Magia miłości - Millie Adams - ebook

Magia miłości ebook

Millie Adams

4,5
10,99 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Ojciec Violet King jest hazardzistą, ale tego, że postawi w grze jej przyszłość, nigdy by się nie spodziewała. Pewnego dnia przyjeżdża do niej Javier de la Cruz i oświadcza, że ojciec obiecał ją za żonę jego bratu, księciu Monte Blanco. Violet jest nowoczesną kobietą sukcesu i nie zamierza pozwolić, by ktoś decydował o jej życiu. Jednak pełen uroku, staroświecki Javier podoba jej się tak bardzo, że decyduje się pojechać z nim do jego kraju i zobaczyć, co przyniesie przyszłość…

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 149

Oceny
4,5 (15 ocen)
9
4
2
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
isuchocka

Dobrze spędzony czas

Sympatyczna bajka naprawdę jak Piękna i Bestia. Trochę naciąganej , wymyślonej rzeczywistości od Królestwa gdzieś w Europie do jadanego na toście avocado od wielu pokoleń. Miło się czyta bez dłużyzn.
00

Popularność




Millie Adams

Magia miłości

Tłumaczenie: Dorota Viwegier-Jóźwiak

HarperCollins Polska sp. z o.o. Warszawa 2022

Tytuł oryginału: Stealing the Promised Princess

Pierwsze wydanie: Harlequin Mills & Boon Limited, 2020

Redaktor serii: Marzena Cieśla

Opracowanie redakcyjne: Marzena Cieśla

© 2020 by Millie Adams

© for the Polish edition by HarperCollins Polska sp. z o.o., Warszawa 2022

Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.

Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne. Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych i umarłych – jest całkowicie przypadkowe.

Harlequin i Harlequin Światowe Życie są zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego licencji.

HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela.

Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A. Wszystkie prawa zastrzeżone.

HarperCollins Polska sp. z o.o.

02-672 Warszawa, ul. Domaniewska 34A

www.harpercollins.pl

ISBN 978-83-276-7921-5

Konwersja do formatu EPUB, MOBI: Katarzyna Rek / Woblink

ROZDZIAŁ PIERWSZY

– Violet King? Mam do odebrania dług.

Violet popatrzyła w stronę okna, z którego roztaczał się widok na ocean. W biurze nie było wydzielonych pomieszczeń. Wolała, by cały zespół pracował razem, ponieważ miało to pozytywny wpływ na kreatywność. Jej niekonwencjonalne podejście do biznesu, mody i sztuki makijażu zdecydowanie przyczyniło się do tego, że Violet trafiła niedawno na listę najmłodszych miliarderek na świecie.

Nie byłoby to możliwe bez zastrzyku gotówki od ojca, Roberta Kinga. To jemu zawdzięczała dobry start. Ale któż nie korzystał z pomocy inwestorów… Fakt, że jej inwestor był z nią blisko spokrewniony, nie był przecież czymś zupełnie niemożliwym. Co by nie mówić, inwestycja zwróciła się z nawiązką.

Ale dług? Violet nie miała długów. A to oznaczało, że mężczyzna, który dzwonił, musiał wybrać zły numer.

– To pomyłka – powiedziała i już chciała się rozłączyć.

– Wykluczone.

Władczy głos po drugiej stronie zaintrygował ją. Wyczuła w nim lekką nutę obcego akcentu, ale nie umiałaby rozpoznać narodowości rozmówcy. W każdym razie nie brzmiał jak jej przyrodni brat Dante, który pochodził z Włoch, a obecnie był mężem siostry Violet. Jeśli nie był to akcent włoski, to może hiszpański?

– Ale ja nie mam żadnych długów.

– W takim razie źle się wyraziłem. To pani jest długiem, który mam odebrać.

Violet milczała, próbując dociec, co rozmówca przez to rozumie. Powtórzyła jego słowa kilka razy w myślach i zimny dreszcz przebiegł jej po plecach.

– Skąd pan ma mój numer?

W czasach mediów społecznościowych i łatwego dostępu do danych Violet strzegła swojej prywatności na wszystkich frontach. Telefon do niej mieli tylko partnerzy biznesowi, rodzina i przyjaciele. Dzwoniący teraz mężczyzna nie zaliczał się do żadnej z tych grup, a mimo to dodzwonił się do niej i na dodatek przedstawiał dziwaczne żądania.

– Nie ma znaczenia, w jaki sposób zdobyłem pani numer.

– Wręcz przeciwnie, to ma kolosalne znaczenie – odparła poirytowana i poczuła, że włoski na jej karku dosłownie stanęły dęba.

Zerknęła za siebie. Było późne popołudnie i pracownicy poszli już do domów. Część z nich i tak pracowała zdalnie. W domu, na plaży czy gdziekolwiek indziej. Dla Violet liczyły się wyniki, a nie miejsce wykonywania pracy.

Przez przeszklone ściany widziała, co dzieje się na całym piętrze. W tej chwili jednak była tutaj zupełnie sama. Oczywiście, w budynku była ochrona. Nie można było do niego wejść, ot tak. Każdy, kto chciałby się z nią widzieć, musiałby najpierw zostać zgłoszony w recepcji i przejść przez bramki.

Jej tok myślenia zmaterializował się w postaci ciemnego kształtu w oddali, który sukcesywnie przybliżał się, napawając Violet strachem. Kształt przypominał poruszającego się w wodzie rekina i bez najmniejszego trudu pokonywał kolejne szklane tafle ścian dzielące go od biurka Violet.

Jej serce skurczyło się w stresie i zacisnęła palce na słuchawce, aż pobielały jej kostki.

– Czy to pan? – wyszeptała, ale rozmówca rozłączył się i Violet nie pozostało nic innego, jak zaczekać, aż mężczyzna zakończy wreszcie swoją wędrówkę.

Nie była zupełnie bezbronna i znała zasady postępowania. Ojciec Violet należał do najbogatszych biznesmenów w Kalifornii i ich rodzina od zawsze była na celowniku opinii publicznej. Media interesowały się bratem Violet, który sam odnosił spektakularne sukcesy w świecie biznesu, jej matką, która słynęła z urody, a także samą Violet.

Zawsze uważała, że cała ta atencja jest zupełnie niezasłużona. Nie musiała robić nic, wystarczyło nosić odpowiednie nazwisko. Ojciec powiedział jej kiedyś, by po prostu się tym cieszyła. Sam był niezwykle utalentowanym biznesmenem i uważał, że córka powinna korzystać z owoców jego pracy.

Zawsze bawiło go jej dążenie do tego, by zaistnieć w biznesie, stworzyć firmę i zarabiać własne pieniądze. Pomógł jej jednak w rozkręceniu interesu. Była to forma rozpieszczania jej, wiedziała o tym. Chciała mu udowodnić, że jest nie tylko ładna, ale również inteligentna.

Jej firma zaczęła się rozwijać i szybko zdobyła popularność na rynku. Jednak Violet nadal miała wrażenie, że ojciec traktuje jej miliardowe imperium jako hobby czy swego rodzaju zachciankę.

Jedyną w ich rodzinie, która uniknęła obsesyjnego zainteresowania mediów, była Minerva, jej młodsza siostra, którą Violet zawsze uważała za najinteligentniejszą z trojga rodzeństwa. Dzięki temu, że udawało jej się być „niewidzialną” dla paparazzich, mogła prowadzić życie na własnych warunkach i nie poddawać się dyktatowi mediów.

Violet wybrała inną drogę, ale bywało, że brak prywatności dawał jej się we znaki, a wtedy żałowała, że nie prowadzi życia na uboczu, tak jak siostra.

Czasami zastanawiała się, jak by się ono ułożyło, gdyby nie miała pieniędzy i nie osiągnęła sukcesu. Co by było, gdyby była anonimowa i pozbawiona środków oraz możliwości, jakie dawała pozycja ojca i rodziny.

Część tych rozterek koiła działalnością charytatywną, którą prowadziła wspólnie z siostrą. Mogła to robić właśnie z powodu posiadanych pieniędzy. Z drugiej strony unikała bezpardonowych ataków na prywatność. Trudno było bowiem prześladować kogoś, kto robił tyle dobrego. Nawet paparazzi przestrzegali tej zasady.

W tej chwili jednak to wszystko nie miało znaczenia. Violet była sama, pomimo ochrony, i czuła się uwięziona w swoim gabinecie, który przypominał akwarium. Nie mogła zrobić nic poza patrzeniem, jak drapieżnik przybliża się do niej i zaraz ją dopadnie.

Pomyślała o tym, by zadzwonić na policję, ale telefon stacjonarny nie miał wyjścia na miasto. Był przeznaczony do rozmów wewnętrznych. Miała, oczywiście, także komórkę, ale ona… znajdowała się za jedną z szyb. Zostawiła ją tam, gdy poszła po dokumenty, i zupełnie o niej zapomniała. Aż do teraz.

Obcy mężczyzna był ledwie kilka metrów od niej. Wysoki, barczysty, ubrany na czarno. Przypominał trąbę powietrzną, która nadciągnęła znienacka i nie można jej było w żaden sposób powstrzymać.

Jego twarz… Przypominała wizerunki upadłych aniołów. Piękne, wyraziste rysy, jakby wykute w marmurze, z jedną tylko niedoskonałością. Blizną, która biegła od kości policzkowej aż do kącika ust.

Aż nader jasne ostrzeżenie, że ten mężczyzna był niebezpieczny. Śmiertelnie groźny!

– Porozmawiamy?

Niski głos wdarł się przez szklane drzwi i rozniósł echem po gabinecie.

– Jak pan tu wszedł?

– Mam klucz, słonko.

Violet prawie podskoczyła z oburzenia.

– Nie jestem żadnym słonkiem.

– Być może. W takim razie skarbem, którego długo szukałem.

– Prawie każdy wie, gdzie pracuję – odparła, unosząc wyżej głowę. – Jestem jedną z najbardziej znanych kobiet na świecie.

– Prawda. Dlatego właśnie zastanawiałem się, czy mój brat nie postradał zmysłów. Ale nie jestem tutaj od oceniania, tylko od wykonywania rozkazów.

– W takim razie wydam panu rozkaz. Proszę stąd wyjść!

– Odpowiadam tylko przed jedną osobą, a pani nią nie jest – skwitował mężczyzna.

– Wielka szkoda.

– Nie dla mnie.

– Dobrze, czego w takim razie pan ode mnie chce?

– Już mówiłem. Przyszedłem po zapłatę. Czyli po panią.

Była istną pięknością. Przygotował się na to. Kiedy brat powiedział mu, że nadeszła pora, by Robert King dotrzymał obietnicy złożonej dziesięć lat temu, książę Javier de la Cruz chciał mu zadać co najmniej sto pytań. Zastanawiał się, czemu jego król chciał odebrać należność właśnie teraz. I dlaczego w ogóle chciał ją odebrać, a zwłaszcza w takiej formie?

Wyraźnie było widać, że kobieta ta reprezentuje sobą wszystko, czym jego brat nie był. Na wskroś nowoczesna, zupełnie nie pasowała do średniowiecznego klimatu Monte Blanco. To prawda, że królestwo zmieniło się pod rządami jego brata, który wstąpił na tron dwa lata temu, ale wciąż bliżej mu było do wieków ciemnych z czasów panowania ich ojca. Kobiety takie, jak Violet King, były niespotykanym zjawiskiem w jego kraju i doprawdy trudno było wyobrazić ją sobie jako królową.

Ale może taki właśnie był cel jego brata. Javier nie czuł się uprawniony do krytykowania jego decyzji. Był tym, czym zawsze. Najdoskonalszą bronią, jaką posiadało królestwo Monte Blanco. Latami robił wszystko, co tylko możliwe, by ograniczyć skutki złej polityki ojca. Walczył o uwolnienie niesłusznie oskarżonych więźniów, wiele razy uchronił kraj od zamieszek, dbał o bezpieczeństwo obywateli. Wszystko to robił pod nadzorem starszego brata, który, zasiadłszy wreszcie na tronie, stopniowo wyprowadził Monte Blanco na prostą, posługując się pieniędzmi zarobionymi dzięki wyjątkowej smykałce do interesów.

Umowa z Robertem Kingiem musiała być zawarta w okresie wojaży Mattea po Europie, być może w którymś z kasyn w Monte Carlo. Robert King pewnie nigdy nie brał pod uwagę, że przegra zakład, ale tak się właśnie stało.

Gdyby decyzja należała do Javiera, pewnie odpuściłby tę sprawę, ale Matteo pilnował, by wszystkie umowy były wypełnione.

Przyglądając się stojącej naprzeciw niego kobiecie, Javier nie potrafił sobie wyobrazić końca tej historii.

Kobieta miał na sobie biały kostium składający się z dopasowanego żakietu i luźnych spodni. Mocno umalowana twarz przypominała maskę karnawałową. Jej rzęsy wydawały się niemożliwie długie, pełne usta podkreślone błyszczykiem, skupiały na sobie uwagę. Kości policzkowe podkreślone były różem. Ciemne włosy związała w niski kucyk.

Była uderzająco piękna i chyba bardzo młoda. Stanowiła doskonałe przeciwieństwo matki obu braci – siwiejącej, bladej i steranej życiem kobiety. I może właśnie o to chodziło.

W każdym razie zmuszenie tej kobiety do małżeństwa z pewnością nie będzie najlepszym posunięciem. A już na pewno nie będzie dowodem na to, że Matteo jest nowoczesnym władcą.

Kim jednak był, żeby negować decyzje brata? Nie zajmował się strategiami, był tylko narzędziem i pogodził się z tą rolą.

– Nie mam pojęcia, kim pan jest ani o czym pan mówi – odezwała się kobieta.

Javier podniósł rękę i bez pośpiechu wstukał kod. Drzwi kliknęły przy otwarciu.

Kobieta cofnęła się o krok i uderzyła pośladkami o biurko. Jej oczy rozszerzył strach.

– Co pan robi? – zapytała podniesionym głosem.

– Mówiłem już – westchnął. – Jestem Javier de la Cruz, książę Monte Blanco, a pani jest narzeczoną mojego brata.

– Co takiego? – Kobieta przez chwilę patrzyła na niego osłupiała, po czym parsknęła śmiechem. Nie spodziewał się tego zupełnie. – To idiotyczne!

– Wręcz przeciwnie. Pani ojciec zaciągnął dług u mojego brata. Widocznie skończyły mu się pieniądze przy stole z ruletką albo był zbyt pijany. Zamiast pieniędzy zaoferował córkę. Ja tylko przyszedłem odebrać dług.

– Mój ojciec nigdy by nic podobnego nie zrobił. Za to brat pewnie byłby zdolny do zrobienia mi podobnego psikusa. Czy jesteśmy w ukrytej kamerze?

– Nie – odpowiedział krótko Javier.

– Mój ojciec jest bardzo nowoczesny i tolerancyjny. Kiedy Minerva wróciła ze studiów zagranicznych w ciąży, po prostu przyjął ją do domu i nawet nie pytał, z kim ma dziecko. Nie traktuje nas jak swojej własności. Tym bardziej nie mógłby żadnej z nas oddać w zastaw.

– Cóż, może powinna pani jego zapytać.

– Nie muszę o nic pytać, ponieważ ja to wiem.

– Skoro tak pani twierdzi.

Javier podszedł bliżej i bez ceremonii podniósł Violet w górę, po czym przerzucił ją sobie przez bark jak worek ziemniaków. Nie miał już czasu, a także cierpliwości, by dalej z nią dyskutować. Violet wrzasnęła, a jej pięści zabębniły na jego plecach.

Dla Javiera ból był tylko bólem. Zignorował krzyki i próby wyrwania się z żelaznego uścisku. Wyszedł na korytarz i skierował się do windy. Na dole, na parkingu czekała limuzyna. Dopiero kiedy w niej siedzieli, Violet spojrzała na niego, jakby w końcu zrozumiała, że to nie żarty.

– Violet King, zabieram panią do Monte Blanco, gdzie zostanie pani poślubiona mojemu bratu i koronowana na królową.

ROZDZIAŁ DRUGI

Dalsza część dostępna w wersji pełnej

Spis treści:

OKŁADKA
KARTA TYTUŁOWA
KARTA REDAKCYJNA
ROZDZIAŁ PIERWSZY
ROZDZIAŁ DRUGI
ROZDZIAŁ TRZECI
ROZDZIAŁ CZWARTY
ROZDZIAŁ PIĄTY
ROZDZIAŁ SZÓSTY
ROZDZIAŁ SIÓDMY
ROZDZIAŁ ÓSMY
ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY
ROZDZIAŁ DZIESIĄTY