Milioner z Miami (Światowe Życie) - Michelle Smart - ebook

Milioner z Miami (Światowe Życie) ebook

Michelle Smart

3,8
9,99 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Matteo Manaserro zakochał się w Natashy i chciał z nią dzielić życie. Jednak Natasha poślubiła jego bogatego kuzyna Pellegriniego. Zraniony Matteo zerwał z nią kontakt. Spotykają się po kilku latach na pogrzebie męża Natashy. Matteo, który zrobił karierę i pieniądze jako chirurg plastyczny, wciąż uważa ją za materialistkę i oszustkę, lecz pokusa spędzenia nocy z dawną ukochaną okazuje się silniejsza. Oboje uznają to za błąd, bo zbyt wiele ich już teraz dzieli. A jednak ta noc otwiera nowy rozdział w ich życiu

 

Trzecia część miniserii ukaże się w czerwcu.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 141

Oceny
3,8 (67 ocen)
26
11
18
12
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Michelle Smart

Milioner z Miami

Tłumaczenie:Monika Łesyszak

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Matteo Manaserro z zaciśniętymi zębami i mocno bijącym sercem obserwował, jak spuszczają trumnę do poświęconej ziemi na prywatnym cmentarzu przy Castello Miniato.

Wokół stały setki ludzi: bliscy Piety Pellegriniego, jego przyjaciele, rodzina, koledzy. Nawet kilku mężów stanu przybyło w asyście ochroniarzy, żeby oddać hołd szanowanemu na całym świecie filantropowi.

Vanessa Pellegrini, matka Piety, która zaledwie rok temu pochowała męża w sąsiednim grobie, wystąpiła do przodu, wspierana przez córkę, Francescę. Francesca wyciągnęła rękę do Natashy, wdowy po Piecie, która patrzyła na drewnianą skrzynię niczym poszarzała statua. Jesienna bryza nie poruszyła ani pasemka jasnych, miodowych włosów, co potęgowało posągowy efekt. Podniosła suche oczy i zamrugała powiekami, jakby próbowała uporządkować myśli. Potem ujęła dłoń Franceski i dołączyła do szlochających kobiet. Wszystkie trzy rzuciły róże na trumnę.

Matteo wypuścił z płuc duszne powietrze i usiłował skupić uwagę na czymkolwiek prócz Natashy. Przybył po to, by uczcić zmarłego kuzyna i przyjaciela, a nie żeby podziwiać urodę wdowy albo wyobrażać sobie, że bierze ją w objęcia…

Daniele, brat Piety, gestem dał mu znać, że nadeszła ich kolej.

Żegnaj Pieto. Dziękuję ci za wszystko. Będzie mi ciebie brakowało – pożegnał go w myślach.

Przybrał możliwie obojętny wyraz twarzy, gdy jego rodzice składali uszanowanie bratankowi. Nawet nie spojrzeli na rodzonego syna. Nie zamienił z nimi słowa, od kiedy przed pięciu laty, kilka tygodni po śmierci brata, sądownie zmienił nazwisko.

Tyle śmierci, tyle pogrzebów, tyle żałoby i bólu…

Po ceremonii pogrzebowej ksiądz zaprowadził żałobników do zamku na stypę.

Matteo został, żeby odwiedzić grób w sąsiednim rzędzie. W ciągu pięciu lat od śmierci brata przyszedł tu tylko kilka razy, lecz każdego dnia go wspominał. W każdej godzinie odczuwał stratę.

Proste epitafium głosiło:

„Roberto Pellegrini

Ukochany syn”.

Ani wzmianki o bracie.

Chowano tu Pellegrinich i ich potomków od wielu pokoleń, od sześciuset lat. Dwudziestoośmioletni Roberto był najmłodszym zmarłym od półwiecza.

Matteo przykucnął i dotknął nagrobka.

– Cześć, Roberto. Przepraszam, że długo cię nie odwiedzałem. Byłem bardzo zajęty. Cierpię męki, widząc cię tutaj. Kocham cię i bardzo mi ciebie brakuje. Chciałem, żebyś to wiedział.

Z trudem powstrzymując łzy, z bólem serca ruszył w kierunku zamku, by dołączyć do pozostałych.

W reprezentacyjnym salonie serwowano trunki. Matteo doszedł do wniosku, że nie przesadzi, jeżeli weźmie sobie kieliszek bourbona. Zarezerwował sobie miejsce w hotelu w Pizie na najbliższych kilka dni. W pokoju czekał na niego obficie zaopatrzony minibar. Zostanie tu tak długo, jak wymagają zasady przyzwoitości, a potem wyjdzie.

Zdążył upić zaledwie łyk wina, gdy podeszła Francesca. Uścisnął ją serdecznie.

– Jak sobie radzisz? – zagadnął.

Miał trzynaście lat, kiedy jego wujek Fabio wraz z ciocią Vanessą zabrali go do swojego domu. Francesca była wtedy niemowlęciem. Widział, jak stawia pierwsze kroki, jak znęca się nad trąbką podczas swojego pierwszego recitalu w szkole. Przed kilkoma miesiącami puchł z braterskiej dumy, kiedy otrzymała dyplom ukończenia studiów.

Francesca wzruszyła ramionami i położyła rękę na jego ramieniu.

– Chodź ze mną. Będę cię potrzebować. Musimy przedyskutować pewne sprawy.

Matteo podążył za nią zimnym korytarzem. Stary zamek potrzebował fortuny na modernizację. Wkroczyli do dawnego gabinetu Fabia Pellegriniego. Odór stęchlizny świadczył o tym, że nie używano go od lat, odkąd dostał porażenia nerwów ruchowych, które w końcu go zabiło.

Chwilę później w progu stanęli Daniele i Natasha. Napotkał zdziwione spojrzenie błękitnych oczu, ale zaraz umknęła wzrokiem w bok.

Matteo wziął głęboki oddech i zaklął w duchu.

Ostatnią rzeczą, której by potrzebował, była obecność kobiety, która przed laty wodziła go za nos. Pozwoliła mu wierzyć, że coś do niego czuje, i wyobrażać sobie wspólną przyszłość, podczas gdy równocześnie uwodziła jego kuzyna.

Towarzyszyła mu przez cały dzień. Widział ją wszędzie, gdzieś na krańcach pola widzenia, nawet gdy odwracał wzrok. Teraz usiadła przy owalnym stole naprzeciwko niego, tak blisko, że gdyby wyciągnął rękę, mógłby ją pogładzić po policzku.

Nie powinna chodzić w czerni lecz w szkarłatach.

Drażniło go, że pozostała najpiękniejszą kobietą, jaką kiedykolwiek widział. Z biegiem lat jeszcze wypiękniała.

Obserwował błękitne oczy, które patrzyły wszędzie, tylko nie na niego. Studiował klasyczny owal twarzy o kremowej, obecnie poszarzałej cerze, usiłując znaleźć jakiś defekt. Miała wprawdzie trochę za długi nos i nieco za szerokie usta, ale te niedoskonałości jeszcze dodawały jej urody. Kiedyś marzył o tym, żeby się przy niej budzić. Teraz gardził nawet powietrzem, którym oddychała.

– Ja zajmę się stroną prawną, Daniele budową, a Matteo medyczną – zarządziła Francesca. – A ty, Natasho? Może rozpropagujesz nasze przedsięwzięcie w mediach?

Natasha zarejestrowała słowa Franceski, ale ich sens dotarł do niej dopiero po paru sekundach.

Usiłowała skupić uwagę na kwestiach poruszanych na zwołanym przez Francescę zebraniu, ale gdyby nie sprzeczki pomiędzy Francescą a Danielem, jej myśli powędrowałyby gdzie indziej. Przyrzekła sobie, że weźmie się w garść i zacznie ignorować Mattea.

– Dobrze – odrzekła, z trudem opanowując atak paniki.

Nie miała pojęcia o kontaktach z prasą.

Wiedziała, że Francesca uważa, że postępuje właściwie, zapraszając ją na spotkanie rodzeństwa. Rodzina Pellegrinich traktowała Mattea jak brata, a ją jak osobę chętną do współpracy. Każda przyzwoita, kochająca wdowa chciałaby wziąć udział w budowie pomnika upamiętniającego zmarłego męża.

Rzeczywiście chciała pomóc. Choć Pieta straszliwie zawiódł jako mąż, był szczerze zaangażowany w działalność społeczną. Przed dziesięciu laty stworzył własną fundację, która budowała szkoły, domy, szpitale i inne niezbędne budynki w rejonach dotkniętych przez klęski żywiołowe.

Tydzień przed śmiercią Piety najsilniejszy w historii huragan zrujnował większość placówek służby zdrowia na karaibskiej wyspie Caballeros. Pieta natychmiast zdecydował, że wybuduje tam szpital, ale zanim zdążył opracować plan działania, zginął w katastrofie śmigłowca.

Zasłużył na pomnik, a poszkodowani mieszkańcy Caballeros potrzebowali szpitala, który Francesca postanowiła dla nich zbudować dla upamiętnienia Piety.

Natasha dokładała wszelkich starań, żeby uważnie słuchać i nie zawieść kochającego rodzeństwa Pellegrinich. Znała ich od najmłodszych lat, jako że jej ojciec i Fabio chodzili razem do szkoły. Sama była jedynaczką. Od momentu ogłoszenia zaręczyn z jednym z członków klanu nawiązali jeszcze bliższą więź mimo długiego, trwającego aż sześć lat narzeczeństwa.

Gdyby Matteo nie przyszedł, łatwiej byłoby jej skupić uwagę na temacie spotkania.

W ciągu minionych siedmiu lat przy każdej okazji okazywał jej niechęć. Nie uchybiał przy tym zasadom dobrego wychowania, tak że nikt poza nią nie zauważył jego wrogości. Tylko ona widziała ją w zielonych oczach, które niegdyś patrzyły na nią z czułością. Obecnie płonęły nienawiścią jak oczy Lucyfera. Jak to możliwe, że Francesca i Daniele jej nie wyczuli? Że to wrogie spojrzenie nie zatruło całej atmosfery?

Rozumiała powody jego pogardy. Próbowała się usprawiedliwić, ale przez siedem lat wiele się zmieniło, łącznie z nimi. Matteo porzucił dawne ideały i zamiast chirurgii rekonstrukcyjnej, z której zdobył specjalizację, wybrał plastyczną.

Założył dwadzieścia osiem klinik na całym świecie i zdobył patent na opracowaną przez siebie serię środków redukujących blizny i oznaki starzenia. Z oddanego lekarza został przedsiębiorcą. Przeprowadzał operacje tylko wtedy, gdy starczało mu czasu. Zgromadził fortunę dorównującą całemu majątkowi Pellegrinich i osobistemu bogactwu Piety razem wziętych.

Zmienił nawet nazwisko i zyskał sławę pod nowym.

Wysoki, atrakcyjny, o oliwkowej cerze, z mocną szczęką i czarnymi, kręconymi włosami, które ostatnio krótko strzygł, nieuchronnie przyciągał uwagę. Dziennikarze ochrzcili go „pięknym doktorem”. Patrzył na nią z każdego kiosku z gazetami, z każdego artykułu w internecie, przeważnie z modelką uwieszoną u ramienia.

Dziś opuściła go zwykła arogancja. Mimo nienawistnego spojrzenia widziała w jego oczach ból. Pieta był dla niego nie tylko kuzynem i przybranym bratem, lecz również najbliższym przyjacielem.

Żal ściskał serce Natashy. Serdecznie im wszystkim współczuła.

Matteo zaparkował samochód i wyłączył silnik. Okazałą miejską willę naprzeciwko spowijały ciemności. Matteo zacisnął powieki.

Co tu robił? Powinien zostać w hotelu i osuszyć zawartość minibaru. Zarezerwował tam pokój, zakładając, że Natasha zostanie w zamku wraz z resztą rodziny. Nie spał z nią pod jednym dachem, odkąd przyjęła oświadczyny Piety.

Ale nie została. Dwie godziny po zebraniu w sprawie upamiętnienia Piety obeszła wszystkich, żeby się pożegnać. Wszystkich prócz niego. Zgodnie z niemym porozumieniem, jako że przez siedem lat zamienili zaledwie kilka słów, utrzymywała fizyczny dystans, tak żeby nikt nie zauważył, że się nie pożegnali.

Wziął głęboki oddech w nadziei na uspokojenie nierównego rytmu serca.

Dlaczego właśnie dzisiaj nie potrafił wyrzucić jej z pamięci? Czemu akurat w dniu pogrzebu najbliższego przyjaciela i kuzyna wróciły stare wspomnienia, by znów go prześladować?

Widział wyraźnie obrazy z dawnych lat, gdy opuszczał pokój w Castello Miniato, by dołączyć do reszty rodziny zgromadzonej na przyjęciu pod namiotem w ogrodzie z okazji trzydziestej rocznicy ślubu wujostwa.

Natasha wyszła z pokoju, który dzieliła z Francescą, na ten sam korytarz w tym samym czasie co on. Serce mu podskoczyło z radości na widok naszyjnika na smukłej szyi, który wysłał jej na osiemnaste urodziny.

Doznał rozczarowania, kiedy nie zdołał dotrzeć do Anglii na przyjęcie. Pracował jako rezydent w szpitalu na Florydzie niedaleko akademii medycznej, w której studiował. Zatrzymał go w pracy nagły wypadek. Wielki karambol na drodze z wieloma ofiarami wymagał pełnej mobilizacji całego personelu medycznego. Kiedy zdołali opatrzyć wszystkich rannych, jego samolot już odleciał.

Czekał z nawiązaniem intymnej więzi do czasu, aż Natasha skończy osiemnaście lat. Widząc ją w zimnym korytarzu, uświadomił sobie, że już dłużej nie musi trzymać rąk przy sobie. W jaskrawoniebieskiej sukni stanowiła uosobienie kobiecej elegancji.

Wszystkie listy, które wymieniali od miesięcy, wszystkie nocne rozmowy, nadzieje i marzenia, którymi się dzielili, prowadziły do tej chwili. Nadszedł czas budowania wspólnej przyszłości. Matteo dotknął naszyjnika, a potem ujął jej twarz w dłonie i pocałował po raz pierwszy.

Nie przeżył słodszego, czulszego pocałunku przez całych dwadzieścia osiem lat swego życia. Przerwała go Francesca, stukając obcasami po posadzce, żeby do nich dołączyć. Gdyby nadeszła zaledwie trzy sekundy wcześniej, zastałaby ich w uścisku.

Jak by zareagowała, zważywszy, że dwie godziny później Pieta ukląkł przed Natashą przed trzema setkami gości i poprosił ją o rękę? A ona przyjęła oświadczyny.

Matteo przetarł oczy, jakby mógł wymazać wspomnienia. Nie powinien o tym teraz myśleć. Po co w ogóle przyjechał do domu, który dzieliła z Pietą?

Na górze rozbłysło światło.

Obudziła się, czy przez cały czas siedziała w ciemnościach? Czy Francesca słusznie się o nią martwiła?

Francesca złapała go, gdy uciekał ze stypy, i poprosiła, żeby miał na nią oko, podczas gdy ona sama poleci na Caballeros. Twierdziła, że ostatnio z Natashy jakby uszło życie. Przypominała zagubionego, niemego ducha.

Chociaż od ślubu Natashy z Pietą upłynął zaledwie rok, od siedmiu lat byli parą. Przy całym swoim zimnym wyrachowaniu musiała jednak coś do niego poczuć. Przynajmniej życzył tego swojemu drogiemu kuzynowi. Ale specjalnie na to nie liczył, skoro zwodziła ich obu.

Wykreślił ją ze swego życia, nie licząc kilku okazji, których nie mógł uniknąć. Zablokował jej numer, skasował wszystkie wiadomości, które wymienili, i spalił wszystkie listy. Kiedy obowiązki rodzinne zmuszały go do przebywania w jej towarzystwie, wypracował dyskretny sposób schodzenia jej z oczu, który nie przykuwał niczyjej uwagi prócz Natashy.

Powinien odmówić Francesce, skłamać, że wraca do Miami wcześniej, niż planował. Zamiast tego skinął głową i obiecał zajrzeć do Natashy, jeżeli tylko znajdzie wolną chwilę w ciągu następnych kilku dni. Po co więc przyjechał tu zaraz po opuszczeniu zamku, zamiast do hotelu, tak jak zamierzał?

Natasha pchnęła drzwi do gabinetu Piety i wzięła głęboki oddech przed wkroczeniem do środka. Chwilę później zapaliła światło. Po długiej włóczędze w ciemnościach po pokojach, które z nim dzieliła, oczy nie od razu przywykły do światła. Nie wiedziała, czego szuka ani co robi. Była zagubiona i samotna.

Została na stypie tak długo, jak nakazywały zasady dobrego wychowania, ale za bardzo przygnębiały ją kondolencje żałobników. Jeszcze ciężej znosiła obecność Mattea. Pytanie matki, czy istnieje szansa, że nosi w łonie dziecko Piety, przepełniło czarę goryczy. Musiała wyjść, zanim straci kontrolę nad sobą i wykrzyczy wszem i wobec całą prawdę. Pozostali członkowie rodziny Pellegrinich ze współczuciem i troską przyjęli jej wyjaśnienie, że potrzebuje samotności. Na jej życzenie cała służba została na przyjęciu.

Po raz pierwszy od czasu otrzymania tragicznej wiadomości przebywała sama w domu. Czuła się jak intruz na wyłącznym terytorium męża. Omiotła wzrokiem regały z książkami przy ścianach. Na biurku leżały pliki dokumentów z jego kancelarii prawniczej i fundacji, z której był dumny. Przyniósł je do domu, by dalej nad nimi pracować. Obok leżał gruby, oprawny w skórę tom Stanleya i Livingstone’a, który kupiła mu na ostatnie urodziny. W jednej trzeciej wystawała zakładka.

Z bólem serca podniosła książkę, przycisnęła do piersi, a potem opadła na podłogę i zapłakała po człowieku, który przez lata okłamywał ją i wszystkich innych, ale zrobił wiele dobrego dla świata. Pieta nigdy nie skończy tej książki. Nie zobaczy szpitala, który rodzeństwo wybuduje na pamiątkę po nim, nie odbierze samochodu, który zamówił dzień przed śmiercią. Nigdy też nie będzie miał okazji wyjawić rodzinie prawdy o sobie.

– Och, Pieto! – wyszeptała przez łzy. – Gdziekolwiek jesteś, mam nadzieję, że wreszcie odnalazłeś spokój.

W tym momencie zadzwonił dzwonek u drzwi. Natasha zatkała uszy, ale nieproszony gość dzwonił tak długo, że nie mogła go zignorować. Ocierając łzy, wstała i zeszła po schodach, szukając w myślach sposobu odprawienia intruza. Miała nadzieję, że to nie rodzice.

Uchyliła drzwi, żeby zobaczyć, kto ją odwiedził. Pewna, że dostała halucynacji, otworzyła je szerzej. Jej serce na chwilę przestało bić, a potem załomotało o żebra w zawrotnym tempie.

Matteo stał w świetle księżyca, ciężko dysząc, bez krawata, w rozpiętej pod szyją koszuli, z zaciśniętymi zębami i pustymi oczami. Zaniemówiła na jego widok. On też nie wypowiedział ani słowa. Wyczytała z jego oczu ból, rozpacz, gniew i coś jeszcze, coś, czego nie widziała od chwili pamiętnego pocałunku sprzed siedmiu lat. Od tamtego czasu nigdy nie byli sam na sam.

Nigdy nie zapomniała jego spojrzenia, gdy przyjęła oświadczyny Piety dwie godziny później. I nigdy nie przestanie żałować tego, co w tamtym momencie straciła.

Bezwiednie zrobiła krok do przodu i położyła mu rękę na policzku.

Nie zareagował. Nawet żaden mięsień mu nie drgnął.

Matteo patrzył w zapuchnięte od płaczu oczy. Gdy pochwycił ich błagalne spojrzenie, zapomniał wszystkie słowa, które sobie przygotował. Nie pamiętał, kiedy wysiadł z samochodu, gdy ciepła dłoń spoczęła delikatnie na jego policzku. Chłonął wzrokiem twarz osoby, o której niegdyś marzył. Nie potrafił sobie nawet przypomnieć, za co ją znienawidził. W ogóle przestał myśleć. Widział tylko Natashę. Ledwie na nią spojrzał prawie osiem lat temu, wiedział, że odmieni jego życie na zawsze.

Tytuł oryginału: Claiming his One-Night Baby

Pierwsze wydanie: Harlequin Mills & Boon Limited, 2017

Redaktor serii: Marzena Cieśla

Opracowanie redakcyjne: Marzena Cieśla

© 2017 by Michelle Smart

© for the Polish edition by HarperCollins Polska sp. z o.o., Warszawa 2019

Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.

Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne. Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych i umarłych – jest całkowicie przypadkowe.

Harlequin i Harlequin Światowe Życie są zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego licencji.

HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela.

Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A. Wszystkie prawa zastrzeżone.

HarperCollins Polska sp. z o.o.

02-516 Warszawa, ul. Starościńska 1B lokal 24-25

www.harpercollins.pl

ISBN 9788327643025

Konwersja do formatu EPUB: Legimi S.A.