Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Dwóch braci. Jedna kobieta. Miłość. Nienawiść. Pożądanie i zdrada.
Podczas imprezy w jednym ze szczecińskich klubów, Nikola poznaje tajemniczego bruneta, dla którego momentalnie traci głowę. I choć nie zna jego imienia i nie wie, skąd pochodzi, nie ma to dla niej żadnego znaczenia – liczy się tylko niesamowity seks, który ich połączył. Oboje obiecują sobie, że jeżeli jeszcze kiedykolwiek się spotkają, powtórzą tę upojną noc. Cztery lata później Nikola układa sobie życie z nowym mężczyzną, którego wkrótce ma poślubić. Szczęśliwie zakochana, nie podejrzewa, że przeszłość upomni się o nią i zniweczy wszystkie jej plany… Co się wydarzy, gdy owładnięty zazdrością dawny kochanek postanowi ponownie ją zdobyć? Czy umowa, którą z nim niegdyś zawarła, pomoże jej podjąć słuszną decyzję czy tylko skomplikuje całą sytuację?
– Może zawrzyjmy małą umowę?
– Umowę? – Spojrzałam na niego zaciekawiona, ściskając jednocześnie uda. – Jaką umowę?
– Jeżeli jeszcze kiedyś się spotkamy… – zaczął. Opuścił spodnie i bokserki, po czym zbliżył się do mnie z gołym kutasem. – Powtórzymy to.
Przez chwilę milczałam, zastanawiając się nad odpowiedzią. Jego propozycja brzmiała dość kusząco i prawie się na nią zgodziłam.
– Załóżmy, że faktycznie tak będzie i za kilka lat znów na siebie wpadniemy – prychnęłam, rozkładając przed nim nogi, bo widziałam, że był gotowy. – To co, jeżeli będę miała jakiegoś faceta bądź ty będziesz miał jakąś kobietę?
– Wtedy, aniołku – znów znalazł się we mnie. – I tak znajdę drogę do twojej cipki. Masz moje słowo.
Kamila Andrzejak-Wasilewska – szczęśliwa żona, młoda dusza, początkująca artystka. Pochodzę z małej wsi – Bytnica. Aktualnie mieszkam w Szczecinie. Nigdy się nie poddaję, zwłaszcza walcząc o swoje marzenia. Uczę się na błędach. Inspiracje czerpię z otoczenia. Piszę, bo kocham.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 590
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Od kiedy tylko postanowiłam zatańczyć, miałam dziwne wrażenie, że jestem obserwowana. Światła klubu odbijały się od lustrzanych ścian, rażąc mnie w oczy, dlatego odwróciłam głowę w drugą stronę. Nie chciałam psuć sobie zabawy i uśmiechnęłam się do przyjaciółki. Postanowiłam zignorować poczucie, że ktoś mi się przygląda. Lucy nieźle radziła sobie, tańcząc z trzema facetami. Nie potrzebowała mojej pomocy, i dobrze, bo kolesie, którzy jej teraz towarzyszyli, nie byli tym, czego szukałam. Dzisiejsza noc była moją ostatnią w Szczecinie, dlatego przed powrotem do domu musiałyśmy się nieźle zabawić.
Jakiś mężczyzna od kilkunastu minut ocierał się o moje plecy, błądząc wielkimi dłońmi po moich nagich ramionach. Proszę, bądź przystojny, pomyślałam, oblizując nerwowo usta. Gdy jego palce zjechały niebezpiecznie blisko moich koronkowych majtek, jęknęłam. Kołysałam się w przód i w tył, prowokując nieznajomego do śmielszych działań. Zbyt krótka i obcisła sukienka, którą postanowiłam włożyć na dzisiejszy wieczór, idealnie podziałała jako zachęta, bo już po chwili poczułam na udzie jego ciepłą dłoń. Cieszyłam się, że jednak nie włożyłam rajstop.
Zarzuciłam włosy do tyłu, uderzając go nimi w twarz, a on odpowiedział jedynie krótkim prychnięciem. Przybliżył się, położył głowę na moim ramieniu, po czym muskał językiem skrawek mojej spoconej szyi. Odchylając głowę do tyłu, żeby dać mu lepszy dostęp do moich ust, wszczepiłam jednocześnie palce w jego gęste włosy. Pociągnęłam za końcówki, przez co warknął wprost do mojego ucha, a następnie ścisnął mój lewy pośladek.
Zapragnęłam odwrócić się do niego przodem, żeby móc przyssać się do jego warg, ale uniemożliwił mi wykonanie jakiegokolwiek ruchu, chwytając za moje nadgarstki.
– Co do… – jęknęłam, a wtedy on przeszedł moje najśmielsze oczekiwania.
Wsadził wskazujący palec do moich ust i kazał chwilę possać, aby następnie szybko i bez problemu przedrzeć się nim przez moją bieliznę. Zrobił to sprawnie, ale jednocześnie brutalnie, aż dziwne, że nikt nie zauważył, jak blisko siebie byliśmy.
– Co robisz? – szepnęłam, gdy jego palec zanurzył się w mojej cipce.
Była tak mokra, że kiedy kciuk dołączył do zabawy, poczułam, jak tracę grunt pod nogami. Może wydawać się to dziwne, ale pragnęłam więcej. Po raz pierwszy ktoś pieprzył mnie w klubie, i to w dodatku na parkiecie, w otoczeniu kilkudziesięciu innych napalonych ciał. I to było kurewsko dobre. Alkohol, który zdążyłam wypić, działał jak preparat na strach, bo nawet przez sekundę nie obawiałam się, że zostaniemy przyłapani. Wręcz odwrotnie. Cholernie podniecała mnie ta adrenalina.
– Chcesz, żebym znalazł się w tobie cały? – spytał, a ja zadrżałam na dźwięk jego głosu. Był gruby, donośny. Wyczułam, że jego właściciel nie znosi sprzeciwu. Oblizałam suche usta, spragniona jego bliskości. Był dokładnie tym, czego potrzebowałam.
Nie byłam w stanie wydusić z siebie najmniejszego słowa, więc tylko żałośnie kiwnęłam głową. Miałam nadzieję, że nie odstraszę go swoją desperacką potrzebą uprawiania seksu. Nie byłam dziwką, a to, że miałam ochotę go przelecieć, nie świadczyło o tym, że jestem łatwa. Ja po prostu od dawna nie miałam żadnego faceta, a dzisiejszej nocy chciałam się nieźle zabawić. Wydawał mi się idealnym kandydatem na mojego prywatnego Christiana Greya.
Energicznie obrócił mnie do siebie, dając mi możliwość kilkusekundowej analizy jego wyglądu, po czym chwycił za moją dłoń i pociągnął w stronę prywatnej strefy.
Był zajebiście przystojny!
– Niech nikt nam nie przeszkadza! – krzyknął do ochroniarza ubranego w czerń.
Zrobiłam wielkie oczy, gdy ogromny mężczyzna przypominający goryla posłusznie kiwną głową i zamknął za nami drzwi. Kiedy znaleźliśmy się z dala od bębniącej z głośników muzyki, mogłam dokładniej przyjrzeć się nieznajomemu, z którym planowałam za chwilę wskoczyć do łóżka. Był dość wysokim i szczupłym mężczyzną. Z pewnością wyróżniała go z tłumu blada cera, ciemne oczy i czarne włosy. Miał na sobie białą koszulę, jeansy oraz idealnie dopasowane do całości trampki. Jego włosy, choć starannie ułożone, prezentowały się dość apetycznie. O mój Boże, był tak zajebiście przystojny! Byłam pewna, że pozwolę mu być w sobie na każdy możliwy sposób, byleby od razu zabrał się do roboty.
Weszliśmy do niewielkiego pomieszczenia, gdzie panowała całkowita ciemność wypełniona ciszą. Poprosiłam o zapalenie lampki, ale zignorował moją prośbę, przyciągając mnie do siebie i łącząc nasze wargi. Były do siebie jakby idealnie dopasowane. Podniósł mnie, po czym kazał mi opleść nogi wokół jego bioder. Zrobiłam to, nie chcąc z nim dyskutować. Wtedy przeszedł przez cały pokój i posadził mnie na jakimś drewnianym blacie. Miałam wrażenie, że ciemność nie stanowi dla niego żadnej przeszkody. Chociaż ja niczego nie widziałam i co chwilę o coś zahaczałam, on doskonale zdawał się wiedzieć, gdzie co leży.
– Rozszerz nogi – warknął. – Już.
Znów bez żadnego problemu wykonałam jego polecenie. Rozłożyłam przed nim nogi do granic możliwości. Usłyszałam, jak walczy z rozporkiem, a potem poczułam jego dłoń na swoich majtkach. Zdarł je ze mnie brutalnie, uniósł materiał mojej sukienki do góry, robiąc sobie łatwy dostęp do mojej cipki. Byłam w połowie naga, czułam przyjemny chłód tam na dole. Chciałam coś powiedzieć, gdy znalazł się przy mnie niewyobrażalnie blisko i szybkim ruchem podniósł mnie z blatu. Ponownie oplotłam nogi wokół jego bioder, on w odpowiedzi wbił paznokcie w moje pośladki. Odszukałam dłonią jego kutasa i przejechałam palcami po cienkiej skórze. Wyciągnęłam go z majtek, nie przestając go pieścić. Był ogromny, nie mieścił mi się w dłoni i – kurwa mać – zapragnęłam go już mieć w sobie.
– Ja…
Uciszył mnie, wbijając się we mnie.
Wrzasnęłam głośno, czując w sobie tego bydlaka. Jego biodra przyśpieszyły, a oddech próbował dorównać ich tempu. Chaotycznie próbowałam odszukać guziki w jego koszuli, żeby móc napawać się widokiem i dotykiem jego umięśnionej klatki, ale jego ruchy były na tyle szybkie i silne, że nie byłam w stanie skupić się na tak prostej czynności jak rozebranie go. Odchyliłam głowę do tyłu i wygięłam się w łuk, dając mu lepszy dostęp do swojego wnętrza. Wychodził ze mnie i wchodził, lizał moją szyje, ramiona, usta. Wplotłam palce w jego włosy, ciągnęłam za ich końcówki. Kilkanaście razy udało mi się go zmusić do warknięcia, ale wtedy odpowiadał mi klapsem.
Na moment wyszedł ze mnie, aby popchnąć mnie na ścianę, obrócić mnie do siebie plecami i wpleść dłoń w moje długie, czarne włosy. Chwycił za nie, drugą ręką masował mój zaczerwieniony od jego klapsów pośladek. Podciągnął sukienkę jeszcze wyżej i zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, natarł na mnie ze zdwojoną siłą.
– Krzycz – nakazał. Pokręciłam głową, wtedy on przyłożył moją twarz do ściany i mocniej pociągnął za włosy. – Krzycz!
– Boże! – wrzasnęłam, nie mogąc już dłużej powstrzymać fali rozkoszy, która zebrała się w mojej cipce.
Choć w ogóle go nie znałam, nie wiedziałam, jak się nazywa i kim jest, nie przeszkadzało mi to w byciu jego zdobyczą. Chciałam tego. Nigdy nie doznałam takiej rozkoszy jak teraz. Nie wiedziałam, że mocny, agresywny seks może być spełnieniem moich marzeń. Nieznajomy doszedł zaraz po mnie, spuszczając się w prezerwatywę, którą zdążył niedawno założyć. Odsunął się ode mnie, zapalił światło i sięgnął do szuflady po ręcznik. Wytarł swojego członka i włożył spodnie. Rzucił mi drugi ręcznik, żebym też mogła się obmyć, a potem usiadł na kanapie i zaprosił mnie na miejsce obok.
– Co robisz w tym klubie? – spytał, oblizawszy mokry od swojej spermy kciuk. – Nigdy wcześniej nie widziałem cię w Szczecinie.
Cóż, biorąc pod uwagę fakt, że Szczecin jest ogromny, było duże prawdopodobieństwo, że nigdy nie widział nawet pół miasta.
– Bo nie jestem ze Szczecina. – Uśmiechnęłam się leniwie, poprawiając pierś, która wyszła ze stanika. – Rano wracam do domu. Przyjechałam na wakacje do przyjaciółki. Ten klub miał być naszym pożegnaniem.
– A okazało się, że jest naszym – zaśmiał się. – To skąd jesteś?
– Z Zielonej Góry. – Spojrzałam na niego, próbując zrozumieć, czego on szukał w tym miejscu. Ktoś taki jak on mógł mieć milion dziewczyn i nie musiał ich szukać w nocnym klubie.
– A ty? Co tu robisz?
– Ja? – Uniósł głowę, pozwalając mi przez chwilę złapać swoje spojrzenie i cieszyć się pięknem tych czarnych tęczówek. – Uwierzysz, jak powiem, że przeżywam żałobę?
– Żałobę? – prychnęłam. Kiwnął głową. – Przyszedłeś do klubu, pieprzysz się z dziewczyną i mówisz, że masz żałobę?
– Dokładnie.
– Po czym? Zdechł ci kot czy może sam kogoś zamordowałeś?
Zaśmiał się głośno, ukazując szereg białych zębów. Przez moment miałam wrażenie, że przez twarz bruneta przemknął grymas bólu, który szybko próbował ukryć.
– Cóż – westchnął, masując dłonią skroń. – Coś w tym stylu.
Pochylił się nade mną i przejechał kciukiem po moich rozchylonych ustach.
– To co? Druga runda? – spytał.
Jęknęłam, znów czując mrowienie w podbrzuszu.
– Czytasz mi w myślach? – wydyszałam.
Kim był ten koleś, że tak na mnie działał? Gdy zaczął po raz drugi się do mnie dobierać, wyszczerzyłam zęby w głupkowatym uśmiechu. Nie opierałam się jego urokowi. Taki facet jak on zdarzał się raz na milion. Tym razem sama zdjęłam z siebie sukienkę. Odrzuciłam ją w bok i rozsiadłam się wygodnie na kanapie.
– Może zawrzyjmy małą umowę?
– Umowę? – Spojrzałam na niego zaciekawiona, ściskając jednocześnie uda. – Jaką umowę?
– Jeżeli jeszcze kiedyś się spotkamy… – zaczął. Opuścił spodnie i bokserki, po czym zbliżył się do mnie z gołym kutasem. – Powtórzymy to.
Przez chwilę milczałam, zastanawiając się nad odpowiedzią. Jego propozycja brzmiała dość kusząco i prawie się na nią zgodziłam.
– Załóżmy, że faktycznie tak będzie i za kilka lat znów na siebie wpadniemy – prychnęłam, rozkładając przed nim nogi, bo widziałam, że był gotowy. – To co, jeżeli będę miała jakiegoś faceta bądź ty będziesz miał jakąś kobietę?
– Wtedy, aniołku – znów znalazł się we mnie – i tak znajdę drogę do twojej cipki. Masz moje słowo.
Kończąc ostatnie słowo, wyszedł ze mnie, a następnie z powrotem wszedł, ale zrobił to mocno i brutalnie, przez co wrzasnęłam z całych sił.
– Niech będzie – wysapałam.
To było tak absurdalne, że nie miało racji bytu, dlatego się zgodziłam. Żeby zapieczętować naszą umowę, nieznajomy podniósł mnie i oparł o ścianę, rżnąc mnie wszędzie, gdzie tylko się da.
Najlepiej było na stole pingpongowym, którego, o dziwo, wcześniej nie zauważyłam.
– Wciąż nie wierzę, że moja najlepsza przyjaciółka za pół roku wychodzi za mąż! – krzyknęła Lucy. Stała przed lustrem i przymierzała sukienkę po sukience. – Ale ci się udało, suczko.
– Tak – zaśmiałam się. – Seweryn to spełnienie moich marzeń.
Spojrzałam na zegarek, który wskazywał dopiero południe. Za kilka godzin mój narzeczony miał przylecieć do kraju, więc nie miałam za dużo czasu, aby się przyszykować. Musiałam kupić piękną suknię na dzisiejszą kolację z nim, a jak na razie tylko Lucy bawiła się w łowcę skarbów. Dosyć tego, muszę coś znaleźć. Zeskoczyłam z kanapy i chwyciłam za kilka szmatek, które przykuły moją uwagę. Potem dołączyłam do przyjaciółki i przymierzyłam je wszystkie.
– Mówiłaś coś ostatnio, że przyjedzie z bratem?
– Tak. – Pokiwałam głową. – Seweryn ma przyjechać z bratem.
Pierwsza sukienka okazała się za długa. Sięgała do ziemi, co chwilę plątały mi się w niej nogi, więc szybko się jej pozbyłam. Druga wisiała na mnie jak worek po ziemniakach, a trzecia, choć najlepsza, nie pasowała do mnie. Kolor różowy podobał mi się, gdy miałam dziesięć lat.
– Jesteś jego narzeczoną od dwóch lat, a nie znasz nawet jego rodziny. – Przyjaciółka pokiwała z niesmakiem głową. – To dziwne, Niki. Kurewsko porąbane.
Cóż, mówiła prawdę, być może miała także rację. Nie znałam nikogo z jego rodziny poza nim samym. Powiedział mi na początku znajomości, że jego rodzice zginęli w wypadku, a o dziadkach nigdy nie wspomniał. Nie wiedziałam nawet, czy ich miał. Wiedziałam jedynie, że ma brata, który cztery lata temu, po śmierci rodziców, wyjechał za granicę. Seweryn nie chciał opuszczać Polski, dlatego został. Wyprowadził się z rodzinnego domu, sprzedał go i podzielił się pieniędzmi z bratem. Kupił sobie nowe mieszkanie – trzypokojowe, w centrum, blisko galerii handlowej. Gdy mi się oświadczył, wprowadziłam się do niego. Jakby się nad tym dłużej zastanowić, nie wiedziałam nic na temat przeszłości Seweryna. Jednak czy mi to przeszkadzało? Nie, w ogóle. Był dobrym mężczyzną, który zawsze o mnie dbał, więc nie potrzebowałam zagłębiać się w jego dawne życie. Tym bardziej że wiedziałam, że było bolesne.
– Wiesz chociaż, jak nazywa się jego braciszek? – drążyła temat Lucy.
Czasem miałam ochotę zamknąć jej buzię taśmą klejącą, ale nawet to nie powstrzymałoby paplaniny mojej najlepszej przyjaciółki.
– Ile ma lat?
– Nazywa się Alan. – Wzruszyłam ramionami, wychodząc z przymierzalni. Zaczęłam szukać kolejnych ciuchów do przymiarki. – Mieszka teraz w Nowym Jorku i ma chyba trzydzieści lat.
– I nigdy go nie widziałaś? – zdziwiła się. – Nawet na zdjęciach?!
Kiwnęłam głową, a Lucy w odpowiedzi westchnęła. Nigdy nie interesował mnie brat Seweryna, dlatego nie czułam potrzeby wyszukiwania go na portalach społecznościowych. Zresztą mój ukochany kiedyś wspomniał, że oni nie uznają Facebooka, więc i tak bym go nie znalazła. Kontaktują się ze sobą jedynie za pomocą komórek, do tej pory nie narzekali, także sądzę, że nie dojdzie do sytuacji, w której Seweryn Parker będzie miał Facebooka, Instagrama bądź Snapa. Godzinę później siedziałyśmy w kawiarni i zajadałyśmy ciasto truskawkowe z bitą śmietaną. Nie udało mi się znaleźć żadnej fajnej kiecki, dlatego kupiłam na wieczór seksowną bieliznę. Zrobiłam to z nadzieją, że mojemu narzeczonemu się spodoba. Za to Lucy nabyła kilka par nowych butów, którym zdążyła zrobić już kilkanaście zdjęć.
– Wiesz chociaż, czym zajmuje się ten cały Alan?
Spojrzałam na rudowłosą przyjaciółkę lekko poirytowana. Trzymała w dłoni komórkę, stukając paznokciami o jej ekran i pisząc do kuzynki wiadomość. Dlaczego ciągle wypytywała o brata mojego narzeczonego? Chciała wiedzieć więcej niż ja, a to przecież ja miałam zostać jego szwagierką.
– Prowadzi firmę po ojcu. W Nowym Jorku jest główna siedziba, którą dowodzi, a Seweryn sprawuje porządek tutaj. Tak się podzielili po śmierci ojca.
– Kurczę – jęknęła i oblizała usta. – Jeżeli jest tak samo przystojny jak Seweryn, to chciałabym go poznać.
Popatrzyłam na nią jak na wariatkę, pokazując palcem, że ma nierówno pod sufitem. Obie zaczęłyśmy się głośno śmiać, zwracając na siebie uwagę niezbyt miłej kelnerki. Przeprosiłam za ten nagły wybuch i w ciszy zabrałam się za dokończenie ciasta. W sumie pomysł spiknięcia ze sobą mojej najlepszej przyjaciółki i Alana nie wydawał się taki zły. Moglibyśmy chodzić na podwójne randki. Alan częściej bywałby w Polsce, a Seweryn nie musiałby znów tracić brata na kilka miesięcy. Wszyscy byliby szczęśliwsi.
– Co się tak patrzysz? – mruknęła, wsiadając do samochodu. – Widzimy się jutro? Może jakaś imprezka? Dawno nie byłyśmy w FreeClubie.
Dawno to mało powiedziane. Nie byłam w tym klubie od czterech lat i, szczerze mówiąc, nie miałam na razie ochoty się tam wybrać.
– Nie mogę, wybacz.
– Nie możesz? – Zmrużyła oczy, mierząc mnie ostrym wzrokiem. – A jakie niby masz już plany na sobotę?
Wzięłam głęboki wdech.
– Jedziemy z Sewerynem do Zielonej Góry.
– Po co?
– Do rodziców. – Uśmiechnęłam się delikatnie, próbując zapanować nad chęcią ukatrupienia jej. – Mama od tygodni marudzi, żebym przywiozła wreszcie Seweryna, bo się stęskniła.
Amelia Pstryk, czyli kobieta, która mnie urodziła, uwielbiała mojego narzeczonego. Od kiedy tylko go poznała, stał się jej ulubieńcem. Miał dobrze płatną pracę – nieważne, że jego szefem był jego własny brat. Seweryn był wyrafinowany, uczciwy, miał dobre serce i można było na nim polegać. Kiedyś pomógł mojej matce, od tamtej pory nie widziała świata poza nim.
– Niech ci będzie, suczko. Jakbyś zmieniła zdanie, to wiesz, gdzie dzwonić.
W mieszkaniu byłam po piętnastej. Po drodze zadzwoniłam do mamy, żeby przypomnieć jej, że jutro wpadniemy do nich na obiad i że prawdopodobnie zostaniemy na noc. Droga ze Szczecina do Zielonej Góry liczyła dwie i pół godziny, a ja nie lubiłam zbyt długo podróżować samochodem. U rodziców zawsze miałam swoją małą sypialnię, więc nie było problemu, abyśmy u nich przenocowali. Zaraz po rozmowie z mamą zabrałam się za sprzątanie. Wytarłam wszystkie półki z kurzu, wyrzuciłam śmieci i zmieniłam pościel w sypialni. Zrobiłam kolację, a o dziewiętnastej wyciągnęłam z lodówki szampana. Wpadłam na genialny pomysł. Przebrałam się w nową bieliznę, którą zakryłam ulubionym szlafrokiem, a włosy rozpuściłam, dając im całkowitą swobodę. Pozwoliłam, aby bezwładnie opadły na moje ramiona. Seweryn powinien zjawić się lada moment.
– Kochanie! – Usłyszałam otwierane drzwi, a potem do salonu wdarł się dobrze znany mi głos. – Wróciłem!
Wstałam z krzesła i wybiegłam z kuchni, niemal potykając się o własne nogi. Seweryn stał w salonie z rozwartymi ramionami i czekał, aż go przytulę. Wskoczyłam na niego i go pocałowałam. Poczułam przyjemny zapach mięty.
– Tęskniłam! – krzyknęłam. Nie mogąc już dłużej wytrzymać, chwyciłam za jego rozporek.
– Co robisz? – zaśmiał się, jednocześnie przyciągając mnie bliżej i odgarniając kosmyk włosów z mojego czoła. – Chcesz mnie zgwałcić?
– Nie uprawialiśmy seksu już od trzech tygodni. – Skrzywiłam się na myśl, że tak długo był poza granicami kraju. – Jestem spragniona.
– Czuję pyszną kolację – droczył się ze mną.
– Może poczekać – mruknęłam i popchnęłam szatyna w stronę sypialni. Posadził mnie sobie na kolanach, nie przestając nawet na chwilę patrzeć mi w oczy. Całował mnie. Wdychał powietrze w swoje płuca, aby potem dmuchać nim wprost na moją szyję, na której postanowił zrobić malinkę. Jak to kiedyś powiedział, chciał mnie w ten sposób naznaczyć i pokazać innym facetom, że należę do niego. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Wszystko zaczęło się chaotycznie, cała nasza znajomość była nieplanowana. Poznałam go trzy lata temu, kiedy przyjechałam do Szczecina, do Lucy. Wpadliśmy na siebie całkiem przypadkiem, w Galaxy. Kupowałam w empiku książkę dla mamy, a on wybierał coś dla brata.
Wsunął mi dłoń we włosy i pociągnął za nie. Zrobił to na tyle mocno, że nie mogłam powstrzymać warknięcia. To go tylko podnieciło, bo zwinnym ruchem obrócił nas i teraz to ja leżałam na łóżku, a on siedział na mnie okrakiem. Ściągnął ze mnie szlafrok, aby zachłannie dobrać się do moich ud. Zaczął je całować, lizać, a ja nie umiałam tego przerwać. Całkowicie zignorowałam fakt, że stygnie nam kolacja, bo doznania, którymi częstował mnie Seweryn, były niemal spełnieniem. Co jakiś czas musiałam przejechać językiem po ustach, aby chociaż trochę je zwilżyć. Nie mogłam mu się oprzeć, wręcz błagałam o więcej. Nagle ogarnęła mnie chęć włączenia się do jego gry. Szybko zabrałam dłonie z materaca i umieściłam je na pasku jego spodni. W odpowiedzi ugryzł mnie w obojczyk, a ja jęknęłam z bólu pomieszanego z rozkoszą. Wtedy coś we mnie wstąpiło. Nie wiem, jak to opisać, ale nie mogłam dłużej czekać. Moje ciało krzyczało i prosiło o więcej. Oskarżyłam Seweryna, że robi wszystko za wolno. Uśmiechnął się na moje słowa, nie mógł uwierzyć, że potrafię być taka bezpośrednia. Nie wiedział o tym aż do teraz. Nienawidziłam, kiedy wylatywał do Nowego Jorku, ale musiałam to znosić, bo to właśnie była jego praca. No i poniekąd robił to dla brata. Podobno Alan gorzej zniósł śmierć swojej matki, więc nie do końca radził sobie z samotnością.
Seweryn nie przestawał się ze mną droczyć, wciąż chcąc jedynie podsycić moje pożądanie. Mój kręgosłup przeszył przyjemny dreszcz. Zaśmiał się, gdy uniosłam wyżej biodra, błagając, aby pokazał mi więcej tego, na co było go stać. Uważałam, że nie ma w tym niczego zabawnego. Po prostu pokazał mi coś, co cholernie mi się spodobało, i nie myślałam o niczym innym jak o jego penisie wchodzącym w moją cipkę. Nawet nie martwiłam się tym, czy będzie bolało. Biorąc pod uwagę fakt, że byłam mokra, nie czułabym nic prócz rozkoszy. Zaczął szeptać mi na ucho, że powinnam być bardziej cierpliwa. Tyle że ja nie chciałam być cierpliwa, chciałam poczuć to, z czym się urodził.
Rozsunął moje uda i tym samym wyrwał mnie z rozmyślań. Pokiwałam głową, aby się otrząsnąć, a on widząc, że w czymś się zatraciłam, przejechał językiem po delikatnej i nad wyraz wrażliwej skórze mojego brzucha, doprowadzając mnie tym do szału. Wygięłam się, mocno oddychając i próbując zapanować nad drganiem własnego ciała. Coraz mniej kontrolowałam sytuację, czułam, jak mój narzeczony zjeżdża językiem niebezpiecznie nisko.
– Seweryn? – wysapałam z trudem.
– Hm?
– Chcę być już na zawsze tylko twoja.
Zaśmiał się, ale nie odpowiedział. Mój biust był nabrzmiały, pragnął dotyku jego dłoni. Powoli ściągał ze mnie bieliznę, którą dziś kupiłam. Nie chciałam pozostać mu dłużna, ale nie pozwolił mi na pozbycie się jego koszulki. Moje ręce zarzucił sobie na włosy, więc zrobiłam naburmuszoną minę. Powrócił do całowania mnie. Wiedziałam, że długo nie wytrzymam i spoliczkuję go, jeżeli nie zrobi czegoś więcej.
– Seweryn – szepnęłam, a wtedy on wsadził we mnie palec.
Krzyknęłam z rozkoszy i odchyliłam głowę do tyłu. Było mi zajebiście dobrze, kiedy poruszał palcem w górę i w dół, ale dopiero w momencie, gdy postanowił wymienić palec na swój język, było jasne, że lada moment eksploduję. Jedną ręką chwycił za moje pośladki i uniósł mnie nieco wyżej, aby mieć lepszy dostęp do mojej kobiecości. Z trudem łapałam powietrze. Byłam na granicy. Na moment uniósł głowę, żeby zobaczyć, jak się trzymam. Posłałam mu lekki uśmiech, a on znów rozpoczął językiem swój zmysłowy taniec. Lizał moją łechtaczkę i drażnił się z nią. Budował cholerne napięcie, którego nie byłam już w stanie dłużej znieść. Zaczęłam szybko poruszać biodrami, gdy wniósł mnie na wyższy poziom rozkoszy. Zamknęłam oczy. Zbliżałam się do końca.
– Spójrz na mnie – zażądał. – Chcę widzieć twoją twarz, gdy będziesz dochodzić.
Zrobiłam to, co kazał. W jego spojrzeniu dostrzegłam gorące pragnienie. Jego męskość przyciskała się do mojego kolana. Był twardy, był cholernie twardy, a ja nie mogłam nic z tym zrobić, bo w tej kwestii trzymał mnie na dystans. Moje ciało napięło się w chwili, gdy przyśpieszył ruchy. Zaczęłam szczytować. Kiedy emocje opadły, a ja czułam, że już po wszystkim, westchnęłam i uniosłam się na ramionach.
– I jak? – spytał, schodząc ze mnie. – Podobało się?
– Tak. – Kiwnęłam głową i wtuliłam się w jego tors. – Kocham cię.
Zanim poszliśmy do łazienki, wdrapałam się na niego i nim zorientował się, do czego zmierzam, chwyciłam jego członka w dłoń, a potem wepchnęłam go sobie do buzi, dając mu spełnienie, którego sama przed chwilą doświadczyłam.
Po wspólnej kąpieli zjedliśmy kolację, która nieco wystygła, ale na szczęście mieliśmy mikrofalę, i usiedliśmy na kanapie w salonie. Seweryn włączył jakiś film na Netflixie, natomiast ja przygotowałam maślany popcorn. Postawiliśmy tego wieczoru na komedię.
– Czemu nie przyjechałeś z bratem?
Spojrzałam na narzeczonego, który trzymał w ręku pilota. Dopiero teraz dostrzegłam, że zapuścił brodę. Pasowała mu, sprawiała, że wyglądał dojrzalej. Chociaż, prawdę mówiąc, Seweryn był dojrzałym mężczyzną fizycznie, jak i psychicznie.
– Nie przyleciał? – zadałam kolejne pytanie.
– Alan jest w kraju – odpowiedział łagodnie. – Ale miał coś do załatwienia po drodze.
– Gdzie będzie nocować?
Jak Boga kocham, gdy spotkam Lucy, uduszę ją. Przez to, że tak długo mi dziś gadała o Alanie, sama zaczęłam o niego wypytywać.
– Kochanie – zaśmiał się. – Alan ma tutaj swoje mieszkanie. Zresztą jest właścicielem pięciogwiazdkowego hotelu, więc nie bój się o jego nocleg.
Poczułam, jak moją twarz oblewa rumieniec. Nie martwiłam się o jego nocleg. Byłam po prostu ciekawa osobowości człowieka, który jest bratem mojego narzeczonego. Byłam z Sewerynem od trzech lat, a od dwóch nazywano mnie jego narzeczoną. Od tego czasu nie miałam okazji poznać żadnego członka jego rodziny. To normalne, że gdy nadarzyła się okazja, aby stanąć twarzą w twarz z Alanem, musiałam to wykorzystać. Rzadko przylatywał do Polski, głównie pojawiał się tutaj w interesach. Pamiętałam, że rok temu zorganizował jakieś spotkanie w firmie, którą kierował mój facet, ale wtedy akurat byłam w Zielonej Górze na pogrzebie ciotki, dlatego szansa na poznanie go umknęła mi między palcami. Tym razem będzie inaczej. Tym razem spotkam się z Alanem Parkerem i sprawię, że mnie polubi, obiecałam sobie. Zdaniem Seweryna, Alan był apodyktyczny, humorzasty, arogancki, zadufany w sobie i nienawidził przebywać z ludźmi dłużej niż było to konieczne. Tak właśnie twierdził Sewi, Alan w dzieciństwie sprawiał ojcu wiele problemów.
Skoro rzeczywiście tak było, dlaczego to właśnie on przejął wszystko po Robercie Parkerze?
– Kiedy będę mogła go wreszcie poznać? – spytałam, marszcząc brwi.
– Mam być zazdrosny?
Spojrzałam na niego spode łba. Wykrzywił usta w głupkowatym uśmiechu, a wtedy ja trzepnęłam go w ramię. Podniósł ręce w geście kapitulacji. Nigdy nie dałam mu powodu do zazdrości i nie zrobię tego. Kocham go ponad życie, zawsze był moją ostoją i wsparciem w najtrudniejszych momentach. Mogłam na nim polegać, nie oszukiwał mnie, nie zdradzał. Był oddany i wierny, dlatego powiedziałam „tak”, gdy klęknął przede mną i pokazał pierścionek. To był najpiękniejszy prezent, jaki mógł mi podarować na dwudzieste siódme urodziny.
– Tylko żartowałem! – prychnął. – Obiecuję ci, że w tym tygodniu się spotkacie.
Nie odpowiedziałam, tylko uśmiechnęłam się lekko. Wtuliłam się w jego nagi tors, a wzrok przeniosłam na telewizor. Kilkanaście minut później pozwoliłam sobie zasnąć. Nie wiem, jak to zrobił ani kiedy, ale gdy przebudziłam się w nocy z powodu pragnienia, leżeliśmy już w sypialni.
Następnego dnia wstałam dość wcześnie. Dochodziła szósta, gdy wyszłam spod kołdry. Budzik wdarł się do mojej głowy, wprowadzając mnie w zły nastrój. Choć była sobota, a ja miałam wolne w pracy, nie mogłam zrezygnować z porannego biegu. Obróciłam się na drugi bok i spojrzałam na Seweryna. Wciąż jeszcze spał, więc nie zamierzałam go budzić, zwłaszcza że musiał być zmęczony po wczorajszym locie z Nowego Jorku. Zresztą Seweryn nienawidził biegać, nie uprawiał żadnego sportu, twierdził, że nie ma na to czasu. Rozumiałam go. Godzinami siedział w firmie, wkładając całe serce w to, co osiągnął jego świętej pamięci ojciec. Alan mógł czasem bardziej go docenić.
Ziewnęłam, schodząc z miękkiego materaca. Wzięłam szybki prysznic, wskoczyłam w wygodny dres i białe buty. Włosy spięłam w kucyk. Darowałam sobie makijaż i wyszłam z mieszkania. Luty w tym roku potrafił dać w kość, a ja miałam na sobie zaledwie bluzę. Żałowałam, że nie ubrałam się cieplej. Śnieg spadł dwa dni temu i do tej pory się utrzymywał. Nie żebym nie lubiła zimy, ale czasem tęskniłam za przyjemnym słoneczkiem.
Biegnąc ulicą Narutowicza, czułam, że lada moment zamarznę. Naprawdę żałowałam, że nie wzięłam czapki i szalika. Gdyby Seweryn zobaczył, jak cienko się ubrałam, miałabym poważne kłopoty, pomyślałam. Uśmiech sam wkradł się na moją twarz. To niesamowite, ile szczęścia dawał mi ten facet.
Zrobiłam trzy okrążenia wokół parku, ale gdy zaczęłam kaszleć, postanowiłam zrezygnować z kolejnych dwóch kilometrów. Nie mogłam zachorować i dopuścić do leżenia w łóżku. Nienawidziłam bezczynności, leków i wizyt u lekarza. Lucy ucięłaby mi łeb, gdybym zostawiła ją samą z księgarnią. Zarzuciłam na głowę kaptur i ruszyłam w stronę bloku, w którym mieszkaliśmy. Seweryn wciąż spał, słodko przy tym chrapiąc. Wzięłam gorący prysznic, umyłam włosy, a potem od razu wysuszyłam je suszarką. Nawet to nie obudziło Sewiego. Nie miałam serca przerywać mu snu, dlatego zamknęłam drzwi od sypialni i w ciszy zabrałam się za przygotowanie śniadania. Sięgnęłam do lodówki, w której na szczęście były jajka i mleko i zrobiłam omlety, za którymi mój ukochany przepadał.
– Co tak pachnie? – Odwróciłam się, słysząc jego głos. – Omlety?
Do pomieszczenia wszedł nagi szatyn. Podszedł do mnie i przywitał się krótkim pocałunkiem.
– Tak, już kończę. Siadaj, proszę, do stołu.
Wykonał moją prośbę i zajął krzesełko przy oknie. Ja usiadłam naprzeciwko.
– Mam dla ciebie niespodziankę.
– O której chcesz wyjechać?
Powiedzieliśmy w tym samym czasie i wybuchnęliśmy śmiechem.
Nałożyłam na każdy talerz po dwa omlety.
– Dokąd wyjechać? – spytał, pozwalając mi mówić jako pierwszej. – Jedziemy gdzieś?
– Umówiliśmy się z moimi rodzicami, zapomniałeś?
Trzy razy w ciągu tygodnia mówiłam mu, że mama zaprosiła nas do siebie na weekend. Obiecał, że nie zapomni i że wyjdziemy w sobotę rano, gdy tylko wstanie.
– Cholera, to dziś? – Widząc gniew na mojej twarzy, chwycił za moją dłoń i przyłożył ją sobie do policzka. – Przepraszam, ale na śmierć zapomniałem!
Jedyną wadą Seweryna była skłonność do zapominania ważnych dla mnie rzeczy.
– Cóż, będziesz tłumaczyć się mojej matce, jeśli się spóźnimy.
Usłyszałam ciche westchnięcie. Podniosłam głowę i napotykałam zrezygnowany wzrok mojego przyszłego męża. Nie zamierzał jechać, widziałam to.
– Niki, nie możemy jechać.
No i miałam rację.
– Dlaczego?
Nie wspomniał mi wcześniej, że miał jakieś plany. Na pewno miało to związek z firmą. Spojrzałam na niego, oczekując wyjaśnień.
– Zadzwoń do mamy i powiedz, że będziemy jutro.
– Dlaczego? – powtórzyłam. – Jutro jest niedziela, a w poniedziałek idziemy do pracy.
Nie lubiłam się z nim kłócić i rzadko do tego dochodziło, ale co było ważniejsze niż spotkanie z moimi rodzicami, którym obiecaliśmy już wcześniej, że przyjedziemy? Byłam pewna, że mama wysprzątała cały dom, a tata właśnie gotował swoje popisowe danie.
– Alan przed chwilą do mnie dzwonił – westchnął, przeczesując dłonią włosy. – W przyszłym tygodniu wraca do Nowego Jorku. Cały ten tydzień będzie miał zawalony spotkaniami służbowymi. Zaprosił nas dziś do swojego klubu, żeby cię poznać.
Nawet nie zauważyłam, że widelec wypadł mi z dłoni. Seweryn wstał od stołu i podszedł do mnie, po czym złożył na moich ustach delikatnego buziaka.
– Myślałem, że tego właśnie chcesz. Poznać moją rodzinę.
– Tak, ale nie spodziewałam się, że dziś. – Przygryzłam wargę, czując, że jestem w tej kwestii bezsilna. Chciałam poznać Alana i wiedziałam, że teraz jest szansa. – Mama urwie mi łeb.
– Powiedz, że źle się poczułem.
– Oszalałeś?! – wrzasnęłam, wyrzucając ręce w powietrze. – Ona cię uwielbia! Jeszcze tu przyjedzie! Mowy nie ma!
– Więc co zrobimy?
Przez chwilę milczałam, analizując całą sytuację. Jeżeli bym się nie zgodziła na spotkanie i nie przyjęła zaproszenia, następna szansa mogłaby pojawić się za kilka miesięcy, albo i lat. Seweryn wspomniał kiedyś, że istnieje taka możliwość, że Alan może nie pojawić się na naszym ślubie ze względu na natłok pracy. Mój ukochany jako dyrektor oddziału w Polsce miał często urwanie głowy, więc co musiał czuć Alan, skoro był prezesem wszystkich oddziałów na całym świecie?
Dobra, podjęłam decyzję. Wstałam z krzesełka i posłałam ukochanemu chytry uśmieszek.
– Nikola? – spytał, wiedząc, że zaraz powiem coś, co niekoniecznie mu się spodoba. – Mów.
– Cóż, ja idę zadzwonić do Lucy, powiadomię ją, że idziemy na imprezę, a ty weź komórkę i dzwoń do mojej mamy, żeby wytłumaczyć się, czemu nie przyjedziemy.
Pocałowałam go w policzek i wybiegłam z kuchni, zanim zdołał mnie zatrzymać. Wzięłam komórkę w dłoń, po czym zadzwoniłam do przyjaciółki i poinformowałam ją, że jednak możemy się dziś spotkać. Śmiałam się, gdy wbiegłam do sypialni i zamknęłam przed ukochanym drzwi na klucz. Nie wiedziałam, jakim cudem udało mu się wyplątać ze spotkania z rodzicami, ale gdy przyszedł do mnie i powiedział, że wszystko załatwił, odczułam satysfakcję. Nie mogłam doczekać się spotkania z Alanem. Tak długo czekałam na to, żeby spotkać brata Seweryna. Miałam tylko nadzieję, że mamie nie będzie smutno, że przełożyliśmy wizytę.
Resztę dnia spędziliśmy, wylegując się w łóżku. Zarówno ja, jak i Sewi potrzebowaliśmy takiego rodzaju odpoczynku. Nie pamiętałam, kiedy ostatnio pozwoliłam sobie na taką błogość. Zazwyczaj ciągle byłam pochłonięta pracą, mój facet również. Księgarnia, którą założyłyśmy z Lucy, była moim drugim domem. Natomiast Seweryn albo siedział całe dnie w biurze, albo wylatywał poza granicę i tam załatwiał przetargi dla firmy swojego brata. Trzy lata związku, dwa lata jako narzeczona, a dopiero teraz miałam możliwość poznać rodzinę swojego przyszłego męża.
To było niewiarygodnie stresujące.
– Gotowa? – Siedziałam w kuchni, gdy dobiegł mnie głos Seweryna. – Nikola, zaraz się spóźnimy!
– Chwilka!
Pomalowałam rzęsy, na usta nałożyłam matową szminkę, wyregulowałam brwi i pokręciłam włosy lokówką. Odpuściłam kreski pod oczami, nie chcąc przesadzić z makijażem. Koronkowa bielizna idealnie leżała pod długą, czarną sukienką, a wysokie szpilki dodały mi trochę centymetrów. Na wszelki wypadek wrzuciłam do torebki tampon, ponieważ czułam, że to już ten czas, w którym powinnam dostać okres. O dwudziestej byłam gotowa do wyjścia. Chciałam wezwać taksówkę, gdyż obydwoje zamierzaliśmy dziś pić, ale mój ukochany poinformował mnie, że Alan wysłał po nas szofera.
Cholera, jak bardzo mój przyszły szwagier musi być bogaty? My nigdy nie narzekaliśmy na brak pieniędzy, więc co on musiał mieć?
Po drodze zahaczyliśmy o mieszkanie Lucy. Dziewczyna wyglądała równie olśniewająco co ja. Postawiła tego wieczoru na czerń i czerwień, a włosy spięła w mocny kok. Gdy tylko powiedziałam jej, że to Alan stoi za tym spotkaniem, skakała z radości. Wiedziałam, że miała na niego ochotę, choć nawet nie widziała go na oczy. Cała Lucy.
– Jesteśmy na miejscu – poinformował nas młody mężczyzna, który siedział za kierownicą.
Po kolei wyszliśmy z samochodu. Rozejrzałam się dookoła, czując dziwne ukłucie w klatce piersiowej.
– Dlaczego przywiozłeś nas pod FreeClub? – spytałam mężczyznę w czarnym garniturze, zanim zdążył odjechać.
– FreeClub należy do pana Alana – odpowiedział z uśmiechem. – Dostałem polecenie, aby was tu przywieźć. Szef czeka już w środku. Ochrona zaprowadzi was do waszej loży.
Spojrzałam na narzeczonego, który wzruszył ramionami, a potem podniósł ręce do góry.
– Nie miałem pojęcia, że FreeClub też należy do niego! – bronił się, ale wiedziałam, że kłamał. – Naprawdę!
– Naprawdę! – powtórzyłam, robiąc głupią minę.
Moja przyjaciółka wybuchnęła śmiechem, a Seweryn po chwili przyłączył się do niej. Miałam uwierzyć w to, że jego własny rodzony brat nie wspomniał o tym, że posiada najlepszy klub w całym Szczecinie? Dobre sobie. Nie ze mną takie numery.
Podeszliśmy do bramek. Ochroniarze wprowadzili nas do środka. Uważałam, że to wszystko jest niepotrzebne, bo doskonale znaliśmy rozkład pomieszczeń, ale Alan bardzo się postarał z tym spotkaniem, więc musiałam ugryźć się w język i grzecznie podążać za jego wysokimi gorylami. Prowadzili nas na tył klubu, a droga ta była mi kurewsko znajoma. Szliśmy wzdłuż wąskiego korytarza, wsłuchując się w muzykę puszczaną z głośników. Wszystko było dokładnie takie samo, jak zapamiętałam. Ściany pokrywała czerń, światełka migotały na suficie, kamery znajdowały się prawie w każdym rogu, a wielkie głośniki umieszczono co kilka metrów.
Westchnęłam, czując suchość w ustach. Ostatni raz byłam tutaj cztery lata temu, na koniec naszych wakacji z Lucy. Biorąc pod uwagę fakt, że przeleciałam wtedy obcego faceta, którego do tej pory nie spotkałam i pewnie nigdy nie spotkam, powinnam być zadowolona, bo dał mi najlepszy seks w życiu. Tak, tamta noc do dziś utkwiła w mojej pamięci i chcąc nie chcąc musiałam się przyznać sama przed sobą, że czasem wracałam do niej wspomnieniami. Seweryn o niczym nie wiedział i nie wiedziałam, czy kiedykolwiek będę mu w stanie o tym powiedzieć. O tym, że spędziłam noc z przypadkowym kolesiem. Wtedy byłam żądną przygód gówniarą, która nie zważała na konsekwencje swoich głupich zabaw. Teraz jestem dojrzalsza, mam narzeczonego, a za pół roku wychodzę za mąż. Zmieniłam się. Dlatego nie czułam wyrzutów sumienia, że ukrywam coś przed narzeczonym.
Broniłam się tym, że to było zanim go poznałam.
Ochroniarz otworzył przed nami szklane drzwi, po czym zaprosił nas gestem dłoni do środka. Poinformował, że Alan niedługo się pojawi, i zniknął, wracając do swojej pracy. Usiadłszy na białej kanapie, uważnie rozejrzeliśmy się dookoła. Kurde, w tej części FreeClubu nigdy nie byłam. Zdecydowanie dominowała tu biel. Lucy chwyciła za szampan znajdujący się na stole i rozlała trunek do trzech szklanek. Skinęłam głową i wypiwszy swoją porcję, oblizałam usta. Był niewiarygodnie pyszny, aż miałam ochotę na więcej. Moja przyjaciółka, jakby czytając mi w myślach, nalała kolejną porcję. Nie wiedziałam, dlaczego aż tak się denerwowałam tym spotkaniem. Przecież to był tylko brat Seweryna, nikt więcej.
Nikt więcej.
– Kochanie, zaraz wracam. Dzwoni Alan.
Seweryn ucałował mnie w czoło, wstał od stołu, po czym zniknął za drzwiami. W tym czasie zdążyłyśmy opróżnić z Lucy pół butelki szampana. Po dłuższej chwili Seweryn wrócił do nas, tyle że nie był już sam. Towarzyszył mu mężczyzna nieco wyższy od niego, ubrany w białą koszulę i ciemne jeansy. Lucy szturchnęła mnie w ramię, na co wywróciłam oczami i szybko wstałam z fotela, chcąc się przywitać i podziękować za zaproszenie. Uważałam, że tego wymaga kultura osobista, a moja przyjaciółka chyba jej nie miała, bo siedziała sobie na kanapie z rozłożonymi rękoma i uważnie obserwowała brata Seweryna. Miała na niego ochotę, to było bardziej niż oczywiste.
Znając Lucy i jej możliwości, sądziłam, że uwiedzie tego przystojniaka w niecałą godzinę. Chociaż miałam nadzieję, że Alan nie jest taki łatwy.
– Hej – przywitałam się pierwsza.
Mężczyzna uniósł głowę, wtedy mogłam dokładnie mu się przyjrzeć. Wysoki brunet, jasna karnacja, zbyt jasna, czarne oczy i włosy ułożone na żel oraz ten niesamowicie seksowny uśmiech.
Jasna cholera. Zaniemówiłam.
Mrugnęłam nerwowo kilka razy, nie wierząc w to, co widzę. Otworzyłam szeroko oczy, gdy facet, który stał naprzeciwko mnie, przechylił głowę, badawczo mierząc mnie wzrokiem i oblizując przy tym usta. Ja pierdolę, to są jakieś żarty, pomyślałam.
Zrobiłam krok w tył, czując, że za chwilę zemdleję. Miałam wrażenie, że świat stanął w miejscu. Lucy i Seweryn przyglądali mi się, ale miałam to gdzieś, bo wpadłam w jakiś dziwny trans.
On tu był. To był on. Koleś, o którym śniłam kilkanaście nocy z rzędu, o którym trudno mi było zapomnieć. Koleś, z którym pierwszy raz pieprzyłam się w nocnym klubie. Koleś, z którym zawarłam popieprzoną umowę.
– Kochanie, wszystko w porządku? – spytał Seweryn, łapiąc mnie za dłoń. – Nikola, nie strasz mnie.
– Ja… Gorąco mi.
– Chcesz się napić wody?
Pokręciłam głową, próbując zrozumieć, o co tu chodzi. Czy to była jakaś ukryta kamera?
– Coś się stało?
Ten głos. Nigdy nie będę w stanie go zapomnieć. Ciężki, donośny i nieznoszący sprzeciwu głos, który miałam okazję usłyszeć cztery lata temu.
– Wezwać lekarza?
– Nie – powiedziałam szeptem, po czym zdecydowałam się jednak na wodę.
Alan podszedł do małego barku, z którego wyciągnął butelkę zimnej wody. Napełnił nią całą szklankę i wróciwszy do nas, podał mi naczynie.
– Lepiej?
– Tak, dziękuję.
Westchnęłam ciężko, opadając z powrotem na kanapę. Byłam w szoku, zapewne wyglądałam, jakbym zobaczyła ducha.
– Niki, skarbie, poznaj mojego brata, Alana. – Seweryn uśmiechnął się delikatnie, muskając wierzch mojej dłoni. – Przepraszam, że to tak długo trwało, ale wiecznie był zajęty, przez co rzadko przebywał w kraju.
Mój narzeczony wywrócił oczami. Znów spojrzałam na mężczyznę, który stał naprzeciwko mnie i patrzył na mnie łagodnie. Wyciągnął w moim kierunku dłoń, a ja nie byłam pewna, jak to odebrać. Pamiętał mnie? Pamiętał, że cztery lata temu pieprzył mnie na stole do ping-ponga?
Skinęłam głową i wyciągnęłam swoją dłoń. Przeszył mnie przyjemny dreszcz, gdy się dotknęliśmy.
– Alan – powiedział.
Niekontrolowanie wróciłam wspomnieniami do wieczoru, w którym pierwszy raz go zobaczyłam. Szkoda, że wtedy nie wiedziałam, jak się nazywa. Żałowałam, że nie poprosiłam o jakiś kontakt do niego, ale myślałam, że tak właśnie miało być. Jednorazowa przygoda, która nigdy się nie powtórzy. Trudno mi się do tego przyznać, ale po tym, jak następnego dnia wróciłam do Zielonej Góry, obiecałam sobie, że jeżeli kiedykolwiek jeszcze go zobaczę, znów go zdobędę.
– Nikola.
Teraz było to niemożliwe. Miałam zostać żoną jego brata.
– Ładne imię. – Znów się uśmiechnął, po czym przywitał się z moją przyjaciółką i rozsiadł wygodnie w białym fotelu. – Jesteście głodni?
– Nie – powiedzieli jednocześnie Lucy i mój narzeczony.
Alan spojrzał na mnie, chcąc uzyskać odpowiedź na swoje pytanie. Nie byłam głodna, więc podziękowałam i w ciszy zajęłam miejsce przy ukochanym. Nie mogłam przestać się na niego gapić, co chyba zdążył zauważyć, bo chrząknął znacząco. Spuściłam głowę, a wzrok wbiłam w podłogę. Miałam wrażenie, że czas stanął w miejscu, a każda minuta zamienia się w godzinę. Poczułam na udzie dużą, ciepłą dłoń Seweryna, który nachylił się nade mną i szepnął mi, jak bardzo mnie kocha. Martwił się o mnie. Nic dziwnego. Zachowywałam się, jakbym zobaczyła ducha.
Spróbowałam się uspokoić, aby nie wzbudzać żadnych podejrzeń. Nie chciałam robić niepotrzebnej awantury, a byłam pewna, że kiedy Seweryn dowie się o wszystkim, nie będzie zadowolony. Żaden facet nie byłby szczęśliwy, wiedząc, że jego brat pieprzył jego ukochaną. Co prawda, doszło do tego, zanim poznałam Sewiego, ale stało się. Na szczęście mężczyzna siedzący naprzeciwko mnie i bawiący się komórką wydawał się mnie nie pamiętać. Chyba nie miałam o co się spinać.
Odetchnęłam, zaciskając palce na materiale sukienki. Uspokój się, uspokój, powtarzałam w myślach.
– Opowiedz coś o sobie. – Lucy przerwała panującą w pomieszczeniu ciszę, za co w duchu jej podziękowałam. Upiłam kolejny łyk wody.
Mimo wszystko sama byłam ciekawa jego życia, więc wytężyłam słuch i wtulając się w klatkę Seweryna, czekałam, aż zacznie mówić.
– A co byś chciała wiedzieć, Lucy?
Alan wyprostował się. Chciał w ten sposób pokazać, że to on tu dominuje, a nie dziewczyna w czerwono-czarnej kiecce. Chwycił za szklankę, do której również wlał sobie wody, i jednym haustem wypił wszystko.
– Czym się zajmujesz, czemu tak rzadko jesteś w Polsce i dlaczego dopiero teraz się poznajemy?
Lucy nie przejęła się zbytnio jego próbą pokazania, kto jest górą. Zamrugałam, zaskoczona bezpośredniością przyjaciółki. Chociaż wcale nie powinno mnie to dziwić. Zaczęła zarzucać swoje sidła szybciej, niż się spodziewałam, ale taka właśnie była. Bezpośrednia i zasadnicza. Widziałam po jej sposobie oblizywania ust, że wpadł jej w oko. No ale komu by nie wpadł? To na niego czekałam kiedyś w tym klubie. Był tym, czego wtedy szukałam, i wstyd się przyznać, ale to był najlepszy orgazm, jaki kiedykolwiek miałam. Nawet Seweryn nie potrafił mi takiego sprawić. Kurwa, natychmiast muszę przestać myśleć w ten sposób, skarciłam sama siebie. Facet siedzący obok mnie to najlepsze, co mi się w życiu trafiło. Nie ma lepszego od Seweryna w żadnej dziedzinie. Żadnej!
Musiałam porozmawiać z Lucy, i to szybko. Musiałam powiedzieć jej, że Alan to facet z klubu, z którym się pieprzyłam na stole pingpongowym. Chciałam uzyskać od niej jakąś radę, jakąkolwiek. Chciałam, żeby powiedziała, że to głupi żart, z którego obie zaczniemy się śmiać.
Kurwa, przeżyliśmy razem jedną noc, ale to było cztery lata temu. Aż cztery lata! Teraz byliśmy innymi ludźmi. On mieszkał za granicą, miał własną firmę i mogłam się założyć, że miał kogoś. Ja natomiast miałam swoją pracę, którą bardzo lubiłam, miałam narzeczonego, z którym miałam wziąć ślub, i nie imprezowałam już tak jak dawniej. Szczerze mówiąc, przestałam imprezować, gdy poznałam Seweryna. Dlaczego więc tak bardzo dramatyzowałam? Może dlatego że jebałaś się najpierw ze starszym Parkerem, a potem z młodszym, mówiła moja podświadomość.
– Jestem prezesem IPB w Nowym Jorku.
Poczułam przyjemny dreszcz na kręgosłupie, gdy otworzył usta i zaczął opowiadać o sobie.
Lucy zaczęła dusić się szampanem, który właśnie kosztowała.
– IPB? – powtórzyła, nie dowierzając.
– International Parkers Bank, czyli Międzynarodowy Bank Parkerów.
– Wiem, co to jest – mruknęła naburmuszona Lucy.
Nie byłam pewna, czy naprawdę wiedziała, czy po prostu udawała, że wie.
– Ale jak to możliwe? Przecież to są miliardy!
– Mało powiedziane – zaśmiał się, kręcąc głową. – Jesteś zabawna, wiesz, Lucy? Naprawdę, bawisz mnie.
– Mam jeszcze wiele innych zalet.
– W to nie wątpię – prychnął, po czym przeniósł wzrok na mnie. Co do cholery jasnej? – Przejąłem wszystko po ojcu. Seweryn nie chciał wyjeżdżać do Stanów, więc został w Polsce i tutaj zarządza jednym z oddziałów. Ja poczułem się odpowiedzialny za całą resztę, dlatego wziąłem to na swoje barki. Współpracujemy, dużo mi pomaga, za co jestem mu bardzo wdzięczny, i cieszę się, że poświęca dla firmy tyle czasu, zwłaszcza że niedługo bierze ślub.
– Oj, już mi tak nie słodź, braciszku. Nie rozmawiajmy teraz o interesach – powiedział mój ukochany, odgarniając mi kosmyk włosów za ucho. – Wznieśmy toast za to spotkanie. Nie wiadomo, kiedy będzie kolejne.
– Jak to kiedy? Na waszym ślubie! – wrzasnęła Lucy.
Seweryn wziął moją twarz w dłonie i złożył na moich ustach długi pocałunek, który oczywiście odwzajemniłam. Potrzebowałam jego bliskości, bo miałam wrażenie, że za chwilę oszaleję.
W chwili, gdy mnie całował, czułam na sobie ostry wzrok Alana. O co mu chodziło? Pamiętał mnie?
W kilkanaście minut opróżniliśmy z Sewerynem i z Lucy dwie butelki szampana, przez co kręciło mi się w głowie. Byłam pijana, czułam buzujący w żyłach alkohol. Wstałam z kanapy i przeprosiłam na moment mężczyzn, tłumacząc, że muszę skorzystać z toalety. Zrobiłam krok do przodu, a moje nogi same zaczęły się ze sobą plątać, w związku z czym prawie upadłam na podłogę. Gdyby nie szybka reakcja Alana, który na czas zdążył wstać i złapać mnie w talii, całowałabym kafelki.
– Nic ci nie jest? – spytał, gładząc palcami moją dłoń.
Zrobił to niezauważalnie, dlatego Seweryn i Lucy niczego nie dostrzegli. Poczułam ciarki na plecach. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz po kręgosłupie, który spowodował, że z moich ust wymsknęło się ciche mruknięcie. Tylko on był w stanie to usłyszeć. Uśmiechnął się nieziemsko, ukazując szereg białych zębów.
– Cholera, Niki. – Głos narzeczonego wyrwał mnie z rozmyślań.
Spojrzałam na niego, potem na przyjaciółkę, a na końcu na Alana, który stał obok i rozbawiony kręcił głową. Gdy zdałam sobie sprawę, że jego palce wciąż muskają moją skórę, gwałtownie odskoczyłam w bok.
– Nikola?
– Wszystko w porządku – szepnęłam, zwracając się do Seweryna. – Muszę iść do toalety.
Pociągnęłam Lucy za rękę i poprosiłam, aby poszła ze mną.
Gdy weszłam do niewielkiego pomieszczenia, odetchnęłam z ulgą, w środku nikogo nie było. Od razu obmyłam twarz wodą, uważając, aby nie zmyć makijażu.
– Co się dzieje? – spytała przyjaciółka, widząc moją skwaszona minę. – Narąbałaś się.
– Ja go znam. – Mój głos drżał. – Znam.
– Nie rozumiem – zdziwiła się. – Kogo?
– Alana. Znam go, do cholery.
– Co? – zaśmiała się, przeczesując dłonią włosy. – Skąd niby?
– Pamiętasz, jak cztery lata temu przyszłyśmy pierwszy raz do FreeClubu? – Kiwnęła głową, więc kontynuowałam. – Opowiadałam ci, jak przespałam się z pewnym kolesiem.
– Nie mów, że to on!
Lucy miała wiele wad; można było nazwać ją wścibską, natrętną, gadatliwą i plotkarą, ale nie można było powiedzieć o niej, że była głupia. Ta dziewczyna, która czasem nieźle dawała w kość, była bardzo spostrzegawcza i mądra.
– To on.
– Jesteś pewna? – Wytrzeszczyła oczy, jakby właśnie zobaczyła kosmitkę.
– Pamiętam, że miał na plecach tatuaż w kształcie jakiegoś węża. Jeżeli on też go ma, to nie będzie wątpliwości.
– Cóż, da się załatwić, że pokaże nam plecki.
Uniosłam zdziwiona brew. Nawet nie pytałam, co planuje, bo i tak by mi nic nie powiedziała. Wróciłyśmy do naszego boksu i zajęłyśmy wcześniejsze miejsca. Chłopcy rozmawiali o czymś związanym z firmą, nie zwracając na nas uwagi. Jednak kiedy poprosiłam ukochanego, aby wlał nam alkohol do kieliszków, niechętnie spełnił moją prośbę i urwał temat. Nie był pewien, czy powinnam dalej pić, skoro przed chwilą prawie upadłam na podłogę. Ale ja potrzebowałam alkoholu, nie chciałam się z nim o to kłócić.
Godzinę później wszyscy byli coraz mocniej wstawieni. Włącznie ze mną. Lucy wstała od stołu, twierdząc, że musi rozprostować nogi. Specjalnie wymachiwała swoim kieliszkiem, a kiedy nikt nie patrzył, celowo przechyliła jego zawartość na mężczyznę siedzącego obok Seweryna.
– Boże, przepraszam! – wrzasnęła, odrzucając naczynie w bok. – Jestem taką niezdarą!
Potrząsnęłam głową, powstrzymując śmiech. Tak, zdecydowanie byłam pijana. Alan zapewnił, że nic się nie stało. Wstał z fotela, po czym zaczął rozpinać guziki swojej poplamionej koszuli. Nie wiem, czy mi się przewidziało, czy rzeczywiście ulotnie na mnie zerknął, gdy pozbywał się z siebie tej szmaty.
Pokazałam przyjaciółce kciuka, na co ona odrzuciła włosy do tyłu i puściła do mnie oczko. Usłyszałam prychnięcie z ust Alana. Zesztywniałam, a uśmiech zniknął z mojej twarzy. Wiedział, że zrobiłyśmy to celowo? Widział?
Seweryn skarcił moją przyjaciółkę, twierdząc, że powinna bardziej uważać, ale dla niej liczyło się tylko to, aby Alan pokazał swoje plecy. I zrobił to. Ściągnął z siebie ubranie, podchodząc do szafy. Wyciągnął z niej drugą koszulę.
– Bracie – powiedział Seweryn, przewracając oczami. – Tu są kobiety. Mogłeś to zrobić w toalecie.
– Jestem pewien, że widok moich pleców w niczym im nie przeszkadza, prawda, dziewczyny?
– O ja pierdolę – wymsknęło się z ust Lucy.
Alan miał na plecach tatuaż w kształcie węża, który zwisał z drzewa.
Mężczyzna odwrócił się, a jego spojrzenie spotkało się z moim. Poczułam, że robi mi się słabo, gdy puścił do mnie oczko.
Jasna cholera. Naprawdę przespałam się z bratem mojego narzeczonego.
Wyszłam z klubu kilka minut temu. W korytarzu spytałam jakąś laskę o papierosa. Miałam rzucić, ale najwidoczniej przełożę to na przyszły tydzień. Podała mi zapalniczkę, żebym mogła odpalić szluga, a potem zniknęła w tłumie. Stanęłam za rogiem, oparłam się o ścianę. Mocno zaciągnęłam się dymem tego gówna. Poczułam, jak trucizna wypełnia moje płuca. Musiałam się uspokoić. Zdecydowanie musiałam przestać dramatyzować, tyle że to nie było takie łatwe. Jest tyle ludzi na tym zasranym świecie, a ja musiałam wpaść akurat na niego? Z całej ziemskiej populacji to właśnie Alan musiał być bratem Seweryna? Nie było nikogo innego do odegrania tej roli?
– Nie jest ci za zimno?
Podskoczyłam, słysząc jego głos. Gwałtownie odwróciłam głowę, a moim oczom ukazał się wysoki mężczyzna w płaszczu.
– Luty to nie najlepsza pora na przechadzki w sukience.
Podszedł do mnie, po czym zarzucił swój długi, czarny płaszcz na moje zmarznięte ramiona. Od razu zrobiło mi się cieplej. W moje nozdrza uderzył przyjemny dla nosa zapach. Alan pachniał słodko, ale jednocześnie tajemniczo. Używał wody kolońskiej, której zapach bazował na roślinach.
– Czego chcesz? – westchnęłam, nie ukrywając zdziwienia na jego widok. – Po co tu przyszedłeś?
Miałam wrażenie, że sobie ze mnie drwi.
– Seweryn się martwi, że tak długo nie wracasz. – Wzruszył ramionami. – Dlatego przyszedłem po ciebie.
– Skąd wiedziałeś, że tu będę?
– Wtedy też tu przyszłaś.
Wtedy? A więc wiedział? Poznał mnie? Jasna cholera. Wzięłam dużego bucha z fajki, potem drugiego i piątego. Zrobiło mi się niedobrze, ale nie mogłam przestać zaciągać się tytoniem, który w jakiś dziwny sposób odwracał moją uwagę od mężczyzny będącego zaledwie kilka kroków ode mnie. Wtedy podszedł do mnie i wyrwał mi papierosa z dłoni. Przyłożył go sobie do ust i sam zaciągnął się tym smrodem. Następnie wyrzucił go na beton i przygasił butem. Jak gdyby nigdy nic złapał mnie za podbródek, a kciukiem potarł mój zmarznięty policzek. Zmrużyłam oczy, oszołomiona. Przygryzł dolną wargę, błądząc wzrokiem po moim ciele. Zesztywniałam. Przez moment myślałam, że mnie pocałuje.
– Wracajmy, bo robi się zimno – powiedział, spuszczając wzrok na ziemię.
Odwrócił się i ruszył do środka klubu. To było dziwne, bardzo. Szedł pierwszy, a ja podążałam za nim w milczeniu. Przyglądałam się jego sylwetce, która zbytnio nie zmieniła się przez te cztery lata. Wciąż był dużo wyższy ode mnie, miał czarne włosy, bladą cerę i szerokie ramiona. Był szczupły, może trochę bardziej umięśniony. Przeszliśmy przez bramki. Alan podał ochroniarzowi swój płaszcz, który wcześniej ode mnie wziął, po czym wróciliśmy do naszej loży. Seweryn siedział przy szklanym stole i śmiał się z Lucy. Dziewczyna wypiła już zdecydowanie za dużo. Tańczyła w pokręcony sposób, wymachując dłońmi w każdą stronę. Ten widok naprawdę był zabawny. Nawet Alan wykrzywił usta w lekkim uśmiechu, chociaż starał się go przed nami ukryć.
Zajęłam miejsce przy ukochanym. Próbowałam się rozluźnić, ale Alan mi w tym nie pomagał. Czułam na sobie ostry wzrok bruneta za każdym razem, gdy całował mnie mój narzeczony. Próbowałam to ignorować, cieszyć się imprezą i obecnością przyjaciół, ale nie umiałam. Ten zajebiście przystojny mężczyzna, od którego miałam zawroty głowy, w niczym mi tego nie ułatwiał.
Do domu wróciłam po północy. Odwiózł mnie człowiek Alana, chociaż nalegałam, że wezwę taksówkę. Seweryn i Lucy zostali jeszcze w klubie, a ja wytłumaczyłam się tym, że boli mnie głowa. Wiedziałam, że dobrze się bawili, dlatego nie chciałam psuć im wieczoru. Zresztą potrzebowałam w tamtej chwili samotności, bo czułam, że lada moment wybuchnę. Wzięłam gorącą kąpiel, wypiłam ciepłą herbatę i położyłam się do łóżka. W mojej głowie trwała gonitwa myśli. Przespałam się z Alanem. To on. Mężczyzna, o którym nie mogłam zapomnieć przez kilka miesięcy. Za którym tęskniłam, bo w jakiś pokręcony sposób wdarł się do mojego serca. To była jedna wspólnie spędzona noc, ale za to jaka intensywna.
Kiedy wreszcie udało mi się o nim zapomnieć i poznałam Seweryna, myślałam, że zaznam spokoju. Byłam pewna, że będzie już tylko lepiej. I było lepiej, aż do teraz. Wrócił, znów los postawił go na mojej drodze. Tylko po co? Rozpłakałam się. Czy powinnam powiedzieć o tym Sewerynowi? W końcu był jego bratem.
Przebudziłam się w nocy, czując suchość w ustach. Od ilości szampana, który wypiłam na imprezie, naprawdę rozbolała mnie głowa. Przewróciłam się na drugi bok, od razu czując przed sobą Seweryna. Uśmiechnęłam się na jego widok. Nie wiedziałam, która godzina, ale na dworze wciąż było ciemno. Musiał wrócić zaraz po mnie. Wyszłam spod kołdry i poszłam do kuchni napić się wody. Rozsiadłam się wygodnie na krzesełku, wlepiając wzrok w księżyc za oknem. Wcześniej wyciągnęłam z szafki tabletki przeciwbólowe i chociaż wiedziałam, że na kaca mi nie pomogą, wzięłam jedną do buzi, po czym popiłam wodą.
– Nie śpisz?
Podskoczyłam, gdy poczułam na ramieniu czyjąś dłoń. W pierwszej chwili chciałam chwycić za patelnię, która leżała na blacie obok, ale udało mu się mnie powstrzymać. Odwróciłam się gwałtownie, przerażona, że ktoś włamał się do naszego mieszkania. Na szczęście nie musiałam wzywać policji, bo przede mną stał Alan. Otworzyłam zaskoczona usta, jednak nie byłam w stanie wydusić z siebie ani jednego słowa.
– Wiesz, że jest dopiero czwarta nad ranem? – Uśmiechnął się, wskazując palcem na zegar wiszący na ścianie.
– Co tu robisz? – spytałam.
Wstałam z krzesełka i przeszłam na drugi koniec kuchni, żeby stworzyć między nami bezpieczną przestrzeń. Nie czułam się przy nim komfortowo, tylko niezręcznie, a przecież byliśmy w moim mieszkaniu.
– Seweryn nalegał, żebym tu dziś spał. – Wzruszył ramionami. – Nie mogłem mu przecież odmówić.
– Z pewnością. – Wywróciłam oczami, gdy zaczął się głupio uśmiechać. – Słuchaj, chcę z tobą o czymś porozmawiać i mam nadzieję, że myślisz podobnie.
Musiałam poruszyć ten temat, nawet jeśli nie był przyjemny. Jeżeli mieliśmy zostać rodziną, która dobrze się ze sobą dogaduje, musieliśmy przełamać bariery i wszystko sobie wyjaśnić.
– No słucham.
– Seweryn nie może o niczym wiedzieć. Wtedy byliśmy gówniarzami, którzy szukali w klubie jednorazowej przygody. Umowa, którą zawarliśmy, była żartem. Rozumiesz to, prawda? Chodzi o to, że nie chcę między nami nieporozumień. Za pół roku zostaniemy rodziną. Lepiej żyć w zgodzie. – Spojrzałam na niego, ale twarz bruneta nie wyrażała żadnych emocji. Bałam się, że nie zrozumie. W sumie ja sama tego jeszcze nie rozkminiłam, ale postanowiłam, że nie powiem Sewerynowi, że pieprzyłam jego brata. Jeszcze nie teraz. – Powiedz coś.
– Też uważam, że mój brat nie powinien wiedzieć, że coś między nami było. – Uśmiechnął się. – Po co niepotrzebnie go martwić?
Cóż, czyli jednak rozumiał.
– Tak – powiedziałam, ziewając. – Też tak uważam.
Zanim postanowiłam wrócić do sypialni, zadałam jeszcze jedno pytanie.
– Od kiedy wiesz, że to ja?
– Żartujesz? – prychnął. – Od kiedy tylko cię zobaczyłem.
Obszedł stół i zbliżył się do mnie. Przełknęłam głośno ślinę, próbując uspokoić oddech. Im bliżej mnie był, tym większy wywoływał niepokój w mojej głowie.
– Zmieniłaś się. – Przeczesał dłonią włosy, taksując mnie wzrokiem. – Na lepsze, oczywiście.
Nachylił się nade mną, chcąc mnie pocałować, ale w porę zdążyłam odwrócić głowę.
– Co ty, kurwa, robisz?– warknęłam, odpychając go od siebie. – Nie słuchałeś, co mówiłam?
Gdy zjechał dłonią na moje biodro i przyciągnął mnie do siebie, chwytając za mój pośladek, wpadłam w panikę. On zwariował. Odbiło mu.
– Urosły ci cycki i dupę też masz całkiem niezłą – szepnął wprost w moje ucho. – Ciekawe, jak wyglądasz bez ubrań.
Byłam zszokowana. Nie spodziewałam się go w tym mieszkaniu, a już z pewnością nie spodziewałam się tego, że będzie chciał mnie pocałować.
– Jesteś taka piękna – mruknął, zaczesując kosmyk moich włosów za ucho. – To niesamowite, że znów cię spotkałem. Dużo o tobie myślałem, czekałem na ten dzień. Powoli zacząłem tracić nadzieję, że nadejdzie, ale proszę, jesteś.
Ponownie chciał mnie pocałować i ponownie go odepchnęłam. Tego było za wiele. Wściekła podniosłam dłoń i wymierzyłam brunetowi siarczysty policzek. Usłyszałam zgrzyt zębów i wiązankę przekleństw, którą puścił z ust. Jego lodowate spojrzenie przeszyło mnie na wylot. Wciągnął głośno powietrze. Chciałam się wycofać, ale za sobą miałam ścianę, która niestety mi to uniemożliwiała.
– Nigdy więcej tego nie rób – wysyczał, zaciskając dłoń w pięść. – Nigdy!
Zrobił się czerwony na buzi, jego oczy płonęły dziką furią. Przełknęłam głośno ślinę, próbując się nie rozpłakać.
– To mnie więcej nie całuj – powiedziałam drżącym głosem. – Nigdy.
– Myślałem, że tego, kurwa, chcesz.
– Że co? – Byłam zdezorientowana. – Skąd ci to przyszło do głowy?
– Ja… – Wziął głęboki oddech. – To po co to wszystko?
– Nie rozumiem. – Stałam jak wryta i czekałam, aż wyjaśni mi całe to zajście.
Miałam nadzieję, że nasze krzyki nie zbudziły Seweryna. Nie chciałam, aby był świadkiem tego, jak jego jedyny brat próbuje mnie pocałować.
– Po co przyszłaś do mojego klubu?
– Zrobiłam to dla Seweryna! Przecież nas zaprosiłeś. Nie wiedziałam, że ty – tutaj wskazałam na niego dłonią – to ty!
– Cały wieczór gapiłaś się na mnie – mruknął, mrużąc oczy. – Widziałem, jak oblizujesz usta.
Spojrzałam na niego jak na idiotę i wybuchnęłam śmiechem.
– Żartujesz, prawda? Boże, powiedz, że żartujesz.
Wytrzeszczyłam oczy, kiedy zorientowałam się, że on mówił całkowicie poważnie. O mój Boże, co tu się odpierdoliło? Musiałam dać mu jasno do zrozumienia, że nie przyszłam do klubu dla niego. Do cholery, ja nawet nie wiedziałam, że on to on, dopóki nie znalazłam się w tym przeklętym klubie!
– Jestem narzeczoną Seweryna – warknęłam przez zaciśnięte zęby. – Nie wiedziałam, że jesteście rodziną, nie miałam pojęcia, że kiedykolwiek jeszcze cię spotkam. Kurwa, nigdy nawet o tobie nie myślałam! Nie znałam twojego nazwiska, bo mi się nie przedstawiłeś. Pieprzyliśmy się, a potem każdy poszedł w swoją stronę. Przespaliśmy się cztery lata temu i nic więcej. To było kiedyś, a teraz nic nas nie łączy. Jestem z twoim bratem, rozumiesz? Kocham Seweryna i za pół roku będę jego żoną, więc – do kurwy nędzy – nie próbuj mnie więcej całować!
– Nie wierzę ci. – Pokręcił głową. – Kłamiesz.
– W co mi nie wierzysz?
– Że zapomniałaś o mnie – powiedział surowym tonem, od którego dostałam gęsiej skórki. – O mnie się nie zapomina.
– No a jednak ja zapomniałam o tobie.
– Co ty sobie myślisz?
– Wybacz, ale ta rozmowa właśnie dobiegła końca.
Pokręciłam głową, nie dowierzając w jego bezczelność. Chciałam odejść, ale złapał mnie za ramię i przygwoździł moje ciało do stołu. Pisnęłam z bólu, mając już całkowicie gdzieś, czy Seweryn nas przyłapie. Prawdę mówiąc, chciałam, żeby wpadł do kuchni i zabrał go ode mnie.
Alan nachylił się nad moim uchem na tyle blisko, że czułam jego zapach – przyjemne połączenie wody kolońskiej, mięty i tytoniu, a potem odgarnął kosmyk moich włosów za ucho.
– Czy Seweryn jest lepszy ode mnie w łóżku?
Otworzyłam szeroko oczy, nie mogąc wykrztusić z siebie słowa.
– Czy potrafi sprawić, że dojdziesz w dwie minuty? Czy ma tak dużego jak ja?
Gdy milczałam, zacisnął szczękę.
– Odpowiadaj!
– Oczywiście, że jest od ciebie lepszy!
Brunet głośno przeklął, mocniej wbijając palce w moje ramię. Byłam pewna, że rano będę miała w tym miejscu ogromnego siniaka.
– Mam ochotę zerżnąć cię tu i teraz – powiedział, po czym oblizał usta. Poczułam na kolanie, jak jego kutas energicznie pnie się w górę. Naprawdę miał wielkiego, pomyślałam od razu, przypominając sobie, jak cztery lata temu miałam okazję podziwiać jego męskość.
– Ale zaczekam. Sprawię, że sama do mnie przyjdziesz i o to poprosisz.
– Jesteś nienormalny – zaśmiałam się przez łzy. – Jesteś popierdolony! I puść mnie, do kurwy nędzy, bo zawołam Seweryna!
Niechętnie, ale odsunął się ode mnie.
– Posłuchaj mnie teraz uważnie. – Jego głos przybrał surowy ton. Każde słowo wypowiadał starannie, chcąc wyryć je w mojej pamięci. – Miałem cię pierwszy, więc teoretycznie należysz do mnie. Mam gdzieś to, że za pół roku zostaniesz jego żoną. Możesz urodzić mu nawet bachora, a ja będę miał to w głębokim poważaniu. Ale nigdy nie zaakceptuję tego, że mój brat jest w czymś ode mnie lepszy.
Chciałam mu przerwać, ale język ugrzązł mi w gardle.
– Zanim wrócę do Nowego Jorku, zdążę kilka razy wsadzić ci kutasa w usta, rozumiesz? – Wpadł w jakiś amok, a ja byłam przerażona do tego stopnia, że stałam sparaliżowana i tylko słuchałam. – O mnie się nie zapomina. A jeśli zapomniałaś, to możesz być pewna, że szybko sobie przypomnisz.
Odwrócił się i odszedł do sypialni, która dzisiejszej nocy należała do niego. Stałam dłuższą chwilę w kuchni, analizując to, co się właśnie stało. Nie znalazłam żadnego racjonalnego wytłumaczenia dla jego zachowania. Wróciłam do łóżka cała roztrzęsiona. Seweryn przyciągnął mnie do siebie, po czym objął ramieniem. Szepnął, że bardzo mnie kocha, a wtedy wtuliłam się w jego nagi tors, dziękując Bogu, że go mam. Znów chciało mi się płakać. Było mi go cholernie szkoda. Nie wiedział nic o zamiarach swojego brata. Nie wiedział, jakim Alan jest potworem i do czego jest zdolny. Czułam, że powinnam mu o tym powiedzieć, ale nie miałam serca tego robić. Bałam się, że to go zniszczy. Co, jeżeli wyznam Sewerynowi prawdę i powiem mu, że kiedyś przespałam się z jego bratem, a teraz on mi grozi, że za kilka dni wepchnie mi w usta swojego penisa? Czy Seweryn to zniesie? Ja bym tego nie zniosła.
O dziewiątej rano dostałam telefon od mamy, która bombardowała mnie pytaniami, czy przyjedziemy. Obudziłam narzeczonego i podałam mu komórkę, żeby sam tłumaczył się mojej matce. Obróciłam się na plecy i zamknęłam oczy. Od razu uderzyły we mnie wspomnienia nocnej rozmowy z Alanem. Kurwa, on był w naszym domu. Spał obok, za ścianą.
– Tak, będziemy za kilka godzin.
Poderwałam się z łóżka, posyłając gniewne spojrzenie ukochanemu.
Nie miałam ochoty nigdzie jechać. Zwłaszcza dziś. Wzruszył ramionami, pożegnał się z Amelią i oddał mi komórkę.
– Czemu powiedziałeś, że przyjedziemy? – mruknęłam, wciąż czując ból głowy. – Zaraz zwymiotuję.
– Nie trzeba było tyle wczoraj pić – zaśmiał się i wstawszy z łóżka, prostował ramiona. – Jemy śniadanie w domu czy na mieście?
– Na mieście – westchnęłam, nie mogąc zebrać sił na wypełźnięcie spod kołdry. – Ja zostaje w domu. Chciałam jechać wczoraj. Dziś mi się nie chce.
– Nie marudź, tylko idź się szykować. Ja pójdę obudzić Alana.
Spojrzałam na narzeczonego. Był cholernie szczęśliwy z powodu obecności swojego brata. I niby jak miałam mu powiedzieć, że Alan to kutas?
Westchnęłam ciężko. Powoli wyciągnęłam z szafy spodnie, sweter i bieliznę.
– Kto będzie kierować? – spytałam, zmieniając temat. – Przecież wypiłeś więcej ode mnie.
– Pogadam z Alanem, żeby dał nam jakiegoś kierowcę. – Uśmiechnął się delikatnie i wyszedł z sypialni.
Ruszyłam od razu za nim. Nie chciałam niczego od Alana, nie chciałam jego pomocy, ludzi i forsy.
– Nie – powiedziałam zdecydowanie za szybko, przez co spojrzał na mnie zdziwiony. – Nie trzeba – poprawiłam.
– Niki, daj spokój. Dla niego to nie problem.
– Co się stało? – Na korytarzu pojawił się zaspany Alan. Rozglądał się dookoła, aż wreszcie zatrzymał swój wzrok na mnie. – Wiecie w ogóle, która godzina?
Twoja ostatnia, pomyślałam. Brunet oparł się o framugę drzwi, krzyżując ramiona na piersi. Nie patrz na niego, nie patrz, błagałam.
Spojrzałam. Włosy, które jeszcze wczoraj były ułożone na żel, teraz bezwładnie opadały mu na czoło. Miał na sobie jedynie dresowe spodnie. Widać było jego umięśnioną klatkę piersiową. Musiał dużo ćwiczyć, żeby osiągnąć taki efekt. Naprawdę był zajebiście przystojnym mężczyzną. Przełknęłam głośno ślinę, karcąc się w myślach, że go komplementuję.
– Wybacz, stary – zaśmiał się Seweryn, po czym poklepał brata po plecach. – To wszystko wina Niki.
Tak, z pewnością to moja wina. Alan uśmiechnął się do mnie, a wtedy poczułam, jak kręci mi się w głowie. Cofnęłam się, nie chcąc być w pobliżu tego faceta.
– Nie będziemy wykorzystywać twojego brata. Dam radę prowadzić. – Uśmiechnęłam się delikatnie, próbując odwrócić jakoś temat.
– Na pewno? Nie musisz tego robić.
– Dokąd jedziecie? – spytał Alan.
Już miałam odpowiedzieć, że to nie jego sprawa, ale na szczęście w porę ugryzłam się w język.
– Do Zielonej Góry, do rodziców Nikoli.
– Do Zielonej Góry? – spytał, po czym chwilę się nad czymś zastanawiał. – Gdzieś już słyszałem o tym miejscu.
– Naprawdę?
– Pewnie w internecie. – Wzruszyłam ramionami.
– Nie. – Pokręcił głową, drapiąc się po niej. – Cztery lata temu spędziłem noc z dziewczyną, która pochodziła właśnie z tego miasta.
Otworzyłam szeroko oczy. Co on wyprawiał? Zamierzał mu o wszystkim powiedzieć?
– O, proszę. – Seweryn zaniósł się śmiechem. – Czemu nie słyszałem tej historii?
– Bo nie było, o czym opowiadać. – Popatrzył na mnie, a ja od razu zapragnęłam zniknąć z tego pomieszczenia. – Od tamtej pory już o niej nie słyszałem. Aż do teraz.