3,99 zł
Drugie opowiadanie z serii „Sanatorium Seksu" autorstwa K. O. Thomas.
Do Sanatorium Seksu przyjeżdża para, której życie erotyczne nie istnieje od dłuższego czasu. Czy pobyt w tym nietypowym miejscu sprawi, że w ich łóżku na powrót zapłonie płomień pożądania? Czy Igor, właściciel Sanatorium, odnajdzie ukojenie po rozstaniu z narzeczoną? Przypadkowe spotkanie z poznaną podczas wakacji w Portugalii Martą może być receptą na jego erotyczne udręki, ale czy mężczyzna będzie chciał się wyleczyć z uczucia do dawnej narzeczonej?
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 17
K.O. Thomas
Lust
Sanatorium Seksu 2: Marta, THELMA i louise – seria erotyczna
Zdjęcie na okładce: Shutterstock
Copyright © 2022, 2022 K. O. Thomas i LUST
Wszystkie prawa zastrzeżone
ISBN: 9788728431665
1. Wydanie w formie e-booka
Format: EPUB 3.0
Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą Wydawcy oraz autora.
Wybrał to miejsce, ponieważ od najbliższych zabudowań dzieliły je trzy kilometry, a jemu zależało na prywatności i przestrzeni. Położone nad niewielkim, zarybionym stawem, w otulinie lasów iglastych, stanowiło idealne lokum na ośrodek zdrowia, którego mianował się ordynatorem.
Kiedy zobaczył ogłoszenie, nie zamierzał nawet zapisać numeru. „Na pewno jest już sprzedane” – pomyślał smętnie. Cena była naprawdę korzystna, co oznaczało, że właściciel musiał popaść w olbrzymie tarapaty i wyprzedawał majątek za bezcen.
– Taka perełka… Taka perełka… – mruczał pod nosem Igor, wchodząc do bloku, w którym mieszkał.
– O, widzę, że kierownik w dobrym humorze – zagadnął go Edek, król miejscowego podwórka – że tak z rana perełka mu na myśli… To moje ulubione piwko. Rzec można, z rodzinnych stron. Z Lubelszczyzny. – Edek wypiął tors, jakby sam prezydent zaraz miał mu przypiąć order za pielęgnowanie patriotyzmu lokalnego. – Też bym się napił, gdyby kierownik poczęstował. Gardło mam przesuszone, że odbiera mowę… – Na znak, że nie łże, wydał z siebie ochrypły jęk i nawet największy niedowiarek by uznał, że Edek cierpi katusze.
– Witam sąsiada – odrzekł nieco rozpogodzony Igor. – Nie taką perłę miałem na myśli, ale chętnie pomogę sąsiadowi w potrzebie… – Igor sięgnął po portfel.
– Panie! Co pan?! Tak to ja nie chcę! Nie jestem jakimś lumpem spod dworca. Żebrać nie muszę. – Urażony okręcił się szczelniej ortalionową kurtką. – Myślał żem, że kierownik szuka towarzystwa do kielicha. A ja w potrzebie nikomu nie odmówię. – Wyszczerzył klawiaturę zębów, w której czarne klawisze górowały nad białymi.
– Skoro tak, to zapraszam – powiedział Igor, zaskakując samego siebie.
To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.