Tytuł dostępny bezpłatnie w ofercie wypożyczalni Depozytu Bibliotecznego.
Tę książkę możesz wypożyczyć z naszej biblioteki partnerskiej!
Książka dostępna w katalogu bibliotecznym na zasadach dozwolonego użytku bibliotecznego.
Tylko dla zweryfikowanych posiadaczy kart bibliotecznych.
Książka ta jest zbiorem kilku tekstów Junga, dotyczących fenomenu kobiecości. Jung analizuje w niej m.in.: problematykę archetypu matki, zagadnienie animy i animusa oraz ich roli w procesie indywiduacji, a także psychologiczne znaczenie kobiecych postaci mitologicznych.
[Opis wydawnictwa]
Książka dostępna w zasobach:
Miejska Biblioteka Publiczna w Gdyni
Powiatowa i Miejska Biblioteka Publiczna w Kole
Biblioteka Publiczna w Dzielnicy Wola m.st. Warszawy (2)
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 245
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
O naturze kobiety
Dzieje Gnozy Tom IV
CARL GUSTAV JUNG
Wybrał i przełożył
Magnus Starski
KSIĄŻNICA WŁÓCZĘGÓW I UCZONYCH
Ausgewählte Werke von C. G. Jung, Walter Verlag, Olten
Wykonanie prac graficznych okładki
Andrzej Piątek
Korekta
Izolda Kleć
Copyright © for the Polish edition by
Wydawnictwo BRAMA - Książnica Włóczęgów i Uczonych 60-288 Poznań ul. Kirchholmska 5 tel/fax 67-34-08
ISBN 83-900255-5-8
SPIS TREŚCI
O koncepcji archetypu
Archetyp matki
Kompleks matki
Pozytywne aspekty kompleksu matki
Wnioski
Koncepcja Wielkiej Matki należy do dziedziny religii porównawczej i obejmuje znacznie różniące się typy bogini-matki. Psychologia nie zajmuje się bezpośrednio samą koncepcją, gdyż wyobrażenie Wielkiej Matki rzadko w tej formie spotyka się w praktyce, a jeżeli nawet to tylko w bardzo specyficznych warunkach. Symbol pochodzi oczywiście od archetypu matki. Jeżeli mamy badać podłoże obrazu Wielkiej Matki z punktu widzenia psychologii, wówczas archetyp matki jako obejmujący je oba musi tworzyć podstawę naszej dyskusji. Na tym etapie nie musimy obszernie omawiać koncepcji archetypu, ale przyda się nam kilka wstępnych uwag ogólniejszej natury.
W dawnych czasach pomimo rozbieżnych opinii i wpływu Arystotelesa nietrudno było zrozumieć platońską koncepcję Idei jako nadrzędną i istniejącą przed wszystkimi zjawiskami. „Archetyp” zdecydowanie nie jest terminem nowym, używano go już w czasach św. Augustyna jako synonimu Idei w znaczeniu platońskim. Kiedy Corpus Hermeticum, który prawdopodobnie datuje się na trzeci wiek, opisuje Boga jako , „światło archetypowe”, wyraża ideę, iż jest on prototypem wszelkiego światła, czyli istniał przed i jest nadrzędny w stosunku do zjawiska „światła”. Gdybym był filozofem, kontynuowałbym ten platoński styl i powiedziałbym: Gdzieś, w „miejscu poza niebem” istnieje prototyp lub pierwotny obraz matki, który był i jest nadrzędny wobec wszystkich zjawisk, w których przejawia się w najszerszym znaczeniu „macierzyństwo". Jestem jednak praktykiem, a nie filozofem i dlatego nie mogę pozwolić sobie na założenie, że mój temperament, moje podejście do problemów intelektualnych są uniwersalne. Tylko filozof może sobie pobłażać i zakładać, iż zawsze jego predyspozycje i sposób myślenia są uniwersalne oraz nie dostrzegać faktu, jeżeli tylko mu się to uda, że „osobiste skłonności" warunkują jego filozofię. Jako praktyk muszę zauważyć, że istnieją ludzie, którzy są przekonani, iż idee są prawdziwymi jednostkami, a nie tylko nomina. Każdy, kto myśli podobnie jak Platon, musi zapłacić za swój anachronizm, dostrzegając sprawy „super niebiańskie", tzn. metafizyczność, esencję Idei usuniętą w nie dającą się sprawdzić dziedzinę wiary i zabobonu albo łaskawie pozostawioną poecie. Raz jeszcze w starej kontrowersji dotyczącej pojęć ogólnych zatriumfowało podejście nominalistyczne nad realistycznym, a Idea wyparowała w czyste flatus vocis. Zmianie tej towarzyszył - a w zasadzie w dużym stopniu ją wywołał - znaczący rozwój empiryzmu, którego zalety są dla intelektu aż nazbyt oczywiste. Od tego czasu Idea nie jest już czymś a priori, lecz sprawą pochodną i drugorzędną. Nowy nominalizm natychmiast uzurpował sobie powszechne uprawomocnienie, pomimo faktu, że i on opiera się na założonym oraz ograniczonym twierdzeniu, zabarwionym temperamentem. Owa teza brzmi następująco: wszystko, co pochodzi z zewnątrz i może zostać zweryfikowane jest prawdziwe. Idealnym przykładem jest możliwość sprawdzenia przy pomocy eksperymentu. Antyteza to: wszystko, co pochodzi z wnętrza i czego nie można sprawdzić jest prawdziwe. Beznadziejność takiego twierdzenia narzuca się sama. Grecka filozofia przyrody ze swoim zainteresowaniem dla materii wraz z rozumowaniem Arystotelesa osiągnęła spóźnione, lecz przytłaczające zwycięstwo nad Platonem.
Każde zwycięstwo zawiera jednak zarodek przyszłej porażki. W dzisiejszych czasach widać gwałtownie rosnącą ilość znaków zapowiadających zmianę poglądów. Najważniejsza w tym wszystkim jest doktryna Kanta na temat kategorii, która niszczy w zarodku każdą próbę odrodzenia się metafizyki w starym znaczeniu tego słowa, ale jednocześnie toruje drogę do ponownego narodzenia się platońskiego ducha. Jeżeli twierdzenie, że nie ma metafizyki wykraczającej poza ludzki rozum jest prawdziwe, to równie prawdziwa jest teza, że nie ma wiedzy empirycznej, która by już nie została uwięziona i ograniczona strukturą poznania a priori. Od półtora wieku, tj. od czasu, kiedy pojawiła się rozprawa Krytyka czystego rozumu, stopniowo zaczęło przyjmować się przekonanie, że myślenie, rozumienie i rozumowanie nie mogą być uważane za procesy niezależne, podległe wyłącznie wiecznym prawom logiki, lecz, że są to funkcje psychiczne skoordynowane z osobowością i jej podległe. Nie pytamy już: „Czy to lub tamto widziano, słyszano, podano, zważono, policzono, przemyślano i wywnioskowano, że jest logiczne?” Teraz pytamy: „Kto widział, słyszał lub myślał?” Poczynając od „osobistego bilansu” w obserwacji i mierzeniu procesów minimalnych, to krytyczne podejście doprowadziło do stworzenia psychologii empirycznej, której do tej pory nie znała żadna z poprzednich epok. Dzisiaj przekonani jesteśmy, że we wszystkich dziedzinach wiedzy istnieje psychologiczna realność, która ma decydujący wpływ na wybór materiału, metody badawcze, naturę wniosków oraz tworzenie hipotez i teorii. Doszliśmy nawet do przekonania, iż osobowość Kanta była decydującym czynnikiem warunkującym jego Krytykę czystego rozumu. Uznanie osobistych przesłanek wpływa, a nawet niebezpiecznie podkopuje nie tylko filozofów, ale również nasze szczególne upodobania filozoficzne, a nawet to, co tak chętnie nazywamy „najczystszą” prawdą. Krzyczymy, że zabrano nam całą twórczą wolność! Co takiego? Czy to możliwe, by człowiek myślał, mówił lub robił tylko to, czym sam Jest?
Wziąwszy pod uwagę fakt, że nie będziemy przesadzać, by nie paść ofiarą niepohamowanego „psychologizowania”, nie uda nam się uciec przed zdefiniowanym już krytycznym punktem widzenia. Stanowi on Istotę, początek i metodę współczesnej psychologii. We wszystkich działaniach człowieka znajduje się czynnik a priori, czyli wrodzona, przedświadoma i nieświadoma indywidualna struktura psychiki. Przedświadoma psychika - na przykład nowo narodzonego niemowlęcia - nie jest pustym naczyniem, w które w sprzyjających okolicznościach można wlać wszystko. Wprost przeciwnie, jest to ogromnie skomplikowana, zdecydowanie określona indywidualna jednostka, która nam wydaje się niewyraźna, gdyż nie możemy jej bezpośrednio zobaczyć. Z chwilą, gdy pojawiają się pierwsze widzialne przejawy życia psychicznego, musielibyśmy być ślepi, by nie rozpoznać indywidualnego charakteru, czyli niepowtarzalnej osobowości, która się za nimi kryje. Nie możemy zakładać, że wszystkie te szczegóły zaczynają istnieć dopiero wówczas, gdy się pokazują. W przypadku pewnych predyspozycji chorobowych, które już ujawniły się u rodziców zakładamy ich dziedziczne przekazywanie poprzez zarodek protoplazmy. Nie przyszłoby nam do głowy, by uznać dziecko cierpiące na epilepsję, którego matka jest epileptyczką, za niewytłumaczalną mutację. Często też uznajemy pewne zdolności i talenty za dziedziczne, nietrudne do prześledzenia przez całe generacje. W ten sam sposób tłumaczymy ponowne pojawienie się skomplikowanych instynktownych działań w zwierzętach, które nigdy nie widziały swoich rodziców i dlatego nie mogły się od nich tego „nauczyć”.
Dzisiaj musimy zacząć od założenia, że jeżeli chodzi o genetyczne predyspozycje, to nie istnieje żadna zasadnicza różnica pomiędzy człowiekiem a innymi istotami. Podobnie, jak każde zwierzę, człowiek posiada wstępnie uformowaną psychikę, którą dziedziczy zgodnie z własnym gatunkiem i która, po bliższym zbadaniu, zdradza wyraźne cechy przejęte od rodzinnych przodków. Nie mamy najmniejszego powodu, by uważać, że pewne ludzkie działania i funkcje mogą być z tej zasady zwolnione. Nie potrafimy określić, skąd biorą się predyspozycje lub uzdolnienia, które umożliwiają zwierzętom instynktowne zachowanie. Tak samo nie poznaliśmy natury predyspozycji przedświadomej psychiki, która umożliwia dziecku ludzkie reakcje. Możemy tylko założyć, że takie zachowanie wynika z wzorców funkcjonowania, które nazwałem wyobrażeniami. Słowo „wyobrażenie” ma wyrażać nie tylko formę działania, które ma miejsce, lecz również typową sytuację, w jakiej ono występuje. Te obrazy są obrazami „pierwotnymi”, gdyż są specyficzne dla całego gatunku i jeżeli kiedykolwiek miały swój „początek”, to musiał on zbiegać się przynajmniej z początkiem całego gatunku. Istnieją „cechy ludzkie” człowieka, specyficznie ludzka forma jego działań. Ta specyficzna forma jest dziedziczna i zawiera się w zarodku protoplazmy. Pomysł, że nie jest ona dziedziczona, lecz rodzi się na nowo w każdym dziecku jest tak samo niedorzeczny, jak prymitywne przekonanie, że słońce, które wschodzi rano jest innym słońcem od tego, które zaszło poprzedniego wieczoru.
Ponieważ wszystko, co psychiczne zostaje odegrane, to samo musi dotyczyć indywidualnych funkcji, szczególnie tych, które wywodzą się bezpośrednio z nieświadomej predyspozycji. Najważniejszą z nich jest twórcza wyobraźnia. W wytworach wyobraźni widać pierwotne obrazy i tu właśnie koncepcja archetypu znajduje swoje szczególne zastosowanie. Wiem, że nie ja pierwszy zauważam ten fakt. Ów zaszczyt przypada Platonowi. Adolf Bastian był pierwszym badaczem w dziedzinie etnologii, który zwrócił uwagę na rozpowszechnione występowanie pewnych „elementarnych idei". Dwaj późniejsi badacze, Hubert i Mauss, następcy Durkheima, mówią o „kategoriach" wyobraźni. A dopiero autorytet taki, jak Hermann Usener po raz pierwszy pod maską „nieświadomego myślenia" rozpoznał nieświadome działanie. Jeżeli mam jakikolwiek udział w tych odkryciach, to polega on na tym, iż wskazałem, że archetypy są nie tylko rozsiane przez tradycję, język i migrację, lecz że mogą one pojawiać się ponownie spontanicznie, obojętnie w jakim miejscu i czasie, bez żadnego wpływu zewnętrznego.
Nie możemy przeoczyć dalekosiężnych implikacji takiego stwierdzenia. Oznacza ono bowiem, że są one obecne na wszystkich poziomach psychiki, nieświadomych, lecz mimo to aktywnych - w żyjących skłonnościach, ideach w znaczeniu platońskim, które przedstawiają i ciągle wpływają na nasze myśli, uczucia oraz działania.
Cały czas spotykam się z błędnym rozumieniem archetypu jakoby był on zdeterminowany pod względem swojej zawartości, czyli byłby to coś w rodzaju nieświadomej idei (jeżeli takie wyrażenie jest dopuszczalne). Muszę raz jeszcze podkreślić, że archetypy nie są zdeterminowane, jeżeli chodzi o ich zawartość, lecz wyłącznie pod względem formy, ale i tak w bardzo ograniczonym zakresie. Zawartość pierwotnego wyobrażenia zdeterminowana jest tylko wówczas, gdy staje się ono świadome i dlatego wypełnione zostaje substancją świadomego doświadczenia. Jego formę, jak już to wcześniej wyjaśniałem przy innej okazji, można porównać do osiowego systemu kryształu, który odgrywa rolę krystalicznej struktury w macierzystym płynie, chociaż sam fizycznie nie istnieje. Pierwszy pojawia się analogicznie do sposobu, w który łączą się jony i cząsteczki. Archetyp jako taki jest pusty i czysto formalny, jest tylko facultas praeformandi,możliwością wyobrażenia daną a priori. Nie dziedziczy się wyobrażeń, lecz jedynie formy i pod tym względem odpowiadają one instynktom, których forma jest również zdeterminowana. Istnienia instynktów, jak i archetypów, nie da się udowodnić, jeżeli nie przejawią się one w czymś konkretnym. Jeżeli chodzi o charakter formy, to nasze porównanie do kryształu jest znaczące do takiego stopnia, do którego system osiowy określa jedynie strukturę stereometryczną, a nie konkretną formę pojedynczego kryształu. Może ona być mała albo duża, może być nieskończenie różna z powodu odmiennych rozmiarów swoich ścianek lub z powodu zrośnięcia się dwóch kryształów. Jedyną rzeczą, która pozostaje stała jest osiowy system albo raczej niezmienne proporcje geometryczne będące jej fundamentem. To samo można odnieść do archetypu. W zasadzie można go nazwać, bo posiada niezmienny rdzeń znaczeniowy - ale zawsze tylko ogólnie, nigdy w przypadku jego konkretnych przejawień. I podobnie, nie można wydedukować wyglądu obrazu matki w pewnym określonym czasie z samego archetypu matki, gdyż uzależniony jest on od licznych, innych czynników.
Archetyp matki, podobnie jak wszystkie inne archetypy, posiada nieskończoną różnorodność aspektów. Wymienię tutaj tylko te najbardziej charakterystyczne. Najważniejszy z nich to własna matka i babcia, macocha i teściowa; później kobieta, z którą pozostaje się w jakimś związku, jak na przykład: opiekunka lub guwernantka; albo może daleka przodkini. Następnie przychodzi kolej na kategorię, do której zalicza się boginie, szczególnie matkę Boga, Marię Pannę i Sofię. Mitologia oferuje wiele odmian archetypu matki, jak na przykład matkę, która pojawia się ponownie pod postacią panny w micie o Demeter i Korze; albo matkę, również tę ukochaną, jak w micie o Kybele i Attisie. Inne symbole matki w znaczeniu przenośnym pojawiają się w obrazach, które przedstawiają cel naszej tęsknoty, by zostać zbawionym, czyli Raj, Królestwo Boże, Boskie Jeruzalem. Symbolami matki mogą być sprawy, które wzbudzają chęć poświęcenia się lub dojmującego strachu, jak na przykład: Kościół, Uniwersytet, Miasto lub Kraj, Niebo, Ziemia, Lasy, Morze lub Jeziora, Materia, Świat Podziemny i Księżyc. Archetyp ten często związany jest z przedmiotami i miejscami oznaczającymi płodność i żyzność: Róg Obfitości, Zaorane Pole, Ogród. Może łączyć się ze Skałą, Jaskinią, Drzewem, Źródłem, Głęboką Studnią lub różnymi naczyniami, jak Chrzcielnica albo kwiatami w kształcie naczyń, jak Róża czy Lotos. Magiczne Koło lub Mandala mogą być formą archetypu matki, gdyż oznaczają ochronę. Wklęsłe naczynia, na przykład Piekarnik lub Garnki również związane są z archetypem matki, podobnie jak i Macica, Yoni i wszystko, co przypomina jej kształt. Do tej listy można jeszcze dodać Krowę, Zająca i wszelkie inne przyjazne zwierzęta.
Symbole te mogą mieć znaczenie pozytywne, korzystne lub negatywne, złe. Aspekt ambiwalentny przedstawiają boginie losu (Mojry, Graje, Norny). Zło symbolizują: Wiedźma, Smok (lub jakiekolwiek żarłoczne albo oplatające zwierzę, jak np. Duża Ryba czy Wąż), Grób, Sarkofag, Głęboka Woda, Śmierć, Nocne Koszmary i Demony (Empuzy, Lilith itd.). Lista ta jest oczywiście niepełna, przedstawia jedynie najważniejsze cechy archetypu matki.
Cechy związane z tym archetypem to: macierzyńska troska i współodczuwanie, magiczny autorytet kobiecy, mądrość i duchowe wyniesienie, przewyższające rozsądek, każdy pomocny instynkt lub impuls, wszystko to, co dobrotliwe, wszystko to, co pielęgnuje i utrzymuje przy życiu, co sprzyja rozwojowi i płodności. Matka panuje nad miejscem magicznej przemiany i ponownych narodzin oraz nad światem podziemnym i jego mieszkańcami. Aspekt negatywny archetypu matki może oznaczać wszystko co tajemne, ukryte, ciemne, otchłań, świat zmarłych, wszystko, co pożera, uwodzi i truje oraz wszystko to, co jest przerażające i czego nie da się uniknąć jak losu. Wszystkie atrybuty archetypu matki dokładnie opisałem i udokumentowałem w mojej książce pt. Symbole przemiany. Tam też zdefiniowałem dwuznaczność owych atrybutów jako „matkę kochającą i straszną”. Historycznym przykładem, który dobrze znamy, podwójnej natury matki jest Maria Panna, będąca nie tylko matką Pana, ale również według średniowiecznych alegorii jego krzyżem. W Indii „kochającą i straszną matką" Jest pełna sprzeczności Kali. Filozofia sankhji przetworzyła archetyp matki w koncepcję prakrti (materia) i przypisała jej trzy gurty, czyli fundamentalne atrybuty: sattiva, rajas, tamas: dobroć, namiętność i ciemność1. Są to trzy zasadnicze aspekty matki: pielęgnująca i wykarmiająca dobroć, orgiastyczna emocjonalność i Styksowe głębie. Specyficzna cecha mitu filozoficznego, który przedstawia tańczącą przed Puruszą Prakrti, by przypomnieć mu o „rozróżniającej wiedzy" nie należy do archetypu matki, lecz do archetypu animy, który w psychice mężczyzny na początku niezmiennie pojawia się przemieszany z obrazem matki.
Mimo że postać matki występującej w ludowych opowieściach jest mniej lub bardziej uniwersalna, to jej obraz zmienia się znacząco, gdy pojawia się w psychice pojedynczego człowieka. W trakcie leczenia pacjentów byłem bardzo zaskoczony faktem, że tak duże znaczenie ma własna matka. Jej postać wprowadza wiele komplikacji w psychologii indywidualnej, do takiego stopnia, że, jak wiemy, nigdy nie posunęła się ona dalej, nawet w teorii, by dotrzeć do innych ważnych czynników etiologicznych. Moje poglądy różnią się zasadniczo od innych medyczno-psychologicznych teorii, gdyż przypisuję osobowej matce tylko ograniczone znaczenie etiologiczne. Twierdzę, że wszystkie wpływy, którym poddane są dzieci, jak opisuje to literatura, nie pochodzą od samej matki, lecz od projektowanego na nią archetypu, co daje jej mitologiczne tło i obdarza ją autorytetem oraz boskością2. Chorobotwórcze i traumatyczne skutki, które wywołuje matka dzielą się na dwie grupy: (1) te, które zgodne są z prawdziwymi cechami charakteru lub postawą matki i (2) te, które odnoszą się do cech przypisywanych matce, lecz w rzeczywistości są to mniej lub bardziej wyobrażane (np. archetypowe) projekcje ze strony dziecka. Freud sam zdążył się przekonać, że prawdziwa przyczyna nerwicy nie tkwi w traumatycznych skutkach, jak to na początku sugerował, lecz w indywidualnym rozwoju dziecięcej wyobraźni. To nie wyklucza faktu, że ów rozwój może wywodzić się z zakłócających wpływów, pochodzących od matki. Ja sam zawsze najpierw dopatruję się w matce przyczyny dziecięcej nerwicy, gdyż z doświadczenia wiem, że dziecko raczej będzie rozwijać się normalnie, a nie neurotycznie i że w większości przypadków przyczyn zakłóceń należy szukać w rodzicach, najczęściej w matce. Treść nienormalnych wyobrażeń dziecka tylko częściowo może odnosić się do prawdziwej matki, ponieważ często pojawiają się w nich wyraźne i niedwuznaczne aluzje, nie odwołujące się do istot ludzkich. Jest to szczególnie prawdziwe w odniesieniu do fantazji mitologicznych, jak to często zdarza się w różnego rodzaju fobiach dziecięcych, w których matka może pojawiać się jako dzika bestia, wiedźma, upiór, wilkołak, hermafrodyta itd. Należy pamiętać, że takie wyobrażenia nie zawsze wywodzą się z wyraźnego źródła mitologicznego, a nawet jeżeli tak, to nie zawsze muszą być zakorzenione w nieświadomym archetypie, ale mogą zostać wywołane bajkami lub przypadkowymi uwagami. Dlatego w każdym przypadku konieczne Jest dokładne badanie. Z przyczyn praktycznych takie badanie trudniej przeprowadzić z dzieckiem niż z dorosłym, który niezmiennie przekazuje swoje wyobrażenia lekarzowi w trakcie leczenia, a formułując to precyzyjniej, wyobrażenia są na niego projektowane automatycznie.
Kiedy tak się dzieje, nie uzyskamy nic, jeżeli je odsuniemy, uznając za dziwaczne, gdyż archetypy należą do trwałych i cennych nabytków każdej psychiki. Są one „skarbem w królestwie myśli-cieni”, o którym mówił Kant i którego obfite dowody znajdujemy w niezliczonych motywach o skarbach w mitologii. Archetyp w żadnym wypadku nie jest irytującym uprzedzeniem, staje się nim wówczas, gdy znajdzie się w niewłaściwym miejscu. Archetypowe wyobrażenia to najwyższe wartości w ludzkiej psychice, od niepamiętnych czasów zamieszkują nieba wszystkich ras. Odrzucenie ich jako bezwartościowych byłoby niepowetowaną stratą. Naszym zadaniem nie jest odrzucenie archetypu, lecz wyeliminowanie projekcji, by przywrócić ich zawartość indywidualnemu człowiekowi, który ją bezwiednie stracił przez projekcję poza siebie.
Archetyp matki tworzy podstawę tak zwanego kompleksu matki. Jest kwestią sporną, czy kompleks matki może rozwinąć się bez aktywnego udziału samej matki w jego tworzeniu jako czynnika wyraźnie przyczynowego. Moje doświadczenie pozwala mi wierzyć, iż matka zawsze odgrywa aktywną rolę w powstawaniu zakłóceń, szczególnie w przypadku dziecięcej nerwicy albo w nerwicy, której etiologia niewątpliwie datuje się na wczesne dzieciństwo. W każdym razie instynkt dziecka zostaje zakłócony, a to buduje archetypy, które z kolei wytwarzają wyobrażenia dostające się pomiędzy dziecko i matkę jako obce i często przerażające elementy. Zatem, jeżeli dziecko nadopiekuńczej matki śni regularnie, że jest ona strasznym zwierzęciem albo wiedźmą, to owe doświadczenia wskazują na podział w psychice dziecka, który tworzy predyspozycje do nerwicy.
Skutki kompleksu matki różnią się w zależności od tego, czy pojawiają się u córki, czy u syna. Typowym efektem jest homoseksualizm i donżuaneria, a czasami również impotencja3. W przypadku homoseksualizmu cały heteroseksualizm syna przywiązany jest domatki w nieświadomej formie; w donżuanerii syn nieświadomie szuka matki w każdej spotkanej kobiecie. Skutki kompleksu matki u syna widać w typie ideologii reprezentowanej przez Kybele i Attisa: samokastrowanie się, obłęd i śmierć. Różnica płci powoduje, że kompleks matki u syna nie pojawia się w czystej formie. I dlatego w każdym męskim kompleksie matki znaczącą rolę wraz z archetypem matki odgrywa obraz seksualnego odpowiednika mężczyzny, animy. Matka jest pierwszą żeńską istotą, z którą ma kontakt przyszły mężczyzna i chcąc nie chcąc gra ona potajemnie lub otwarcie, świadomie lub nieświadomie na męskości syna, podobnie jak syn staje się coraz bardziej świadomy żeńskości matki albo nieświadomie, instynktownie na nią reaguje. W przypadku syna proste związki tożsamości lub sprzeciwu i rozróżniania są cały czas przecinane erotycznym przyciąganiem lub odrazą, co stwarza znaczne komplikacje. Nie chcę przez to powiedzieć, że z tego powodu kompleks matki u syna jest poważniejszy niż u córki. Badanie tych skomplikowanych zjawisk psychicznych jest stale na etapie pionierskim. Nie będzie można przeprowadzić żadnych porównań, dopóki nie będziemy dysponowali określoną statystyką, ale do tej pory niestety jej nie ma.
U córki kompleks matki jest nieskomplikowany i wyraźny. Mamy tu do czynienia albo z nadmiernym rozwinięciem instynktów żeńskich, albo z ich osłabieniem aż do stanu ich całkowitej utraty. W pierwszym przypadku przewaga instynktu powoduje, że córka nie jest świadoma własnej osobowości; w drugim instynkty projektowane są na matkę. Na razie musimy zadowolić się jedynie stwierdzeniem, że w córce kompleks matki przesadnie pobudza albo też hamuje instynkt żeński, a u syna uszkadza instynkt męski poprzez nienaturalne ukierunkowanie seksu.
Ponieważ koncepcja „kompleksu matki” zapożyczona została z psychopatologii, zawsze wiąże się ją z krzywdą i chorobą. Jeżeli jednak odseparujemy całą koncepcję od jej ograniczonego, psychopatologieznego środowiska i nadamy jej szersze znaczenie, zauważymy, że ma również skutki pozytywne. I tak mężczyzna z kompleksem matki może mieć dobrze zróżnicowanego erosa, który pojawi się zamiast homoseksualizmu albo jako jego dodatek. (Coś podobnego sugeruje Platon w Symposium).Obdarza go to umiejętnością budowania przyjaźni, co często wytwarza związki o zadziwiającej delikatności pomiędzy mężczyznami i może nawet uratować przyjaźń pomiędzy płciami, wyciągając ją z otchłani niemożliwości. Może mieć dobry gust i poczucie estetyki, poparte domieszką żeńskości. Może być niezwykle utalentowanym nauczycielem, gdyż będzie posiadał prawie kobiecą intuicję i takt. Prawdopodobnie będzie dobrze czuł historię i będzie konserwatywny w najlepszym znaczeniu tego słowa oraz będzie pielęgnował wartości z przeszłości. Często obdarzony jest bogactwem uczuć religijnych, które pomagają urzeczywistnić ecclesia spiritualisi duchową receptywnością, która wyzwala w nim wrażliwość na objawienie.
I podobnie to, co negatywnie nazywamy donżuanerią, może przejawiać się też w: odważnej i śmiałej męskości; ambitnej walce o osiągnięcie wyższych celów; przeciwstawianiu się wszelkiej głupocie, ograniczonym poglądom, niesprawiedliwości i lenistwu; chęci poświęcenia się dla słusznej sprawy, czasami graniczącej z bohaterstwem; wytrwałości, stałości i nieustępliwości woli; ciekawości nie cofającej się nawet przed zagadkami wszechświata; i wreszcie rewolucyjnym duchu walczącym o nadanie światu nowego oblicza.
Wszystkie te możliwości odzwierciedlają motywy mitologiczne wyliczone już wcześniej jako różne aspekty archetypu matki. Ponieważ już uprzednio pisałem o kompleksie matki u syna i komplikacjach związanych z animą, pozwolę sobie pozostawić psychologię męską na drugim planie.
Opór wobec matki może też czasami wyzwolić spontaniczny rozwój intelektu po to, by stworzyć sobie sferę zainteresowań, w której nie ma miejsca dla matki. Rozwój intelektualny wynika z własnej potrzeby córki, nie robi tego dla mężczyzny, by mu zaimponować i oszołomić go pozorami intelektualnego braterstwa. Prawdziwym jej celem jest niszczenie władzy matki za pomocą intelektualnej krytyki i wiedzy, by wykazać jej wszystkie głupstwa, błędy w rozumowaniu i edukacyjne braki. Rozwojowi intelektualnemu często towarzyszy pojawienie się cech męskich.
Pozytywny aspekt kompleksu pierwszego typu, czyli nadmiaru instynktu macierzyńskiego jest identyczny z dobrze znanym obrazem matki wychwalanej we wszystkich wiekach i językach. To miłość matki jest jednym z najbardziej wzruszających i niezapomnianych wspomnień z naszego życia, tajemniczym korzeniem całego rozwoju i zmian. Miłość ta oznacza powrót do domu, schronienie i długą ciszę, od której wszystko bierze swój początek i koniec. Tak bliska, a jednak dziwna jak natura, delikatna, a tak okrutna jak los, radosne i niewyczerpane źródło życia - mater dolorosa i niema, nieubłagana brama zamykająca się za zmarłymi. Matka to matczyna miłość, moje doświadczenie i moja tajemnica. Na cóż nam ryzykować i mówić za wiele, mówić to, co zabrzmi fałszywie, niewspółmiernie i nie trafi w sedno ludzkiej istoty, którą była nasza matka, ktoś, kto przypadkowo dźwigał ogromne doświadczenie, zawierające ją samą i nas oraz całą ludzkość, a właściwie całość stworzonej natury, doświadczania życia, którego dziećmi jesteśmy? Zawsze próbowano opisać te problemy i z pewnością próby te będą nadal podejmowane, ale wrażliwaosoba, chcąc być sprawiedliwą nie może złożyć tego ogromnego ciężaru znaczeń, odpowiedzialności, obowiązku, nieba i ziemi na ramiona jednej kruchej i omylnej istoty ludzkiej - tak zasługującej na miłość, pobłażliwość, zrozumienie i przebaczenie - którą była nasza matka. Człowiek ten wie, że matka nosi wrodzony obraz mater natura i mater spiritualis całości życia, którego drobną i bezradną częścią jesteśmy. Nie powinniśmy się zatem ani przez chwilę wahać i uwolnić matkę od tego przerażającego ciężaru zarówno dla jej, jak i dla naszego dobra. Ta potężna waga znaczeń wiąże nas z matką i przykuwa ją do dziecka, ku ich wzajemnej fizycznej i umysłowej szkodzie. Kompleksu matki nie pozbędziemy się przez ślepe zredukowanie jej do ludzkich rozmiarów. Poza tym ryzykujemy, że doświadczenie nazywane „matka” rozproszy się na atomy i zniszczymy w ten sposób coś niezwykle wartościowego, odrzucając złoty klucz, który dobry duszek włożył do naszej kołyski. Dlatego ludzie zawsze instynktownie dodawali istniejącą pierwotnie parę boską do rodzonych rodziców: ojca chrzestnego i matkę chrzestną nowo narodzonego dziecka, tak więc z czystej nieświadomości lub krótkowzrocznego racjonalizmu nie powinniśmy nigdy o tym zapomnieć, by nie przypisywać swoim rodzicom cech boskich.
Archetyp jest nie tyle problemem naukowym, ile ważną kwestią higieny psychicznej. Nawet gdyby zabrakło jakichkolwiek dowodów na istnienie archetypów, a wszystkim mądrym ludziom udałoby się nas przekonać, że taka rzecz nie może istnieć, musielibyśmy najprawdopodobniej niezwłocznie je wymyślić, by uchronić najwyższe i najważniejsze wartości przed zniknięciem w nieświadomości. Jeżeli wartości te wpadną w nieświadomość, wówczas cały żywioł pierwotnego doświadczenia przepada. Jego miejsce zajmuje zafiksowanie się na imago matki i gdy ostatecznie już to sobie zracjonalizujemy i „poprawimy”, zaczynamy mocno trzymać się ludzkiego rozumu i od tej chwili skazani jesteśmy na wiarę wyłącznie w to, co racjonalne. Z jednej strony jest to naszą cnotą i zaletą, lecz z drugiej ograniczeniem i zubożeniem, gdyż przybliża nas do ponurego doktrynerstwa i „oświecenia”. Ten Deesse Raisonemituje oszukane światło, które oświeca tylko to, co już znamy, a roztacza ciemność nad wszystkim, co powinniśmy poznać i sobie uświadomić. Im większą niezależność udaje „rozum”, tym bardziej zamienia się w’ czysty intelektualizm, stawiający doktrynę w miejsce rzeczywistości i ukazujący człowieka nie takim, jakim jest naprawdę, lecz takim, jaki chce, by był.
Niezależnie od tego, czy człowiek rozumie archetypy, czy nie, musi pozostać w ich świecie, ponieważ w nim nadal stanowi część natury i jest połączony ze swymi korzeniami. Widzenie świata lub porządek społeczny, które odcinają go od pierwotnych obrazów nie mają nic wspólnego z kulturą, lecz w znacznym stopniu z więzieniem albo stajnią. Jeżeli pierwotne obrazy pozostają w tej czy innej formie świadome, to energia do nich należąca może swobodnie przepływać do człowieka. Gdy kontakt z nimi nie będzie już możliwy, wówczas ogromna ilość nagromadzonej energii, która jest źródłem fascynacji, będącej podłożem dziecięcego kompleksu rodziców wpada z powrotem w nieświadomość. Nieświadomość zostaje więc naładowana siłą, która działa jak porywający vis a tergo w kierunku jakiegokolwiek poglądu, idei czy skłonności, którą wybierze intelekt, by nęcić nasze pełne pożądliwości oczy. W ten sposób człowiek zostaje oddany stronie świadomej, a rozum staje się sędzią tego, co słuszne i niewłaściwe, dobre i złe. Daleki jestem od pomniejszania boskiego daru rozumu, najwyższej umiejętności człowieka. Jednak rozum w roli absolutnego tyrana traci swoje znaczenie, podobnie jak światło, które znalazłoby się w świecie bez swojego przeciwieństwa, ciemności. Człowiek postąpiłby właściwie, gdyby stosował się do mądrych rad matki i posłuszny był nieugiętym prawom natury, która stawia granice każdej istocie. Nie powinien nigdy zapominać, iż świat żyje dlatego, że siły przeciwstawne są zrównoważone. Tak samo to, co racjonalne równoważone jest tym, co nieracjonalne, a to, co zaplanowane i zamierzone, tym, co jest.
Nie można uniknąć wyprawy w dziedzinę uniwersalnych twierdzeń, ponieważ matka Jest pierwszą rzeczywistością dziecka i ostatnią człowieka dorosłego. Wszyscy owinięci jesteśmy jako jej dzieci w płaszcz wielkiej Izydy. Wróćmy jednak do różnych typów żeńskiego kompleksu matki. Być może dziwny jest fakt, że tak wiele miejsca poświęcam kompleksowi matki u kobiety, a nie jej odpowiednikowi u mężczyzny. Powód tego Już podałem: u mężczyzny kompleks matki nigdy nie Jest „czysty”, jest zawsze przemieszany z archetypem animy, a w konsekwencji wypowiedzi mężczyzny dotyczące matki zawierają emocjonalne uprzedzenia w takim znaczeniu, że pokazują „urazy”. Wyłącznie u kobiety można zbadać wpływ archetypu matki bez domieszki animozji, ale tylko wówczas mamy Jakieś szanse powodzenia, gdy nie rozwinął się u niej kompensujący animus.
Przedstawiłem bardzo niekorzystny obraz tego typu, gdyż spotykamy go w psychopatologii. Typ ów, który wydaje się tak odstraszający posiada, również swoje aspekty pozytywne, które w zasadzie są społeczeństwu niezbędne. I rzeczywiście, za najgorszym prawdopodobnie skutkiem takiego podejścia, czyli bezwzględnym niszczeniem małżeństw kryje się ważny i określony porządek natury. Rozwój tych kobiet jest często reakcją na matkę całkowicie zniewoloną przez naturę, kierującą się instynktem i dlatego wszystko pochłaniającą. Taka matka jest anachronizmem, powrotem do prymitywnego matriarchatu, w którym mężczyzna prowadzi nudną, bezbarwną egzystencję, spełniając rolę prokreacyjną i pozostając niewolnikiem ziemi. Aktywnie rozwinięta funkcja erosa u córki skierowana jest na mężczyznę, którego należy uratować przed przewagą kobieco-macierzyńskiego elementu w jego życiu. Kobieta tego typu instynktownie wkracza do akcji, gdy tylko zostanie sprowokowana przez nieświadomość małżonka. Zakłóci jego błogi spokój, będący tak niebezpiecznym dla osobowości mężczyzny, a który on sam często uważa za małżeńską wierność. Takie samozadowolenie prowadzi do całkowitej nieświadomości własnej osobowości i do tak zwanych idealnych małżeństw, w których mężczyzna jest tylko tatuśkiem, a kobieta mamuśką i nawet oni sami tak się do siebie zwracają. Jest to śliska ścieżka, która może sprowadzić małżeństwo do poziomu prokreacji.
Kobieta tego typu kieruje palący płomień swego erosa na mężczyznę, którego życie zostało stłumione przez macierzyńską troskę, a czyniąc to wyzwala konflikt moralny. Bez niego jednak nie pojawi się świadomość własnej osobowości. Możemy zastanawiać się „dlaczego, u licha, mężczyzna musi za wszelką cenę osiągnąć wyższy poziom świadomości?” Jest to pytanie podstawowe, a odpowiedź na nie nie jest taka prosta. Zamiast prawdziwej odpowiedzi mogę jedynie z całym przekonaniem wyznać: wierzę, że po tysiącach i milionach lat ktoś musi uświadomić sobie, iż ten wspaniały świat gór i oceanów, słońc i księżyców, galaktyk i mgławic, roślin i zwierząt istnieje. Kiedyś na niewielkim wzniesieniu na równinach Wschodniej Afryki obserwowałem ogromne stada dzikich zwierząt pasących się w milczącym bezruchu, a które zachowywały się tak od niepamiętnych czasów, poruszane jedynie oddechem pierwotnego świata. Poczułem się wówczas tak, jak gdybym był pierwszym człowiekiem, pierwszą istotą, która wie, że wszystko istnieje. Cały świat wokół mnie znajdował się nadal w swoim pierwotnym stanie, nie wiedział, że istnieje. A potem w jednej chwili, w której zacząłem wiedzieć, świat narodził się do istnienia, bez tej chwili nigdy by nie zaistniał. Cała Natura poszukuje tego celu i znajduje jego spełnienie w człowieku, ale wyłącznie w najbardziej rozwiniętym i w pełni świadomym. Każdy rozwój, nawet najmniejszy na drodze budzenia własnej świadomości daje tak wiele całemu światu.
Nie może być świadomości bez rozróżniania przeciwieństw. Jest to zasada ojcowska, logos, który wiecznie walczy, by wyzwolić się z pierwotnego ciepła i ciemności macierzyńskiego łona, czyli jednym słowem, z nieświadomości. Boska ciekawość pragnie się narodzić i nie wzbrania się przed konfliktem, cierpieniem czy grzechem. Dla logosa nieświadomość jest grzechem pierworodnym, samym złem. I dlatego jego pierwszym twórczym aktem uwolnienia jest matkobójstwo i duch, który stawił czoło wszelkim wyżynom i głębiom musi, jak mówi Synesios, znosić boską karę, przykucie łańcuchami do skał Kaukazu. Wszystko, co istnieje ma swoje przeciwieństwo, było na początku jednością i będzie nią znowu na końcu. Świadomość może istnieć dzięki ciągłemu uzmysławianiu sobie nieświadomości podobnie, jak wszystko, co żyje musi przejść przez wiele śmierci.
Wzniecanie konfliktu jest cnotą Lucyfera w prawdziwym znaczeniu tego słowa. Konflikt grozi ogniem, ogniem afektów i emocji, i jak każdy inny ogień ma dwa aspekty: spalania i tworzenia światła. Z jednej strony emocje są alchemicznym ogniem, którego ciepło pobudza wszystko do istnienia i którego gorączka spala wszelkie zbyteczne sprawy na popiół (omnes superfluitates comburit). Z drugiej jednak strony emocje są jak chwila, w której stal styka się z krzemieniem i powstaje iskra, gdyż są one głównym źródłem świadomości. Bez emocji nie ma przejścia z ciemności w światło, z inercji w działanie.
Kobieta, której los wyznaczył rolę elementu zakłócającego nie jest wyłącznie czysto destrukcyjna, z wyjątkiem przypadków patologicznych. Zazwyczaj ten, kto wprowadza zakłócenia, sam im podlega, ten, kto inicjuje zmiany sam się zmienia, a mały płomyk, który rozpala, oświeca wszystkie ofiary całej powikłanej sytuacji. To, co wydawało się jedynie bezsensownym wstrząsem staje się procesem oczyszczenia:Bo wszystko, co przemija w niespełnieniu ma kres11.
Jeżeli kobieta tego typu pozostanie nieświadoma znaczenia swojej roli, jeżeli nie będzie wiedzieć, że jest:Ta część potęgi zła, co działa / Czyż dobra tutaj nie wyzwala12, to zginie od miecza, po który sięgnęła. Lecz świadomość przemieni ją w tego, kto uwalnia i odkupią.
Kobieta trzeciego typu, tak bardzo utożsamiona z matką, że jej własne instynkty są sparaliżowane przez projekcje, nie musi jednak z tego powodu pozostać na zawsze beznadziejną, nieobecną istotą. Przeciwnie, jeżeli jest normalna, to istnieje szansa, że puste naczynie zostanie wypełnione znaczącą projekcją animy. Los tej kobiety w zasadzie zależy od takiej ewentualności, nigdy sama się nie odnajdzie, w najmniejszym nawet stopniu, bez pomocy mężczyzny; musi ona w dosłownym znaczeniu zostać wykradziona swojej matce. Co więcej, musi tak długo grać rolę dla niej zaplanowaną i włożyć w to sporo wysiłku, aż poczuje do niej wstręt. W ten sposób może uda jej się odkryć, kim jest naprawdę. Takie kobiety mogą być oddanymi i chętnymi do poświęceń żonami mężów, których całe życie skierowane jest na utożsamienie się z jakimś określonym zawodem lub ogromnym talentem, lecz którzy pod innymi względami są nieświadomi i takimi pozostają. Ponieważ sami są tylko maskami, żona również musi grać rolę towarzyszącą, udając naturalność. Kobiety te często mogą same być bardzo uzdolnione, ale swoich umiejętności nie rozwijają, gdyż są całkowicie nieświadome swojej osobowości. Mogą projektować swój talent lub zdolności na męża, który ich nie posiada i wówczas mamy okazję zaobserwować spektakl, w którym nic nie znaczący mężczyzna, bez żadnych szans, nagle wzbija się jak na czarodziejskim dywanie na najwyższe szczyty kariery. Cherchez la femme, oto tajemnica jego sukcesów. Te kobiety przypominają mi - proszę ml wybaczyć niezbyt delikatne porównanie - posiadające moc wiedźmy, które uciekają w popłochu przed małym kundelkiem tylko dlatego, iż jest to okropny samiec i nigdy nie przyjdzie im do głowy, że mogą go zmiażdżyć.
Na koniec należy wspomnieć, że pustka jest wielką tajemnicą kobiecości. Mężczyźnie jest to całkowicie obce; otchłań, niezbadana głębia, jin. Żałosność tego pustego niebytu mocno go boli (mówię tutaj jako mężczyzna) i człowieka kusi, by stwierdzić, iż to stanowi całą „tajemnicę” kobiety. Taka kobieta jest czystym losem. Mężczyzna może powiedzieć, co mu się w tym podoba; być za lub przeciw; albo za i przeciw równocześnie, a w końcu wpada w tę dziurę, absurdalnie szczęśliwy, a jeżeli nie, to stracił i pokpił swoją jedyną szansę zrobienia z siebie mężczyzny. W pierwszym przypadku nie można mu odmówić głupiego szczęścia, a w drugim jego porażka wydaje się niewiarygodna. „Matki, tak Matki - jak to dziwnie brzmi!”13 Tym westchnieniem, które przypieczętowuje kapitulację mężczyzny, kiedy zbliża się do królestwa matek, przechodzimy do czwartego typu.
Jako zjawisko patologiczne typ ten jest nieprzyjemnym, wymagającym i bardzo niezadowalającym partnerem dla swego męża, gdyż buntuje się każdym swoim nerwem przeciwko wszystkiemu, co wyrasta z natury. Jednak coraz większe doświadczenie życiowe nauczy ją paru rzeczy i na początek przestanie ona zwalczać matkę w osobistym oraz ograniczonym znaczeniu tego słowa. Ale nawet wtedy, gdy będzie bardzo się starać, zawsze będzie wrogo odnosić się do wszystkiego, co jest ciemne, niejasne i dwuznaczne, a zaznaczać wszystko, co pewne, jasne i rozsądne. Przewyższając swoją bardziej kobiecą siostrę pod względem obiektywności, może stać się przyjacielem, siostrą i kompetentnym doradcą swego męża. Jej męskie aspiracje umożliwiają jej ludzkie zrozumienie indywidualności męża, które znacznie przekracza dziedzinę erotyki. Kobieta z tego typu kompleksem matki ma prawdopodobnie największe szanse ze wszystkich, by jej małżeństwo w drugiej połowie życia było niezwykle udane. Urzeczywistnia się to jednak tylko wówczas, gdy potrafi pokonać piekło „nic albo żeńskość”, chaos macierzyńskiego łona, które są dla niej największym niebezpieczeństwem z powodu jej negatywnego kompleksu. Jak wiemy, kompleks można pokonać tylko wówczas, gdy przeżyje się go w pełni. Innymi słowy, jeżeli mamy się rozwinąć, musimy przyciągnąć do siebie i wypić do dna wszystko to, co z powodu swoich kompleksów odsuwaliśmy daleko od siebie.
Ten typ rozpoczął życie z odwróconą twarzą na wzór żony Lota, która oglądała się na Sodomę i Gomorę. A wtedy życie i świat przesuwają się obok niej, jak sen - irytujące źródło iluzji, rozczarowań i rozdrażnienia, a wszystko to wynika wyłącznie z faktu, że nie potrafi ona zmobilizować się i patrzeć wciąż przed siebie. Jej czysto nieświadomy, zachowawczy stosunek do rzeczywistości powoduje, iż Jej życie zostaje zdominowane przez to, co najbardziej zwalczała - wyłącznie macierzyński, kobiecy aspekt. Jeżeli jednak później odwróci swoją twarz, to ujrzy świat po raz pierwszy, w świetle dojrzałości i zobaczy, że jest on bogaty we wszystkie kolory, odczuje urok młodości, a czasami nawet dzieciństwa. Jest to wizja, która niesie wiedzę i odkrycie prawdy, nieodzowny warunek wstępny zdobycia świadomości. Część życia została stracona, lecz jego znaczenie zostało dla niej ocalone.
Kobieta, która walczy przeciwko swemu ojcu ma nadal możliwość prowadzenia kobiecej, instynktownej egzystencji, ponieważ odrzuca tylko to, co jest dla niej obce. Gdy jednak zwalcza matkę, to może, ryzykując uszkodzenie własnych zmysłów, osiągnąć głębszą świadomość, ponieważ odrzucając matkę, odrzuca ona wszystko to, co niejasne, instynktowne, dwuznaczne i nieświadome w jej własnej naturze. Dzięki jej jasnemu widzeniu, obiektywności i męskości, taka kobieta często zajmuje ważne stanowiska, w których jej pracowicie odkrywana macierzyńskość, kierowana chłodną inteligencją wywiera jak najbardziej dobroczynny wpływ. To rzadkie połączenie kobiecości i męskiego zrozumienia okazuje się równie cenne w związkach intymnych, jak i w sprawach praktycznych. Taka kobieta, której świat nie zna może grać bardzo wpływową rolę jako duchowy przewodnik i doradca mężczyzny. Męski umysł lepiej rozumie ten typ kobiety dzięki jej cechom niż inne kobiety z odmiennymi kompleksami matki i z tego powodu mężczyźni chętnie na nią projektują pozytywne kompleksy matki. Kobieta obdarzona nadmierną kobiecością przeraża mężczyzn, którzy mają kompleks matki cechujący się wielką wrażliwością. Lecz ten typ kobiety, mężczyzny nie przeraża, gdyż buduje ona dla męskiego umysłu mosty, po których może bezpiecznie przeprowadzić jego uczucia na przeciwległy brzeg. Jej jasność widzenia napawa go ufnością, czymś, czego nie należy lekceważyć i czego częściej niż mogłoby się nam wydawać, brakuje w związkach pomiędzy mężczyzną i kobietą. Eros mężczyzny nie prowadzi w górę, lecz w dół, w tajemniczy ciemny świat Hekate i Kali, który przeraża każdego intelektualnie rozwiniętego mężczyznę. Zrozumienie, które posiada ten typ kobiety, będzie dla niego gwiazdą, przewodnikiem w ciemności i w pozornie nie kończącym się labiryncie życia.
Z tego, co zostało dotychczas powiedziane wyraźnie wynika, że w ostatniej analizie wszystkie mitologiczne stwierdzenia na omawiany temat, jak, również zaobserwowane skutki kompleksu matki, odarte ze zbytecznych szczegółów wskazują na nieświadomość jako na źródło ich pochodzenia. Skąd człowiek wziąłby pomysł, by podzielić wszechświat na dzień i noc, lato i zimę, na Jasny świat dnia i ciemny świat nocy zamieszkany przez fantastyczne potwory, gdyby nie miał takiego prototypu w sobie, w polaryzacji pomiędzy tym, co świadome i nieświadome, będące czymś niewidzialnym i mało poznawalnym. Postrzeganie przedmiotów przez człowieka prymitywnego tylko częściowo uwarunkowane jest obiektywnym zachowaniem się samych rzeczy, a znacznie ważniejszą rolę odgrywają często uwarunkowania psychiki, które nie są związane z przedmiotami zewnętrznymi, chyba że poprzez projekcję. Wynika to z prostego faktu, że prymitywny umysł nie doświadczył jeszcze ascetycznego zdyscyplinowania umysłu, które znamy jako krytykę wiedzy. Dla niego rzeczywistość jest mniej lub bardziej przemijającym zjawiskiem w strumieniu jego fantazji, w którym nie rozróżnia przedmiotu i podmiotu wzajemnie na siebie oddziałujących. „Wszystko to, co znajduje się na zewnątrz jest również wewnątrz” - możemy powtórzyć za Goethem. Lecz to „wewnątrz”, które współczesny racjonalizm tak chętnie wywodzi od „zewnątrz” ma własną strukturę a priori, poprzedzającą całe świadome doświadczenie. Niemożliwe jest wyobrażenie sobie, że „doświadczenie” w najszerszym rozumieniu albo w przypadku zjawiska psychicznego, może wywodzić się wyłącznie z zewnętrznego świata. Psychika jest częścią najgłębszej tajemnicy życia i ma swoją określoną strukturę i formę, jak każdy inny organizm. Czy ta psychiczna struktura i jej elementy, archetypy w ogóle się skądś „wywodzą”, jest pytaniem metafizycznym, a więc nie posiadającym odpowiedzi. Struktura jest czymś danym, jest to warunek wstępny występujący w każdym przypadku. Jest nią matka, matryca - forma, w którą wlewa się całe doświadczenie. Ojciec z kolei przedstawia dynamizm archetypu, gdyż archetyp składa się z nich obydwu - z formy i energii.
Nosicielem archetypu jest przede wszystkim własna matka, gdyż dziecko na początku żyje z nią w całkowitej symbiozie, w stanie nieświadomej tożsamości. Jest ona zarówno psychicznym, jak i fizycznym warunkiem wstępnym dla rozwoju dziecka. Wraz z obudzeniem się świadomości ego współuczestnictwo stopniowo słabnie i świadomość zaczyna wchodzić w swoje przeciwieństwo - nieświadomość, jej własną nieodzowną podstawę. Prowadzi to do rozróżnienia ego od matki, której cechy charakterystyczne stają się bardziej odległe. Wszystkie fantastyczne i tajemnicze cechy przypisywane jej obrazowi zaczynają odpadać i zostają przeniesione na osobę jej bliską, na przykład na babkę. Jako matka matki jest ona kimś od samej matki „ważniejszym”, w rzeczywistości jest „Wielką Matką”. Często przysługują jej atrybuty mądrości, jak i te, które posiada wiedźma. Następnie archetyp wycofuje się ze świadomości i im wyraźniejszy staje się ten drugi, tym dobitniej archetyp przyjmuje cechy mitologiczne. Przejście od matki do babki oznacza, że archetyp został podniesiony do wyższej rangi. Widać to wyraźnie w wierzeniach ludu Bataków. Ofiary pogrzebowe na cześć zmarłego ojca są skromne, składają się ze zwykłego pożywienia. Lecz jeśli syn ma własnego syna, to ojciec staje się dziadkiem i w konsekwencji zdobywa bardziej zaszczytną pozycję w zaświatach, składa mu się więc znaczniejsze ofiary14.