Rhesos - Eurypides - ebook

Rhesos ebook

Eurypides

0,0
12,49 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Rhesos to dramat Eurypidesa, największego obok Ajschylosa i Sofoklesa tragika starożytnej Grecji.


Akcja dramatu ma miejsce podczas wojny trojańskiej, w nocy, kiedy Odyseusz i Diomedes potajemnie przedostają się do obozu trojańskiego. O tym samym wydarzeniu opowiada dziesiąta księga poematu Homera, Iliada.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 39

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Wydawnictwo Avia Artis

2022

ISBN: 978-83-8226-765-5
Ta książka elektroniczna została przygotowana dzięki StreetLib Write (https://writeapp.io).

Osoby dramatu

CHÓR STRAŻY TROJAŃSKIEJ. HEKTOR, naczelny wódz trojański. AINEIAS (Eneasz), syn Auchiresa i Afrodyty. CHYTRZEC, (Dolon). GONIEC. RHESOS, syn trackiego potoku Strymona i Muzy. ODYSSEUS. DYOMEDES. ATHENE. PARIS czyli ALEKSANDROS, brat Hektora. MUZA, matka Rhesosa. POWOŹNIK RHESOSA.

Rzecz dzieje się w obozie wojsk trojańskich.

Rhesos

PRZODOWNIK CHÓRU.

Jeśli tam nie śpi jeszcze Z książęcych giermków który, Lub też ktokolwiek z warty, Co, czterokrotnie luzując się w nocy, Oboźnej pilnuje rzeszy, Niechże pospieszyDo legowiska Hektora! (Tymczasem sam podszedłszy pod namiot, krzyczy):Na łokciu oparty, Podnieś-że głowę do góry, Sen z groźnych spędź powiek I rzuć to liściem zaścielone łoże! Ważną-ć nowinę obwieszczę! Najwyższa pora, Byś ją wysłuchał, Hektorze!

Z namiotu wychodzi

HEKTOR.

Kto tam? Czyj głos to? Przyjaciel czy wróg? Cóż to za człowiek? Hasło?... Czy braknie ci słów? Pod mego namiotu próg Kto śmie przychodzić w tej porze? Gadaj-że! mów!...

PRZODOWNIK CHÓRU.

Wojenna straż.

HEKTOR.

A co za powód masz Do wrzawy?

PRZODOWNIK CHÓRU.

Nie trwóż się, książę!

HEKTOR.

 Nie trwożę! Czy może Nocnej się lękasz wyprawy? Któż to opuszcza swoje stanowisko I niepokoi Żołnierzy? Czy wiesz, Że hufców argiwskich blisko I zawsze w pełnej zbroi Obóz nasz leży?

CHÓR STRAŻY TROJAŃSKIEJ.

Uzbrój-że dłoń I goń I bież Do towarzyszów leż! Trzeba co tchu Wyrwać ich z snu, Trzeba przyjaciół słać, By się porwała brać Z namiotów! Niech każdy będzie gotów, Niech dzidę pochwyci, jak błysk

I koniom w pysk Założy kryg! Do syna Panthoosa, Lub syna Europy, Go wiedzie likijski szyk, Któż pójdzie w te tropy, Któż? Gdzie są kapłani Z ofiarą obeznani? Procarzów gdzież przednie chłopy, Gdzież? Rusz się, frygijski łuczniku, a rusz I, niecierpliwy, Załóż cięciwy Na rogiem strojny łuk!

HEKTOR.

Zapowiedź trwóg Zwiastuje warga mi twoja, To znów do ucha Płynie z niej jakby otucha — Mowa to dziwnie zmieszana! A może Kronidy-Pana Przestrach twą duszą ciska! Może to on z stanowiska Tak cię wypędza i każe Przerażać wojska i straże? Cóż za wiadomość nowa? Mnogie są twoje słowa, Ale pewności żadnej.

PRZODOWNIK CHÓRU.

W krąg ognia moc Przez noc

Na trud Pali Argiwów lud, Że, niby dzień, Tak płynie zeń Światłości biały smug, Widać, że na coś wróg Zawzięty. Na brzegu lśnią okręty, Tak jary oświeca je blask! Podniósł się wrzask, Wszczął dziki szum: To przed Agamemnona Ruszył się w nocnym mroku Ten cały wojenny tłum... Cóż może na oku Mieć, Jeśli nie krwawy Cel jakiejś znów wyprawy? Nigdym takiego ja tłoku Wprzód Nie widział! Jakąś zastawiają sieć! Dlatego w trwodze Z tą wieścią przychodzę, By twej nagany ujść...

HEKTOR.

Przychodzisz w samą porę, chociaż głosisz trwogę, Ci ludzie chcą ukradkiem wybrać się dziś w drogę — Poprostu myślą uciec, gotują okręty, By nocą tą na morskie wypłynąć odmęty. Dowodem są te ognie! Dlaczegóż to, losie, Wstrzymujesz lwa od łupu, zanim udało się

Tym oto bystrym mieczem wytępić ich docna, Tych wrogów mych argiwskich?!.. Moja ręka mocna Nie byłaby spoczęła, jeno że mi słońca Blask zagasł, że nie mogłem, kroczący bez końca Pomiędzy namiotami, popalić ich statków I wyciąć ich tym mieczem morderczym. Mam świadków, Że, chcąc skorzystać z losu szczęśliwych obrotów, I w nocy też na wroga natrzeć byłem gotów. Wróżbici jednakowoż i mędrce, świadomi Przyszłości, gdy się miecz mój tak na krew łakomi, Radzili czekać świtu, jako w to zaranie Ni jeden już na ziemi Greczyn nie zostanie. Ci przecież nie czekają rad moich wróżbiarzy, Bo juści dla ucieczki dobrze mrok się darzy. Więc trzeba powiadomić co tchu moich ludzi, Niech każdy będzie gotów, niech ze snu się zbudzi, Niech weźmie się do broni, by wróg, w plecy cięty, Gdy będzie do ucieczki piął się na okręty, Drabiny krwią swą zbroczył, lub też, powiązany, Nauczył się frygijskie uprawiać polany.

PRZODOWNIK CHÓRU.

Zbyt kwapisz się, a nie wiesz, co to jest, Hektorze! Czy wojsko to ucieka, któż odgadnąć może?

HEKTOR.

A w jakimżby więc celu palili ogniska?

PRZODOWNIK CHÓRU.

Ja nie wiem, ale sprawa coś mi trochę śliska.

HEKTOR.

Ha! Cóż cię nie przerazi, jeśli drżysz tej chwili?!

PRZODOWNIK CHÓRU.

Tak nigdy nasi wrodzy ogni nie palili.

HEKTOR.

I nigdy tak haniebnie z pola nie czmychali.

PRZODOWNIK CHÓRU.

Tyś sprawił to, dlatego kieruj wszystkiem dalej.

HEKTOR.

Gdy wróg jest, broń do ręki, no, i dobra nasza!

PRZODOWNIK CHÓRU.

O, widzę spieszącego ku nam Ajnejasza! Widocznie swych przyjaciół nowiną uraczy.

Wchodzi

AJNEJAS (ENEASZ) (do Hektora).

Dlaczego po obozie ku wojska rozpaczy Te straże tak się włóczą? Ludziom spać nie dają! Co chcą przy twym namiocie? Załatw się z tą zgrają!

HEKTOR.

Od stóp do głów się zakuj, Ajnejasie, w zbroję!

AJNEJAS.

Cóż stało się? Czy może warty mówią twoje, Że wróg nasz jakiś napad tajemnie układa?

HEKTOR.

Uciekać chcą, na statki wszystek naród siada.

AJNEJAS.

A skądże ci ta pewność? Masz-że dowód jaki?

HEKTOR.

Noc całą palą ognie to najlepsze znaki: Do rana nie zostaną, nie o to im chodzi. Te watry rozżarzywszy, rzucą się do łodzi I unikną precz z tej ziemi — odpłyną na morze.