PRZYJACIÓŁKI Z PODWÓRKA U ŚWIĘTEGO MIKOŁAJA - Matuszewska Jolanta - ebook

PRZYJACIÓŁKI Z PODWÓRKA U ŚWIĘTEGO MIKOŁAJA ebook

Matuszewska Jolanta

0,0

Opis

W piątej części "Przyjaciółek z podwórka" Pola, Amelka i Emilka przygotowują się do Świąt Bożego Narodzenia.

Postanawiają odwiedzić w tym czasie Świętego Mikołaja w Laponii.

Podróż będzie pełna przygód, a dziewczynki będą miały co wspominać.

Na biegunie północnym odwiedzą Mikołaja i Mikołajową, poznają skrzaty, zobaczą co dzieje się w fabryce Świętego Mikołaja i jak odbywa się produkcja zabawek.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 46

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



JOLANTA MATUSZEWSKA

PRZYJACIÓŁKI Z PODWÓRKA

U ŚWIĘTEGO MIKOŁAJA

Ilustracje

Izabela Madeja

www.jestemtegowarta.pl

Redakcja

Ewa Popielarz

Korekta

Magdalena Białek

Ilustracje

izabela Madeja

Skład

Józef Popielarz

ISBN 978-83-966517-0-9

©️Jolanta Matuszewska

©️Jestem tego warta

www.jestemtegowarta.pl

[email protected]

Proszę o niekopiowanie, nierozpowszechnianie książki w nielegalny sposób. Uszanuj proszę moją pracę.

Jeśli masz ochotę podzielić się opinią na temat mojej książki, oznacz, proszę, zdjęcie lub tekst hasztagiem #przyjaciółkizpodwórka i #jestem_tego_warta

Dziękuję

Dla moich kochanych dzieci –

Poli i Nikodema

Trzy przyjaciółki – Pola, Emilka i Amelka – odkryły tajemniczy tunel. Mogą nim teraz dojechać w każde miejsce, jakie im się zamarzy. Podczas jednej z podroży Pola znajduje w nadmorskim piasku bursztyn, który okazuje się magicznym kamieniem. Dziewczynki kilkakrotnie korzystają z mocy kamienia, ale niestety muszą go zwrócić. Oddają bursztyn tajemniczemu starcowi, który jest jego właścicielem. Starzec, chcąc się odwdzięczyć, ofiarowuje przyjaciółkom magiczne przedmioty. Dziewczynki zaczynają testować ich działanie i wyruszają w podróż, by poznać kolejną niezwykłą osobę. Spędzają trochę czasu w tajemniczym miejscu i dostają kolejny przedmiot, dzięki któremu już nigdy nie zgubią wejścia do tajemniczego tunelu.

Dziewczynki często wspominały wakacje i swoje przygody. Spędzały ze sobą bardzo dużo czasu. Chodziły do jednej klasy, więc widziały się codziennie w szkole, a później po odrobieniu lekcji mogły się ze sobą spotykać. Przyjaciółki dużo rozmawiały o tajemniczym tunelu i bursztynie, wspominały też starca – pana Henia. Obiecały sobie, że niebawem odwiedzą go nad morzem, żeby się dowiedzieć, jak się czuje. Były ciekawe, czy coś się u niego zmieniło, ale chciały również porozmawiać o spotkanej w Bieszczadach szamance Nadziei, o innych tajemniczych przedmiotach i o tunelu. Chciały podzielić się z panem Henrykiem marzeniami o podróżach w różne miejsca, powiedzieć mu o tym, że ich mamy wiedzą już o tajemniczym tunelu i o wszystkim, co się dzięki niemu wydarzyło.

Czas mijał bardzo szybko. Nadszedł koniec października i przyjaciółki zaczęły przygotowania do Halloween. Co roku przebierały się za wiedźmy albo duchy i chodziły od domu do domu, wołając radośnie „Cukierek albo psikus!”. Tym razem zdecydowały się przebrać za dynie i pomalować buzie na pomarańczowo. Ich mamy postarały się, żeby dziewczynki miały jak najpiękniejsze stroje. Kupiły pomarańczowy materiał, poprzeszywały go odpowiednio i zrobiły dodatkowo pomarańczowe czapeczki z charakterystycznym dla dyni ogonkiem na samym czubku. Każda z przyjaciółek miała też swój koszyk do zbierania słodyczy.

Tego dnia dziewczynki miały świetne humory. W zabawie halloweenowej towarzyszyły im ich mamy, przebrane za wiedźmy, pilnując, żeby nic się dziewczynkom nie stało. Sąsiedzi, do których pukały, byli bardzo mili i przygotowani na odwiedziny małych przebierańców. Drzwi do mieszkań mieli przystrojone pajęczynami, wiszącymi kościotrupami i pająkami. Na klatkach schodowych stały wydrążone dynie powycinane w różne wzory i ze świeczkami w środku. Wyglądały trochę przerażająco, ale dziewczynki wiedziały, że to tylko dekoracje. Dynie oświetlały korytarze, więc nikt nie zapalał lamp. Co chwilę mijały inną ekipę, która już odwiedziła mieszkania w tej klatce. Dzieci bawiły się niesamowicie. Były szczęśliwe, że mogą razem z kolegami i koleżankami postraszyć sąsiadów, spędzić wspólnie wieczór i dobrze się przy tym bawić.

Po odwiedzeniu wszystkich mieszkań dziewczynki wraz ze swoimi mamami poszły do domu Amelki. Postanowiły jeszcze wspólnie posiedzieć, pobawić się i pograć w różne gry. Zajadały się przy tym pysznym dyniowym ciastem i ciastkami w kształcie paluchów wiedźmy, które Amelka upiekła razem z mamą, a do tego popijały herbatę z owoców leśnych. Co chwilę kolejni przebierańcy pukali albo dzwonili do drzwi, ale Amelka miała przygotowane słodycze, jabłka i deserki, które sama robiła przez cały dzień, więc każdego z chęcią i uśmiechem obdarowywała. Dziewczyny bawiły się tak do późnych godzin wieczornych.

*

Nadeszła zima, zaczęło się robić coraz chłodniej, a przyjaciółki nie mogły się doczekać świąt Bożego Narodzenia. Tuż po Halloween spadł śnieg, więc dziewczynki zaraz po szkole biegły na dwór, żeby móc się pobawić, ulepić bałwana i porzucać śnieżkami. Lubiły też robić orły na śniegu. Były ubrane w grube zimowe kombinezony, wełniane czapki, szaliki i rękawiczki, więc zima nie była im straszna. Kiedy robiło im się zbyt chłodno, biegły do klatki w bloku i grzały się przy kaloryferach. Odpoczywały tam chwilę, a kiedy rękawiczki położone na grzejniku wyschły, zakładały je i biegły na dwór dalej się bawić.

Zima była tego roku naprawdę piękna, spadło mnóstwo śniegu. Na ziemi tworzyły się ślizgawki, a na osiedlu zrobiono nawet lodowisko, żeby dzieciaki z bloków mogły jeździć wspólnie na łyżwach. Nieopodal były też pagórki – idealne na saneczkowe szaleństwo. Zabawom nie było końca. Przyjaciółki lubiły zjeżdżać razem na jednych sankach. Po drodze sanki zwykle się wywracały, a one lądowały buziami w śniegu i śmiały się głośno, patrząc na swoje twarze całe oblepione śniegiem.

*

Jednej soboty, tuż przed świętami, na dworze był straszny mróz i rodzice poprosili dziewczynki, żeby zostały tego dnia w domu. Żeby się nie nudziły, poszły do Poli i tam wspólnie spędzały czas. Mama Poli zrobiła im ciepłe kakao i zaproponowała, żeby upiekły pierniki. Dziewczynki co roku starały się pomagać w domu przed świętami, na przykład ubierając choinkę, a pieczenie pierników to była już ich tradycja.

Przyjaciółki założyły więc fartuszki, umyły ręce, przygotowały wszystkie niezbędne składniki oraz foremki o różnych kształtach i z pomocą mamy Poli zaczęły robić ciasto. Powoli cała kuchnia i mieszkanie wypełniły się zapachem cynamonu i przyprawy do pierników. Porcja miała być duża, bo dziewczynki chciały upiec pierniki dla swoich najbliższych i zabrać je do domów. Przepis, według którego co roku przygotowywały te pyszne świąteczne ciastka, to stara receptura babci Poli. Starsza pani zawsze dbała o to, żeby przed świętami dom wypełniał się zapachem pierników.

PRZEPIS NA PIERNIKI

1,25 kg mąki

6 jajek

0,5 kg cukru

1 łyżka kawy (zalanej wrzątkiem) + 0,5 szklanki miodu

1,25 kostki margaryny