Oblicza miłości. Tom IV Ocal mnie - M.F. Mosquito - ebook
NOWOŚĆ

Oblicza miłości. Tom IV Ocal mnie ebook

Mosquito M. F.

4,7

300 osób interesuje się tą książką

Opis

Choć dzielą ich kilometry, miłość znajdzie sposób, by je pokonać

Pierwsza miłość zawsze jest tą wyjątkową i zajmuje wyjątkowe miejsce w sercu. Uczucie Leny i Huberta rozkwitało w małej miejscowości na Kaszubach, gdzie oboje snuli młodzieńcze marzenia o pięknej, wspólnej przyszłości. Wszystko jednak zmieniło się po wyjeździe Leny na studia do Danii. Pomimo silnej więzi, która ich łączyła, utrzymanie związku na odległość okazało się niemożliwe.

Po latach los ponownie przecina ich ścieżki, gdy Lena wraca do rodzinnego miasteczka w związku z chorobą mamy. Choć udaje, że jest zadowolona ze swojego obecnego życia, jej oczy wyrażają coś zgoła innego.

Co takiego ukrywa Lena i dlaczego lata temu podjęła decyzję o rozstaniu z Hubertem? Czy mężczyzna będzie umiał zawalczyć o ukochaną, gdy ta raz jeszcze zniknie z jego życia?

Od jakiegoś czasu nasz związek zaczął się zmieniać, ewoluować, jak to określał mój narzeczony. Twierdził, że czas beztroski minął, a zaczęło się prawdziwe, wspólne życie, które przecież nie jest takie kolorowe i usłane różami. Sytuacja znacząco się pogorszyła, gdy Wojtek stracił pracę. Było mi go żal i wiedziałam, że gdy tylko znajdzie nowe zatrudnienie, wszystko wróci do normy, a jego wybuchy złości się skończą.
Byłam pewna, że kocha mnie na swój sposób, a ja niekiedy nie umiałam przewidzieć, jak zostaną przez niego odebrane niektóre sytuacje.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 314

Rok wydania: 2025

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,7 (12 ocen)
8
4
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Lenka884

Dobrze spędzony czas

Warta przeczytania 😃
00
AgnieszkaGrzegorek

Nie oderwiesz się od lektury

książka z serii tych niedokładnych. cudowna
00
Bozena_1952

Dobrze spędzony czas

❤️
00
Fizioczek

Nie oderwiesz się od lektury

cala seria mega 😉
00
eroticbookslover

Nie oderwiesz się od lektury

💙 „Ocal mnie” jest ostatnim, finałowym tomem serii i równie emocjonującym, co trzy poprzednie części, chociaż wydaję mi się, że ten tom chyba najbardziej wyciska łzy przez poruszone trudne tematy, jak rozłąka, rozstanie, przemoc w związku i śmierć bliskiej osoby. Ale na szczęście dla balansu mamy ciut pikanterii przez duże P. Natomiast w moim odczuciu Lena i Hubert są chyba najspokojniejszymi bohaterami i chociaż pojawiali się okazjonalnie każdym poprzednim tomie, to dzięki „Ocal mnie” możemy poznać ich własną historię i śledzić jakże bardzo wyboistą drogę do siebie, drogę, która na klika lat zmienia kierunek, aby potem powrócić na właściwe tory. 💙 Prawdziwą wisienkę na torcie jest oczywiście spotkanie wszystkich szalonych bohaterek, ich drugich połówek i… 💙 Nic więcej nie powiem! Po prostu czytajcie! Polecam gorąco, zresztą jak każdy tom tej serii.
00

Popularność




M.F. Mosquito

Ocal mnie

Historia Huberta i Leny powstała tylko dzięki Wam, moi Drodzy Czytelnicy.

Gdyby nie Wasze prośby i „delikatne” sugestie – tej książki by nie było.

Chcieliście bliżej poznać Huberta, bo jak napisała jedna z Was – zasłużył na to.

Ocal mnie jest ostatnim tomem, a zarazem zwieńczeniem serii Oblicza miłości.

Rozdział 1

Lena

– Wojtek, proszę – powiedziałam błagalnym tonem, starając się uspokoić rozjuszonego byka, drzemiącego w moim narzeczonym.

– Wysiadaj – nakazał niewzruszony.

Spojrzałam na jego kamienną twarz, która nie wyrażała absolutnie żadnych emocji, i rozpłakałam się jak mała dziewczynka. On naprawdę chciał mnie tutaj zostawić. Ścisnęło mnie gdzieś w środku na samą myśl o tym, że nie wrócę razem z nim do domu. Jednocześnie poczułam smutek, że ponownie w jakiś sposób go zawiodłam i sprowokowałam do takiego posunięcia.

Byliśmy na imprezie i świetnie się bawiliśmy, aż tu nagle Wojtek przyszedł i z poważną miną poinformował, że wychodzi. Pobiegłam za nim i czym prędzej wskoczyłam na miejsce pasażera. Wiedziałam, że zrobiłam coś nie po jego myśli i nieustannie zastanawiałam się, o co tym razem mu chodzi. Był wściekły. Co do tego miałam pewność. Trybiki w mojej głowie pracowały na najwyższych obrotach, próbując znaleźć wyjście z tej sytuacji. Marzyłam tylko o tym, żeby odpalił samochód i skierował się do naszego mieszkania. Musiałam coś wykombinować.

– Przepraszam, jeśli zrobiłam coś nie tak – wydusiłam, mój narzeczony jednak pozostawał niewzruszony na łzy i słowa.

– Wynoś się! Nie chcę cię tu widzieć – usłyszałam jego stanowczy głos.

Spuściłam wzrok, wzięłam głęboki wdech i mocno ściskając swoją torebkę, powiedziałam:

– Proszę… – Głos mi drżał, podobnie jak ciało.

– Wypierdalaj! – Jego ton sprawił, że aż podskoczyłam na miejscu pasażera.

Widząc furię wymalowaną na twarzy Wojtka, postanowiłam odpuścić i po prostu wyszłam z samochodu. Bałam się. Mimo wszystko wiedziałam, że powinnam dzisiaj wrócić do naszego mieszkania na własną rękę, gdyż moja nieobecność mogłaby tylko pogorszyć sytuację. Nie zamierzałam niepotrzebnie dokładać do pieca, który i tak już niesamowicie płonął. Drżącą dłonią wyjęłam telefon z torebki i zamówiłam taksówkę.

Wojtek nie zawsze tak się zachowywał. Gdy go poznałam, był niezwykle romantyczny, nieustannie dbał o moje dobre samopoczucie i pozostawał gotów spełnić każde moje marzenie. Od jakiegoś czasu nasz związek zaczął się zmieniać, ewoluować, jak to określał mój narzeczony. Twierdził, że czas beztroski minął, a zaczęło się prawdziwe, wspólne życie, które przecież nie jest takie kolorowe i usłane różami. Sytuacja znacząco się pogorszyła, gdy Wojtek stracił pracę. Było mi go żal i wiedziałam, że gdy tylko znajdzie nowe zatrudnienie, wszystko wróci do normy, a jego wybuchy złości się skończą.

Byłam pewna, że kocha mnie na swój sposób, a ja niekiedy nie umiałam przewidzieć, jak zostaną przez niego odebrane niektóre sytuacje. Wrócę do mieszkania, przenocuję, a rano z nim porozmawiam i wszystko sobie wyjaśnimy. Tymczasem powinnam skupić się na tym, czy przybył mój transport, a nie rozkładać wszystko na czynniki pierwsze.

Po godzinie dotarłam do domu. Co prawda zgodnie twierdziliśmy, że mieszkanie jest „nasze”, jednak kilka razy zdarzyło się Wojtkowi przypomnieć mi, kto tak naprawdę jest właścicielem tego lokalu. Weszłam po cichu do środka. Łóżko w sypialni pozostało nienaruszone, a mój narzeczony spał w pokoju gościnnym, jak to miał w zwyczaju w takich sytuacjach. Jakby za karę pozbawiał mnie swojej bliskości. Bolało mnie to i on doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Chciał mi dać nauczkę i zawsze mu się to udawało.

Wzięłam długi prysznic, a kiedy spojrzałam na twarz kobiety zerkającej na mnie z lustra, zatrzymałam się na chwilę, by bacznie się jej przyjrzeć. Uśmiechnęłam się do siebie, jednak moje oczy wyrażały całkowicie odmienne uczucia. Nie lubiłam tych momentów, gdy się kłóciliśmy. Czułam się wtedy taka samotna, wkurzona na siebie, że znów zawiodłam. Byłam zła na siebie. Chciałabym, żeby mój narzeczony mnie przytulił i zapewnił, że to się więcej nie powtórzy. Byłam autentycznie zmęczona tymi huśtawkami nastroju. Zupełnie jakby ktoś odłączył mnie od zasilania i z każdą kolejną kłótnią moja bateria siadała coraz bardziej. Wojtek już od jakiegoś czasu miał nową pracę, ale niestety jego wybuchowy charakter ani trochę nie złagodniał. Wiedziałam, że muszę przeczekać i wszystko wróci do normy. Wszystko będzie jak dawniej. Był nieco nerwowy, ponieważ w jego pracy nie działo się najlepiej i musiałam to zrozumieć.

Przez pół nocy nie mogłam zasnąć, a mając przed oczami obraz Wojtka śpiącego na kanapie, ponownie się rozkleiłam. Przecież powinien leżeć obok i przytulać mnie do siebie. Może naprawdę głupio się zachowałam, ale nie miałam złych zamiarów. Z postanowieniem, że rano jeszcze raz go przeproszę, zapadłam w niespokojny sen.

O poranku zajrzałam do kuchni, gdzie przy okrągłym stole siedział mój mężczyzna i popijał swoją ulubioną kawę. Miałam ochotę podejść i wtulić się w niego, ale wiedziałam, że mnie odsunie. Przełknęłam ślinę, czując w gardle gulę. Bałam się, że Wojtek mnie odtrąci. Potrzebowałam tego, by mnie objął i zapewnił, że między nami już wszystko dobrze. Weszłam więc do pomieszczenia z nadzieją na spokojną rozmowę i wyjaśnienie.

– Dzień dobry. – Mój głos brzmiał niepewnie.

Wojtek nawet na mnie nie spojrzał. Sprawiał wrażenie smutnego i chociaż byłam pewna, że nic złego nie zrobiłam, wiedziałam, że tylko moje przeprosiny mogą cokolwiek naprawić. Zawsze tak było.

– Przepraszam – powiedziałam, zajmując miejsce naprzeciwko niego.

– Przepraszam? Chyba sobie kpisz! – wybuchnął, aż podskoczyłam na krześle.

– Co takiego zrobiłam? Możesz mi wyjaśnić? – powiedziałam błagalnym tonem.

Naprawdę nie miałam pojęcia, o co chodziło, a mimo to czułam się fatalnie. Znowu go zawiodłam. Czułam, jak mała dziewczynka, ta wewnątrz mnie, skuliła się ze strachu. Czy ja się go bałam?

– Zachowałaś się jak puszczalska! – ponownie uniósł głos, obawiałam się, że usłyszało go całe osiedle.

Byłam w kompletnym szoku, moje oczy zrobiły się wielkie jak spodki. Zaczęłam analizować to, co działo się na wczorajszej imprezie. Zdarzył się jeden mały incydent, ale trwał zaledwie kilka sekund.

– Wojtek, o czym ty mówisz? Przecież ten facet się do mnie dostawiał, ja tylko tańczyłam – próbowałam tłumaczyć.

Kompletnie się pogubiłam, nie wiedziałam już, jak z nim rozmawiać, by w końcu dojść do porozumienia.

– Doskonale widziałem, jak kręciłaś tyłkiem. Podobało ci się, że ten facet zaczął cię dotykać. – Patrzył na mnie z obrzydzeniem.

Mój oddech przyspieszył, serce zaczęło uderzać jak szalone z obawy, że tym razem on naprawdę mnie zostawi. Musiałam temu zapobiec. Natychmiast. Nie mogłam dopuścić, aby nasz związek się rozpadł.

– Nie! Przecież widziałeś, że odsuwałam od siebie jego ręce – próbowałam wyjaśniać.

– Gdybyś naprawdę mnie kochała, nigdy byś do czegoś takiego nie dopuściła. – Jego głos przepełniony był smutkiem, co wzmogło dodatkowo moje poczucie winy.

– Przepraszam, to się już więcej nie powtórzy, obiecuję. Ja naprawdę cię kocham – zapewniałam, łkając.

Wojtek upił łyk kawy ze swojego ulubionego kubka, odstawił go delikatnie na stół i zerkając w okno, powiedział:

– Ja chcę dla ciebie najlepiej, a ty nie potrafisz tego docenić. – Jego głos brzmiał jakoś nienaturalnie.

– Co ty mówisz? Przecież wiem, ile dla mnie robisz.

Po tych słowach spojrzał w moim kierunku.

– Tak? To dlaczego wczoraj zachowałaś się jak puszczalska? – Ton jego głosu i wypowiedziane słowa były niczym sztylet wbijany w moje serce.

Nie wiedziałam, co powiedzieć, nastała między nami cisza i słychać było jedynie tykanie zegara. Dlaczego tak do mnie mówi? Przecież byłam mu wierna przez cały czas trwania naszego związku, a on nazywa mnie puszczalską. To on miał na sumieniu flirtowanie z koleżanką z pracy, o którym przypadkowo się dowiedziałam.

– Proszę, nie kłóćmy się już – poprosiłam po chwili, ocierając łzy.

Podeszłam do niego z wiarą, że uda mi się go uspokoić. Chciałam wtulić się w jego ramiona, ale on mocno mnie odepchnął. Wojtek był umięśnionym mężczyzną, siła, jakiej użył, spowodowała, że upadłam i uderzyłam głową w szafkę, aż zawirowało mi przed oczami. Poczułam przeszywający ból i sięgnęłam dłonią do miejsca, które mocno mnie bolało. Czy on naprawdę mnie popchnął?

Wierzyłam, że za kilka sekund uklęknie obok mnie i za wszystko przeprosi. Poniosło go trochę, przecież nigdy celowo nie zrobiłby mi krzywdy. Prawda? Jednak zamiast kojącego dotyku, jak przez mgłę dotarły do mnie słowa mojego narzeczonego:

– Wypierdalaj!

Ponownie nie mogłam uwierzyć w to, co właśnie usłyszałam.

Wciąż siedząc na podłodze, przymknęłam oczy, a gdy dotarł do mnie dźwięk otwierania i zamykania drzwi wejściowych, rozpłakałam się na dobre. Nie dowierzałam w to, co się właśnie wydarzyło. Gdzie się podział mężczyzna, którego pokochałam? Ten, który był gotów nosić mnie na rękach i w środku nocy pojechać na stację benzynową, gdy w domu zabrakło czekolady, a ja miałam na nią ochotę.

Czułam się okropnie zmęczona i kompletnie nie wiedziałam, co począć, a w dodatku bolała mnie głowa po uderzeniu. Położyłam się na podłodze w kuchni i zaczęłam analizować ostatnie miesiące naszego związku. Kłóciliśmy się często, zbyt często. Nigdy jednak Wojtek nie posunął się do rękoczynów. Z impetem uderzyłam w szafkę, a on nawet nie mrugnął okiem. Wystraszyłam się. Być może w ogóle nie znałam mężczyzny, z którym dzieliłam życie.

Zrozumiałam, że nie mogę tutaj dłużej zostać, bo nie wiem, co Wojtek zrobi, gdy wróci do mieszkania. Musiałam uciekać, chociaż moje serce drżało na samą myśl, że już go więcej nie zobaczę. Właśnie w tej chwili nie potrafiłam zrozumieć samej siebie. Zadziałał jednak instynkt samozachowawczy i natychmiast przeszłam do działania.

Nie miałam zbyt wielu rzeczy, wszystko zmieściło się w dwie podróżne walizki, które wpakowałam do bagażnika taksówki. W dłoni ściskałam mój talizman, wprost na niego kapały łzy. Dawno temu dostałam niewielkiego, drewnianego konika na biegunach, wykonanego własnoręcznie przez ważną w moim życiu osobę. Towarzyszył mi już ponad osiem lat i wiedziałam, że nie mogę go teraz tutaj zostawić. Potrzebowałam go. Tego kawałka drewna, który za każdym razem dodawał mi otuchy. Wierzyłam z całego serca, że przynosi mi szczęście, a teraz potrzebowałam go wyjątkowo dużo.

Byłam już zmęczona, bo to nasza piąta kłótnia w tym miesiącu. Nie miałam już siły, chociaż bardzo chciałam walczyć. Wojtek pozostawał niewzruszony, a ja postanowiłam dać mu czas i przestrzeń na przemyślenie wszystkiego.

Podałam taksówkarzowi jedyny adres, który w tej chwili przyszedł mi do głowy, i odjechałam. Nie chciałam zatrzymywać się w hotelu, potrzebowałam towarzystwa i musiałam się po prostu komuś wyżalić. Wiedziałam, że Karola mnie nie wyrzuci, pomimo tego, że w ostatnim czasie bardzo zaniedbałam naszą przyjaźń. Postanowiłam zadzwonić do niej.

– Cześć, jesteś w domu? – zapytałam niepewnie.

– Poczekaj, bo nie dowierzam. To naprawdę ty?

Po jej słowach zrobiło mi się ciężej na sercu, jakby ktoś właśnie położył na nim kolejny kamień.

Poznałam Karolę na studiach i bardzo szybko nawiązałyśmy świetny kontakt. Spędzałyśmy ze sobą mnóstwo czasu, a na drugim roku zamieszkałyśmy razem.

– Tak, to ja. Mogę do ciebie przyjechać za chwilę czy nie chcesz mnie widzieć? – zapytałam z mocno bijącym sercem.

Jeszcze tylko tego mi było potrzeba, żeby Karola kopnęła mnie w dupę. W zasadzie miała pełne prawo to zrobić, bo ja ostatnio nie byłam zbyt dobrą przyjaciółką. Ba! Niemalże od roku się z nią nie spotykałam. Cała moja uwaga skupiała się na relacji z Wojtkiem i świata poza nim nie widziałam. To on stał się moim światem.

– Wpadaj, wariatko, i nie zadawaj głupich pytań – odparła ku mojej uldze.

Po piętnastu minutach stanęłam pod drzwiami jej mieszkania, a widok walizek mocno ją zaskoczył.

– Wróciłam – powiedziałam, po czym rozpłakałam się na dobre, a ona wzięła mnie w objęcia.

– Cieszę się, że jesteś – usłyszałam cichy głos.

Poczułam tak ogromną ulgę i wdzięczność, że zaczęłam płakać w głos. Byłam wykończona psychicznie, wydawało mi się, że ledwo stoję na nogach, jednak właśnie w tej chwili zobaczyłam cień nadziei. Przecież nie byłam sama.

Rozdział 2

Hubert

Siedziałem właśnie w swoim biurze, całkowicie pochłonięty projektem, który lada dzień zamierzałem przedstawić klientowi. Nie odczuwałem zmęczenia ani głodu, chociaż dochodziła już osiemnasta, a ostatni posiłek jadłem około południa. Kochałem swoją pracę. Była dla mnie nie tylko sposobem na zarabianie pieniędzy, ale przede wszystkim moją pasją. I ucieczką. Tak, zdecydowanie to mój sposób na oderwanie myśli od życia osobistego, które było pogmatwane jak zasady gry w pokera.

Odchyliłem się na krześle i przymknąłem na chwilę oczy. Fakt, że nie czułem zmęczenia, wcale nie oznaczał, że godziny patrzenia w monitor nie odbiły się na moim wzroku. Czułem, jakby pod powiekami znajdował się piasek, a szczypanie dodatkowo zwiększało dyskomfort. Sięgnąłem do szuflady, by podjąć próbę wkropienia specyfiku, który przepisał mój okulista. Miałem jeszcze dosłownie odrobinę pracy i musiałem dzisiaj to skończyć.

Nigdy nie byłem dobry w te klocki, generalnie nie cierpię, kiedy ktoś tylko zbliża coś do moich oczu. Boję się wizyt u okulisty znacznie bardziej niż dzieci spotkania z dentystą i sprzętem do borowania.

Dokładnie w momencie gdy kropla miała wylądować na moim oku, usłyszałem pukanie do drzwi. Jak można się domyślić, próba zakropienia oczu się nie powiodła. Odłożyłem medykament na biurko, poprawiłem koszulę i zaprosiłem osobę znajdującą się po drugiej stronie drzwi.

– Przepraszam, że ci przeszkadzam, ale długo nic nie jadłeś – usłyszałem troskliwy głos mojej współpracownicy.

Podeszła bliżej i położyła na biurku opakowanie zawierające jedno z moich ulubionych dań, co świadczyło o tym, że dobrze mnie zna.

– Dziękuję, kochana jesteś – odparłem, uśmiechając się do niej ciepło.

– Przecież nie mogę pozwolić, żebyś padł z głodu w tej swojej pieczarze – odparła z przekąsem.

– No raczej! Jak mnie zabraknie, to komu będziesz się żalić na tych wszystkich facetów, którzy próbują cię poderwać.

Lubiłem Julitę. Od samego początku złapaliśmy ze sobą znakomity kontakt i pracowało nam się nadzwyczaj dobrze. Umieliśmy też rozmawiać ze sobą na tematy prywatne, choć nigdy nie opowiadałem jej o mojej przeszłości. Ona jednak bez skrępowania dzieliła się ze mną swoimi doświadczeniami kolejnych nieudanych randek. Słuchając jej opowieści, zaczynałem wątpić w przedstawicieli mojej płci.

– Do której zamierzasz tu siedzieć? Niedługo chyba nie będzie ci się opłacało wracać do domu – stwierdziła, zajmując miejsce naprzeciwko mnie.

– I kto to mówi? Sama przesiadujesz tutaj po godzinach – wytknąłem jej, bo doskonale wiedziałem, że jest takim samym pracoholikiem jak ja.

– Z tą różnicą, że ja nie zapominam o regularnym spożywaniu posiłków. – Julita zatrzymała wzrok na kroplach do oczu wciąż stojących na moim biurku. – Znowu kłopoty z oczami? – zapytała.

– Niestety, zbyt wiele godzin spędzam przed komputerem i mam tego efekt. Próbowałem właśnie zakropić sobie oczy, ale wiesz dobrze, jak tego nie cierpię – wyjaśniłem.

– Daj, pomogę ci.

Julita wstała z krzesła, umyła dłonie w niewielkiej umywalce znajdującej się w moim gabinecie i wróciła do mnie gotowa do działania. Stanęła blisko mnie, wzięła buteleczkę do rąk i uważnie przeczytała skład. Rozbawiło mnie to.

– Nie śmiej się! – powiedziała i pacnęła mnie w ramię.

– Nie możesz po prostu kupić sobie jakiejś książki? Czytasz wszystkie etykiety, które wpadną ci w ręce. – Odchyliłem się na krześle i patrzyłem na nią rozbawionym wzrokiem.

– Wiesz, jaki syf pakują teraz do wszystkiego? A te krople za chwilę trafią do twojego oka, więc lepiej, żeby miały dobry skład, nie sądzisz?

– Masz rację, przepraszam.

Julita skończyła czytać i podeszła bliżej mnie, co uznałem za aprobatę zakupionych przeze mnie kropli.

– Nie spinaj się tak, nie zamierzam przecież grzebać w twoich oczach. – Ewidentnie bawił ją mój strach.

– Miejmy to już za sobą – burknąłem.

Po chwili poczułem jej dłoń na mojej twarzy, odchyliła mi głowę do tyłu i przez moment patrzeliśmy sobie w oczy. To był zaledwie ułamek sekundy, a potem jej palce odsunęły dolną powiekę i poczułem chłód cieczy, która rozpłynęła się po moim oku. Julita nie dała mi czasu i natychmiast zakropiła też drugie oko.

Zamknąłem na chwilę powieki, a kiedy je uchyliłem, zobaczyłem twarz Julity, która wpatrywała się we mnie. Nie odsunęła się, a ja zamarłem. Zbliżyła swoją dłoń do mojej twarzy, muskając kciukiem policzek. Nie mam pojęcia dlaczego, ale pozwoliłem jej na to. Wpatrywałem się w jej błękitne oczy i całkowicie zapomniałem, gdzie jestem. Przyjemne uczucie rozlało się po moim wnętrzu. Tęskniłem za taką bliskością każdego cholernego dnia. Zbliżyła się do mnie i poczułem ciepło jej ust na moich wargach. Odwzajemniłem pocałunek. Było mi tak cholernie dobrze. Posadziłem ją sobie na kolanach i wsunąłem dłoń w długie blond włosy, nie przerywając pieszczoty. Czułem, jak mój penis z każdą mijającą sekundą pobudza się coraz bardziej. Pocałunek stał się głębszy, bardziej niecierpliwy, a gdy usłyszałem ciche jęknięcie wydobywające się z jej ust, uzmysłowiłem sobie, co my właściwie robimy.

Odsunąłem ją nieznacznie od siebie. Oboje ciężko dyszeliśmy, Julita wpatrywała się we mnie z malującym się na twarzy przerażeniem.

– Nie możemy tego zrobić – powiedziałem niemal szeptem.

Po tych słowach odskoczyła ode mnie jak oparzona i już chciała wybiec z gabinetu, gdy w ostatniej chwili chwyciłem ją za rękę. Nie mogłem pozwolić, by ot tak uciekła. Musieliśmy sobie wyjaśnić to, co między nami przed chwilą zaszło. Usiadła obok mnie i spuściła wzrok.

– Przepraszam – powiedziała krótko, ledwo słyszalnym szeptem.

– Wybacz, jesteś naprawdę wspaniałą kobietą, tylko że ja… – urwałem, bo kompletnie nie wiedziałem, jak zakończyć to zdanie.

Tylko że ja jestem idiotą, który żyje przeszłością i złudnymi nadziejami, które nigdy nie doczekają się spełnienia? Albo wplątuję się w związki z niewłaściwymi kobietami, a kiedy trafi się ktoś odpowiedni, to uciekam tak jak przed chwilą? Być może tak właśnie było.

– Wciąż nie zamknąłeś jakiegoś rozdziału z przeszłości, prawda? – Julita dokończyła za mnie.

W pewnym sensie miała przecież rację. Byłem niedawno w związku, tylko pytanie, czy on był dla mnie tak samo wyjątkowy, jak ten pierwszy? Pierwsza moja miłość wciąż pozostawała dla mnie czymś wyjątkowym, idealizowałem ją i chyba przez to wszystko nie umiałem znaleźć szczęścia. W odpowiedzi jedynie pokiwałem twierdząco głową, nie było sensu tego komentować, trafiła w sedno.

– Aż tak to widać? – zapytałem, zerkając na moją towarzyszkę.

– Wiem, że o tym nie mówisz, ale pewne rzeczy da się wyczuć, jeśli pozna się kogoś trochę bliżej.

Zapanowała między nami cisza. Pierwszy raz w jej towarzystwie zacząłem czuć się niezręcznie. Oddałem pocałunek, bo Julita była niezwykle pociągającą kobietą, a ja już od dłuższego czasu nie uprawiałem seksu. Teraz miałem okazję, ale na szczęście w porę się opamiętałem. Pracowała ze mną, była świetną kobietą, a nasze zbliżenie narobiłoby o wiele więcej szkód niż pożytku.

– Pójdę już – powiedziała Julita i wstała z krzesła.

Nie bardzo wiedziałem, co powiedzieć, ale miałem świadomość, że musimy zachować zdrowe relacje.

– Wszystko między nami w porządku? – spytałem, bo nic innego nie przyszło mi do głowy.

– Tak. Przepraszam, naprawdę mi głupio, że tak się na ciebie rzuciłam. Chyba po prostu najzwyczajniej brakuje mi seksu i bliskości drugiej osoby – przyznała ze smutkiem w głosie.

– Doskonale wiem, o czym mówisz. Szkoda jednak niszczyć naszą relację przez chwilę rozkoszy.

– Zgadzam się z tobą. A teraz pozwól, że już pójdę powstydzić się za siebie. – Na jej twarz wrócił uśmiech.

Ulżyło mi. Nie chciałbym, aby to, co wydarzyło się między nami, wpłynęło na nasze stosunki.

– Świetnie całujesz, jestem pewien, że w końcu znajdzie się ktoś, kto odpowiednio to doceni.

Teraz już oboje się uśmiechaliśmy. Miałem pewność, że ten incydent niczego nie zmieni. Gdy Julita opuściła mój gabinet, wróciłem do pracy, chociaż nie potrafiłem się skupić. Cały czas analizowałem swoje życie i relacje z kobietami. Utknąłem w pewnym punkcie, tego byłem pewny.

Wyłączyłem komputer, zgarnąłem swoje rzeczy i wyszedłem z biura. Gdzie mogłem pójść? Tam, gdzie najlepiej zapomina się o całym świecie. Siłownia była moim azylem.

Rozdział 3

Lena

Dalsza część dostępna w wersji pełnej

Droga Czytelniczko,

serdecznie zapraszamy Cię do polubienia naszego profilu na Facebooku. Dzięki temu jako pierwsza dowiesz się o naszych nowościach wydawniczych, przeczytasz i posłuchasz fragmenty powieści, a także będziesz miała okazję wziąć udział w konkursach i promocjach.

Przyłącz się i buduj z nami społeczność, która uwielbia literaturę pełną emocji!

Zespół

Spis treści:

Okładka
Strona tytułowa
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34

Ocal mnie

ISBN: 978-83-8373-731-7

© M.F. Mosquito i Wydawnictwo Amare 2025

Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, reprodukcja lub odczyt jakiegokolwiek fragmentu tej książki w środkach masowego przekazu wymaga pisemnej zgody Wydawnictwa Amare.

REDAKCJA: Marta Grochowska

KOREKTA: MAQ PROJECTS

OKŁADKA: Izabela Surdykowska-Jurek

Wydawnictwo Amare należy do grupy wydawniczej Zaczytani.

Grupa Zaczytani sp. z o.o.

ul. Świętojańska 9/4, 81-368 Gdynia

tel.: 58 716 78 59, e-mail: [email protected]

http://wydawnictwo-amare.pl

Publikacja dostępna jest na stronie zaczytani.pl.

Opracowanie ebooka Katarzyna Rek