Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
26 osób interesuje się tą książką
Romans z północnym akcentem!
Laura jest przekonana, że nic nie może zakłócić jej idealnego życia. Ma pracę marzeń, która daje jej stabilność finansową, i żyje w szczęśliwym związku. A jednak… W ciągu zaledwie kilku godzin staje się bezrobotną singielką. Mimo to szybko wpada na pomysł, jak wykorzystać nadmiar czasu.
Choć Laura nie lubi Szwecji, to wybiera się tam z zamiarem szybkiej sprzedaży domu, który odziedziczyła po babci. Nieoczekiwanie podróż zmienia się dla niej w przygodę życia – namiętna, spontaniczna noc spędzona z przystojnym Szwedem na promie to dopiero początek ekscytujących wrażeń. Mroźny kraj skrywa przed Laurą jeszcze parę niespodzianek…
„Niepozorny Szwed” to historia pełna humoru, namiętności oraz ciepła, która rozpala zmysły i miłość Czytelników do urokliwej Szwecji!
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 289
Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
M.F. Mosquito
Niepozorny Szwed
Dedykuję tę książkę moim ukochanym dzieciom.
Dziękuję, że nieustannie mnie wspieracie i zachęcacie do pisania.
I za przynoszenie mi kawy, gdy pisanie całkowicie mnie pochłania.
Czasami zupełnie przypadkiem dzieją się w naszym życiu rzeczy,
które wywołują lawinę zmian.
Starannie ułożone karty rozpadają się tylko po to,
aby stworzyć coś nowego.
Pytanie brzmi: „Czy nowe zawsze jest lepsze?”.
– Jesteś zwolniona! – Ton głosu mojego szefa sprawia, że zaczyna się we mnie gotować.
– A właśnie, że nie! Sama się zwalniam! – odpowiadam równie donośnym głosem. – I tak długo wytrzymałam w tym cyrku – dodaję już nieco ciszej.
Zbieram swoje rzeczy i wychodzę. Ze złością trzaskam drzwiami, dając upust emocjom. Trzęsą mi się ręce i jestem nabuzowana niczym butelka szampana w sylwestrową noc. Mam ochotę w coś uderzyć, aby nieco rozładować napięcie, które nieoczekiwanie pojawiło się w moim ciele. Najwyraźniej trzaśnięcie drzwiami okazało się niewystarczające, więc zerkam w kierunku kosza na śmieci. Ostatecznie jednak rezygnuję z tego pomysłu z obawy przed uszkodzeniem sobie stopy.
Powtarzam sobie: „Laura, ogarnij się, kosz na śmieci jest niewinny, a szpilki na twoich stopach były kosmicznie drogie”.
Jestem świadoma, że właśnie zostałam bez pracy i będę musiała zmierzyć się z tym problemem. Oczywiście, mam pewne oszczędności, które na jakiś czas zapewnią mi spokojny byt, powinnam jednak czym prędzej rozejrzeć się za nową pracą. W pierwszym odruchu chcę zadzwonić do mojego chłopaka, ale ostatecznie stwierdzam, że porozmawiam z nim wieczorem. Sądzę, że nie przyjmie zbyt dobrze informacji o moim bezrobociu. Lepiej będzie, jeśli na spokojnie mu o wszystkim opowiem, zwłaszcza że sama powinnam nieco ochłonąć.
Stukając obcasami, przemierzam ulice mojego rodzinnego miasta, w którym mieszkam od urodzenia. To tutaj – w samym sercu Kaszub – uczyłam się chodzić, nawiązałam pierwsze przyjaźnie oraz doświadczyłam młodzieńczego zauroczenia. Tutaj też rozpoczęłam karierę zawodową, która właśnie zakończyła się z hukiem. Jestem wkurzona i roztrzęsiona jednocześnie. Nie mam pojęcia, co ze sobą zrobić, więc wchodzę do mojej ulubionej kawiarni i zamawiam kawę na wynos. Z kubkiem parującego napoju zmierzam w kierunku parku, gdzie zajmuję miejsce na ławeczce znajdującej się najbliżej wody. Kaczki spokojnie pływają, ludzie mijają mnie jak każdego innego dnia. Jedynie gonitwa myśli w mojej głowie powoduje, że nieco trzęsą mi się ręce.
„Co ja teraz zrobię?”
Na ogół jestem spokojna i opanowana, nie wiem, co dzisiaj we mnie wstąpiło. Wyciągam telefon i wybieram numer do jedynej osoby, która może mnie teraz pocieszyć.
– Hej! A cóż to się stało, że dzwonisz do mnie o tej porze? – Ewa wita się zaskoczona.
Fakt, bardzo rzadko w pracy rozmawiam przez telefon i moja przyjaciółka doskonale o tym wie. Już nieraz dostała burę za to, że do mnie dzwoni, i od tamtego czasu jedynie pisze krótkie wiadomości, licząc się z tym, że odpowiedź nie nadejdzie zbyt prędko.
– Siedzę w parku i piję kawę, podziwiając pływające kaczki – odpowiadam, jakby to nie było nic nadzwyczajnego.
– Słucham?! Co ty robisz?! – dopytuje z niedowierzaniem.
Mogę się jedynie domyślić, że Ewa teraz wstała z krzesła i uruchomił się jej instynkt psa policyjnego.
– Siedzę w parku, przecież powiedziałam. Czy ja mówię po chińsku?
– Laura! Cholera jasna! Mów, co się stało, bo zaczynam się martwić.
– W zasadzie nic takiego się nie stało, chociaż jutro mogę ochłonąć i dojść do zupełnie innych wniosków – odpowiadam nieco refleksyjnie.
– Jesteś chora? – pyta, a ja wyczuwam przerażenie w jej głosie.
– Tak, zapewne na głowę, bo od godziny nie czuję nic poza obojętnością, a powinnam już zacząć panikować.
– Matko! Jesteś w ciąży?! – podnosi głos.
– Puknij ty się w głowę! Była tylko jedna kobieta, która zaszła w ciążę bez seksu – odpowiadam rzeczowo, patrząc na pływające kaczki, które emanują spokojem.
– Jesteś gorsza niż dziecko! Powiesz mi w końcu, co się stało, czy będziesz tak ględzić bez sensu?
– Zwolniłam się z pracy. W zasadzie to mnie zwolnili, ale potem powiedziałam, że sama się zwalniam, więc już nie wiem.
– Kurde! Takiej wiadomości się nie spodziewałam – odpowiada całkowicie zaskoczona.
– Cóż, ja też nie – stwierdzam zgodnie z prawdą.
Od kiedy sięgam pamięcią, marzyłam o takiej pracy i byłam niezwykle dumna, gdy podpisałam umowę. Niestety, jak to często bywa, wyobrażenia okazały się całkowicie rozbieżne z rzeczywistością. Praca to nie tylko zadania, które musisz w niej wykonać, to przede wszystkim ludzie, z którymi przyjdzie ci pracować każdego dnia. I tutaj okazało się to nie do przejścia.
– Chcesz się spotkać? Mam, co prawda, spotkanie za godzinę, ale zaraz mogę je przełożyć – zapewnia Ewa.
– Nie, nie ma potrzeby. Może wpadniesz wieczorem na winko?
– Jesteś pewna, że nie potrzebujesz spotkać się zaraz? – słyszę jej zatroskany głos.
– Tak, jestem pewna. Poza tym muszę jeszcze powiedzieć Jackowi, że od dzisiaj będzie musiał mnie utrzymywać, aż nie znajdę czegoś nowego – odpowiadam, zdając sobie sprawę z tego, że ta rozmowa nie będzie należała do łatwych.
Jesteśmy parą już prawie dwa lata, od kilku miesięcy mieszkamy razem i sprawiedliwie dzielimy się wszystkimi kosztami związanymi z prowadzeniem wspólnego gospodarstwa domowego. Udało mi się odłożyć trochę gotówki, więc nie martwię się o najbliższe tygodnie. Planowałam zakup nowego samochodu, ale najwyraźniej to będzie musiało poczekać na lepsze czasy. Mój poczciwy gracik dosłownie zaczyna się sypać, więc od kilku miesięcy odkładałam, ile się dało, aby w końcu go wymienić na coś nowszego i dużo droższego. Cóż, im szybciej znajdę nową pracę, tym szybciej będę mogła nabyć nowe autko. Kwestią mojego zatrudnienia jednak zamierzam martwić się dopiero jutro, dzisiaj planuję napawać się byciem bezrobotną, bo w całym swoim dorosłym życiu doświadczam tego po raz pierwszy.
– Mogłabyś mi chociaż powiedzieć, dlaczego cię wyrzucili z pracy? – docieka Ewa.
– Nie wyrzucili mnie, przecież sama odeszłam – mówię z dumą, jakby to cokolwiek zmieniło.
– Laura! – Traci do mnie cierpliwość.
– Napisałam artykuł tak, jak podpowiadało mi serce, a nie tak, jak kazano mi to zrobić. Szef, jak możesz się domyślić, nie był zbyt zadowolony – wyjaśniam pokrótce.
– I tylko dlatego wyleciałaś? – Ewa jest wyraźnie zaskoczona.
Fakt, często zdarzały się sytuacje, gdy musiałam pisać coś, co nie do końca było zgodne z moimi przekonaniami i niekiedy mijało się nieco z prawdą.
– Być może jeszcze coś tam wspomniałam, że mam dość pisania przekłamanych artykułów, oszukiwania czytelników i takie tam.
– Domyślam się, że „takie tam” było czymś niezbyt miłym.
– Obawiam się, że tak. W sumie to się nawet cieszę, że stamtąd odeszłam. Tylko teraz muszę znaleźć coś nowego – odpowiadam z rezygnacją.
Nie planowałam takiego obrotu sprawy. Wkurzali mnie w tej robocie już od dawna, ale jakoś zawsze sobie radziłam. Spinałam tyłek i powtarzałam sobie, że przecież potrzebuję tej pracy i tych pieniędzy. Zarabiałam tam naprawdę świetnie, a to, że czasami musiałam napisać coś wbrew swoim przekonaniom, to przecież nic takiego. Każdy ma jednak jakąś granicę, limit wytrzymałości – czasami wystarczy dosłownie odrobinka, aby przelała się czara goryczy. I tak też stało się dzisiaj. Ten dzień zdecydowanie nie należy do najlepszych.
– Wszystko będzie dobrze, nie martw się. Widzimy się wieczorem, tak? – upewnia się Ewa.
– Dzięki, do zobaczenia – żegnam się i wkładam telefon do torebki.
Podnoszę tyłek z ławeczki i kieruję się w stronę mojego mieszkania. Co prawda, nie jest ono wielkie. Salon z aneksem kuchennym, sypialnia i łazienka – szału nie ma. Ale mieszkanie jest moją własnością. Urządziłam je po swojemu, wykorzystując mój talent do osiągania efektu WOW niskim nakładem finansowym.
Postanawiam, że dzisiaj nie będę robić żadnych zakupów, zwłaszcza że od teraz, każdy grosz będę oglądać dwa razy, zanim go wydam. W domu coś powinno jeszcze być.
Kieruję się w stronę mieszkania, a kiedy wchodzę do windy, przyglądam się własnemu odbiciu. Nigdy nie miałam kompleksów, mimo że nie wyglądam jak modelka. Akceptuję siebie i swoje ciało takim, jakie jest. Czy jak zacznę marudzić i jęczeć, że może brzuszek mam ciut za duży albo tyłek mógłby być seksowniejszy, to będzie mi lepiej? A w życiu! Miałam to szczęście, że Matka Natura obdarzyła mnie pokaźnym biustem, najbardziej jednak podobają mi się moje długie blond włosy i niebieskie oczy. Myślę, że to akurat zawdzięczam genom mojego ojca, którego w ostatnim czasie bardzo zaniedbałam. Moi rodzice poznali się, gdy byli bardzo młodzi, a biorąc pod uwagę, jak wszystko się potoczyło, stwierdzam, że byli zbyt młodzi i nie udźwignęli tego, co im zgotował los.
Wchodzę do mieszkania i słyszę przytłumione dźwięki. Pierwsze, co przychodzi mi do głowy, to że Jacek zapomniał wyłączyć radio, gdy wychodził do pracy. Zdejmuję płaszcz i stwierdzam, że te dźwięki nie pasują mi do radia, poza tym dochodzą z sypialni, a tam przecież takiego urządzenia nie mamy.
Cicho podchodzę do drzwi, ostrożnie je otwieram, a moim oczom ukazuje się nagi tyłek mojego faceta, który pieprzy jakąś panienkę w moim łóżku. Tego jest już zdecydowanie zbyt wiele jak na jeden dzień. Nie zastanawiając się długo, podnoszę damski but leżący tuż przy wejściu do sypialni i rzucam nim w ten cholerny goły tyłek, aby zakomunikować swoją obecność. Kochankowie tak bardzo pochłonięci byli sobą, że nawet mnie nie zauważyli, ale latający but natychmiast zwrócił ich uwagę. Kolejny pantofel ląduje gdzieś w okolicy głowy blondynki, która jest bardzo zaskoczona moją obecnością. O Jacku nie wspomnę. Ma minę, jakby zobaczył ducha. Gdybym w porę się nie opanowała, już dzisiaj mógłby się spotkać ze Świętym Piotrem. Jacek chyba nie ma co do tego żadnych wątpliwości, bo jestem pewna, że z moich oczu wręcz bije chęć mordu.
– Co ty tutaj robisz? – wybąkuje, ubierając się pospiesznie.
Wygląda doprawdy komicznie, gdy w pośpiechu próbuje włożyć walające się po pokoju elementy swojej garderoby. W przypływie namiętności porozrzucali je gdzie popadnie i teraz nie mają łatwego zadania.
– Czekam na samolot, kurwa!
– To nie tak, jak myślisz – mówi natychmiast.
Kiedy słyszę słynne „to nie tak, jak myślisz”, mam ochotę wziąć buty, które właśnie rzuciłam i wsadzić mu ten obcas nie powiem gdzie, chociaż łatwo się domyślić. Co za dupek! I to z kim?! Nie sądziłam, że tak sprawdza się praktykantki. Kiedy tylko na nią spojrzałam, natychmiast poznałam tę kobietę. Panie Jacku to, Panie Jacku tamto. A może kawki podać, a może dupy dać? Obrzydliwe!
Nie mogę w tej chwili na niego patrzeć, chce mi się wymiotować, więc biegnę czym prędzej do łazienki i zwracam treść żołądka. Nie mogę uwierzyć w to, co właśnie widziałam. Ciekawe, ile razy już bzykał ją w tym łóżku, a później spał tam ze mną. Całe szczęście, w ostatnim czasie seks zdarzał nam się sporadycznie.
Zamykam oczy i biorę głęboki wdech. Nie zamierzam się rozklejać, nie teraz i nie w jego obecności. Jestem tak wściekła, że mogłabym go zabić i upozorować samobójstwo. Mam w tej chwili tak wiele pomysłów, że bezpieczniej będzie, jeśli wyjdę z tego mieszkania, zanim zrobię coś, czego będę żałować. Gdy wychodzę z łazienki, wielmożny pan już się ubrał i siedzi na sofie z miną zbitego psa. Po praktykantce zostały jedynie jakieś ślady fizjologiczne na mojej pościeli, którą dzisiaj z pewnością wyrzucę do śmieci.
– Laura, to nie tak jak myślisz – zaczyna, gdy wracam do salonu.
– Nie?! A skąd możesz wiedzieć, co ja myślę?! – pytam gotowa do wystrzału jak strzelby na froncie.
– Laura… – zaczyna, ale nie daję mu dojść do słowa.
– Poczekaj, ustalmy coś. Fakty są takie, że bzykałeś praktykantkę w moim łóżku. Czy coś pominęłam albo źle odebrałam? Umknęła mi może rozmowa na temat otwartego związku? – pytam, stając naprzeciwko niego.
– To był błąd. Już się więcej nie powtórzy – zapewnia błagalnym tonem Jacek.
– Masz rację, to był błąd – przyznaję.
Jestem opanowana, stanowcza i pewna siebie – nie wiem, jak długo utrzyma się taki stan. Mam pewność, że za chwilę wszystkie emocje dzisiejszego dnia dadzą o sobie znać i w końcu wybuchną. Nie chciałabym, aby Jacek był świadkiem mojego załamania, zatem muszę czym prędzej pozbyć się tego człowieka z mojego mieszkania. Nie mam ochoty oglądać jego parszywej mordy. Dzisiaj tak bardzo potrzebowałam jego wsparcia, a w zamian dostałam kopniaka w brzuch.
– Obiecuję, że już nigdy więcej cię nie zdradzę – zapewnia Jacek.
Wygląda, jakby był pewien, że mu wybaczam i dalej będziemy sobie razem żyć. Oj, nie! Mnie można zdradzić, owszem, ale tylko jeden raz.
– Już nie będziesz miał okazji. Wychodzę do sklepu. Jak wrócę, ciebie ma tutaj nie być – oznajmiam poważnym tonem.
– Czy ty wyrzucasz mnie z mieszkania?! – pyta coraz bardziej zaskoczony.
– Nie, kurwa! Zapraszam cię w podróż w nieznane! Oczywiście, że masz się stąd wynieść i to teraz, zaraz!
– Ale… – zaczyna zupełnie zbity z tropu.
– Nie chcę już więcej cię widzieć! Rzygać mi się chce, jak na ciebie patrzę! Przynajmniej już wiem, dlaczego ostatnio więcej orgazmów przeżyłam z moim kolegą na baterie niż z tobą! – wykrzykuję i wychodzę.
Kiedy zamykają się drzwi windy, do moich oczu zaczynają napływać łzy, ale je powstrzymuję. To nie jest ani czas, ani miejsce na płacz. Jeszcze troszkę, jeszcze chwilkę muszę się trzymać. Kupię wino i wrócę do domu. Wyrzucę pościel, odkażę łóżko…
***
Wchodzę ostrożnie do mieszkania z nadzieją, że Jacek mnie posłuchał i już więcej nie będę musiała oglądać jego parszywej mordy. Na szczęście nikogo nie zastaję, więc przystępuję do działania zgodnie z planem. Kiedy łóżko jest już czyste i pachnące, biorę butelkę wina i kieruję się na sofę. Nie bawię się w żadne kieliszki, bo przecież zamierzam opróżnić całą butelkę.
Włączam muzykę i popijając wino, powoli się rozklejam. Ten dzień był wyjątkowo beznadziejny. Nie powstrzymuję już łez, nie widzę powodu. Jak mogłam być tak ślepa? Przecież to na pewno nie był pierwszy raz, kiedy mnie zdradził. Nie zabiera się panienki na pierwszy numerek na boku do własnego mieszkania. Stop! Nie do własnego mieszkania, tylko do mieszkania swojej dziewczyny.
Kiedy jestem w połowie butelki, a w moich oczach nie ma chyba ani jednej łzy, słyszę dzwonek do drzwi. Mam nadzieję, że to nie Jacek, który zamierza prosić o wybaczenie.
„Jeśli to on, może się okazać, że ja będę musiała wyjaśniać przed sądem, dlaczego ten mężczyzna upadł na nóż”.
Podchodzę ostrożnie do drzwi i zerkam przez wizjer. Na szczęście to nie Jacek. Zupełnie zapomniałam, że umówiłam się z Ewą. Otwieram drzwi i zapraszam ją do środka – jest uzbrojona w dwie butelki wina, co świadczy o tym, że dobrze mnie zna.
– Ty płaczesz? Przestań, wariatko! To tylko praca, znajdziesz nową! – pociesza mnie, nie mając pojęcia, z jakiego jeszcze powodu po moich policzkach spływają łzy.
– Faceta też będę musiała znaleźć sobie nowego – mówię pod nosem.
– Tylko mi nie mów, że cię zostawił, kiedy mu powiedziałaś, że jesteś bezrobotna! – oburza się.
– Sęk w tym, że nie zdążyłam mu powiedzieć – odpowiadam zgodnie z prawdą i w tym czasie siadamy obie na sofie. Nalewam Ewie wino i pociągając nosem, mówię: – Jakoś nie było okazji. Kiedy weszłam do mieszkania, akurat testował swoją blond praktykantkę w naszym łóżku.
– Słucham?!
Opowiadam wszystko ze szczegółami – od momentu, kiedy przekroczyłam próg mieszkania aż do wywalenia pościeli. Podsumowuję swoją opowieść jednym zdaniem:
– Mam dzisiaj zdecydowanie zły dzień.
– Zabiję tego dupka! Myślałam, że jest porządnym facetem!
– Też tak myślałam. Ostatnio było między nami jakoś inaczej, ale w jakim związku nie zdarza się kryzys – przyznaję.
Rzeczywiście, w ostatnich tygodniach nieco oddaliliśmy się od siebie. Nasze życie stało się dość nudne, tylko praca i dom, czasami gdzieś wychodziliśmy, głównie jednak wtedy, kiedy nie chciało mi się gotować, bo byłam zbyt zmęczona. Jacek spędzał w pracy bardzo dużo czasu, tłumacząc się ważnym projektem. Nie sądziłam jednak, że ten projekt ma blond włosy i usta jak glonojad.
– Mimo wszystko jesteś dziwnie spokojna, nawet nie przeklinasz – zauważa Ewa.
– A jak wysypię kilka kurew, to coś się zmieni?
– Obawiam się, że nie, ale może będzie ci trochę lżej – żartuje, bo dla niej przekleństwa są niczym lekarstwo.
– Jest mi najzwyczajniej w świecie smutno. Przecież mógł mnie po prostu zostawić! Po co bawił się w panienki na boku? A później wracał do mnie i udawał, że jest kochającym facetem! Rzygać mi się chce, kiedy tylko pomyślę o tym, że mógł najpierw przelecieć kochankę, a później mnie.
– Wiesz co, teraz może być już tylko lepiej – pociesza mnie.
– Sama nie wiem. Nie zapominaj, że nadal nie mam pracy.
– Dawaj komputer, zaraz napiszemy CV, a jutro je roześlesz. Laura! To nie koniec świata, prawda?
– Wylali mnie z pracy, facet mnie zdradzał… Boże! Nigdy nie wymarzę z pamięci widoku tego tyłka!
– Nie przesadzaj! Nie był wcale taki seksowny, widywałam lepsze. – Próbuje mnie rozbawić i chyba jej się to udaje.
Z pewnością widziała już w swoim życiu bardzo dużo męskich tyłków, więc nie zamierzam z nią dyskutować na ten temat. Bardzo ceni sobie wolność i od dłuższego czasu jest singielką. Kiedyś, dawno temu była w związku, ale facet ją zostawił i od tamtego czasu zmienia partnerów jak rękawiczki. Z żadnym nie zostaje na dłużej, bo jak twierdzi – jest zbyt zajebista, żeby być tylko z jednym. Prawda jest jednak taka, że boi się miłości. Bardzo dobrze wie, jak boli złamane serce. Doskonale to rozumiem i szanuję jej poglądy.
Ewa wychodzi z mojego mieszkania grubo po północy. Wskakuję pod prysznic i szykuję się do spania. Postanawiam, że jutro wyślę CV w różne miejsca z nadzieją, że uda mi się znaleźć nową pracę.
Gdy przekraczam próg sypialni, przed moimi oczami pojawia się widok, który zastałam tutaj dzisiejszego popołudnia. Wiem, że to głupie, ale nie potrafię się tam położyć, mimo iż pościel jest czysta i pachnąca. Postanawiam spać w salonie. W przypływie złości piszę jeszcze wiadomość do Jacka.
Laura:
Masz czas do końca tygodnia, żeby kupić mi nowe łóżko!
Przyjaciele to rodzina, którą sami sobie wybieramy.
Wzajemne wsparcie i świadomość, że jest ktoś, kto
obudzony w środku nocy pospieszy Ci z pomocą,
jest czymś, czego nie można kupić.
Jedyne, czego potrzeba, to umieć docenić ich obecność i mieć świadomość, że przyjaźń działa w obie strony.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji
Polecamy również:
Niepozorny Szwed
ISBN: 978-83-8373-282-4
© M.F. Mosquito i Wydawnictwo Novae Res 2024
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, reprodukcja lub odczyt jakiegokolwiek fragmentu tej książki w środkach masowego przekazu wymaga pisemnej zgody Wydawnictwa Novae Res.
REDAKCJA: Karolina Przybył
KOREKTA: Małgorzata Giełzakowska
OKŁADKA: Izabela Surdykowska-Jurek
Wydawnictwo Novae Res należy do grupy wydawniczej Zaczytani.
Grupa Zaczytani sp. z o.o.
ul. Świętojańska 9/4, 81-368 Gdynia
tel.: 58 716 78 59, e-mail: [email protected]
http://novaeres.pl
Publikacja dostępna jest na stronie zaczytani.pl.
Opracowanie ebooka Katarzyna Rek