Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
„Weszłam do łazienki i spojrzałam w lustro. Bez wątpliwości byłam podniecona. Gołym okiem można było zauważyć zaróżowione policzki i błyszczące oczy, a kolejny objaw stanowiły mokre majtki. Odkręciłam wodę, przemyłam twarz, po czym wytarłam ją ręcznikiem papierowym. Usiadłam na zamkniętej ubikacji i zrobiłam trzy głębsze wdechy. Wszystko na nic, bo moja kobiecość nadal pulsowała boleśnie. Książka w połączeniu z przystojnym i irytującym sąsiadem podziałała na mnie aż zanadto. W życiu nie spodziewałam, że coś takiego mnie spotka, takie rzeczy dzieją się tylko w filmach".
Bohaterka opowiadania „Wysokie loty" odczuwa podniecenie wywołane obecnością przystojnego współpasażera lotu. Przeczuwa, że jej fantazja o przygodnym seksie z nieznajomym ma szansę na spełnienie w tych nietypowych okolicznościach. Czy odważy się wpuścić swojego sąsiada do ciasnej kabiny? Odkryj tę i inne historie ze zbioru „N jak nieznajomy" i zanurz się w świecie podniecających i ryzykownych fantazji.
W skład zbioru wchodzi 10 opowiadań erotycznych:
Wysokie loty
Wrześniowe ruiny: Hasło bezpieczeństwa
Ostatnia noc z nieznajomym
Nieznajomy
Granice mojej zdrady
Bez słowa
Pamiątka z wakacji 1: Olga
Noc w klubie: Potrójna przyjemność
Pociąg pełen pożądania
Kochanek na pocieszenie
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 180
SheWolf, Nadia Drozd, Alice Hill, Venessa Hart, Alexi Lexi, K. O. Thomas, B. A. Feder
Lust
Erotyczny alfabet: N jak Nieznajomi - zbiór opowiadań
Cover image: Shutterstock
Copyright © 2023 SheWolf, Nadia Drozd, Alice Hill, Venessa Hart, Alexi Lexi, K. O. Thomas, B. A. Feder i LUST
Wszystkie prawa zastrzeżone
ISBN: 9788727114392
1. Wydanie w formie e-booka
Format: EPUB 3.0
Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą Wydawcy oraz autora.
www.sagaegmont.com
Saga jest częścią Grupy Egmont. Egmont to największa duńska grupa medialna, należąca do Fundacji Egmont, która każdego roku wspiera dzieci z trudnych środowisk kwotą prawie 13,4 miliona euro.
Perspektywa lepszego życia zachęciła mnie, by wyemigrować z rodzinnego kraju. Nic mnie nie trzymało w Polsce, a Floryda kusiła niczym zakazany owoc. Kamila, moja przyjaciółka, co tydzień opowiadała przez Messengera o swoich przygodach, których musiałam doświadczyć na własnej skórze. Zazdrościłam jej i to był dobry pretekst, by dokonać zmian w życiu. Rozejrzałam się po moim wynajmowanym mieszkaniu. Wszystkie rzeczy były w kartonach w magazynie, nic nie świadczyło o tym, że mieszkałam tutaj prawie dwa lata. Przed drzwiami stała mała walizka – jedyna, którą zabierałam ze sobą w tę daleką podróż za ocean. Wszyscy pytali, czy nie boję się takich radykalnych zmian. Moja odpowiedź zawsze była taka sama: „nie”. Zmiany są dobre, a ja właśnie teraz ich potrzebowałam. Pragnęłam zacząć żyć na nowo w innym miejscu, by zostawić przeszłość daleko za sobą. Tutaj nie czekało mnie już nic nowego. Wyjęłam z torebki piwo, które kupiłam na tę okazję. Musiałam lekko się znieczulić przed lotem, zaplanowanym na punkt dwudziestą. Wybrałam nocny, by mieć ciszę i móc przespać większość lotu – albo i cały, jak dobrze pójdzie. Z natury jestem aż zanadto aktywna, a siedzenie w metalowej puszce nie było moim ulubionym zajęciem. Czekałam podekscytowana, przebierając nogami w miejscu, aż do czasu, kiedy przyjechała moja taksówka.
Ahoj, przygodo! Florydo, nadciągam!
Na warszawskim Modlinie na szczęście odprawa poszła bardzo szybko. Zaopatrzyłam się w kanapkę, w razie gdybym zgłodniała. Rozparta na niewygodnym, plastikowym siedzeniu, przyglądałam się ludziom kręcącym się w tę i z powrotem. Snułam daleko idące plany i marzenia, które zamierzałam zrealizować. Nawet nie zauważyłam, jak szybko uciekał mi czas. Wywołali mój lot, więc niemalże w podskokach poszłam na ostatnią odprawę przed wejściem do maszyny. Miałam tylko walizkę podręczną, dlatego wszystko trwało zdecydowanie krócej. Stewardesa pokazała mi kierunek, a numer fotela w samolocie znałam na pamięć. Ciężko było go zapomnieć – potrafiłam kilka razy dziennie oglądać bilet. Odnalazłam siedzenie w klasie ekonomicznej. Niestety miejsca na bagaże podręczne znajdowały się przy suficie, a ja nie byłam obdarzona wysokim wzrostem. Moje nędzne próby zdały się na nic i już wiedziałam, że sama nie dam rady, cokolwiek bym nie robiła.
– Pomogę – usłyszałam męski głos tuż za plecami. Odwróciłam się, by podziękować, ale głos uwiązł mi w gardle, a szczęka opadła do samej podłogi. Stał przede mną prawie metr dziewięćdziesiąt przystojnego i dobrze zbudowanego faceta o ciemnej karnacji. Jego włosy były czarne jak smoła, a tęczówki w takim samym odcieniu przysporzyły mnie o zawrót głowy. Wydawały się takie niespotykane i tajemnicze, a ten błysk – lekko groźny. Byłam mistrzynią w szybkim „obcinaniu” facetów – wystarczył ułamek sekundy, bym z łatwością sobie wyobraziła to, czego nie dało się zobaczyć. Nie zawsze trafiałam, ale na tym polegała zabawa.
– Dziękuję – w końcu udało mi się wydukać niewyraźnie. Wyciągnęłam rączkę walizki w stronę nieznajomego, a gdy nasze palce się zetknęły, przeszedł mnie dziwny dreszcz. Odruchowo puściłam walizkę, wprost na jego stopę. – O matko! Przepraszam, niezdara ze mnie – paplałam trzy po trzy, a na jego przystojną twarz wystąpił grymas.
– Przeżyję – oznajmił, po czym wsadził moją walizkę w przeznaczone do tego miejsce. Na domiar wszystkiego okazało się, że to mój sąsiad i będziemy od siebie oddaleni o parę centymetrów. W tym samym momencie uświadomiłam sobie, że ta podróż będzie zdecydowanie inna, niż sobie wyobrażałam.
Uśmiechnęłam się w podziękowaniu i zajęłam swoje miejsce, trzymając książkę pod pachą. Zaczęły się procedury przed startem, a niedługo po tym wystartowaliśmy. Nieznajomy przeglądał telefon, a ja zapięłam pasy, ukradkowo mu się przyglądając. Trzeba przyznać – niezłe ciasteczko niego. Wdarła mi się myśl, czy leci się zabawić, czy może wraca do żony i dzieci… Mój wzrok powędrował do jego dłoni, ale na długim i smukłym palcu nie zauważyłam żadnego złotego krążka. Musiał pewnie nim wyczyniać cuda. Skarciłam się od razu w głowie za grzeszne myśli. Miał trzydniowy zarost, który dodawał mu punktów w skali przystojności. Na ustach błąkał mu się zadziorny uśmieszek, który mnie zaintrygował. Zastanawiałam się, co takiego przegląda w telefonie, że uśmiech nie schodzi mu twarzy.
– Podoba ci się to, co widzisz? – zapytał cicho, nie przestając przesuwać palcem po ekranie. Przyłapał mnie. Zrozumiałam, z czego tak się cieszył. Automatycznie odwróciłam wzrok i otworzyłam książkę, by zacząć czytać tam, gdzie skończyłam.
– Eeee… – wydukałam. – Nie chciałam się gapić.
– To jest silniejsze od ciebie? – dopytywał, blokując ekran i zerkając w moją stronę. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć, lecz na szczęście uratowała mnie stewardesa.
– Podać państwu koce? – zapytała, chyba biorąc nas za parę i uśmiechając się ciepło.
– Poproszę. – Wyciągnęłam ręce. Materiał był milusi w dotyku i zachęcał do snu, lecz byłam za bardzo rozproszona przez przystojnego sąsiada.
– I dwa kieliszki szampana – dodał nieznajomy. Spojrzałam na niego, przelotnie się zastanawiając, czy będzie świętował sam ze sobą. Okryłam się szczelnie, po czym znów otworzyłam książkę. Z trudem starałam się skupić na książce, czytając po trzy razy jedną linijkę, by cokolwiek zrozumieć. W końcu się rozluźniłam, gdy wciągnęłam się w fabułę. Niestety nie trwało to długo, bo wróciła stewardesa z zamówionym szampanem. Uśmiechnęłam się do niej, po czym wróciłam do czytania, a sąsiad odebrał swoje zamówienie.
– Dla ciebie – powiedział, niemalże wciskając mi kieliszek w dłoń. Zdziwiłam się lekko.
– Miło z twojej strony. – Uśmiechnęłam się, stukając się z nim szkłem. Upiłam troszkę musującego alkoholu. Odwzajemnił uśmiech, a ja wróciłam do czytania swojej niegrzecznej książki. Nim się obejrzałam, czytałam z zapartym tchem o tych wszystkich łóżkowych wygibasach. Nie powiem, że to na mnie nie działało, bo działało. Od kiedy były narzeczony zwiał sprzed ołtarza, mam za sobą miesiące posuchy. Skoro nie uprawiałam sama seksu, to lubiłam chociaż o tym poczytać. Z zasady były to miłe i przyjemne opowieści. Zastanawiając się, czy w prawdziwym życiu takie rzeczy też mogą się zdarzyć, dopiłam szampana i rozejrzałam się po samolocie. Wszyscy smacznie spali. Niestety, gdy spojrzałam na mojego sąsiada, przyłapał mnie na tym po raz kolejny. Ma jakiś radar?
– Dobry ten erotyk? – zapytał cicho, by nie budzić innych pasażerów. Głową wskazał na moją książkę, na okładce której była męska, goła klata z sześciopakiem. Odruchowo przekręciłam książkę opisem do góry, przeklinając samą siebie, że nie pomyślałam o otulaczu, Ale skąd mogłam wiedzieć, że taki mężczyzna będzie siedział obok?
– To nie erotyk – skłamałam gładko.
– Czyżby? Twoje reakcje mówią co innego.
Słucham?! Jakie reakcje?
– To o sportowcach – wyjaśniłam pospiesznie. Uniósł brew i nim się zorientowałam, zabrał mi książkę z kolan. Do moich nozdrzy doleciał miły zapach jego perfum. – Nie ma nic związanego z seksem. – Chciałam mu ją wyrwać, lecz automatycznie zabrał ją z zasięgu moich rąk.
– Ej, oddawaj! – syknęłam, gdy otworzył książkę na przypadkowej stronie. Niestety wiedziałam, że jest w niej pełno scen łóżkowych, a z moim szczęściem na jakąś na pewno trafi.
– „…wspominałam, jak się kochaliśmy zaraz po tym, gdy mi się oświadczył. Alexander był delikatny, a zarazem władczy i lekko brutalny. Pierwszy raz tak się zachowywał. Nie zdawałam sobie sprawy, że aż tak mnie to podnieci i będę chciała to powtórzyć…” – zaczął czytać seksownym głosem, a ja myślałam, że zapadnę się pod ziemię. Nie wiedziałam, gdzie mam patrzeć i jak się zachować. Spojrzał na mnie, a ja zdołałam wyrwać mu książkę.
– To niegrzeczne zabierać nieznajomej kobiecie rzeczy – wyszeptałam gniewnie. Miałam ochotę go walnąć, pomimo tego, jakim ślicznym uśmiechem mnie obdarzył. Moje trzewia zrobiły fikołka. Przysunął się bliżej do mnie, a ja na chwilę mimowolnie wstrzymałam tlen w płucach. Odgarnął moje włosy z twarzy, a jego dotyk mnie sparaliżował.
– Jesteś podniecona – wyszeptał mi do ucha, po czym odsunął się minimalnie.
– Wcale nie – zaperzyłam się. Bezczelny typ. Nie mogłam nawet od niego uciec i byłam skazana na jego towarzystwo do końca lotu.
– Masz przyśpieszony oddech, rumieńce na twarzy, a do tego zaciskasz uda i widzę, jak na mnie patrzysz od samego początku.
– Po prostu jest gorąco. I skąd możesz wiedzieć o moich udach, skoro mam je zakryte kocem? – Nie wiem, czemu ciągnęłam tę szeptaną rozmowę. Zadziorny uśmiech nie schodził mu z twarzy.
– Bo twój koc nieustannie się poruszał, gdy czytałaś.
– Bezczelny jesteś, wiesz? – warknęłam, po czym odpięłam pasy i ruszyłam w stronę łazienki. Musiałam ochłonąć i ochlapać twarz zimną wodą. Jednak to prawda, że im przystojniejszy facet, tym bardziej bezczelny.
Weszłam do łazienki i spojrzałam w lustro. Bez wątpliwości byłam podniecona. Gołym okiem można było zauważyć zaróżowione policzki i błyszczące oczy, a kolejny objaw stanowiły mokre majtki. Odkręciłam wodę, przemyłam twarz, po czym wytarłam ją ręcznikiem papierowym. Usiadłam na zamkniętej ubikacji i zrobiłam trzy głębsze wdechy. Wszystko na nic, bo moja kobiecość nadal pulsowała boleśnie. Książka w połączeniu z przystojnym i irytującym sąsiadem podziałała na mnie aż zanadto. W życiu nie spodziewałam, że coś takiego mnie spotka, takie rzeczy dzieją się tylko w filmach.
Nie mogłam przesiedzieć całego lotu w łazience, więc rzuciłam ostatnie spojrzenie w lustro i przeczesałam splątane włosy palcami. Wzięłam głęboki oddech i przekręciłam zamek. Za drzwiami stał nie kto inny, jak mój bezczelny sąsiad. Opierał się z założonymi rękoma o ścianę, uwydatniając swoje bicepsy. Spojrzałam mu w oczy i przełknęłam ślinę. Był taki przystojny, a jego arogancja sprawiała, że pociągał mnie jeszcze bardziej. Odbił się od ściany i chwycił w dłonie moją twarz, po czym zmiażdżył wargami moje usta. Zszokowana stałam jak kołek i chciałam go odepchnąć, lecz po chwili odwzajemniłam pocałunek. Mózg mi się wyłączył, pożądanie wzięło górę. Wepchnął mnie do łazienki, po czym usłyszałam kliknięcie zamka. Zachłannie brał moje wargi, rozpinając guzik w moich spodniach, a po chwili rozporek. Jęknęłam mu w usta, gdy wślizgnął się dłonią w moje majtki.
– Dla mnie jesteś taka mokra? – wymruczał mi do ucha, przygryzając leciutko jego płatek.
– Nie gadaj, tylko działaj, nim się rozmyślę – wysapałam, gdy jego palec zataczał kółka na łechtaczce.
– Lubisz na ostro? – zapytał, łapiąc w garść moje włosy i odchylając moją głowę do tyłu. – Nic nie mów, zaraz zobaczymy. – Zaśmiał się, po czym uszczypnął mnie zębami w szyję, by po chwili złagodzić ugryzienie językiem. Jednym ruchem mnie odwrócił. Intuicyjnie chwyciłam się umywalki. Zaczął całować mnie po szyi, rozpalając mnie jeszcze bardziej. Włożył palce za górę spodni i ściągnął je razem z majtkami, aż miałam je na kostkach. Ustami pieścił moje pośladki, ugniatając je delikatnie, a po chwili przejechał dłonią po całej nodze, by zanurzyć dwa palce w mojej kobiecości.
– Lubisz się ruchać z nieznajomymi, co? – wyszeptał mi do ucha, a ja byłam tylko w stanie jęczeć głośno, powalona doznaniami. – Patrz na siebie, jaka jesteś piękna, gdy masz moje palce w cipce. A za chwilę będziesz miała coś lepszego i większego.
Otworzyłam oczy. Nie poznawałam się, bo na co dzień tak nie wyglądałam. Miałam różowe policzki, oczy mi błyszczały, a przy moim uchu znajdowała się przystojna twarz. Pchnął mnie palcami, aż musiałam mocniej się przytrzymać i automatycznie zamknęłam oczy. Usłyszałam charakterystyczny dźwięk rozpinania rozporka, a po chwili szelest rozrywanej folii. Spodziewałam się mocnego pchnięcia, jednak wszedł we mnie delikatnie, z każdym ruchem, rozciągając mnie coraz bardziej.
– Trzymaj się – ostrzegł, po czym zaczął się we mnie poruszać bardzo szybko i wchodzić naprawdę głęboko. Z moich ust wyrwał się głośny jęk, więc zakrył je dłonią, a drugą powędrował do łechtaczki. Czułam, jak wzbiera we mnie silny orgazm. Nogi mi się zatrzęsły, a gdy uderzyła we mnie pierwsza fala, upadłabym, gdyby mnie nie przytrzymał.
– Jeszcze nie skończyłem. – Zwolnił tempo, a gdy tylko doszłam do siebie, zaczął naprawdę mocne pchnięcia. – Dasz radę zacisnąć tę cudowną cipkę jeszcze raz na moim kutasie? – wymruczał. Podobało mi się to, że był wulgarny. Nawet nie przypuszczałam, że takie słowa wypowiedziane zachrypniętym głosem spowodują, że znowu wzbierze we mnie podniecenie. Jeszcze mocniej atakował moją łechtaczkę. – Będziesz obolała i za każdym razem, gdy to poczujesz, przypomnisz sobie, jak ci było dobrze, kiedy byłem w tobie – powiedział, tłumiąc dłonią moje jęki. Nie zdążyłam do końca dojść do siebie po pierwszym orgazmie, a już kolejny rozerwał mnie od środka. Knykcie mi zbielały od kurczowego trzymania umywalki, gdy wspólnie dochodziliśmy. Nogi miałam jak z waty, lecz gdy wywalał zużytą gumkę do kosza, uśmiechałam się od ucha do ucha, wciągając spodnie na tyłek.
Walenie do drzwi mnie otrzeźwiło. Spojrzałam na sąsiada, nie wiedząc, co zrobić. To teraz mamy przedstawienie – pomyślałam. Tak to jest właśnie, jak się bzyka w publicznym miejscu. Ironię musiałam mieć wypisaną na twarzy.
– I co teraz? – zapytałam bardziej siebie niż jego.
– Nic. – Wzruszył ramionami, po czym przekręcił zamek. Zobaczyłam starego faceta w drzwiach ze skołowaną miną. – Panie pierwsze. – Teatralnie wskazał mi kierunek, przepuszczając mnie w drzwiach. Zaczęłam niekontrolowanie się śmiać, gdy minęłam kolejnego pasażera tego lotu. Patrzyli na mnie, jakby wyrosły mi dwie głowy.
Ale wstyd! Dobrze, że nigdy więcej ich nie zobaczę – stwierdziłam w myślach.
Umościłam się wygodnie w fotelu, zaciągając koc niemalże pod samą brodę. Chwyciłam książkę i sama do siebie się uśmiechnęłam, ziewając. Te zabawy nieźle mnie wymęczyły.
– Będziemy udawać do końca podróży, że nic się nie stało? – zapytałam szeptem mojego sąsiada, gdy też się wygodnie rozsiadł.
– Możemy jeszcze pod tym kocem troszkę się pobawić ewentualnie. – Zaśmiał się, patrząc sugestywnie.
– Jeszcze możesz? Jakaś supermaszyna do seksu jesteś?
– Nie, ale lubię takie ciasne cipeczki – wyszeptał mi do ucha, po czym złapał mnie za brodę i lekko pocałował, gdy przestał się ze mnie śmiać.
– Wiem, że to może głupie pytanie, zważywszy na okoliczności, ale mam nadzieję, że nie masz żony?
Spojrzał na mnie jakoś tak dziwnie podejrzanie i dotarło do mnie, jak to zabrzmiało.
– Nie chcę być z tobą ani nic z tych rzeczy, ale nie chciałabym mieć na sumieniu rozpadu twojego małżeństwa.
Zmiana na jego twarzy była diametralna, gdy zrozumiał, o co mi chodzi. Niby nie miał obrączki, ale grom go wie, może jej zwyczajnie nie nosi.
– Nie, nie mam – przyznał, pocierając brodę. – Naprawdę byś się tym przejęła?
– Tak, chyba gryzłoby mnie sumienie. – Wzruszyłam ramionami. – Chociaż nie wiem, nie byłam nigdy w takiej sytuacji.
– A jak to jest z tobą?
– Wyjeżdżam na drugi koniec świata, bzykam się w łazience z facetem, którego nie znam nawet imienia, bo narzeczony uciekł mi sprzed ołtarza – wyznałam gorzko. – Jak widać, staczam się zamiast wziąć się w garść.
– Faktycznie, nie przedstawiłem się nawet. – Wyciągnął do mnie rękę. – Michał jestem.
Uścisnęłam ją.
– Julia, tylko bez żartów o tym, gdzie mój Romeo.
– Wracając do tematu… – Urwał i na chwilę się zamyślił. – Lepiej, że uciekł, niż jakby miał cię zdradzać. Chociaż masz wszystko jasne.
– Ty czy ona? – zapytałam tylko, domyślając się, że właśnie to przeżył. Spojrzał na mnie przelotnie, nim wyciągnął komórkę z kieszeni w spodniach.
– Sama zobacz. – Przesunął palcem po ekranie. Uruchomił się filmik, który wyglądał jak tanie porno. Zrobiło mi się go szkoda i zastanawiałam się, dlaczego mu to zrobiła. Urody mu nie brakowało, więc obstawiałam paskudny charakter.
– Przykro mi.
– A mi nie. Było, minęło.
Zablokował ekran, a ja nie wiedziałam, co powiedzieć. Zapanowała między nami cisza. Nie znając żadnych szczegółów, i tak się zastanawiałam, co się odwaliło w jego związku. W moim również chodziło o drugą osobę. Mój były narzeczony zakochał się w swojej koleżance z pracy i akurat w dniu ślubu sobie to uświadomił. Nasze wspólnie spędzone dziesięć lat straciło jakiekolwiek znaczenie. Ona wygrała, zgarnęła go, ale jak teraz na to patrzę, to faktycznie mój nowo poznany znajomy miał rację. Dobrze, że teraz, a nie później. Mama także mnie uczyła, by oddawać zabawki, które mi się znudziły – pomyślałam złośliwie.
– Też uciekasz za nowym życiem? – zapytałam, przerywając ciszę.
– Nie. Na stałe mieszkam na Florydzie, a teraz wracam od matki.
– Czyli tylko ja jestem naiwna – stwierdziłam, gorzko prychając. Jednak lepiej mieć złudne marzenia niż tkwić w miejscu.
– A co takiego chcesz robić już na miejscu?
Nieznacznie wzruszyłam ramionami.
– Mam pracować dla jakiegoś sztywniaka, u którego pracuje moja przyjaciółka. Mówi, że to kawał drania, ale nie szczędzi grosza, więc będzie mnie stać na wynajem już po pierwszej pensji.
– To nie zapowiada się na pracę marzeń – rzucił z przekąsem.
– Coś trzeba robić. Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma.
– Z góry zakładasz, że to kiepska praca, a nie chcesz dążyć do tego, by robić to, co lubisz?
– Najpierw trzeba wiedzieć, co chciałoby się robić. Ja niestety do tego jeszcze nie doszłam.
Nie tylko bzykanie szło nam nieźle – niespodziewanie bardzo dobrze nam się rozmawiało, o wszystkim i o niczym. Wszechobecna cisza, przerywana raz na jakiś czas chrapnięciem innego pasażera, dodawała intymności. Dowiedziałam się, że nigdy nie był żonaty i podobnie jak ja kilka lat temu zapragnął zmiany. Tak samo ja mu co nieco powiedziałam o swoich miłosnych przeżyciach. Zaskoczyłam sama siebie, że z taką łatwością potrafiłam się zwierzyć obcej osobie. Pomagał fakt, że więcej już miałam go nie zobaczyć. W końcu Floryda nie jest małym miasteczkiem, gdzie każdy każdego zna. Tutaj szansa na ponowne spotkanie była bardzo mała.
Czas podróży zleciał szybko w miłej atmosferze, a wszystkie założenia, jak będzie ona wyglądała, szlag trafił, więc z moim szczęściem reszta założeń też nie powinna się udać. Samolot zbliżał się do lądowania, a po chwili mogliśmy zbierać się do wyjścia. Michał usłużnie wyjął ze schowka moją walizkę i wcisnął mi ją w dłonie.
– Powodzenia – powiedział, po czym się schylił i wyszeptał: – Może kiedyś to powtórzymy. – Pocałował mnie w policzek i ruszył do wyjścia. Patrząc, jak przedziera się przez tłum, życzyłam mu tego samego. Otrząsnęłam się i tak samo ruszyłam do wyjścia.
Kamila miała mnie odebrać z lotniska. Tęskniłam za nią – tak dawno się nie widziałyśmy. W końcu namacalnie będę mogła ją przytulić, a nie tylko oglądać jej twarz przez ekran komputera. Plusem bagażu podręcznego było to, że nie musiałam czekać na bagaż i oszczędzałam sporo czasu. Wypatrzyłam ją z daleka, podbiegłam i wpadłam w jej ramiona. Piszczałyśmy jak głupie, zwracając na siebie uwagę wszystkich dookoła.
– Wow! Świetnie wyglądasz – pochwaliła mnie przyjaciółka, odsuwając mnie na długość swoich rąk i mi się przyglądając.
– Cieszę się, że cię widzę – rzuciłam na przywitanie, znów ją przytulając i szlochając ze szczęścia. – Tak bardzo mi ciebie brakowało.
– Dobra, już dobra. Nie becz. – Pociągnęła mnie do wyjścia. – Spodoba ci się tutaj, obiecuję.
Wsiadłyśmy do jej mercedesa i ruszyłyśmy do jej mieszkania. Po drodze opowiedziała mi o pracy w hotelu, którą miałam zacząć już dziś po południu. Tak się dogadałyśmy, bo nie chciałam tracić dnia i siedzieć sama w jej mieszkaniu. Dziwnie bym się czuła, a tak od razu zacznę swoje wymarzone nowe życie. Przez szybę mogłam podziwiać widoki, byłam nimi zachwycona. Moje oczy chłonęły wszystko, co tylko zdołały zobaczyć.
– Tylko pamiętaj, nie dyskutuj z szefem – upomniała mnie po raz kolejny. – Przystojniak z niego, ale na tym kończą się jego zalety.
– Mówisz, że aż taki kutas? – dopytywałam. Zaintrygowała mnie.
– Mało powiedziane. – Westchnęła ciężko. – Każdy, jak go widzi, zmienia kierunek. A jak ma zły dzień i to się rozniesie po całym hotelu, wszyscy boją się nawet głośniej odetchnąć.
– To jakiś kat, nie człowiek. – Zmarszczyłam gniewnie brwi. – Gdybym nie potrzebowała kasy, tobym nawet nie zaczęła tam pracy.
– A ty myślisz, że dlaczego jeszcze tam pracuję? – sarknęła Kamila, parkując auto.
Wysiadłam z samochodu i rozejrzałam się dookoła. Z zewnątrz budynek nie wyglądał zbyt pięknie. Miał kanciasty kształt i szarą elewację. Nie tak go sobie wyobrażałam. Kolejne rozczarowanie. Nie powiedziałam jednak tego na głos. I tak byłam wdzięczna, że mogłam na jakiś czas się tutaj zatrzymać. Wnętrze mieszkania – duży apartamentowiec urządzony w stylu boho – natomiast mnie zachwyciło. Od razu poczułam się komfortowo, jakbym była tutaj nie raz.
– Mogę wziąć prysznic i się przespać? – zapytałam, zerkając na zegarek. Czułam się padnięta po igraszkach w samolocie. Na samo wspomnienie zacisnęłam uda. To było takie niegrzeczne, ale zarazem podniecające przeżycie.
– Pewnie, tam jest twoja sypialnia z łazienką. – Przyjaciółka wskazała mi palcem kierunek. – Czuj się jak u siebie w domu. – Podeszłam i ją przytuliłam, po czym cmoknęłam w policzek.
– Dziękuję za wszystko – odparłam, łapiąc za rączkę od walizki.
– Wiesz przecież, że to nic takiego. – Uśmiechnęła się ciepło. – Cieszę się, że tutaj jesteś. Obudzę cię, idź się prześpij.
Weszłam do sypialni i aż zachłysnęłam się powietrzem. Pomieszczenie było piękne. Wielkie łóżko przyciągało wzrok i zachęcało, by się na nim wylegiwać. Ustawiono białe meble i powieszono zasłony w tym samym kolorze, za to ściany pomalowano na beżowy odcień. Zaciekawiona podeszłam do drzwi, gdzie znajdowała się łazienka. Tutaj rewelacji nie było, ale za to była wanna sporych rozmiarów. Wróciłam do pokoju, po czym wygrzebałam z walizki koszulkę i majtki. Wzięłam szybką kąpiel i rzuciłam się na łóżko. Fantastyczne uczucie po siedzeniu na tyłku przez tak wiele godzin. Przez chwilę wracałam wspomnieniami do lotu samolotem, zastanawiając się, czy kiedyś jeszcze zdarzy mi się taka przygoda, nim odpłynęłam w krainę snów.
***
– Wstawaj, śpiochu – powiedziała Kamila, delikatnie potrząsając mnie za ramię.
– Już, już – mruknęłam, przecierając zaspane oczy. Miły sen o Michale uleciał w niepamięć. Nie pamiętałam, co mi się śniło, oprócz tego, że na pewno śniłam o nim. Charakter tego snu potwierdziły mokre majtki. Chyba nigdy mi się to wcześniej nie zdarzyło, jak tak sięgam pamięcią.
– Zrobię kawę – oznajmiła przyjaciółka, a ja pokiwałam głową, podnosząc się z łóżka. Musiałam zmienić bieliznę i ubrać się w zaplanowaną wcześniej sukienkę, która nie była jakoś specjalnie elegancka, ale też nie była zwyczajna – prosta, z zakrytymi ramionami, przed kolano, w brzoskwiniowym kolorze. Pierwszego dnia w pracy chciałam wyglądać perfekcyjnie. Makijaż również wykonałam ze starannością, lecz był delikatny i dziewczęcy.
– I jak wyglądam? – zapytałam, wchodząc do kuchni.
– Wow! Jest super! Klasa sama w sobie. – Podsunęła mi pod nos parujący kubek z kawą. – Tylko proszę cię, nie słuchaj szefa, to palant. Przytakuj mu po prostu.
– Okej, już za pierwszym razem zrozumiałam – odrzekłam, przypominając sobie jej wcześniejsze słowa, że szef za byle co wywalał pracowników.
– Powiedziałabym, żebyś schodziła mu z oczu, no ale musisz dzisiaj z nim pogadać i wszystko ustalić. – Skrzywiła się i udała, że wymiotuje.
– To lepiej się zbierajmy, jeśli pierwszego dnia mam nie wylecieć za spóźnialstwo – stwierdziłam, wskazując głową na zegarek. Upiłam jeszcze trochę kawy i odstawiłam naczynie do zlewu.
Dwadzieścia minut później patrzyłam z otwartą buzią na wielki hotel, który powalał samym wyglądem z zewnątrz. Przez okno było widać wielką kasę, przepych i wszystko to, czym bogacze lubią się otaczać. Już na samym wejściu znajdowała się ogromna fontanna, a za nią kontuar i gablota z kluczami. Chłonęłam wszystko oczami, gdy przyjaciółka chwyciła mnie za łokieć i pociągnęła w głąb.
– Chodź, nie zachowuj się jak dzikus, jeszcze się napatrzysz – powiedziała konspiracyjnym szeptem. – Michalczewski czeka. – Zaciągnęła mnie pod windę i wcisnęła guzik. Zaczęłam się lekko denerwować. Gdy jechałyśmy na górę, nerwowo poprawiałam włosy.
– Spokojnie, jesteś strasznie spięta – próbowała mnie uspokoić Kamila, ale wszystko na nic. – Dziś nie powinnaś poznać jego gorszej strony.
Wzięłam głęboki oddech, gdy drzwi się rozsunęły na najwyższym piętrze. Weszłyśmy do małej recepcji, gdzie za biurkiem siedziała młoda dziewczyna. Spojrzała w naszym kierunku i lekko się uśmiechnęła, gdy podeszłyśmy bliżej.
– Prezes już na panią czeka – odrzekła, ręką wskazując drzwi. Pokiwałam nieśmiało głową, ostatni raz wygładzając sukienkę, po czym zapukałam i zerknęłam szybko za siebie na przyjaciółkę, która uśmiechnęła się, po czym uniosła kciuki do góry, by dodać mi otuchy.
– Proszę – usłyszałam ciche zaproszenie.
– Dzień dobry – wydukałam roztrzęsionym głosem. Przez te wszystkie opowieści Kamil strasznie się stresowałam. – Przyszłam na rozmowę o pracę – odezwałam się do oparcia fotela. Niegrzecznie siedział tyłem, a ja nie wiedziałam, co mam zrobić. Powinnam podejść czy zostać na miejscu pod drzwiami? Przestąpiłam z nogi na nogę.
Fotel zaczął powoli się okręcać w moją stronę.
– O w mordę jeża. – Cofnęłam się o krok, wpadając plecami na drzwi, gdy ujrzałam przystojną twarz mojego sąsiada z podróży, Michała. To koniec, już mam po pracy, mogę szukać czegoś nowego lub wracać do Polski – uznałam. Uśmiechnął się chytrze na mój widok.
– Miło, cię znów spotkać, Julio – odrzekł, wstając i zapinając guzik od marynarki. Spojrzał na mnie takim wzrokiem, jakby chłonął mnie spojrzeniem i automatycznie rozbierał.
– Ja… – zaczęłam się jąkać niewyraźnie. Spojrzał na mnie, po czym podszedł do kanapy, która stała pod oknem. – Ja…
– Zapraszam, chodź, usiądź – powiedział, wskazując na kanapę. Nogi odmówiły mi posłuszeństwa i nie byłam w stanie się ruszyć ani nic wydobyć ze swojego gardła. Ruszył w moją stronę, po czym złapał mnie dłoń i pociągnął w stronę kanapy.
– Dałam dupy, i to dosłownie – w końcu mruknęłam zażenowana, gdy oboje siedzieliśmy. Wbiłam wzrok w dłonie. – Rozumiem, że jestem w tym momencie niewygodnym pracownikiem. Poszukam sobie czegoś innego. Przepraszam za to, co o tobie powiedziałam w samolocie.
To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.