11,99 zł
Wren szuka chłopaka, który by jej towarzyszył na ślubie kuzynki. Nash, jej wieloletni przyjaciel, bajecznie bogaty i nieprzystępny naukowiec, szuka kobiety, która wzięłaby z nim udział w charytatywnej aukcji kawalerów. Wren i Nash postanawiają wymienić przysługę za przysługę i podczas obu tych ceremonii udawać kochanków – co jest łatwe dla romantycznej Wren, ale trudne dla zamkniętego w sobie Nasha. Ich eksperyment wymyka się jednak spod kontroli i przeradza w wybuch namiętności. Co znów proste jest dla Wren, ale nie dla Nasha...
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 178
Anne Marsh
Miłosny eksperyment
Tłumaczenie:
Anna Derelkowska
Randki Wrenley Wilson były katastrofą. Związki się czasem rozpadają, ale gdy rozpadały się jej związki, zawsze oznaczało to „długo i szczęśliwie” dla kogoś innego. Przynosiła miłość wszystkim z wyjątkiem siebie samej.
Dowód widziała właśnie na laptopie: informacja o ślubie jej ostatniego chłopaka. Rozstali się z Noahem pół roku temu, przysięgając sobie, że pozostaną przyjaciółmi. Zaraz potem jej kuzynka May zaprosiła go na randkę. Wren właśnie podlała kwiaty w mieszkaniu Noaha i wyprowadziła na spacer jego przeuroczego buldożka, więc wiedziała o jego nieobecności. Technicznie rzecz ujmując, wiedziała też, że był z May. Nie przewidziała tylko, że się zaręczą. Noah nie był księciem z bajki Wren, ale w duchu trochę żałowała, że to nie ona jest kobietą na zdjęcia z plaży na Malediwach, której Noah wręcza pierścionek.
A tobie nawet nigdy nie kupił kwiatów.
- Do trzech razy sztuka! – zachichotała Emily z laptopa Wren. Na ekranie widać było słońce zalewające wspaniały dom w Napa Valley, który Emily wybudowała, by zapewnić miejsce coraz liczniejszej rodzinie.
- Powinnaś założyć biuro matrymonialne – wtrąciła Amelia ze swojego biura w San Francisco. – Możesz mieć hasło „ja go przyuczam, ty kupujesz!”.
Wren kochała swoje starsze siostry, ale były one dość okrutne, jeśli chodzi o jej życie miłosne. Nie pierwszy raz zwracały uwagę, że jej byli partnerzy zakochiwali się w swoich kolejnych partnerkach. Zamiast zostawiać po sobie złamane serca, zostawiała pierścionki z brylantami i zdjęcia zaręczyn na Instagramie.
- Spotykasz się z kimś teraz? – zapytała mama.
- Widziałam nową aplikację do randkowania. Prześlę ci link – powiedziała Amelia.
Prawdopodobnie to Amelia albo któryś z jej znajomych inżynierów napisał aplikację w czasie weekendu albo konferencji pracoholików. Amelia była szefową działu inżynierii w nowej firmie. Wilsonowie byli szczęśliwi i Wren bardzo ich kochała. Wierzyła, że w ich rodzinnym gronie jest miejsce dla niej, ale dotąd rodzina jeszcze nie pomogła jej w poszukiwaniach.
- Nie – odparła Wren. – Dziękuję. Dam sobie radę.
Emily prychnęła.
- Nie da się znaleźć właściwego faceta przez aplikację. Zdjęcia fiutków, tak. Romans, nie.
Jej rodzina przyjęła to oświadczenie z rozbawieniem. Wren także lubiła się pośmiać i pożartować. Po prostu zabolało ją, że oto kolejny z jej byłych znalazł prawdziwą miłość. Czy naprawdę tak trudno trafić na kogoś, kogo mogłaby pokochać i kto odwzajemniłby jej uczucie?
Trudno. Możesz wziąć kota na towarzysza życia.
- Kogokolwiek pozna, będzie musiał być bardzo romantyczny – mówiła dalej Emily. – W stylu pana Darcy’ego po przemianie. Taki rycerz. Biały koń mile widziany. Problem w tym, że tacy mężczyźni nie istnieją, chyba że w książkach.
- Nie szukam pana Darcy 2.0…
Matka przerwała jej, zanim Wren zdążyła wyjaśnić, że chciałaby tylko poznać miłego człowieka, który nie uwodziłby jej godzinami, by zwrócić na siebie uwagę.
- Jesteś bardziej romantyczna niż to warte.
Amelia pokazała swoją informację o dacie ślubu.
- Skupmy się – powiedziała.
- Z kim pójdziesz? – spytała Emily, przechodząc od razu do rzeczy. – Z Lolą?
Lola była cudowna, ale była też przyjaciółką Wren i szczegółowo opisała Noahowi jego niedociągnięcia. Wren nie mogła jej wziąć na ślub. Zastanowiła się, z kim mogłaby pójść na nieplatoniczną randkę… i nikt nie przyszedł jej do głowy. Ale przecież musi być ktoś taki?
Po zerwaniu z Noahem spotykała się z facetami na kawie. W ogóle za dużo czasu spędzała na piciu kawy i alkoholu. Rozmawiała z facetami przez telefon, ale żadne ze spotkań nie było ekscytujące. A więc przestała randkować. Przynajmniej na jakiś czas.
- Znajdę ci kogoś. – Amelia przewróciła oczami. – Kogoś czarującego, wysokiego i na tyle fantastycznego, żeby zaimponować Noahowi. Lepszego lekarza.
Było to dość nieuczciwe względem Noaha, który był urologiem. Urologia jest ważną gałęzią medycyny, nawet jeśli nie nadaje się na temat rozmów w rodzinnym gronie.
Zawibrował jej telefon. Zobaczyła emotikonki kapeluszy kowbojskich. Nash. Nie miał nic wspólnego z ranczerstwem, ale jego imię kojarzyło się z kowbojami, więc jako kontakt w telefonie miał mnóstwo kapeluszy. Z kolei zdjęcie przedstawiało go, gdy uczył ją chemii w college’u. Na zdjęcie nałożone były rogi i podkręcone wąsy, bo Nash był szalenie poważny. To mu powtarzała, gdy we wtorki szli na tacos. Miała nadzieję, że nie chce odwołać dzisiejszego spotkania.
Nash szturmem zdobywał świat inżynierii chemicznej, więc wielu ludzi chciało z nim porozmawiać i często w ostatniej chwili wypadały mu ważne spotkania. Tym razem wiadomość była krótsza i dziwniejsza niż zwykle: SOS.
Co znaczy… że wpadł do studni? Pojawili się kosmici i wciągnęli go na pokład latającego spodka? Nash nie był człowiekiem, który zapomina o zatankowaniu auta i panikuje pośrodku autostrady albo gubi się w labiryncie Ikei. Ale nawet jak na niego to SOS było zagadkowe.
Chociaż tajemniczość była w jego typie. Nash mówił mało i potrafił patrzeć w poważny melancholijny sposób, szczególnie gdy słuchał jej zabawnych tyrad. Nie pamiętała, by prosił ją o pomoc. Zwykle jadali razem we wtorek lunch, podczas którego ona opowiadała mu dużo o swoim życiu i usiłowała wyciągnąć jakieś szczegóły na jego temat. Znali się od ośmiu lat: przez ostatni rok jej college’u, sześć lat studiów doktoranckich i ten ostatni rok, kiedy wykładała w Pomona College niedaleko jego firmy. Ale przez ten cały czas Nash ani razu nie poprosił jej o pomoc. Nie odsłaniał się łatwo i dobre trzy lata zajęło im przejście od etapu miłej znajomości do cotygodniowych lunchów.
Może zaprosić go na wesele. Nie miał nikogo, ona nie ma nikogo, Nash na pewno jej pomoże. Ale nie chciała platonicznej randki ani towarzystwa przyjaciela. Chciała mieć chłopaka. Z trudem skupiła się na rozmowie matki i sióstr na temat jej życia uczuciowego. Przypomniały wszystkie rodzinne historie, w tym tę, kiedy to pięcioletnia Wren przysięgała, że wyjdzie za króla Anglii, a nie jakiegoś drugorzędnego księcia.
- Wren, idziesz z kimś na ślub Noaha i May? – spytała matka i dodała: – Bo jeśli nie, możemy iść razem.
- Skupmy się na najważniejszej sprawie – powiedziała Amelia. – Wren, masz chłopaka czy nie?
Wren poczuła suchość w ustach, jej serce zaczęło bić szybciej. To nie tak…
- Owszem, mam.
Uff. Nastała cisza.
- Spotykasz się z kimś? – zapytała Emily. – Poważnie?
Czy to znaczy „poważnie się z kimś spotykasz”, czy „spotykasz się z kimś na poważnie”?
- Tak. Spotykam się z kimś. Na poważnie.
- Czy to nie za szybko, Wren? – spytała cicho matka.
- Oczywiście, że za szybko – parsknęła Amelia. – Ale to nie ma znaczenia, bo ślub jest za sześć tygodni i do tego czasu Wren będzie znów singielką.
- Nie będę.
- Mogłabyś znaleźć kogoś odpowiedniego – wtrąciła Emily. – Wiesz, że tak. Po prostu daj sobie czas. Nie rzucaj się w związek i nie myśl, że każdy nowy facet to ten jedyny, tylko po to, żeby się z nim za tydzień rozstać.
Zawstydziła się. Czy naprawdę się spieszy? Czy po prostu wykorzystuje chwilę i angażuje się całym sercem? I czy to wada? Kiedy masz wątpliwości, idź na całość.
- Może już go znalazłam.
- Zakład? – zapytała Amelia. – Udowodnij to.
- Zakładasz się, że znowu mi nie wyjdzie?
Amelia westchnęła.
- Chcę, żebyś była szczęśliwa, Wren. Wszystkie tego chcemy. Masz dwadzieścia dziewięć lat, jesteś miła, mądra i wykładasz na uczelni, ale wiemy, że spotykasz się z wieloma facetami. I nie dajesz mu czasu, żeby ci pokazał, że jest tym jedynym.
- Nieprawda! – Nieprawda?
- Nudzisz się, Wren – dodała Emily. – Na początku świetnie się bawisz, ale idziesz dalej, zanim coś się rozwinie. Chcesz kogoś, kto będzie o ciebie dbał, ale jesteś za bardzo niecierpliwa.
Próbowała. Naprawdę. Może nie z Noahem, bo nie byli dla siebie stworzeni, ale w pozostałych przypadkach tak. A więc wszystko to jej wina? Nie starała się? Powstrzymała łzy złości. One uważają, że poznawała nowych mężczyzn za często i daje im za mało czasu.
- Przyjmuję zakład. Zakładam się, że będę w poważnym i szczęśliwym związku na ślubie Noaha i May.
- Przyprowadzisz tego tajemniczego faceta na ślub? – spytała Emily.
- No pewnie – odparła Wren.
- Zakład, że nie – powiedziała Emily.
- Naprawdę wolałabym, żebyście tego nie robiły – poprosiła matka.
- Za późno – mruknęła Wren.
- O co zakład? – spytała Emily.
- O naszego piątaka? – Wren i siostra wymieniały się pięciodolarowym banknotem od czasów nastoletnich. Zwyciężczyni dostawała oprawiony w ramkę banknot i prawo do chwalenia się nim przed rodziną.
- Nie tym razem. – Emily spojrzała na Wren karcąco. – Jeśli przegrasz, to ja wybiorę ci chłopaka.
Niebezpieczeństwo. Niebezpieczeństwo.
- A jeśli ty przegrasz, wybiorę imię dla twojego pierwszego dziecka. Robin, rudzik, bo to aktualnie moje ulubione imię – zgodziła się Wren, czyli strzyżyk.
Reszta rozmowy upłynęła na przerzucaniu się komentarzami na temat chłopaków Wren oraz imion związanych z ptactwem. Wren się bała, że spytają o imię jej chłopaka. I że jeśli rozmowa potrwa dłużej, załamie się i przyzna, że nikogo nie ma. Albo się rozpłacze. A wtedy Emily zażąda, by uznała porażkę, i zajmie się życiem uczuciowym Wren z tą samą nieustępliwą troską, z którą opiekowała się swoją siostrzyczką w czasach szkolnych.
- Muszę iść – powiedziała Wren. – Nash mnie potrzebuje.
- To ten, który tak świetnie udaje zrzędliwą górę lodową? – jęknęła Amelia.
- Jest uroczy – skłamała Wren.
Nasha trudno było polubić z marszu, był trochę jak ser pleśniowy albo durian. Poczuła wyrzuty sumienia, że okłamuje matkę i siostry. Nie jeśli chodzi o Nasha, który, podobnie jak durian, był naprawdę wspaniały, kiedy obrało się go ze skorupy, ale w kwestii faceta na ślub musi znaleźć kogoś idealnego.
I namówić go, żeby udawał śmiertelnie zakochanego.
- Przyślij nam zdjęcie tego tajemniczego mężczyzny! – zawołała Emily, kiedy Wren zamykała laptop.
No to po niej.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji
Tytuł oryginału: The True Love Experiment
Pierwsze wydanie: Harlequin Desire, 2023
Redaktor serii: Ewa Godycka
© 2023 by Anne Marsh
© for the Polish edition by HarperCollins Polska sp. z o.o., Warszawa 2024
Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books S.A.
Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.
Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne. Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych i umarłych – jest całkowicie przypadkowe.
Harlequin i Harlequin Gorący Romans są zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego licencji.
HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela.
Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A.
Wszystkie prawa zastrzeżone.
HarperCollins Polska sp. z o.o.
02-672 Warszawa, ul. Domaniewska 34A
www.harpercollins.pl
ISBN: 978-83-8342-856-7
Opracowanie ebooka Katarzyna Rek