotycznych dla dorosłych

Lust

Namiętność - 6 opowiadań erotycznych dla dorosłych

tytuł oryginałuTÆNDT - 5 short stories compilation

Zdjęcie na okładce: Shutterstock

Copyright © 2020, 2020 Camille Bech i LUST

Wszystkie prawa zastrzeżone

ISBN: 9788726532159

1. Wydanie w formie e-booka, 2020

Format: EPUB 3.0

Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą LUST oraz autora.

Cena pożądania

Gdy otrzymała swą pierwszą rolę teatralną, wybrała staż u starszego, duńskiego aktora. Miał na imię Tom, był lekko po sześćdziesiątce, rozwiedziony i – jak ją ostrzegano – niedostępny. ¬– Teraz już za późno, wszystko ustalone, nie mogę tego zmienić! – mówiła, gdy przyjaciele i koledzy radzili jej, aby poszukała kogoś innego.

Przez ostatnie trzy miesiące była u niego kilka razy i wszystko układało się świetnie. Uzupełniali się, jej talent wyraźnie mu zaimponował, chociaż nie stosował przez to żadnej taryfy ulgowej. Zaprzyjaźniali się. Kiedy pracowali, wydawało jej się, że jest jedyną aktorką na świecie, czuła się bezpiecznie w jego towarzystwie, chociaż dostrzegała sygnały tego, przed czym ją ostrzegano. Widziała, jak mogłoby się wszystko potoczyć, gdyby nie ta niewidzialna więź, dzięki której lubili swoje własne towarzystwo.

Gdy pewnego wieczora wracała do domu z teatru, gdzie ostatnie godziny spędziła obserwując występy innych, dostrzegła, że w mieszkaniu na Østerbro pali się światło.

W torbie niosła scenariusz. Nagle nabrała nieodpartej ochoty, aby się z nim zobaczyć. Uwielbiała siedzieć w jego salonie. On, rozparty w swoim fotelu, poprawiał ją z zaangażowaniem, kiedy ona przechadzała się przed nim, interpretując tekst. Czuła, że dzięki niemu zrobiła postępy. Zanim zdała sobie z tego sprawę, naciskała dzwonek do jego drzwi, po tym jak wślizgnęła się do budynku, gdy wychodził któryś z mieszkańców. Cześć! To ty? Proszę!

Był lekko zdezorientowany, najwyraźniej nie spodziewał się odwiedzin o tej godzinie. Poczuła, że jest mu winna wyjaśnienie.

–Byłam w okolicy, zobaczyłam światło i pomyślałam, że może byś mnie przesłuchał jeszcze raz… ćwiczyłam cały dzień.…

– Co ty na to?

Było już późno, wyglądał na zmęczonego. Na stole leżały przygotowane tabletki, obok nich stała szklanka wody.

No, tak to normalne w tym wieku – pomyślała.

Spoglądał na nią przenikliwie. Była niezwykle pociągająca. Miała długie jasne włosy. W jej niebieskich oczach można było dostrzec to, w jakim jest nastroju i nie można było go zapomnieć.

Gdy się uśmiechała, jej pełne, zmysłowe usta otwierały się w szerokim uśmiechu, w jej oczach zapalał się płomień, od którego można było całkowicie się zapomnieć.

– Wybacz mi – powiedziała cicho i otworzyła torebkę, aby schować scenariusz.

To było głupie, ale ta sztuka ją porwała i miała wrażenie, że dobrze wczuwa się w tekst. Bardzo chciała pokazać u swoją interpretację, ale było już późno, a to mogło przecież poczekać.

– Nie, nie… posłucham cię, byle to tylko nie trwało całą noc. Bardzo go lubiła i czuła do niego szacunek. Kiedyś pracował w teatrze, ale na przeszkodzie stanęła jego choroba. Nawet teraz niezwykle rzadko przyjmował rolę.

Był ikoną dla wielu młodych studentów, a ona odwiedzała go z nabożnym lękiem, jako świeżo upieczona absolwentka, która przybyła do Kopenhagi aż z Nowego Jorku.

Poznała go w teatrze, krótko po przybyciu, gdzie był na spotkaniu ze swoim dawnym kolegą.

Krótko po tym spotkaniu odwiedziła go, by zapytać, czy od czasu do czasu zgodzi się ją przesłuchać. Zdecydowanie i z lekką irytacją odmówił.

Długo trwały błagania, zanim się poddał. Gdy niechętnie podawał jej swój numer, wyczuwała w jego szorstkim głosie lekką irytację.

Przyglądał się jej teraz z mieszanką pogardy i podziwu. Z jednej strony widział w niej zdolną aktorkę, z drugiej piękną kobietę, jaką niewątpliwie była.

– Nie sądzę, aby to zajęło dużo czasu, Tom.

Usadowił się w swoim fotelu przy oknie. Był zmęczony. Widziała to w jego błękitnych oczach i słyszała nierówny oddech, gdy usiadł w fotelu.

Był prawie zupełnie łysy, jego wyrazista twarz nadal była dowodem tego, jak bardzo przystojnym mężczyzną był kiedyś.

Miał piękne usta, a pośród jego zadbanych zębów dostrzegła lekki błysk złota. Nie był zbyt wysoki. Miał pewnie z 175 cm wzrostu. Chyba nadal miał piękne ciało, na tyle, na ile była w stanie ocenić, bo zazwyczaj nosił dżinsy i koszulę.

Koszula była rozpięta pod szyją, co odsłaniało nieznacznie kilka siwych włosów na opalonej skórze klatki piersiowej. Wciąż był lekko umięśniony. Dziwiło ją, że nie ma nikogo, co jednak pewnie miało swoje uzasadnienie w jego trudnym charakterze.

Zapalił papierosa i zdjął okulary.

– No, co nam dziś pokażesz, Cecilie?

Grała rolę kucharki Krystyny w „Pannie Julii” Strindberga, a Tom miał przesłuchać scenę, gdy Krystyna odkrywa, że Jean zdradził ją z rozwiązłą Julią.

Urzekła go ta młoda dziewczyna, która z wielkim przekonaniem wczuwała się w postać Krystyny. Próbował skupić się na tekście, którego słuchał, ale zamiast tego zirytowany krzyknął: – Powinnaś była dostać rolę Panny Julii. Kto, do cholery, zobaczył w tobie kucharkę? – krzyczał

Stanęła w pół zdania, a on przesunął się na samą krawędź fotela.

Poczuła obezwładniającą czułość do tego starzejącego się mężczyzny i zanim się zorientowała, upadła przed nim na kolana.

– Dlaczego to mówisz, Tom… miałeś mnie tylko wysłuchać, prawda?

Sięgnął, by dotknąć jej twarzy, ostrożnie odsunął na bok kosmyk włosów, po czym opanował się i na powrót usadowił się na krześle.

– Tak, to jasne, że byłabyś idealną Julią, ale tak czy inaczej… jesteś naprawdę niezła, Cecilie.

Podniosła się i znów zobaczył ją w roli Krystyny, która strofuje Jeana za to, że spędził noc, kochając się z rozpustną hrabianką.

– Masz to coś, dziewczyno … na pewno będą z ciebie ludzie. Następnym razem poproś o coś większego, ok?

Włożyła scenariusz z powrotem do torby, nie miała ochoty wychodzić, ale widziała, że jest zmęczony i nie chciała go denerwować.

Uśmiechnęła się na swój uwodzicielski sposób, a on pierwszy raz od bardzo dawna poczuł, że nadal jest mężczyzną.

– To zmykaj.

Próbował zabrzmieć dowcipnie, ale dostrzegła powagę w jego pięknych oczach, gdy żegnał się i zamykał za nią drzwi.

Gdy otwierała drzwi do mieszkania, jej ciało przeszywał niepokój. Zbliżała się północ, w każdej chwili mógł przyjść Allan. Poszła więc do łazienki, aby znaleźć się w łóżku, zanim on się pojawi. Z jakiegoś powodu nie miała ochoty opowiadać mu, gdzie była.

Wiedział oczywiście, że chodziła do Toma, ale nie przyszłoby mu do głowy, że próby mogą odbywać się o takich porach. Zaczęłoby się wypytywanie, a ona była zmęczona i w sumie musiałaby się z nim zgodzić.

Allan i Cecilie mieszkali w jej mieszkaniu na ulicy Wildersgade, położonej w pięknej dzielnicy. Latem było wspaniale, gdy przy promieniach gorącego słońca, wszyscy goście kawiarni przesiadywali na zewnątrz.

Część Wildersgade, w której mieszkali, stanowiła małą oazę w środku wielkiego miasta. Wyglądała niemal jak francuska dzielnica artystów, z domami o pochyłych, starych dachach i brukowanych uliczkach.

Gdy w piątek wieczorem wracali z kina, popchnął ją w niewielki zaułek przy kawiarni na ulicy Johana Semsa.

– Co tu robimy? – zapytała zaskoczona, gdy jego dłonie podciągały jej lekką letnią sukienkę nad pośladki.

– Chcę ciebie… teraz, właśnie tutaj, moja piękna…

Całował ją gwałtownie, a ona pozwoliła się porwać nastrojowi i jego entuzjazmowi, gdy przyciskał jej, teraz już nagie, pośladki do chłodnego muru.

– Zdejmij majtki, kochanie.

Patrzył na nią z pożądaniem, powoli rozpinając dżinsy.

Jego członek był sztywny, gdy wysunął go zza krawędzi swoich bokserek, a ona uklękła w ciemnym zaułku, aby wziąć go do ust.

– Och, Cecilie… tak, cudownie …

Trzymał jej głowę w mocnym uścisku i wchodził energicznie w jej cudowne usta.

Myśl, że jej cipka była odkryta, podniecała go jeszcze bardziej i szybko przyciągnął ją do siebie.

Całował ją namiętnie, unosząc jej ciało i przyciskając mocno do ściany.

Była zupełnie mokra i gdy poczuła jego członka na swojej gładko wygolonej szparce, lekko westchnęła.

– Weź mnie … o tak, cudownie, Allan.

Pozwolił jej zsunąć się na swojego członka, cały czas czując ją w sobie i oddychając ciężko.

To było niewiarygodne, ale tej chwili nikt inny nie istniał i nic nie było w stanie zatrzymać oboje w drodze ku spełnieniu.

Podnosił ją i opuszczał, całowali się zachłannie, nie widząc świata. Nie było im wygodnie, więc ściągnął ją w dół, a następnie oparł na śmietniku, który stał pod ścianą.

Chwycił jej małe pośladki i wcisnął się do środka ponownie.

— Tak, tak … Allan, tak jest cudownie … och, och …”

Musiał zakryć jej usta dłonią, aby nie postawiła na nogi mieszkańców budynku, gdy wkładał swojego penisa w jej mokrą cipkę.

Czuł jak na niego napiera i wiedział, że jest równie podniecona jak on. Widział to i czuł, wilgoć spływała po jej udach.

Nie upłynęło wiele czasu, zanim zaczęła szczytować i musiał jeszcze mocniej zakrywać jej usta dłonią, gdy zaczęła szczytować.

— Mhm, mhm… oooch, oooch…

Eksplodowała tuż przed nim, próbując złapać oddech. To było takie intensywne, tak cudowne, że sam nie był w stanie dłużej się powstrzymywać i w chłodnym, ciemnym zaułku wpuścił w nią swoje nasienie głęboko, próbując powstrzymać własny krzyk.

— Oooch … oooch … Cecilie, dochodzę, dochodzę …

Po wszystkim pocałował ją i zapytał, czy było jej dobrze.

— Było wspaniale, kochanie … niewiarygodnie, prawda?

Zaśmiał się i objął ją w talii, a ona wcisnęła swoje majteczki w kieszeń jego kurtki. Byli prawie w domu, więc nie było sensu nakładać ich z powrotem.

— Jesteś rozpustna, ślicznotko, kocham cię — powiedział, gdy objęci skręcili w Wildersgade.

Gdy godzinę później siedzieli w małej kuchni, wcinając kanapki z krewetkami, myślała o zbliżającej się premierze. Miała ogromną nadzieję, że teraz otworzy się dla niej droga kariery.

— O czym myślisz, ślicznotko?

Nie mogła powstrzymać uśmiechu. Był tak nią zafascynowany, że ciągle jeszcze mocno ją to wzruszało.

— Co mówił Tom, jest zadowolony?

— Tak, powiedział, że jestem niezła. Oczywiście poprawia mnie trochę ale raczej jest zadowolony.

— Gdyby tylko wiedział, jaka jesteś niezła...

Uśmiechnął się frywolnie, wstał i ściągnął ją z krzesła. — Słyszałem, że ktoś tu nie ma na sobie majtek…

Podniósł ją na stół kuchenny i pociągnął do jego krawędzi, rozpinając rozporek dżinsów.

— Znowu jesteś gotowy?!

Rozłożyła nogi, aby mógł w nią wejść i westchnęła głośno, gdy jego członek wnikał w jej szparkę.

— Ja jestem zawsze gotowy. A ty, kochanie … masz ochotę?

Oplotła go nogami, przyciskając się do jego jeszcze mocniej, szepcząc, że zawsze ma na niego ochotę.

Ściągnął jej małą sukieneczkę przez głowę i pozwolił upaść na ziemię, po czym wysunął jej piękne piersi zza krawędzi stanika.

Namiętnie ssał jej sutki, a ona jeszcze bardziej na niego napierała, błagając, by pozostał twardy.

Ściągnęła mu bluzę, całowała po szyi i ustami kąsała jego sutki. Uwielbiał to. Był w stanie podniecić ją w okamgnieniu i tak często, jak tylko zapragnął.

Pozwolił opaść swoim dżinsom, które razem z bokserkami odrzucił na bok, aby mieć większą swobodę ruchu.

Poczuła jego dłonie na swoich pośladkach, gdy powoli wślizgiwał się do środka.

– Ooooch… mhm, jest cudownie – szeptała.

Objął ją ramionami i pociągnął do siebie. Ściskał długie, blond loki mocno i pociągał jej głowę w tył, a potem całował ją intensywnie i pożądliwie, wykonując niewielkie, krótkie pchnięcia.

– Cecilie… malutka, kochanie… och, och…

Podniósł ją i pozostając w niej, zaniósł ją do sypialni, gdzie usiadł na krawędzi łóżka.

– Ujeżdżaj mnie, kochanie…

Położył się na plecach, stopy nadal trzymając na podłodze, a ona zaczęła poruszać się energicznie, patrząc w jego twarz. Uciskała swoje okrągłe piersi, wilgotnymi palcami lekko szczypała swoje brodawki, a on mocno chwycił jej wąskie biodra i nie puszczał, poruszając się pod nią.

– Wyglądasz wspaniale – wyszeptał, podziwiając jej piersi, energicznie poruszające się w górę i w dół, gdy on mocno napierał.

Położyła się na nim, pocałowała go i wyszeptała w jego ucho.

– Chcę cię ssać, kochanie …

– Hmm… cudownie – jęknął, a ona podniosła się na kolanach, tak, aby mógł się z niej wysunąć.

Uklęknęła u jego boku, a on zebrał jej długie włosy, aby widzieć, co robi.

Przesuwała język czule od korzenia po główkę jego penisa wiele razy, zanim jej usta zamknęły się na nim, a on wsunął się głęboko w jej gardło.

Jej ślina spływała po nim, gdy wciskał się jeszcze głębiej do środka, jęcząc gardłowo.

Bawiła się jego napiętymi klejnotami, uciskała je lekko, po czym wypuściła z ust penisa, aby teraz lizać jądra.

Brała je do ust na przemian i łapczywie łapała powietrze z podniecenia, gdy jeździła po nich w kółko językiem, a jej dłoń pracowała energicznie.

Wiedziała, że niedługo dojdzie, więc położyła się na plecach obok niego.

– Weź mnie, Allan… tak dziko…

Uklęknął między jej nogami i rozłożył je na boki. Oglądał jej muszelkę, jej soki świeciły w ciemności i słyszał je, gdy jego palec powędrował do jej szparki. – Jesteś taka rozpalona… to cudowne, kochanie…

– Mhm… mmmhm, Allan… chcę cię poczuć… weź mnie teraz.

Nie mógł ukryć uśmiechu, chciał widzieć jej podniecenie, słyszeć, jak bardzo go pragnie. Dziko masowała swoje krągłe piersi, rzucając się na prześcieradle, a on przesuwał palcem po jej łechtaczce.

— Ooooch, ooooch… Allan, pieprz mnie… pieprz mnie, kochanie…

Była na skraju łez z niespełnionej żądzy, gdy w końcu poddał się i wcisnął się w nią z siłą. Wydała głośny jęk.

Skrzypiące dźwięki łóżka podążały za ich tempem i mieszały się z ich głosami, gdy on pieprzył ją mocno, aż do spełnienia.

Jęczała i zawodziła, a on wbijał w nią swojego członka głęboko, coraz głębiej. Była tak podniecona, jak tylko on mógł sprawić i rzucała się pod nim w przód i w tył, wykrzykując w ciemności jego imię.

– Ooooch, ooooch… Allan, Allan… dochodzę, tak, tak… dochodzę, ooooch, oooch…

Eksplodowała przed nim w ekstazie. Każdy mięsień w jej łonie i waginie rozkurczał się, uwalniając ją od bolesnego wyczekiwania, które narastało w jej wnętrzu, gdy on umiejętnie prowadził ją do celu.

Wyszedł z niej i usiadł obok jej twarzy. Poprosił, by go dokończyła.

– Obciągnij mi, kochanie…

Zamknęła ochoczo swoje usta na nim i poczuła twarde uderzenia, które oznaczały, że wkrótce dojdzie.

Chwycił tył jej głowy jedną dłonią i wcisnął swojego kutasa głęboko do gardła, rozkoszując się tym gardłowym, łapczywym chwytaniem powietrza.

– Och, wspaniale… tak, tak… Cecilie, kochanie … och, ooch… mhm, tak…”

Czuła już pierwsze krople i energicznie poruszała ustami, w przód i w tył, z niego i z powrotem, aż wytrysnął spermą wprost między jej usta.

Połknęła trochę, a reszta wypłynęła naj jej podbródek i w dół na piersi. Rozsmarowała ciepłą ciecz na swoich sutkach, jednocześnie wysysając z niego ostatnie krople.

– Jesteś fantastyczna – powiedział, padając wycieńczony obok niej.

Gdy w poniedziałkowe popołudnie stała pod budynkiem Toma i naciskała dzwonek domofonu, miała dziwne przeczucie. Cieszyła się, że znowu go zobaczy i nie zaprzątała sobie głowy właściwym powodem, dla którego w ogóle się tu znalazła.

Spędzili z Allanem fantastyczny weekend, ale i tak myślała o Tomie. Nie wiedziała dlaczego, ale to nie ułatwiało sprawy.

– Tak?

Jego ochrypły, dobrzE znany głos wydobył się z małego głośniczka, wywołując na jej twarzy bezwiedny, pełen wyczekiwania uśmiech.

– Tom, to ja… Cecilie.

Nacisnął przycisk, aby mogła wejść.

Zamek do drzwi otworzył w tym samym momencie, w którym wyszła z windy i chociaż próbował to ukryć, dobrze widziała jego radość.

– Jak się masz, Tom?

Powiesiła kurtkę na haku i popatrzyła na niego.

Wyglądał wspaniale. Zawszy był lekko zmieszany, gdy ona ukazywała się w drzwiach. Brała to na karb jego nieśmiałości i było bardzo czarujące.

To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.