20,00 zł
W rolę Dzielnego Krawczyka wcieliła się ponoć w 1938 r. sama Myszka Miki! Ech, zrobił chłopak karierę! A wszystko z powodu heroicznego zabicia jednym ciosem siedmiu… much.
Ubogi krawczyk rusza w świat, bo po takim wyczynie skromna izdebka w małym miasteczku wydaje mu się za ciasna dla jego nowo odkrytego męstwa i zadowolenia z siebie. Po drodze okazuje się, że przebiegły, pewny siebie, pozbawiony kompleksów bohater potrafi poradzić sobie w zupełnie beznadziejnych sytuacjach. Zwłaszcza że jego sława go wyprzedza i nawet olbrzymy czują przed nim respekt. Przeciwko takim wielkim i silnym przeciwnikom najlepiej użyć podstępu. Dzięki temu chłopiec może wywalczyć sobie odmianę losu i nawyższą godność: królewskiego zięcia. Tylko młoda małżonka, której rękę zdobył spełnionymi niestandardowo bohaterskimi czynami, nie chce się pogodzić z takim mezaliansem.
Historia sprytnego krawczyka łączy kilka motywów fabularnych, błąkających się po baśniach i opowiastkach ludowych z różnych stron świata a opisanych skrupulatnie przez uczonych folklorystów.
Książkę polecają Wolne Lektury — najpopularniejsza biblioteka on-line.
Jacob i Wilhelm Grimm
O dzielnym krawczyku
tłum. Marceli Tarnowski
Epoka: Romantyzm Rodzaj: Epika Gatunek: Baśń
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 14
tłum. Marceli Tarnowski
Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, jest dostępna on-line na stronie wolnelektury.pl.
Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Nowoczesna Polska.
ISBN-978-83-288-3266-4
Pewnego letniego poranka siedział sobie krawczyk przy stole koło okna i, pogwizdując wesoło, szył ile siły. Ulicą zaś szła wieśniaczka wołając:
— Powidła doskonałe! Powidła doskonałe!
Mile brzmiało to w uszach krawczyka; wytknął więc głowę przez okno i zawołał:
— Chodźcie tu na górę, dobra kobiecino, tu się najłacniej1 pozbędziecie swego towaru!
Wieśniaczka z ciężkimi koszami weszła po trzech schodkach do mieszkania krawczyka, który kazał jej otworzyć wszystkie garnki. Po kolei podnosił każdy z nich, obwąchiwał starannie, a wreszcie rzekł:
— Powidła wydają mi się dobre, odważcie mi, droga kobiecino, cztery łuty2 albo choćby i ćwierć funta3!
Kobieta, która spodziewała się tu wielkiego zbytu, dała mu, ile żądał, ale zeszła ze schodów bardzo zagniewana.
— No, niechaj mi Bóg pobłogosławi te powidła! — zawołał krawczyk. — Oby mi one dodały siły i mocy!
Po czym wyjął z szafy chleb, ukroił sobie sporą pajdę i posmarował ją powidłami.
— Niezłe to będzie — rzekł — ale zanim skosztuję, muszę wpierw skończyć surdut.
Położył chleb na oknie i począł szyć dalej, robiąc z radości coraz dłuższe ściegi.
Tymczasem zapach powideł dotarł do much na ścianie i zwabił je na ucztę. Wielką chmarą obsiadły wnet chleb.
— Ejże, kto was tu prosił? — rzekł krawczyk i odegnał je.